Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. tanova

    tanova

    VIP


    • Punkty

      8

    • Liczba zawartości

      2 752


  2. surfing

    surfing

    Użytkownik forum


    • Punkty

      7

    • Liczba zawartości

      3 834


  3. marboru

    marboru

    VIP


    • Punkty

      4

    • Liczba zawartości

      7 177


  4. gregre0

    gregre0

    Użytkownik forum


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      706


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 17.11.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Profil czerwonej jest super tylko potrzeba skutecznego naśnieżania, co może zmieni się już w tym sezonie Fis uwielbiam za to że ma pełno zakrętów i przełamań i nie jestem w tej ocenie odosobniony.
    4 punkty
  2. Kanion Matka na bis i jaskinia Vrelo (Wreło) We wtorek rano ponownie jesteśmy na dworcu autobusowym w Skopje. Tym razem udaje się nam skorzystać z miejscowego transportu publicznego. Po Skopje i okolicach jeżdżą trochę sfatygowane czerwone autobusy – zwykłe i piętrowe, trochę podobne do tych londyńskich. Bardzo rozbawiła nas nazwa kasy biletowej po macedońsku – „błagajna” 🤣 Podróż do kanionu Matka z dworca trwa niecałą godzinę, jeśli nie ma korków. Generalnie ruch samochodowy w Skopje jest bardzo duży, wszyscy trąbią, jeżdżą jak wariaci i parkują gdzie popadnie. Samochody - yugo, zastavy i sporo starszych modeli z zachodu. Na przystankach autobusowych nie ma rozkładów jazdy, a czasem nawet tabliczek z numerami linii. Za to są plastikowe karty chipowe na przejazdy, a nie papierowe bilety. Tak wygląda końcowa pętla przy kanionie Matka: Przedmieścia Skopje i podmiejskie wioski nieco przypominają prowincjonalną Małopolskę z początku lat 90-tych. Duże zagęszczenie niezbyt ładnej zabudowy jednorodzinnej z byle czego, sporo rozmaitych prywatnych interesów – trochę bez ładu i składu, sklepiki, warsztaty, reklamy i szklarnie. Kierowca naszego autobusu zatrzymuje się przy piekarni, zostawiając pojazd z włączonym silnikiem i pasażerami i idzie kupić sobie rogale na drugie śniadanie. Dojeżdżamy do końcowej pętli i idziemy zwiedzać. Przy pętli znajduje się tor do kajakarstwa górskiego, a kawałek dalej hydroelektrownia i zapora wodna: Zapora spiętrza wody Treski – dopływu Wardaru – tworząc wydłużone jezioro w kanionie Matka. Kanion można zwiedzać na trzy sposoby – drewnianymi łodziami z silnikiem, można wypożyczyć kajak, albo przejść szlakiem prowadzącym skalną półką po prawej stronie. Jednak do jaskinii Vrelo (Wreło) można się dostać tylko od strony wody, bo jest na przeciwnym brzegu niż szlak. We wtorkowy, listopadowy ranek nie ma zbyt wielu turystów w kanionie. Oprócz nas - dosłownie kilka osób. Spotykamy naszego nowego znajomego – przewodnika górskiego Xhemala – który tego dnia ma oprowadzać turystów po jaskinii. Jesteśmy pierwszymi chętnymi na rejs łodzią. Umawiamy się, że popłyniemy w jedną stronę łodzią i zwiedzimy jaskinię, a potem sternik wysadzi nas na drugi brzeg i wrócimy na piechotę. Sternik trochę nadczekuje na ewentualnych kolejnych pasażerów, ale w końcu płyniemy tylko my, Xhemal i jeszcze jeden gość z obsługi. Na wodzie jest trochę chłodniej i niestety nie ma już tego dnia słońca. Ale wciąż temperatura jest komfortowa. Podziwiamy widoki: Szlak pieszy widziany z wody: Przed jaskinią robimy sobie