Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. johnny_narciarz

    • Punkty

      13

    • Liczba zawartości

      8 428


  2. jank

    jank

    Użytkownik forum


    • Punkty

      8

    • Liczba zawartości

      346


  3. Cosworth240

    Cosworth240

    Użytkownik forum


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      1 655


  4. surfing

    surfing

    Użytkownik forum


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      3 834


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 18.09.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Na wstępie wszystkim bardzo dziękuję za kibicowanie i wsparcie. Ten maraton był dla mnie chyba najtrudniejszym do ukończenia, kosztował mnie najwięcej bólu. Nie raz rozdarłem japę, wykrzykując coś niecenzuralnego. Ale od początku. Po MRDP Góry byłem bardzo optymistycznie nastawiony, tam miałem 15 tys przewyższenia i bez większych problemów podjechałem wszystko. Na mecie nadal mogłem normalnie chodzić, co najlepsze. Wydawało mi się, że ten maraton nie będzie już jakiś mega wymagający. Nawet zapowiedzi pogody były dość optymistyczne. Planowałem go przejechać coś w okolicach 50 -55 godzin, a jakby warunki sprzyjały, to nawet szybciej. Niestety nie sprzyjały. Ruszyliśmy o 9:00 spod latarni na Helu i już po kilku minutach jazdy pierwszy mocniejszy deszcz! Na szczęście 5 minut i przeszło. Później jeszcze druga porcja, zanim opuściliśmy półwysep. Aż do Władysławowa jazda pod silny wiatr z prędkością ok 40 km/h! Puściłem się za silną grupą, bo chciałem żeby mnie pociągnęli. Niestety ruchliwe rondo we Władysławowie potargało grupę i nici z niecnego planu. Kiedy skręciliśmy na południe, wiatr mieliśmy z boku. Mocno przeszkadzał, ale tempo całkiem rozsądne. Razem z młodszym kolegą rozpoczęliśmy mocniejszą jazdę, ale jakoś nikt mi zmian nie dawał. Dobre 100 km ciągnąłem grupę, choć często zwalniałem. Sam mam tyrać? Kiedy zaczęły się pagórki, na podjazdach się urwałem i z młodszym kolegą wspólnie już zasuwaliśmy. Ale mocny początek odczuwałem i musiałem zwolnić. Niestety młodszemu koledze ciężko wytłumaczyć, że trzeba się oszczędzać i nie patrzyć na innych. Choć taka współpraca dużo daje, to chyba jednak wole jeździć sam. Pierwszy kryzys dopadł mnie w nocy, mocno muliłem, ale mojego kolegę dopadł jeszcze większy. Do tego niskie temperatury też dawały popalić! Nie dało się tak po prostu drzemnąć pod wiatą. Ja chciałem jechać non stop, kolega spać, a że tak razem jechaliśmy, to straciłem sporo czasu. Normalnie nie zatrzymałbym się nawet na minutę! Przez to strasznie wymarzłem i chyba stąd późniejsze problemy... Już przed południem zaczęło mnie bolec kolano, więc odpuściłem z tonu i zacząłem jechać lekkim swoim tempem. Mój młodszy kolega zaczął mi odjeżdżać, bo nie mogłem się puścić za nim, ani dać mu sensownej zmiany. Ale jego też dopadł kryzys i chwile później go wyprzedziłem i zanim się zoriętowałem - został daleko w tyle, ze nawet na długich prostych go nie widziałem. Złapałem swoje tempo i to było słuszne posunięcie. Szkoda, że tak późno! Niepotrzebine straciłem mnóstwo czasu i niejako sposób jazdy i odpoczynków doprowadziły do problemów z kolanem. Ale myślę też, że brak odpowiednio długie regeneracji po MRDP Góry był tu kluczowy. Powinno się odpoczywać co najmniej 6 tygodni a nie 2... Mimo problemów, jakoś się poruszałem, ale przyznam, że środek Polski