Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ranking

  1. pawelb91

    pawelb91

    Użytkownik forum


    • Punkty

      1 965

    • Liczba zawartości

      2 943


  2. marcinn

    marcinn

    VIP


    • Punkty

      1 575

    • Liczba zawartości

      4 683


  3. marekbtl

    marekbtl

    Użytkownik forum


    • Punkty

      1 434

    • Liczba zawartości

      1 203


  4. sstar

    sstar

    Użytkownik forum


    • Punkty

      1 378

    • Liczba zawartości

      3 984


Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 29.03.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Hej, Jako ze jestem jeszcze świeżo po, to wrzucam pokrótce swoje wrażenia z wyjazdu do Karyntii. Myślę, że o tyle warto, że nie każdy wybór był oczywisty. Założenia takie jak to prawie zawsze w moim przypadku: każdego dnia zwiedzamy inny ośrodek i objeżdżamy go ile tylko sił w nogach W planach było Nassfeld i Gerlitzen, reszta do ustalenia w trakcie wyjazdu, w zależności od fantazji, obłożenia, pogody, itp. Od razu zastrzegam, że każdy z opisywanych ośrodków odwiedziłem pierwszy raz, więc żadnych porównań względem innych warunków/aury/pory roku nie mam. Do meritum: wyjazd z Warszawy w piątek 22.03 chwilkę po 6, pomimo praktycznie bezustannego deszczu trasa idzie sprawnie bo chwilę po 13 jesteśmy pod Wiedniem, a koło 18 dojeżdżamy do Villach (wybraliśmy przejazd przez austriackie S6, S36 i dojazd do Kalgenfurtu przez S37). Schody zaczęły się za Klagenfurtem, bo zaczęło sypać gęstym śniegiem. Niby fajnie, ale przez paraliż na drogach oraz konieczność założenia łańcuchów na 3 km przed metą (w Matschiedl) pod nocleg zajechaliśmy dopiero koło 19:30. Tak, czy tak, nie ma tego złego, przez noc nasypało jakieś pół metra świeżego, choć komunikaty w Nassfeld mówiły nawet o 90 cm opadu. No właśnie, Dzień 1 (sobota), Nassfeld Trochę czuliśmy, że to niekoniecznie najlepszy pomysł, ale uznaliśmy, że gdzie indziej wiele lepiej (puściej) w weekend nie będzie, a w Nassfeld, przynajmniej w teorii jest gdzie się ludziom rozjechać. Na dodatek poranek przywitał nas bardzo obiecująco, więc i perspektywa jazdy w towarzystwie malowniczych widoków utwierdziła nas w wyborze: Niestety, im dalej w las tym gorzej. Na dodatek, pomimo iż pod ośrodkiem jesteśmy w sobotę o 8:30, to przez zamieszanie przy kupnie karnetów oraz sporą kolejkę do gondolki w Tröpolach, nartować zaczynamy dopiero w okolicach godziny 9:30. W górnych partiach ośrodka widoczność sięgała pewnie nie więcej niż 50 metrów do przodu, do tego trasy przykryte był całkiem grubą i stale powiększającą się (znów zaczęło sypać) warstwą świeżego śniegu. O ile dla mnie to nie był żaden problem, bo wziąłem swoje Thunderbolty, to chłopaki (brat + kumpel) na slalomkach trochę marudzili. Niemniej jednak, nie ma to tamo, przyjechaliśmy tu pojeździć a nie marudzić! Pierwsze kilka zjazdów zrobiliśmy po trasach 21, 23 i 40. Jazda z gatuknu tych "czujnych" - raz, że trzeba było uważam żeby na kogoś nie wpaść, dwa że jednak błędnik też momentami trochę w tym mleku wariował. Na szczęście im bliżej południa tym bardziej jaśniało, a zarazem coraz bardziej kusiła wschodnia część ośrodka (lewa strona mapy), ta za drogą na przełęcz. "Kusiła", bo od rana była zamknięta z uwagi na prowadzone w tym rejonie strzelania (przeciw)lawinowe; szczęśliwym trafem krzesełka ruszyły akurat w momencie gdy kończyliśmy przerwę na calimero. Decyzja była szybka, dzięki czemu (przez chwilę ) czekały na nas puste i nierozjeżdżone stoki. Pierwsze zjazdy "siódemką" bardzo fajne, trasy nr. 1 i 4 też niczego sobie, choć kopne warunki nie rozpieszczały. Trochę gorzej było na 9 i 8, co było zresztą dobrze widać, bo większość narciarzy walczyła o życie na (niezbyt wysokich) ściankach. W drugiej części dnia stopniowo przebijaliśmy się w kierunku Carnii (trasa nr. 80, prawa strona mapki). Warunki na trasach 51, 52, 65, 69 oraz 70 bez zaskoczenia - kopne, porozjeżdżane i generalnie bez szału, do tego na dojazdówce do Rastl czekało nas omijanie prowadzących nierówną walkę z naturą. Wielką natomiast niespodzianką okazał się zjazd czarną 75 - zdecydowanie najtwardsza i najrówniejsza ze wszystkich objechanych przez nas tego dnia tras, w końcu można było trochę pośmigać - może i niezbyt szybko, ale za to fajnym skrętem! Trasa nr. 77 też całkiem ok, sporo frajdy dał zjazd nieratrakowanym, choć mocno już rozjeżdżonym czarnym wariantem w górnej części trasy. Na koniec czekał nas prawie siedmiokilometrowy (tak mi wychodzi z GPS'u) zjazd czerwoną Carnią (nr. 80), z vertical'em ok. 1200 m. Ponieważ lubię takie wycieczki, to całkiem mi się podobało, choć musze przyznać że warunki były zdecydowanie dla koneserów - dosyć tłoczno, kopny i rozjeżdżony śnieg, do tego im niżej tym większa kasza (w dolinach był tego dnia - jak zresztą przez cały nasz wyjazd - całkiem spory plus). Koniec końców pojeździliśmy całkiem solidnie, bo wyszło mi lekko ponad 43 km zjazdów i 8450 m verticala. Niemniej jednak ośrodek "do poprawki" przy lepszych warunkach - nie zachwycił, bo nie miał prawa z uwagi na tłok (weekend) i warunki (pogoda), ale to co zobaczyłem to fajnie wyprofilowane trasy (uwielbiam takie typowo czerwone zjazdy z licznymi zmianami kierunku jazdy i profilu terenu!), na których innego dnia miałbym z pewnością masę frajdy --- Dzień 2 (niedziela), Bad Kleinkirchheim Wybraliśmy się tutaj uciekając przed tłumami. Zaparkowaliśmy strategicznie, przy orczyku nr. 8, tak żeby móc obrócić bez problemu cały ośrodek. Zaczynamy chwilkę przded 9 od Maibrunn Alm. Dookoła (i na parkingu i na stoku) pustki, pierwszy zjazd trasą nr, 11 lekko asekuracyjnie - jest twardo (miejscami wręcz lodowo), ale nieco nierówno i prawie całkowicie bez kontrastu (bardzo miękkie światło, na szczęście bez jazdy we mgle). Za drugim razem już lepiej, przy dobrym kontraście musi to być bardzo fajna, "sportowa" trasa. Stopniowo przeskakujemy w kierunku Kaiserburg'a - całkiem sporo frajdy dała mi trasa nr. 7, ale zdecydowaną gwiazdą dnia była trasa nr. 2. Niezbyt długa, ale szeroka, z dużą liczbą garbów, idealnym warunkiem i w ogóle tym co tygryski lubią najbardziej. Równoległa do niej "piątka" trochę gorzej - nie tak równa (twarde odsypy), przez co zjazd trochę na hamulcu. Niestety zarówno czarna 8, jak i czerwona 6'ka były zamknięte (?brak śniegu w dolinie - tak to wyglądało). Czerwona jedynka do pośredniej trasy gondoli jakoś nieszczególnie zapadła mi w pamięci, co świadczy o tym, że z jednej strony nie było źle, ale z drugiej też niczym mnie w takim razie nie zachwyciła. To co mnie natomiast urzekło to sam Kaiserburg. Nie wiem czemu w końcu nie zrobiłem mu żadnego zdjęcia (chyba mi światło albo kompozycja nie zagrały; w zamian landszafcik z wnętrza), ale ten brutalistyczny zamek (czy tam, jak pewnie powie większość, betonowy kaszalot) naprawdę ma coś w sobie! Po południu uciekliśmy w kierunku St. Oswald. Na początek wjazd dwuosobowymi krzesełkami nr. 12 i 13 i szybka inspekcja stoku - pomimo iż trasa nr. 13 jest zamknięta i ewidentnie płynie, to jest jeszcze przejezdna - już wiem jak wracam! (spoiler - powoli i uważnie, ale bez strat w sprzęcie ). Postanowiliśmy zaczynać od północy (St. Oswald, prawa strona mapki) i stopniowo wracać do Bad Kleinkirchheim. Objechaliśmy w zasadzie wszystko co było do objechania, w dolnych częściach robiło się już kaszowato, ale trasy nr. 26 i 27 wciąż dawały sporo frajdy. Najlepiej oczywiście trzymała się górna ośrodka, najbardziej przypasowała mi czarna 21 oraz czerwona 28, ta druga z rewelacyjnym widokiem na Feld am See Na koniec dnia zostały trasy nr 14 i 16 - może niezbyt urozmaicone, ale szerokie oraz wciąż dobrze się trzymające. Jak już wspomniałem, zjazd do bazy odbyłem zamkniętą 13'ką (jakoś nie lubię jeździć krzesełkami na dół ) - trochę walka o sprzęt, ale co przejechane, to moje. Koniec końców był to całkiem udany dzień, a 44 km w nogach - biorąc pod uwagę warunki - to imho dobry wynik Teraz najważniejsze - czy polecam ten ośrodek? To zależy. Na pewno jest to dobra opcja na weekend, bo z uwagi na trochę skansenowaty charakter jest tam raczej pusto. Choć i tutaj coś może się zmienić, bo w St. Oswald działają już nowa gondolka i krzesełko, więc pewnie i reszta ośrodka sukcesywnie będzie zaliczać upgrade. Jednak mając do wyboru idealny warun i pełną lampę tu lub w Nassfeld, zdecydowanie wybiorę to drugie. --- Dzień 3 (poniedziałek), Gerlitzen Wybaczcie, nie będę za wiele się rozpisywał bo tu trzeba jeździć a nie pisać; w skrócie: RE-WE-LA-CJA! Pod gondolką w Annenheim zameldowaliśmy się jeszcze przed 8, więc o 8:30 byliśmy na szczycie. Na kopule szczytowej wiało tego dnia niemiłosiernie (zwłaszcza do południa, kiedy to się zachmurzyło), ale co się wyjeździłem to moje. Pierwsze zjazdy czerwoną jedynką i czarną dwójką (choć ja nie wiem z której ona strony jest czarna) to było najlepsze co tylko może się narciarzowi trafić - równiutki sztruks, pełna lampa, pusty stok. Ciąłem zakręty jak po*ebany, póki tylko nóg starczyło. 