pamiątkowe zdjęcie z Xhemalem i wchodzimy do środka. Wreło jest prawdopodobnie najgłębszą jaskinią podwodną na świecie – dotychczas udało się zejść na głębokość 240 m, a dokonał tego polski nurek, Krzysztof Starnawski, w 2017 roku. Jaskinia ma również część nadwodną i ta jest udostępniona turystom. Gdy jesteśmy w środku, kończy się paliwo w generatorze i cała piękna iluminacja gaśnie. Na szczęście mamy w plecaku czołówki, więc przez moment możemy poczuć się jak speleolodzy na wyprawie, a nie zwyczajni turyści . Na zewnątrz, pod widoczną na zdjęciu szczeliną, znajduje się wejście do podwodnej części: Przeprawiamy się łodzią na drugi brzeg, na który wejście okazuje się trochę strome. Ale po treningu na Vodnie dzień wcześniej, wdrapujemy się na ścieżkę bez większych problemów. Z widokiem na wejście do jaskini ze szlaku pieszego: Szlak biegnie częściowo skalną półką, częściowo ścieżką w zaroślach. Jest pusto i cicho – tylko my, góry, jesienny las i woda 😀. Schodzimy do pętli autobusowej i czekamy. Czekamy i czekamy, a autobusu nie ma. Wkrótce nadchodzą dwie sympatyczne Polki, od których dowiadujemy się, że rozkład, który mamy obowiązuje w weekendy – wtedy autobusy jeżdżą co 40 minut, a w tygodniu – co półtorej godziny. Czas mija nam jednak sympatycznie na rozmowie – dziewczyny przyjechały do Skopje na koncert Bryana Adamsa. W końcu autobus przyjeżdża. W Skopje idziemy jeszcze na ostatni obiad na Starym Bazarze. Gdy wychodzimy z knajpki o wdzięcznej nazwie Pçela („Pszczoła”), na zewnątrz jest wietrznie i deszczowo. Czas zbierać się na samolot do Berlina. Trzy dni szybko minęły, ale chętnie kiedyś wrócimy do Macedonii i na Bałkany. Urzekły nas góry, przyroda, otwartość i życzliwość ludzi, dobre jedzonko, brak tłumów i jeszcze względny brak komercji. Może przyjedziemy nad Ochrydę, może na trekking w górach, a może i na narty – kto wie? 😀
    3 punkty
  3. @marboru - dziękuję i dołączam się do wyrazów uznania dla Pauli za rekord życiowy 😀. Paula prezentuje się bardzo sportowo i pewnie w przyszłym roku będę mieć mocną konkurencję 💪💪💪. Pewnie dzisiaj nie odpuściłeś i dokręciłeś te marne 38 km? ? U nas dzisiaj ponuro, chłodno i chwilami dżdżysto, ale gdy po południu trochę się przejaśniło, to nie usiedziałam. Ciągnie wilka do lasu. Dosłownie. Wrzucam trzy fotki z rowerowego objazdu jeziora Głębokiego w Szczecinie.
    2 punkty
  4. Idę poszukać popiołu. I po ściereczkę do okularów!
    2 punkty
  5. Brawo @tanova Świetny wynik! Przy okazji Twojego sukcesu należy pochwalić również moją @Paula Jej rowerowy rok również jest rekordowy! Dzisiaj przekroczyła barierę 4045 kilometrów w roku 2019...a przecież jeszcze jeździmy, więc pewnie życiówka zostanie przez nią poprawiona! A oto moja Heroska po dzisiejszym osiągnięciu swojego celu: Ja dzisiaj również miałem w planach zafiniszować i dotknąć swojego wyzwania jakie sobie postawiłem na 2019, czyli 7000 kilometrów...niestety złapałem gumę i na raty przejechałem jedynie 54 km choć planowałem stówę Brakuje mi???... Jednego treningu i 38,2km. Także jeszcze walczę... Pozdrawiamy serdecznie wszystkich kręcących późną jesienią. marboru i Paula
    2 punkty
  6. Niektórzy jeszcze walczą o ambitne cele, więc może ja dzisiaj trochę się pochwalę, że stuknęło mi dzisiaj 5 tys. km w 2019 roku. Z tego ok. 80% na rowerze trekkingowym - na wycieczkach i takim zwykłym komunikacyjnym jeżdżeniu, a 20% na fitnessie. Wygląda na to, że do końca roku uda mi się osiągnąć dystans lepszy o 2.000 km od ubiegłorocznego - kiedy to przejechałam łącznie 3.156 km.
