Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. marboru

    marboru

    VIP


    • Punkty

      10

    • Liczba zawartości

      7 177


  2. surfing

    surfing

    Użytkownik forum


    • Punkty

      5

    • Liczba zawartości

      3 834


  3. Lexi

    Lexi

    Użytkownik forum


    • Punkty

      3

    • Liczba zawartości

      3 052


  4. barattolina

    barattolina

    Użytkownik forum


    • Punkty

      1

    • Liczba zawartości

      98


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 18.07.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Wejście na Czerwoną Ławkę 2309 m npm, to dla Słowaków podobno najtrudniejszy szlak w Tatrach. Naszym zdaniem jest kilka innych, trudniejszych i bardziej wymagających choć, generalnie, nie było łatwo. Łańcuchy, klamry i główkowanie gdzie postawić nogę, a jak chwycić skałę. Dla kogoś kto ma lęk wysokości, pionowe ekspozycje zmroziłyby krew w żyłach. Nasz czwartkowy, 32 kilometrowy trekking wiódł dwiema urokliwymi dolinami Studeny Potoku. Jak było? Tatry za każdym razem zachwycają i witają nas bajkową, piękną pogodą! Opisać napotkane piękno, trudno. Mogę jedynie pokazać w fotorelacji i nowym wpisie na blogu Zapraszam. Początek dnia, tuż po deszczu. Idziemy szlakiem żółtym wzdłuż Studeny Potoku. Teraz trochę fotek wspomnianego cieku wodnego W lesie czuliśmy się jak w puszczy amazońskiej - wilgotność pewnie coś ok 90%. Urokliwe miejsca I co? Burza... Pół godzinki, kieliszeczek prądu i poszliśmy dalej. Poniżej nasza "spelunka" I ponownie spotkanie z "białą" wodą. Idziemy w górę. Wchodzimy w Małą Dolinę Studeny Potoku. Niebo się odsłania... ...jest pięknie! Paula na szlaku: Kwiatki numer 1: I kolejny wodospad z bliska: ...i jeszcze jeden: Dolina Spiskich jezior, powinna mieć inną nazwę...miliona wodospadów Pod Teryho Chatą. Widoki magiczne - gra światła i chmur. Mordor? Lodowa Przełęcz... tam byliśmy wczoraj (kolejny blog niebawem). Nasz cel - Czerwona Ławka: Gzie idziemy? Na jedną, czy na drugą przełęcz... oczywiście - Czerwona! ...a potem ta druga Śniegu Ci tutaj dostatek No, to co? w górę? Żelastwo w garść i w górę! Michał i Paula już walczą ...a ja za nimi. Halo!!! Kto to? I po klamrach, ku niebu! Po drodze czas na kontemplację otaczającej nas przyrody... Poniższe zdjęcie z tego dnia podoba mi się najbardziej Wam też się podoba? Wiecie dlaczego "Czerwona Ławka"? Od koloru skał... A na przełęczy... kwiatuszki i zlot motyli. 2309 m npm zdobyte... można schodzić Widok w stronę Gerlacha - w drugiej linii z chmurkami. Tą to zawsze do śniegu ciągnie Tak, tak - narty by się przydały. Przypomnę - mamy połowę lipca. Widok na dół z żółtego szlaku prowadzącego do Zbójnickiej Chaty. Już na dobre w Wielkiej Studeny Dolinie Zbójnicka na horyzoncie...i piwko Już kiedyś robiłem temu czemuś zdjęcie Na powrocie z Małej Wysokiej... Czerwony Kapturek Komu bije dzwon? I teraz tradycyjnie, fotki z GoPro Od początku naszej wędrówki. Perspektywa się zaokrągla Marboru na szlaku: A za plecami jakieś barany... Paula Ciągnie i mnie do śniegu... W środku wodospadu. T Chata Jeziorko, jedno ze "Spiskich" Będzie