Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

idealist

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    1 224
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    16

Odpowiedzi dodane przez idealist

  1. 3 razy mieszkałam z Kappl i dojeżdżaliśmy do Ischgl na narty. Sieć skibusow jest bardzo sprawna, zazwyczaj wyjeżdżaliśmy po 8 i nigdy nam się nie zdarza brak miejsca, raczej zawsze mogliśmy liczyć na miejsca siedzące. Dla osoby, która przyjeżdża stricte na narty Kappl jest doskonałą miejscówką.

    • Thanks 1
  2. Odpowiadając na pytanie dotyczące rajdu po Zillertal Arenie, proponuję Ci inną opcję. Zostaw samochód pod gondolą w Zell, jedź na nartach jak daleko będziesz chciał, a wrócisz skibusem do Zell. Robiliśmy tak kilka razy i jest to bardzo fajna opcja bez ciśnienia, że koniecznie trzeba wrócić do punktu wyjścia.

    Co do reszty, każdemu się podoba co innego. Dla mnie Hintertux to jazda na jeden dzień i wystarczy, narciarsko o wiele ciekawszy jest dla mnie Hochzillertal, ale ktoś by powiedział, że bluźnię… ogólnie de gustibus…

    • Like 1
  3. Jeżeli piszesz o gondolce Rastkogelbahn to tak - jest stara, mała i wolna, ale daje radę. 
     

    Oczywiście są różne filozofię poznawania ośrodków narciarskich, ale będąc tam jesteś rozpieszczany pod względem wyboru. Moim zdaniem na Mayrhofen i okolice można poświecić dwa dni, a pozostałe przeznaczyć na Arenę, Hintertux, ja bym też nie odpuściła wizyty w Hochzillertal.

  4. 26 minut temu, ski89 napisał:

    Myślę, że jednak masz problem ze sobą. I raczej na pewno jesteś masochistką. Po co wybierałaś zawód nauczyciela, skoro sama po byciu dzieckiem wiedziałaś jak wygląda "klimat" w szkole? Po co kupowałaś mieszkanie w miejscu narażonym na nadmierny hałas bawiących się dzieci? Dla porównania ja wybrałem pracę w IT, a później jak zaczęła mi przeszkadzać to przeszedłem na własną działalność w zupełnie innej branży. Pierwsze mieszkanie gdy kupowałem to miałem do wyboru na parterze przy patio oraz na 3 piętrze - dopłaciłem i wybrałem 3 piętro, bo parter wydawał się ryzykowny ze względu na hałas i brak intymności.

    Ty widać lubisz brnąć w problemy, a potem masz potrzebę wylewania żalu i narzekania na cały świat, jak to ktoś uprzykrza życie pewnej warszawiance. 😂

    Ooo, i polecieliśmy warszawką - jakże klasycznie 😂😂😂

    Serio, odstosunkuj się ode mnie Kolego, bo czytasz to, co chcesz wyczytać, słowa klucze ('nielegalnie') Ci dziwnie umykają. Masz tu dziesiątki bardziej godnych Ciebie interlokutorów. Nie dogadamy się i bez żalu - over and out.

    • Downvote 1
  5. 9 godzin temu, sstar napisał:

    Wiesz jak ktoś się wydziera jakby był głuchy to może być jednak niezbyt fajne. Weź dwie pary rozmawiające i przekrzykujące się nawzajem, przecież to kuriozalne. Można rozmawiać, spuszczając nieco z tonu, nie wszystkich musi interesować nasz przepis na ciasto, niestety niektórzy uważają, ze ich życie, problemy są tak interesujące, ze cały świat winien o nich wiedzieć. A przecież jadaca obok osoba może chcieć wypocząć od wrzasków i krzyków. Różnica bywa subtelna. Bo nikt nie oczekuje milczenia, ani nie ma prawa go oczekiwać. Ale kulturalnej cichej konwersacji czemu nie. Dzieje się to na wyciagu, dzieje się w mieszkaniach. Niestety bywa z deszczu pod rynnę. Często własne mieszkanie nie jest azylem. Niestety. Nawet mimo wyciszenia ścian. Wiec pozostanie w domu wcale nie rozwiązuje problemu inwazji hałasu. PS bywa, ze tez dołączam do dyskusji, bywa, ze słyszę, bywa, ze mnie to ciekawi, bywa, ze meczy i nudzi. Druga strona dobrze by miała to na uwadze.