jest dość nudny... Płasko, pola, czasem las i nic więcej. Czasem trudno zmotywować się do jazdy. Późnym wieczorem kolano już zaczęło mocno protestować, aż w końcu musiałem stanąć. Po przemyśleniach znalazłem sensowny nocleg i postanowiłem odroczyć decyzje do rana. Niewiele to dało, do tego nie usłyszałem budzika i straciłem kolejne 3 godziny! Jednak siadłem na rower i postanowiłem jechać do skutku. Pogoda przyjemna, kolano na razie funkcjonuje, tempo dobre. Tylko czy mając 26 godzin czasu, góry przed sobą i do przejechania 361 km to się może udać? Na MRDP Góry potrafiłem robić w takim terenie ok 400 km na dobę na świeżych nogach, a przy końcu ok 350 km na dobę. Ale teraz jadę na jednej nodze... Po płaskim wyrabiałem średnio coś w granicach 23 - 25 km/h z postojami itd. Postanowiłem więc zmienić taktykę jazdy. Żadnych restauracji, zjazdów na stacje benzynowe, dłuższe posiłki itp. Jechałem niezbyt szybko, ale non stop. Kiedy jadłam? zaczynam stromy podjazd, a na jego początku jest sklep i nie ma w nim ludzi, tzn. jakiejkolwiek kolejki. Kupiłem 3 bułki, kabanosy i jedząc ruszyłem z buta pod górkę. Jechać i tak tego nie mogłem. Skończyłem jeść, skończyła się tez górka. Zero straty czasu! Jak już musiałem stanąć na siku, od razu przemyślenia co trzeba zrobić jeszcze przy rowerze, lub sobie, żeby za chwile nie stawać ponownie. Jakieś przebieranie, ładowanie urządzeń - wszystko co konieczne na raz. Kiedy miałem w dół, pozycja max aero i tak bez pedałowania póki prędkość nie spadła poniżej 25 km/h. Jak był "przeciwstok" rozpęd, aby jak najwięcej ujechać górkę bez męczenia nogi. Efekt? Przez pierwsze 10 godzin machnąłem ponad 200 km! część już po górach! W każdą godzinę pokonywałem od 19 do 22 km. Wyjątek to jedna przerwa przy sklepie, w którym pani zrobiła mi kanapki i wtedy wyszło 18 km/h. Chętnie bym tam posiedział dłużej, ale musiałem się uwijać. Jedną zjadłem na miejscu, resztę już w drodze! Kiedy wjeżdżałem już w Beskidy, tempo nieco spadło. Do tego zaczęło kropić. Ciągle jednak wyrabiałem sobie co raz większą rezerwę czasu do limitu. Niestety tak jak zapadł zmrok, zaczęło więcej padać. Dogoniłem nawet, ku swojemu zdumieniu, mojego młodego kolegę, do którego miałem dobre 10 godzin straty! zaczęły go boleć Achillesy i zwolnił. Przez jakiś czas jechałem w większej grupie, ale strasznie zamulali i miałem obawy o limit czasu. Do tego robiło mi się zimno - byli za wolni. Oderwałem się i dalej już własnym tempem. To była słuszna decyzja! Teraz zaczęły się najtrudniejsze podjazdy i moje tempo jeszcze spadło! Na Krowiarkach straciłem nawet odrobinę nadrobionego czasu. Później też łatwo nie było, podjazdów treściwych było dużo więcej niż Wam się wydaje! Ciągle robiłem obliczenia w głowie, jaką średnia muszę mieć, żeby dotrzeć na czas. Ta na szczęście z każdą godziną spadała. Gdzieś o drugiej w nocy pogoda dosłownie się zesrała! Ulewa na całego i 6 st na plusie. Całkowicie przemoczony już nie byłem w stanie się rozgrzać nawet pod górkę! Nie mogłem się też zatrzymać na stacji, bo już bym nie ruszył. Gdzieś 30 km przed metą doszedł jeszcze silny mroźny wiatr. Byłem bliski rezygnacji, ale dotrwałem do Gliczarowa, a tam wreszcie jakby deszcz osłabł i nawet udało się zagrzać. W tym momencie musiałem utrzymać średnia poniżej 3km/h, więc już byłem jedna nogą na mecie. Do tego zrobiło się jasno. Jeszcze trochę męczarni, dogoniłem jakiegoś zawodnika i 6:59 melduję się na mecie. Nie wierzę, ale się udało. Zszedłem nawet poniżej 70 godzin. Te 361 km przejechałem w czasie poniżej 24 godzin! Pozostało się tylko kurować i opieprzać. Drugi sezon ultra zakończony!
