Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. nicram

    nicram

    Użytkownik forum


    • Punkty

      25

    • Liczba zawartości

      151


  2. Jeeb

    Jeeb

    Użytkownik forum


    • Punkty

      21

    • Liczba zawartości

      3 278


  3. Mitek

    Mitek

    Użytkownik forum


    • Punkty

      15

    • Liczba zawartości

      7 273


  4. MichalR

    MichalR

    Użytkownik forum


    • Punkty

      13

    • Liczba zawartości

      1 092


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 24.03.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Dzień 3- Here comes the sun! Wreszcie to co każdy narciarz (no prawie) lubi najbardziej- słoneczko przez cały dzień. A wszystko to oczywiście przy absolutnym braku kolejek i niewielkiej ilości narciarzy na trasach. Dlatego widząc poranny błękit czym prędzej udaliśmy się na stok. Korzystając ze świetnej widoczności (nareszcie!), wjechaliśmy na Parpaner Rothorn- najwyższy punkt ośrodka (2865 m.n.p.m). Ze szczytu rozpościera się wspaniała panorama na stoki po stronie Lenzerheide West. Piękne widoki towarzyszą również trasie nr 21, która mimo swojego czerwonego koloru jest dość łagodna, a dodatkowo, co ciekawe- wiedzie częściowo przez długi tunel skalny. Nasz następny cel to Urdenfürggli- szczyt połączony z Arosą nowoczesną koleją linową (najszybszą w Szwajcarii- 12 m/s.) Przejeżdzamy więc na Hörnli i następne kilka godzin spędzamy na fantastycznych stokach wzdłuż gondolki Hörnli Express i krzesełek Plattenhorn, Carmenna i Brüggerhorn. Ach, jakże pięknie rozlokowane są tereny narciarskie po stronie Arosy. Najbardziej do gustu przypadły mi chyba trasy nr 6 i 10- sympatyczne czerwone, idealne do dynamicznej jazdy carvingowej. Po południu wróciliśmy na stronę Lenzerheide Ost i po kilku zjazdach przy krzesłach Weisshorn Speed (trasy nr 20, 22, 22) i Heimberg (25, 28) zjechaliśmy do hotelu. Takie dni jak dzisiaj pozwalają pokochać Szwajcarię. Po lutowym pobycie w Sankt Moritz wiem już, że te dwa wyjazdy do kraju sera i czekolady na długo zapadną mi w pamięć i niewątpliwie zapiszą się w topce moich narciarskich przeżyć. A przecież jeszcze 3 dni szusowania! I to przy dobrej pogodzie
    12 punktów
  2. Stawiam wniosek o odwołanie admina Skionline i zastąpienie Go działaczami ze skiforum😁
    10 punktów
  3. Chyba zapomniałeś z religii pierwszego przykazania Jam jest Admin twój, który cię wywiódł ze skiforum z domu niewoli 1. nie będziesz miał Adminów cudzych przede Mną.
    8 punktów
  4. Dzień 4- wiosna w Alpach jest przepiękna... Późnomarcowe słońce w górach świeci troszkę inaczej niż to, które do tej pory znałem ze stycznia i lutego. Świeci przy akompaniamencie ptasiego śpiewu i łagodnego wiosennego wiatru potrząsającego świerkowymi gałęziami, jakże innego od ostrego świstu, który towarzyszył nam jeszcze dwa dni temu. Idąc na pierwszego skibusa miasteczko jest już oświetlone promieniami słońca, a jeszcze o 15-16 świeci ono wysoko na niebie. Ma to też swoje wady- mimo świetnego przygotowania trasy po południu robią się nieco kaszowate. Ale dziś to w niczym nie przeszkadzało. Dzień udał się fantastycznie. A więc zaczynamy- szybki zjazd z Rothorn Mittelstation trasą nr 28 w stronę Heimberg, transfer Obertorem na stronę Lenzerheide West, zjazd niebieskim trawersem do Churwalden. Tam czeka na nas unikatowe 4-osobowe krzesło Pradaschier, na którym narty wkłada się do stojaka zamontowanego z boku krzesełka, trochę jak w gondolce. Następnie wdrapujemy się starym i długim orczykiem na Windeggę, opisywaną jako perłę tego ośrodka. Powolny wjazd i drętwiejące ramię zostały zrekompensowane przez wspaniałe widoki w stronę Weisshorn i Rothorn oraz nieskazitelne trasy wiodące ze szczytu Windeggi. My wybraliśmy czarną 82, a następnie czerwoną 83, co dało razem wymagajacy zjazd o przewyższeniu 990 metrów. Kolejno przedostajemy się na południe, a naszym celem jest Piz Scalottas. Prowadzą