Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. Author

    Author

    Użytkownik forum


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      750


  2. marboru

    marboru

    VIP


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      7 177


  3. tanova

    tanova

    VIP


    • Punkty

      2

    • Liczba zawartości

      2 752


  4. Zimnik

    Zimnik

    Użytkownik forum


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      152


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 03.09.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. @cysiu jedz sobie do Żdziaru jak piszę i zrób trasę Monova Dolina czerwonym przez Wielkie Białe Pleso do Haty pod Zielonym Stawem. Nie przepadam za powrotami tą samą drogą ale dla mnie ta trasa to wyjątek. Szlak nie trudny przecinający niedostępne Tatry Bielskie gdzie cały czas na wyciągnięcie ręki ma się przed sobą najpotężniejsze szczyty. Relaksacyjnie na drugi dzień jest piękny spacer w rejonie Magury Spiskiej i Bachledowej. W Żdziar Strednicy czyli przy wyciągach jest ogromny bezpłatny parking więc nawet z podjazdem ze wsi i zostawieniem auta nie najmniejszego kłopotu.
    2 punkty
  2. Wszyscy jak to zwykle polecają Tatry Wysokie a najmniej ludzi a już teraz to zwłaszcza jest choćby w rejonie Grani Rohaczy. Baza jako Zuberec i czego chcieć więcej?
    2 punkty
  3. Słowacka „Orla Perć”, to był nasz kolejny cel, który osiągnęliśmy w zeszły piątek. Ok 27 kilometrów, graniowego szlaku w Tatrach Zachodnich i mniej więcej 2200 metrów przewyższeń, również po łańcuchach, i po mocno eksponowanym terenie skalnym. Całość zajęła nam 13 i pół godziny, a cała trasa w składzie ma 13 dwutysięczników i 3 niższe szczyty. Rakoń 1879 m npm Wołowiec 2064 m npm Ostry Rohacz 2084 m npm Rohacz Płaczliwy 2125 m npm Nohavica 2051 m npm Trzy Kopy, w której skład wchodzą: Przednia Kopa 2150 m npm Drobna Kopa 2090 m npm Szeroka Kopa 2090 m npm I następnie: Hruba Kopa 2166 m npm Banikov 2178 m npm Pachoł 2167 m npm Spalena 2083 m npm Mały Salatyn 2046 m npm Salatyn 2048 m npm Telaciarky 1936 m npm Przedni Salatyn 1624 m npm Zapraszam, do kolejnej, niemałej, ale obfitującej w piękne widoki, tatrzańskiej fotorelacji poniżej Auto zostawiamy na parkingu ośrodka narciarskiego Rohacze, ruszamy na szlak i po krótkim trawersie zielonym szlakiem, wchodzimy na odcinek asfaltowy... ...aż do... jak, to nazwałem "Tatusiowego" Schroniska Tutaj podchodzimy w stronę przełęczy. Jest pusto o poranku, a pogoda zapowiada się bombowa!!! Robimy sporo zdjęć i na każdym z nich znajdują się szczyty, które później będziemy zdobywać 😮 Jesteśmy na przełęczy! Zdobywamy Rakoń. W oddali? Tatry Wysokie - nie tak dawno je eksplorowaliśmy Od lewej Wołowiec, później pojawiają się Rohacze - Ostry i Płaczliwy, a w dalszej części kolejne nasze cele. Zbliżenie na drugą połowę naszej wędrówki: Bojowe nastawienie Pauli! W dole Rohackie jeziora: Wołowiec mamy szybko I idziemy dalej... Ku Rohackiemu Koniowi 😮 Spotykamy Kozice...tym razem w grupie W ogóle się nas nie boją 😮 I jeszcze raz pierwsza ambitna część szlaku przed nami. Ostry...a na dole przyjazne stadko Wchodzimy coraz wyżej. I