    13 punktów
  2. Brawa za celny strzał z biodra dla Coswortha i za pewność typu dla Pawlab.Zjazd z górnej stacji gondoli. Plan był 2900 ale z powodów logistycznych trzeba było wracać. Ale za rok już będę przygotowany jak ją zrobić po całości tj Katania- 2900- Katania.Dodatkowo kika fotek, w tym krater Silwestri oraz ostatnie chwile podjazdu na filmiku. GOPR4639.MP4
    7 punktów
  3. Musi być akurat Białka i okolice? Lepiej by było np. do takiej Krynicy, trasy lepsze sto razy, ludzi mniej niż na Podhalu a zakwaterowanie np. w Hotelu w Czarnym Potoku.
    2 punkty
  4. Na Kasprowym Wierchu biało !!!
    2 punkty
  5. Trasa niebieska i krzesła w Czyrnej najwcześniej na sezon 20/21
    2 punkty
  6. Szacunek i gratulacje, Maciek dojechał o 7 rano po całonocnej jeździe w górach przy fatalnej pogodzie, czas 69h:59min
    2 punkty
  7. Gratulacje Maciek i wielki szacun👍
    1 punkt
  8. Przeczytałem przed chwilą ten temat od deski do deski. Powiedzieć, zwłaszcza o pierwszej części zachód-wschód ,że ultra to nic nie powiedzieć. Dla profesjonalisty to bardzo ciężkie przedsięwzięcie a dla amatora dzień w dzień samotnie 3km przewyższenia na rowerze szosowym i to po nienajlepszych drogach to wymyka się wyobraźni. Gratulacje za wytrwałość,chart ducha i ciała i tak jak ktoś wcześniej napisał,to nie ciało powoduje,że w takich przedsięwzięciach osiąga się metę ale psychika która nie ulega bólowi i znużeniu. Nie znajdując słów uznania napiszę w slangu młodzieżowym SZACUN.
    1 punkt
  9. Przyłączam się, jesteś niesamowity! Pozdrawiam.
    1 punkt
  10. jeśli w tej samej cenie to bierz Sella Ronda
    1 punkt
  11. Cześć Brawo Maciek, brawo. Każde takie przedsięwzięcie jest ogarnialne w momencie gdy jesteś zdrowy, w normalnej nawet formie, gdy sprzęt pracuje jak należy i pogoda znośna. Każdy element, który w tej układance nie zagra wpływa na pozostałe i czyni spokojną realizację planu - walką. Tym większy szacun, że dałeś psychicznie radę opanować przeciwności. Całkowicie rozumiem Twoje sugestie co do błędów taktycznych jakie popełniłeś. Na długich dystansach można jedynie jechać swoim tempem wsłuchując się w sygnały od organizmu. Każda próba dostosowania tempa do kogoś - czy to szybciej czy wolniej to nie ma znaczenia - powoduje późniejsze straty i zmęczenie. Jeszcze raz szczery podziw dla Twojej siły i wytrwałości Maćku! Pozdrowienia
    1 punkt
  12. Byłam raz w Val Gardenie i się tam zakochałam w okolicy Sella Rondy i jadę w tym roku do Alta Badia żeby zwiedzić resztę tras i zakątków tego wspaniałego regionu. Polecam okolice Sella Rondy jak najbardziej 😉
    1 punkt
  13. @pawelb91 Pełna zgoda - jeżeli fundusze nie stanowią problemu, wtedy mogą ulokować się w pobliżu Jaworzyny. A nawet w hotelu na dolnej stacji. Z drugiej strony są wtedy w pewnym oddaleniu od miasta. Zależy czego szukają.
    1 punkt
  14. Jeśli znajomi chcą jechać w terminie polskich ferii, to bym odradzała.
    1 punkt
  15. Wielkie gratulacje i brawa, Maciek! Wspaniały sezon ultra za Tobą! Dystans blisko 1000 km w niecałe trzy doby jest po prostu kosmiczny, a to, że pierwsza osoba pokonała go w niespełna 40 godzin to już w ogóle jakaś abstrakcja.
