Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. gregre0

    gregre0

    Użytkownik forum


    • Punkty

      11

    • Liczba zawartości

      706


  2. JC

    JC

    Administrator


    • Punkty

      8

    • Liczba zawartości

      15 574


  3. surfing

    surfing

    Użytkownik forum


    • Punkty

      8

    • Liczba zawartości

      3 838


  4. Narciarz ze Śląska

    Narciarz ze Śląska

    Użytkownik forum


    • Punkty

      6

    • Liczba zawartości

      2 170


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.11.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Żeby jeszcze ta Wasza mityczna Bieńkula była kiedyś otwarta...Raz w życiu,w dziwnym roku 2019,udało mi się na nią załapać,gdy śnieg zasypał Szczyrk doszczętnie.Jakimś cudem organizatorzy Mistrzostw Polski Amatorów przewidzieli to i zaplanowali 2 eliminacje dzień po dniu ,szeroko reklamowane jako "najtrudniejszy gigant w Polsce" (Bieńkula) i "najdłuższy gigant w Polsce"(FiS ).I rzeczywiście,było tam co jechać przez prawie 2 minuty,albo i 3,a zawodnicy otwierali oczy szeroko,że coś takiego w Polsce istnieje,bo dotąd przewijało się tylko w legendach,że kiedyś tam... Ciekawe,czy to sie jeszcze kiedyś zdarzy...
    4 punkty
  2. Wejście w kierunku Słotwiny przy drodze do hotelu Eris Dolna stacja wyciągu - całkiem z lewej, kasa -wjazd 2zł
    3 punkty
  3. 3 punkty
  4. .. ..no bo jeśli jeszcze nikt nie był (od 2011 😉)to informuje ze ośrodek jest gotowy na pierwszy śnieg ... właśnie kończą zakładać siatki ..
    3 punkty
  5. Lodowiec Stubai - to największy teren narciarski na lodowcach w Austrii. Przyjazny dzieciom oraz rodzinom ma także bogatą ofertą dla dobrze i bardzo dobrze jeżdżących narciarzy. Odwiedzjący, ten położony w centrum Tyrolu ośrodek, znajdą wspaniałe miejsce dla dzieci i początkujących, ale także potężny snowpark, czy trasy freeride. Do tego restauracje oferujące menu dla każdego od dzieci do smakoszy owoców morza. Do tego najwyżej w Austrii powożona fabryka pasty. Zapraszam na wyprawę po 5 lodowcach Lodowca Stubai.
    3 punkty
  6. W skali skiturowej ( 0 - 6 ) najtrudniejsze trasy narciarskie w Polsce nie przekraczają stopnia 0 , max 0+ więc nie ma co porównywać dla narciarza jeżdżącego po stokach Bieńkula ma kolor czarny i dobrze bo taki powinna mieć. Tak samo dla turysty Orla Perć może być wyzwaniem a dla Taternika już niekonieczne
    3 punkty
  7. Tak, to nowa oferta TMR. Będzie można kupić voucher, który wymienimy na skipass w podanych ośrodkach. Voucher będzie umożliwiał zakup skipassów w niższej cenie!
    3 punkty
  8. W sezonie 2018/2019 w odstępach kilku dni jeździłem jedną i drugą trasą, o której tu dyskusja. Podstawowa różnica w mojej ocenie to ekspozycja, która dodatkowo potęguje wrażenie na TŁ. Bieńkula jest schowana w lesie (mam nadzieję, że jak ją przebudują to się to nie zmieni) a TŁ to trasa z pięknym widokiem na otwartą przestrzeń. W mojej subiektywnej ocenie, trasa czarna z TŁ jest kilka procent bardziej stroma (ale to dla fanów cyferek w aplikacjach), natomiast, to otwarta przestrzeń potęguje wrażenie. Bieńkula Tu Tatrzańska Łomnica.
    3 punkty
  9. Nie narzucam, nie rozwalę systemu, nie twierdzę, że jestem lepszy czy gorszy, chciałem tylko zaznaczyć, że bez pługu też się da. Mały argument: pług w trudnych warunkach (wysoki śnieg, drastycznie nierówna trasa, poza trasą) może być niebezpieczny. A nie zawsze warunki są super, a trasy wyratrakowane. Dobra, z mojej strony koniec tego off-topu.
    3 punkty
  10. Wszyscy tylko o procentach i mamy efekt Opiszę obrazowo - Bieńkula jest sakramencko stroma ale bezpieczna jak w dowcipie.
