Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. idealist

    idealist

    Użytkownik forum


    • Punkty

      95

    • Liczba zawartości

      1 224


  2. rung

    rung

    Użytkownik forum


    • Punkty

      15

    • Liczba zawartości

      111


  3. moruniek

    moruniek

    Użytkownik forum


    • Punkty

      13

    • Liczba zawartości

      2 517


  4. marboru

    marboru

    VIP


    • Punkty

      12

    • Liczba zawartości

      7 177


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 15.02.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. W tym roku ze względów osobistych nie mam okazji jeździć na narty, więc gdy pojawiła się szansa na kilkudniowy wypad, postanowiłem odwiedzić jakieś ciekawe miejsce. Po ubiegłorocznej, udanej przygodzie na wulkanie Etna, o czym pisałem tutaj: tym razem moją uwagę przykuła Grecja i największy, działający tam ośrodek narciarski: Parnassos. \ Ośrodek położony jest na zboczach masywu Parnas, ok. 200km na północny zachód od Aten. Jest on całkiem dostępny komunikacyjnie z Polski: z Katowic do Aten w 1 godz. 50 min. dolecimy Ryanairem, a podróż samochodem z Aten do ośrodka zajmuje ok. 2,5 godz. (częściowo płatną autostradą, której koszt to ok. 10 euro w jedną stronę). Największą bliską, większą miejscowością Arachova, stanowiąca sporą bazę noclegową (czas przejazdu do ośrodka to ok. 25-35 min). Jest tam też sporo restauracji i sklepów z pamiątkami, a także sklepów i serwisów narciarskich. W weekend miasteczko jest oblężone, w tygodniu spokojne i senne, w związku z czym sprzedawcy chwytają gościa za gardło już w progu i nie sposób stanąć tak, by nie wyrósł przed tobą, zachwalając jakieś trzymane w dłoni lokalne cudo. Sam ośrodek oferuje ok. 35km nartostrad (niebieskich i czerwonych), obsługiwanych przez wyciągi gondolowe (częściowo połączone z 6-osobową kanapą), 2- i 4- osobowe kanapy, Pomy i wyrwirączki. Składa się z dwóch połączonych mniejszych stacji: Fterolaka i Kellaria, położonych między 1650 a 2250 m.n.p.m. Całodniowy karnet kosztuje 20 euro, a karnety wielodniowe można nabywać tylko na okres piątek-niedziela. Kellaria jest nieco większym ośrodkiem i tu działa dużo większy parking oraz wypożyczalnia i serwis. Wypożyczenie nart i kijków (buty miałem swoje) kosztuje 10 euro za dzień, przy czym sprzęt sprawia wrażenie, hmmm, mocno już zamortyzowanego 😉 Ponadto na stacji pośredniej znajduje się bar, restauracja i druga wypożyczalnia (w opinii personelu wypożyczalni z dolnej stacji – „dużo gorsza”). Trasy mają bardzo fajny profil – położone są ponad linią drzew, są szerokie i przyjemnie nachylone. Tylko te prowadzące do dolnych stacji są nieco węższe. Ilość śniegu i białych szczytów – nawet jak na lichą, tegoroczną zimę – zaskakuje i ukazuje nieco mniej znane oblicze Grecji. Z jednej stacji do drugiej dostać można się gondolowym łącznikiem, z którego rozpościera się ładny widok na Zatokę Koryncką. Ciekawy klimat stacji tworzy jej „antyczna” otoczka. Sam Parnas to mitologiczna siedziba Apolla. Nartostrady mają nazwy zaczerpnięte z mitologii: „Afrodyta”, „Herakles”, „Hera”. Ponadto, około 10 minut jazdy od Arachovy znajdują się Delfy, gdzie można odwiedzić muzeum archeologiczne jak i ruiny starożytnych budowli, w tym świątyni Apolla i świetnie zachowanego amfiteatru. To tutaj działała sławna „wyrocznia delficka”. Można jeszcze wspomnieć o karygodnym poziomie obsługi klienta, choć z drugiej strony trzeba przyznać, że w 8-osobowej gondoli znajomości zawierane są bardzo sprawnie i wagonik często szybko staje się miejscem żywych dyskusji. Sam masyw jest skalisty i pozbawiony roślinności, więc w czasie takiej zimy jak teraz – ubogiej w opady – problemem są kamienie na stokach. Ja podczas pierwszego dnia wjechałem w imponujący głaz, który odłupał spory kęs ślizgu i wygiął krawędź. Na szczęście w wypożyczalni nie przejęli się tym zbytnio 😉 Problem rozwiązałoby naśnieżanie, ponieważ od zmierzchu do świtu temperatura regularnie spada poniżej zera, jednak – podobnie jak Etna – Parnas działa wyłącznie dzięki naturalnym opadom. Reasumując- pewnie niewielu zdecyduje się na narciarski urlop w Grecji, ale podczas zwiedzania Grecji zimą z Ryanairem i wizyty w sławnych Delfach warto pomyśleć o poświęceniu jednego dnia na odwiedzenie greckich stoków Strona internetowa ośrodka: https://parnassos-ski.gr/ Warto też zajrzeć na fanpage na Facebooku, gdzie administratorzy psioczą na prognozy pogody, które chybionymi prognozami silnych wiatrów odstraszają potencjalnych gości, a sami goście psioczą na kamienie i obsługę 😊 https://www.facebook...arnassosski.gr/ A koniec mała reklama - można polubić mnie na facebooku, gdzie na moim niekomercyjnym fanpage opisuję różne narciarskie przygody. Zapraszam https://www.facebook.com/skibumpl/
    15 punktów