z niego fantastyczne czerwone trasy- 40 i 42, które kilkakrotnie objechaliśmy. Następnie krótka przerwa w okolicy Alp Lavoz. Po lunchu katujemy trasy przy krzesłach Cumascheals i Stätzerhorn. Trasy 68, 70 i 72 rozgrzewają uda do czerwoności, ale są niemal puste- dają olbrzymią satysfakcję. Koniec dnia to świetny zjazd trasą 42 ze szczytu Scalottas pod krzesło Pedra Grossa- intensywna czerwona o 800-metrowym przewyższeniu. Jutro rozważamy ski safari po całym ośrodku do Arosy i z powrotem. W planach jest przejechanie każdym wyciągiem krzesełkowym w ośrodku + trasą pod nim. Czy się uda? Zobaczymy Pogoda będzie naszym sprzymierzeńcem.
    6 punktów
  5. Kiedyś byłem zwolennikiem takich rozwiązań, dziś, po analizie tego co się dzieje w SMR - nie jestem. Niemniej Pilsko to problem dostępności górnych partii, gdy dolne nie działają. A to dwudziestoletnie krzesło z demobilu się za chwilę rozleci. Problemu nie ma, gdy działa Buczynka (dla mnie ten trudny przejazd jest zaletą, nie wadą, tak jak ten Szczyt Skrzycznego). Coraz bardziej lubię miejsca, gdzie nie ma autostrad, a są jakieś utrudnienia. Tak gdzie są same autostrady, nie da się jeździć (ilość ludzi) i czasem nie ma po co jeździć (nie da się rozpędzić). Lubię więc ośrodki z "problemami". To dziś najlepsze dla "starych" narciarzy ośrodki, ostatnie, gdzie zachowano jeszcze trudne zjazdy: COS, Soszów, Stożek, Pilsko!
    5 punktów
  6. Jednak niektórzy nie potrafią juz żyć bez uprzęży... w sumie- smutne.
    5 punktów
  7. Ale nie wybierany demokratycznie. Czy da się na skionline wprowadzić coroczne głosowanie na nowego admina? 😜
    5 punktów
  8. Ciekawe trasy dla dzieciaków mają w tych Alpach: https://www.facebook.com/rlzm.ch/posts/3512765282169121
    5 punktów
  9. Motto: A koniecznie muszą być wyniki? Czy chodzi bardziej o to żeby wyszkolić dobrych narciarzy? Muszę się bliżej przedstawić. Jakie mam uprawnienia, by się podjąć tak trudnego tematu, jak w tytule postu. Jeżdżę na nartach od 1964 roku. Średnio w sezonie od 20-30 dni. Najwięcej 45 dni. Dwa sezony tylko po kilka dni, gdy nie było mnie w Polsce. Do tego dochodzi kilka sezonów dzieciństwie, na nartach dla dorosłego. Były zjazdy po polach, skoki paru metrowe na zrobionej skoczni, czy też skoki na brzegach, z najazdem i wyskokiem w górę. Nie znałem wtedy żadnej ewolucji służącej do skręcania, z wyjątkiem przestępowania. Dopiero w wieku 24 lat, miałem okazję być na kursie prowadzonym przez zakopiańskiego instruktora. Uczył pod Gubałówką grupkę studentów przez siedem dni. Poziom był bardzo różny. Byłem najlepszym na tym kursie(sądzę, że na to miały wpływ te lata w dzieciństwie), opanowując jazdę na równoległych nartach. W takim stopniu, że odważyłem się zaraz wybrać na Gubałówkę kolejką i jeździć przez słynny mostek. Po Gubałówce nastąpiła próba zjechania z Kasprowego przez Goryczkową do Kuźnic. Nasz instruktor urządził nam też jazdę terenową, dla urozmaicenia, na koniec kursu. Wybraliśmy się do Doliny Kościeliskiej do schroniska. A stąd na nartach do Siwych Sadów. Są to takie bule pod północnym stokiem Starorobociańskiego. Na wysokości ok 1600-1700 m. W każdym razie niżej, niż Ornak. I wiele bezpieczniejsze, ponieważ wschodnie stoki Ornaku, w kierunku Kościeliskiej, są strome i bardzo lawiniaste. Nazwa Siwe Sady pochodzi od takich niewielkich drzewek o kulistych koronach rosnących w tym rejonie. Oszronione przypominają sady z siwymi drzewkami. To był jedyny z prawdziwego zdarzenia instruktor. Był w kolejnych latach jeszcze jeden. Goprowiec z Markowych Szczawin pod Babią Górą. Po pierwszych zajęciach z nim, na polanie nad krzyżem, przy drodze do Kuźnic, po prawej stronie. Zrezygnowałem z jego rad. Nie wnosiły nic nowego. I według mojej oceny jeździł gorzej ode mnie. Zresztą potem namawiał mnie, bym wstąpił do gopru. Moje umiejętności były wystarczające, by nieszczęśnika, na toboganie zwieść na dół. I jeszcze jeden incydent miałem z