Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. idealist

    idealist

    Użytkownik forum


    • Punkty

      44

    • Liczba zawartości

      1 224


  2. marboru

    marboru

    VIP


    • Punkty

      27

    • Liczba zawartości

      7 177


  3. moruniek

    moruniek

    Użytkownik forum


    • Punkty

      23

    • Liczba zawartości

      2 514


  4. rung

    rung

    Użytkownik forum


    • Punkty

      20

    • Liczba zawartości

      111


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 16.02.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. W tym roku ze względów osobistych nie mam okazji jeździć na narty, więc gdy pojawiła się szansa na kilkudniowy wypad, postanowiłem odwiedzić jakieś ciekawe miejsce. Po ubiegłorocznej, udanej przygodzie na wulkanie Etna, o czym pisałem tutaj: tym razem moją uwagę przykuła Grecja i największy, działający tam ośrodek narciarski: Parnassos. \ Ośrodek położony jest na zboczach masywu Parnas, ok. 200km na północny zachód od Aten. Jest on całkiem dostępny komunikacyjnie z Polski: z Katowic do Aten w 1 godz. 50 min. dolecimy Ryanairem, a podróż samochodem z Aten do ośrodka zajmuje ok. 2,5 godz. (częściowo płatną autostradą, której koszt to ok. 10 euro w jedną stronę). Największą bliską, większą miejscowością Arachova, stanowiąca sporą bazę noclegową (czas przejazdu do ośrodka to ok. 25-35 min). Jest tam też sporo restauracji i sklepów z pamiątkami, a także sklepów i serwisów narciarskich. W weekend miasteczko jest oblężone, w tygodniu spokojne i senne, w związku z czym sprzedawcy chwytają gościa za gardło już w progu i nie sposób stanąć tak, by nie wyrósł przed tobą, zachwalając jakieś trzymane w dłoni lokalne cudo. Sam ośrodek oferuje ok. 35km nartostrad (niebieskich i czerwonych), obsługiwanych przez wyciągi gondolowe (częściowo połączone z 6-osobową kanapą), 2- i 4- osobowe kanapy, Pomy i wyrwirączki. Składa się z dwóch połączonych mniejszych stacji: Fterolaka i Kellaria, położonych między 1650 a 2250 m.n.p.m. Całodniowy karnet kosztuje 20 euro, a karnety wielodniowe można nabywać tylko na okres piątek-niedziela. Kellaria jest nieco większym ośrodkiem i tu działa dużo większy parking oraz wypożyczalnia i serwis. Wypożyczenie nart i kijków (buty miałem swoje) kosztuje 10 euro za dzień, przy czym sprzęt sprawia wrażenie, hmmm, mocno już zamortyzowanego 😉 Ponadto na stacji pośredniej znajduje się bar, restauracja i druga wypożyczalnia (w opinii personelu wypożyczalni z dolnej stacji – „dużo gorsza”). Trasy mają bardzo fajny profil – położone są ponad linią drzew, są szerokie i przyjemnie nachylone. Tylko te prowadzące do dolnych stacji są nieco węższe. Ilość śniegu i białych szczytów – nawet jak na lichą, tegoroczną zimę – zaskakuje i ukazuje nieco mniej znane oblicze Grecji. Z jednej stacji do drugiej dostać można się gondolowym łącznikiem, z którego rozpościera się ładny widok na Zatokę Koryncką. Ciekawy klimat stacji tworzy jej „antyczna” otoczka. Sam Parnas to mitologiczna siedziba Apolla. Nartostrady mają nazwy zaczerpnięte z mitologii: „Afrodyta”, „Herakles”, „Hera”. Ponadto, około 10 minut jazdy od Arachovy znajdują się Delfy, gdzie można odwiedzić muzeum archeologiczne jak i ruiny starożytnych budowli, w tym świątyni Apolla i świetnie zachowanego amfiteatru. To tutaj działała sławna „wyrocznia delficka”. Można jeszcze wspomnieć o karygodnym poziomie obsługi klienta, choć z drugiej strony trzeba przyznać, że w 8-osobowej gondoli znajomości zawierane są bardzo sprawnie i wagonik często szybko staje się miejscem żywych dyskusji. Sam masyw jest skalisty i pozbawiony roślinności, więc w czasie takiej zimy jak teraz – ubogiej w opady – problemem są kamienie na stokach. Ja podczas pierwszego dnia wjechałem w imponujący głaz, który odłupał spory kęs ślizgu i wygiął krawędź. Na szczęście w wypożyczalni nie przejęli się tym zbytnio 😉 Problem rozwiązałoby naśnieżanie, ponieważ od zmierzchu do świtu temperatura regularnie spada poniżej zera, jednak – podobnie jak Etna – Parnas działa wyłącznie dzięki naturalnym opadom. Reasumując- pewnie niewielu zdecyduje się na narciarski urlop w Grecji, ale podczas zwiedzania Grecji zimą z Ryanairem i wizyty w sławnych Delfach warto pomyśleć o poświęceniu jednego dnia na odwiedzenie greckich stoków Strona internetowa ośrodka: https://parnassos-ski.gr/ Warto też zajrzeć na fanpage na Facebooku, gdzie administratorzy psioczą na prognozy pogody, które chybionymi prognozami silnych wiatrów odstraszają potencjalnych gości, a sami goście psioczą na kamienie i obsługę 😊 https://www.facebook...arnassosski.gr/ A koniec mała reklama - można polubić mnie na facebooku, gdzie na moim niekomercyjnym fanpage opisuję różne narciarskie przygody. Zapraszam https://www.facebook.com/skibumpl/
    15 punktów
  2. Dzień dobry Dotarliśmy na miejsce, jesteśmy w Karyntii. Niestety mamy bardzo słabej jakości internet i nie wiem jak będzie wyglądała relacja online z tego powodu @JC przy tworzeniu galerii, wgrywaniu zdjęć wyrzuca błąd 200 Podejrzewam, że jest to spowodowane słabą siecią. Mieszkamy w średniej klasy hotelu...ale za to z cudownymi widokami na góry...ale również jezioro Woerthersee. Jak to wygląda? Proszę A co to? W oddali śnieg... Temperatura dzisiaj +11 i piękne słońce powleczone chmurami. Brzegi... Wyspa: Trochę żałujemy, że nie wzięliśmy też kajaka 😮 Widok na południe...i trochę wyższe szczyty - jak to Paula nazywa: "szpice". Obraz z balkonu hotelowego w pełnej krasie Spojrzenie w stronę Italii... Gdzieś tam daleko jeden z ośrodków, które chcemy odwiedzić - Nassfeld. Początek naszego pobytu i dwa Kasztelany z Polski Jesteśmy zachwyceni! Słońce jeszcze wysoko...a jak będzie wyglądał jego zachód? Idziemy na spacer po okolicy. Ciekawe jakie fotki przyniosę z tego spaceru Pozdrawiamy z Karyntii marboru i Paula