pojawiają się pierwsze łańcuchy. Widok w dół? Proszę: Charakterystyczna grań na słowackiej "Orlej Perci": Paula walczy! Generalnie ma sporo szacunku dla graniowych fragmentów szlakowych u niej...rozmawiamy potem i okazuje się, że woli te bardziej pionowe wspinaczki Radość z pokonanego, eksponowanego fragmentu: Kolejność zdjęć w fotorelacji jest następująca... najpierw moje z aparatu, a w drugiej części będą Pauli, robione kamerą Kolejny cel - Płaczliwy! Zejście z Ostrego: Gdzieś w oddali kolejne ambitne cele Spojrzenie w tył (przed chwilą tam byliśmy): ...a na Słowacji gdzieś chyba wybuchła mała bomba atomowa...? Oto pozostałość... Zdobywamy Rohacza Płaczliwego Zbliżenie w dal...i zachwyt... ...tak... Pani też to czuje Marboru w charakterystycznym miejscu płaczącej góry: Chwila przerwy i idziemy dalej... W dole ponownie Rohackie Plesa: Nasza dotychczasowa droga... Widok w stronę Słowacji i po lewej stronie, skryty w chmurach kolejny cel naszych wędrówek tatrzańskich. Przedzieramy się dalej... ...i jest adrenalina!!! Są łańcuchy i są ekspozycje 😮 Paula radzi sobie doskonale w takich miejscach! Dochodzimy do "Narciarskiego Szczytu" Kto zgadnie, co to za wierzchołek? Tu czuję się jak u siebie Dalej? Igła... Kolejna graniówka - Paula już w przeciwwietrze oraz w kapturze. Wieje coraz mocniej. Tuż przed kolejną zdobyczą... ...i jest! Najwyższy punkt naszej wyrypy. ...i lecimy dalej! Pachoł!!! Widać od razu... ...i co? I idziemy dalej. Daleko, daleko... Krywań! Piękny jest skubaniec. ...i inne tatrzańskie kolosy. No ale komu w drogę, temu czas... trakt czeka. Niby łatwo, a łatwo nie jest. Pojawiają się łańcuchy i trochę terenu lekko wspinaczkowego. Ważne, że praktycznie sami w okolicy i to, że droga się nam skraca W oddali górna stacja w Rohaczach: Mijamy Salatyny... Serduszko... wiadomo! Schodzimy. Łagodnie, skiturowo. I w dół, i w dół...i kolejne punkty odhaczone na trasie... ...tak!!!! Można się zachwycić tym gdzie byliśmy, jak to wygląda z oddali. Panorama całego naszego szlaku - od Rakonia...aż do Salatyna: Jeszcze ostatni punkt i schodzimy na sam dół. A teraz pora na zdjęcia z GoPro Hero 8. Ręka Pauli Marboru w drodze na Wołowiec: Widok z Wołowca na Rakoń i dalej...po horyzont! W stronę Tatr Wysokich i Polski: Wołowiec i słup graniczny: Walka na Ostrym! Krew płynie wyraźnie szybciej w człowieku. Piękna grań Konia! I jestem na szczycie Teraz zejście. I kolejny wierzchołek... jest radość!!! ...i ponownie w dół ...tym razem w górę Chwila na nawodnienie i sekunda zadumy... I jest pięknie!!! Ja zdecydowanie wolę iść ku niebu, niż ku piekłu, czyli w dół Razem up...!!! Chwila płaskiego: I ponownie up, up!!! Cudownie!!! I lubiane miejsce przez Skiturowców Na koniec mapa naszej wędrówki Dotrwaliście do końca? Nam było kondycyjnie trudno, ale daliśmy radę!!! Cóż? Ponownie nogi bolo!!!! 😮 Kiedy kolejny raz odwiedzimy Tatry? Mam nadzieję, że już we wrześniu. Jesteśmy oczarowani tymi turniami... Pozdrawiam serdecznie marboru PS. Link do galerii zdjęć:
    1 punkt
  4. @Maria spokojnie cały szlak można zrobić w jeden dzień Razem z Paulą ogarnęliśmy w 13 i pół godziny - trzeba jedynie wstać rano i ruszyć wcześniej. @cysiu zrób coś ambitniejszego, powyżej 2000 nie ma co mitrężyć @Mitek dobrze radzi - zrób pętlę będziesz miał więcej oglądania
