Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Tetnuldi - nowy ośrodek w Swaneti (Gruzja).


Gerald

Rekomendowane odpowiedzi

Mija rok, od otwarcia zupełnie nowego ośrodka narciarskiego "Tetnuldi", leżącego w gruzińskiej Górnej Swaneti, niedaleko miejscowości Mestia.

Za tydzień tam będę, i zobaczę na własne oczy. Gruzja rozwija się bardzo prężnie pod względem narciarstwa zjazdowego. Warunki idealne do tego.

Obecnie działają cztery wyciągi krzesełkowe, którymi najwyżej można wyjechać na 3165 m. Na filmach widać, że ludzi jest tam niewiele. Ośrodek jest zupełnie nowy, więc mało ludzi wie o jego istnieniu. Strona internetowa obecnie też pozostawia wiele do życzenia (tetnuldi.com)  Karnet w granicach około 12 USD/dzień.

Ponadto można zakupić karnety obowiązujące we wszystkich 5 ośrodkach gruzińskich. Taki karnet na 7 dni kosztuje 95 USD, na 10 dni 113 USD, na cały sezon zaś 190 USD.

Jak działa to w praktyce, dopiero przetestuje.

tetnuldi-ski-map.jpg

Plany rozwoju są niesamowite, w przyszłości ma powstać olbrzymi kompleks wyciągów. Jednym z nim wyjedziemy na  3913 m.n.p.m! Zastanawia mnie tylko, ile zostanie z niegdyś niedostępnego i surowego regionu, jakim jest Górna Swanetia.

Tutaj plany rozwoju (ze strony snow.ge):

tetnuldi-ski-resort-project%2013.jpg

Dla nieznających cyrylicy, zaznaczona w środku wieś, to Adiszi (Adishi) - można znaleźć na google maps.

tetnuldi-ski-resort-project%2012.jpg

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Więc... wróciłem. Jeździłem tam z kolegą od 1 do 3 marca.

Widoki dopisały... pogoda raczej nie. Zmrożony śnieg, opadów od wielu dni nie było jak na lekarstwo.

Tras przygotowanych i wytyczonych, niewiele. Możliwości zjazdów freeridowych trochę jest, chociaż z uwagi na śnieg, nie było jak tego wykorzystać i przetestować. Temperatura w okolicach naszego przyjazdu skoczyła znacznie do góry, więc co rusz schodziły gdzieś lawiny. Ponoć w sobotę 25 lutego zginęła jedna osoba porwana przez lawinę.

Ośrodek powstał na fali inwestycji poprzedniego rządu, na którego czele stał Sakaszwili. Obecnie w tym kraju inwestycje znacznie zwolniły, więc ciężko powiedzieć jak rozwinie się sytuacja z dobudowywaniem kolejnych wyciągów. Widać że jeden wyciąg był w budowie.

Dojazd do samego ośrodka, to szutrowa droga, która po nocnych mrozach miejscami w wyższej części zmienia się w lodowisko. Gruzini nie przejmują się jakością dróg, lepiej mieć terenowy samochód i szutrową drogę, niż na odwrót. Dojazd z Mestii - czyli miejscowości która jest centrum regionu, i relatywnie najbliższym miejscem noclegowym może zajmować od 30 do 50 minut w jedną stronę. Miejscowi nie przywiązują takiej wagi do czasu... Pierwszego dnia, chcieliśmy przyjechać o 10, na otwarcie wyciągów, jednak mocno ociągaliśmy się ze śniadaniem. W praktyce byliśmy o 10:30 na miejscu. Ale nic nie straciliśmy, bo wyciąg ruszył o 10:40. W kolejnych dniach, z reguły wyciągi ruszały koło 10:30, bo wcześniej z reguły i tak nikt z dołu nie dojechał, więc obsłudze też się nie spieszyło.  Kupno 10 dniowego karnetu na całą Gruzję, przysporzyło nam nie lada zabawy. Otóż ten ośrodek jest nowy, więc niewiele ludzi się tam zapuściło. Przyjeżdżają głównie Rosjanie, spotkaliśmy też małą ekipę skitourową z Polski, i Niemców. Kasjerki zrobiły wielkie oczy, na hasło takiego karnetu. Mówię płynnie po rosyjsku i angielsku, więc zaczęliśmy dyskusję. Stanęło na tym, że kasjerka wyszła przed budkę, pokazałem jej pozycje w cenniku, po czym nastąpiła w środku 10 minutowa debata. Po chwili kasjerka powiedziała, że jestem pierwszą osobą która kupi tutaj taki karnet (w kraju poradzieckim - skipass na cały kraj!), zrobiła mi prymitywną kamerką internetową zdjęcie, i tak oto dostałem imienny karnet, ze swoim zdjęciem. Bomba, najlepsza pamiątka.