    11 punktów
  3. No i po spacerze Nie było łatwo zejść na dół po skarpie, ale się udało. Po drodze klimaty niczym ze świętokrzyskiego... Mieszkamy w miejscowości Saag...i zaraz po zejściu natknęliśmy się na starą fabrykę: Wszystko wskazuje na to, że to była jakaś kopalnia 😮 ??? Po przejściu kilku kilometrów do linii brzegowej nie udało nam się dotrzeć Wszędzie dookoła domy i domki letniskowe. Wszystkie z prywatnymi pomostami, łódkami i pięknymi tarasami... Taki widok z sypialni? Marzenie! Bardziej po prawo: Brzeg: Klimatycznie Trzeba grać w lotto... Co takiego bym chciał Powoli zachodzi słońce: Wracamy do hotelu i najzwyczajniej w świecie - jesteśmy szczęśliwi Moglibyśmy tu zostać na dłużej - rower, kajak, narty... żyć nie umierać! Mamy tylko pięć noclegów...i jutro zaczynamy pracę - tą, którą wszyscy lubicie Pozdrawiamy serdecznie i spadamy na kolację. marboru i Paula
    10 punktów
  4. Dziś miałem za mało jazdy na nartach, więc postanowiłem się jeszcze pomęczyć choć trochę. I tak, poszedłem na spacer w okolice Czyrnej. Ośrodek dużo mówi o bezpieczeństwie, szkoda, że nie posprzątał bałaganu na własnym terenie. Wala się tam sporo elementów, które może porwać silny wiatr. Obok ośrodek stworzył strefę nauki dla dzieci. To tak w kwestii bezpieczeństwa o której opowiada. Bałagan w Czyrnej. Czy ten dach jest bezpieczny ? Śniegu w okolicach Bieńkuli całkiem sporo. Na 3 niestety już niewiele - zamykamy bo bezpieczeństwo najważniejsze czy jednak ze względu, że nie mamy śniegu ? Idziemy dalej - bar w gotowości. Grill gotowy do rozpalenia. Ktoś tu jednak pilnuje. Ja tu pilnuję. Na 1 śniegu jakby więcej niż na 3.
    10 punktów
  5. Tumlin k. Kielc W tym sezonie Tumlin, jak zresztą wiele małych, nizinnych ośrodków, odradza się jak Feniks z popiołów. Czy to był ostatni raz? Zobaczymy. Dzisiaj szybkie 3 godzinki. Warunki generalnie dobre. Rano OK, potem już za miękko jak na takie nachylenie. Było też sympatyczne spotkanie z @kmarcin bo był z synem na treningu. Dziś był testowany nowy nabytek żony - Salomon Astra. Sympatyczna narta i 78 pod butem w sam raz na dzisiejsze warunki. nowa armatka (a może ostatnio nie zauważyłem)
    9 punktów
  6. 9 punktów
  7. Wisła -Zieleńska Polana No nic 3 godzinki poślizgaliżmy dzisiaj z małżonką wracając z pozamykanego Szczyrku Honor uratowany narciarsko- kulinarnie także dzięki knajpce tuż obok stoku gdzie podawają wyśmienitą szarlotkę i inne cuda robione na bieżąco,palce lizać
    7 punktów
  8. 13.03 - Dzień który zapamiętam na zawsze. Przed 6 rano ruszamy w stronę Pustertal, by po 8 zacząć z ciekawością rozglądać się po dolnej stacji ośrodka ... 3 Zinnen, który w 10000000% spełnia moje narciarskie oczekiwania i daje jeszcze więcej. Kocham szerokie leśne trasy, długie, dobrze nachylone i tutaj mam ich multiplikację. Śnieg był cudowny, o wiele więcej śniegu naturalnego i ten sztruks utrzymujący się ... do zamknięcia 😱 Jak na szczyt sezonu było pusto! Przez 8 godzin byłam w narciarskim niebie i to jakim wygodnym - na każdym kroku widać dbałość o rozwój i inwestycje. Jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi, po ostatnim zjeździe do doliny (kilka kilometrów uczciwej czerwonej trasy bez ludzi) miałam w oczach łzy, szczęścia z odkrycia takiego miejsca i smutku że wyciągi już stanęły. Wracam tam!!!
    7 punktów
  9. Dziś rano mocno już wiało. Zostawiamy dzieci i żoną jedziemy na BSA. Tam już dość tłoczno. Złapaliśmy jedno z ostatnich wolnych miejsc na parkingu i do wyciągu. Kilka zjazdów w kompletnie wiosennych warunkach. Przerwa na kawę i chwilę rozmowy ze znajomym. Dziś były testy nart MAJESTY (jak piłem kawę rozstawili stoisko), dostałem jakieś takie, które kompletnie mi nie przypasowały w długości 166 cm (ze 20 cm za krótkie), strasznie lekkie. Kilka zjazdów i do domu. Dzięki @Torres 1 za spotkanie i wspólną jazdę. Kolejki robiły się praktycznie od rana. Było tak - kompletna wiosna.
    6 punktów
  10. 12.02 - wybór pada na San Pellegrino Otwarte są wszystkie trasy, choć na górze wiatr jest odczuwalny. Temperatura mocno ujemna, duże odczucie zimna. Trasy po stronie San Pellegrino wystawione na wiatr są dosłownie lodowiskami. Oj, brakuje tam bardzo naturalnego śniegu... Jeździmy od 8.30 do 16.30 (stoki są tu otwarte dłużej niż w Austrii), zachwycamy się widokami, cieszymy słońcem. Po stronie Falcade trafiamy na zagęszczenie polskich szkółek narciarskich i snowboardowych - jestem niego zdziwiona jak wielu adeptów (kilkunastu) jedzie pod opieką jednego instruktora. Kolejny, bardzo udany, wykradziony wiatrowi dzień na nartach. Jeśli dziwi Was nieco mój brak wielkiego entuzjazmu i zachwytu nad dwoma opisanymi ośrodkami włoskimi, choć są to niewątpliwie przepiękne miejsca, to chyba dlatego, że ten kolejny przyćmił wszystko i całkowicie skradł moje serce. O tym w następnym odcinku
    6 punktów
  11. Niedziela na Łomnicy. Lepiej niż wczoraj. Choć prognoza zapowiadała cieplejszy dzień, to trasy dłużej trzymały się w lepszym stanie. Czerwone tak do około 12 bez tragedii, lepiej niż wczoraj. Pozniej pojawiły się minerały, ale bez tragedii. Siodło nie działało (jakaś awaria) i dało się to odczuć na pozostałych trasach, choć tłoku nie było i stania w kolejce na max 10 minut. Moim zdaniem dzień bardziej udany od soboty. Niebieskie nawet ok do 12-13, później tam temperatura też swoje zrobiła. Nawet się wyjeździłem. Co do poprzedniego wpisu, że raczej już tam nie pojadę, to może warto odwołać te słowa? Moze gdybym mial bliżej, to inaczej bym myślał? Weekend ogólnie udany. Brakowało mi jazdy 🙂
    5 punktów
