-
Liczba zawartości
249 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez nikdob
-
Dzięki! Opinie wyglądają raczej sceptycznie, więc się nie będę napalał, tylko przymierzę z rezerwą
- 10 odpowiedzi
-
- buty
- boa system
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Instruktorzy to stosują z małymi dziećmi do nauki pługu. Częściej widziałem za granicą, rzadziej w Polsce (pewnie w Polsce się boją ostracyzmu ) ale ostatnio w Wiśle zauważyłem w użyciu. Instruktor ten zdecydowanie lepiej sobie radził, niż jego sfrustrowany kolega, który przez godzinę nie mógł jakiemuś szkolonemu dziecku wytłumaczyć "pizzy" Ja sam używałem z moimi, ale to jak mieli 3-5 lat (już nie pamiętam dobrze) i bardziej zaawansowaną wersję, gdzie można było jeszcze wykorzystać kij do hammowania czy holowania delikwenta. Nie powinno się tego jednak używać razem z szelkami, to już przesada
- 2 odpowiedzi
-
Czołem! Mało opinii widziałem w sieci, więc zapytam tutaj - czy ktoś z Was ma buty narciarskie z BOA i jest zadowolony? Opinie negatywne jakie widziałem, to że komuś się to rozleciało od uderzenia. Ale mnie kusi, bo dopasowanie buta na dole to moje największe wyzwanie. No i mam dobrę opinię o BOA z roweru. No i snowboard tego używa od dawna. Czy ktoś może polecić lub odradzić? Chodzi o sam system, myślę, że każdy z producentów butów będzie go implementował podobnie. Z góry dzięki! (zdjęcie przykładowego produktu dla uwagi)
- 10 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- buty
- boa system
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Byłem tu i tu niedawno więc porównajmy Stubai ma darmowe skipasy dla dzieciaków <10 lat, jak kupujemy z rodzicami. W Wispas jest 20% zniżki na dzieci. Czyli rodzina 2+2 w Wiśle za 5 dni ok 2000 PLN, w Stubai ok 2400 PLN (288 EUR za rodzica choć ja brałem 5 dni z 6). Apartament w tej samej klasie (2 sypialnie + 1 salon dla 4 osób) w Neustift ok 5000 PLN (2 lata temu) w Wiśle 3500 PLN. Czyli dla mojej rodziny Stubai droższy o 1900 PLN + paliwo + noclegi po drodze (ale ze zwiedzankiem). Jedzenie na stoku już bardzo podobne w cenach się robi. Wniosek z tych dwóch ferii zimowych? Stubai się bardziej opłacał 😃
- 2 066 odpowiedzi
-
- 4
-
-
- warunki narciarskie
- polska
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie będę brnął dalej w dyskusję, bo widzę, że lubisz anegdoty, analogie i dopowiadanie sobie tego, czego nie napisałem Ale co do powyższego ^^ to... czemu nie? Rozumiem, że nie SITN ale przecież monopolu nie mają. Brytyjczycy mieli beznadziejną sytuację w sportach pływackich, to stworzyli centralny system szkoleniowy od nowa, oczywiście wzorując się na innych a nie kopiując. I zaowocowało to sukcesami. Nasz system szkolenia narciarzy nie uczy dobrze ani początkujących, ani także nie owocuje sukcesami w sporcie międzynarodowym (a może właśnie wycina potencjalne młode talenty szkoleniem na Klepkach?). No ale rozumiem, że to poniekąd Twój system, zaangażowałeś się w niego i nie dojdziemy do wspólnego mianownika
- 6 635 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- nowe inwestycje
- polska
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
O choćby to właśnie, jak to się ma do naszych warunków?
- 6 635 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- nowe inwestycje
- polska
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ale ja nigdzie nie przeczę, że instruktor powinien być bardzo dobrym narciarzem. Uważam tylko, że akcenty są rozłożone źle między umiejętnością jazdy a umiejętnością przekazywania wiedzy i usamodzielnienia początkujących. Przy czym przez "źle" rozumiem skuteczność przenoszenia adeptów z oślej łączki na Klepkach na poważniejsze stoki a nie tygodniowe szkoły na wyjazdach w Dolomity. Ja od dekad, jak ktoś mnie pytał, jak zacząć na nartach, to zawsze odsyłałem do instruktorów. Bez wahania. Po tym sezonie już mam wątpliwości. Wzbudzone akurat przez naukę snowboardu, ale w narciarstwie wydaje się być podobnie.
- 6 635 odpowiedzi
-
- nowe inwestycje
- polska
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No ale sam przyznałeś, że te wymogi to wynikają z tego, że polscy instruktorzy chcą szkolić w Alpach a nie dlatego, że kraje alpejskie mają system szkolenia, który idealnie sprawdzi się do nauczenia polskich kursantów, żeby z Klepek mogli przejść na Stożek. Bo jednak krajem alpejskim nie jesteśmy (różnice są dość znaczne, pisząc eufemistycznie), ale mamy tabuny nowych adeptów narciarstwa, którzy co roku szturmują szkoły i wypożyczalnie sprzętu przy kilkusetmetrowych górkach nawet na nizinach i moim zdaniem - nie do końca dobrze są zaopiekowani w ten sposób, by "zarazić się" narciarstwem czy nauczyć się czy choćby zdobyć chęć do dalszej nauki - czy samodzielnej czy z instruktorem. Wymogi są narzucone, by zwiększyć próg wejścia i ograniczyć konkurencję a nie po to, by sprawniej uczyć jazdy początkujących - bo do tego są potrzebne inne umiejętności niż szybkie przejechanie slalomu. Analogii motoryzacyjnej nie rozumiem i w ogóle nie lubię motoryzacji, więc odnosić się nie będę.
