Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.08.2016 w Odpowiedzi

  1. Będzie motywacja żeby tu wszyscy chętniej zaglądali.Mimo pewnego dyskomfortu. Mimo wszystko czekamy na relację,a właściwie na relacje.bo mam nadzieję będzie ich więcej.:applause:
    1 punkt
  2. No i jestem. Kraków na rowerze po raz kolejny. Najpierw skierowałem się do centrum,od tak dla formalności,ale tam straszne tłumy! Ciężko gdziekolwiek przejechać. Szybko się ewakuuję i wolę pojeździć przy Wiśle. Szeroki asfalt i brak tłumów. Objeździłem co nieco i czas na powrót. Dziś celem nie był Kraków,ale zaliczenie odpowiednio długiej trasy. Nieco zmartwił mnie nasilający się wiatr,bo jego kierunek nie był mi przychylny. Czyżby 100 km jazdy "pod prąd"? Najpierw fotki z centrum. Centrum piękne,ale ja tam wolałem nabrzeże. Tam rundka po jednej i drugiej stronie Wisły. Ciekawe co mieli na myśli twórcy z tą świnią na stosie? Trochu objechałem i skierowałem się w drogę powrotną. Wymyślona trasa była super,więc powrót po swoich śladach. Tym razem tor dla kajakarzy górskich już otwarty i nurt odpowiedni. Tym razem dobrze przemyślałem strategię odnośnie posiłków i regularnie pochłaniałem kaloryczne batony. To wyraźnie pomagało. Forma się trzymała,jedynie tylna część ciała zaczynała protestować,mimo założenia typowych, kolarskich spodenek z tzw. pampersem. Ale znalazłem na to sposób. Swego czasu kupiłem jakąś żelową nakładkę na siodełko,więc ją zabrałem ze sobą. Ale nie założyłem ją od razu,tylko po przejechaniu ok. 170 km. Co by nie zrobić,każde siodełka wcześniej czy później da o sobie znać. Więc najlepiej je zmienić. Siodełka nie zabiorę ze sobą,ale nakładka nie jest ciężka i można ją odpowiednio zagospodarować. Tak więc założyłem ową nakładkę i jakbym miał nowe, wygodniejsze siodełko. To zdecydowanie pomogło! Dalej jechało się wygodniej. Po drodzę śluza. Pon ok. 230 km dotarłem ponownie do Oświęcimia i tu postanowiłem zrobić jedyną dłuższą przerwę na jedzonko. Trochę niezdrowe,ale brałem pod uwagę tylko restaurację,w których nie musiałem zsiadać z roweru. Po za tym co znaczy zdrowe-niezdrowe? Najważniejsze było wchłonąć trochu kalorii,bo już trochę ich straciłem i najlepiej w formie mi smakującej... Niewielka strata czasowa i znowu jestem w drodze. Ale brzuszek pełny. Sił nadal nie brakuję. Skierowałem się najpierw nad Sołę,później nad j.Goczałkowickie,żeby na końcu pokręcić się w moich okolicach. Chyba największym przeciwnikiem w tej nierównej walce to... nuda. Od pewnego momentu człowiek ma dość tej wiecznej jazdy. Dopóki coś się dzieje,to jeszcze nie ma problemu,ale kiedy zalicza się znane miejsca,zwyczajnie to już nie cieszy. No ale plan trzeba wykonać. Najważniejsze,że do samego końca noga podawała,jak mówią kolarze i ani przez chwilę nie miałem jakiegoś kryzysu formy, czy słabszych momentów. Jakby tego było mało,po przekroczeniu liczy 300 km jakbym dostał drugi oddech. Tempo jeszcze wzrosło. Jedynie nieco czułem już ból w kolanach. Kręciłem tak,aż zbliżyła się godzina 21.00, czyli czas odebrać żonę z pracy. No cóż, nie można wiecznie się bawić,są też obowiązki. Ostatecznie zakończyłem jazdę wynikiem 324 km,ale to nie kres możliwości. Jak najbardziej mógłbym jechać dalej i to był najważniejszy wniosek po dzisiejszej próbie. Co dalej? W tym roku już pewnie nic ważnego,ale w przyszłym sezonie letnim będzie jasne... Pozdrawiam, Johnny
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...