    1 punkt
  5. Właśnie rozpoczęłam drugą część urlopu. Krótko przed wyjazdem zapadła decyzja - jedziemy do Austrii! Ryzyko pandemiczne chyba mniejsze niż wysłanie córki do szkoły za dziesięć dni, a o takim tripie marzyłam od dłuższego czasu. Będzie urlop w drodze. Dzisiaj pierwszy dzień i górska wędrówka pętlą szlaków w okolicach Linzu. Już na początku w zaplanowaną wycieczkę wkradł się element zaskoczenia. Mieliśmy rozpoczynać w najniższym punkcie, na parkingu Klammbrückl, niedaleko aktualnej kwatery, ale jeśli wpiszecie w nawigację "Parkplatz Klammbrückl", to pokieruje Was ... na Dolomitenstrasse, na inny parking, pod schronisko. Trochę dalej, sporo wyżej i płatna drogą - ponad 7 km gładkiego asfaltu, prawie 1000 m przewyższenia i cała masa agrafek. Pewnie niektórym szosowcom mocniej zabiją serca. My zostawiamy auto na parkingu i dalej już pieszo idziemy do absolutnie fantastycznie położonego schroniska. Na tarasie z widokiem na Spitzkofel 2718 m: Dalej wędrujemy doliną Laserz Poniżej po lewej widać Große Sandspitze - najwyższy szczyt Alp Gailtalskich 2770 m: Słońce wynurza się zza gór, będzie nam dogrzewać cały dzień W oddali widać pasaż Kerschbaumtörl, na który wkrótce będziemy się wspinać, a na pierwszym planie tablica upamiętniająca jednego z przewodników-pionierów turystyki górskiej: Wędrujemy w stronę schroniska Karlsbader Hütte: Za nim schowały się dwa urokliwe jeziorka - Laserzseen. Pięknie jak nad Morskim Okiem, ale na szczęście niewiele osób. Dalej czeka nas wspinaczka na przełęcz: Po drodze fantastyczne widoki na grupę Großvenedigera - to te ośnieżone trzytysięczniki na horyzoncie Droga na przełęcz szybko się kończy. Jesteśmy! Obok nas głową Szymona - Simonskopf 2687 m Dalej schodzimy w dolinę Kerschbaumtal i schronisko Kerschbaumeralm: W schronisku - lokalne po powitanie i obiadek z widokiem na kapliczkę Schodzimy w dół doliną Kerschbaum wzdłuż potoku ... w stronę Klammbrückl - mostu nad głębokim na 33 m kanionem, wydrążonym przez potok w skale. A potem - najpierw malowniczą, a potem już tylko stromą ścieżką przez las do Dolomitenhütte, gdzie stoi nasze auto. Zbocze w słońcu, wiatru ani krztyny. Strasznie gorąco i pot zalewa twarz. Dzień kończymy na tarasie przy szklaneczce radlera. Za nami ponad 22 km szlaku i blisko 1500 m przewyższenia. Warto było!
    1 punkt
  6. Nie wszędzie w Popradzkim plesie nie przyjmują bo to Horsky Hotel tak jak ten pod Gerlachem , Terinka i Zbójnicka przyjmują ale chętnych zdecydowanie więcej i część osób śpi na zewnątrz , a i ceny dochodzą do 30EUR za nocleg ( w Aplach płaciłem 15 EUR)
    1 punkt
  7. Jasne, że tak ale rozmowa też dotyczy wypadu weekendowego i może ktoś w ogóle tam nie był. Ale w takim razie po co tak daleko. Jest Żdziar czy nawet bliżej Javorina. Most Na Łysej zamknięty pow 3,5 tony. Cicho, spokojnie i szlaki petarda jak idzie o Tatry Wysokie. W razie nudów do Zakopca 15 min jazdy a jeszcze mniej do Bukowiny czy Białki.
    1 punkt
  8. Jak patrzę teraz w tamtą stronę to widzę smugi deszczu i czarne chmury, na szczycie jest wg. termometrów od kamerek -3 stopnie, więc sypie.