  12. Dostałem dzisiaj odpowiedz na reklamację z dnia 28.01.2020 -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Szanowny Panie,dziękujemy za przesłane zgłoszenie.Zgodnie z regulaminem;8.3 Jeśli usługodawcy w poszczególnych ośrodkach nie określili inaczej, czas pracy kolei linowych, wyciągów narciarskich i tras narciarskich w poszczególnych ośrodkach twa od początku zimowego sezonu narciarskiego 2019/2020 do 31.01.2020 od 8:30 do 15:30, a w okresie od 01.02.2020 do zakończenia zimowego sezonu narciarskiego 2019/2020 w godzinach od 8:30 do 16:00. 8.6 Usługodawcy mają prawo jednostronnie zmieniać czas pracy urządzeń transportowych i tras narciarskich w poszczególnych ośrodkach narciarskich.Zgodnie z regulaminem jazda dzienna odbywa się od godziny 08:30.Przykro jest nam bardzo, ale nie możemy uznać tej reklamacja za zasadną. Konsultant Call Centrum Dział Reklamacji -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Napisałem też odpowiedź ------------------------------------------------------------------------------------ Wasza odpowiedz na reklamację #679234 z dnia 28.01.2020 jest nieskuteczna i po terminie. TMR z mocy prawa zgodnie art. 561 K.C. uznał nasze roszczenia. W związku z powyższym zgodnie z naszym żądaniem reklamacyjnym oczekujemy rekompensaty w postaci biletów wstępu na basen do Tatralandia. Ponieważ usługodawcy COS i BSA określili zgodnie z pkt.8.3 regulaminu inne godziny jazdy dziennej niż w TMR, jest jednoznaczne i zgodne z regulaminem że karnet winien obowiązywać w godzinach ich pracy. W związku z powyższym ponawiamy żądanie stosowania się do swojego regulaminu przez TMR (OP_Sikovna_sezonka_2019_2020_JAR) i zgodnie z pkt. 8.3 Jeśli usługodawcy w poszczególnych ośrodkach nie określili inaczej, (Pokiaľ prevádzkovateľ v jednotlivých strediskách neurčí inak,) dostosowania godzin ważności karnetów zakupionych na gopass.sk do godzin jazdy dziennej ośrodków COS i BSA Szczyrk ponieważ usługodawcy COS i BSA określili zgodnie z pkt.8.3 regulaminu inne godziny jazdy dziennej niż w TMR. Z poważaniem
    5 punktów
  13. 14.02 - intensywne jeżdżenie w 3Z i długi dojazd sprawiają, że ostatni dzień chcemy spędzić w bardziej spokojnym rytmie, a że mieszkamy w Welschnofen naturalnym wyborem jest Carezza. Ośrodek niewielki, kameralny, rodzinny, z ciekawym wyborem tras. Kolejny pusty!!! Nam najbardziej przypadła do gustu czarnoczerwona trasa pod wyciągiem Paoline. W nocy trasy zostały przyprószone kilkoma centymetrami śniegu, klimat jest bajkowy. W ramach wietrznych przygód na godzinę wyłączono wyciągi krzesełkowe idące w górę od gondoli, przerwę wykorzystaliśmy na pyszny posiłek. Po uruchomieniu wyciągów wracamy na stronę przełęczy Karerr zwanej po włosku Costalunga i tam jeździmy dopóki chodzą wyciągi. Zjeżdżamy na parking. Wyjeżdżają ratraki szykować narciarskie szczęście dla kolejnych miłośników białego sportu.
    5 punktów
  14. To był świetny pomysł, aby zaplanować wyjazd na pełne siedem dni 👍. Wczorajsza sobota w regionie Snow Space Salzburg to była bowiem prawdziwa cremé de la cremé i najlepszy narciarsko dzień z całego tygodnia . Wspaniała, słoneczna pogoda, świetny śnieg i piękne trasy - czego narciarskie serce może pragnąć więcej ? Ale po kolei: Rano opuściliśmy apartament w Bad Hofgastein i po około trzech kwadransach jazdy autem dotarliśmy pod dolną stację kanapy Gernkogelbahn (czy też macie kulinarne skojarzenia z Germknödelbahn?) w Alpendorfie. Znaleźliśmy serwis i rental narciarski przy dolnej stacji gondoli, żeby ogarnąć córce sprzęt na ostatni dzień jazdy. Okazało się, że w Alpendorfie nie bawią się w wypożyczanie samych wiązań, więc wzięliśmy całą deskę snowboardową - nieco twardszą niż ta, którą Młoda miała do tej pory. Przynajmniej miała okazję popróbować jazdy na trochę bardziej wymagającym sprzęcie. Koszt - 25 euro/dzień. Nad doliną z początku jeszcze wisiały gdzie nie gdzie niskie obłoczki, co z góry fajnie wyglądało. Wciągnęliśmy się na Germkogla gondolką i niebieskimi krzesełkami. Widok szpeci trochę wieża przekaźnikowa i niebieskie pseudo-smerfy, ale co zrobić - staramy się patrzeć w nieco dalszą perspektywę i przemieścić w stronę Flachau. Nie jest to trudne, bo kierunek transferu do Flachau i odwrotnie - z Flachau do Alpendorfu - są bardzo dobrze oznaczone na tablicach informacyjnych i na mapkach. Jakie wrażenie z ośrodka? Bardzo duże zagęszczenie nowoczesnych wyciągów o dużej przepustowości: długie gondole i krótsze, ale szybkie krzesła, nawet tam, gdzie spokojnie wystarczyłby mały orczyk (np. Hachaubahn - kto im wymyśla takie nazwy?). Szerokie trasy - i całe szczęście, bo ludzi naprawdę masa, szczególnie na tych łatwiejszych stokach. Ale kolejki przy wyciągach się nie tworzyły, a urozmaicenie i mnogość tras sprawiały, że całe towarzystwo jakoś się równomiernie rozkładało po całym ośrodku. Nie natknęłam się na żadne "wąskie gardło", gdzie tworzyłyby się zatory, nawet przy wagonie G-Link szło na bieżąco. Czarna trasa "Hexenschuss" (czyli strzał czarownicy albo ... atak lumbago Można go objechać niebieską trasą, albo ... diabelską drogą - wąską, stromą, o ostrych zakrętach. Może faktycznie na miotle byłoby sprawniej? Dalej było po prostu niebiańsko! Uśmiech od ucha do ucha nie schodził nam z twarzy, chyba nic dziwnego? Widok na Wagrain z trasy nr 22: O ile infrastrukturę w Sportgastein określiłabym jako przemyślany minimalizm dla koneserów, tak tutaj jest to perfekcyjnie zorganizowany przemysł turystyczny, który zadowoli możliwie maksymalną liczbę narciarzy o zróżnicowanych umiejętnościach. A śnieg? Śnieg wczoraj to atłas i czysta poezja ! Żadnych lodowych kartofli, żadnych zasp. Mimo iż ośrodek jest niezbyt wysoko położony (650-1850 m npm.), to północna ekspozycja stoków sprawia, że trasy długo trzymają się w dobrym stanie. Jeździło się świetnie i lekko. Tylko sam dół trasy 36 w Alpendorfie pod koniec dnia puścił i przy temperaturach rzędu +10 stopni była tam miejscami walka o życie - zryta śnieżna breja, przetopy i