24'ka do orczyka na początku była lekko zmrożona, więc przyczepności było mniej niż więcej, ale na drugim zjeździe już było jak trzeba. No i King of the Hill, czyli trasy 13, 14, 15 i 16 prowadzące na północną część góry. Pomimo, że trafiliśmy tam dopiero koło 10, to wciąż było idealnie - 900 m verticala długim skrętem i na prawie pełnym gazie, uśmiech mi z gęby nie schodził przez cały zjazd! Z tras wartych polecenia urzekła mnie też czerwona 8'ka. Dosyć wąska, trochę "karkonoska" w profilu i odczuciach, i dająca furę frajdy z carvingowania. Na koniec dnia: niech 52 km w nogach i vmax=82 km/h (w końcu było jak i gdzie się puścić!) mówią same za siebie. Jeśli tylko ktoś z Was będzie miał taką okazję, to gorąco polecam ten ośrodek - idealnie wyprofilowane, zróżnicowane, a do tego (zwykle) szerokie trasy robią mega robotę! --- Dzień 4 (wtorek), Mölltaller + Ankogel Ponieważ było już miło, to teraz dla odmiany musi być tak sobie... Czwartego dnia wybraliśmy się na Mölltaller. W zasadzie to gdzie byśmy nie pojechali to by było źle, bo wszędzie miały być chmury i śnieg, ale liczyliśmy na to, że a nuż na lodowcu będzie - z uwagi na wysokość w m n.p.m. - nieco lepiej. Niestety, srogo się przeliczyliśmy. Pod wagonikiem byliśmy o 8:30, koło 9 byliśmy nad Eissee. A tam prawie wszystko zamknięte (łącznie z Panoramabahn, które według komunikatu miało kręcić). Śnieg kopny (gruba warstwa), widoczność licha (dlatego zdjęć brak), a do tego całkiem duży tłok, więc zjechaliśmy co było do zjechania (9, 10, 11, 12) i po krótkiej naradzie uznaliśmy, że trzeba stąd uciekać, bo gorzej być już na pewno nie będzie. A że w okolicy najbliżej jest Ankogel, to tam też się wybraliśmy A co nas czekało w Ankogel? Ano niespodzianka. Zajechaliśmy na miejsce chwilę po 13, i okazało się, że na miejscu warunki są zupełnie inne (lepsze!) niż na Mölltalerze. Przede wszystkim było tam całkowicie pusto (choć nie wiem, czy od rana tak, czy dopiero po południu ośrodek opustoszał), do tego śnieg też jakby mniej kopny niż na lodowcu. Do tego im dalej w dzień, tym coraz więcej przejaśnień! W skrócie: 1 i 1a rewelacyjne (zwłaszcza ta druga, bo i mniej zjeżdżona), podobnie 6'ka; kręciliśmy tam aż do samego zamknięcia naprawdę dobrze się bawiąc. Na dół zjechałem nieczynną 2'ką - dużo muld, mokry i ciężki śnieg, ale trasa przejezdna bez problemu. Podsumowując, Ankogel skojarzył mi się trochę z Kasprowym Wierchem na sterydach - podobne odczucia z jazdy i otaczającej przestrzeni i generalnie jazda na tak! Koniec końców wyszło prawie 30 km, z czego 12 "zmęczyliśmy" na Mölltalerze, a kolejne 18 - w nieco krótszym czasie - już w Ankogel, które zdecydowanie uratowało nam dzień. O lodowcu się nie wypowiem, bo zdecydowanie muszę dać mu drugą szansę w lepszych warunkach, za to Ankogel to rewelacyjny i nieco bardziej kameralny ośrodek, idealny na jeden dzień. Na plus wysokogórski klimat, na minus trochę upierdliwa gondolka na Hannoverhaus, na którą trzeba czasem poczekać - nie z uwagi na tłum (bo go nie ma), a fakt że jest raz na 7 minut. --- Dzień 5 (środa), Drei Zinnen (Dolomity) Na koniec wyjazdu, niespodzianka i szybki wypad w Dolomity, do 3 Zinnen. Dlaczego? Ano, bo prognozy były takie, że jeśli gdzieś, to właśnie tam jest szansa na złapanie odrobiny słońca na koniec wyjazdu. W Verschiaco meldujemy się o 8:30, szybciutko kupujemy karnety i jeszcze przed 9 jesteśmy pod szczytem Monte Elmo. Niebo zachmurzone, ale widoczność dobra; warunek śniegowy rewelacyjny. Przez pierwsze pół godziny jest jeszcze pusto, dopiero potem robi się ludniej, ale wciąż bez kolejek do wyciągów. Na początku zaliczyłem dwa zjazdy czarną 13'ką, pomimo tego, że dwa razy celowałem w dłuższy, czerwony wariant. No cóż, ostatnie czego się spodziewałem, to że zjazd na niego będzie tak schowany. Koniec końców oba warianty znajduję jako bardzo fajne: 1) czarny jest zdecydowanie bardziej wymagający i dający mocno popalić udom, choć w tak dobrym (wzorcowym!) warunku zjazd nim to sama przyjemność; z kolei 2) czerwony daje dużo więcej przestrzeni na wariactwa i oddanie się prędkości . Generalnie, trasy w górnej partii trzymały się dobrze aż do końca dnia, pomimo lekko plusowych temperatur i popadującego do południa śniegu. Na trasach nr. 11, 40 i 41 (przebicie w stronę Signaue) było jednak sporo gorzej - na ściankach były już całkiem spore odsypy, a im niżej tym bardziej cukrowaty był śnieg. Miałem nawet wątpliwości czy na 41'ka zawitał w ogóle ratrak, ale koniec końców wydaje mi się, że po prostu na co trudniejszych fragmentach to narciarze tak mocno zdegradowali stok. Niekwestionowaną gwiazdą dnia była na pewno trasa 5a, gdzie można było grzać ile fabryka dała i ciąć zakręty do woli, bez oglądania się na to czy w kogoś wjedziemy (bo nie było w kogo ). Dobrze się też trzymał czarny wariant trasy nr. 3; niestety czerwoną 10'kę zamknęli nam slalomiści. Na dodatek, oprócz okazji do rewelacyjnej zabawy (skorzystaliśmy również ze slalomu na 5b) w końcu zaczęła nam sprzyjać pogoda! "Gwiazda dnia": Na koniec dnia wróciliśmy na Monte Elmo, gdzie aż do godz. 16 tłukliśmy warianty trasy nr... 16 (przypadek? ) Koniec końców dzień oceniam jako rewelacyjny. Po pierwsze, w nogi weszło aż 56,6 km zjazdu (to chyba mój osobisty rekord; łącznie z wyciągami wyszło ciut ponad 100 km) oraz 11 200 m verticala. Po drugie, popołudniowe słońce i panorama na Dolomity znajduję bardzo miłym akcentem na koniec wyjazdu. Minusy? Na pewno cena karnetu, 74 euro za dzień jazdy to sporo. Malutkim minusem kładą sie też plusowe temperatury i dosyć szybka i mocna degradacja południowych stoków; na szczęście te o północnym nachyleniu nadrabiały! Pozdro, Rumcayz
    32 punktów