- 6 635 odpowiedzi
-
- nowe inwestycje
- polska
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Całą od dołu planują, czy tylko zamiast talerzyka?
- 6 635 odpowiedzi
-
- nowe inwestycje
- polska
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ale ja odnoszę się do tego, co kolega wyżej pisał o unifikacji i wymogach dla instruktorów w SITN. Przez samo naśladowictwo to można się faktycznie z Youtube uczyć Po tym jakich "asów" instruktorów widziałem, to uważam, że umiejętności pedagogiczne do nauki początkujących (a o tym cały czas jest dyskusja) są ważniejsze. Bo technika jazdy na tym poziomie to naprawdę podstawy.
- 6 635 odpowiedzi
-
- 2
-
-
- nowe inwestycje
- polska
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ale dlaczego miałby uczyć początkujących slalomu w określonym czasie?
- 6 635 odpowiedzi
-
- nowe inwestycje
- polska
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Oni tam mają chyba kontener z zamrażarką do produkcji śniegu i nawet jak było ciepło w styczniu, to potrafili załatać dziury (oczywiście tylko na jednej trasie). Nieźle doinwestowali tam.
- 2 066 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- warunki narciarskie
- polska
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Aha, to po prostu instruktorzy są wspaniali, tylko kursanci są kiepscy! I wszystko jasne! 😉 A na poważnie - to oczywiste, że nie da się nauczyć kogokolwiek jeździć na nartach czy desce w godzinę. Natomiast uważam, że każda godzina z instruktorem powinna być przygotowaniem do kolejnych samodzielnych kroków, aby klient chciał i umiał rozwijać się dalej. Przede wszystkim samodzielnie. Bo nie piszemy o szkoleniu zawodników wykręcających czasy na slalomie, tylko o przygotowaniu "cywilów" do radzenia sobie i czerpania przyjemności ze zjazdów zróżnicowanymi trasami. Do tego instruktor nie musi być wspaniale jeżdżącym narciarzem, dużo ważniejsze - i to powinno być priorytetem - jest umiejętność nauczania. Wygląda na to, że szkolenie intstruktorów poszło w umiejętności sportowe a nie pedagodziczne.
- 6 635 odpowiedzi
-
- 2
-
-
- nowe inwestycje
- polska
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Trochę ad vocem i nie do końca w temacie Ale... dobry kamyk do ogródka ^^ Byłem w tym roku nietypowo na ferie przez tydzień w Wiśle. Nawet się dobrze złożyło, bo dzięki temu dzieciaki mogły spróbować snowboardu po raz pierwszy bez napinki na jazdę. Na Klepkach, z instruktorkami, ale już po wstępnym oswojeniu i poćwiczeniu równowagi. Więc mogłem zobaczyć postępy i dzieci sowich i ogólnie jak z grubsza wygląda kształcenie na Klepkach (bo trochę czasu tam spędziłem) - przy czym nie sądzę, żeby odbiegało specjalnie w którąkolwiek stronę od "średniej krajowej" Wnioski? Uważam, że szkolenia prowadzone są bardzo "asekuracyjnie" i przez to postępy są powolne oraz instruktorzy mają sztywne sposoby nauczania, bez adaptacji do konkretnego przypadku, co znowu skutkuje powolnymi postępami. Nie wiem, czy to kwestia chęci zapewnienia sobie popytu (klient wróci się doszkolić) czy sposób nauczania przekazywany na unifikacjach (pierwsza lekcja to, druga tamto, itd.) ale w praktyce niewiele osób poswięci setki, tysiące złotych (130PLN/55min), by się doszkolić do poziomu do przejścia na "czerwoną na Stoku". W temacie tematu wątku - biorąc pod uwagę powyższe zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle koncepcja ośrodków narciarskich w Polsce nawet na takiej minimajlnej zasadzie takiej, jak ja korzystam: albo na naukę dzieci, albo na weekend, ma w ogóle sens. Samo środowisko instruktorskie wydaje się nieumiejętnie wychowywać przyszłych klientów stacji narciarskich oraz klientów dla konkurencyjnych szkół narciarskich. To nie jest nawet zarzut, tylko obserwacja. Dodając fakt, że stromsze trasy są trudnejsze do utrzymania + jest mało na nich ludzi, to powoli dążymy do tego, że polskie stacje to będą takie przykładowe "Klepki" z powoli zdobywającymi umiejętności adeptami, którzy potem w mniejszości pojadą "w Alpy" by przerazić się ścianek na niebieskich trasach. W większości nie wrócą do nart albo założą okazjonalnie, bo ich nauka nie doszła do poziomu, w którym czerpią frajdę.