kimś co potrafił nieźle jeździć. Na obozie wędrownym, dwutygodniowym w Bieszczadach. Dla studentów poznałem człowieka z Zakopanego. Pytam się dlaczego przyjechałeś w Bieszczady? Masz Tatry pod nosem. Chciałem coś nowego! Załatwił mi potem chatę z łazienką niedaleko skoczni. Na dwa tygodnie. Wybrałem się z żoną, malutkim półtorarocznym synem i Mamą. Mam spędziła przed wojną w Zakopanem dziesięć lat. Pracując w pensjonatach. Odkładała pieniądze. I nie dużo brakowało na mały domek. Wyszła tu za mąż za mojego ojca. Niedługo potem wyjechali z Zakopanego, z obawy przed Niemcami. Dla Mamy to Zakopane było zupełnie inne. Nie czuła się w nim dobrze. Wtedy była dziewczyną a teraz starą kobietą. Wracając do tego kolegi z Bieszczadów. Rozmowa w czasie obozu zeszła na narty. Przyznał się, że był w polskiej kadrze juniorów. Ale potem nie kontynuował kariery w klubie. Nie pytałem dlaczego? Spotkaliśmy się raz na Goryczkowej. I jeździliśmy razem. Pytam, mając fachowca z prawdziwego zdarzenia -co mam poprawić? Dobrze jeździsz-padła odpowiedź. Co miał powiedzieć? Że dla amatora to zupełnie wystarczy. Na zawodnika to za mało i za późno. To było oczywiste. Jakie miałem wyjście, by lepiej jeździć. Coraz lepiej? Teraz to rzecz prosta. Początek nauki w szkółce. Lub w rodzinie, gdy ktoś z rodziców jest na poziomie instruktora, lub jest nim rzeczywiście. Dalej, jak ma ochotę i skłonności do pracy, to może klub i trener. Gdy są takie możliwości. To jest najlepsza droga do eksperckiej jazdy. Najlepsza też do sportu, rywalizacji. Ale gdy takie możliwości nie zaistniały. Gdy tylko, przy okazji jakiegoś urlopu, miało się styczność z instruktorem na godziny. Niewiele godzin. Ale opanowało się jakoś te narty. Jeździ się już przyzwoicie i pewnie skrętem równoległym. Nie unika się gorszych stoków. Ma się dwadzieścia, trzydzieści, może więcej lat. To czy zostanie się ekspertem. Ekspertem w późniejszym wieku. Ekspertem zwracającym uwagę swoją jazdą. Wolniejszą, niż znacznie młodsi. Ale pewną i dającą mnóstwo satysfakcji. Ekspertem, który może startować bez wstydu na zawodach amatorskich. Twierdzę, że się da to zrobić. Nie posiadając trenera pod ręką na każde wezwanie. Da się to zrobić własnym wysiłkiem. Robiłem to od samego początku, gdy zaczynałem pierwsze równoległe skręty. Nie miałem instruktora na co dzień. Instruktorzy jeździli po Kasprowym. Poznawałem ich po takich małych odznakach z napisem PZN, przyczepionych do kurtki, lub pod nią. Przyuważywszy takiego, przyglądałem się jego jeździe. Jak inicjował skręt i jak go prowadził. Jakie skręty preferował. Długie, krótsze, śmig. Przyglądałem się kursom instruktorskim w Kotle Gąsienicowym. Ustawionym tyczkom dla wertikalu slalomowego. Ćwiczeniom ewolucji. Pług, skręt z oporu, skręt równoległy. To były wzory. Ale najlepsze to byli trenujący zawodnicy. Pojedyncze tyczki, jak dla giganta. I w dół od przełęczy między Kasprowym a Beskidem. Czy też na Goryczkowej. Tu różnica była zdecydowana w stosunku do „moich” instruktorów. Szybkość zdecydowanie większa. Prowadzenie stabilne nart. Przyglądanie się innym jadącym. Innym wzorom, idolom, to prawie nie różni się od oglądania filmu. Pierwsze wrażenie-to tak bym chciał jeździć! I koniec na tym. Tak sobie można wzdychać przez całe lata. I na tym się skończy. Z filmem jest nawet lepiej. Jak się go zwolni. Mocno zwolni, a nawet podzieli na klatki, to już coś widać. Co ten wzór tam wyprawiał. Mając własny film, zrobiony przez żonę, sympatię itp. Też można go podzielić na klatki. I porównać odpowiednie momenty. To jest wskazówka. Jak daleko jesteśmy od wzoru, naszego ideału. To porównanie zastępuje częściowo instruktora, trenera. Oni to widzą swoim okiem na stoku. I potrafią nam zaaplikować takie ćwiczenie, który nas zbliży do wzoru. To jest bardzo duża przewaga żywego człowieka nad samo nauką. Lata moich pierwszych ślizgów nie obfitowały w filmy instruktarzowe dla uczących się. Tym bardziej, że