  2. 13.03 - Dzień który zapamiętam na zawsze. Przed 6 rano ruszamy w stronę Pustertal, by po 8 zacząć z ciekawością rozglądać się po dolnej stacji ośrodka ... 3 Zinnen, który w 10000000% spełnia moje narciarskie oczekiwania i daje jeszcze więcej. Kocham szerokie leśne trasy, długie, dobrze nachylone i tutaj mam ich multiplikację. Śnieg był cudowny, o wiele więcej śniegu naturalnego i ten sztruks utrzymujący się ... do zamknięcia 😱 Jak na szczyt sezonu było pusto! Przez 8 godzin byłam w narciarskim niebie i to jakim wygodnym - na każdym kroku widać dbałość o rozwój i inwestycje. Jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi, po ostatnim zjeździe do doliny (kilka kilometrów uczciwej czerwonej trasy bez ludzi) miałam w oczach łzy, szczęścia z odkrycia takiego miejsca i smutku że wyciągi już stanęły. Wracam tam!!!
    15 punktów
  3. 11.05 - 5.00. Wyjazd z Kappl w strugach deszczu przechodzącego w deszcz ze śniegiem. Do Innsbrucka jazda fatalna. Za Brennerem rozchylają się zasłonki i jest słońce! Czyżby uratowani? Najłaskawsze prognozy wiatrowe ma ośrodek Paganella/Andalo i tam też się udajemy. Koło 8.30 meldujemy się na parkingu. W międzyczasie rzut oka na to, co zostawiliśmy za sobą. Cała dolina Paznaun stoi, wiatr 8-9, opady. W innych ośrodkach podobnie. Przy kasie biletowej czytam ostrzeżenie o lodzie na trasach. Ok, tu jest betonowo, śnieg sztuczny, trzeba zmienić styl. Pierwsze zjazdy to wyczucie terenu, ale też wielka radość z tego, że jeździmy, jest słońce, widoki... Przed 11 silne podmuchy docierają do Paganelli i obsługa wyłącza najwyższe wyciągi, na nartach nie można przejechać do Andalo. Przejeżdżamy samochodem na kolejną stację, Andalo, gondola chodzi, ale na mniejszej prędkości. Decydujemy się wjechać, tłumy dobre 30 minut w kolejce, ludzie zaczynają się mocno irytować, krzyczeć, ale co zrobić, z wiatrem nikt jeszcze nie wygrał. Na górze widać, że chodzą tylko dwa boczne krzesła. Znowu długie stanie w kolejce do krzesła i przejazd na skrajnie prawą stronę ośrodka, tam ludzi najmniej. Przed 14 wiatr ustaje i ośrodek rusza pełną parą. Jeździmy do zamknięcia o 16.30 i pozwalamy sobie nawet na małe apres ski na stoku, żeby uczcić pierwszy dzień wydartego narciarskiego szczęścia. Sam ośrodek mnie nie zachwycił głównie ze względu na sporą ilość ludzi, w tym naszych rodaków jeżdżących tam tłumnie, szkółek, etc... ale był zdecydowanie najlepszym wyborem na ten dzień.
    15 punktów
  4. 12.02 - wybór pada na San Pellegrino Otwarte są wszystkie trasy, choć na górze wiatr jest odczuwalny. Temperatura mocno ujemna, duże odczucie zimna. Trasy po stronie San Pellegrino wystawione na wiatr są dosłownie lodowiskami. Oj, brakuje tam bardzo naturalnego śniegu... Jeździmy od 8.30 do 16.30 (stoki są tu otwarte dłużej niż w Austrii), zachwycamy się widokami, cieszymy słońcem. Po stronie Falcade trafiamy na zagęszczenie polskich szkółek narciarskich i snowboardowych - jestem niego zdziwiona jak wielu adeptów (kilkunastu) jedzie pod opieką jednego instruktora. Kolejny, bardzo udany, wykradziony wiatrowi dzień na nartach. Jeśli dziwi Was nieco mój brak wielkiego entuzjazmu i zachwytu nad dwoma opisanymi ośrodkami włoskimi, choć są to niewątpliwie przepiękne miejsca, to chyba dlatego, że ten kolejny przyćmił wszystko i całkowicie skradł moje serce. O tym w następnym odcinku
    13 punktów
  5. Moja relacja z dnia dzisiejszego. Im wyżej tym lepiej. Wczoraj w Szczyrku padał deszcz, powyżej 1000 metrów padał śnieg. Jazda na naturalnym dziś bardzo fajna. W mojej ocenie najlepsze warunki były od Hali Skrzyczeńskiej w górę oraz od Jaworzyny w górę. Bardzo dobre warunki na Zbójnickiej Kopie i na MS. Fajna jazda bez większych kolejek praktycznie do godziny 12:00. Ondraszek - masakra ze względu na liczbę osób nim podróżujących. 3 dziś mnie nie zachęciła do zjazdu więc do dołu tylko 1. Mostek całkiem nieźle się trzymał. Na 1 najpierw twardo, później już mięciutko (takie wiosenne nartowanie). Fajnie w nocy przyprószyło. Było widokowo. Na Kopie bardzo fajny śnieg. Na 1 twardo - góra. Moje dziecię zadowolone. Im niżej. Tym bardziej miękko.
    12 punktów
  6. 14.02 - intensywne jeżdżenie w 3Z i długi dojazd sprawiają, że ostatni dzień chcemy spędzić w bardziej spokojnym rytmie, a że mieszkamy w Welschnofen naturalnym wyborem jest Carezza. Ośrodek niewielki, kameralny, rodzinny, z ciekawym wyborem tras. Kolejny pusty!!! Nam najbardziej przypadła do gustu czarnoczerwona trasa pod wyciągiem Paoline. W nocy trasy zostały przyprószone kilkoma centymetrami śniegu, klimat jest bajkowy. W ramach wietrznych przygód na godzinę wyłączono wyciągi krzesełkowe idące w górę od gondoli, przerwę wykorzystaliśmy na pyszny posiłek. Po uruchomieniu wyciągów wracamy na stronę przełęczy Karerr zwanej po włosku Costalunga i tam jeździmy dopóki chodzą wyciągi. Zjeżdżamy na parking. Wyjeżdżają ratraki szykować narciarskie szczęście dla kolejnych miłośników białego sportu.
    12 punktów