Podczas zjazdu trasami, delektowałem się pięknymi widokami, szczególnie na szczyt Uszba (4710 m.n.p.m.), który jest nazywany potocznie Matterhornem Kaukazu. Jest pięknie!

Jak potoczą się dalsze losy Tetnuldi Ski Resort? To się okaże. Jeśli się rozbuduje, to warto wracać w takie miejsce.

Plusem jest jego znaczne odosobnienie, z dala od dużych ośrodków miejskich. Miejsce niesamowicie kameralne. 

 

 

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śniegu nie brakowało na trasach. Szczególnie rano trasy były świetnie wyratrakowane. Ogólnie nie ma tam sztucznego naśnieżania, ale specyfika tego miejsca jest taka, że naturalny śnieg utrzymuje się tam bardzo długo.

Ten ośrodek jest nowy, powstał bodajże w 2014 roku. W odległości kilku kilometrów, jest jeszcze jeden wyciąg "Hatsvali", zbudowany ponad 10 lat temu. Jest tam jedno niewyprzęgane krzesło (chyba wszystko jest od Pomy), i trochę tras przez las. Nie byłem tam, z racji gorszych warunków śniegowych niżej. Poza tym jechać w takie wysokie góry, i jeździć w lesie jak w naszych Beskidach - mnie nie pociąga ;-)

W Tetnuldi, nie działały wyciągi T4 i TH (oznaczenia na pierwszym schemacie/pierwszy post). Podobno na T4 coś się zepsuło. Drugim argumentem było to że tam wyżej było spore zagrożenie lawinowe.

Pytasz mnie o poziom trudności tras. Ciężko mi to ocenić, bo ja jeżdżę dosyć dobrze. Powiem tak - są to bardziej nartostrady, niezbyt szerokie, na których można się porządnie rozpędzić. Niektóre trasy oznaczone na schemacie są specjalnie nieratrakowane, ale były tam oznaczenia w terenie w postaci tabliczek o np skałach, czy rowie w którym spływa mały ciek wodny.

 

Dojazd - z okolic Tbilisi (4-5 razy w tygodniu) i z Kutaisi (dwa razy w tygodniu) do Mestii, lata samolot Let410 Turbolet, obługiwane przez Vanilla Sky (vanillasky.ge). Połączenie jest dotowane przez rząd, samolot zabiera ok 20 pasażerów. Kursy często są odwoływane, ze względu na fatalne warunki lub silną mgłę (lotnisko w Mestii nie ma oświetlonego pasa). Bilety są bardzo tanie, a widoki z okna przepiękne (mały samolocik, leci nisko). Niestety skuteczną barierą może być jedna rzecz - brak możliwości zabrania bagażu większego niż 15 kg.

Droga lądowa Zugdidi - Mestia. Przejechanie jej może zajmować 3-4 godziny (ok 140 km). Praktycznie cały ten odcinek to serpentyny i co kilka minut zakręty o 180 stopni, jedzie się bardzo powoli, miejscami nawierzchnia mocno uszkodzona. W zimie na drogę często schodzą lawiny śnieżno-kamienne, lub spadają głazy. Kiedy my jechaliśmy, okazało się że kilka dni wcześniej na drogę spadł głaz wielkości ciężarówki, wszyscy pasażerowie w busie aż podskoczyli na jego widok. Ledwo dało się go objechać. Droga po takim zawale jest od razu na bieżąco czyszczona przez policję i służby drogowe ciężkim sprzętem. 

W planach jest budowa drogi tunelami od strony południowej - z Kutaisi. Inwestycja koszmarnie droga, i nie wiadomo czy kiedykolwiek dojdzie do jej fizycznej realizacji.

Sam dojazd do tego regionu (Górna Swanetia), sprawił, że nawet w okresie ZSRR, był to region w okresie zimowym całkowicie odizolowany od reszty świata przez sporą część roku. To wszystko sprawiło, że Swanetia jest bardzo surowym regionem, a i ludzie bardziej powściągliwi niż w innych częściach Gruzji. Ale to temat nie do opisywania tutaj ;-)