    2 punkty
  11. O tym, że COS Szczyrk co roku coś tam poprawia w kontekście armatek (10 dużych i 3 mniejsze) już pisałem, ale widzę że w tym roku rozpisany jest też przetarg na 2 ratraki (duży i mały) oraz system do kontroli grubości pokrywy śnieżnej (wg. SIWZ do zainstalowania na dwóch ratrakach i 4 zestawy na quad/skuter śnieżny). Nie można więc powiedzieć, że się nie starają. Co roku jakiś tam elemencik jest usprawniany, choć wiadomo że nie są to takie budżety jak u Słowaków po sąsiedzku. Tu zrzut ekranu z BIP'u:
    2 punkty
  12. Są 2 możliwości liczenia, obie poprawne, bo dla głównego zastosowania (czyli w transporcie kołowym), nachylenia rzadko przekraczają 20 stopni, a w takim przypadku różnica w wyniku w zależności od przyjętej metodologi jest pomijalna. https://pl.wikipedia.org/wiki/Pochylenie_podłużne Co do tras narciarskich, to wydaje mi się, że najstromszą trasą w Polsce jest(była) trasa K z Nosala. Średnie nachylenie 35%, a maksymalne ponad 37%.
    2 punkty
  13. Ja dopiero co dostałam meila od Ptaka że ma informacje z ośrodka Kronplatz że 5 grudnia ma ruszyć sezon,akurat wtedy kiedy jest planowany wyjazd🤔
    2 punkty
  14. Tam gdzie widać tą łąkę w kierunku Pegaza był kiedyś wyciąg talerzykowy. Taki lipny, ale był. To jest stok południowy, ze śniegiem tam gorzej. No ale ja pamietam dawne lata, śniegu wówczas raczej nie brakowało, no to się jeżdziło. Bywało tak na Azotach , dzisiejsza Arena, zrobiła sie kolejka, więc udawałem sie tam i karnecik, albo pół, jeździłem. Jak się przeludniło na Azotach, wracałem tam. Co się zaś tyczy samego wyciągu. Nie sięgał on do samego dołu, był mniej więcej na 2/3 długości stoku. Niżej, to znaczy w kierunku Pegaza, a konkretnie Czarnego Potoku nigdy tam nie zjeżdżałem, no bo i po co? Te moje jazdy na tym stoku odbywały się jakoś tak na początku lat 90, a kolej gondolowa ruszyła dopiero na sezon 97/98. Potem wyciąg ten stał nieczynny, długo stał. Co się zaś tyczy terenu pomiedzy Areną a Pegazem, podobno podzielony jest na wiele działek i ma wielu właścicieli. Stało się to po wybudowaniu gondoli, no i zagospodarowywaniu Czarnego Potoku, patrz Eris i inne ośrodki i knajpy. Kiedyś miałem okazję rozmawiać z prezesem ośrodka Azoty, jeszcze przed kupnem go i przemianowaniem na Arena, a ten mówił, że nie ma praktycznie żadnych szans na zbudowanie trasy w kierunku Pegaza. Po prostu sprzeczność interesów właścicieli poszczególnych działek. Jak do tego dołożymy plany przeprowadzenia obwodnicy Krynicy od ul. Słotwińskiej do Czarnego Potoku, no to o stoku narciarskim trzeba raczej zapomnieć definitywnie! Połaczenie pomiędzy Tabaszewskim a Areną, kiedyś były tak na dziko wyślizgane trasy pomiedzy tymi wyciągami. Zawsze jednak obowiązywały osobne karnety. Pamietam jak dawniej były kłopoty z parkingiem, bo był przy ul. Słotwińskiej, później zrobiono mały za cmentarzem, później wiekszy, a na Azotach nie było żadnego. Żeby nie zasuwać na Azoty, dochodziłem do Tabaszewskiego, kupowałem jeden wjazd, wciągałem się i na skuśke przez lasek i łąkę docierałem do Azotów. Kiedyś to mi się za bardzo nie udało. Byłem z kumplem, on był pierwszy raz, chciałem go zaznajomić z niuansami. Wtedy śniegu było od 1 do 1,5 metra. Wciągnęliśmy się Tabaszewskim, oczywiście wtedy orczykiem i przez las udaliśmy się na Azoty. I to był błąd. Po ok 100 m utkneliśmy w kopnym po pachy śniegu. Ja optowałem przedzierać się do przodu, kolega chciał wracać. staneło na moim. Nawet nie przypuszczałem że przedarcie się tak krótkiego odcinak zajmie nam ok 2 godzin. Ależ mnie kolega zemścił, do dziś mi to wspomina, i oczywiście wieczorne nasze godzenie się w knajpie (za jego pieniądze, a co, na bidnego nie trafiłem).