muldy. Nie dotarliśmy do samego Flachau - z przyczyn czasowych - robiąc nawrotkę na gondoli Rote 8er do Wagrain i trasie nr 12. Cóż - może zostanie na następny raz, jeśli będę ponownie w Ski Amadé. Gondolka w papuzich kolorach to Flying Mozart - trochę oldschoolowa: Trasa nr 17 - z powrotem do G-Link: Końcówkę dnia spędziliśmy na długich i fajnych trasach w Alpendorfie, z których czerwona 34 do Buchaubahn chyba najbardziej mi się spodobała. Po zamknięciu wyciągów - pyszna pizza w pizzerii Alpina przy dolnej stacji gondolki i jedziemy na nocleg do Salzburga. Z lotniska w Salzburgu nasz syn miał mieć rano samolot do Londynu, ale niestety lot został odwołany z powodu wiatru. Przynajmniej tyle dobrze, że dało się przebukować na popołudniowy lot z Monachium. Do Ski Amadé na pewno jeszcze kiedyś wrócimy - pozostała nam jeszcze do poznania cała wschodnia część regionu. Regionu, który urzekł nas swoją różnorodnością - tras, krajobrazów i ośrodków. Bardzo udany narciarsko tydzień - pomimo pogody "w kratkę". Pozdrawiam serdecznie, już z domu.
    4 punkty
  15. Tegoroczny sezon zacząłem w niewielkim (na rozgrzewkę) ośrodku Ricky - około pół godz. za Zieleńcem. Od granicy w Mostowicach, a zwłaszcza na przełęczy po czeskiej stronie, droga całkowicie nieodśnieżona - i może dlatego nawigacja kieruje trasą o 15 minut dłuższą przez Lewin Kłodzki. Ale spróbowałem i ostrożnie da się przejechać. Na przełęczy mnóstwo zaparkowanych aut z narciarzami biegowymi, chyba były jakieś zawody. Ricky to ośrodek niewielki, położony na wysokości 750-1000m (245m przewyższenia), ukryty w całości w lesie. Składa się z poczwórnej, niewyprzęganej kanapy oraz wyprzęganego talerzyka, który mimo iż jedzie trochę szybciej, ma trasę załamaną, więc na jedno wychodzi. Ale ma dużo krótszą kolejkę - mimo weekendu prawie na bieżąco, a do krzesełka ok. 5-10 minut. Na uwagę zasługuje też fakt, że obsługa podaje tu talerzyki (na ogół wyciągi Tatrapomy są samoobsługowe) i to już na czerwonym świetle, przez co narciarze jadą bardzo gęsto, co zwiększa przepustowość. Ruszanie bardzo łagodne jak na ten typ wyciągu. Niestety nie dociera on do samego wierzchołka, na dole też trzeba do niego kawałek podejść z trasy niebieskiej. Wśród aut na parkingu, naliczyłem tylko jedno polskie na około 60 mijanych. Tzw. górny parking prawie cały zajęty - przy wjeździe stał facet z informacją, że brak miejsc, ale mnie przepuścił - widocznie na bieżąco kontroluje stan miejsc. Z dolnego nie wiem jak dostać się wyżej, czy są jakieś skibusy, za to z powrotem jest niby zjazd na nartach (drogowskaz przy wyciągu), ale nie wiem w jakim stanie. Ogólnie trochę śniegu wokół tam jest. Dolny parking też był w dużym stopniu zajęty. A to około 1,5km niżej. Pogoda dzisiaj w sam raz - nie było może pełnego słońca, a jak tam dotarłem to było nawet pochmurno, ale widoczność nie najgorsza. Ośrodek może niczym nie zachwyca, ale nie ma też czego się przyczepić. Karnety różnego typu - punktowe / godzinowe. Trzy trasy do wyboru (niebieska, czerwona, czarna), ruch na stokach, jak i stan śniegu też powiedzmy umiarkowane. Dotarłem tam na 11-tą i jako-tako można było pozjeżdżać, tworzyły się dopiero lekkie odsypy. Stoki nachylone na południowy-wschód, więc z czasem robiły się miękkie. Końcowy odcinek niebieskiej dostępny tylko czerwonym skrótem, więc takim zupełnie początkującym odradzam - niektórzy wcześniej skręcali w jakąś dróżkę przez las. Na dole szkółka z wyciągiem taśmowym oraz spiker, komentujący przez megafon zawody dzieciaków na ringu, "ubranych" w przeźroczyste kule jak do zorbingu. Klimatyczny, mały ośrodek, ma wszystko czego potrzeba.
    4 punkty
  16. Właśnie wróciłem z ośrodka Civetta i odszukałem ta legendarną relacje. Nie będę za wiele pisał, poza tym że zgadzam się prawie w całości z Rochem. Mi jeszcze dodatkowo podobały się czerwone kręte trasy schodzące do Alleghe. I umiejętność robienia dobrego esspreso w każdej restauracji, to u mnie podziw. W drodze powrotnej polecam przejechać przez dolinę Vajont. Bardzo urokliwe wioski Erto i Casso. Miała tam miejsce kiedyś katastrofa na zaporze , w wyniku której pod falami tsunami zginęło 2000 ludzi. Można tam się zatrzymać na wyznaczonych punktach, pooglądać okolice, a nawet zwiedzić zaporę. Droga od Longarone do Udine przez dolinę Vajont i ląduje się na autostradzie. Podobna czasowo jak przejazd autostradą na około. Foto zapożyczone
    4 punkty
  17. Piątek 14.02 Na stoku byliśmy o 9, znów Buffaure, z tego względu, że mieliśmy tam kilka minut busem. Na Ciampac ani dalej się nie pchaliśmy, postanowiliśmy pokatować najlepszą Panoramę w Buffaure, tutaj była też lepsza pogoda (nie wiało tak). No to ruszamy Trasa cudowna, to jedna z takich, po których można jeździć cały dzień i się nie nudzić. Długość: 3 km gondolą, 7 km trasa, łącznie - 10 km. Wyżej się nie pchaliśmy, przejechaliśmy się krzesłem na ten Col de Valvacin, było dość wietrznie, na górze małe zamiecie, ale tak to lampa, jak przez cały tydzień Gość miał niezły walentynkowy strój Udało się zrobić dobry shot Tata w akcji, jak oceniacie ten styl? Dla mnie niepowtarzalny. VID_20200210_095753.mp4 Końcówka trasy Panorama (jakieś 2km) była płaska, można było jechać, robić sobie selfie, podziwiać okoliczne szczyty. Ostatni raz siadamy w knajpie, najpierw "łyk talentu", następnie Bombardino i Tiramisu Tutaj kolejna wesoła historia z knajpy. Przychodzi kelnerka 9/10, każdy mało co nie dostaje zeza Zbierając kieliszki ze stołu obok, popełniła błąd w fachu i zawartość tacy wylądowała na podłodze. Muzyka ucichła, wszystkie głowy w jej stronę a dziewczyna? Rozejrzała się, uśmiechnęła i zatańczyła, zamiatając tyłkiem jak Shakira powodując chwilową hipnozę wszystkich mężczyzn w restauracji. Następnie dostała gromkie brawa od wszystkich obecnych (kobiet i dzieci