Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Na białym i na zielonym

  • wpisów
    56
  • komentarzy
    518
  • wyświetleń
    28 855

tanova

966 wyświetleń

Nazwiska Marc Girardelli nikomu nie trzeba przedstawiać. Po zakończeniu kariery zawodniczej wielki mistrz sportu z działa w różnych obszarach biznesu i turystyki, a ostatnio próbuje swoich sił również w … literaturze.

Niedawno wpadła mi w ręce książka – pierwsza część narciarskiej trylogii kryminalnej  (choć może cykl rozrośnie się jeszcze o dalsze tomy), napisanej przez Marca wraz z mieszkającą w Szwajcarii niemiecką ko-autorką Michaelą Grünig. „Abfahrt in den Tod“, co w wolnym przekładzie można przetłumaczyć jako „Zjazd prosto w śmierć“, ukazał się nakładem niemieckiego wydawnictwa Emons Verlag w 2017 roku.

Abfahrt.jpg.1fc7d1e003ab01f64fc97844f2bc89b5.jpg

Opowieść dzieje się w kręgach czołówki Alpejskiego Pucharu Świata, a głównym bohaterem jest szwajcarski zjazdowiec Marc Gassmann – poniekąd alter ego samego Girardellego – aktualny numer dwa w klasyfikacji Pucharu Świata, walczący o palmę pierwszeństwa z austriackim rywalem – Peterem Winklerem. A zaczyna się naprawdę spektakularnie – od legendarnego, najdłuższego w cyklu PŚ zjazdu alpejskiego Lauberhorn w Wengen:

„Po ponad dwóch minutach na trasie zjazdu nie miał już prawie żadnych rezerw sił. Kolano i całe ciało bolały od wielokrotnego, brutalnego lądowania i uderzeń na oblodzonej, nierównej trasie. Chwilami wibracje były tak silne, że wydawało mu się, jakby lada moment wiązania miały odpaść od nart. Ale oczywiście nie odpadły.

Wszystko, czego teraz potrzebował, to chwila odpoczynku. Odrobina ulgowego ześlizgu. Ale na tej trasie to absolutnie nie wchodziło w grę, więc tylko przekonanie, że tu i teraz dzisiaj wygra, utrzymywało go na nogach.

Jeszcze niżej, gdy skrajne napięcie i wyczerpanie nieomal pozbawiły go przytomności, ledwie wyrobił na wirażach Ziel-S. Obraz zbliżającej się pomarańczowej siatki ochronnej rozmywał mu się przed oczami. Najchętniej po prostu poddałby się grawitacji i oparł całym ciężarem na siatce. Kolana miał jak z gumy i ledwie kontrolował narty.

Teraz czekał go morderczy zakręt w lewo, a potem jeszcze dwie przeszkody, wymagające absolutnej mobilizacji, aby pokonać Ziel-S. To właśnie tutaj wielu narciarzy pogrzebało szanse na zwycięstwo w ostatnich sekundach wyścigu. Ale jemu to się nie zdarzy! Zacisnął zęby. Zwycięstwo już nosiło jego imię. Jeszcze kilka sekund i to jemu będą  wiwatować kibice na mecie. Nikt i nic nie odbierze mu tego sukcesu“

[…] To zdarzyło się na ostatnim wirażu przed metą. Tępe uderzenie i odgłos jakby eksplozji – tuż nad nim!“

Marc Gassmann został ugodzony dronem i tylko o ułamek sekundy uniknął śmierci. Wszystko wskazuje na zamach, więc sprawą zajmuje się szwajcarska policja kantonalna – głownie w osobie atrakcyjnej pani komisarz Andrei Brunner.  Młodzieńczej miłości Marca Gassmanna z czasów, gdy obydwoje dorastali w Wengen.

Cóż my tu mamy jeszcze w tym kryminale narciarskim? Zawody Hahnenkammrennen w austriackim Kitzbühel i w szwajcarskiej Crans Montanie. Mamy sportowców i ich teamy, sponsorów, dziennikarzy – cały ten zgiełk towarzyszący narciarskim wydarzeniom najwyższej rangi. Złamane serca, wielkie ambicje, silne emocje, wielkie pieniądze, naginanie prawa i nie zawsze czyste interesy. Spektakularny wypadek samochodowy na przełęczy Arlberg , strzały i krew na stoku.