    2 punkty
  15. Wygląda na to że Szczyrkowski w górnych partiach odpalił naśnieżanie , no chyba że to testy.
    2 punkty
  16. Cześć Cześć Macie całkowitą rację Panowie. Tak porównują tylko Ci co fascynują się cyferkami a tak naprawdę trudny stok widzieli tylko na zdjęciach. Bieńkula - bo o niej mowa była - to trudny stok, posiadający swego czasu homologacje FIS na GS obu płci. W górnym odcinku po prawej na S ma spokojnie koło 35 stopni - ale to króciutki fragmencik. Cyferki to tylko cyferki. Zsuniesz się każdą trasą ale gdy Bieńkula będzie przygotowana zaprasza do szybkiej jazdy a jest trasą położoną prawie na całej długości w lesie, bez bocznych wybiegów i każdy błąd przy większej szybkości to możliwa kasacja. Zresztą osoby znające tema znają też pewnie historię zdarzeń na Bieńkuli. Jeździłem na Bieńkuli setki razy w każdych warunkach, na lodzie, muldach, po metrowym świeżaku lub po resztkach, na nartach zwykłych, na taliowanych nawet na baletkach i na narcie DH a także po pijaku z orczykiem pod kurtką i nigdy tam sobie nic nie zrobiłem ale jak ktoś mi zaczyna pisać, ze to trasa w ogóle to dla średniaka łatwa itd. to od razu czuję leszcza. Pozdrowienia
    2 punkty
  17. Nie wiem czemu przy większym nachyleniu podaje się te procenty , kiedy przeważnie przewodnikach skiturowych są stopnie. W procentach nachylenie można liczyć po sinusie wtedy 45st to 71% lub tangensie 100%. W przypadku podjazdów rowerowych te różnice są niewielkie i wtedy nachylenie w procentach ma jeszcze sens. A zjazdu z Łomnicy nie ma co porównywać ten kto jechał to wie że po zjechaniu Góry to od Łomickiego Sedla do dolnej stacji to plac zabaw
    2 punkty
  18. Skoro masz wyrobione zdanie i wiesz lepiej to goń się.
    2 punkty
  19. Kilka lat temu zrobiłem bardzo podobną wycieczkę na skiturach, ze zjazdem do Czarnego Potoku tą dawną trasą. Po wyciągu obok Erisa został jeszcze ślad w postaci budki z napisem "Kasa" i zachowanym cennikiem, albo jego fragmentem :). Pamiętam ten wyciąg jak jeszcze na początku XXI wieku stał w tym miejscu, ale nigdy nie widziałem żeby działał. Typowy talerzyk, prawdopodobnie typu "Polsport", jakich w tamtych czasach było wiele w tych okolicach. Nie mam pojęcia do kogo należał, ale raczej nie miał nic wspólnego z wyciągami Azotów. Sama trasa to taka dobra niebieska, zdecydowanie do zjechania dla średnio zaawansowanego, nawet w obecnym, nieprzygotowanym stanie. Przy dobrej pokrywie polecam spróbować jak ktoś lubi skitury, albo ogarnie sobie powrót z Czarnego Potoku Faktycznie to stok południowy, ale wydaje mi się że to nie główny problem, bo śnieg się tam mimo wszystko utrzymuje długo. Widać wyraźnie że na części terenu ktoś prowadzi jakąś szkółkę czy hodowlę iglaków, słowem działka ma inne przeznaczenie. Od znajomego, związanego z dawnymi "Azotami" słyszałem, że sytuacja własnościowa tych gruntów jest "skomplikowana", a i hotel Eris nie za bardzo jest przychylny inwestycjom narciarskim w swoim najbliższym sąsiedztwie.
    1 punkt
  20. Wiślański Skipass największą jego atrakcją jest możliwość zmiany stacji narciarskiej w ciągu jednego dnia, planuję jazdę na wyciągach z połączeniem wycieczek skiturowych , np. start Stok(Kiczera) w Wisła Jawornik i trochę jazdy na kanapach , później trawers górą na Soszów tam jazda na kanapach, później z Wielkiego Soszowa zjazd na Przełącz i tura na Skolnity , a tam jazda na kanapach i zakończenie dobrą kolacją w Wiśle - mam nadzieję że gastronomia ruszy, a jak nie też damy radę. Wisła wręcz zachęca do prostych wycieczek z nartami.
    1 punkt