również, żeby nie było) Niepowtarzalna atmosfera, min. za to pokochałem Włochy, ten luz. Jeszcze jeden zjazd i kończymy tygodniowy pobyt w Dolomitowym raju. Ostatnie, pożegnalne fotki na stoku Ekipa, brakuje Tadka, był z nami 3 dni dojeżdżając swoim autem, zwinął się w środę. Skitracker, kilometrów mało ale tego dnia pobiłem swój rekord prędkości Jeszcze szybkie zakupy.... Kawa na mieście... I ruszamy w drogę powrotną. W Monachium przejeżdżamy obok oświetlonej Allianz Areny W domu jesteśmy o 4:30. Czyli 11,5 h jazdy z ponad godzinnym postojem w Monachium. Łącznie przez 6 dni zrobiliśmy 320 km na nartach. Może ten wynik nie powala, gdyby to zależało ode mnie to jeździlibyśmy więcej (czyt od deski do deski: 8:30 - 16:30) ale wyjeździć się wyjeździłem a do tego naprawdę odpocząłem. Atmosfera była niesamowita. Przez tydzień nie odczułem ani jednego negatywnego impulsu No, może wtedy gdy nie dało się wrzucić zdjęć na forum Generalnie wróciłem naładowany pozytywną energią. Mamy też parę filmików z GoPro, może zrobię ten klip a jak nie, to umieszczę 'suchy' film z jakiegoś przejazdu tutaj. CIAO P.S. W poście wyżej na początku oczywiście chodziło o czwartek (13.02), nie mogę już tego edytować.
    4 punkty
  18. Wrzucam info o zakwaterowaniu w Resia bo było na prawdę dobre i bardzo polecam. Super czysto, dużo miejsca, w kuchni wszystko co potrzeba, dużo ręczników, szampony, mydełka. Daję 9/10 https://www.airbnb.pl/rooms/40858545?source_impression_id=p3_1581840596_aOQdf5brSCOaHP3n Kontakt bez pośrednika +39 347 960 3052. Można na WhatsApp po Niemiecku, Angielsku i Włosku. Obserwując pogodę to naprawdę trafiliśmy. Z 6 dni na stoku pierwsze 2 lampa, drugie 2 to 48h/dobe śnieg i następne 2 znowu lampa. Dopadało jakies 30cm na oko. Co do cen W tej Szwajcarii to różnie. Paliwo nie było super tanio, średnio ok 1.15e diesel. 1 litr tego rumu 80 kunia 10franków. Na pewno warto zajechać jak się pije i jeździ w Austrii bo tam sporo drożej ale też bez przesady. 07 Jim beam 14e 0,7 tanie whisky 10e, Stock 12, piwo duże ok 1e. Sulden robi wrazenie, super widoki. Resia naprawdę nie ma się do czego przyczepić, jak ktoś chce szeroko to ma szeroko, jak wąsko to jedzie na dół do gondolki, mały funk park i średni snowpark. Z chaty skibus 100m i jedzie z 5min Nauders fajny snowpark, jak się patrzy na mapkę to na maxa po lewej jest trasa czarna i czerwona i na prawo od nich bardzo duży teren freeridowy - akurat trafiliśmy po opadach śniegu wiec bardzo fajnie było, szczególnie, że tam od rana na tym stoku słońce a reszta była w cieniu. Skibusem z Resia trzeba dojechać z wiochy pod wyciąg w Resia i tam się przesiąść na skibus do Nauders. Podsumowując- bardzo fajne miejscówki, z Gorzowa przez Niemcy 950km, ludzi było mało, niemal puste stoki wszędzie i pogoda była w pytę. No i niby Włochy, ale nawet 50km od granicy czyli w Sulden wszystko Niemieckie, napisy, język.
    4 punkty
  19. Poranny widok z kamery z Hali Skrzyczeńskiej jak w kierunku "Mordoru"😉😂🤣
    4 punkty
  20. Moja relacja z dnia dzisiejszego. Im wyżej tym lepiej. Wczoraj w Szczyrku padał deszcz, powyżej 1000 metrów padał śnieg. Jazda na naturalnym dziś bardzo fajna. W mojej ocenie najlepsze warunki były od Hali Skrzyczeńskiej w górę oraz od Jaworzyny w górę. Bardzo dobre warunki na Zbójnickiej Kopie i na MS. Fajna jazda bez większych kolejek praktycznie do godziny 12:00. Ondraszek - masakra ze względu na liczbę osób nim podróżujących. 3 dziś mnie nie zachęciła do zjazdu więc do dołu tylko 1. Mostek całkiem nieźle się trzymał. Na 1 najpierw twardo, później już mięciutko (takie wiosenne nartowanie). Fajnie w nocy przyprószyło. Było widokowo. Na Kopie bardzo fajny śnieg. Na 1 twardo - góra. Moje dziecię zadowolone. Im niżej. Tym bardziej miękko.
    4 punkty
  21. Wisla Stok-Stok 15.02 Bardzo dobre warunki 3 godzinki z rana pośmigane Ps.Polecam kołacz wiślański do kawy,pysznosci
    4 punkty
  22. 11.05 - 5.00. Wyjazd z Kappl w strugach deszczu przechodzącego w deszcz ze śniegiem. Do Innsbrucka jazda fatalna. Za Brennerem rozchylają się zasłonki i jest słońce! Czyżby uratowani? Najłaskawsze prognozy wiatrowe ma ośrodek Paganella/Andalo i tam też się udajemy. Koło 8.30 meldujemy się na parkingu. W międzyczasie rzut oka na to, co zostawiliśmy za sobą. Cała dolina Paznaun stoi, wiatr 8-9, opady. W innych ośrodkach podobnie. Przy kasie biletowej czytam ostrzeżenie o lodzie na trasach. Ok, tu jest betonowo, śnieg sztuczny, trzeba zmienić styl. Pierwsze zjazdy to wyczucie terenu, ale też wielka radość z tego, że jeździmy, jest słońce, widoki... Przed 11 silne podmuchy docierają do Paganelli i obsługa wyłącza najwyższe wyciągi, na nartach nie można przejechać do Andalo. Przejeżdżamy samochodem na kolejną stację, Andalo, gondola chodzi, ale na mniejszej prędkości. Decydujemy się wjechać, tłumy dobre 30 minut w kolejce, ludzie zaczynają się mocno irytować, krzyczeć, ale co zrobić, z wiatrem nikt jeszcze nie wygrał. Na górze widać, że chodzą tylko dwa boczne krzesła. Znowu długie stanie w kolejce do krzesła i przejazd na skrajnie prawą stronę ośrodka, tam ludzi najmniej. Przed 14 wiatr ustaje i ośrodek rusza pełną parą. Jeździmy do zamknięcia o 16.30 i pozwalamy sobie nawet na małe apres ski na stoku, żeby uczcić pierwszy dzień wydartego narciarskiego szczęścia. Sam ośrodek mnie nie zachwycił głównie ze względu na sporą ilość ludzi, w tym naszych rodaków jeżdżących tam tłumnie, szkółek, etc... ale był zdecydowanie najlepszym wyborem na ten dzień.
    4 punkty