  2. Sezon jest naprawdę wyjątkowy i 6 marca w zasadzie nie ma za bardzo gdzie w Polsce pojeździć. Żeby pozjeżdżać w większym ośrodku, na większości dostępnych tras ostał się chyba tylko lodowiec białczański. Prognozy na ten tydzień pokazują, że najlepiej będzie skoczyć na narty w piątek i sobotę. Układ miałem taki, że dla mnie najlepsza była środa, tak więc podjąłem wyzwanie, mimo, że wiedziałem że na mróz nie ma co liczyć i będzie typowo wiosennie. Przegląd kamerek dzień wcześniej również wielkiego entuzjazmu nie wywoływał. No ale nie ma cudów, cieszmy się z tego co jest. Od razu mogę zaspoilerować, że jest co najwyżej tak sobie, a miejscami jest naprawdę słabo. Zaparkowałem na Remiaszowie kilka minut po 9 rano. Na parkingu góra 10 samochodów, po chwili dojechał autokar z gromadą dzieciaków. Początkowo przywitało mnie nawet słońce. Trasy od początku oczywiście miękkie, na Remiaszowie trochę przetarć, ale jest przyzwoicie. Bywalcy Białki jednak wiedzą, że aby się przenieść w kierunku Kotelnicy, trzeba się z Remiaszowa przemieścić trasą 10a, a ten łącznik jest akurat zamknięty, bo wygląda aktualnie tak: Trzeba więc narty wziąć w łapki i pokornie się przespacerować. Gdy tak spacerowałem, jakiś nieustraszony snowboardzista postanowił jednak że „potrzymaj mi piwo, ja nie przejadę?”. No i ruszył przez to bagno z rozpędu. Deska zatrzymała się po 2 metrach i facet wylądował centralnie twarzą w błocie. Niepowodzenie. Dalej w kierunku Kotelnicy jest trasa nr 9 wzdłuż pomarańczowej kanapy i tam jest aktualnie największy dramat. Dopuszczona jest do ruchu chyba tylko po to żeby się przemieścić na Remiaszów i Kaniówkę. Dzisiaj raczej nie widziała ratraka, co wcale nie dziwi, bo wyciągnąłby pewnie na wierzch jeszcze więcej błota. Tak więc jest bardzo wąsko, trasa degraduje się w związku z tym bardzo szybko, a na samym końcu mamy slalom pomiędzy siatkami, które zasłaniają błoto. Wyboru jednak nie ma, jeśli chcemy wrócić na Remiaszów i tak trzeba przez błoto/kałuże przejechać. Najbardziej płaska w ośrodku trasa wzdłuż Pasieka Ekspress również mocno pozwężana i z licznymi przecierkami. Legendarna ściana śmierci czyli trasa 6 i 6a w dobrym stanie, z dużą ilością śniegu. Największym zaskoczeniem była jednak dla mnie najdłuższa w ośrodku trasa na Kotelnicy. W centralnym miejscu wygląda tak: Mamy jedynie bardzo wąski przejazd (2-3 metry) z lewej strony zdjęcia i objazd od strony FISu (FIS w niezłym stanie). Bywałem w Białce wielokrotnie po sezonie, zdarzało mi się również jeździć w kwietniu i nigdy stan tras nie był nawet zbliżony do tego co widziałem dzisiaj w wielu miejscach. Nie znaczy to, że się oburzam na właścicieli. Jest jak jest, mamy dopiero początek marca, normalnie do końca sezonu jest jeszcze około miesiąc. Chętnych do jazdy nie brakuje, bo co prawda było dzisiaj luźno i w zasadzie przy każdym krześle szło na bieżąco (jedynie na Kotelnicy około 11 chwilowy zator), ale w całym ośrodku absolutnie nie czuje się pustek. Tak więc górale robią co mogą żeby chętni mieli gdzie jeździć. Jestem jednak pewny, że gdyby to był powiedzmy 25 marca, to ogłoszono by koniec sezonu. Odwiedziłem świeżo wybudowaną Karcmę Bania, no i jest grubo. Gdyby coś takiego postawili w Ischgl, wstydu by nie było. Postanowiłem wypróbować jakieś bardziej odpowiadające warunkom narty z mega full wypas wypożyczalni, bo czułem, że moje Ispeedy nie bardzo tu pasują. Padło na Volkle Deacony 80 lub 84 i faktycznie było lepiej. Najlepiej byłoby jednak gdybym poprawił technikę, bo szybko dzisiaj poczułem nogi:) Najlepsze warunki znalazłem dzisiaj na Kaniówce. Jeździło tam mało ludzi i było naprawdę bardzo fajnie. Zrobiłem tam chyba z 8 zjazdów, wróciłem na Banię, oddałem narty i o 15 zebrałem się do domu. Wyjazdu nie żałuję, bo jednak wyjeździłem się nieźle. Jeśli jednak planujecie wybrać się na pogodę w piątek lub sobotę i na ten pomysł wpadnie jeszcze kilka tysięcy ludzi (wyboru przecież w Polsce nie ma), to przy obecnych warunkach może być ciężko. Nawet jeżeli przymrozi w nocy. Nie wierzę, żeby do weekendu poprawiono drastycznie stan stoków, bo w wielu miejscach potrzeba naprawdę solidnego dośnieżenia. Zresztą jeśli szefostwo ośrodka chce jeszcze kręcić z 2-3 tygodnie, to trzeba podejść do dośnieżenia z sercem. W sumie jednak, jak buduje się coś takiego jak Karcma Bania, to chyba ich stać😊 Jeszcze jednak uwaga. Białka ma ważną przewagę nad Szczyrkiem w takich warunkach. W Szczyrku gdy nie ma śniegu wyłażą kamyczki, kamienie i kamulce i sprzęt jest w zagrożeniu. W Białce wyłazi ziemia i naprawdę trzeba mieć sporo pecha żeby uszkodzić sobie narty. Szutrówki więc raczej nie są potrzebne. I druga uwaga. Jak wyjeżdżałem solidnie padał śnieg. Może to uratuje sytuację?:)
    27 punktów
  3. To ja dołożę jeszcze wieczorną z żoną na Czantori. Wprawdzie zjechała tylko 3 razy ... bo zimno ale grzecznie poczekała na mnie w barze a ja sobie troszkę w palnik dałem bo warunki .... no wiecie 😅
    27 punktów
  4. CG teraz, -1C, słoneczko, czynne krzeslo Żmija i czerwona D. Puuuustki!!!. Jest zimowo🙂
    26 punktów
  5. Kasina dzisiaj temperatura ok. -3 rano troszkę chmur później pojawiło się słońce. Stok zmrożony, równy i twardy. Ludzi umiarkowanie dużo, bez kolejek na stoku luz. Jako że dziś mam urodziny to dostałem karnet za 1zł więc jazda za darmo. Pozdrawiam
    26 punktów
  6. Dla mnie wczoraj warunki idealne. Nocne przymrozki na Gefrorene Wand powodują, że rano na orczykach Olperer, Gefrorene i starej kanapie rano jest bardzo twardo. W ciągu dnia temperatura dochodzi do kilku stopni w cieniu. Orczyki oczywiście opanowane przez grupy sportowe, głównie z Włoch, ale też Bałkanów (Słowenię, Bośnię i Chorwację), Czechów i Niemców. Przy Olperer działa też jeden z najlepszych parków w Europie Better Park Świeży śnieg jest wymiatany po opadzie przez obsługę i po 9 godzinie można ruszyć na skocznie. Poniżej orczyków już zdecydowanie jest cieplej, a trasy mięciutkie. Newralgiczne miejsca lodowca są już zabezpieczone białymi matami. Przez to część tras do Fernerhaus jest zmieniona, część nieco zwężona. Restauracje na Fernerhaus i Sommerbergu oczywiście działają i nikt tu głodny nie musi jeździć. Wybór jest nieco mniejszy niż w zimie ale dalej jest w czym wybierać. Na dole to już rządzą alpejskie krowy, a jak zniknie reszta śniegu na stacji pośredniej to opanują też Sommerberg Do doliny zima wróci pewno w listopadzie Pozdrawiam.
    25 punktów
  7. Dziś Pilsko dla wygodnickich - dojazd organizowany przez schronisko, najpierw terenówką (do Szczawin), potem ratrakiem . Czynny talerzyk Rozbójnik. Warunki doskonałe. Na gładkim jak stół zlodowaciałym śniegu cienka warstwa puszku. Nie miękło nawet po 12. Pustki, stok dla paru osób. Po prostu marzenie
    24 punktów
  8. Jak wygląda organizacyjnie wyjazd z PKL-em z Katowic: Kasprowy tylko dla narciarza starego typu. Jak wyjazd to tylko z operatorem Nie wiem od czego zacząć, bo wątków mam kilka. No to może pojadę spontanicznie. Zacznę jednak od organizacji, gdyż kupiłem zorganizowany wyjazd z operatorem wyciągów. ORGANIZACJA PKL zaoferował wyjazd z Katowic za 349 zł. W praktyce wyszło 359 zł, bo tyle trzeba było zapłacić, a 10 zł powinno się otrzymać przy zwrocie karty. Tyle, że moja indywidualna karta na tyle mi się spodobała jako pamiątka z wyjazdu (dokładnie opisana), że postanowiłem jej nie oddawać maszynie. Więc maszyna nie wydała mi 10 zł. Zbiórka była przy stacji BP koło Trzech Stawów (to takie centrum handlowe przy autostradzie) w Katowicach 0 5:30, co wymagało (na spokojnie) wyjazdu z domu już ok. 5:00. Na miejscu zbieranie grupy i jej ładowanie zabrało ok. 15-20 min. Następnie autokar w połowie pełny (a w połowie pusty) jechał do Krakowa, gdzie niedaleko węzła na Zakopane pozbierał krakowian i już był pełen. Dojazd do Zakopanego był w miarę szybki, niemniej widać było tłum aut zmierzających do byłej stolicy [Co jest nią teraz? Białka? Szczyrk? Krynica? Zieleniec?] polskiego narciarstwa. Sprawnie przejechaliśmy przez tunel, ale drodze czekał nas jeszcze tradycyjny korek na światłach w Klikuszowej. Przejechaliśmy jeszcze przez byłą stolicę produkcji nart w Polsce [Szalfary] i sprawnie wjechaliśmy do Zakopanego. Autokar, w przeciwieństwie do absolutnej większości turystów, miał uprawnienia na wjazd do Kuźnic, nawet na teren niekończącej się budowy nowoczesnego centrum przesiadkowego (ot, zwykły przystanek), gdzie zameldował się ok. 8:40. Wzięliśmy narty, buty i kije, obeszliśmy kolejkę do kolejki (solidną) bokiem i o 9:10 zameldowaliśmy się w wagoniku. No i o 9:30 byliśmy na Kasprowym. Dostaliśmy jeszcze voucher na śniadanie o 11:00 i tu popełniłem błąd, postanawiając trochę pojeździć przed śniadaniem. Faktycznie pojeździłem (4 zjazdy), ale tuż przed 11-tą w małej restauracji już był tłum i był problem z miejscami. Jakieś miejsce znalazłem, ale musiałem zrezygnować z jajecznicy na (mama nadzieję: tłustym) boczku i wziąłem kiełbaski. Bo oczekiwanie na jajecznicę było dość długie. W pakiecie był jeszcze napój, czyli w moim przypadku kawa. No i można było