- 6 635 odpowiedzi
-
- 2
-
-
- nowe inwestycje
- polska
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nawet jak wróci, to czy będą czekali i czy dośnieżą? Raczej wątpię Myślałem o jakimś wypadzie jeszcze w połowie marca do Wisły czy w okolice ale chyba to się nie uda Szczyrk jeździ tylko powyżej Hali, a to przecież dość wysoko jak na PL.
- 1 658 odpowiedzi
-
- pogoda
- warunki polska
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie o widok na Beskid Niski chodzi tylko na Tatry, których już nie widać, bo drzewa urosły na tyle duże, że zasłaniają. A że większość uważa, że ze względów widokowych drzew nawet nie można przyciąć (a co dopiero wycinać!) to robią wieże. I przy okazji zarobią na biletach. Była o tym gorąca dyskusja z moim udziałem w tym wątku ale nie wiedziałem wtedy, że taka wieża na Jaworzynie powstanie. Prorok jaki, czy co?
- 6 635 odpowiedzi
-
- nowe inwestycje
- polska
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kopaonik-Serbia
nikdob odpowiedział lski@interia.pl → na temat → Relacje z wyjazdów forumowiczów na narty
Taka moda w ostatnich latach. Wszystko na priv -
No ja dużego doświadczenia ani większych ilości oberwacji nie mam i raczej traktowałbym taki klub jak pisaliśmy wyżej - rozszerzoną wersję nauki jazdy na nartach bez ambicji stricte sportowych. Szkolenie narciarzy alpejskich w Polsce to chyba temat rzeka i ostatnio nawet trochę do głównego nurtu trafił przy okazji szkoleń na zamkniętych stokach gdzie się okazywało, że najwięcej trenujących klubów jest... z Warszawy. I paradoksalnie to może dzieciaki z Warszawy mają w swej masie najwięcej możliwości do wyjeżdżenia (godzinodziecko na nartach), bo w tygodniu skoczyć mogą właśnie na Szczęśliwice po szkole i to od jesieni do wiosny na igielicie (w Krakowie rozumiem jest opcja dużo większych Myślenic ale to jednak dalej) a w innych miastach poza Zakopcem jest o to trudniej. A co do metodyki - niestety się nie znam i trzeba będzie komuś zaufać na podstawie opinii innych.
-
Zgadzam się z Tobą, ja sam największy progres robiłem jak jeździłem góra-dół na małych stokach. Szczęśliwice do nauki na pewno wystarczą, tylko za względu na to, że są właśnie trochę nieprzyjemne, to obawiam się, że mogą zniechcęcać a ja i dzieciaki nie będziemy mieli wystarczającej determinacji, by to przełamywać. Ale może martwię się na zapas.
-
Ja obserwowałem "z boku" bo jeździłem ze swoimi. Ale fakt, dużo pewnie zależy od nastawienia dziecka a nastawienie dziecka zależy od rodziców i od kolegów itp. Tylko chyba w takim przypadku muszę najpierw dzieci bardziej "rozjeździć" na bardziej przyjaznych stokach niż Szczęśliwice, żeby się nie zniechęciły.
-
Zachęciliście mnie do rozważania takiej opcji Jeszcze tylko żonę musiałbym urobić, bo pewnie na nią część wożenia spadnie a pół godziny drogi na Szczęśliwice mamy.
-
Byłem kiedyś w środę wieczorem i widziałem trening choć nie wiem co to za klub był Szczerze? Nie przekonał mnie. Dwie dziewczyny (instruktorki) na górze każą coś robić dzieciakom, w praktyce były wyścigi niemal na krechę, wjeżdżanie z rozpędu w kolejkę, przepychanie z wywracaniem innych w kolejce do talerzyka i część dzieci z tego talerzyka jeszcze spadała (!). No ale pewnie lepsze takie szkolenie niż nic, choć mnie taki trening raczej zniechęcił. Może powinienem dać szansę i poczytać trochę o klubach, które tam trenują, może to był jakiś ich gorszy dzień.
-
Tak jest. I zdecydowanie podoba mi się koncepcja takich szkółek/akademii wielodniowych. Zostawia się dziecko na kilka godzin, dzień w dzień. Dziecko zyskuje, bo go rodzic nie rozprasza, sporo się wyjeździ a rodzice tymczasem mogą sami pojeździć lub się poopalać
-
Hej, jeśli to o mojej, to nie mam ambicji jej "usportawiać", chcę by czuła się pewnie na nartach i jeździła bezpiecznie, docelowo całą rodziną po wszystkich trasach Zresztą, mieszkamy w Warszawie, za daleko w góry. Tak, są kluby, które walczą na Szczęśliwicach, ale to chyba dla baaardzo zdeterminowanych rodziców.
-
W tym roku 5 dni po 4 godziny ale jazdy pewnie 3 i pół czyli jakieś 17-18h ale nie indywidualnie tylko w grupie 4 osobowej. Bazę w postaci "pizzy" miała z poprzedniego sezonu ale tylko na całkiem płaskim (taśma i "żółwik").