Od jakiegoś czasu zaczęto rozwijać turystykę w Swanetii. W Mestii, jest w co drugim domu pensjonat/pokój do wynajęcia. Z noclegiem nie ma żadnym problemów. Z jedzeniem też. Jeśli byś coś konkretnie planował - napisz do mnie. Byłem w Swanetii dwa razy.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa i prawdziwa relacja. Warto zaznaczyć, że wyjazd na narty do Gruzji nie jest dla każdego, w szczególności nie to wyjazd dla ludzi jeżdżących zwyczajowo z biurami podróży do krajów zachodnich. Warto mieć tego świadomość przed wyjazdem bo potem może być płacz :D  Problem z dojazdem do Mestii jest nawet latem, a co dopiero zimą. Oczywiście bez względu na warunki Gruzini swoimi marszrutkami jeżdżą jak wariaci i w 99% dojedzie sie na miejsce, ale dla ludzi z chorobą lokomocyjną czy słabszym sercem emocji nie będzie brakować. Z wynajęciem pensjonatów faktycznie nie ma problemu, jedzenie jest bardzo dobre, ale generalnie standard prywatnych pokoi i pensjonatów jest bardzo niski. Trzeba mieć świadomość, że większość domów była tam budowana z okolicznych kamieni i dopiero od niedawna cos tam sobie grzebia przy remontach. Tym samolotem z Tblisi nie leciałem ale o ile pamiętam jest to samolot transportowo-pocztowy i lata bardzo nieregularnie i zawsze dzień wcześniej trzeba sie dowiadywać czy poleci. My siedzieliśmy w Tbilisi 4 dni i nie doczekaliśmy wylotu.

Jak ktoś się jednak uprze, że chce zaliczyć narty w Gruzji to jednak łatwiej będzie mu się dostać do ośrodków położonych przy Gruzińskiej Drodze Wojennej. Góry nie gorsze, a infrastruktura lepsza, dojazd też zdecydowanie szybszy i łatwiejszy, a i wybór pensjonatów lepszy.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, michaś napisał:

Ciekawa i prawdziwa relacja. Warto zaznaczyć, że wyjazd na narty do Gruzji nie jest dla każdego, w szczególności nie to wyjazd dla ludzi jeżdżących zwyczajowo z biurami podróży do krajów zachodnich. Warto mieć tego świadomość przed wyjazdem bo potem może być płacz :D  Problem z dojazdem do Mestii jest nawet latem, a co dopiero zimą. Oczywiście bez względu na warunki Gruzini swoimi marszrutkami jeżdżą jak wariaci i w 99% dojedzie sie na miejsce, ale dla ludzi z chorobą lokomocyjną czy słabszym sercem emocji nie będzie brakować. Z wynajęciem pensjonatów faktycznie nie ma problemu, jedzenie jest bardzo dobre, ale generalnie standard prywatnych pokoi i pensjonatów jest bardzo niski. Trzeba mieć świadomość, że większość domów była tam budowana z okolicznych kamieni i dopiero od niedawna cos tam sobie grzebia przy remontach. Tym samolotem z Tblisi nie leciałem ale o ile pamiętam jest to samolot transportowo-pocztowy i lata bardzo nieregularnie i zawsze dzień wcześniej trzeba sie dowiadywać czy poleci. My siedzieliśmy w Tbilisi 4 dni i nie doczekaliśmy wylotu.

Jak ktoś się jednak uprze, że chce zaliczyć narty w Gruzji to jednak łatwiej będzie mu się dostać do ośrodków położonych przy Gruzińskiej Drodze Wojennej. Góry nie gorsze, a infrastruktura lepsza, dojazd też zdecydowanie szybszy i łatwiejszy, a i wybór pensjonatów lepszy.

 

 

Jeżeli ktoś taki właśnie jest, jak na początku opisał przedmówca, to w Gruzji się tym zawiedzie. Przygotowanych tras jest mało, i nic nie jest tak dokładnie dopracowane jak w Europie Zachodniej, gdzie wychodząc na autobus o 8:14, przyjedzie się o 8:36 lub minutę później. W Gruzji mikrobus ma być o 14, ale może będzie o 14:40 bo ktoś ze współpasażerów musi dokupić jeszcze coś na bazarze. I nikomu się nie spieszy.

Natomiast, jeśli ktoś chce i pojeździć na nartach, zjeść dobre jedzenie, poznać wspaniałych ludzi, ale na wszystko to patrzeć z przymrużeniem oka, to tam się odnajdzie.