jeździć, teoretycznie do 16:00, ale nasza przewodniczka prosiła, aby przed 16-tą szykować się do zjazdu. Teoretycznie mieliśmy bilety na 16:10, ale to była teoria. Tłum nie tylko narciarzy, ale turystów pieszych, skiturowców oraz tych co tylko wjechali aby zjechać był dramatyczny. W małym budynku górnej stacji było jak na sektorze stojącym w Dortmundzie i jakikolwiek manewr typu podejście pod bramki na konkretną godzinę był po prostu niemożliwy. Cóż, wzięliśmy udział w zapasach o dostanie się do zjazdu (naprawdę chyba niektórzy potraktowali to dosłownie), jakoś zjechaliśmy w komplecie i już ok. 17:00 autokar ruszył w powrotną drogę. Po drodze wyrzucenie poddanych Majchrowskiego tak, gdzie wsiedli i ok. 20:20 autokar zameldował się w Katowicach. Warto też wspomnieć, że (zgodnie z oczekiwaniami) narciarsko wyjazd był udany. Jazda na jednym wyciągu, ale różnymi odnogami tras na okrągło. Tego się spodziewałem (bo narciarze zjazdowi to nie jest kluczowy klient Kasprowego) i to otrzymałem. Nie była czynna Goryczkowa, ale zważywszy na jakość tamtejszego wyciągu, niemal to bez znaczenia. KOSZT ZASTĘPCZY Koszt alternatywny (nie jechać z operatorem, tylko samemu) składa się nie tylko z aspektów finansowych, ale też z innych. Koszty finansowe [Zakładam, że jechałbym sam, bo wszyscy kumple mi odmówili. Nie mam już kumpli] są następujące: - benzyna = 200 zł; - bramki = 60 zł; - parking u górala (nie było cienia miejsc przy ulicy) = 60 zł; - bilet typu skipass = 200 zł; - zakup czegoś do jedzenia na miejscu = 60 zł; całość = 580 zł. Dochodzą jeszcze inne koszty: - zmęczenie za kierownicą; - dojście pieszo z nartami na plecach ok. 2 km; - stanie w tłumie na wjazd ok. 2 godzin; i kluczowy: - i tak nie było już skipassów na sobotę. Więc rozważania są bez sensu. Sens ma tylko wyjazd z operatorem, bo inaczej jest drożej, jest gorzej, a tak naprawdę nie jest w ogóle. Oczywiście nie trzeba jechać na Kasprowy, być może taniej jest na lodowiec w Alpach, ale jednak każdy polski narciarz powinien znać tę górę! Też tak myślisz!? TYP NARCIARZA. CZY NARCIARZ NA KASPROWYM JEST INTRUZEM? Na Kasprowym znajdziesz narciarza starego typu: z moich młodych lat. Nie ma tam parkingu u stoku, nie ma knajpy na dole wyciągu, ta na górze jest mała. No i są jednak bardzo trudne trasy. Piękne, ale w górnej (i nie tylko) partii stoku po prostu bardzo trudne. Spad jest godny, śnieg był zmrożony, więc wynalazki bez kijków miały (?) lub raczej miałyby poważne problemy. Jest za to mnóstwo narciarzy na szerokich nartach (lubią jazdę poza przygotowanymi trasami), z plecakami, większość jednak na nartach typu zawodniczego. Ale co ja tam plotę! W ogóle narciarz zjazdowy jest tam tylko klientem dodatkowym. Zwracają uwagę dzikie tłumy wchodzących na Kasprowy: pieszo lub na skiturach. Na górze było w ciągu dnia może kilkaset narciarzy zjazdowych i na pewno ładnych kilka tysięcy turystów kolejkowych, pieszych, skiturowych. Kasprowy bardzo się zmienił przez dekadę, do ok. 10 lat temu byłem tam ostatni raz. Wówczas, jak się już wjechało, był luz. W międzyczasie jednak przybyło ludzi próbujących się dostać na górę na rozmaite sposoby także w zimie. Kiedyś to byli pojedynczy szaleńcy, dziś lato mamy na Kasprowym także zimą! Szczególnie zwracał uwagę dziki tłum idący na Świnicę! Jeszcze o godzinie 15:00 widać było... idących w kierunku szczytu. Do następnej relacji! Twój instruktor Maciek Link: Kasprowy tylko dla narciarza starego typu. Jak wyjazd to tylko z operatorem | Twój instruktor (twojinstruktor.blogspot.com)
    24 punktów
  9. Beskidy Safari Babia – Pilsko – Skrzyczne Początkiem tygodnia w Beskidach zapowiadano 2 dni lampy, Babia góra otwarta okresowo dla skitowców czyli plan na poniedziałek oczywisty – 1. załatwić urlop na wtorek. 2 zaplanować wtorek. Pierwszy punkt udało się zorganizować migiem, wiec pozostało zaplanować turę na Babią. Ale…. Dlaczego tylko na Babią? Cały dzień wolny, piękna pogoda, idealny dzień na Pilsko. W końcu z Krowiarek do Korbielowa to tylko 50 minut. Hmm ale wracając do BB przecież mija się zjazd na Szczyrk. Cały dzień wolny, piękna pogoda, idealny dzień na Skrzyczne. Tylko jak to ogarnąć? O której wystartować? Trzeba zrobić plan. Planowanie trwało jakieś 2 minuty, doszedłem do wniosku ze im wcześniej wystartuje tym lepiej a potem decyzje będą podejmowane na żywca (spontanicznie w okolicach Żywca przy szklance Żywca) 5:00 Start - 6:30 Parking Krowiarki Pierwszy parking full, trzeba zjechać 100m dalej i jest prywatny po lewej. Możliwość platnosci karta i gotowką. Trasa skiturowa rozpoczyna się nieco z lewej strony pieszego szalku na Babią. Tak zwaną nartostradą która tak naprawdę to troche szersza scieżka tyle, że prowadząca zakosami i dzięki temu łatwiej podchodzić na fokach. Trasa łączy się powyżej granicy lasu po około 4km ze szlakiem pieszym na Sokolicy. Od tego momentu poruszamy się szlakiem pieszym dwukierunkowym. Można się oddalić od szlaku na 30 - 50 metrow w zaleznosci od odcinka. Kopula oblodzona, harszle wskazane. Ja szukałem bokiem trasy nawianych odcinkow i udało się wejść bez. Widoki cudowne, pogoda miazga. W zasadzie samotne wejście. Idealnie jak na pierwszy raz skiturowo na Diablaku. Wejscie na szlak Mosorny z tej perspektywy wygląda tak samo fajnie jak z dołu Pilsko i Skrzyczne z Babiej Zjazd wytrzepał plomby w zebach dopiero od granicy lasu zrobilo się przyjemnie. Troche lasem trochę „nartostradą” i już o 9:30 na dole. Szybki wrzut sprzętu w auto i w strone granicy. Paczka suszonych owocow po drodze pol litra izotoniku i już parking w Korbielowie. Jako ze czas był niezły postanowiłem wybrać najdłuższą czasowo droge przez Byka. Wszystko szlo fajnie az do kopuły. Tutaj lód był o wiele gorszy niż na Babiej. Na szczęście ostatnie 100m udało się jakos wydrapać zjeść wypic na szczycie zrobić tym razem zdjęcie Babiej z Pilska i znow w droge tym razem nartostradami. Babia z Pilska Godzinka drogi do Szczyrku i tu tez niespodzianka. Gondola nie działa z podowu wiatru więc trasa trójka również w miare samotnie. Już z dużym zapasem czasu bardzo spokojne wyjście na M.Skrzyczne a potem spacerek na Skrzyczne tak aby zjeść na gorze zasłużoną czekolade i zgrać się z zachodem slonca. Powrót w korku – zupełnie zapomniałem o tej codziennej atrakcji Szczyrkowskiej po 16:00. I o 18 dom. Babia i Pilsko ze Skrzycznego To był dobry dzien - zegarek pokazuje, że aż za dobry
    24 punktów
  10. Wczoraj odwiedziłem budowę kolei z Dolin. Na wstępie zaznaczę, że moim skromnym zdaniem w tym sezonie (choćby pod jego koniec) raczej się nią nie przejedziemy. Oczywiście zależy to od wielu czynników (może będzie ciepło i sucho?). W każdym razie trudno mówić o jakimś terminie, skoro nadal wszystkie fundamenty nie są gotowe. Zaczynamy od Dolin i skarpy. Teren pod budowę dolnej stacji nadal nie jest gotowy. Ziemia z osuwiska nie została jeszcze wywieziona. Najgorsze niestety przed nami... Osuwisko nadal żyje! Krótko przed moją wizytą doszło do kolejnego osunięcia się błota. Tym razem całkiem sporo ziemii osunęło się na jedną z maszyn budowlanych przesuwając ją o ok. 2-3 cm! Jak widać po śladach z błota - czerwony element przesunął się w prawo Lawina błotna spowodowała również skrzywienie maszyny. Skoro nadal osuwisko jest czynne, to ile jeszcze pracy trzeba tam wykonać? Zaznaczam, że ziemia osuwa się w pewnej odległości od dolnej stacji. Do lasu leci sobie beton:Widok z góry:Stan budowy pierwszej nośnej wysokiej podpory:Na Skrzycznem praca wre, nawet w niedzielę:A to gotowy fundament pod jeden z ostatnich słupów: Skok na budowę orczyka. Stacje oraz podpory stoją już na miejscu. Przynajmniej tutaj pojeździmy zimą, do końca grudnia ma też zostać przebudowane naśnieżanie Jaworzyny. Dość dziwnie wygląda połączenie Ondraszka z Halą - wygląda jakby zamieniał się w drogę. Został tam zwężony. Liczę jednak na to, że prace ziemne będą tam jeszcze trwały i efekt końcowy będzie inny. Dojazd z Jaworzyny na Doliny wygląda tak sobie. Również mam nadzieję, że to nie koniec prac. Niestety same Doliny po ukończeniu budowy będą jeszcze bardziej wąskim gardłem jeśli nie przesunie się górnej stacji talerzyka. Na parkingu pojawiło sie mnóstwo zabawek. Do wyboru do koloru! Budowa idzie słabo również z winy Leitnera (nie, nie mnie 😉). Nie oni odpowiadają za brak dobrych badań geologicznych na Dolinach, ale na pozostałych fragmentach budowy też przez długi czas wiele się nie działo. Mam nadzieję, że przez tę budowę nie będę musiał zmieniać nicka 😛