przerwa? Była! Kwiatki numer 2 a nawet 3. Moje ulubione Kolejne jeziorko: Pod słońce: Inna perspektywa: I jeszcze inna... Idą... Trzy w jednym - z wysokości: Marboru tuż przed rozstajem szlaków. I są. Łańcuchy na Czerwoną Ławkę - początek szlaku. No to idę Na klamrach: Przełęcz Czerwona Ławka zdobyta! Teraz zejście: Jak ja to lubię, wielkie klocki... ...może nie takie jak w Dolomitach, ale zawsze jakieś Droga powrotna... ...w środku lata prowadziła przez śnieg No i zleciało 72 zdjęcia z niezwykłej wędrówki. Nogi oczywiście bolały. 32 kilometry i droga od godziny 6 rano, do 20 wieczorem. Lekko, nieśpiesznie i z dwoma długimi przerwami z powodu deszczu, w schroniskach. Było niezwykle fajnie! Dzisiaj odpoczywały, po wczorajszej Lodowej Przełęczy...a jutro kolejne wyzwanie. Jakie? Zaprasza wkrótce do odwiedzin mojego bloga. Pozdrawiam serdecznie marboru
    6 punktów
  2. Lodowa Przełęcz 2372 m npm – najwyższa w Tatrach. W piątek kolejna wyrypa i ok 30 kilometrów marszu. Jeśli szukacie ciszy, spokoju, dziewiczej przyrody, to polecamy szlak zielony przez Dolinę Jaworową. W ciągu całego dnia spotkaliśmy: dwójkę turystów i trzy kozice. Dlaczego? Może to miejsce ma złą sławę i ludzie unikają tego miejsca? W 1925 roku, to właśnie w Dolinie Jaworowej, pod Lodową Przełęczą, w tajemniczych okolicznościach, wydarzyła się tragedia rodziny Kaszniców. W tym wypadku zginęło troje Ludzi – do dzisiaj okoliczności tych zgonów nie są wyjaśnione. Zapraszam do kolejnej fotorelacji... ...i tym razem kolejny długi szlak. Nogi bolały, oj bolały... Nim spotkaliśmy jakiegokolwiek człowieka na szlaku zielonym...spotykaliśmy Kozice Oko Saurona było ogniste, to jest błękitne... Czyje to oko? Na Lodowej Przełęczy: Chwaścik Start szlaku - Tatrzańska Jawornia: Drogowskazy: Co widać w panoramie: Idziemy przez las, idziemy, idziemy i końca nie widać...a między drzewami taki oto widok: I gdzieś w tym lesie zagubiona chatka... Ciekawe czyje to, i po co to komu ? Wilgoć, woda, las i takie klimaty: Kolejny prześwit: Wracamy nad Jaworinkę Kwiatki, to ja lubię A Pani, to przypadkiem nie pomyliła kierunków? Na szlaku: Jaworowe szczyty w chmurze: Pniemy się w górę: Niestety błękitnego nieba na razie jak na lekarstwo Lodowy Szczyt skrywa swój wierzchołek: Mały Lodowy Szczyt nie Żabie Jaworowe Pleso... to gdzieś w tych okolicach rozegrała się tragedia rodziny Kaszniców. Przejaśnia się? Coraz wyżej... Idziemy w chmurę! Zbliżamy się do celu i powoli wiatr robi dla nas robotę Jaworowe szczyty się ujawniają I jesteśmy! Widok na drugą stronę przełęczy - dzień wcześniej byliśmy tam na dole idąc od T Chaty na Czerwoną Ławkę. Paula I tradycyjnie zdjęcia z GoPro Szlak: I ja na nim Od razu wiadomo, kto obsługuje aparat, a kto kamerę...choć to nie reguła Często ją przejmuję, bądź zwyczajnie wyręcza nas statyw i samowyzwalacz Blisko, coraz bliżej Mozolnie do przodu... Błękitne oczko To miejsce ma złą sławę... ...bryyy było lodowato, i jakoś tak strasznie. Pusto, cicho tajemniczo... naprawdę można od tego sfiksować Tak, tak...ona Kocha te widoki! Marboru na Lodowej Przełęczy Żegnamy się z Doliną Jaworową Jeśli szukacie spokoju i odosobnienia w Tatrach, to właśnie to miejsce polecamy! Po dwóch dniach wędrówki: Czerwona Ławka 32,2 km, Lodowa Przełęcz 26,2 km nogi dały znać o sobie i dość mocno zabolały W sobotę postanowiliśmy zrobić sobie dzień przerwy, i była to dobra decyzja - w górach padało. Za to dzisiaj... nim wróciliśmy do domu ruszyliśmy na Jagnięcy Szczyt, no ale to foto opowieść na inny wpis - ten niebawem. Pozdrawiam marboru