W Gudauri przy Gruzińskiej Drodze Wojennej też byłem, ale to już jest kurort. Więc... mniej kameralnie, mniej smacznie.

ps. samolot lata regularnie, według rozkładu, jeśli pogoda nie jest fatalna

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej

Super relacja! coś innego od ciągle tych samych topowych kurortów alpejskich ;)
Na KFG ostatnio był wykład toprowca Andrzeja Maciaty, który przybliżył trochę okolice Mesti, wyciągów, ale także skiturów i alpinizmu w tym rejonie, łącznie z relacją wejścia na Tetnuldi. Ośrodek mocno miał być rozwijany, ale niestety kasa się trochę rozeszła... jeszcze gorzej jest z ratownictwem gdzie były duże środki aby powstała służba ratownicza, ale środki też się rozeszły - niestety korupcja jest bardzo duża. Nasi toprowcy w ramach współpracy szkolili część ratowników, mają duże chęci i zapał, ale brak jeszcze wyszkolenia, doświadczenia i sprzętu! niestety to na czym byli szkoleni wróciło do Polski. W ramach szkolenia wchodzili m.in. na Tetnuldi i jak się okazało dla większości lokalesów to był ich pierwszy raz! :o tak mając taką górę "pod nosem" nigdy tam nie byli. Na śmigłowiec nawet nie licz. Jednym słowem tylko i wyłącznie ratownictwo partnerskie, albo liczysz na partnerów z zespołu, albo możesz czekać kilka godzin lub dni aż pomoc nadejdzie. Mimo wszystko wśród wielu prelekcji w ostatnim czasie ta utknęła mi bardzo w pamięci :) może za sprawą bardzo luźnego sposobu mówienia Andrzeja :) zawsze lubię go słuchać :), a może za sprawą jeszcze jednego zdania... "wyobraźcie sobie, że jesteście z kolegą w Tatrach... i w całych Tatrach nie ma nikogo, tylko Wy - we dwójkę".

 

Pozdrawiam
Tomek

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 25.03.2017 o 00:02, Gerald napisał:

Więc...

Dzięki za relację. W takie miejsce pewnie się nigdy nie wybiorę, więc tym bardziej dziękuję za przybliżenie i pokazanie tak nietypowego dla nas miejsca narciarskiego.

Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najwięcej takich wypadów no i sobie oczywiście relacji z nich :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 27.03.2017 o 08:35, MajorSki napisał:

Hej

Super relacja! coś innego od ciągle tych samych topowych kurortów alpejskich ;)
Na KFG ostatnio był wykład toprowca Andrzeja Maciaty, który przybliżył trochę okolice Mesti, wyciągów, ale także skiturów i alpinizmu w tym rejonie, łącznie z relacją wejścia na Tetnuldi. Ośrodek mocno miał być rozwijany, ale niestety kasa się trochę rozeszła... jeszcze gorzej jest z ratownictwem gdzie były duże środki aby powstała służba ratownicza, ale środki też się rozeszły - niestety korupcja jest bardzo duża. Nasi toprowcy w ramach współpracy szkolili część ratowników, mają duże chęci i zapał, ale brak jeszcze wyszkolenia, doświadczenia i sprzętu! niestety to na czym byli szkoleni wróciło do Polski. W ramach szkolenia wchodzili m.in. na Tetnuldi i jak się okazało dla większości lokalesów to był ich pierwszy raz! :o tak mając taką górę "pod nosem" nigdy tam nie byli. Na śmigłowiec nawet nie licz. Jednym słowem tylko i wyłącznie ratownictwo partnerskie, albo liczysz na partnerów z zespołu, albo możesz czekać kilka godzin lub dni aż pomoc nadejdzie. Mimo wszystko wśród wielu prelekcji w ostatnim czasie ta utknęła mi bardzo w pamięci :) może za sprawą bardzo luźnego sposobu mówienia Andrzeja :) zawsze lubię go słuchać :), a może za sprawą jeszcze jednego zdania... "wyobraźcie sobie, że jesteście z kolegą w Tatrach... i w całych Tatrach nie ma nikogo, tylko Wy - we dwójkę".

 

Pozdrawiam
Tomek

 

Górale w góry nie chodzą, a ludzie mieszkający nad morzem, morza nie widzą. Stare powiedzenie.

Natomiast... śmigłowiec widziałem w Mestii, tam jest chyba coś takiego jak stacja ratownicza.

Ale tak jak napisałeś, widać że dużo tam brakuje.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • 11 months later...

Podobna awaria wyciągu była 03 stycznia 1994r (niedziela godz. 10.15) w Szklarskiej Porębie, przebudowane kanapy  na Szrenicę.16 osób rannych. Powodem cofania się kanap, była awaria systemu hamowania. Wyciąg po przebudowie uruchomiono 21 grudnia 1993r. Sprawa w prokuraturze ciągnęła się latami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, marionen napisał:

Podobna awaria wyciągu była 03 stycznia 1994r (niedziela godz. 10.15) w Szklarskiej Porębie, przebudowane kanapy  na Szrenicę.16 osób rannych. Powodem cofania się kanap, była awaria systemu hamowania. Wyciąg po przebudowie uruchomiono 21 grudnia 1993r. Sprawa w prokuraturze ciągnęła się latami.