    24 punktów
  11. Witam ze Szczawnicy, warun stabilny 🤣 Ten śnieg na nartach to przywiozłem ze sobą, z zamrażarki do woreczka i posyłałem narty żeby było choć trochę zimowo. A tak serio to całkiem dobrze na czarnej FIS.
    23 punktów
  12. Jaworzyna Krynicka 7.02.2024 Pierwsze narty w lutym po kolejnych ulewach. Stok lekko chwycony, wytrzymał z godzinę. Później coraz bardziej miękko ale bez tragedii. Ciepło i z czasem coraz bardziej pochmurnie. Rano kilka zjazdów po trasie nr 6 i 4, potem przenosiny na 5. Po godzinie 11 przez 15 minut była mżawka ale przeszła. Najdłużej dzisiaj trzymał stok nr 4. Czarna 5 też dosyć ok choć mocno zmiękła z czasem, za to ludzi niedużo więc swobodnie. Pod koniec jazdy odwiedziłem nową "trasę" na szczycie. Zrobiłem dwa zjazdy. Turbo płaska i króciutka, to tyle z wrażeń. Ogólnie było dzisiaj lepiej niż zakładałem że będzie. Uruchomiłem pierwszy dzień z 5 dowolnych na Jaworzynę z przedsprzedaży grudniowej. Pojeżdżone od 9 do 16:30. Narty na dziś - Head Kore 105. Trasa 6 Trasa 4 Trasa 5 Trasa 2A Przerwa na piąteczce Dół po godzinie 15 Nowa trasa nr 7
    23 punktów
  13. Soszów -Wisla Równo ,twardo , mroźno ☀️
    23 punktów
  14. Wczoraj: pół na pół jazda w chmurach i przejaśnienia. Pusto, cudownie i w ogóle. Dziś: wszelkie komentarze zbędne ❤️
    22 punktów
  15. Dzisiaj ponownie Bormio. Słońce do południa, potem trochę chmur i znowu przejaśnienia popołudniu. Trochę wiało na szczycie, niżej już cicho. Temperatury -10 na 3000m, około 0 na 2000m, w miasteczku +7. Śnieg na trasach rewelacyjny, pięknie trzymał w skrętach, dzisiaj stoki wytrzymały w równości długo, a niektóre cały dzień. Świetna sprawa czmychnąć sobie tak ze szczytu do miasteczka zjeżdżając po drodze trasą Stelvio 🤩 Ogólnie giornata spettacolare👌 Jutro w planach Santa Caterina ⛷️
    22 punktów
  16. Dziś pierwszy dzień jazdy w Bormio, od rana niebo w kolorze azzurro. Świetny śnieg od szczytu do wysokości około 1600m (Ciuk). Poniżej na trasie do miasteczka beton totalny bo padał wczoraj tam deszcz i zamarzło, puściło trochę z czasem. Za to wyżej sporo nowego śniegu, trasy wyratrakowane lecz po godzinie już rozjeżdżone. Piękny dzień, pojeżdżone dużo. Co tu dodać? A no pizza Diavolo (9e) wpadła do brzucha przy trasie PŚ. Także wilk syty i wyjeżdżony 😃
    22 punktów
  17. Dzisiejsze Rohacze - warunki wspaniałe. Parking pełny. Kiedy wyjeżdżałam, nawet przy drodze wyjazdowej samochody aż za karczmę. Do południa dobry śnieg, trochę od 11 rozjeżdżony na stromiznach, ale nie rozmiękkał. Tłumy jakoś się rozlazł po wszystkich trasach, w sumie dało się pojeździć, choć wolałabym trochę więcej swobody . "Padak" wyratrakowany , tam tłumów nie było. Na Salatyny szły pielgrzymki skiturowców, kolejka jak na Giewont. Ma dosypać, będzie dobrze.
    22 punktów
  18. Rusin Ski dzisiaj.. wiosenny dobry stok .. ludzi masa (15 autokarów różnych szkółek)...trochę przecierek ale dalej OK - jak to Rusin.. Bukowina (UFO kręci oczywiście) A gdzie indziej na polach. gówno nie śnieg...
    22 punktów
  19. Jaworzyna Krynicka 15.02.2024 Warunki i odczucia jak z przełomu marca i kwietnia. Śniegu coraz mniej, mam wrażenie że prawie połowę mniej niż w ubiegłotygodniową środę gdy jeździłem ostatnio na Jaworzynie. Miękko od rana na wszystkich trasach. Najlepiej trzymała się czarna piątka, tam podkład dosyć twardy więc narty fajnie się opierały mimo że wierzchem rozmiękczony śnieg. W dolnej części trasy nr 5 już miejscami wytopy i przetarcia. Ciekawe do kiedy wytrzyma w przyzwoitych warunkach? Przyszły weekend - może być ciężko. Ogólnie na trasach trzeba uważać bo czasem jakiś kamień między zaspami rozjeżdżonego śniegu można znaleźć. Trasa nr 4 praktycznie do zamknięcia, zjechałem rano raz, bardzo pozwężana i też z kamieniami, pod orczyk sypali śnieg łopatami żeby był przejezdny. Trasa 2A zamknięta, niby ochrona śniegu do zawodów PŚ w Snowboardzie (ciekawe czy się odbędą) ale dzisiaj były tam bramki i trenowali do zawodów. Rano zachmurzenie, po 10 zaczęło się wypogadzać. Pojeżdżone od 9 do 15. Było ok, bez szału bo teraz o szał ciężko... może na Kasprowym w kotłach. Trasa nr 4 Zamknięta 2A Trasa nr 5 Chętnych do orczyka na piątce trochę było, kolejki robiły się od 10:30 do 11:30, od 5 do 10minut, tylko przez godzinę, później na bieżąco. Dół o godzinie 12:30 Tatry Środek głównej trasy o godzinie 15
    22 punktów
  20. Wisła- Soszów Pojeżdżone z rana Warunki całkiem ok Myślę że do weekendu bez problemu będą kręcić. Ludzi może z 20 narciarzy
    22 punktów
  21. cz.2 Często jak jestem na Pilsku wchodzę pod koniec dnia na szczyt. Dziś również wszedłem na Pilsko pogoda ciągle walczyła raz na szczycie była mgła a czasami było widać Tatry i Babią górę.
    22 punktów
  22. W zeszły weekend udało mi się odwiedzić dwa słowackie ośrodki narciarskie, nieco zapomniane. Pierwszy to Zuberec Janovky (czyt. Janołki), drugi to Čertovica. Na Janovkach udało mi się pojeździć wieczorem w sobotę. Do tego miejsca mam spory sentyment z dzieciństwa. Jeździłem tutaj wiele lat temu. Dzisiaj ten średniej wielkości ośrodek nie przyciąga zbyt wielu ludzi. Obok ośrodka Janovky jest Milotin, de facto było to połączone, jednakże ten drugi od kilku lat już nie działa. W Janovkach mamy do dyspozycji wyciąg talerzykowy typu Tatrapoma H180 z 1978 roku, o długości ponad 1100 m. Wyciąg jest szybki. Kolejnego dnia miałem w planach jakąś wycieczkę skiturową, jednakże z uwagi na utrzymujący się w górach beton, lód i lodoszreń wybrałem jazdę w ON. Wybór padł na SKI Čertovicę. Miejsce to znajduje się na przłęczy o tej samej nazwie. Przebiega przez nią jedyna droga, przecinająca Niżnie Tatry. Z uwagi na dosyć trudne trasy w tym ośrodku, nie przyciąga zbyt wielu narciarzy. To miejsce zdecydowanie dla koneserów, choć ma wiele plusów, takie jak bardzo wysokie położenie, długo utrzymujący się śnieg. Pomimo tego, od lat Čertovica jest otwierana tylko na weekendy. Stok daje niesamowicie duże możliwości freeridu. Znajduje się tam jedna z najstromszych tras na Słowacji. Główny wyciąg talerzykowy Tatrapoma, który liczy około 900 m, pokonuje różnicę poziomów ok 290 m. 20240121_114644[1].mp4 Do dyspozycji zjazdowych mamy cały las obok wyciągu: Z tej samej zaczynają się jedne z dłuższych tras biegowych (narciarskich) na Słowacji. Po jeździe na stoku, wypad na biegówki okazuje się być strzałem w dziesiątkę. Można się solidnie porozciągać.
    22 punktów