    1 punkt
  16. Gratulacje Maciek, jesteś wielki, dużo zdrowia życzę.
    1 punkt
  17. Etna na bank bo widać gondolkę od południowej strony, Zjazd z 2500m czy aż z 2920m?
    1 punkt
  18. Napisz maila do wskazanej wyżej Bani. Niestety lub stety nikt takiej opcji nie ogarnia ale mają najlepszą komunikację poza Burkatym. Sprawdzone.
    1 punkt
  19. Kurcze - moze strzał z kompletnej D, ale wyglada tam tak księżycowo, ze zastanawiam sie czy to nie Etna na Sycylii???
    1 punkt
  20. 10 godzin chodzenia ale było warto😁🏔️☀ Palenica Białczańska->Wodogrzmoty Mickiewicza - > Wielka Siklawa - > Dolina 5 Stawow-> Swistowka Roztocka - >Palenica Białczańska 😁 💪 💪 💪 Nie jestem w stanie nic więcej dziś opowiedzieć poza tym że było przepięknie. Wstalismy o 4,o 6.55 wyszliśmy z Palenicy, niedawno powrót do domu a jutro o 6.45 pobudka do pracy, jutro po południu postaram się dodać relacje, fotki i film😉 Ani jednej chmury nie było przez cały dzień!
    1 punkt
  21. Wierchomla odpowiedziała na zapytanie wobec Szczawnika na najbliższy sezon: Panie Pawle, wg naszych informacji z obecnej chwili Szczawnik w tym roku nie będzie działał. Być może bliżej zimy będziemy wiedzieli coś więcej. Na pewno zapraszamy na stronę Wierchomli. Więc dalej jest kicha, obstawiam że Płatek i Frycek również nie ruszą jak w zeszłym sezonie. Wygląda na to, że w najbliższym sezonie Wierchomli również nie odwiedzę bo nie ma po co.
    1 punkt
  22. Może za rok. Na ten rok wyczytałem na stronie www.lanovky.sk takie coś: SLO6B Solisko - Wierch Posŕedni / Szczyrk (Leitner) doplnenie kapacity na 3000 os/h SLO4B Jaworzyna - Skrzyczne / Szczyrk (Leitner) výmena opláštenia hornej stanice SLO6B Hala Skrzyczeńska - Zbójnicka kopa / Szczyrk (Leitner) doplnenie protiveterných závaží na vozne
    1 punkt
  23. Tatry Super Ski to wspólny skipass, który powstał w ubiegłym roku dzięki porozumieniu 14 stacji narciarskich, udostępniających swoje trasy w ramach jednego skipassu. Dziś w Czarnej Górze do projektu przystąpiły trzy kolejne ośrodki: Rusiń-Ski w Bukowinie Tatrzańskiej, Meander Ski & Thermal Park w Oravicach na Słowacji i Długa Polana w Nowym Targu. Więcej >> Ceny skipassów Tatry Super Ski
    1 punkt
  24. Brawo Maciek. Oby ze zdrowiem było wszystko w porządku.
    1 punkt
  25. Jeżeli wierzyć GPSowi to Maciek jest na tzw. ostatniej prostej.., zostało naprawdę niewiele.
    1 punkt
  26. Misiek dał radę, dzisiaj mniej cierpi ode mnie😂ja czuję łydki, uda, stopy i kark od plecaka, u niego tylko stopy😂 Relacja już jest😁 4. 15 pobudka, o 5 wyjazd, ok 6.45 meldujemy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej. Samochodow dużo, korek mały do wjazdu na parking więc Pan parkingowy kazał stanąć już na poboczu. 30 zł parking😉 6 55 wychodzimy z auta w stronę kas, sporo ludzi, koło 7 ruszamy. Ja, Mikołaj i jego brat. Kondycji zero, na codzień nic nie robimy jeśli chodzi o sport, ale powoli i spokojnie dajemy radę po górach. Rano temperatura wahala się między 2 a 4 stopnie. Kurtka była w plecaku i zastanawialam się czy nie ubrać, ale jednak nie ubrałam. Niebo błękitne, zapowiada się piękny dzień. Ruszamy asfaltem w stronę Wodogrzmotow Mickiewicza, stamtąd w prawo na zielony szlak w kierunku doliny 5 Stawow. Najpierw nudzila mnie ta droga asfaltowa, z kolei później było już fajniej idąc po kamieniach, ale ciągle przez las... Prawie zero widoków, a niebo takie piękne. Długo