  7. Sobota w Łomnicy. Siodło szybko zmuldzone i wąskie. Czerwone moim zdaniem tragedia już o 10. Lód przykryty świeżym, odsypy, grudy lodu wielkości pięści. Muldy oczywiście też. Ciepło dzisiaj, więc szybko środek puścił. Jedyny ratunek to niebieskie na dole, ale funu z jazdy niezbyt dużo, choć pojezdzilem. Śnieg dzisiaj był na maksa wolny, jakby mi ktoś narty trzymał z tyłu. Plus to niewielkie kolejki i słoneczko. Pierwszy raz tu jestem i chyba ostatni, bo za te pieniądze, to dupy nie urywa 😉 Ale zawsze lepsze to niż pierdzenie w kanapę jednak 😉
    11 punktów
  8. Byliśmy dziś od 8:30 do 12:00 warunki rano dobre pojedyncze kamienie na trasie ale im niżej tym bardziej miękko. Od 11 już bardzo miękko od Suchego do Soliska tworzące się muldy i dużą ilość kamieni na trasie. Czas oczekiwania na syajzd na HS czy gondola czy kanapa do 5 min zero zatorów. Najlepsza dziś trasa nr 4 i 7 od HS do Suchego. Niestety 3 od zakrętu muldy i wychodzące kamienie i śnieg w kolorze piasku a ostatnia ścianka to już pole muldowe i kamienie. Trasa nr 1 dobra do ścianki potem już muldy i miękko.
    11 punktów
  9. 10.02 - prognozy stają się faktem. Przypuszczenia, że przy tak silnym wietrze nie otworzą Ischgl lub ruch narciarski będzie bardzo ograniczony sprawdzają się. Dobrze że już poprzedniego wieczora zdecydowaliśmy o wyjeździe do Nauders mającego lepszą prognozę wiatrową. Przed nami 70km samochodem, po wjeździe do Oberinntal czuć bardzo mocne podmuchy. Na szczęście Nauders jest ustawione prostopadle do kierunku wiatru. Działają wszystkie wyciągi za wyjątkiem Tscheyeka - najwyższego i najbardziej wystawionego na podmuchy. Najlepiej jeździ się trasą nr 1 wzdłuż gondoli. Jest mocno pochmurno, na szczęście nie mgliście więc zachowana jest widoczność. Tego dnia nie robiłam zdjęć na stoku. Wstawiam za to kilka fot pysznego wege jedzenia z knajp Jochelius i Stieralm - również pod tym względem Nauders jest świetnym ośrodkiem. Głowy nam cały czas zaprzątała myśl co robić w następnych dniach. Jasne się stawało, że dobra jazda będzie możliwa jedynie w czwartek. Rodzi się więc tytułowy plan 'oszukać przeznaczenie', nie siedzieć na tyłku i nie czekać na pogodę, tylko ją znaleźć. Szybkie poszukiwania i znajdujemy cudną kwaterę w Welschnofen/Nova Levante. Pakowanie, wymeldowanie, gospodarz nie jest zdziwiony naszą decyzją. Czwórką odłączamy się od grupy żeby poszukać narciarskiego szczęścia...
    10 punktów
  10. 8.02 - wyjazd do doliny Paznaun. W planie zakup karnetu Silvretta, pokazanie znajomym nie znającym regionu największych atrakcji oraz jazda w mniejszych ośrodkach - Galtur, See, Kappl. Z tyłu głowy już prognoza pogody zapowiadająca nadejście orkanu... 9.02 - ze względu na prognozy kupujemy karnet na jeden dzień i zakładając, że może to być jedyny dzień dobrej pogody zabieramy znajomych na tour wokół Ischgl. Poruszamy się w prawo od Idalpu, rozgrzewka przy Hollboden, przejazd do trasy przemytników, na dole wybitnie długo czekamy na wjazd wagonem z Samnaum - jest sporo ludzi, choć na trasach bardzo tego nie czuć. Potem przepiękna jazda na Alp Trida, uwielbiam czerwone trasy koło wyciągu N2, który teraz jest luksusową 8-osobową torpedą. Potem powrót przez Idalp i dzień kończymy na naszych ukochanych czarnych trasach 34,35. Podczas ostatnich wjazdów wyciągami zaczynamy czuć coraz silniejsze podmuchy wiatru... To był piękny dzień w Ischgl z idealną pogodą, idealnym śniegiem... pocztówka do kolekcji.
    9 punktów
  11. Podsumowując, uważam naszą misję za udaną. Włożyliśmy dużo wysiłku, ponieśliśmy pewne starty, ale udało się odnieść maksimum narciarskich korzyści. Poznaliśmy też nowe ośrodki, poszerzyliśmy horyzonty. Wniosek mamy taki, że nie będziemy już niczego rezerwować z dużym wyprzedzeniem, natomiast jeździć jeśli/kiedy pojawi się okno pogodowe. Ten sezon dał nam podwójną, bardzo dobitną lekcję w tym zakresie. I nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W głowie rodzi się już plan na kolejny rok, ale teraz realizowany ze spokojem i cierpliwością, bez narzucania górom naszych terminów - to one nas uczą pokory
    8 punktów
  12. Kończymy najbardziej zwariowany wyjazd w historii. Zaczął się tu (zdjęcie 1) A zakończył tu (zdjęcie 2) Co się wydarzyło pomiędzy zdjęciem pierwszym, a drugim napiszę w drodze powrotnej.
    7 punktów
  13. Ski Suche 14.02 Ostatni dzień pobytu. Nartowanie z rana i podsumowanie zabaw różnych na śniegu. |Śniegu mają dość więc spokojnie przetrwają ocieplenie. Wyjazd jak najbardziej udany. Rehabilitacja powoli do przodu. @marboru dopiero 31dni na nartach.
    7 punktów
  14. Czarnów nieopodal Kamiennej Góry, fajnie dbają, naśnieżają gdy tylko się da. Dzisiaj super warun, a nie zapowiadało się Niewielka górka, ale pośmigać można.
    6 punktów
  15. Wisla Stok-Stok 15.02 Bardzo dobre warunki 3 godzinki z rana pośmigane Ps.Polecam kołacz wiślański do kawy,pysznosci
    5 punktów
  16. 5 punktów