czasami się coś obejrzało tylko przypadkowo. Jedynym materiałem do nauki były książki. Pierwsza książka „Śmig”. Zaraz potem „Ski de France”. W języku francuskim w Bibliotece Górskiej w Krakowie na miejscu. Zbiorowe dzieło najwybitniejszych znawców materii we Francji. Ksiązka dosyć gruba. Pełno wykresów, trajektorii. Były też i zdjęcia zawodników, ryciny sylwetek narciarza w skręcie. Konfrontowałem to wszystko ze stokiem. Z własnym doświadczeniem. Przy okazji poznało się ze słownika parę słów francuskich. Tekst, specjalnie przy czymś takim nie jest, potrzebny. Jak się jeździ samemu na stoku. Nie są ważne definicje. Trzeba robić, co tam jest pokazane. Potem były inne książki. Nawet polskich autorów. Wreszcie coś naprawdę dobrego. G. Joubert. Trener w klubie uniwersyteckim w Grenoble. Tam była Olimpiada Zimowa. Gdzie jeździł mistrz nad mistrze J C Killy. Joubert miał swego wybitnego wychowanka Patrick Russelle. Zdobywca ze dwa razy(?) Pucharu Świata. Patrick, który wykonywał skręt „S”. Patrick, który „połykał”(avalement) muldy(nie! „Górki”). Skręt „S”. Pierwszy raz dowiedziałem się o nim z „Dziennika Polskiego”. Codziennej gazety w Krakowie. Pisywał tu o nartach Zbigniew Ringer. Sam zapalony narciarz. Pojawiła się rycina, dwóch półokręgów złączonych ze sobą. Zrobić coś takiego na nartach równoległych, wąskim śladem, to było wyzwanie. Ten Joubert, to była dla mnie Biblia. Biblia do poduszki przed nartami rankiem. Biblia do analizy własnych błędów. Trudnej analizy, ponieważ nie miałem zdjęć w czasie jazdy. O filmach nie było co marzyć. Ja uczyłem innych. Mnie nie miał kto uczyć. Analiza polegała głównie na oglądaniu śladów własnych nart. Na to trzeba było podejść w górę. Na szczegółowej analizie, co doprowadziło do wywrotki. Na analizie przyczyn, dlaczego w mokrym, wiosennym śniegu tak trudno jest wykonać skręt. I dlaczego zakopiańscy zawodnicy tak łatwo po nim skręcali. Skręcali, ponieważ jechali znacznie szybciej ode mnie i nie pogłębiali skrętu, jak ja z obawy przed szybkością nart. Ich narty się ślizgały po powierzchni śniegu. A moje zagłębiały w nim. Taki śnieg nie ustąpi nawet na centymetr. Potem miałem jeszcze inne książki. Nawet w amerykańskim oryginale Harolda Harba. Tu sobie zrobiłem z płyty pochyły stok w mieszkaniu. I stojąc na nim w butach narciarskich ćwiczyłem kolana do stoku i odwrotnie. Książkę odstąpiłem koledze ze Skiforum. Płyty CD Harba też. Z literatury, oprócz staroci, został mi RonLeMaster”Narciarz Doskonały”. Mogę go podarować poważnie zainteresowanemu, który chce zostać zostać ekspertem. Przeszedłem, gdy pojawił mi się Internet w domu, na materiały z sieci. Filmy, opisy, analizy. Głównie ze Stanów. Ponieważ nie mają węża w kieszeni. Ale też i Europy, w jakimś ludzkim języku. Amerykanie widocznie wychodzą z założenia, że tylko głupek będzie się męczył sam na stoku. Mądry weźmie instruktora. Ja nie ma kasy to niech sobie jeździ, jak się mu podoba. Gdy wjedzie na kogoś, to będzie płakał. Po co ten wstęp do wstępu. Jak mówił student do studenta. Otóż zamierzam prowadzić dalej temat –„jak zostać ekspertem”. Kurs internetowy za pośrednictwem Skionline. Będę się posługiwał głównie filmami, które mi się podobają. Filmy będą twórczo komentowane przeze mnie. Bazując na własnych doświadczeniach, czy na obserwacji bliskich osób. Wszystkie ćwiczenia, występujące w tych filmach były przeze mnie osobiście wypróbowane. Z różnym skutkiem końcowym. Nuda. Brak wystarczająco czasu na stoku, tylko na te ćwiczenia. Brak właściwego stoku. Ale to nie znaczy, że kandydat na eksperta nie może tych trudności pokonać. Kurs ekspercki, to nie przelewki. Nie zacznie się od pierwszego stanięcia na nartach. To zostawiam żywym instruktorom. Mogę tylko zdradzić, że podstawą będzie jazda równoległa. Dam stosowny przykład. Od jakiego poziomu jest dostępny, dla kandydata na eksperta. Ile czasu będzie potrzeba by zostać ekspertem? To jest trudne pytanie. Tym