Niestety kolejne zawody oglądamy oczami nieco mdławej pani komisarz, a nie zawodników. Trochę szkoda. Akcja trochę się przymula, kosztem rozmaitych obserwacji obyczajowych, skądinąd też interesujących, ale …

Mamy nieco wynurzeń psychologicznych ze świata wielkiego sportu, a może i z autopsji, które autorzy wkładają w usta Marca Gassmanna:

„Wiesz, traktuję zawody jako wyzwanie dla samego siebie. Właściwie nie ścigam się z moimi konkurentami, ale ze sobą. Trenuję od lat, aby rozwijać swoje ciało i ducha. Aby jeszcze szybciej i bardziej instynktownie reagować na nieznane problemy. Aby poznać, kim jestem naprawdę. Okiełznać własne słabości i mieć nad nimi kontrolę. Nie zawsze mi się to udaje, miewam gorsze momenty, w których sobie odpuszczam. Ale w tak ekstremalnej sytuacji jak zawody Pucharu Świata można wiele dowiedzieć się o sobie. Gdzie są moje słabe punkty i gdzie są moje granice. I wiesz, co jest najbardziej fascynujące? Z właściwym nastawieniem i właściwym treningiem – możesz te granice przekraczać. Wtedy jest tak, jakby się miało skrzydła i unosiło w powietrzu. To genialne uczucie!“.

Zakończenie, cóż … nie będę zdradzać, może kiedyś przeczytacie, choć póki co cała trylogia jest tylko w oryginalnej wersji językowej. Ale może będzie to dla Was kolejny powód, aby podszlifować sobie trochę niemiecki? Na mnie czekają kolejne dwa tomy cyklu autorskiego tendemu Girardelli-Grünig: „Mordsschnee“ (Morderczy śnieg) i „Eiskalte Spiele” (Igrzyska zimne jak lód). Taki mam w tym roku sposób na skrócenie oczekiwania na zimę.

Mordsschnee.jpg.a790c608f5966b6ae1d2eb22e6e9ae50.jpg726119064_EiskalteSpiele.jpg.0005bd694c0d9142b299f85df58a9ff6.jpg

A Wam życzę udanego nadchodzącego sezonu narciarskiego – bez spadających dronów i psychopatycznych morderców na stoku, no i oczywiście – wielu emocji sportowych, czy to jako zawodnicy, czy jako kibice. Wszak pierwsze zawody Alpejskiego Pucharu Świata już w sobotę! :)

Pozdrawiam serdecznie.

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Chwaliłem się tym kiedyś na forum, ale na pewnej nudnej (trochę przesadzam - w sumie była nawet ciekawa) prawniczej konferencji poznałem Marca, bo sprawa dotyczyła prawa sportowego. Był tam tez Marco Buchel. Pogadałem z moim idolem z czasów młodzieńczyli, czyli Girardellim, który bywał nawet podobno od czasu do czasu w Sopocie, bo zdarza mu się jeździć od czasu do czasu z dzieciakami właścicieli jednego z tamtejszych hoteli. Bardzo sympatyczny facet.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza

@tanova i jest kolejny skionlinowy Bloger :) Super! Świetny wpis.

Niestety niemieckiego nie znam...ale wiem, że jesteś tłumaczką niemieckiego i to bardzo, bardzo dobrą :) Może byś tak całość dla nas przetłumaczyła? :D Żart.

Pozdrawiamy z Paulą bardzo serdecznie.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza

@Jeeb , @marboru - dzięki.

2 godziny temu, Jeeb napisał:

Maca miałem kiedyś przyjemność poznać osobiście w Jego hali narciarskej w Bottropp

Teraz w Bottrop jak i Wittenburgu właścicielami zdaje się są Holendrzy?

41 minut temu, marboru napisał:

Niestety niemieckiego nie znam...ale wiem, że jesteś tłumaczką niemieckiego i to bardzo, bardzo dobrą :) Może byś tak całość dla nas przetłumaczyła? :D Żart.

Tłumaczką bywam, w wolnych chwilach :) - a tych niestety w nadmiarze brak ... Może jak będę na emeryturze, to poświęcę się przekładowi kryminałów narciarskich 😁. Czemu nie? Byłby to jakiś pomysł na życie 👍

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza

Cześć

Rozumiem, że chodzi o to co by było gdyby wtedy jednak Hirscher dostał tym dronem i kto za tym wszystkim stoi/stał?

A tu początek, z jedynym słusznym komentarzem oczywiście:

Pozdrowienia serdeczne

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...