    1 punkt
  9. No mozna chciec troche wiecej;) Tzn Tatry wysokie maja jednak duzo bardziej "alpejski" charakter. Zachodnie sa bardzo fajne i na pewno sa mniej uczeszczane, jednak to nie to samo.
    1 punkt
  10. Sobota – powrót do Lienz Padało w piątek wieczór i całą noc. W sobotę rano niebo było zaniesione, ale deszcz – pomimo pesymistycznych prognoz – ustał. Więc ruszamy w drogę, przez kukurydziane pola i karynckie wioski. Czasem zza chmur wyłaniają się zarysy gór. Nieopodal miejscowości Berg im Drautal trafiamy na drogowskazy do dwóch wąwozów – Ochsenschlucht i Geisslochklamm. Zaglądamy do drugiego z nich – wygodna ścieżka zmienia się jednak wkrótce w skakanie po kamieniach w korycie rzeki, a tabliczka oznajmia, że dalej szlaku nie ma. Próbujemy jeszcze kawałek, ale mżawka i śliskie głazy jednak zniechęcają i wkrótce zawracamy. W wąwozie: Dojeżdżamy do Oberdrauburga. Tutaj, przy kolarskiej metaloplastyce symbolicznie zamykamy pętlę naszej objazdówki – w lewo odchodzi droga na przełęcz Gailbergsattel, na którą wjeżdżaliśmy w niedzielę, a prosto prowadzi szlak w stronę Lienzu. I znów most graniczny między Karyntią i Tyrolem Wschodnim. Wiatr wzmaga się, na szczęście mamy go „w plecy”, więc nie przeszkadza. Nurt Drawy znów robi się bardziej rwący, a wokół wyłaniają się ponownie ostrzejsze kontury Dolomitów Lienzkich. 50 km do Lienzu - a właściwie do Leisach k/Lienzu - pokonujemy do około piętnastej – dziesięć minut później lunął deszcz i zaczęła się burza, która tłukła się cały wieczór. Ale mamy wyczucie czasu ! Spacer po lienzkiej starówce – niestety w strugach deszczu. Ulewa towarzyszyła nam też w drodze powrotnej samochodem, ciężko się jechało 11 godzin w deszczu , dopiero przed samym Szczecinem przejaśniło się. Za nami 520 km rowerowego szlaku oraz kilka krótszych i dłuższych wędrówek po górach. Pod powiekami wciąż obrazy sielankowych dolin z soczystą zielenią, lazurowych jezior i potężnych górskich pasm. W uszach wciąż brzmi szum rzeki i dzwonki alpejskich krów, których zapach też nam towarzyszył, nawet w większych miastach. Cóż, Austria latem zalatuje oborą, taki jej urok ! Było pięknie, kiedyś wrócimy, na pewno !
    1 punkt
  11. ..w sumie ja tez lubię - ważne żeby tłoku nie było - wtedy nawet błoto i deszcz zniosę (W tej perspektywie idea zachowania dystansu społecznego jest jak najbardziej OK) ..kocham puste plaże (puste stoki chyba każdy kocha😉)
    1 punkt
  12. Witam po dłuższej nieobecności, trza było zarobić trochę grosza na przyszłe eskapady 😋. Udało się wczoraj pokręcić solidnie rodzinnie🚴‍♂️ przed wypadem w polskie górki rowerowo.
    1 punkt
  13. Zapraszam na kolejną tatrzańską wędrówkę na moim blogu, pod linkiem: marboru
    1 punkt
  14. Wraz z kilkoma Forumowiczami staramy się odwlec w czasie zakończenie sezonu 2018/19 , były narty w czerwcu, lipcu, a teraz również w sierpniu. Dla tych, którzy zastanawiają się czy można dobrze poszusować latem... nam się udało, chociaż sierpniowe warunki są już wymagające, rano twardo, sztruks i trochę lodu, potem już tylko miękko i bardzo miękko.
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...