    2 punkty
  7. Moje odkrywanie Krynicy Start Słotwiny Planowane podejście na Słotwiny Wejście w kierunku Słotwiny przy drodze do hotelu Eris Dolna stacja wyciągu - całkiem z lewej, kasa -wjazd 2zł i biały domek Trasa powoli zarasta samosiejkami ale podejście i ewentualny zjazd bez ukrytych przeszkód. Nowy wyciąg Słotwiny Arena gotowy - odebrany czeka na śnieg.
    1 punkt
  8. Wymyślili by coś nowego bo już się przyzwyczaiłem 🤣
    1 punkt
  9. Toż to kwintesencja tego stoku, bez wątpienia pierwsza trójka najlepszych stoków w kraju
    1 punkt
  10. Na narty chyba jeszcze będzie nam trzeba z miesiąc poczekać... Narciarstwo freeride kręci mnie jedynie na klipach świetnych Riderów. Sam, a raczej we dwoje z Paulą jesteśmy raczej "sztruksowymi" narciarzami. Nas kręci jak trasa jest twarda i szybka, zabawa poza trasą, czy podchodzenie na nartach, to dla nas nudy. Cóż? Każdy ma swoje preferencje i my to szanujemy. Paula siedzi tu obok mnie i dziękuje Dzisiaj niestety musiałem odpuścić rower na rzecz imprezy rodzinnej...no ale, co się odwlecze, to nie uciecze. Mam nadzieję, że uda się cel dopiąć w przyszły weekend - wcześniej praca, praca i jeszcze raz zarabianie na narty Pozdrawiamy serdecznie!
    1 punkt
  11. Kolejna świetna odsłona Bloga @tanova Tereny egzotycznie nam bliskie sercu - dziękujemy za podróż do Macedonii!
    1 punkt
  12. I jeszcze zwróć uwagę na stan techniczny (zużycie) spodni w tym newralgicznym miejscu. Wytarcie się materiału powoduje utratę wodoodporności - nasiąkliwości spodni. Siedząc podgrzewasz i topisz śnieg a on wsiąka. W ten sposób z każdym wjazdem jest coraz gorzej.
    1 punkt
  13. Ale pytanie co zrobić, aby tyłek nie marznął jest już bardz śmieszne.
    1 punkt
  14. Owszem pisała - chyba nie czytasz uważnie:
    1 punkt
  15. 5 dni w Kaunertal, pogoda zmienna, 3 dni lampy, 2 śniegu, 2 ostatnie kataklizm i zamknięta droga na lodowiec. W knajpie polska ambasada, 80% rodacy
    1 punkt
  16. Nie,nie nie zgadzam się z takim sposobem myślenia. Nikt tu nie kwestionuje , że SMR uratował Szczyrk ,a przedstawianie osób krytykujących chciwość i pazerność TMR jako wiecznie niezadowolonych malkontentów to bardzo średni argument . Ja natomiast zwracam uwagę na brak taśm najazdowych,prędkość wyciągów, czy dla mnie osobiście najistotniejszą sprawę jaką są "oszczędności trasowe". A co podejścia SMR-u do Bieńkuli i aprobaty przez niektórych formułowiczów takiego sposobu takiego sposobu myślenia, to proszę sobie wyobrazić że COS też zacznie wyznawać taki sposób prowadzenia biznesu i przestanie przygotowywać czarnulkę do dolin i co też będzie OK. No bo po co ją szykować jak to tylko koszty, a zysk wątpliwy. To też troszkę tak ja byś Cie mieli samochód , w którym jest 6 biegów,ale producent uważa że ta szóstka za dużo go kosztuję a i wy i tak rzadko z niej korzystacie, więc w sumie nic takiego strasznego się nie dzieje no i jej nie montuje -to co też OK? A tak prywatnie to uważam że nigdzie w Polsce nie ma takiej ilości, tak urozmaiconych tras jak w Szczyrku A i po raz kolejny kupiłem sezonówkę na cały TMR i najprawdopodobniej kupię na następny,więc proszę nie szufladkować mnie jako totalną wiecznie niezadowoloną opozycję Szczyrkowską.a tylko jako fana Szczyrku ,który jeździ tam na nartach i na rowerze. Pozdrawiam i życzę wszystkim udanego sezonu.