    4 punkty
  3. Musisz tam wrócić z nartami , a letniej trasy Wam gratuluję bo bez nart bym się nie odważył.
    4 punkty
  4. A na tych stromszych odcinkach to losowaliście kto idzie drugi bez kasku?... 😉
    2 punkty
  5. Jako początkujący, mocno wyczekający na okres zimowy wybrałem się na krótki trening do Landgraaf, jeden z obiektów SnowWorld w Holandii. Ośrodek narciarski z jedna trasa czerwona FIS 400 m długości,( był zarezerwowany-trenowały dwie kadry młodych dziewczyn z Niemiec i Włoch) , trasa niebieska również 400m ,funpark rozdzielający te dwie trasy i coś dla początkujących jak i dzieci- dwie trasy boczne 60m i 50m ,jedna kanapa sześcioosobowa i dwa orczyki. Temperatura -4stC idealna na stoku jak również na letnie ochłodzenie plus muzyczka z głośnika, dla mnie na minus ale jak to pod hala. Dodatkowo w obiekcie 4 restauracje, hotel i duży park linowy obok . Każdy znajdzie coś dla siebie. Ceny na stronie w linku https://www.snowworld.com/landgraaf/nl w okresie wakacyjnym skipas dniowy plus Bbq z menu za 37.50€ za osobę Parking 4€ Przyjechałem około godziny 8.30 czyli pół godziny przed otwarciem obiektu (9-22) i taki piękny widok spotkał mnie na parkingu który dał mi banana na twarzy i dodatkowego kopa do treningu-nauki.(narty dla wszystkich brak bariery wiekowej-piękne) ...po krótkiej uprzejmej rozmowie z panem wybrałem się do obiektu Główne wejście do obiektu gdzie znajduje się recepcja hotelowa , dwie boczne restauracje ,fitnes u góry, schodami w dół jest wejście na stok,szatnia,wypożyczalnia sprzętu Widok boczny obiektu trasa niebieska która znajduje się po prawej stronie trasa czerwona FIS z lewej strony Trasy świetnie przygotowane ,zmrożone,twarde z lekka powiedzmy kasza śniegowa . Pierwszy raz jeździłem na sztucznym wiec znawca nie jestem takiego obiektu aczkolwiek było rewelacyjnie. Idealne miejsce dla początkujących, dzieci jak również już zaawansowanych. W okresie letnim mega chłód czyli ucieczka przed upałami 🥳
    1 punkt
  6. Fajna trasa, piękne widoki. Za pierwszym razem robiłem trasę Lodowa Przełęcz potem Czerwona Ławka do Zbójnickiej Chaty. Za drugim razem nocleg w Tereho Chacie. Polecam. Pozdrawiam M
    1 punkt
  7. Tak, do Zbójnickiej Chaty. Moja THR Grań Tatr 2019
    1 punkt
  8. Do tej pory byłem dumny, że przejechałem tę przełęcz (również spowrotem przez Szwajcarię) samochodem bez zarysowania lakieru. 🙀 🙀
    1 punkt
  9. Wczorajszy wieczorno- nocny powrót autem do PL. - granica IT-AUT, AUT-CZ, CZ-PL: nic się nie dzieje Ciekawe bo trasa taka sama, jak w piątek tydzień temu za dnia. Wyglada na to, ze kontrola na granicy CZ-AUT działa tylko za dnia, wczoraj w nocy nie było śladu po posterunku.
    1 punkt