  23. Korzystając z faktu, że w grudniu chętnych do narciarstwa jest mniej, niż w innym okresach sezonu wybrałem się w Dolomity, aby sobie przypomnieć kilka rzeczy, a kilka innych zobaczyć spokojnie pierwszy raz bez pośpiechu w stylu: "dlaczego mamy być w pierwszej gondoli?", albo: "zjemy obiad tutaj, będziemy czekać na stolik godzinę, ale to jest bardzo słynna restauracja"- (wiem, wiem, można zarezerwować), czy w końcu: "wiesz, moglibyśmy już na dzisiaj kończyć". Tzn, pojechałem sam i na razie sobie to chwalę. Z samej podróży, przejeżdżając przez Brenner jest problem, krótką chwilę po opłacie za przejazd, bo dwa kilometry za granicę we Włoszech jest remont. Całe te cztery kilometry zajęły godzinę. Ostatnimi laty, metodą prób i błędów doszedłem do wniosku, że optymalnym miejscem do eksploracji Dolomitów jest Val di Fassa. Ponieważ oprócz dostępu do SellaRondy (co jest ważne) mamy też do dyspozycji więcej ośrodków, niż w innych miejscach. I to mam na myśli dystans maks. do pół godziny samochodem. Konkretnie mieszkam w Campitello. Ogólnie śniegu nie jest zbyt wiele. Na trasach oczywiście nie można narzekać, poza trasami słabo. Drogi czarne, suche, kluczowe przełęcze przejezdne. Co się tyczy śniegu, to jest większa część śniegu wytworzonego. Jest to odczuwalne, zwłaszcza pod koniec dnia, gdy można spotkać wyszczotkowany z luźnego śniegu beton. Natomiast warunki do jazdy są bardzo dobre. Jeżeli chodzi o procent otwartych tras, to wygrywają Val Gardena i Val di Fiemme z Obereggen (75-90% otwartych tras). Słabiutko jest pod Civettą (planowałem tam jeden dzień- czas jazdy samochodem 50 minut), ale jest otwartych mniej, niż 30% tras. Równie kiepsko jest w SanPe, gdzie zresztą też planowałem jeździć, ale nie wiem jak to się skończy. Arabba też nie bryluje, oprócz obowiązków wynikających z SellaRondy, to ma jeszcze otwartą całą górę pod Porta Vescovo z tymi arabbowskimi czarnymi trasami i tyle... Cała nitka w stronę Marmolady (Mesola, Padon etc) zamknięta. W samej Val di Fassa jest otwartych 41 na łączną liczbę 105 km. Ale żeby nie było, jest mnóstwo jeżdżenia i cała masa możliwości. A przy tym, o ile w niedzielę było więcej ludzi i był to dzień po świeżym opadzie, i trasy mocno się degenerowały ok. 14:00, o tyle od wczoraj ludzi jest bardzo mało. Naprawdę mało, a jeżeli wybierze się n.p. Ciampac, to jest się dosłownie samemu. Dzisiaj w tamtych rejonach jeździłem z pewną obawą, że jeżeli coś mi się stanie, to przecież nikt tego nie zauważy😀. O Ciampaku jeszcze będzie. DolomitiSuperski za nic nigdy mi jeszcze nie zapłacił, ale spróbuję: to jest nieprawdopodobny termin do narciarstwa w tym regonie, polecam. A teraz po kolei: Dzień 1. ValGardena Z Campitello wjazd dużym funiforem i otwiera się prosta droga do Val Gardeny. Zanim zamkną Saslonga i czarną 3 z okazji PŚ zobaczę co tam słychać. Sella Sassolungo Saslong (z boku od tego wspólnego odjazdu z Ciampinoi) A to już Saslong z PŚ i dół Potem wjechałem na górę i pojechałem czarną trójką Warunki śniegowe bardzo dobre. Na Saslongu dużo takiego lodowego żwiru, ale nie stanowiło to problemu. Secedę i MontePana zostawiłem sobie na inny dzień. Potem korzystając ze wczesnej pory przerzuciłem się na Dantercepies, dla widoków i dla trasy Cir, którą jeszcze nie miałem okazji. W stronę AltaBadia W stronę Val Gardeny A to bohaterka drugiej części dnia Na początku myślałem, że to jakaś pomyłka, bardzo przyjemne czerwone zbocza. Na pierwszej ściance oddałem honor, a na trzech, czterech kolejnych honor i jeszcze więcej. Zjechałem na sam dół, który nie jest dołem z dolną stacją gondoli Dactercepies, trzeba podjechać krzesełkiem i stamtąd zjechać już czerwoną do Selvy. Ogólnie bardzo fajna i wymagająca trasa. Polecam pojeździć nią rano, po południu na zmęczonych nogach to chyba niekoniecznie. Cir Rano jeszcze przed Saslongiem pojechałem czerwoną trasą Falk od Piz Seteur do Plan de Gralba. Bardzo ciekawa, dość łatwa, ale dająca dużo radości trasa zaliczana do Legendary 8 (ośmiu powodów do dumy Val Gardeny). W tym dniu zrobiłem połowę: Falk, Cir, Saslong i 3). Zostały jeszcze Bravo, La Longia, Gardenissima i PIlat. Znam je wszystkie, ale powtórzę, dlatego Seceda jeszcze będzie. Masyw Selli na koniec dnia CDN
    22 punktów
  24. Dzisiaj był rewelacyjny dzień w Val Gardenie. Start 8:30 wraz z odpaleniem wyciągów w Plan de Gralba i koniec po 16:40. Dzisiaj były też zawody DH na Saslongu, udało się co nieco zobaczyć, super wrażenie. Załapaliśmy się też na dekorację podium po zakończeniu zawodów. Dominik Paris jako pierwszy Włoch wygrał DH w Val Gardenie od 2001 roku. I po raz pierwszy od 46 lat zwycięzca pochodzi z Południowego Tyrolu. Pewnie świętowanie będzie trwać do rana. Warunki narciarskie bardzo dobre, ideala pogoda i mróz. Oczy aż bolą od widoków. Ludzi trochę było, weekend + piękna pogoda + zawody PŚ, ale były też miejsca i chwile gdy było bardzo luźno. Płonące pod zachód Dolomity to coś niezwykłego. Ogólnie Dolomity TOP 😁 Aleksander Aamodt Kilde startuje Ostatnie przygotowania nart przed startem 1. Dominik Paris, 2. Aleksander Aamodt Kilde, 3. Bryce Bennett Magiczna sceneria popołudniowych Dolomitów
    22 punktów
  25. Dolina Aosty Pierwszy tydzień października spędziłem w Dolinie Aosty, wraz z kumplem zakupiliśmy tanie loty z Krakowa do Turynu, tam wynajem samochodu i zwiedzanie Doliny Aosty wraz ze szlakami górskimi oraz akcentami narciarskimi. Mieszkaliśmy kilka kilometrów od Aosty. Niestety moje plany bardzo mocno zweryfikowała kontuzja kostki której uległem przed samym wyjazdem, więc przeszedłem zdecydowanie mniej niż zamierzałem, ale i tak sporo zobaczyłem więc wyjazd zmarnowany nie był. Teraz trzeba podleczyć kostkę do sezonu narciarskiego... Miejsca które zobaczyłem / przeszedłem / przekuśtykałem (różnie z nogą było): - Doliny pod masywem Mont Blanc - Val Veny, Val Ferret - Breuil-Cervinia - Wjazd kolejką Skyway Monte Bianco - Courmayeur - Szlaki w Parku Narodowym Gran Paradiso Mimo że był to październik to temperatury były wybitnie letnie, po prostu było bardzo ciepło 25-28 st. w dolinach, wyżej w górach też grubo ponad 20 st. Całe dnie na krótkie spodenki i podkoszulek. Nawet na szczycie Punta Helbronner po wjeździe kolejką Skyway Monte Bianco na 3466m n.p.m. słońce bardzo paliło. Region piękny, na pewno warty powrotu w przyszłości, bo wiele miejsc jest do zobaczenia. Dorzucam trochę zdjęć z różnych miejsc. [Post trochę długi, ale jest dużo zdjęć oraz opisów] Lot Już sam lot do Turynu obfitował w piękne widoki na Alpy, świetnie były widoczne lodowce jak i wiele stacji narciarskich. Alpejskie giganty pięknie się prezentowały gdy samolot zniżał się już do lotniska w Turynie. Jezioro Hallstättersee wraz z miasteczkiem Hallstatt (po lewej stronie), na południu widoczna trasa w ośrodku Krippenstein Ośrodek Zell am See oraz w głębi Skicircus Saalbach - Hinterglemm - Leogang - Fieberbrunn Wysokie Taury, na północ od dwóch jezior widoczny lodowiec Kitzsteinhorn, po lewej lodowiec Pasterze oraz najwyższy szczyt Austrii Grossglockner (sam szczyt na samym skraju zdjęcia) Lodowce wokół Grossvenediger Po prawej lodowiec Hintertux (ten pomiędzy szczytami) lecąc myślałem czy akurat aktualnie tam jeździ może stały bywalec @marionen Po lewej lodowiec Stampflkees z charakterystyczną rysą Pod statecznikiem skrzydła przy dłuższych jęzorach lodowcowych szczyt Monte Cevedale, pod lewym statecznikiem widać skrawek tras narciarskich w Pejo. Tutaj szerzej widać Pionowa dolina po lewej to Valtellina, prowadzi do Bormio, rozwidlenie w prawo prowadzi do Santa Cateriny. Biały szczyt po prawej to Monte Zebru 3735m n.p.m a za nim Ortler 3905m n.p.m, na lewo od niego wąski pasek śniegu na grani to letni ośrodek narciarski na Passo dello Stelvio. Lodowce wokół Piz Bernina Jezioro Como, widok od południa Masyw Monte Rosa i okolice, Matterhorn po lewej Mont Blanc Nad Turynem i okolicą szara czapa, zapewne smogowa typu letniego bo bardzo ciepło po wylądowaniu 27 st. Saint-Pierre Miejsce noclegów. Wschód słońca nad Doliną Aosty, postrzępiony szczyt po prawej to Monte Emilius 3559m n.p.m. Skoro Italia to i cappuccino rano, w tle góry w parku narodowym Gran Paradiso (po środku osty szczyt to Grivola 3969m n.p.m) Nocne wycie do księżyca, po lewej zamek Castello di Saint-Pierre Widok spod zamku na Saint-Pierre i okolicę Val Veny W początkowym odcinku doliny są imponujące widoki na Mont Blanc i lodowiec Brenva Lodowiec Estellette Rifugio Elisabetta Val Ferret Przy samym lodowcu, a właściwie między jego częściami znajduje się futurystyczny biwak Bivacco Giusto Gervasutti Może cel wędrówki na kiedyś, już ze sprawną nogą https://www.uniqhotels.com/bivacco-gervasutti Platforma Widokowa Zawieszona nad doliną obok Pre-Saint-Didier w drodze do La Thuile Breuil-Cervinia Sporo budynków ma lata świetlności za sobą, wielkie apartamentowce i tez mniejsze budynki, są