  23. 8.02 - wyjazd do doliny Paznaun. W planie zakup karnetu Silvretta, pokazanie znajomym nie znającym regionu największych atrakcji oraz jazda w mniejszych ośrodkach - Galtur, See, Kappl. Z tyłu głowy już prognoza pogody zapowiadająca nadejście orkanu... 9.02 - ze względu na prognozy kupujemy karnet na jeden dzień i zakładając, że może to być jedyny dzień dobrej pogody zabieramy znajomych na tour wokół Ischgl. Poruszamy się w prawo od Idalpu, rozgrzewka przy Hollboden, przejazd do trasy przemytników, na dole wybitnie długo czekamy na wjazd wagonem z Samnaum - jest sporo ludzi, choć na trasach bardzo tego nie czuć. Potem przepiękna jazda na Alp Trida, uwielbiam czerwone trasy koło wyciągu N2, który teraz jest luksusową 8-osobową torpedą. Potem powrót przez Idalp i dzień kończymy na naszych ukochanych czarnych trasach 34,35. Podczas ostatnich wjazdów wyciągami zaczynamy czuć coraz silniejsze podmuchy wiatru... To był piękny dzień w Ischgl z idealną pogodą, idealnym śniegiem... pocztówka do kolekcji.
    4 punkty
  24. Rano na zewnątrz naszej kwatery - położonej nieco powyżej doliny - delikatnie prószył śnieg. Nie jest źle - widać góry, nie ma mocnego wiatru, ale prognozy na dzień takie sobie. Nie było sensu wybierać się dziś daleko poza dolinę, postanowiliśmy więc po raz drugi pojechać do Dorfgastein, aby tym razem objeździć trasy po drugiej stronie gór Fulseck i Kreuzkogel - czyli w Großarl. Gdy dojechaliśmy pod gondolę w Dorfgastein - śnieżek zamienił się w syfiasty deszcz . Siedzimy w aucie bijąc się z myślami - wysiadać czy nie wysiadać? Wysiadamy i pakujemy się do gondoli - może na górze nie będzie przynajmniej lało. Nie lało - była zadymka . Ale połączenie do Großarl otwarte, więc z nadzieją na zapowiadaną poprawę pogody suniemy niebieskim łącznikiem do drugiej części ośrodka. Großarl jest dość dobrą opcją na kiepską pogodę, bo ma dwie gondole i dwie kanapy z osłonami, a większość tras przebiega poniżej górnej granicy lasu, więc widoczność jest w miarę dobra. Dominują trasy czerwone - dość szerokie i urozmaicone, są też dwie długie niebieskie nartrostrady z samej góry do doliny. Na samym dole śnieg już rozmiękły, o konsystencji sorbetu. Ale powyżej - świeży, fajny i sypki, na twardym podłożu. Opady śniegu - większe lub mniejsze - towarzyszyły nam co prawda dzisiaj cały dzień, ale widoczność trochę się polepszyła z czasem. Chwilami nawet próbowało przedrzeć się trochę słońce, ale bez większego sukcesu. Zdjęć dzisiaj nie robiłam zbyt wiele - mało fotogeniczna pogoda. Kanapa Kreuzkogel: Dolny odcinek niebieskiej trasy nr 3b: Widok na dolinę Großarl: Węzeł tras i wyciągów przy pośredniej stacji gondoli Panoramabahn. Są tu dwie knajpki - jedna o ciekawej nazwie Alpentaverne - taki narciarsko-morski mix. Mają tam ponoć również noclegi w przystępnych cenach - jak głosi baner: Ciekawostka na dolnej stacji Panoramabahn - ruchoma makieta kolejki linowej: Czerwona trasa nr 10 ze szczytu Kreuzkogel: Ta trasa, jak również czerwona 4, bardzo się nam podobały: Trasa 4a do dolnej stacji gondoli Hochbrandbahn: Przebłyski słońca: Z uciech podniebienia - na narciarskim wyjeździe nie mogło zabraknąć Kaiserschmarrn! Pycha! Ostatnie półtorej godziny jazdy, po obiedzie, spędziliśmy po stronie Dorfgastein, objeżdżając trasy, które w poniedziałek były zamknięte i kilka tych, które już znaliśmy i nam się podobały. Niestety pod koniec dnia mieliśmy pewną awarię techniczną. Córce odłamał się pasek od wiązania snowboardowego, mocujący śródstopie. Na szczęście tylna noga, więc mogła ostrożnie dokończyć dzisiejszą jazdę. W serwisie poradzono wypożyczenie wiązania - nawet nie wiedziałam, że można wypożyczyć samo wiązanie. I chyba tak zrobimy jutro, ale w Alpendorf, bo tam zamierzamy jeździć, z tym że nie wracamy już do naszego apartamentu po nartach, a nocujemy w Salzburgu. Relację z jutrzejszego dnia pewnie napiszę dopiero po powrocie, albo w drodze powrotnej. Pozdrawiam walentynkowo!
    4 punkty
  25. Radzę tym którym jeszcze się to nie spodobało 😀
    3 punkty
  26. Teraz obejrzałam vloga @JC o 3 Zinnen i dowiedziałam się, że trasa 3B jest najbardziej stromą ratrakowaną trasą w IT. Gdybym o tym wiedziała wcześniej nie wiem czym bym się tam tak ochoczo wybrała, a tymczasem jechaliśmy nią dwa razy. Jednak bardzo wiele siedzi w głowie 😎
    3 punkty
  27. Zastanawiałem się nieraz, jak to jest z tą techniką na nartach. Ale też techniką w tenisie, czy w pływaniu. Tak po trosze to próbowałem w tych dyscyplinach i chciałem być nieco zaawansowany. To tylko przykłady sportów, gdzie opanowanie podświadome techniki ma decydującą rolę. Oprócz oczywiście specyficznej kondycji, czy sprzętu(narty). Sprzęt to najłatwiejsze, ponieważ można go kupić. Nad kondycją popracować. Technika to lata szkolenia, w odpowiednich warunkach z odpowiednimi ludźmi. A jak się to robi samemu to jeszcze się bardziej rozciąga i trudno jest o pewien przyzwoity poziom. Pomyślałem sobie tak. Uczymy dziecko, powiedzmy czteroletnie. Dobieramy dobrze sprzęt, stok. I co? Jak spowodować czy chce jeździć i po co mu to. Ale jak tatuś i mamusia jeżdżą to dziecko widzi. I może dojdzie do wniosku, że to ważne, jak mycie zębów, ale ciekawsze. Jak dojdzie, to może szybko zacznie skręcać na właściwie dobranym stoku. I nawet kijkiem prawidłowo pracować, gdy go dostanie od początku. Wzorem są rodzice, ale jeszcze lepiej podobne dzieci. A teraz taki eksperyment myślowy. Dziecko jest głuche. Jeździ w szkółce, gdzie dzieci są głuche i nie mówią. Trener też głuchy i niemowa. Ale świetny trener. Wie gdzie szkolić. Co szkolić. Na jakim sprzęcie. Trenuje zawodników. Eliminacja błędów, nowe elementy wszytko pokazane praktyce, albo na migi. Nie pada żadne słowo jaka to ewolucja, gdzie się ją stosuje. I czy istnieje na świecie jakaś literatura, filmy na ten temat. Nauka jak dla małych dzieci. Ale szkółka bierze udział w zawodach. Może podpatrywać innych, może lepszych. Ma sukcesy. Ale dzieci, juniorzy jeżdżą intuicyjnie. Odkrywają intuicyjne pewne ruchy, układy. Których stosowanie ułatwia jazdę, przynosi sukces w sporcie. Po licha mam komuś, którego uczę, wszystko tłumaczyć i podawać definicję, nazwy elementów. Ja go nauczę jeździć w różnych warunkach, to będzie jeździł i sam wiele odkryje. Definicje, wzory ewolucji, różne nazwy elementów są potrzebne uczącym, by się porozumiewali. Mieli o czym dyskutować. Pisać książki i artykuły. Nie jest to jednak warunek niezbędny dla dobrego opanowania tego pięknego zajęcia. I o to mi chodzi, gdy mowa, np. o śmigu hamującym. Rozróżnijmy definicje, programy, literaturę od rzeczywistej jazdy na nartach. Może być intuicyjna, jak chodzenie. To głównie kwestia nauczyciela. I wtedy nie będzie problemu, czy dany ruch nartą to skręt hamujący, czy ślizgowy, czy też na krawędzi.. Będzie skuteczny do bólu. Instruktorzy stosujcie swoje programy autorskie. Zagronie Zagronie