  17. Rano na zewnątrz naszej kwatery - położonej nieco powyżej doliny - delikatnie prószył śnieg. Nie jest źle - widać góry, nie ma mocnego wiatru, ale prognozy na dzień takie sobie. Nie było sensu wybierać się dziś daleko poza dolinę, postanowiliśmy więc po raz drugi pojechać do Dorfgastein, aby tym razem objeździć trasy po drugiej stronie gór Fulseck i Kreuzkogel - czyli w Großarl. Gdy dojechaliśmy pod gondolę w Dorfgastein - śnieżek zamienił się w syfiasty deszcz . Siedzimy w aucie bijąc się z myślami - wysiadać czy nie wysiadać? Wysiadamy i pakujemy się do gondoli - może na górze nie będzie przynajmniej lało. Nie lało - była zadymka . Ale połączenie do Großarl otwarte, więc z nadzieją na zapowiadaną poprawę pogody suniemy niebieskim łącznikiem do drugiej części ośrodka. Großarl jest dość dobrą opcją na kiepską pogodę, bo ma dwie gondole i dwie kanapy z osłonami, a większość tras przebiega poniżej górnej granicy lasu, więc widoczność jest w miarę dobra. Dominują trasy czerwone - dość szerokie i urozmaicone, są też dwie długie niebieskie nartrostrady z samej góry do doliny. Na samym dole śnieg już rozmiękły, o konsystencji sorbetu. Ale powyżej - świeży, fajny i sypki, na twardym podłożu. Opady śniegu - większe lub mniejsze - towarzyszyły nam co prawda dzisiaj cały dzień, ale widoczność trochę się polepszyła z czasem. Chwilami nawet próbowało przedrzeć się trochę słońce, ale bez większego sukcesu. Zdjęć dzisiaj nie robiłam zbyt wiele - mało fotogeniczna pogoda. Kanapa Kreuzkogel: Dolny odcinek niebieskiej trasy nr 3b: Widok na dolinę Großarl: Węzeł tras i wyciągów przy pośredniej stacji gondoli Panoramabahn. Są tu dwie knajpki - jedna o ciekawej nazwie Alpentaverne - taki narciarsko-morski mix. Mają tam ponoć również noclegi w przystępnych cenach - jak głosi baner: Ciekawostka na dolnej stacji Panoramabahn - ruchoma makieta kolejki linowej: Czerwona trasa nr 10 ze szczytu Kreuzkogel: Ta trasa, jak również czerwona 4, bardzo się nam podobały: Trasa 4a do dolnej stacji gondoli Hochbrandbahn: Przebłyski słońca: Z uciech podniebienia - na narciarskim wyjeździe nie mogło zabraknąć Kaiserschmarrn! Pycha! Ostatnie półtorej godziny jazdy, po obiedzie, spędziliśmy po stronie Dorfgastein, objeżdżając trasy, które w poniedziałek były zamknięte i kilka tych, które już znaliśmy i nam się podobały. Niestety pod koniec dnia mieliśmy pewną awarię techniczną. Córce odłamał się pasek od wiązania snowboardowego, mocujący śródstopie. Na szczęście tylna noga, więc mogła ostrożnie dokończyć dzisiejszą jazdę. W serwisie poradzono wypożyczenie wiązania - nawet nie wiedziałam, że można wypożyczyć samo wiązanie. I chyba tak zrobimy jutro, ale w Alpendorf, bo tam zamierzamy jeździć, z tym że nie wracamy już do naszego apartamentu po nartach, a nocujemy w Salzburgu. Relację z jutrzejszego dnia pewnie napiszę dopiero po powrocie, albo w drodze powrotnej. Pozdrawiam walentynkowo!
    5 punktów
  18. Jedno niebezpieczeństwo więcej . Przedwczoraj, trochę przed 8. Jadę sobie autem spokojnie, ruch nie najmniejszy, a tu nagle, przed stacją Orlenu w Mesznej, nagle przez drogę przebiega w pełnym pędzie stado pięciu pięknych, dorodnych jeleni! Piękny widok! Więc uważajcie na jelenie jadąc do Szczyrku...
    4 punkty
  19. Smoleń-Ski i Cisowa Warunki dobre +, obłożenie ponizej 10 osób.
    4 punkty
  20. Nie trenowałem w klubie. Nie jestem nawet instruktorem. Ale sporo lat jeżdżenia po Kasprowym, Nosalu i Skrzycznym(FiS). Obserwacja zawodników i czasami nieco nielegalnie, gdy tyczki stały, próba wjechania w nie i utrzymanie się jak najdłużej. Miałem takie ambicje. Na stoku nie miałem problemu z jazdą. Nawet z szybkością taką jak zawodniocy na tyczkach. Ale sobie wybierałem trasę. Najlepsze miejsce do skrętu. Miałem też okazję startować na zawodach Klubu Wysokogórskiego. A jeździli tam dobrzy goście z Zakopanego. Gdzie czasami się zdarzało, że puścili jako forlaufera zawodnika. Na cywilnym stoku jeżdżący luzem zawodnicy rekreacyjnie, mogą się zupełnie nie wyróżniać. To widać dopiero na zawodach. Zauważyłem od lat , że na różnych forach narciarskich ciągle się dyskutuje, że wystarczy wyeliminować to i tamto i będzie dobry narciarz, prawie jak zawodnik. Będzie, jak mu pomogą i będzie miał dużo chęci. Bedzie jeździł bardzo poprawnie na przeciętnym stoku. Będzie sie wyróżniał jazdą w tłumie. Bedzie uczył innych, zostawszy instruktorem. Ale będzie miał granicę nie do pokonania. Na jakimś stoku, gdzie trenują zawodnicy, dla których poważniejsze zawody to odległa perspektywa. Nie przejedzie w żaden sposób ustawionego slalomu trenigowego z 30 tyczkami. Przejedzie jako pierwszy, gdy sobie może zaokrąglić każdy skręt. Z czasem o 5 sekund gorszym od trenujących. Potem gdy będą dziury, to po 10 tyczkach wyleci na bok, spóźniając kolejne skręty. Uważny obserwator zauważy, że w sieci jest dużo uznanych demonstratorów. Modne to jest dalej na wschodzie. Szkoda, że nie u nas. Mają swoje firmy dla zapalonych narciarzy. Jeżdżą świetnie, nie tylko na sztruksie, ale w puchu, na muldach. Ciekawe są ich życiorysy narciarskie. To nie są amatorzy od początku. To byli zawodnicy, młodzi zawodnicy. Brutalna rywalizacja na stoku wyrzuciła ich poza nawias klubowy, reprezentacyjny. Już nie dali rady na "dziurach"na coraz wyższym poziomie. "Wyrzucały" ich. Gdy inni sobie radzili. Ja mam barierę. Na