wyczekiwalam wyjścia na jakąś bardziej otwarta przestrzeń, warto było czekać, bo widoki były niesamowite 😁co jakiś czas robiliśmy oczywiście przystanki, było ich sporo, ale nie szliśmy na wyścigi, tylko dla przyjemności. Przed nami cały dzień. W internecie czytałam ze trasa ma zająć ok. 7 godzin, nam zajęła więcej że względu na częste i niekrotkie odpoczynki. Szliśmy zielonym szlakiem aż do Wielkiego Stawu Polskiego, obok Siklawy. Ludzi było dużo na szlaku. Chcieliśmy zobaczyć też Czarny Staw Polski więc poszliśmy w jego strone niebieskim szlakiem, później odbilismy na żółty aby zobaczyć Staw. Akurat było pusto, ani duszy. Wróciliśmy pod Wielki Staw i udaliśmy się w kierunku schroniska przy Przednim Stawie Polski. Tam zjedliśmy obiad i pyszne ciasto że sliwkami(za szarlotką nie przepadam). Po obiedzie i odpoczynku szliśmy niebieskim szlakiem w stronę Morskiego Oka przez Swistowke Roztocka. Podejście w jednym miejscu dało nam mocno w nogi, ale było warto. Widoki piękne, uśmiech na twarzy, lubię taki wysiłek 😉 Nie mogliśmy się doczekać momentu jak zaczniemy już schodzić w dół 😂w dół też nam zajęło trochę czasu, doszliśmy prawie pod Morskie Oko, ale nie mieliśmy już sił żeby iść w jego stronę. Ja bym chętnie poszła, ale chłopaki mieli dość 😂było już koło godziny 15,do dołu jeszcze z 2 godziny nudnego asfaltu na przemian z moimi lubianymi kamieniami😉 Wycieczka jak najbardziej należy do udanych, widoki piękne, trasa zróżnicowana, asfalt, kamienie, do góry, do dołu, pogoda wymarzona. Czasu zajęło ile zajęło, ale nie mamy kondycji, szliśmy spokojnie, dużo przystanków, ale polecam każdemu, warto!!! Za tydzień jeśli będzie pogoda to może znowu uda się gdzieś pojechać 😉 Filmik się robi, postaram się dziś skończyć
    1 punkt
  27. To wszystko przez to, że włożył nogi do Bałtyku i zaszkodziły mu ścieki z "Czajki"... a tak na serio, to super że jedzie i walczy. 150 km dla Maćka to jak dla mnie wyjazd po bułki do sklepu...
    1 punkt
  28. Maciek ma jeszcze około 150 km do mety. Jakie podjął decyzje?... Mam nadzieję,że uda mu się zakończyć MPP
    1 punkt
  29. Niezła wyrypa - znowu znęcałaś się nad miśkiem a one w TPN są pod ochroną.
    1 punkt
  30. Poprzedni maraton MRDP Góry na pewno był ogromnym obciążeniem dla kolan i stóp, a czasu na regenerację nie tak wiele. Oby wystarczyło Maćkowi i tym razem zdrowia i sił!
    1 punkt
  31. Ojej. Trzymamy kciuki za stopę, kolano i Maćka 🚴‍♂️
    1 punkt
  32. Od dłuższego czasu Maciek ma problemy z kolanem i stopą, co wiąże się z ewentualną rezygnacją z wyścigu. Góry przed Maćkiem ,może być bardzo ciężko dojechać mu do mety... Póki co śledzimy i kibicujemy.
    1 punkt
  33. Rdzawkę znam. Często jeździłem w okolicach Rabki. Ciężka jest w zasadzie tylko końcówka - podjazd do Zakopianki. Z bardzo dużym sentymentem wspominam te okolice - w pobliskiej Rabce spędzałem co roku wakacje z córką. Aż się zamyśliłem teraz ... Ogólnie strasznie sentymentalny się robię jakoś z wiekiem
    1 punkt
  34. Obejrzalem trase podjazd w Rdzawce no i Gliczarów. Droga prze Jure też fajna. Powodzenia Maciek.
    1 punkt
  35. Cześć Myślę, że nie ZAMKNĄĆ, ale spowodować aby wycieczka w góry była poważnym i trudnym do realizacji przedsięwzięciem aby Ci, którzy się na to zdecydują umieli docenić to gdzie są i z czym obcują. Pozdrowienia
    1 punkt