    3 punkty
  28. To jeszcze poglądowo zjazd z samej góry na sam dół
    3 punkty
  29. Zawodnika na stoku rozpoznasz pod 2-3 skrętach. To się bardzo rzuca w oczy i jest nie do powtórzenia dla amatora. Jak piszesz o wynikach, warto by było pisać konkretne nazwiska, poza tym podajesz nieprawdziwe informacje. Polak zajął 18 miejsce na 77 startujących i nie wyprzedził go ŻADEN Austriak. Wygrał Szwed. https://www.lausanne2020.sport/results/nh/en/Root/ViewPdf/ASM020000_C73C_1.0.pdf
    3 punkty
  30. My dzisiaj na BSA - typowe wiosenne nartowanie. Pytanie czy na SMR mieli po czym puścić dziś narciarzy, bo wczoraj wieczorem to ratrakowali piach na wieczorną jadę. Dziś na dole raczej bardzo słabo to wygląda. Podejdę później na spacer to zrobię kilka zdjęć (3 i 1).
    3 punkty
  31. Byłem w Sillian od od 8.02 do wczoraj. W 3 Zinnen jeździłem od 10.02 do 14.02. Potwierdzam 13.02 to był najlepszy dzień narciarsko podczas mojego pobytu. Nie było mgły a wiatr był minimalny no i oczywiście pełna lampa. Na trasach było bardzo mało ludzi i działały wszystkie wyciągi.
    3 punkty
  32. Jest bardzo duża szansa, że wrócisz do jeszcze ciekawszego ON - już za chwilę 3 Zinen ma się połączyć z Sililan. Oba ośrodki bardzo na tym zyskają. pozdro Wiesiek
    3 punkty
  33. Podsumowując, uważam naszą misję za udaną. Włożyliśmy dużo wysiłku, ponieśliśmy pewne starty, ale udało się odnieść maksimum narciarskich korzyści. Poznaliśmy też nowe ośrodki, poszerzyliśmy horyzonty. Wniosek mamy taki, że nie będziemy już niczego rezerwować z dużym wyprzedzeniem, natomiast jeździć jeśli/kiedy pojawi się okno pogodowe. Ten sezon dał nam podwójną, bardzo dobitną lekcję w tym zakresie. I nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W głowie rodzi się już plan na kolejny rok, ale teraz realizowany ze spokojem i cierpliwością, bez narzucania górom naszych terminów - to one nas uczą pokory
    3 punkty
  34. Jedzenie też jest tam przednie. Wszystko jest spójne. Może to drobiazg, ale na serwetkach w knajpach wymienione i reklamowane są wszystkie restauracje na stokach, na drewnianych oparciach krzeseł w jednym lokalu wytłoczone jest logo. Ktoś zrobił bardzo fajną robotę PR-ową. Na jednym ze zdjęć powyżej jest automat do skipasów. W dolnej stacji gondoli, tuż przy kasie, można zjeść pyszne śniadanie, z czego my skwapliwie skorzystaliśmy po bardzo wczesnej pobudce i podróży na głodniaka. To wszystko są drobiazgi, detale, ale świadczy to o bardzo przemyślanym zarządzaniu.
    3 punkty
  35. Czarnów nieopodal Kamiennej Góry, fajnie dbają, naśnieżają gdy tylko się da. Dzisiaj super warun, a nie zapowiadało się Niewielka górka, ale pośmigać można.
    3 punkty
  36. Ski Suche 14.02 Ostatni dzień pobytu. Nartowanie z rana i podsumowanie zabaw różnych na śniegu. |Śniegu mają dość więc spokojnie przetrwają ocieplenie. Wyjazd jak najbardziej udany. Rehabilitacja powoli do przodu. @marboru dopiero 31dni na nartach.
    3 punkty
  37. Nie jesteście sztuczni, jesteście sobą! Podziwiam Wasze zacięcie do tworzenia tak szczegółowych relacji, ogromną liczbę zdjęć. Ja mam zdecydowanie bardziej zwięzły styl,bardziej są to ogólne impresje niż przewodnik po ośrodku. Każdy jest inny i trafia do kogo innego.
    3 punkty
  38. 10.02 - prognozy stają się faktem. Przypuszczenia, że przy tak silnym wietrze nie otworzą Ischgl lub ruch narciarski będzie bardzo ograniczony sprawdzają się. Dobrze że już poprzedniego wieczora zdecydowaliśmy o wyjeździe do Nauders mającego lepszą prognozę wiatrową. Przed nami 70km samochodem, po wjeździe do Oberinntal czuć bardzo mocne podmuchy. Na szczęście Nauders jest ustawione prostopadle do kierunku wiatru. Działają wszystkie wyciągi za wyjątkiem Tscheyeka - najwyższego i najbardziej wystawionego na podmuchy. Najlepiej jeździ się trasą nr 1 wzdłuż gondoli. Jest mocno pochmurno, na szczęście nie mgliście więc zachowana jest widoczność. Tego dnia nie robiłam zdjęć na stoku. Wstawiam za to kilka fot pysznego wege jedzenia z knajp Jochelius i Stieralm - również pod tym względem Nauders jest świetnym ośrodkiem. Głowy nam cały czas zaprzątała myśl co robić w następnych dniach. Jasne się stawało, że dobra jazda będzie możliwa jedynie w czwartek. Rodzi się więc tytułowy plan 'oszukać przeznaczenie', nie siedzieć na tyłku i nie czekać na pogodę, tylko ją znaleźć. Szybkie poszukiwania i znajdujemy cudną kwaterę w Welschnofen/Nova Levante. Pakowanie, wymeldowanie, gospodarz nie jest zdziwiony naszą decyzją. Czwórką odłączamy się od grupy żeby poszukać narciarskiego szczęścia...
    3 punkty
  39. Kończymy najbardziej zwariowany wyjazd w historii. Zaczął się tu (zdjęcie 1) A zakończył tu (zdjęcie 2) Co się wydarzyło pomiędzy zdjęciem pierwszym, a drugim napiszę w drodze powrotnej.
    2 punkty
  40. @tanova i ja dziękuję za relację! Też narobiłaś mi smaka na 3Z / Sillian.
    2 punkty