gigancie strach. Gdy za szybko odpuszczam. Próbowałem na Mosornym na treningowych tyczkach nieraz(też nielegalnie). Nie jestem wytrzymać gdy szybkość narośnie tak do 60, 70 km/h(szacuję) i narty na wyrąbanym podłożu dostają dzikich drgawek. Na slalomie bym powalczył, ponieważ te dwadzieścia km średnio niżej mnie nie przeraża. Ale padnę szybko z braku tchu, albo mnie wyrzuci z powodu spóźnienia skrętu. Na gładkim stoku się mi jeździ świetnie z tymi szybkościami. Porobią się muldy też się wybiera szybko właściwą trasę. Nie modląc się przed każdym kopcem. Ale ludzie przeszkadzają w tym wyborze. Jestem teraz fanem demonstratorów. Ale tylko na sztruksiku. Zagronie PS. Miałem dzisiaj okazję obejrzeć przed skokami przejazd na gigancie naszej najlepszej zawodniczki w Słowenii. Załatwił to na pewno Szafrański, siedzący w studiu. Jak ruszyła z góry to wszystko było fajnie dla mnie kibica przed ekranem. Troszkę może pasywnie i w pewnym momencie półtorej sekundy do tyłu. Niech to utrzyma. Nie dała rady. Ostatnie skręty to już kompletnie spuchła. Skręt na siłę, by tylko obrócić narty. I ponad cztery sekundy do najlepszej. I tu jest pytanie czego jej brakuje? Techniki skrętu. Góra była, jak u innych. Może nieco się bała szybkości. Ale dół? Może dodatkowe ciężary. Nie wiem, nie jestem trenerem. A może poprostu nie będzie w stanie odpowiednio szybko wykonać ponad sześćdzieciu skrętów. Każdy trwający nieco ponad sekundę. To jest bariera, jak u sprintera. U każdego.
    3 punkty
  21. Jedzenie też jest tam przednie. Wszystko jest spójne. Może to drobiazg, ale na serwetkach w knajpach wymienione i reklamowane są wszystkie restauracje na stokach, na drewnianych oparciach krzeseł w jednym lokalu wytłoczone jest logo. Ktoś zrobił bardzo fajną robotę PR-ową. Na jednym ze zdjęć powyżej jest automat do skipasów. W dolnej stacji gondoli, tuż przy kasie, można zjeść pyszne śniadanie, z czego my skwapliwie skorzystaliśmy po bardzo wczesnej pobudce i podróży na głodniaka. To wszystko są drobiazgi, detale, ale świadczy to o bardzo przemyślanym zarządzaniu.
    3 punkty
  22. 3Z świetne miejsce na narty 🙂 Ja ten ośrodek zapamiętałem z pysznego makaronu 🍝 😃
    3 punkty
  23. Dobrze więc, pierwsza próba śmigu w sezonie. Nawet nie wiem jak to skomentować
    3 punkty
  24. Razem z @tanova przepraszamy, że jesteśmy sztuczni.
    3 punkty
  25. Ja się dziś ujechałem po pachy, śnieg pierwsza klasa. 59 km w dół i zakończenie pobytu z przytupem.
    3 punkty
  26. Cześć, jak wszyscy wiemy to co nam się wydaje często nie ma pokrycia w rzeczywistości, więc stwierdziłam, że trzeba się ponagrywać i przekonać na własnej skórze, że to nie jest jednak ta gigantowa technika Federici Brignone A tak na poważnie, mam kilka filmików z zeszłego roku i dwa świeżutkie. Jakby miał ktoś ochotę zerknąć i napisać coś mądrego lub nie, to bardzo zachęcam. Przyjmę wszystko, bo tak się składa, że z dyplomowanym instruktorem nigdy nie jeździłam i staram się sama podnosić swoje umiejętności. Ja widzę tu mniej więcej nad czym muszę popracować, ale chętnie przeczytam wypociny mądrych głów Przy okazji, polećcie jakieś ćwiczenia, które pomogłyby pozbyć się złych nawyków, które mi wypunktujecie. Biorę wszystko na klatę więc śmiało nie hamować się Tutaj poprzedni sezon: I na koniec świeżutkie jeszcze ciepłe, wybaczcie jakość, ale musiałam trochę zbliżyć niektóre ujęcia No także pozdrawiam i z góry dzięki za wszystkie odp
    2 punkty
  27. Byłem w Sillian od od 8.02 do wczoraj. W 3 Zinnen jeździłem od 10.02 do 14.02. Potwierdzam 13.02 to był najlepszy dzień narciarsko podczas mojego pobytu. Nie było mgły a wiatr był minimalny no i oczywiście pełna lampa. Na trasach było bardzo mało ludzi i działały wszystkie wyciągi.
    2 punkty
  28. Czarny Groń ruszyła górna kanapa.
    2 punkty
  29. Był czas, gdy na zawodach szybko robiły się gigantyczne dziury - rynny przy tyczkach. Musiało się przejechać przez taką rynnę. Jazda poza rynną nie wchodziła w rachubę. Trasa przejazdu się bardzo wydłużała. Rynna to "mulda". Za nią przed następną tyczką jest górka. To jak przejazd po muldach. Przejazd wymuszony tyczkami. Szybka jazda po muldach to ciąglę trzymanie nart na śniegu. Wszelkie mikroskoki bardzo męczą. Uderzenia nart o śnieg zwalniają nieco ich szybkość. Trzeba wytrzymać kondycyjnie tych kilkadziesiat szybkich skrętów i to w takiej formie, że jeszcze jesteśmy przyspieszyć ich rytm na końcu. Wszysto to powoduje, że startując na takich dziurach pierwsze tyczki przejeżdża się płynnie. Szybkość dopiero narasta i jest taka, że dosyć swobodnie "dociska" się narty do śniegu w rynnie. A górkę miedzy rynnami się kompensuje. Gdy szybkość nart wzrośnie należy robić to samo, tylko szybciej. I tu się okazuje, że ciało staje się nagle "ciężkie". Nie można go zmusić żadną miarą do szybszego wyprostowania nóg w rynnie i szybszego podciągnięcia ich pod tors między tyczkami. Wciaga to! Zabawa jest fajna I robi się kolejne próby. Nadaremnie. Zmęczenie narasta. Ale przyjedzie jakiś