Uczestnikom tegorocznego Skitestu na stokach Schmittenhohe dane było doświadczyć chyba wszystkich możliwych warunków pogodowych – były i chwile ze słońcem, i śnieżne burze. Zmieniał się również rodzaj pokrywy śnieżnej - od prawdziwego “betonu” po świeży puch. Cały testowy team, a w nim spore grono specjalistów racingu, raz jeszcze przyjemnie zaskoczone zostało możliwościami, jakie dają współcześnie produkowane modele all mountain.

Narty z grupy all mountain to na tle innych prawdziwie wszechstronne zawodniczki. Dlatego też stanowią właściwy wybór dla osób, dla których narciarstwo to nie tylko przyjemności après ski, ale przede wszystkim aktywność fizyczna. To również propozycja dla tych, dla których aspekty wizualne sprzętu są nie mniej ważne od jego możliwości na stoku.
Narty należące do tej grupy - jeśli tylko zapewnić im standardowy serwis (smarowanie, przygotowanie krawędzi) - będą chętnie współpracować i poradzą sobie na każdym rodzaju pokrywy śnieżnej – czy będzie to twardy i zmrożony „beton”, czy rozjeżdżony lub mięknący śnieg, czy wreszcie świeży puch.

Wyniki w kategorii all mountain były bardzo wyrównane, co dodatkowo skłaniało jurorów do tego, by w większym stopniu brać pod uwagę walory wizualne i cenę zakupu.
W jakiej mierze najnowszym modelom nart udało się sprostać surowym kryteriom oceny sprawdzał testowy team, w którym znalazły się m.in. takie zjazdowe legendy jak Patrick Ortlieb i Fritz Strobl, byli alpejczycy: Pepi Strobl, Jan Brolenius, Robert Zollner, Frank Woerndl, a także mistrz olimpijski w saneczkarstwie Andreas Linger i Uwe Hanss, ekspert carvingu z Niemiec.