bardziej, że choć ćwiczenia są wykonywane na idealnym stoku, to ekspert musi, w międzyczasie, poświęcić sporo godzin na fantazje „offpiste’. To jest konieczne. Bez opanowania tego terenu nie ma co marzyć o tym zaszczytnym tytule. Ekspert to coś więcej niż instruktor. Instruktorem się zostaje w dwa tygodnie. A taki się musi lata męczyć. Douczając się samemu, by zostać ekspertem. Co mi zostało z tej nauki? Dobierałem sobie od wielu lat sprzęt przeznaczony, według producentów dla ekspertów. A teraz mam nawet dla początkujących zawodników. I o dziwo mi się na tych nartach najlepiej jeździ.
    4 punkty
  10. To ja głosuje na MarioJ i jednocześnie chciałem się pożegnać A kto pamięta jak dostałem bana na skiforum? Normalnie wspomnienia jak z głębokiej komuny.
    4 punkty
  11. mi zupełnie nie przeszkadza że istnieje forum bez moderacji - tak chce kilka osób i super, działają sobie, najsilniejsze ego mianuje się szeryfem, fajnie powiedzmy że ja wchodzę na takie forum, widzę że ludzie rzucają się błotem, nawalanka, to ja wychodzę i nie siadam przy takim stole, kultura tego stołu mi nie odpowiada - nie korzystam, dobranoc, ok, czasami wejdę i odpiszę jakiemuś koledze, którego znam, coś w stylu wypiję z nim szybką setkę i uciekam 🙂 Ty chcesz sobie pisać co Ci się podoba - jest to dla Ciebie najwyższa wartość - i ten syf traktujesz jako element który trzeba zaakceptować, w porządku, siedzisz przy ubłoconym stole ale piszesz bez cenzury 😁 czasami przyjdzie pijany szeryf, postrzela na oślep, paru kolesi wyleci a reszta siedzi nadal 😁
    4 punkty
  12. To ja jeszcze na koniec sezonu wrzucę taki krótki montaż różnej jazdy w wykonaniu mojego syna, który trenuje ale póki co nie startuje. Trening ma mu dać umiejętności techniczne, resztę dopracuje jeżdżąc swobodnie w różnych warunkach terenowo atmosferycznych. Syn coraz bardziej lubi kombinować na nartach i jest to spora wartość dodana do typowo technicznej jazdy, jakieś skoki, jazda po nierównym terenie, SkiParki i tego typu atrakcje. https://youtu.be/UGBzrgYifaw
    4 punkty
  13. dokładnie, na skiforum takim policjantem był przecież Mitek, jak relacje kogoś mu się nie podobały, to tak długo go gnoił aż gościu rezygnował z pisania, w tym gnojeniu uczestniczyli też inni oczywiście nie piszę o sobie, ale widziałem jak fajni i wrażliwi ludzie odchodzili ze skiforum nie muszę teraz tego udowadniać, bo nie ma archiwum 😉
    4 punkty
  14. W sumie fajna wycieczka przez tan Plaj no ale zobaczymy, jak jezdzilem w COS to na kanapie slyszalem ze przydal by sie orczyk od gornej stacji na szczyt Skrzycznego (20m) bo trzeba podchodzic aby wrocic do SMR
    4 punkty
  15. Cześć Każdy miał równe szanse przedstawienia i obrony swoich poglądów, bez zinstytucjonalizowanych zasad, moderacji, która mogła reagować w ramach własnego widzimisię itd. - i tak rozumiem przekaz Labasa. Nie jest to formuła demokratyczna ale czy na forach internetowych potrzebna jest inna, czy jest możliwa? Albo masz dyktaturę albo co... wszyscy głosują czy kogoś wyrzucić bo napisał "kurwa"? Ogarnijcie się dorośli jesteście, bez policji da się żyć. Pozdro
    4 punkty
  16. Swoją drogą wklejki na but wewnętrzny robią w Windsport z takiej pianki .https://sklep.rolfoam.pl/pl/p/Pianka-ROLPE-EV-200-2-mm-niebieska-samoprzylepna/819 Na wzór można sobie wyciąć całkiem sporo, podczas gdy jedna para wklejek np w okolicy pięty kosztowała u nich 70 złotych.
    4 punkty
  17. Wiem że wielu w tym sezonie psioczyło na brak dystansu i nie przestrzeganie zaleceń sanitarnych. I dlatego zamykano stację narciarskie. Dla porównania tak wygląda kilku godzinna kolejka(niedziela). Do punktu z wymazami w Słubicach. Jak widać dystans, maseczka oraz dezynfekcja w pełni przestrzegane.
    4 punkty
  18. A koniecznie muszą być wyniki? Czy chodzi bardziej o to żeby wyszkolić dobrych narciarzy?
    3 punkty
  19. Zgaduję, że chodzi o jasnowidztwo, ale tu raczej trzeba płakać, aniżeli się śmiać.