człowiek, który po tym śmignie. Nie dość, że śmignie to jeszcze przybliży narty do tyczek. Między tyczką a rynna jest taki malutki skłon. On po tym jedzie. Czy nie podobne zjawiska są na wielkich zawodach. O co tu chodzi? Czy jest jakaś prosta recepta na własny sukces. N.p. taka-porównajmy dwa filmy jego(zawodnika) i nasz. Wyjdą różnice. Gdy będziemy się ściśle na nim wzorować(układ ciała, wyraźne istotne różnice) to pojedziemy równie dobrze jak on. Da się to załatwić szybko? Nie da się, żadną miarą. Różnice polegają na prawidłowym szkoleniu na tysiącach więcej przejechanych kilkometrów. Na dziesiątkąch tysięcy skrętów w najróżniejszych warunkach. I na wyciaganiu wniosku z prawie każdego skrętu. Dlatego uważam, że jak się już przywoicie jezdzi na łatwym gładkim stoku i dobrym śniegu. To należy przestać się zamartwiać drobnymi błędami. Poszukać trudniejszego terenu, większej szybkości, ponieważ moga wyjść takie braki, że się zdziwimy. To jest właściwa droga w przód. Pewna o forma "objeżdżenia, ale z ciagłą własną korekcją. Program na kilkadziesiąt lat. Bardzo przyjemnych lat! Zagronie
    2 punkty
  30. Nie jesteście sztuczni, jesteście sobą! Podziwiam Wasze zacięcie do tworzenia tak szczegółowych relacji, ogromną liczbę zdjęć. Ja mam zdecydowanie bardziej zwięzły styl,bardziej są to ogólne impresje niż przewodnik po ośrodku. Każdy jest inny i trafia do kogo innego.
    2 punkty
  31. https://portaltatrzanski.pl/aktualnosci/szczyrbskie-jezioro-tak-ma-wygladac-wieza-widokowa,2574 Pod koniec listopada ostro budowali może żeby się wyrobić przed protestami ? Pozdrawiam mirekn
    2 punkty
  32. @tomi33 @JurekByd w marcu planuję wstępnie: Hochzeiger, Stubai...i większa eksploracja Zughspitz Arena. Będę też kilka dni Silvretta Montafon. Plan jest szeroki i ambitny Wracając do mojego jutrzejszego wyjazdu, nie wiem, czy nie zmienię trochę planów ze względu na pogodę...i kto wie, czy nie będę musiał uciekać do ośrodków, które są wysoko...? Ehhh ta zima, w tym roku jest słaba
    2 punkty
  33. Dzień Szósty czyli Streif To miała być przysłowiowa truskawka, znaczy wisienka na torcie, a wyszło jak wyszło. Wypad do Kitbuhel był zaplanowany już dawno, dawno temu, to w końcu tylko trzydzieści parę kilometrów od kwatery. Zmierzenie się z tym słynnym ośrodkiem musiało być dla mnie obowiązkowe. Budzimy się i u nas w Auffach na wysokosci ok 900 m prószy śnieg i jest 0 stopni, na stronie Kitzski piszą o przelotnych opadach śniegu i możliwości pojawienia się słońca na ok godzinę po południu. Szkoda ,że nie piszą o silnym wietrze na górze, ale to chyba nie bylaby informacja marketingowo sułuszna. Jeszcze raz z synami ustalam czy jedziemy do Kitż czy zostajemy w Wildschonau, jednak chęć poznania czegoś nowego i snobistycznego zarazem zwycięża. O 10:20 lądujemy na parkingu pod Kogucią Górą (Hahnenkamm) - uwaga parking płatny- za cały dzień 9 EUR.Pada deszcz. Dziś piątek i jest tutaj dzień mężczyzny czyli 20% żniżki na skipass dla panów, a z uwagi na walentynki dali też tę samą ulgę paniom, czyli praktycznie koszt parkingu zbilansował się 😜. Wjeżdżamy godndolą A1 i oglądamy fragmenty słynnego Streifa oraz trasy slalomowej PŚ, widać też miejsce gdzie zwykle jest meta, Zjazd Streifem zostawiamy sobie na koniec. Na szczycie Hahnenkamm, sypie, wieje i stoi chmura, czyli widoczność bliska zeru. W planach była penetracjaa ośrodka w kierunku Pengelstein, niestety okazuje się, że kanapy C1 i C4 , które prowadzą w ten rejon oraz większść kanap z serii D nie funkcjonuje z powodu wiatru. Możemy się kręcić tylko w rejonie Kirchbergu-korzystajać z gondolek A4 (10 osobowa o Pinifariny) oraz E1 i krzesła E2, trasy czerwone i niebieskie szału nie robią pondto temeperatura (na dole dodatnia), opady, słaba widoczność i duży ruch powodują, że jazda raczej jest walką o życie niż przyjemnocią. Po wczorajszym pięknym dniu w SkiWelcie, morale nam trochę siada. Po przerwie ok 14:00, postanawimy coś zmienić i pojechać do krzesła C2 i tam postanowić co dalej. Niespodziewanie zaczęło się przejaśniać i nagle ujrzeliśmy , że kanapy C1 i C4 ruszyły, na eksplorację rejonu nie ma już czasu, ale jest okazja, aby pojeżdzić po czymś nowym. Jadąc C1 ukazuje się nam czarna 38 Direttissima z opisnamym na znakach 70% nachyleniem, robimy to w nawianym puchu na twardym podlożu, bardzo przyjemnie, niestety na samej gorze zadymka, która siecze śniegiem po twarzy. Zjeżdzamy do C1 i robimy wariant czarny 23, z uwagi na wiatr młodzież jednak wymięka i chcą wracać na parking. Snowboardzista Kuba, któremu wybitnie warunki dzisiejsze nie pasują zjeżdza gondolką, my z Grześkiem musimy zrobić Streif. Ruszamy z punktu startowego Pucharu Świata, niestety nie ma tu nawet bramki startowej dla amatorów. Pokonujemy pierwszą ściankę to chyba Mausfalle(niestety wszystko wygląda troche inaczej niż w czasie transmisji w TV) generalnie co jakiś czas wracamy na czerwoną 21, a najtrudniejsze elementy Streifa są oznakowane jako skiroute 21 i nie są utrzymywane prez ratraki - chyba z uwagi na