    hmmm… off-topowo, choć nie do końca… pamietam swoje dorastanie, lata 80-te na osiedlu mieszkaniowym w Warszawie, mnóstwo dzieciaków, jak to w tym czasie, wiecznie na podwórku. Namiętnie grywaliśmy w koszykówkę odbijając piłką o mur przed wejściem do bloku, ktoś nawet nie do końca legalnie zamontował tam kosz. Graliśmy całymi dniami, latem dosłownie do zmroku. Naszym śmiertelnym wrogiem był pan K. mieszkający na parterze, bardzo blisko owego murka. Był osobą albo chorą psychicznie albo co najmniej niestabilną emocjonalnie i żeby nas odstraszyć i rozproszyć, głośno nas wyzywał i rzucał w naszym kierunku słoikami. Kończyło się interwencjami policji i podobnymi nieprzyjemnymi zajściami. Lata później spółdzielnia mieszkaniowa ustanowiła zakaz grania w sporty piłkowe w tym miejscu - pan K. chyba już wtedy nie żył…

    Kolejne lata później ’pani Idealna’ podjęła pracę w szkole, zamieszkała w upragnionym M i poczuła się we własnym mieszkaniu jak pan K. Po całym dniu pracy w hałasie rozsadzającym głowę wracała do domu, a na dole, bezpośrednio pod oknami, w miejscu szumnie zwanym ’ogrodem na dziedzińcu’ powstał nielegalny skatepark. Nie rzucałam słoikami jak pan K., ale byłam bliska obłędu i wspominam tan czas jako bardzo trudny w życiu. Zrozumiałam doskonale, przez jaką gehennę mógł przechodzić pan K. wiele lat wcześniej, jak mógł się czuć w miejscu, które miało mu dawać odpoczynek i wytchnienie… Mieszkanie zostało wystawione na sprzedaż, a ja modliłam się, żeby osoby oglądające nie przychodziły w porze największego natężenia hałasu.

    ’Wolnoć Tomku w swoim domku…’, ’wolnoć Tomku na wyciągu, w godnoli…’ - czy aby na pewno…?

    • Like 2
  6. I zakończenie myśli, bo edytor tego forum jest ustawiony niestety na bardzo krótki czas…

    Wymaga to jednak akceptacji faktu, że przez te kilka/kilkanaście minut będę tworzyć minigrupę z tymi przypadkowo spotkanymi ludźmi i liczy się dobrostan nas wszystkich, nie tylko mój i moich najbliższych. Być może trafię na ludzi rozmownych i wywiąże się tego jakaś wymiana, a może moi współtowarzysze wolą ciszę, może wręcz męczy ich hałas, i ja to uszanuję. To wszystko bardzo łatwo zauważyć jeśli jesteśmy uważni na drugiego człowieka. Zaakcentowany przeze mnie w poście otwierającym problem, moim zdaniem wynika z braku takiej uważności i stosowania brutalnego prawa siły - wygrywa głośniejszy, silniejszy, skuteczniej rozpychający się…

    • Like 7
  7. I jeszcze, napiszę to zapewne narażając się na kolejne kpiny i szyderę, miło by było pamiętać, że ludzie są naprawdę różni i mają odmienne potrzeby. W dzisiejszym przebodźcowanym świecie mamy coraz większą liczbę osób z fobiami społecznymi, stada introwertyków, u coraz większej liczby dzieci i młodzieży (dorośli pewnie mniej takich badań robią) diagnozuje się nadwrażliwość na hałas. Narciarstwo z drugiej strony jest z założenia jest sportem egalitarnym i niewykluczającym. Z jakiegoś też powodu, zapewne w dużej części wynika to z dbałości o naturę, na stokach nie dudni muzyka. Bycie na nartach, bycie otoczonym przyrodą i jej ciszą ma dla wielu osób działanie terapeutyczne.  Dla wszystkich wyżej wspomnianych osób złota rada nie brzmi ‚kup sobie stopery i zabij się na głucho w Bieszczadach’. Ci wszyscy ludzie mają prawo funkcjonować we wszystkich aspektach życia społecznego. Oni nikomu nie przeszkadzają, nie są inwazyjni, ale często gęsto są wręcz bombardowani agresywnymi bodźcami wbrew swojej woli i nie mając w sobie siły do przeciwstawienia się temu.