  21. Transmisje w Eurosport 1 Sobota 1 przejazd 10:15 2 przejazd 13:15 Niedziela 1 przejazd 10:15 2 przejazd 13:15
    1 punkt
  22. oczywiście jest to : wielkość opisująca różnicę wysokości między dwoma punktami drogi odniesioną do odległości dzielącej te punkty. https://pl.wikipedia.org/wiki/Pochylenie_podłużne
    1 punkt
  23. Podstawowa definicja jest jedna. Przy wartościach 2-3% różnica jest pomijalna (na n-tym miejscu po przecinku), a l jest łatwo mierzalne. Jeśli jednak mówimy o nachyleniu stoku, to przy 45 stopniach (100%)- błąd jest koło 30%!
    1 punkt
  24. Kilkadziesiąt dni w roku😲- tylko pozazdrościć takich możliwości czasowych i finansowych😁.
    1 punkt
  25. NIEPRAWDA. różnica poziomów pomnożona przez 100% i podzielona przez odległość w POZIOMIE.
    1 punkt
  26. Nie jestem "ekspertem", w każdym razie takim co roku na wykładach. Mam certyfikat/legitymację, ale nie jestem zawodowym stałym instruktorem, który żyje z tych lekcji. Dla mnie to bardziej hobby/misja - choć podchodzę do tematu maksymalnie profesjonalnie i podopiecznych niezwykle szanuję. Ale też od nich wymagam! Bo potem są moją wizytówką. Stąd moja co najmniej lekka niezależność. Nauczyłem jeździć (moim zdaniem dobrze i ... w miarę szybko) na nartach wiele osób i to one mogą się wypowiadać, czy ich nauczyłem, czy nie! Nie dogadamy się z moim "przeciwnikiem" na forum i tyle. Nie sądzę też, że wspólna linia świadczy o fachowości. Zobacz, co jest dziś z lekarzami w sprawie covidu, jedni mówią tak, inni inaczej, ale jednak nikt nie protestował przeciw 100% podwyżki za pracę przy covidzie, a do mediów biorą tylko tych, co wieszczą katastrofę i pouczają, że szczepionki muszą być obowiązkowe, bo inaczej wszyscy umrzemy i to do miesiąca. Moja znajoma wynajęła instruktora (za grube pieniądze na godziny). Facet wyczuł bogatą klientkę i tak sukcesywnie się jej pytałem o postępy. PO 7 wyjeździe mówi, że "może już wkrótce wyjadą wyciągiem na górę! Ale za to instruktor jest świetny, bo podchodzi do niej psychologicznie i ją chwali". Do k.. n..., jakbym się tak certolił z moją grupą uczniów, to po tygodniowym obozie nikt by nic nie umiał. Ale się facetowi nie dziwię, po prostu ... skutecznie wyciągał pieniądze, a - to potwierdzam - na biedną nie trafiło. Teraz już naprawdę skutecznie kończę ten off-top. Pozdrawiam wszystkich zapalonych narciarzy. Obyśmy w ogóle mieli sezon, a jak już, to udany!
    1 punkt
  27. Dzięki za bardzo ciekawy post! Co do działek to jeżeli dobrze rozumiem geoportal to tam w zasadzie są 3 działki licząc do drogi. Niesamowite, że nie ma chęci dogadania się i wspólnego zarobku, skoro te łąki i tak leżą odłogiem. Pozostaje mieć nadzieję, że coraz gorsze zimy w końcu zmuszą właścicieli ośrodków to współpracy, bo to jest na prawdę wstyd, że tam jeszcze nie ma chociażby wspólnego karnetu. Przykład podhala pokazuje, że nawet w takich miejscach się da (tatry ski)
    1 punkt
  28. Odkąd Azoty zamieniły się w Słotwiny Arenę to lepiej jest na Tabaszewskim - dużo mniej ludzi, trasa ciekawsza przez przełamania terenu (które na Arenie bardzo spłaszczono), ceny też niższe. Oczywiście jeśli są podobne warunki śniegowe, bo Tabaszewski bardziej skąpi na śnieżeniu i otwiera trasy za wcześnie względem odpowiedniej pokrywy śnieżnej.
    1 punkt
  29. Nie, to jest model biznesowy. Mają olbrzymią ilość klientów posiadających gopass i dogadali się z innymi ośrodkami
    1 punkt
  30. Nakazy maj być takie ze w kolejkach do wyciągów, na wyciągach i gondolach maski (zawsze jedzę w kominiarce więc bez problemu) i w knajpach dodatkowo też. O obostrzenia się nie boję niech będą, i słusznie! (wczoraj byłem na pogrzebie kolegi 34lata tylko COvid i żadne dodatkowe choroby ) ważne żeby była możliwość wjechania do Włoch i jeżdżenia. Nic więcej nie oczekuje, Nawet mogą pozamykać restauracje.