    1 punkt
  17. Drogi kolego, możemy mieć rożne zdanie, ale to nie znaczy, że masz prawo mnie obrażać. Zatem dostajesz bana!
    1 punkt
  18. Możesz tez jej kupić kije slalomowe z gardami, tez sa super profi, choć chyba rzeczywiście nie ma to jak pogięte kije do SG. Moja tez takie ma... 🙂
    1 punkt
  19. Klara to już profi...
    1 punkt
  20. Powiedz wnusi,że kijki są jak kierownica w samochodzie-chce jeździć bez kierownicy?Patrząc na filmik-powinna chyba trzymać ręce bardziej z przodu i szerzej-tak,żeby widzieć dłoń z kijkiem tej ręki,w którą stronę skręca.Kijki profi też na pewno pomogą.
    1 punkt
  21. Cześć No to jest całkowita porażka. Pozdro
    1 punkt
  22. To moje wspomnienia z jesiennych Glacensis Lasensis. Pętle od Barda na południe. Przepiękne lasy, wąwozy, dolinki. Świetna zabawa na zjazdach, super trening w czystym powietrzu pod górkę. Krętaczka podjazdowa na pętli Łaszczowa Pętla Kłodzka - dość długa 18km Pętla Chwalisław - odczucie jakby się jechało po lesie bez ścieżki, taka bliskość natury, to jak na razie moja ulubiona pętla w Kłodzkim rzut oka na Góry Bardzkie opadające w kierunku Barda Trzy pętle poniżej Barda, około 45km w sumie Relaks w takim otoczeniu, było cudownie.
    1 punkt
  23. Bałtów Dziś krótki meldunek w zastępstwie Marboru. Przyjechałem grubo przed godz. 10, było pochmurno i lekko na minusie. Po raz pierwszy muszę dziś zganić gospodarzy ośrodka, których do tej pory można było tylko komplementować za dynamiczny rozwój ośrodka i dobrą organizację. Po pierwsze, przesunięcie otwarcia z 9 na 10 jest pewnie pod koniec sezonu uzasadnione ekonomicznie, ale raczej nie leży w interesie narciarzy, zwłaszcza tych, którzy chcieliby przyjechać wcześniej, by uniknąć tłoku. Po drugie, kasa przy talerzyku została otwarta dopiero przed samą 10, w dodatku czynne było tylko jedno okienko, a pani w środku musiała nie tylko sprzedawać karnety, ale także odbierać telefony. W rezultacie, od ustawienia się w kolejce po karnet do zapięcia nart upłynęło prawie pół godziny. Inni - ci za mną - stali jeszcze dłużej. A tak ok. 10.30 wyglądała kolejka przed kasą przy kanapie. Przed 10 w okienku był komunikat, że kasa jest nieczynna, dlatego sporo osób, w tym ja, kupowało karnet przy talerzyku. Warunki były dobre: twardo, ale nie lodowo, jak niemal wszędzie tydzień temu. Lód widoczny był tylko miejscami, ale specjalnie nie utrudniał jazdy. Na dole, z upływem czasu, robiło się miękko i "cukrowo", jednak tragedii nie było. Odsypy w normie. Jak na sobotę ludzi przyjechało więcej, niż bym się spodziewał, ale tłoku, na szczęście, nie było. Gorzej będzie pewnie w niedzielę... Trasa przy kanapie. Trasa przy talerzyku. Trochę dłuższa kolejka do talerzyka zrobiła się dopiero ok. 12, ale najwyżej na dwie-trzy minuty czekania. Dwie godziny minęły szybko, czas było wracać do domu. Jeśli nie nastąpi jakiś niespodziewany atak zimy, a na razie nic na to nie wskazuje, był to prawdopodobnie mój ostatni dzień na nartach na górkach w pobliżu Radomia. Może w połowie marca uda się jeszcze wyskoczyć na weekend gdzieś w Polskę i to było w tym sezonie na tyle. Pozdrawiam Andrzej
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...