    3 punkty
  20. to tor w Saas Grund podobny w wykonaniu amatorskim w Południowotyrolskim Belpiano (16) 2019.12.19 Belpiano - YouTube
    3 punkty
  21. Najlepszą opcją wydaje się gondola z Kamiennej na Miziową ALE to temat na duże $$$ i pytanie, czy ze względów przyrodniczych i własnościowych w ogóle do rozwiązania...
    3 punkty
  22. Wątek w najlepszym skiforumowym stylu Pozdro Wiesiek
    3 punkty
  23. Na temat dyskredytacji i nóg napisałeś wystarczająco dużo i jak widzę starasz się do tego co piszesz stosować. Brawo Ty. A tytułem wyjaśnienia. Nie znam się na poziomie 5 bo poziomu 5 według skali forumowej i tak uczciwie raczej nie osiągnąłem (choć poradzę sobie w takich warunkach) i może nawet nie osiągnę ... Za to doskonale wiem jak trudne są początki na twardych nartach bo sam tego próbowałem i w mojej ocenie łatwiej będzie się uczyć na nartach, które się łatwiej poddadzą. Miłego dnia dla wszystkich.
    3 punkty
  24. 3 punkty
  25. 😁😁😁 Jak nie ma policji to my stworzymy ją sobie. Jak na każdym bezprawiu (antycznym czy współczesnym jak tzw. Dziki Zachód) silniejsi, bardziej bezwzględni stworzą swoje prawo i ustanowią swoich ludzi do jego egzekucji albo przynajmniej wprowadzą mechanizmy (procedury) do jego przestrzegania żeby dla nas czyli silnych i bezwzględnych było dobrze. To ja już wolę policję czyli moderatora 😉.
    3 punkty
  26. Łazarczyk podpisał list intencyjny z Bąkiem dotyczący gwarancji odsprzedaży góry po sezonie. Plany inwestycyjne są ale jak będzie tego nikt nie wie. Trzeba doinwestować Zwardoń - uruchomić D. Rachowiec, rozbudować infrastrukturę techniczno socjalną, rozliczyć Buczynkę, nie wiem na jakim etapie jest planowana kanapa na Miziową z Szczawin. Ja to widzę tak: z uwagi na słaby sezon oraz poniesione już wydatki jeżeli cokolwiek ruszy w temacie to sezon 22/23
    3 punkty
  27. Dzień 2 Niestety prawie cały dzień upłynął pod znakiem śniegu i jeżdzenia w chmurze, stąd też fotek nie ma dużo. Jeździliśmy głównie po stronie Lenzerheide Ost, a pod koniec dnia przemieściliśmy się na Lenzerheide West do krzeseł Tgantieni i Pedra Grossa, gdzie pożegnało nas przebijające się słoneczko. Niedługo wleci dłuższa relacja z dnia 3, tym razem spędzonego na słonecznych i szerokich stokach Arosy
    3 punkty
  28. O ja cie, ten wątek przypomina mi dlaczego nie lubiłem skiforum.
    2 punkty
  29. Obyś się nie przeliczył... Wyobraź sobie, że miejscowi i najbliższa aglomeracja to nie chłopi pańszczyźniani i nawet na dniówki za 150 kasę znajdą, jak liczysz na pusty Szcyrk z powodu braku sprytnej sezonówki to jesteś jak Duda wg. Żulczyka A jako miejscowy mogę z ręką na sercu zapewnić, że miejscowi w tych kolejkach to nie więcej jak 5% Ps Mnie w SMR w przyszłym sezonie na bank nie spotkasz, więc śmiało możesz zająć moje miejsce w kolejce
    2 punkty
  30. @marboru A to pech! Masz kontuzję jak nasza Maryna Gąsienica-Daniel. Trochę czasu potrzeba i cierpliwości, ale będzie dobrze. Głowa do góry - sezon rowerowy zapowiada się długi, a lato piękne i słoneczne. Pozdrawiam serdecznie!
    2 punkty
  31. U naszych sąsiadów pilnują noszenia masek. https://youtu.be/8iTjavOstsE
    2 punkty
  32. O rety, jestem wzruszony 😁
    2 punkty
  33. Jako rodzic dziecka walczącego na Szczęśliwcach to ujmę to tak - na bezrybiu i rak ryba. Mój syn właśnie tam wyszlifował swoje umiejętności, bo powiedzmy sobie szczerze - narciarstwo klubowe to sport mega drogi, wyjazdy to jakiś kosztowy obłęd, wiec takie Szczęśliwice to często jedyna opcja żeby w ogóle jakoś sensownie zająć się tematem. A jak dziecko ma chęć i się przykłada to efekty szybko przychodzą. I jeszcze jedna, bardzo istotna rzecz - szkolenie na Szczęśliwcach to nie są jakieś mega koszty, powiedziałbym że w porównaniu z godziną instruktora na stoku podhalańskim to są śmiesznie niskie.
    2 punkty
  34. Nie to zupełnie nie tak. Należy odwołać admina Skionline i... wystarczy!
    2 punkty