  36. Cześć Z tym jest ciężko bo jest zdecydowana nadprodukcja modeli w stosunku do rzeczywistych potrzeb. Myślę, ze powinieneś wykorzystać radę Drogiej Tanovej i poszukać nart dla zaawansowanych dziewczyn - to, że narta jest opisana jako dla zaawansowanych, oznacza że ma ona po prostu lepszą konstrukcję a na te 3-4 lata warto troszkę zainwestować i kupić nartę nawet lekko na wyrost bo przecież zakładamy postęp. https://www.skionline.pl/sprzet/narty,18-19,rossignol,famous-10,10277.html https://www.skionline.pl/sprzet/narty,18-19,dynastar,intense-12-konect-xpress,10332.html To oczywiście tylko przykłady sugerujące jednak na których pozycjach w katalogach szukać. Pozdrowienia
    1 punkt
  37. Zobacz - tutaj masz wyniki ubiegłorocznego WorldSkitestu w kategorii nart damskich dla zaawansowanych narciarek. W teście nie brał udziału jeden z czołowych producentów - Head, ale o jego ofercie możesz poczytać tu. Musisz wpisać w pole producenta: Head, a w pole płeć: kobiety. Trzy górne modele Heada do rozważenia. Jakoś nie widzę za wiele kolorystyki różowo-fioletowej, kwiatuszków ani kryształków 🤣. Dominuje elegancka czerń i grafit z subtelnymi akcentami w innych kolorach 😏 Witam w klubie. Bardzo dobrze, że współczesne dziewczynki nie dają się wtłoczyć w takie stereotypy.
    1 punkt
  38. Żeby było jasne - mocno mnie rozbawiła Twoja reakcja, ALE jako Ojciec dwóch córek i z perspektywy klubu narciarskiego, muszę jednak zapewnić, że jest kategoria dziewczynek, dla których liczą się jednak tylko nazwy typu "racetiger", "rc4", "world cup rebels" etc. i ten typ "grzecznych dziewczynek" narty w kolorach róż lub fiolet uznałoby za niezły obciach i raczej by się z nich nie ucieszyły...
    1 punkt
  39. BRAWO MACIEK! dobra robota
    1 punkt
  40. Pod koniec maja wydano decyzję środowiskową dla budowy przepustu pod ul. Zwalisko
    1 punkt
  41. Pracownia ma swoich mocodawców i pod ich dyktando pisze, taka jest smutna prawda. Zamiast zajmować się problemami ekologii tam gdzie one rzeczywiście występują, to oni próbują zablokować tak mądrze przemyślany projekt, który z korzyścią wpłynie nie tylko na rozwój Brennej, ale będzie dobrze służyć całemu społeczeństwu.
    1 punkt
  42. Dawno mnie Tu nie było, ale jest okazja się pojawić z powodu wizyty w Szczyrku na otwarciu nowych rowerowych singletracków. Pierwszy parking zapełniony w 100%, drugi w 50%. Stanie w kolejce do gondoli (raz dłuższej, raz krótszej) mnie wcale nie przeszkadzało. Tematów do rozmowy ze znajomymi było dużo. Do gondoli wchodzą 2 rowery z 2 rowerzystami więc nie szło to tak sprawnie jak w zimie, gdzie wchodzi 10 narciarzy. Pierwszy raz byłem na Szczyrkowski w lecie. Widoki trochę inne niż w zimie, ale miejsca znajome więc nie można się zgubić. Chociąż na Hali budowa restauracji zmienia jej oblicze. Ale najważniejsze są ścieżki rowerowe. Na razie są "tylko" dwie. Pierwsza to Hip Hopa czyli flowtrail o gładkiej (jeszcze póki nowa) nawierzchni z wieloma zakrętami, hopkami, stolikami, bandami. Długość 5,5 km powoduje, że najlepsi jadą nieco ponad 10 min, średni zjazd to 12-15 min. Jest co robić 🙂 . Ścieżka kończy się przy drugim parkingu w Czyrnej. Druga ścieżka to Otik. Jego nawierzchnia jest w pełni naturalna, po trawie, kamieniach, korzeniach. Jest trudna, ale nie ekstremalna. Jest kilka hopek z pniaków lub położonych na płasko kamieni. Otik kończy się na Solisku skąd asfaltem cały czas w dół dostajemy się pod gondolę. Od 11.30 do 16 zjechaliśmy 3x Otikiem, 2x Hip Hopą. Ulewa po 16 godz. zakończyła dzisiejszy rowerowy dzień. Było świetnie. Co do tłoku na trasach to nie było najgorzej. Ludzie startowali w odstępach. Jak ktoś został dogoniony to z reguły po chwili ustępował miejsca. Na rowerach obowiązuje jakiś tam kodeks.