  41. Około godz. 11.00 - 11.30 kolejka na ok. 30 min i dodatkowo druga dość spora chętnych po zakup karnetu.Decyzja - kierunek Wisła Skolnity. To był strzał w dziesiątkę. Brak kolejek,trasa czerwona otwarta i praktycznie pusta. Warunki śniegowo - pogodowe porównywalne. Powrót na Śląsk przez Szczyrk bo Wisła to rzeka ale samochodów.
    2 punkty
  42. Pod tym zdanie podpisuje się dwoma rękoma. Już w tym roku zachęcony opisami @JC chciałem tam pojechać ale nie znalazłem sensownej kwatery w moim terminie. @idealist super relacja. Gratuluje odwagi podjęcia słusznej decyzji i uratowania urlopu.
    2 punkty
  43. Janku to już praktycznie przełęcz Salmopolska,tak więc jazda praktycznie była na naturalnym śniegu
    2 punkty
  44. Kolega @gregre0 dal trafne uwagi co do sylwetki, tam jest sporo do poprawy. Jednak moim zdaniem na uwage zasluguje fajne prowadzenie krawedzi, czesto widze osoby ktorych sylwetka pracuje lepiej niz twoja, ale jednak nie umieja wyciac pelnego skretu na krawedzi, zostaja im nalecialosci ze starego stylu i uslizgi. Takie cos bardziej kluje w oczy niz twoja jazda. Dobry instruktor, kilka lekcji i mysle ze bedzie dobrze.
    2 punkty
  45. Hej, dopiero zobaczyłem powiadomienie od Surfing odnośnie relacji, zamiast piwa Wyjazd genialny, trochę ludzi było, ale w kolejkach nie stało się dłużej niż 5 minut. Trasy fajnie przygotowane, niestety jeździłem tylko jeden dzień bo tak zbiłem kość ogonową na lodzie, że nie mogłem siedzieć, a co dopiero jeździć . Info dla deskarzy, radzę uważać na trasę Panorama 34c, najlepiej na górze upewnić się co do jakości trasy. Ja zjeżdżałem całą oblodzoną i tak naprawdę to był koszmar :), szczególnie, że zaliczyłem taką glebę, że myślałem, że się nie podniosę.
    2 punkty
  46. 13.02.20 Aktualizacja Cześć. W środę ruszyliśmy znów w stronę Buffaure. W nocy poprószył śnieg, w dolinie zrobiło się zimowo a na trasach lekki puszek na twardym Górka przed kwaterą lekko zaśnieżona. Chcieliśmy się przedostać dalej, na Belvedere, czyli już blisko Sella Rondy, ale szarańcza którą zastaliśmy przed wagonem (jakieś pół godziny czekania) spowodowała, że odpuściliśmy i wróciliśmy na Ciampac. Parę fotek, przed południem tak - Ciampac: Widok zapierał dech w piersi. Widok z okolic Ciampaca bodajże na Alpy austriackie? (duże przybliżenie) Koło południa udaliśmy się do "naszej" knajpy na Buffaure SkiArena celem wyregulowania gospodarki wodnościekowej. Udało się strzelić fajną fotkę: Nawet dwie. Tak wygląda szczęśliwy człowiek Nawet trzy Przejechaliśmy się raz Panoramą i wróciliśmy na Ciampac. Pogoda się pogorszyła, pojeździliśmy z 2 godziny, ludzi teraz było mało a świeży śnieg lekko ubity przez narciarzy, ogień! Następnie znów stanęliśmy by odpocząć, podziwiać widoki, porozmawiać. Ja jeszcze zaliczyłem dwa zjazdy na orczyku nieopodal i dołączyłem do towarzyszy. Pojeździliśmy tego dnia do 15 i wróciliśmy na kwaterę. Wieczorem byłem na spacerze po Vigo: Później poker na kwaterze, wstępne pakowanie, w piątek mieliśmy jeździć krócej, ponieważ był plan wpaść jeszcze do Monachium na golonko i być w domu w sobotę . Jeszcze skitracker Dalsza część w kolejnym poście P.S. Jeszcze przedstawię dialog z kelnerką w tej ostatniej knajpie. Podchodzi, zamawiamy: (Ł)ukasz: - How are You? (K)elnerka - Little bit tired and It's cold here. (K) - Where are you from? (Ł) - Poland (K) - AAAAAAA, POLAND!! KUU***********WA!!
    2 punkty
  47. Wyglądają apetycznie. Ja nie znam dobrze austriackiej kuchni, ani j.niemieckiego, więc zwykle zamawiam na chybił-trafił. Na jednym z pierwszych wyjazdów w Alpy, nastawiłem się na Apfelstrudel, jako że wszyscy go wtedy zachwalali jako alpejski specjał. Niestety raczej mnie rozczarował - spodziewałem się czegoś na kształt naszych racuchów, czy jabłek w cieście na ciepło, a otrzymałem zwykłe ciasto z jabłkami. Natomiast kolejnego dnia, zupełnie przypadkiem zamówiłem również "Strudel", ale z jakimś przedrostkiem na "M" (MarienStudel, czy jakoś tak) i było to najlepsze danie jakie jadłem w Austrii. Duży, gorący placek, polany czymś w rodzaju słodkiego budyniu. Do tego w pięknym miejscu, bo na stacji pośredniej z Saalbach na Bernkogel -z tarasu na zewnątrz roztaczała się panorama na wszystkie stoki wokół Saalbach, a danie kosztowało 4,20E - i to w restauracji z obsługą. Podczas gdy w wielkich, samoobsługowych restauracjach wydawałem zwykle 15-20E za typowy posiłek. Z wyjazdów pamiętam takie pojedyncze momenty bardziej, niż chyba wszystkie przejechane trasy. I takie mam główne wspomnienie z Saalbach, a zarazem zachętę do powrotu tam, o ile menu się nie zmieniło:) Przepraszam za off-top.
    2 punkty
  48. 2 punkty
  49. Dolni Morava 08.02. Późna wizyta, poprzedzona "spacerem w chmurach". Ale w trzy godziny 15 km intensywnej jazdy to dla nas i tak wiele. Do rzeczy. U Slona czynny tylko czerwony odcinek, niebieska 1b z licznymi przecierkami official closed. To sprawiło że małżonka od razu "zmuszona" została przestawić się na wyższy level. Zarazem fakt iż w tej części ośrodka 1a była jedyną dostępną uczynił "jedynkę" najbardziej zdegradowaną. Muldy, lód, muldy. Łączniki 8,5 czynne i fajnie. Można przeskoczyć z jednej kanapy na drugą. Szerokie jak na mój gust, i dobrze wygrodzone. Czarna 4 nieczynna - widać już z dołu iż wszystko spod śniegu wychodzi. Czerwona "3" rewelacja. Jedynie na pierwszym odcinku (dzielę tę trasę na trzy) ciągnie w dół lód, na pozostałych notabene odsypy powodują że jest gdzie "zaczepić nartę". Bardzo nam do gustu przypadła. "4" nie próbowaliśmy, żona ma awersję do stromych orczyków. Na koniec dodać trzeba iż "skiareal" oferuje kilka atrakcji dla nie jeżdżących. Wspomniany chodnik w chmurach, zjazd sztucznym torem saneczkowym i ścieżka edukacyjna na maluchów. Tylko z cenami przesada. Prawie 130PLN za 4-godzinny karnet. Mogli by w cenie wliczyć wstęp na chodniczek w chmurach. Następne 200korun.
    2 punkty
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...