  10. @barattolina Gratulacje!!! Aczkolwiek co do jednego nie mogę się zgodzić: to nie jest Piekło Kolarzy, to jest Raj
    1 punkt
  11. PIEKŁO NA STELVIO 48 zakrętów, ca. 1850m przewyższenia przy średnim nachyleniu 7,4% na odcinku 24km od Prato allo Stelvio (Prad am Stilfserjoch) – taką trasę wybraliśmy, jest jedną z trzech wariantów podjazdu – prawdziwe PIEKŁO KOLARZY. To był kolejny dzień po rozgrzewce, nasz drugi dzień pobytu w Alpach. „Ta góra jest chora” – powiedział do mnie kolega od żółtej szosy. Ja popłakałam się jak byłam już na szczycie. Wspinaczka zajęła mi jakieś 7,5h łącznie z postojami. Spore rozczarowanie spotkało mnie już na początku wspinaczki, kiedy zorientowałam się, że nie mam już lżejszego biegu 😄 (tarcze:46/30, kaseta:11-34). To był mój pierwszy pobyt w górach na rowerze. Pierwszy raz jeździłam na takiej wysokości i nie spodziewałam się, że jestem AŻ tak słaba ! Nie byłam w stanie utrzymać koła grupki niemieckich turystów w czerwonych koszulach..hehe, już na samym początku podjazdu – na pierwszej serpentynie z numerem 48. Trasę można podzielić z grubsza na dwa etapy – odcinek o mniejszym nachyleniu w lesie i odcinek poza lasem gdzie zaczyna się R Z E Ź. O ile w lesie każdy jeszcze wygląda jako tako, to z biegiem redukcji ilości zakrętów (numeracja maleje od podstawy podjazdu do szczytu) lwia część uczestników tego szalonego czynu zaczyna przypominać rozgrzany piec. Każdy wylewa siódme poty, każdy uprawia trening mentalny - prawdziwą walkę ze samym sobą i z tą piekielną górą. Dla mnie najtrudniejszy był odcinek w lesie. Człowiek nie widzi końca a zakręty mijają bardzo wolno z uwagi na długie odcinki drogi po między nimi. Niby nie widzisz nachylenia, niby jest niewielkie, a jednak płuca się wypluwa. Zresztą, zobaczcie sami jak to wygląda: Jednak im wyżej tym częściej drzewa ustępują i pojawiają się takie momenty: Wyjechałam z lasu i to był moment pierwszego wzruszenia – tak, jest !!! Widzę już szczyt. Mam nawet zdjęcie z tego miejsca – to była piękna chwila !!! Telefon mówi, że zdjęcie zostało wykonane o 13:48, wiec zostało mi jeszcze około 2h wspinaczki, gdzie procent nachylenia wynosił 8-12%. Jest już coraz wyżej i brak tlenu daje się mocno we znaki. Zdecydowana większość rowerzystów pozdrawia się nawzajem i wspiera się na tej morderczej trasie. Jak już byłam trochę wyżej i widziałam dokładnie wszystkie curviątka, które prowadzą na szczyt – wiem, bo je wtedy policzyłam ! Zobaczcie, jednak nie wszyscy wyglądali jak piece. Byli tacy, którzy prezentowali się niczym Vincenzo Nibali na Giro :-D: Trasa ponad lasem jest trudniejsza. Są dużo większe przewyższenia i ekspozycja słoneczna, nie ma się gdzie schować. Jest naprawdę gorąco. Pokonywanie kolejnych serpentyn idzie jednak sprawniej, odcinki pomiędzy nimi są krótsze. Zdecydowanie wolę tą formę wspinaczki. Jednak nadal się bardzo ciężko. Pamiętam jak, stanęłam na jednym z zakrętów , spojrzałam w górę i pomyślałam – „o jprdl, przecież to nie jest możliwe, żeby tam podjechać” – jedna z serpenty wisiała mi dosłownie nad głową :-D. Na szczęście można było zatrzymać się na chwilkę pod pretekstem