też nowo wyglądające ale dużo jest takich nadgryzionych zębem czasu. Okoliczności przyrody wokół za to fenomenalne. Trwa przebudowa parkingów przy gondoli Budowa nowej trasy na dół Malunek narciarza oddaje trochę "podstarzały" obraz kurortu. "Uroczy" dawny budynek kolei linowej Już w połowie listopada pierwsze zawody szybkościowe PŚ. Może tym razem dojdą do skutku... (rok temu odwołali z powodu niewystarczającej liczby śniegu, ale miały być też wcześniej). Pierwszy raz trasa zawodów PŚ będzie przebiegać w dwóch krajach oraz pierwszy raz aż na tak dużej wysokości. Prace przy trasie na lodowcu ciężkim sprzętem trwają, jest też o tym głośno w internecie, niekoniecznie jako pozytywna sprawa... Biała czapa to Breithorn 4164m. n.p.m, po prawej szczyt Klein Matterhorn 3883m n.p.m w nim od lewej górna stacja kolejki linowej a po prawej górna stacja nowoczesnych kolejek gondolowych (jedna która biegnie równolegle do kolei linowej a druga która łączy stronę włoską ze szwajcarską bez podpór - Matterhorn Alpine Crossing) Alpiniści na Breithorn Skyway Monte Bianco Nie wjechać na górę będąc w okolicy to grzech... Dent du Geant Widok na Aiguille du Midi Ludzie na lodowcu Mont Blanc Z lodowców co jakiś czas dobiegały, stuki, puki, jęki i huk rozpadających się skał. Ciężki czas dla nich. Matterhorn Masyw Monte Rosa Courmayeur W drodze do Courmayeur wita już Mont Blanc Parco Nazionale Gran Paradiso Mówią że Park Narodowy Gran Paradiso to włoska wersja Parku Narodowego Yellowstone. Jest najstarszym parkiem narodowym we Włoszech założony w 1922 roku w celu ochrony zagrożonych gatunków, zwłaszcza koziorożca. Park ten zrobił na mnie świetne wrażenie, trzeba będzie koniecznie tam wrócić. Po lewej szczyt Gran Paradiso 4061m n.p.m wraz z lodowcami Szczyt Gran Paradiso Lodowce na Gran Paradiso Odpoczynek z widoczkiem Pont di Valsavarenche Może kogoś zainspiruje ten wpis nad zaplanowaniem wyjazdu w tamte okolice. Absolutnie warto!
    22 punktów
  26. Ja już niestety w pociągu, więc wrzucam ciepłe zdjęcia od kolegi 🤫 Jest zachwycony, mówi że w tym sezonie takiego warunu jeszcze nie miał Śniegu nie brakuje, więc będzie jeszcze długo jeżdżone. Nie mniej, klasycznie, w dolnej części Goryczkowej przydałoby się rozstawić ze dwie-trzy armatki i łatać przetarcia, bo już miejscami wychodzi a to brązowe, a to zielone.
    21 punktów
  27. Pomorze - Wieżyca Koszałkowo kręcą dalej 🤪🤠
    21 punktów
  28. Pilsko wczoraj „warun dla koneserów” - cały dzień śnieg….cały dzień deszcz..zero ludzi …super
    21 punktów
  29. Zima w Polsce w tym roku niespecjalna jakaś (zwłaszcza luty), na szczęście nie w całej Europie tak wygląda. Hintertux się jakoś broni, choć i tu mogło być lepiej. Było tej zimy kilka super opadów, jednak nie do końca pomogły. Wszystkie duże powdery, czyli takie od 50 do 120 cm na dobę były przy bardzo silnym wietrze S, S-W 6do8 i niewiele tej pokrywy białego zostało na stokach i pobliskich miejscówkach do freeride. Najgorzej wywiewało z moich ulubionych terenów po prawej (orograficznie) stronie ośrodka, między gondolami. Do tej pory jeszcze po nich nie zjeżdżałem (w tym sezonie). Nieco lepiej wygląda lewa strona lodowca, ta pod Kleiner Kasererem i Lärmstange. Na szczęśce parę razy udało mi się pojeździć poza trasami i nawet na dedykowanych do tego nartach. Głównie pod kanapami Lärmstange 1,2 i pod Kasererem oraz Lärmstange (szczytami) Lärmstange kanapy i okolice Nie byłem oczywiście jedynym który miał ochotę pojeździć po nieratrakowanym i trzeba się było uwijać w odpowiednim tempie. Na trasach też oczywiście nie było źle 11b Sonnenhang oficjalnie jeszcze w tym sezonie nie była czynna (podobnie jak 8a Buggelpiste) Nie obyło się bez strat w sprzęcie, nie które zlodzone skałki były przykryte tylko niewielką ilością śniegu Najlepsze warunki pod ścianami Kaserera i Lärmstange, żeby robić fajne linię trzeba trawersować jak najbliżej pod skały by nabrać odpowiedniej wysokości. Czasami widać małe obsuwy Linie całkiem fajne, sępy jednak niszczyły śnieżne pola w szybkim tempie Pod Lärmstange mam zawsze mieszane uczucia. Tylko tutaj bardziej jak na obrany tor jazdy, patrzę w górę czy nie obrywa się jakaś skała... Miejsc mocno rozjeżdżonych nie brakuje Widok na różne warjacje tras nr 2 Lärmstange od dołu Niższa część ośrodka Okolice kanap bardziej i mniej rozjechane Sztruks starałem się omijać w takie dni jak ognia (ale w inne dni też jeździłem) Pojeżdżone oczywiście solidnie i z radością jaką tylko narty mogą dać... Kolejny wyjazd planujemy w połowie marca, mam nadzieję, że jeszcze coś dopada w mojej ulubionej części ośrodka. Pozdrawiam.
    21 punktów
  30. Dzień dobry Soszów 😎 Soszówglacier wciąż daje radę. Pozdrawiam 😁
    21 punktów
  31. Wisła -Niwa Osada Pojeżdżone z rana w naprawdę dobrych warunkach. Najlepsze bo było rano twardo a w nocy na plusie. Tak więc uważam że utwardzone zostało jak do pucharu świata. Zresztą widać że właściciel cały czas robi kawał dobrej roboty. Stacja z roku na rok się rozwija- inwestycje różnej maści nie tylko kulinarnej. Brawo 💪
    21 punktów
  32. Tak,powyzej Miziowej dzis bylo ok - twardo, nawet lodowo po wczorajszym deszczu. Ale i ponizej znosnie. Oczywiscie są miejsowe przetarcia i jesli temp bedzie taka jak na prognozie powyzej to mają wyzwanie zeby utrzymac trase. Najgorzej na samych Szczawinach - widac na kamerce).
    21 punktów
  33. Dziś zmroziło na Jaworzynie, warunki na razie bardzo dobre👌
    21 punktów
  34. Szczawnica Palenica 9.02.2024 Tak jak pisałem wcześniej, słaba pogoda pozwoliła na dostępność trasy FIS od rana więc przyjechałem. Karnet dzienny z promocji przedsezonowej. Dzień wcześniej trochę padał deszcz, w nocy ciepło na plusie. Cudów nie oczekiwałem. Trasa FIS naśnieżona bardzo solidnie, widać że jeszcze sporo grubości w pokrywie śnieżnej, żadnych przetarć czy też nawet małych przebarwień, tym mnie zaskoczyli. Dużo słabiej wygląda polana pod Szafranówką i trasa rodzinna, tam miejscami brązowo. Stok od rana miękki ale nie jakoś strasznie, narta wchodziła to fakt ale było ok, przez dwie godziny względnie równo, z czasem stok się przekopał i zmiękł, konsystencja mokrej kaszy. Dużo słabiej na wspomnianej Szafranówce i Rodzinnej, tam śnieg maziowaty, łapiący, no i czasem jakieś grudki ziemi. Pojeździć pojeździłem od 9 do 16, w sumie cały czas trasa FIS, dwa razy jechałem rodzinną na około. Ludzi mało choć ktoś tam jeździł, ale głównie na Szafranówce i na Rodzinnej. Rano było pochmurnie, szaro, nawet 5 minut padał lekki deszcz, od południa zrobiło się jaśniej i nawet jakieś przejaśnienia słońca zza chmur. Kolor i ilość śniegu przy dolnej stacji nie zachęca. Lodowiec FIS jeszcze się trzyma. Mroczne Tatry Szafranówka obraz nędzy i rozpaczy pośrodku zimy. Rodzinna trasa na około Dojazd do dolnej stacji. Teraz przeczekać kolejne opady deszczu w najbliższych dniach i dojeździć jeszcze Jaworzynę do końca karnetu.
    21 punktów
  35. Pierwsze 2,3 h idealnie, później miękko i z czasem coraz większe odsypy i muldy, trochę lodu też zaczęło wychodzić. Później w temacie Czarna Góra skrobne więcej informacji.
    21 punktów