    Zostało napisane, że rozmowa jest osnową życia społecznego. Niekoniecznie. Jest nią komunikacja, a ta w olbrzymiej części odbywa się w sferze niewerbalnej. Udowodnione naukowo. W gondolkach można wypróbować magiczne działanie neuronów lustrzanych - wystarczy się uśmiechnąć, powiedzieć ’hello’ i dzieje się magia. Czasami wynikają z tego niewymuszone rozmowy, w których uczestniczy cały wagonik. Czasami podróż przebiega w ciszy, ale wszyscy są rozluźnieni i mniej zestresowani obecnością obcych ludzi koło siebie. 
     

     

     

    • Like 8
  8. 6 godzin temu, ski89 napisał:

    Na nartach MUSZĘ przestrzegać zasad savoir vivre, bo tak zarządziła Pani Idealna🤯😂 OK od jutra zaczynam. Znalazła się Irena Kamińska-Radomska ośrodków narciarskich. Zastanawiałaś się kiedyś czy w restauracji na stoku prawidłowo odłożyłaś sztućce?

    Wymiękam z Waszych życiowych problemów. Mam poważniejsze tematy do rozwiązania. A jak ktoś rozmawia na wyciągu, to dołączam do dyskusji, uważnie słucham(bo mnie ciekawi) albo podśmiechuje pod nosem. Nie robię z tego problemu i wykładu na temat rzekomego braku kultury. Dramat.🤦‍♂️

     

    Oczywiście nie może być mowy o bluzgach. A jeśli chodzi o empatię to jest nią też zrozumienie, że druga osoba akurat ma ochotę porozmawiać ze swoimi pasażerami kolei linowej. I jeśli nie będę nikogo obrażał, to nie widzę w tym nic dziwnego, że moja żona w trakcie jazdy na wyciągu będzie tłumaczyć współpasażerce przepis na ciasto. To komuś uwłacza i budzi jego harmonię życia? Jeśli tak, to na serio pozostaje tej osobie zostać w domu.

    Gdzieś wcześniej napisałeś, żeby dać żyć innym. To zrób to teraz i z laski swojej się ode mnie odczep. Nie możesz pogodzić się z tym, że istnieje savoir vivre, dobre maniery, że jest to pewien wypracowany system zachowań społecznych, który w założeniu służy dobru wszystkich, nie będziesz się takimi drobiazgami przejmował  - trudno, twoja rzecz i na tym skończmy naprawdę dyskusję. Koledzy wyżej dość obrazowo i wielkimi literami wyjaśnili o jakie zachowania chodzi, a o jakie nie.

    Nazywanie mnie ironiczne Panią Idealną, co zapewne odnosi się do mojego nicka, bez najmniejszej świadomości co za nim stoi, jest świadectwem Twojej kultury, a raczej jej braku. 

    • Like 6
    • Downvote 1
  9. 2 minuty temu, ski89 napisał:

    Fajnie że mogliście wylać swoje żale. Ulżyło chociaż?

    Większej głupoty niż to nigdy nie słyszałem - "Czy naprawdę tak ciężko przebyć drogę na wyciągu w ciszy?" @idealist Pani Idealna jak chcecie to rozmawiajcie sobie z mężem przez Whatsappa. Ja tam wole ze znajomymi, żoną, dziećmi czy innymi narciarzami porozmawiać werbalnie.

    Szkoda, ze nie zrozumiałeś przekazu. Chyba że wysłuchiwanie bluzgów lub bycie zmuszonym do słuchania o czyichś sprawach prywatnych nazywasz rozmową? I tak, od wysłuchiwania takich głupot wole ciszę, gapienie się na góry i własne myśli…

    Jadąc w swoim towarzystwie, na jednym krzesełku/w gondoli, możesz mówić co i jak chcesz, a będąc w towarzystwie nieznajomych już niekoniecznie - serio to takie nowatorskie, a może frustrujace sądząc po Twojej reakcji???