    1 punkt
  43. Ja miałem w zeszłym sezonie, dokładnie w styczniu 2018, stresującą możliwość przetestowania jak działa ubezpieczenie, na szczęście sprawa nie była tak poważna jak złamanie itp.. Byliśmy z dziewięciomiesięczną córką w Austrii, najpierw miała katar potem zaczęła gorączkować i to dość mocno. Rano telefon do ubezpieczyciela, Pani na linii powiedziała, że w tej miejscowości nie maja partnerskiej placówki ale ustali co mogą zrobić i oddzwoni. Przygotowani na użeranie się z ubezpieczalnią czekaliśmy na telefon. Po około 20 minutach Pani zadzwoniła i poinformowała, że lekarz może przyjechać do hotelu po 16, lub jeśli możemy i chcemy to możemy teraz podjechać do kliniki (w tej samej miejscowości w której byliśmy). Zdecydowaliśmy się pojechać, w klinice byli już poinformowani, ubezpieczyciel przesłał im już promesę płatności. Córka najpierw została zbadana przez lekarza, potem zrobiono jeszcze antybiogram z krwi żeby się upewnić jakie leczenie zastosować. Nie zapłaciliśmy nic, nie było też pytań o EKUZ chociaż mieliśmy. Za leki z recepty zapłaciłem około 50EUR, po powrocie do domu dostałem zwrot za te leki po przesłaniu kopii paragonu z apteki mailem. Nie wiem czy mieliśmy po prostu farta, czy to jest standardowa procedura. Byliśmy w szoku, że wyglądało to tak, jak w zasadzie powinno wyglądać. Polisa była w AXA.
    1 punkt
  44. A takie coś mi dzisiaj wpadło w oko: http://wyborcza.biz/pieniadzeekstra/1,142942,17255942,W_Austrii_nie_jezdzi_sie_na_nartach_czyli_ubezpieczyciel.html Ciekawe podejście. Pozdrawiam
    1 punkt
  45. Ja natomiast napiszę gdzie nie wolno sie ubezpieczać. Nie wolno w BRE Ubezpieczenia! Firma ta ma w swoich ogólnych warunkach ubezpieczenia punkt, który mówi, że o niezbędnym zakresie pomocy lekarskiej decyduje lekarz konsultant BRE na podstawie przesłanej dokumentacji medycznej, nie lekarz udzielający bezpośrednio pomocy poszkodowanemu. Konkretnie, jeśli zachodzi podejrzenie złamania i wykonane będą badania np. rtg, a wykażą one, że nie ma tego złamania, BRE odmówi płacenia za badanie, bo było niepotrzebne! Właśnie korzystając z tego zapisu, BRE Ubezpieczenia odmówiło mi zapłaty za badania diagnostyczne po wypadku. Chcę tu zaznaczyć, że to właśnie BRE Ubezpieczenia wskazało mi jednostkę służby zdrowia gdzie powinienem sie udać, z którą niby BRE współpracuje, a potem nie honoruje ich procesu diagnostycznego. To przypomina zwykłe naciagactwo bądż zwykłe oszustwo. Aha, jeszcze jedno, nie liczcie na jakąkolwiek pomoc Rzecznika Ubezpieczonych. Odnoszę wrażenie graniczące z pewnością, że ów rzecznik, reprezentuje interesy firm ubezpieczeniowych, nie ubezpieczonych. Na marginesie tego wątku przychodzi mi na myśl krętactwo i oszustwo stanowiących prawo w zakresie ubezpieczeń. A dlaczego koniecznym jest ubezpieczenie samochodu a nart juz nie? Narty też powinny być ubezpieczane, wzorem aut, i to bez wzgledu na to, czy się na nich jeżdzi, czy nie!!!! Tak panie W? Chciałby pan tego? No to do dzieła, jesli jeszcze możesz? Koncerny ubezpieczeniowe czekają, i bedą wdzieczne!
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...