  36. Karpacz Ski Arena | 20.01.2024 Otwarty pierwszy raz od 2019(?) zjazd z Kopy skutecznie zachęcił mnie do przyjazdu do Karpacza. Start 6:50 z Wrocławia. Pierwsze zaskoczenie, już na A4 dużo aut z trumnami na dachu, na szczęście wiele z nich pojechała dalej na Niemcy(w końcu sobotnia wymiana turnusów w Alpach). Drugie zaskoczenie, o 8:40 mocno dogęszczone parkingi na Olimpijskiej, w większości byli to jednak turyści piesi, dodatkowo przeszkadzał nie działający parkomat. Krótkie podejście pod stację, kupujemy karnet i wio. I na starcie widać kto jest tu najważniejszym klientem dla stacji - turysta pieszy ! Nieprzygotowany podjazd na nartach pod wyciąg-Zbyszka, po zjeździe trzeba ściągnąć narty, zejść-wejść po kilkudziesięciu schodach i ustawić się w kolejce na krzesełko z nartami w ręku stojąc w kolejce razem z pieszymi. No dobra, ruszamy w górę - szacun dla Panów z obsługi, kupę roboty mieli przy amebach umysłowych nieumiejętnie wsiadających na wyciąg. Nowy Zbyszek robi robotę - na moje oko leci na maxa tj. 5m/s czego nie spodziewałem się po wyciągu przewożących głównie pieszych, takie raczej bywają sztucznie zwalniane jak w Czarnej Górze czy Szczyrku a tu miła niespodzianka. Mimo długiej trasy wjazd na górę trwa naprawdę szybko. Trasa z Kopy - czarna, dobrze przygotowana jak na drugi dzień działalności, wyratrakowana szeroko. Gdzieniegdzie wystawało jakieś zielsko, krzaczki ale na spokojnie do ominięcia. Zjazd na sam dół-coś pomiędzy 2,5-3km, jest co jechać, ponad 500m przewyższenia. Po 11 kolejka na dole gęstnieje, 12-13 apogeum, kolejka do kas wije się niczym wąż ale do wyciągu max. 10 min. Narciarzy w kolejce - tak 1/3 osób. W tym czasie katuję Euro- fajna czerwona trasa z szybką pomą wzdłuż, kilka zjazdów zrobione. Liczykrupa to już trasa niewiele stromsza od Puchatka- jako element dłuższego zjazdu ok ale osobno nie ma sensu. Jeszcze wyjazd talerzykiem Jan i powrót po 14 na Zbyszka. Jazda do 15, na trasach równo choć miejscami lodowo, czarna z Kopy trzymała się najlepiej. Niestety na czarną zapuszczało się sporo maruderów bez umiejętności, mimo dobrych warunków mieli walkę o życie. Pogoda igła, -5C na dole, na górze zimniej i wiało ale na Kopie to standard. Karpacz Ski Arena to nadal skansen, obsługa też to potwierdziła, mimo wymiany Zbyszka na nowego perspektywy stacji są słabe. Pojechałem nawet offpiste na dół Grosika i Złotówki(te mogły nie być otwarte przez jakieś 10 lat nawet). Łącznik z Euro na Grosika zarośnięty grubo zielskiem bez naśnieżania, sam wyciąg zaniedbany, choćby napadało 2-3m śniegu nie do uruchomienia(chciałbym się mylić). Łącznik Grosika z Liczykrupą już lepiej(woda do naśnieżania doprowadzona, utrzymana przez ratrak). Generalnie naśnieżanie zrobione ale nie ma skąd brać wody. Dla mnie stacja do pojeżdżenia raz na ruski rok i tylko przy otwartej czarnej z Kopy, tak to nie ma sensu. Na dodatek karnet całodzienny-150 + parking-30. Identycznie płaciłem w Janskich Lazniach za karnet+parking. A to inna liga przecież. Pierwszy wyjazd Zbyszkiem Widoki super na Karpacz i Kotlinę Jeleniogórską Czarna z Kopy - szeroko i równo Euro - fajna czerwona z szybką pomą Łącznik Euro-Grosik-zarośnięty, nierówny, bez naśnieżania
    21 punktów
  37. Dzisiaj odwiedziłem Stożek. Na stok wyszedłem o 9:40. Temperatura w centrum Wisły była -2°. Pod wyciągiem było -4.5°. Jeździłem 4 godziny. Na początku warunki dobre potem lód. Do wyciągu na bieżąco.Pomimo zamkniętej trasy czarnej dało się jezdzić.
    21 punktów
  38. Czantoria, ludzi sporo trzeba było poczekać kolejce kilka minut, twardo, od 12:00 warunki trudne. Śniegu poza trasami 5cm, odradzam skiturę na szczyt i wyjeżdżanie poza trasę.
    21 punktów
  39. Jaworzyna w towarzystwie @lski@interia.pl Zaskakująco ciepło - rano jak wyjeżdżałem z domu było -20, a już około dziewiątej na dole -6 a u góry 0. Trasy trzymają, ludzi trochę jest ale bez tragedii. Czynne trasy 1, 2, 2a, 3. W trakcie naśnieżania 4, 5, 6 i 7.
    21 punktów
  40. Czarna Góra wczoraj. W nocy spadło ok 12-14 cm świeżego śniegu, temperatura z rana na otwarcie na dolnej stacji pokazywała -5,5 C i taka utrzymywała się przez cały dzień (trochę wyższa niż w sobotę). Tylko na samej górze wiało i trochę mgły, niżej od rana przebijało się slońce i bezwietrznie. Effka i B przygotowane bardzo dobrze, ratrakowane chyba przed samym otwarciem bo nie było na nich w ogóle tego świeżego opadu jak w sobotę. B trzymała bardzo dobrze do ok 12-13, wtedy zaczęły się pojawiać rozjeżdżenia i lekkie odsypy głównie w dwóch miejscach: w górnej części, na tym pierwszym stromszym odcinku i w dolnej, nad tą polaną gdzie B łączy się z A. Czarna A oficjalnie nadal zamknięta, jest tam już jednak naprawdę sporo śniegu, non stop na całej jej długości pracują armatki, zapuszcza się już tam tylu chętnych, głównie snowboardzistów, że z kanapy wygląda jakby była normalnie otwarta. Wygląda, że na dniach powinna ruszyć, a już na najbliższy weekend na pewno. Na Żmiji też już pewnie leży sporo śniegu, ale nie wiem czy przygotowują C i D. Frekwencja, mimo znacznie lepszej pogody niż w sobotę, trochę niższa, jazda na okrągło, non stop bez żadnych kolejek przez cały dzień. W cenniku niski sezon (do 21 grudnia), ceny zarówno w CG jak i w Zieleńcu są utrzymane na poziomie z zeszłego roku, obecnie karnet 4 h 100zł, karnet 7 h 115zł. Jazda nocna na razie tylko w weekendy.
    21 punktów
  41. Na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktos musi zacząc pierwszy. Pilsko 19.11.23 inauguracyjne skitury Od Szczawin na nartach po trasach. W dół az do parkingu...ale 2 razy na stromszym odpinałem narty. https://fatmap.com/adventureid/93042486/start
    21 punktów
  42. Cześć. Generalnie początek października to już ostatnie przygotowanie przed pełnym sezonem i spory ruch grup sportowych z całego świata. Wcześniej (do początku października) bywało od 200 do 1700 osób na dzień. Dzisiaj 2700. Wczoraj 3000. Dzień tygodnia nie ma specjalnie znaczenia, pogoda również. Grupy sportowe muszą trenować gdzie i kiedy się da. Turystów i narciarzy indywidualnych jest mało, a to oni robią ruch w weekendy i ładną pogodę. Nie ma tragedii, te zdjęcia które wstawiłem przed kasami to tylko na otwarcie gondoli, po godzinie (może 1.5) kolejek już nie ma i jazda na bieżąco. Przy orczykach kolejki tak do 12. Wczoraj widoczność była dużo lepsza jak dzisiaj, ale wiało jeszcze mocno (jednak nie tak jak w piątek do 170 km/h). Dzisiaj bardzo spokojnie, większość dnia za to w ograniczonej widoczności. Od połowy lipca najlepsze warunki śniegowe... Na górze mglisto Ale za to zimowo. Cały dzień powyżej Fernerhaus na minusie Z 13 na 15 wydłużono otwarcie tras narciarskich, tzn inaczej, po 15 nie wpuszczają już z nartami do gondoli. O 15.30 orczyki jeszcze jeździły. W ciągu dnia trochę się przejaśniało od czasu do czasu. Freeriderzy przy stokach niszczą każdy świeży opad, nawet taki 5 cm na lodzie i kamieniach. Jak ktoś chce off piste to tylko z rana. Trasy trzymają, oprócz 3 od przełamania (tzn tak ja myślę subiektywnie). Im bliżej 15 tym pogoda robi się bardziej przejrzysta Pozdrawiam.
    21 punktów
  43. Kasprowy w sobotę było okno pogodowe. Zjazd Goryczkową do mostku na nartostradzie (800m od Kuźnic) , zjazd Gąsienicową przez Królowa Polana do Nosalowej przełęczy. Planując wyjazd na Kasprowy warto wiedzieć że zamknięty został dojazd do Kuźnic. Przystanek dla busów i taksówek przeniesiony jest na skrzyżowanie ul. Przewodników Tatrzańskich i ul. Karłowicza. Odcinek 1300 m od ul.Karłowicza do stacji dolnej kolei na Kasprowy tylko pieszo ok 0,5 godz, bez możliwości dojazdu busem taxi. Niżej pojawiły się krokusy
    21 punktów
  44. I caly weekend treningi mlodych zawodnikow. W niedziele GS równolegly na jednej trasie. Druga dostepna dla wszystkich. Super.
    20 punktów
  45. Tyle wygrać 🙂 Ludzi faktycznie sporo, ale nie przeszkadzało to jakoś specjalnie. Pogoda była włoska, warunki górą przyzwoite, na dole trudne do bardzo trudnych po południu. A i tak to mój najlepszy wypad w tym sezonie. Wiem, że co relację tak piszę, ale jakoś tak się poukładało 🙂 Przede wszystkim fajnie trafić do stacji z prawdziwego zdarzenia w prawdziwych górach, a nie tylko te pagórki i pagórki 🙂 20240317_114645.mp4 20240317_120627.mp4
    20 punktów
  46. Od Swiąt męcze Pilsko i nie da się przestac. No moze deszcz jutrzejszy przystopuje te zapędy. Ludzi brak za to powyzej Miziowej takie oto akcje... zdjecia z wczoraj. Samotnie w schronisku na kawie i ciachu I powrot z buta od Szczawin ale w jakim nastroju!
    20 punktów
  47. Nie no Rohace zdecydowanie nie...pogoda kiepska, warun katastrofa...no i ten nawał ludzi.. Dziś.....
    20 punktów
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...