    1 punkt
  31. No tak... wiesz, ja nikomu nie bronię trzymać się ojcowizny, nie zawsze rachunek ekonomiczny jest najważniejszy. Ale tam, choćby w tej wspomnianej „małej skali” aż się prosi. Oba ośrodki mają zalety, których brak temu drugiemu, jakby połączyli siły... kiedyś próbowałem przebić się z Areny na Ski - ciężko szło, bo nie miałem nart pozatrasowych, ale miejsce naprawdę z potencjałem, piękny klimacik, już nie ma drzew tam właściwie (dobrze ze nie ma płotu 😁 ).
    1 punkt
  32. Jak się patrzy na mapę z góry to jest niesamowite, że na tej mapie mamy 3 niezależne ośrodki bez wspólnego karnetu, gdzie Słotwiny to właściwie ten sam stok, a do Jaworzyny jest przecinka w dół gdzie nawet widać jakaś drogę, która tamtędy idzie, dłuższy orczyk czy kanapa i z miejsca byłaby to jedna z największych stacji w kraju.
    1 punkt
  33. Rezerwuję bezpośrednio u właściciela kwatery, do którego jeździmy już od dwóch lat. Jak w sumie wychodzi kilkadziesiąt dni w roku, to relacje są wzorowe. I np. teraz mam cały czas info na temat sytuacji w AT już moja rezerwacja jest przesunięta z 4 na 7 grudnia. Zwykle korzystam z portali pośredniczących tylko w przypadku pierwszego zakwaterowania. Później prywata, lepiej dla właściciela i odwiedzającego.
    1 punkt
  34. Cześć Nie prostujemy, czytamy i się dobrze bawimy. Pozdrowienia
    1 punkt
  35. o rety, jaki tu błędy padają, i to od doświadczonych narciarzy !!! gdzie stopnie, a gdzie procenty ? napiszę tylko tyle: 100% = 45° a Peto jak byk podaje 50° dla początku z Łomnickiego Szczytu
    1 punkt
  36. Nie wiem czy zauważono i czy ja Sobie być może przydżumałem, ale na gopass pojawiła się poszerzona oferta ośrodków austriackich (m.in. Heiligenblut, Inerkrems) a nawet Włochy -3Zinnen. Czy to oznacza że na kartę nabiję w domu te ośrodki? To jakaś szersza współpraca?
    1 punkt
  37. 24min Bieńkulą do góry - szacunek. Widzę to tak, Ty na gorze a ja przed ostatnią ścianką
    1 punkt
  38. Ad. 1 Mowa o uczniach. Tu pług (moim zdaniem), nie tylko jest zbędny, jest nawet czasem niebezpieczny. Bo jak uczeń zapisze sobie w głowie: hamowanie = pług, to przy większej szybkości się zabije, a co najmniej połamie kolana. Jestem ciekaw, ale z tych interwencji GOPR miało miejsce na prostej, gdzie jakiś pan lub pani (zwłaszcza) tak przestraszyła się prędkości, że zapłużyła. I kolana, nos lub więzadła... Ad. 2 No proszę. Myślę, że Jaworzyna na tym nie straci. Problem, że tam (na trasie 5.) jest bardzo słabej przepustowości wyciąg. Super tam się jedzie, ale można stać i 20 min. do jednego wjazdu. Ale generalnie: o tym właśnie pisałem, że stacje nawet nie próbują przyciągnąć innego narciarza niż wspomniany (to nie mój cytat) "Kapeluch". "Stacja rodzinna" - to dziś klucz i eufemizm, bo moja rodzina po godzinie w Białce by zapytała: - Fajna stacja, dużo tras, ale nie ma tu gdzieś jakiejś ciekawszej?
    1 punkt
  39. Ja bym nie generalizował, ani w jedną, ani w drugą stronę. Obraz Szczyrku, gdzie wiele młodych osób jeździ bez kijów i bez wszelkiego ładu i składu (zwłaszcza w ferie) jest znamienny. Ale pytanie, czy oni w ogóle korzystali z fachowca, czy wujek Krzysiek im coś tam pokazał? A szkoły nauki są różne. Ja to szanuję. Jak pisałem, uczę z kijami i bez pługu, ale potrafię sobie z tym poradzić. Nikt nie narzekał, a już szczególnie nie narzekali sami uczniowie i ich rodzice. Wychowałem między innymi jednego zawodnika-amatora (medale zawodów amatorskich), sam mam amatorskie medale (w silnej konkurencji), więc mam jakiś argument. Ale dla mnie to zawód dodatkowy (raz w roku na obozie plus wyjazdy szkolne), a nie podstawowy.