niemal pionowe nachylnie jest to niewykonalne albo nieopłacalne.. Pionowe ścianki na których zwodowcy wykonują kilkudziesięciometrowe skoki, to teraz zamuldzone stromizny z lodem pod spodem. Grzesiek pokonuje te wszytkie elementy, ja po wczorajszej przygodzie dwie ścianki odpuszczam i pokonuję objazdem 21. Na dole młodzież idzie do auta, ja wciągam się jeszcze raz na górę, wykonuję dwa krótkie zjazdy, ale znowu naszły chmury i wiatr, więc wracam czerwonym 21 Streif-familen abfart. Na koniec dnia nie wiem co sądzić o tym ośrodku, po prostu przez pogodę go nie poznałem. Infrastruktura, generalnie bardzo nowoczesna z małymi wyjąkami. Trasy maja potencjał i chyba byłbym tu usatysfakcjonowany gdyby pogoda byla jak wczoraj. Wniosek jedyny, należy tu kiedyś wrócić, chociaż jestem zwolenikiem odwiedzania czegoś nowego w każdym sezonie. I to już koniec. Jutro rano wsiadamy w auto i kierujemy się do domu. Dziękuję bardo za uwagę.
    2 punkty
  34. Uważam, że jest to dobry materiał i po polsku. Pozdrawiam.
    2 punkty
  35. Dzień piąty czyli jazda bez planu. Dodam jeszcze zdanie o dniu wczorajszym, który zakończyliśmy "Farmer Buffetm" w Hotelu Tirolerhof w Oberau - uczta tyrolskich przysmaków bez ograniczeń (mięsa, kiełbasy, knedle, ziemniaki, sałatki i inne dodatki), napoje płatne osobno, taka impreza jest tam co środę - info wyszukałem na stronie https://www.wildschoenau.com/en Dziś był piękny dzień, słońce i przyjemnie zmrożone po nocy stoki, które trzymały cały dzień pomimo dodatnich temperatur w ciągu dnia. Zaczęliśmy tym razem w Scheffau, aby nie tracić czasu na halsowanie po poznanch wczoraj stokach w rejonie Hoche Salve Jakiś tam plan był - znaleźć snow park lub fan slope - znaleźliśmy, ale szału nie było, w porównaniu z Val Gardena i Alta Badia to ubodzy krewni, więc młodzież postanowiła jeździć z ojcem. Zdecydowaliśmy, aby jeżdzić na oko, beż mapy i tym sposobem zwiedziliśmy cały aerał od Elmau do Soll, ponad pięć godzin jazdy i może powtórzyliśmy ze 3 trasy. Na koniec kręcilismy się już w Scheffau, aby zdążyć zjechać na parking. Trafiła nam się awaria jednej kanapy, na szczęście można było to objechać. No i muszę powiedzieć, że je też miałem awarię-czyli spektakularną glebę na czarnej trasie nr 80, na lodowej ściance krawędź nie wgryzła się w lód i pojechałem na boku, a potem już poszło mało kontrolowane koziołkowanie ze 100 m w dół, na szczęście obie narty wypięły i wszystko skończyło się dobrze. To koniec przygody w Skiwelcie. Podsumowując, mnie się ten ośrodek się podoba, ogromna ilość wyciągów i tras robi wrażenie, a przy takiej pogodzie jak dzis super warunki do jazdy(napewno jazda w wyższych temperaturach jest tu mniej przyjemna i pewnie zdarza się to częściej, ponieważ są to jednak niskie góry). Tłoku i kolejek specjalnie nie ma, wszystko chodzi na bieżąco Dodatkowa zaleta to mniejsza odległość od Polski. Jutro chcemy zwiedzić jeszcze jedno miejsce, ale zobaczymy co będzie pogodą bo zapowiadane są opady śniegu.
    2 punkty
  36. Rozglądałem się jak wjechaliśmy na Aberg ale Cię nie znalazłem. Jak dwie grupy jeżdżą swoim rytmem to trudno czasami się gdzieś złapać po trasie, tym bardziej że teren rozległy. My jeździliśmy dziś prawie na całym ośrodku, nawet na koniec pojechaliśmy jeszcze po czarnej 13-stce pojeździć bo junior się uparł że chce nią pojechać lepiej niż rok temu.
    2 punkty
  37. Widzę, że nikt nie pisze więc znowu ja. 😜Wczoraj miała być Harenda ale wyłaczyli😵. Pozosto ... Ski Suche. Wczoraj śnieg już był fajny a dzisiaj doszła do tego genialna pogoda i warunku (oczywiście rano). Jutro ostatni dzień - szybka akcja rano i do domu. Brak kolejek - niemożliwe! Możliwe ale tylko wcześnie rano Po 11 robi się tak Głównym źródłem całego zła są miliony szkółek, obozów, koloni itd. Jest też sporo trenujących rano. Naliczyłem blisko 20 autokarów. Cóż, są ferie (warszawskie).
    2 punkty
  38. Cześć Bardzo fajnie. Trasy dość łatwe z dobrym śniegiem pomimo absolutnego braku naturala. Doły zazwyczaj solidnie zlodzone po południu. Niestety sporo ludzi utrudniających jazdę. Pogoda super. Pozdrowienia
    1 punkt
  39. @idealist Carezza kolejny, świetny i kameralny ośrodek, w którym mieliśmy okazję być z Paulą w zeszłym roku. Kilka genialnych tras, a Pizza w jednej z knajp - kosmiczna! Całość relacji, wasz wyjazd - super! Jazda na pogodę i Skisafari, to coś co od niedawna z pasją uprawiamy 👍 Potwierdzasz wszystkie nasze spostrzeżenia 🙂 Pozdrawiam serdecznie.
    1 punkt