wykonania dokumentacji fotograficznej hehe. Widoki zapierały dech w piersiach: Wreszcie byłam coraz bliżej szczytu. Tak sytuacja przedstawia się tuż tuż prze końcem (acha, tam gdzie widać pasmo drogi które zawija się za zboczem wypada mniej więcej 2/3 podjazd, licząc od dołu – czyli najdłuższego odcinka leśnego po prostu nie widać) : Na szczycie czekał na mnie kolega od żółtej szosy: Wjechaliśmy razem, ale w innym czasie. On wyprzedził mnie o jakieś 1,5h, a ma dużo twardsze przełożenie. Szacun dla niego, bo połowę podjazdu zrobił stojąc na pedałach. To jest widok ze szczytu najbardziej stromej części podjazdu: Zdobycie szczytu tej przełęczy, a w szczególności emocji, które temu towarzyszą, atmosfery morderczego podjazdu, a także wsparcia innych rowerzystów, motocyklistów oraz kierowców samochodów osobowych nie da się opisać – wszyscy kibicują !!! Na każdym kroku widzisz podniesione kciuki i słyszysz dopingujące klaksony. Coś niesamowitego !!! Jak wreszcie zakończyłam już wspinaczkę i byłam na szczycie, to zachowywałam się tak jak Mark Cavendish, który w tym roku wygrał swój pierwszy etap na TdF. Łzy szczęścia i niedowierzanie, że to mi się udało !!!!! Miałam też wrażenie, ze gratulacje spływają do mnie z całego świata (chociaż były to smsy od najbliższego grona znajomych ). O pracy mentalnej, którą wykonałam w czasie podjazdu mogłabym założyć chyba osobny watek na skionline O Stelvio dowiedziałam się dwa miesiące przed wyjazdem, od koleżanki. Wpisałam wtedy nazwę do Googla i już wiedziałam, że chcę tam pojechać. Wszystko zaczęło się od zakupu nowego roweru pod koniec zeszłego roku. Potem włączyłam przez przypadek Eurosport i natknęłam się na któryś z początkowych etapów Giro – no i poszło….. Teraz planuje zakup szosy. Chciałabym pokonać Stelvio właśnie na szosie, tak jak robi to Grande Giro. To moje kolejne marzenie. Mogę Was zapewnić, że było bardzo ciężko, ale życzę Wam wszystkim, abyście choć raz w życiu pokonali tą przełęcz. Po wyczerpującej wspinaczce czekał mnie jeszcze bajeczny, lecz ekstremalny zjazd. Wybraliśmy wariant przez Szwajcarię, zamykając trasę w pętlę. Strona Szwajcarska wygląda tak: Wyjechaliśmy z domu o 8:30, około 9:00 zaczęliśmy się wspinać. Ja ukończyłam walkę o 16:15, kolega o 15:00. Zjazd zajął nam około godziny. W domu byliśmy w okolicach 9:30. Zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi :))) Dziękuję za uwagę 🙂 Do następnego razu !!
    1 punkt
  12. Wybrałem się na kolejną trasę rowerową. Pętla, którą przejechałem po Beskidzie Śląskim sprawi wiele przyjemności nie tylko rowerzystom, ale także miłośnikom pięknych widoków i ciszy. Z przełęczy Salmopol, na granicy Wisły i Szczyrku pojechałem do źródeł Wisły. Odwiedziłem źródło potoku Malinka, przejechałem wzdłuż Białej i Czarnej Wisełki, objechałem Baranią Górę, sprawdziłem, czy Prezydent jest na urlopie, a na koniec wspiąłem się pod jeden z najstromszych podjazdów w Beskidach. Mapa trasy Do pobrania GPX trasy
    1 punkt
  13. Jakby kogoś „przypiliło”…..
    1 punkt
  14. 1 punkt
  15. Jakie stoki takie narty
    1 punkt
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...