Cosworth240 Napisano 18 Marzec 2015 Zgłoszenie Share Napisano 18 Marzec 2015 (edytowane) Ponieważ obowiązki biznesowe zaprowadziły mnie do Zurychu, postanowiłem zrezygnować z samolotu na rzecz autka i przedłużyć mój pobyt służbowy o weekend oraz poniedziałek i zostać gdzieś w okolicy na nartach. Rozważałem kilka miejscówek - Laax w Szwajcarii, Silvretta Montafon w Austrii, w końcu padło na Sankt Anton am Arlberg. Parę lat temu byłem w Lech (w 2010 roku), ale wtedy nie przejeżdżaliśmy do Sankt Anton, tylko zostaliśmy po tamtej stronie ośrodka, więc nie znałem tego miejsca.W sumie byłem ciekaw tego miejsca, bo z jednej strony jest to raczej miejsce mało popularne wśród Polaków (pewnie decydują o tym: odległość oraz trochę wyższe ceny), a z drugiej strony mam wielu znajomych z Austrii, którzy uważają, że w Voralbergu jest najlepszy śnieg w Austrii (Sankt Anton leży na granicy Tyrolu i Voralbergu), a sam Sankt Anton ma jedne z najlepszych tras. Od początku było jasne, że: pogoda powinna być bombowa oraz że w okolicy jest sporo osób, bo o kwaterę było niełatwo. Dlatego też w sobotę rano stawiliśmy się już ok. 8:30 pod gondolą Galzigbahn. Nagrodą był sztruksik i puste trasy - tutaj zdjęcia z Galzig oraz Rendla (z poniedziałku): Ośrodek jest fantastyczny. Dodatkowo mieliśmy szczęście i do pogody i do śniegu. Trasy były twarde i nie puszczały. Śniegu było w bród. Podawali, że na Gampen leży go ok. 270 cm. Tutaj kilka ujęć z różnych miejsc ośrodka: Jedyną niedogodnością były momentami kolejki do wyciągów, ale z tego powodu uciekliśmy na trasy ponad Stuben, gdzie pewną uciążliwością są co prawda stare dwuosobowe krzesła, ale plusem absolutny brak kolejek oraz bardzo fajne trasy:W poniedziałek mieliśmy czas na jazdę jedynie do 14-tej, ponieważ postanowiliśmy że chcemy do północy dojechać do Krakowa, a to w końcu ok. 1050 km z Sankt Anton. Dlatego też na poniedziałek zostawiliśmy sobie część ośrodka o nazwie Rendl. Na Rendlu może nie ma zbyt wielu tras, ale po pierwsze nie ma ludzi, po drugie te które są, są absolutnie rewelacyjne. Zwłaszcza czarna trasa wzdłuż 6-cio osobowego krzesła, to była absolutna bomba: Z innych atrakcji polecam wyjazd kolejka na szczyt o nazwie Valluga (bodaj 2811 mnpm). Atrakcja przypomina trochę wyjazd na Łomnicki Szczyt. Najpierw jedzie z Galzig dużym wagonikiem (trochę jak na Kasprowy) o nazwie Valluga I na miejsce z którego jest trasa narciarska na dół. Natomiast wyżej na szczyt można dostać się starym 6-cio osobowym wagonikiem Valluga II, gdzie jest jedynie taras widokowy, natomiast nie ma już tras narciarskich. Widoki zapierają dech w piersiach i mimo, że nie ma tam tras to warto choć raz skorzystać z atrakcji wyciągnięcia się na samą górę Valluga: Suma sumarum. Wyjazd i sam ośrodek oceniam możliwie najwyżej. Jedynymi minusami były momentami kolejki do wyciągów (ale daliśmy z tym sobie radę uciekając na Rendl i do Stuben) i fakt, że ośrodek jest z tych droższych. Odczuwa się to płacąc te parę EUR więcej za kwaterę oraz skipass. Można narzekać, że infrastruktura wyciągowa nie jest na takim top poziomie jak np. w Kitzbuhel, czy Obertauern. Faktem jest, że w ośrodku zostało jeszcze trochę krzeseł starych typu 2-osobowe krzesła na Stuben, czy kilka na Rendlu albo 3-osobowe na Schindlerspitze, ale z drugiej stronie są funkel nówki kolejki na wypasie, typu Galzigbahn (moim zdaniem majstersztyk), czy gondola na Rendl z kompleksem restauracyjnym. Jest więc spory mix krzeseł, które już się rzadko widzi z rzeczami nowymi, które z kolei zrobiono na mega wypasie. Można także przyczepić się do tego, że Sankt Anton nie jest połączone z Lech/Zurs. Faktem jest, że skipass obejmuje bodaj 340 km tras z czego w Sankt Anton jest "zaledwie" ok . 120 km (jeżeli dobrze pamiętam). My byliśmy raptem 3 dni i w sumie nie przejeździliśmy wszystkiego w Sankt Anton. Dla tych którzy chcieliby w pełni wykorzystać możliwości ski-passu pozostaje przejazd autem albo ski busem, choć ten jeżeli dobrze to zrozumiałem jest płatny pomiędzy Sankt Anton a Lech/Zurs. Te minusy nie powinny jednak przesłaniać tego, że w Sankt Anton są absolutnie bombowe trasy i być może najlepszy śnieg w Austrii. Jak porównuje to z widokami z Zillertal, gdzie na dole już wiosna, to tutaj na pewno jest go więcej. Do Krakowa dojechaliśmy w 9h z dwoma krótkimi postojami na siku i Leberkasesemmel na stacji OMV za Wiedniem, więc też się da przeżyć.Ahha - może na końcu warto wspomnieć, że Sankt Anton jest bardzo popularny pośród freeride'owców. Rzeczywiście widzi się wiele osób w Piepsami i innymi Ortovoxami. To nie moja bajka, więc trudno mi coś więcej na ten temat powiedzieć oprócz tego, że sporo osób oddających się jeździe poza wyznaczonymi trasami się w tym ośrodku widzi. Edytowane 18 Marzec 2015 przez Cosworth240 11 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marcinn Napisano 18 Marzec 2015 Zgłoszenie Share Napisano 18 Marzec 2015 Dzięki,fajna relacja,zachęcająca do odwiedzenia tych stron Widać że zima tam nie odpuszcza PS.Nie wiesz czasem czy początkiem kwietnia tam wszystko jeszcze hula 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Cosworth240 Napisano 18 Marzec 2015 Autor Zgłoszenie Share Napisano 18 Marzec 2015 Dzięki,fajna relacja,zachęcająca do odwiedzenia tych stron Widać że zima tam nie odpuszcza PS.Nie wiesz czasem czy początkiem kwietnia tam wszystko jeszcze hula Ośrodek czynny do bodaj 26 kwietnia. Śniegu na pewno jest tyle, że z początkiem kwietnie nie obawiałbym się o warunki. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.