    • Like 8
  10. 14 minut temu, Lexi napisał:

    To tak zwany efekt "spuszczenia z łańcucha" i dotyczy wszystkich wakacyjnych wyjazdów - zimowych i letnich też.... no i nie jest to wyłącznie domena naszej nacji .... wystarczy posłuchać w innych "lengłidżach".

    Pewnie masz rację, choć w kulturze wyciągowej Niemcy zazwyczaj są bardzo oszczędni w słowach (ich język znam), Skandynawowie w towarzystwie innych też prowadzą króciutkie wymiany i z pewnością nie opowiadają sobie historii życia. Nasi rodacy się tu niestety wyróżniają in minus.

  11. Z przykrością przeczytałam udostępniony przez skionline.pl artykuł o znieważeniu słownym kasjerki w kasie jednego z polskich ON

    https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid0LHkAey81qFyK3SSZyqngST4wAnfgufQonA9fXCbuBvwdPHzKvVgRkQ4RvtwXCZDUl&id=172258442831915

    Nie chciałam wątku ogólnie pojętej kultury na stoku wplatać do mojej relacji z Włoch, ale kilkakrotnie podczas tego wyjazdu miałam tzw ‚ciary żenady’ i było to za każdym razem spowodowane przez kontakt z naszymi rodakami. Czy to ze mną jest coś nie tak, czy może na alpejskich stokach mamy syndrom spuszczenia ze smyczy?

    Przede wszystkim zadziwia mnie, że ludzie uważają, że są jedynymi użytkownikami języka polskiego w promieniu chyba 10km.

    Sytuacja 1 - czekamy na wejście do gondoli w Predazzo, a za nami bardzo przedsiębiorcza pani rozporządza swoją grupą ’rusz się, no nacieraj, przesuń się, popchnij, z tymi nie jedziemy (to było o nas, ufff…)

    sytuacja 2 - to samo Predazzo, pierwsze krzesło, polski młody tata w kolejce do bramek oczywiście na głośnomówiącym umawia się z żoną, narty mu się krzyżują, wprowadza wielki chaos, niestety traf chce, że trafiamy na czwórkę z tym panem i jego kolegą snowboardzistą, tu zaczyna się festiwal przechwałek, co chwila okraszanych soczystymi ’ku…’, ‚ch..’, nawet moje odezwanie się do męża po polsku nie wybija ich z rytmu, w końcu są fajni, są na wakacjach i mają ostatnie 15 minut wolności przed spotkaniem z żonami i dziećmi, to im wolno, a co…

    sytuacja 3 - gondola w Alpe Lusia, niczym niezrażona Pani prowadzi bardzo prywatną rozmowę z panem, pada bardzo wiele nazwisk, szczegółów - zero ostrożności, zero wyczucia i zero kultury. 

    To tylko kilka dość jaskrawych przykładów.

    Czy naprawdę tak ciężko przebyć drogę na wyciągu w ciszy? Czy aż tak trudno stwierdzić, że osoba obok rozumie nasz język? Czy zasady zachowania na wyciągach nie przypominają tych w komunikacji publicznej? Co prawda rzadko korzystam z tej ostatniej, ale nie przypominam sobie takich zachowań. 

    Oczywiście podczas wyjazdu mieliśmy kilka przemiłych ‚small talków’ z rodakami, ale niestety niesmak pozostał. Czy powinnam się do tego przyzwyczaić i uznać, że narciarstwo stało się sportem masowym i ciężko wymagać kultury od mas?

     

    • Like 8
    • Sad 2
  12. 10 godzin temu, matist napisał:

    To są łąki? Tam czerwono wszędzie. Trasy raczej krótkie.

    A z tymi łąkami to nie chodziło o Alta Badie?