  35. Cześć To co jest na przytoczonym przez Coswortha filmiku to z pewnością nie jest jakikolwiek standardowy tor przeszkód dla dzieci ze skiparku tylko specjalnie przygotowany i przemyślany kombi dla młodych zawodników. Tak jak piszesz Michał tu nie ma żadnego porównania, tak jak nie ma porównania w jakości jazdy pomiędzy dzieckiem amatorem a trenującym parę lat juniorem. Pozdrowienia serdeczne
    2 punkty
  36. muszę tylko uważać aby zabrać właściwy paszport
    2 punkty
  37. Ten w Belpiano ma się nijak do tego w Saas Grund, przynajmniej na oko. Takie tory są w większości ośrodków sportowych i stanowią tzw SkiParki dla dzieciaków do zabawy. Co innego zjechać sobie takim torem dla frajdy a co innego w ramach Kombi, gdzie jak widać z filmu część trasy jest chyba pod górkę a dodatkowo trzeba się w bramkach i tyczkach mieścić.
    2 punkty
  38. Dlaczego ciekawa? Dlatego, że jeżdżą po dość płaskim nachyleniu? I końcu jakiś garbaty slalom. Na którym już tak świetnie nie idzie. A czy to nie po to, by sprawdzić młodego narciarza: Czy potrafi się ślizgać na płaskim i czy traci tu ułamki sekund? Czy wybiera sobie najkrótszą trasę przejazdu, z uwzględnieniem dalszych bramek? Czy choćby potrafi szybko jechać krótkim skrętem na garbatym terenie(koniec)? Czy wytrzyma do końca przejazd i będzię świeży? To co coś więcej, niż beznadziejne tłuczenie tyk. I ustawianych generalnie w jeden wzór. Dlaczego u nas jest mało treningów slalomu. Wystarczy mały stoczek, gdzieś z boku. Kilkanaście tyk. Za to wszyscy chcą speed. Długi skręt, ponieważ jest czas, by zakręcić. A że tam parę sekund mniej. To co za problem? Na wertikalu slomowym zaraz się pojawia bariera. Nie dasz przyjacielu rady tego przejechać(z markerami ustalającymi trasę przejazdu). Jesteś wolny i wylatujesz z trasy, gdy narty się rozpędzą. Albo będzie złośliwa "bramka". Każdy "gigant" na Mosornym przejadę na slalomówkach(czy nieco dłuższych). Pojadę dwa metry od tyczki. Slalomu nie przejadę za cholerę. Najwyżej pierwsze bramki, gdy nie za stromo. I gdy narty się jeszcze rozpędzają. Dalej nie dam rady. Wiem jak to robić, tylko nie ruszę za Boga swojego jestestwa odpowiednio szybko. I to jest clou programu. Miłośnicy długich skrętów! Na uprawiedliwienie naszych treningów. Nie mamy u siebie Alp. P.S. Pisałem tekst, gdy jeszcze nie pojawiły się komentarze Mitka. Mamy podobne obserwacje.
    2 punkty
  39. Super jest ten kombi-kurs. To o czym piszesz, to niestety efekt często presji "klientów" tzw. klubów narciarskich na trenerach i ich właścicielach, aby dzieci "łoiły" tyczki od najmłodszych lat i to najlepiej na każdym treningu. Na zasadzie klient (czytaj rodzice) chce, klient ma, takie treningi potem mamy. Znam paru takich co kluby zmienili "bo tam za mało jeździło się na tyczkach"...
    2 punkty
  40. Cześć Sławek myślę, że popełniasz zasadniczy błąd rozciągając swój, jednostkowy przykład na wszystkich. Wiem jak to wygląd ze strony uczącego i uczonego z dziesiątek, setek przykładów i oceniam, że mnie więcej jedna osoba na dwadzieścia ma na tym etapie jakieś kłopoty, natomiast większość przechodzi etap zapoznania z podstawowymi elementami jazdy bardzo szybko - stąd rady aby korzystać, na tym etapie, z wypożyczalni, bo wtedy rzeczywiście łatwe a przede wszystkie lekkie i krótsze (bo o to głównie chodzi) narty pomagają. Osoba stająca pierwszy raz na nartach, ma tendencję do wykonywania ruchów, które zna - kroczenie, przestawianie, słabe odciążanie i związana z tym niemożność przesunięcia bocznego nart, brak świadomości krawędzi itd. W normalnej sytuacji ten etap jest bardzo krótki (dzień, dwa) a gdy zaczyna się jazda (tu myślę o jeździe technikami kątowymi po płaskich i średnio stromych stokach) z nieco większymi prędkościami, gdy ważniejsza staje się skuteczność prawidłowo wykonanego technicznie manewru, stabilność w jeździe, narty podstawowe zaczynają "przeszkadzać", ograniczając poczucie stabilności