    1 punkt
  40. Właśnie wtedy, kiedy Lombardia boleśnie doświadczała kryzysu epidemicznego, na stronach polskiego MSZ pojawiały się sugestie by nie wyjeżdżać na południe Europy, a Dolomiti Superski było na trzy dni przed zamknięciem swoich ośrodków, około godziny 2.00 wytoczyłem się z Opola, aby zameldować się na Okęciu nad ranem. Już na miejscu leniwie zebrała się ponad 20-osobowa ekipa z każdej strony naszego kraju. Mieliśmy wsiąść do samolotu i polecieć do Malagi. A dlaczego koniecznie z Warszawy? Ano, dlatego, że operatorem tego wyjazdu była Itaka i tak sobie Itaka ustaliła. Poza tym, że firma ta ma siedzibę w Opolu, które to Opole pożegnałem kilka godzin przedtem. Celem była Sierra Nevada, najbardziej na południe wysunięty ośrodek narciarski Europy z najwyższym szczytem Mulhacen- 3481 m. Nie jestem pewien czy ktokolwiek z własnej woli wybrałby się tam na narty, ale jako, że wyjazd był dedykowany i okolicznościowy, to cel podróży nie miał już szczególnego znaczenia. Okęcie: Lot trwał jakieś 3,5 godziny i już niedługo ukazała się hiszpańska ziemia i potem Malaga, trzeba przyznać, że pięknie położona: Z lotniska odebrał nas autobus i rozpoczęła się 4-godzinna jazda do samego Sierra Nevada. Strasznie się dłużyło, bo praktycznie każdy był po zarwanej nocy, a po drugie jazda autokarem po serpentynach nie należy do szczególnie ekscytujących. Natomiast widoki były iście wiosenne: Minęliśmy Grenadę i tak sobie w tej zieleni podróżowaliśmy, a towarzyską rozrywką stało się przewidywanie kiedy ukażą się jakieś stosownie zimowe widoki. Minuty mijały, metry wzniosu również, a jedyną różnicą otoczenia była tylko lekko blednąca i szarzejąca zieleń. Zegarki z wysokościomierzem niebezpiecznie zbliżały się pomiarami powyżej 1500 m n.p.m., a tu ciągle wiosna. 1600..., 1700, 1800, NIC! Nagle ostry zakręt i autobus się zatrzymał. Panie i Panowie, jesteśmy na miejscu, 2100 m n.p.m. Wyszliśmy i zobaczyliśmy kilka białych nitek nartostrad, aha, więc jednak będzie jeżdżenie. Pogoda taka trochę słaba, ale jutro na pewno będzie lepiej. I poszliśmy do hotelu: Na hotel wpływu nie miałem, bo tak stało w programie. Ale trzeba przyznać, że był bardzo w porządku. Bardzo, bardzo wypasiony fitness, trzy bieżnie i komplet dwunastu herculesów, czyli rowerków stacjonarnych. Na tablicy ogłoszeń zapraszano w czwartek na zajęcia indoor-cycling o 20.00, przyszedłem punktualnie, ale nikogo nie było. Jeżeli chodzi o jedzenie to było niemoralnie dużo i niemoralnie smacznie. Polecam i nie polecam. W pierwszym dniu było tak: Sytuacja z godziny na godzinę się pogarszała, by po 14.00 stać się zupełnie przyzwoitą. Tutaj zjazd na dół wzdłuż dwóch gondol: Generalnie samo miasteczko, a w zasadzie stacja narciarska położona jest malowniczo na zboczu tworząc amfiteatralną kaskadę połączoną krętą ulicą. Można też skorzystać z wewnętrznego krzesełka Parador I. Podobnie jak Val Thorens są tam hotele i różne inne miejsca do spania, restauracje, bary, kafejki oraz sklepy. Koniec, zero stałych mieszkańców. I to wszystko nazywa się Pradollano. Cały ośrodek narciarski można podzielić na cztery regiony. Borreguiles to górna stacja dwóch gondol wyjeżdżających z dołu. Główny punkt przesiadkowy, gastronomiczny i handlowy: W jego obrębie mieści się obszar dla szkółek narciarskich, dziecięcych ski-parków itd. Następnym jest jakby lewa ściana patrząc od dołu, która ma dwa główne krzesła (Stadium i Veleta), pod którymi jest kilka tras