    W moim odczuciu jak na ośrodki alpejskie jest tam bardzo dużo tras niebieskich, większość wyciągów ma niebieski wariant zjazdu i sam ośrodek znany jest jako miejsce dla osób uczących się. Ogólnie to w Alpach nie jest zbyt niebiesko i ciężko byłoby mi pomyśleć o ośrodku z przewagą takich tras 🤔

  13. 53 minuty temu, matist napisał:

    Bardzo mądre co napisałaś. 

    Obawiam się że mój wymóg planowania zestresuje mnie całkowicie. Jadę sam z 11 latkiem więc kilka godzin jazdy więcej to dużo. Termin mam tylko na ferie a jak załatwię urlop to temat zmiany terminu zamknięty. Może wogole od razu przyjąć włochy. 

    Tradycyjnie chciałbym blisko, tanio, luźno na trasach, dobrze przygotowane, itp itd ... i tak nie będzie. 

    Duże ośrodki to dużo ludzi - tak jak w Laax - a jak pojawił się wiatr to kolejki jak Białce bo zamknęli 70%ośrodka na kilka godzin. 

    Chciałbym ośrodek z przewagą tras dłuższych niebieskich i może max 100km to ludzi będzie mniej. 

    Włochy statystycznie dają dużo więcej szans na słońce. Na mnie te statystyki sprawdzają się bez pudła. Możesz pomyśleć o ’największej łące świata’ czyli Alpe di Susi. Z pewnością profil tras byłby odpowiedni, ale nie wiem jak tam z obłożeniem w lutym. Patrzę, że w przyszłym roku Środa Popielcowa wypada 14.02 więc pewnie będzie to też termin przerwy zimowej w IT, co zwiastuje dużo lokalnych narciarzy.

  14. W przypadku kwater rezerwowanych prywatnie obowiązują warunki odwołania określone w austriackim prawie hotelowym. Oczywiście w przypadku rezygnacji na krótko przed wyjazdem nie są to warunki tak korzystne jak w przypadku bookingu lub airbnb, ale za ten komfort się dopłaca. W okresie covidowym gospodarze byli bardziej elastyczni w kwestii późnych rezygnacji, ale myślę, że teraz, wraz z powrotem do dawnej liczby chętnych gości, wrócą stare reguły.

    Zastanów się czy na pewno warto z takim wyprzedzeniem fiksować się na jeden ośrodek i jeden termin. Przez wiele lat miałam podobną metodę. Rok wcześniej rezerwowałam w dobrej cenie dom dla grupy 12-20 osób, zależnie od liczebności naszej grupy. Kwatery mieliśmy owszem świetne, ale narciarsko wychodziliśmy różnie. Pamiętam lutowy wyjazd kiedy Ski Circus płynął, a temperatury w dolinie dochodziły do 20 stopni. Dla odmiany innego roku w styczniu kiedy rezydowaliśmy w Fieberbrunn na 6 dni nart, przez 4 dni padało po pół metra śniegu dziennie… Czarę goryczy przelał luty 2020 i zarezerwowana na wiele miesięcy wcześniej kwatera w Ischgl. Po dwóch dniach przyszedł orkan z potężnymi opadami śniegu (co juz tydzień wcześniej zwiastowały prognozy), co oznaczało sparaliżowanie tego ośrodka, całej doliny i sąsiednich ośrodków. Po dwóch dniach spakowaliśmy się i uciekliśmy do Włoch tracąc kilka tysięcy złotych wydane na tej kwaterze i wydając kolejne na kwaterę w IT. Ale przez kolejne 4 dni jeździliśmy - w słońcu i w naprawdę przyzwoitych warunkach.

    Powyższe doświadczenia nauczyły mnie bycia elastyczną w wyborze ON. Kwatera zawsze się znajdzie, duży ośrodek nie zawsze oznacza lepszej jazdy. Dołożenie kilku godzin podróży jest niczym jeżeli dzięki temu możemy pojeździć w o wiele lepszych warunkach.

    • Like 4
  15. Bardzo sumienna i szczegółowa relacja - dziękuję! Podczas grudniowego wyjazdu Sillian i Matrei też mnie urzekły i mam wrażenie, że są bardzo godnymi alternatywami dla ośrodków większych i bardziej ‚mainstreamowych’.

    pozdrawiam z powiatu piaseczyńskiego :)

    • Like 1
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...