  40. Wyglądają apetycznie. Ja nie znam dobrze austriackiej kuchni, ani j.niemieckiego, więc zwykle zamawiam na chybił-trafił. Na jednym z pierwszych wyjazdów w Alpy, nastawiłem się na Apfelstrudel, jako że wszyscy go wtedy zachwalali jako alpejski specjał. Niestety raczej mnie rozczarował - spodziewałem się czegoś na kształt naszych racuchów, czy jabłek w cieście na ciepło, a otrzymałem zwykłe ciasto z jabłkami. Natomiast kolejnego dnia, zupełnie przypadkiem zamówiłem również "Strudel", ale z jakimś przedrostkiem na "M" (MarienStudel, czy jakoś tak) i było to najlepsze danie jakie jadłem w Austrii. Duży, gorący placek, polany czymś w rodzaju słodkiego budyniu. Do tego w pięknym miejscu, bo na stacji pośredniej z Saalbach na Bernkogel -z tarasu na zewnątrz roztaczała się panorama na wszystkie stoki wokół Saalbach, a danie kosztowało 4,20E - i to w restauracji z obsługą. Podczas gdy w wielkich, samoobsługowych restauracjach wydawałem zwykle 15-20E za typowy posiłek. Z wyjazdów pamiętam takie pojedyncze momenty bardziej, niż chyba wszystkie przejechane trasy. I takie mam główne wspomnienie z Saalbach, a zarazem zachętę do powrotu tam, o ile menu się nie zmieniło:) Przepraszam za off-top.
    1 punkt
  41. @idealist Ty też w "klanie czerwonych portek" 🤪 fajnie! 👍 Dzięki i czekam na kolejną część z ciekawością, co to za ON?
    1 punkt
  42. Widokowo jest to pocztówkowe miejsce.
    1 punkt
  43. świetny pomysł - piszemy relacje a użytkownicy zgadują gdzie byliśmy ciekawa alternatywa dla sztucznie brzmiących blogów
    1 punkt
  44. Na dziurach to nawet lepiej. Czas spróbować czegoś trudnego. Amatorska jazda na tyczkach (szczególnie SL) to dramatyczna walka, gdzie po kilkunastu skrętach, padasz na śnieg z wyczerpania. Każdy skręt, tyczkę czy nierówność, atakujesz tak, jakby zależało od tego życie Twoich najbliższych. Jest to niebezpieczne, ale jeśli raz spróbujesz tak pojechać, nie będziesz chciała przestać. Jeździsz na tyłach. Wyjdzie to na stromym, wyjdzie na tykach, wyjdzie na dziurach. Widziałem na Harendzie jak skutecznie jeździł zawodnik po stromym SL, z ekstremalnymi dziurami. On praktycznie leżał na dziobach. Był maksymalnie nisko i maksymalnie z przodu. I płynnie przelatywał z dziury do dziury, atakując tyczki, kiedy ja rozpaczliwie walczyłem o życie, na każdym metrze tej trasy. Tak jak pisałem wcześniej, z każdym wyjściem w górę, dynamiczny ruch do przodu. Im bardziej stromo, tym mocniejszy.
    1 punkt
  45. No cóż, to czekamy na relację. Dobrej podróży powrotnej!
    1 punkt
  46. W sumie słów kilka się oglądającym należy o dzisiejszym dniu, a był on bardzo specyficzny, jak to często bywa w Austrii w lutym. Na początek dnia deszcz, który stopniowo wraz z wysokością przeradzał sie w śnieg. Na górze piękna zima i doskonałe, wręcz obłędne warunki śniegowe. W ciągu dnia pogoda zmienna, od wichur i zadymek przez chwilowe przejaśnienia, do śnieżyc włącznie. Ale zupełnie nie przeszkadzało to w jeździe, mimo czasem słabej widoczności. Trasy równe, zasadniczo brak oblodzeń, trzymanie na śniegu fenomenalne, można się było zajeździć do maksa. Na dole tylko kasza i breja ale tam zjechaliśmy raz, jak już wyciągi pozamykali 🙂 Nie wiem co takiego jest w tym ośrodku Dorfgastein/Großarl ale ja uwielbiam tam jeździć. Znajomi którzy są z nami pierwszy raz też stwierdzili że to najlepszy ośrodek z tych które odwiedziliśmy. Może fakt że trasy są przekrojowe a ludzi w sumie niewiele tworzy fajny klimat, w każdym razie jak ktoś planuje pobyt w dolinie Gastein to niech zaplanuje sobie choć jeden dzień w Dorfie. Jutro powrót, więc tyle ode mnie. Udanych szusów szczęściarzom którzy tu jeszcze zostają 😉
    1 punkt
  47. I tak SMR podzielił ludzi z powodu swoich niskich biznesowych pobudek. I pomyśleć że kiedyś Szczyrk kojarzył się z doskonałą atmosferą i szczerymi rozmowami między obcymi sobie narciarzami na podwójnych orczykach... A ostatni bastion broniący SMR na tym forum czyli admin @JC zaskakująco mało VLOGÓW ze Szczyrku dostarcza w tym roku.... czyżby realia nie wpisywały się w promowany wizerunek? Jeśli powstają tylko VLOGi pokazujące puste trasy z kilku wybranych dni to może dlatego ludzie czują się oszukani kiedy widzą coś innego na miejscu... Może pora pokazać Szczyrk prawdziwy: z korkami, smogiem, kolejkami, lodem i kamieniami? To byłoby uczciwe....
    1 punkt
  48. Ales się Michał rozjezdzil. Nikt nie pisze bo i o czym, o Szwajcarii Baltowskiej? Tu także sporo ludzi, jakieś szkółki, dzieci.... Warszawskie ferie dają znać o sobie. Wczoraj było trochę miękko, dla mnie lepiej niż po zmrozonym betonie. Śnieg był fajny i szybki. Trasa pod wyciągami pełna przetarcia i ziemi! Orczyki brudzą portki jak jasna cholera. Krzesło stoi. Stacja odmawia oddania zastawu za swoje karnety tłumacząc ich zmiana w tym sezonie na inne. Po prostu stare plastykowe kartoniki kupiliśmy sobie po 15 zł. Stacji nie interesuje fakt ze to stacja pobrała zastaw zabezpieczając swój interes kosztem klienta bo pobrała kasę za coś co służy jedynie stacji. Stacja to firma niby o ugruntowanej pozycji, korzystająca z dotacji a jednak zupełnie pozbawiona etyki biznesowej. Zupełnie jak na bazarze u Cyganów sprzedających chińskie gary.
    1 punkt
  49. Zaczynamy jak zwykle w Auffach (mieszkamy w Oberau - 3km od gondoli) . Dzień zaczyna się pechowo, brak 1 skipasa. Z paragonem udaję się do kasy i za opłatą 10 E dostajemy nowy. Stary zostaje odnaleziony po południu . Co tutaj się rozpisywać .... zdjęcia i ekg
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...