i zmuszając do zbędnego wysiłku. I nikt tu nie pisze o narcie sportowej - nie o to chodzi. Podam Ci taki przykład: W piątek stawialiśmy na narta syna naszych serdecznych przyjaciół. To 9-latek sprawny i wysportowany ale jest chłopakiem autystycznym, który traci koncentrację w moment i z którym kontakt jest naprawdę specyficzny a drobne potknięcie staje się dla niego w ciągu sekundy tragedią. Piszę stawialiśmy bo robiły to tak naprawdę cztery osoby. Rybelek i niejeżdżący na nartach tata, robili dobrą atmosferę, mama stanowiła element przekaźnikowy a ja służyłem wiedzę prezentacyjni narciarską. Na początku nasz młody kolega upadał stojąc na płaskim ale już po godzinie zabawy potrafił sam wjechać wyciągiem zaczepowym z asekuracją osoby, która jechała metr za nim. Następnego dnia na stoku z wybiegiem dociągnęliśmy do poziomu kontrolowanej jazdy pługiem ślizgowym, zatrzymania pługiem (nawet potrafił zatrzymać mnie i siebie gdy go ciągnąłem) oraz łączonego skrętu łukami płużnymi. Wszystko trwało w sumie nie więcej niż dwie i pół godziny! I już na tym etapie widać było, że nie ma problemu z otwieraniem i zamykaniem pługu oraz kontrolą skrętu ale gdyby miał troszkę dłuższe narty (choć te na których się uczył to była dziecięca narta wzrost -10cm) jego pług byłby znacznie bardziej skuteczny. Niestety sezon się skończył... Uważam to za największy narciarski sukces sezonu! Patrzę po prostu z innej perspektywy. Nie chodzi o wygodę czy łatwość jazdy ale skuteczność w sensie realizacji celu jakim jest samodzielna kontrolowana jazda -bo to jest cel - a nie byle jakie zsuwanie się. Pozdrowienia serdeczne
    2 punkty
  41. 2 punkty
  42. Własną ignorancją możesz się jedynie ośmieszyć.
    2 punkty
  43. To wersja dla leniwych lub dla tych bez własnego zdania. Można też było odnieść się na piśmie. Zostawalo na zawsze.... stop.. . do najbliższego pożaru. 🙂
    2 punkty
  44. Demokracja ze skiforum: Co do demokratycznych wyborów, to forumowicze co najwyżej mogli wybrać post, który im się podoba dodając polubienie.
    2 punkty
  45. Wolność i swoboda i dziewczyna młoda, jak w piosence.
    2 punkty
  46. Aby "wszystko analizować i wyciągać wnioski" to trzeba by się znać na danym temacie - jak to się ma do "jesteśmy na początku " ????? Ech - problemy białych ludzi. Gdyby - niektórzy z tu obecnych - przeznaczyli na JAZDĘ na nartach 50% czasu straconego na "analizowanie i wyciąganie wniosków" to ..... sam wyciągnij wniosek
    2 punkty
  47. genialny warun, wszystko spakowane - jadę do Was w sobotę
    2 punkty
  48. To parę fotek z poprzedniego tygodnia, mega udanego i wyczekiwanego od dawna... Pozdrawiam serdecznie.
    2 punkty
  49. Dzień 1- Narty z Mikaelą Shiffrin Dzisiejszy dzień na nartach pokrył się z finałem Pucharu Świata w Lenzerheide na trasie "Silvano Beltrametti" zjeżdzającej do Parpan. Mężczyźni rywalizowali w slalomie, kobiety w gigancie, a nasza Maryna mimo kontuzji zajęła 10 miejsce Trasa FIS robiła spore wrażenie- stromsza i bardziej pokręcona niż w telewizji. Niestety zjazd do Parpan był zagrodzony i nie można było podjechać pod metę i zobaczyć zawodników/zawodniczek. Ale zdjęcia na pamiątkę pozostaną. Jeśli chodzi o warunki to trasy były bardzo dobrze przygotowane, jednak dzisiejszy dzień to głównie chmury i lekko padający śnieg. Stąd też przeznaczyliśmy go na spokojny rekonesans (głównie zachodniej części) ośrodka. Kolejek do krzeseł nie było żadnych, ludzi na trasie niedużo lub umiarkowanie (na bardziej popularnych, niebieskich fragmentach robiło się momentami trochę gęściej). Jutro ponownie ma padać, ale od wtorku wróci słoneczko i wtedy umieszczę dokładniejsze opisy tras Sam ośrodek po stronie Lenzerheide na pierwszy rzut oka robi spore wrażenie. Jest sporo szybkich krzesełek, a mnogość wariantów tras zaspokoi tych najbardziej wymagających Jutro dalsza część relacji!
    2 punkty
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...