Dokładnie masz rację. Tylko że jak piszesz, wyciąg na Szrenicę nowy nie był modernizowany - chyba z lat siedemdziesiątych???

A ten w Gruzji to na całkiem współczesnego Doppelmaera wygląda (z cztery tego typu chyba w Białce są)

Po tym co widziałem na drugim filmiku Leitnera to i tak cud że nie ma zabitych

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, KrisRR napisał:

Dokładnie masz rację. Tylko że jak piszesz, wyciąg na Szrenicę nowy nie był modernizowany - chyba z lat siedemdziesiątych???

A ten w Gruzji to na całkiem współczesnego Doppelmaera wygląda (z cztery tego typu chyba w Białce są)

Po tym co widziałem na drugim filmiku Leitnera to i tak cud że nie ma zabitych

Mała poprawka, wypadek w Szklarskiej był 02.01.1994. Poprzedni wyciąg to było 1 osobowe krzesło i działało od 1962 roku do 1993. Ta niby nowa kolejka to pochodziła z demobilu z Alp i to jest ta która działa do dzisiaj. Wypadek był na górnym odcinku, od pośredniej do Szrenicy. Miałem wtedy jeździć w Szklarskiej, ale z uwagi na tłok (nowość - patrz dzisiejszy Szczyrk) pojechaliśmy wtedy do Harrachova.

Edytowane przez marionen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, surfing napisał:

Gudauri  awaria kanapy wypadek

 

 

Pytanie inżyniera za 100pkt. do znających konstrukcyjnie napędy tych kanap, dlaczego obsługa nie wciska odcięcia zasilania napędu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Sariensis napisał:

Pytanie inżyniera za 100pkt. do znających konstrukcyjnie napędy tych kanap, dlaczego obsługa nie wciska odcięcia zasilania napędu?

Tak z ciekawości inżyniera czego? Myślisz że grawitacja jest zasilana elektrycznie?

Osiem osób rannych w tym dwie ciężko.

Tutaj nagranie Polaków którzy tam byli z dosadnym komentarzem:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, krait napisał:

Tak z ciekawości inżyniera czego? Myślisz że grawitacja jest zasilana elektrycznie?

Osiem osób rannych w tym dwie ciężko.

Tutaj nagranie Polaków którzy tam byli z dosadnym komentarzem:

 

Z puknktu widzenia inżyniera, przy zachowaniu instrukcji, niemożliwe, wszelkie urządzenia do transportu ludzi sa projektowane nadmiarowo, ze zdublowanymi zabezpieczeniami, obawiam sie, ze tutaj zawinił czynnik ludzki, na pewno nie konstrukcyjny. Przykładowo, operatorzy pras, często robią obejście osłony, bo „lepiej” i szybciej sie pracuje, stolarze starej daty ściagają wszystkie osłony itd. Ktoś to z obsługi myślał ze jest cwany, a zapłacili użytkownicy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Sariensis napisał:

Z puknktu widzenia inżyniera, przy zachowaniu instrukcji, niemożliwe, wszelkie urządzenia do transportu ludzi sa projektowane nadmiarowo, ze zdublowanymi zabezpieczeniami, obawiam sie, ze tutaj zawinił czynnik ludzki, na pewno nie konstrukcyjny. Przykładowo, operatorzy pras, często robią obejście osłony, bo „lepiej” i szybciej sie pracuje, stolarze starej daty ściagają wszystkie osłony itd. Ktoś to z obsługi myślał ze jest cwany, a zapłacili użytkownicy. 

To gdzie zdobyłeś tego inżyniera? :) To że coś jest nadmiarowe (w tym przypadku hamulce) nie znaczy że nie może się zepsuć zarówno system podstawowy jak i rezerwowy. To pewnie się z czasem wyjaśni.

PS. Njlepiej jak by admin zrobił nowy wątek i tam to wrzucił

Edytowane przez krait
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, marionen napisał:

W przypadku kolejki w Szklarskiej winnego szukano długo . Po pięciu latach skazano pracownika dozoru technicznego, za dopuszczenie kolejki do ruchu. Powodem wypadku była awaria systemu hamulcowego i podobnie jak w Gruzji wszystkie krzesła pojechały do tyłu.

 

 

W przypadku Gruzji, dotarły informacje o zaniedbaniach w zakresie okresowych, obowiązkowych przeglądów i zalecanych napraw, nie zachowano procedur wiec, trudno winić producenta za zaistniała sytuacje. Czynnik ludzki, niestety i głupie oszczędności na bezpieczeństwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...