schodzących do Borregguiles i wspomnianego już wcześniej zjazdu na sam dół. Jeżeli chodzi o długość tras, to sprawa jest skomplikowana i o tym będzie później. Trochę poniżej tych dwóch kanap jest kilka, jeśli nie kilkanaście czerwonych nie za długich tras schodzących i łączących się w różnych miejscach z główną zjazdówką do stacji dolnej. Dwa ostatnie regiony są znakomite. Loma De Dilar, kompleks poważnych, kultowych w środowisku free ski-parków z kilkoma trasami, na których to akurat podczas naszego pobytu rozgrywany był Puchar Świata w snowboardzie: Na koniec zostawiam Laguna De Las Yegulas. Rozległy trochę przypominający alpejskie lodowce obszar narciarski z długimi trasami i jego górna część, gdzie jest najwyższy punkt, gdzie można dotrzeć na nartach. To trochę poniżej szczytu Veleta 3398 m n.p.m. Docieramy tam orczykiem Zayas: lub krzesłem Laguna: Spod Velety w sprzyjających okolicznościach można zobaczyć Morze Śródziemne. Podaję, do wierzenia. Tam naprawdę je widać: Ogólnie rzecz biorąc ośrodek jest dla wszystkich. Głównie czerwone i niebieskie. Najwięcej czarnych jest na spadzie łączącym tę część ski-parkową ośrodka z główną trasą w dół. Jest tez ciekawa ścianka, chociaż krótka, obok anteny: KIlka fotek: Najlepszy moim zdaniem fragment ośrodka: Jedna z czarnych tras wbijająca się w nartostradę do dolnej stacji: Najbardziej typowy obrazek- jeden człowiek na trasie: C Classic landscape: A to moje towarzyszki: Tym kiedyś się wciągało: Antena od tyłu: Gastronomia nie jest oczkiem w głowie ośrodka: Akcja zima: W kwestii śniegu trochę wyjaśnienia. W pierwszym mglistym, rekonesansowym dniu jakoś nie było to aż tak wyraźne, natomiast przez pięć kolejnych pogoda była piękna z ostrym słońcem i mrozem w nocy. I już w drugim dniu pokazało się to niezbicie, że jeździmy tylko, tylko po sztucznym śniegu. Póki krawędzie były ostre, był fun, w dwóch ostatnich dniach jak jeszcze w nocy mroziło mocniej mieliśmy juz do dyspozycji lodowisko, zwłaszcza w tej alpejskopodobnej części, gdzie na trasach było może 30 osób. Ludzie z obsługi uświadomili nas, że każdy gram śniegu, każda śnieżynka pochodzi ze sztucznego naśnieżania. Podobno w sezonie 2018/19 sypnęło dwa razy po półtora metra i mieli z głowy. Ale tym razem wszystko było sztucznie naśnieżone. Trasy były betonowe, natomiast wszystko off-piste było jednolicie lodowe. Mały wyskok poza trasy skończyłby się zapewne zjazdem po lodzie do któregoś z kilku zbiorników retencyjnych. Tymczasem wspomniana na początku nartostrada na sam dół już od około 12.00 była wytopiona, dziurawa, z płatami hamującego szlamu. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Jeszcze trzeba wspomnieć o długości tras. Tutaj rodzi się kłopot, bowiem w tym ośrodku nie ma długich tras jako takich. Są dziesiątki kawałków po kilkaset metrów, do których dołączają inne, te z kolei dzielą się na mniejsze, jest masa skrzyżowań. Nie wiem jak długi jest najdłuższy wariant z samej góry na dół. Przewiduję, że ma około 6 kilometrów. Ale trzeba siąść z mapką i mozolnie liczyć. Aha, i jeszcze każda z tych fragmentów tras ma swoją nazwę i jest ich ponad 120. Koncepcja puszczenia się na pełny gar ze świadomością, że za kilkaset metrów trasa łączy się z inną i potem jeszcze wpada w inną, musiała być bardzo mocno temperowana. W końcu do domu daleko. Oczywiście, że Sierra Nevada jest dla nas egzotyczna, ale raczej tylko w kwestii odległości. Z mojego, italianofilskiego punktu widzenia brakowało mi espresso i gastronomii na włoską modłę. Zamiast Prosecco jest Cava, da się żyć. Natomiast narciarsko ani lepiej, ani gorzej. Na pewno można się wyjeździć po sufit. I pod tym względem bardzo polecam. Można sobie też wyskoczyć autobusem do Grenady. Ale jeżeli ktoś targa przez pół świata narty po to, by stały w narciarni...
    1 punkt
  41. fajne - czekamy na fotkę butów z panią 🙂
    1 punkt
  42. Gdyby w Alpy liczyli tylko na dobrych narciarzy, to juz dawno poszli by z torbami.
    1 punkt
  43. W Szczyrku trasy są dłuższe niż 500m. Poza tym w TMR zwykle kolejki są w góre i w doł, więc w zasadzie cały czas się w nich stoi. W dół jedynie trochę szybciej się przesuwa.
    1 punkt
  44. Dzień pierwszy, niedziela - jak zwykle pierwszego dnia rano grzebiemy się nieco i pod gondolą na Hauser Kaibling meldujemy się pół godziny po oficjalnej godzinie otwarcia ( czyli koło 9). I tu zaskoczenie - parkujemy na ostatnim miejscu trzeciego parkingu. Po sobotnich oraz nocnych opadach stoki są miękkie (dodatnia temperatura nie pomaga). Próbujemy się rozkręcić, ale tłok i rozjechane trasy nie porywają. Dzień drugi, poniedziałek niestety świąteczny. Pod gondolą Reiteralm meldujemy się po 8 - parkujemy blisko dolnej stacji koło busów "Ski team Austria" oraz zespołów raczej młodzieżowych. Niestety to był tylko fart bo na górze ludu cała masa (głównie Austriacy). Na szczęście jest mroźny ranek, więc śnieg lepiej trzyma. Zwiedzamy cały ośrodek - trasy 1 i 5 genialne. Gdyby nie nadmiar narciarzy który zdegradował dolne partie tras - było by super. Koło 14 tej wpadamy na banana do baru na szczycie góry. Party właśnie się rozkręca. Z głośników idą energetyczne rytmy a dziewczyny wspomagane drinkami zaczynają tańce. A wszytko to w takiej scenerii. Dzień trzeci, nareszcie koniec ze świętami! Znów jedziemy do Reiteralm. Pod gondolą jesteśmy przed 8 i zaskoczenie - wagoniki już chodzą! (oficjalnie start o 8:30). Jednak na górze są tylko zespoły trenujące. Na trasę jedziemy prawie sami!!! Najbliższe 3 godziny to jazda na fula po super trasach przy minimalnej ilości ludzi. Koło 11 ludzi trochę zaczyna przybywać a nasze nogi wołają o chwilkę odpoczynku. Po małej przerwie w knajpce zastajemy nieco inne warunki na stoku - ludzi zdecydowanie więcej i zaczynają degradować stoki. Ale co tam, teraz to możemy się już podzielić stokiem z innymi.
    1 punkt
  45. Zachęcony zdjęciami kolegów postanowiłem po kilku latach ponownie odwiedzić okolice Schladming. W sobotę 4.01 po spokojnej drodze, dotarliśmy na kwaterę w osiedlu kilku domów o nazwie Zirting. Mimo, że zajmujemy mały apartamencik to chatę mam na wyłączność, a wkoło cisza i spokój.
    1 punkt
  46. Dziś lampa od rana więc - Kuhtai. O 9tej nie było nikogo chętnego do jeżdżenia. Na stoku po lewej jakieś młodziki trenowały na gigancie. Przez ponad godzinę ten prawy północny stok (blisko 2km dł/ 500m wys) mieliśmy tylko dla siebie. Ludzi na stoku przybyło dopiero przed 11tą, kiedy słońce podniosło się wyżej i oświetliło drugą stronę dolinki. My też przenieśliśmy się na słoneczko. Większość stoków w Kuhtai to czerwone trasy o długich solidnie nachylonych ( jak na czerwone oznaczenie) zjazdach. Można się najeździć na fula.
    1 punkt
  47. Cały lodowiec Tiefenbach był dzisiaj zamknięty. Ratrak blokował wjazd do tunelu. Cała masa ludzi waliła jednak na górę, a potem część próbowała wrócić czarną 31. Bardzo przyjemny stok, ale nie dla każdego (dość stromo, choć miękki dziś śnieg trzymał dobrze). Miękki śnieg i tłumy ludzi sprawiły, że stoki szybko zostały zdegradowane. Po południu najłatwiejsze były czarne trasy A to widok z Gaislachkogl ( podobnie jak u Maikela). W centrum widoczna kotlinka to Hochgurgl'e. Na zbliżeniach widać stacje i same wyciągi.
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...