Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Chris_M

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    1 382
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Zawartość dodana przez Chris_M

  1. Chris_M

    Kije Komperdell

    Jedno wyklucza drugie. Albo dobrze dopasowany pasek, mocno trzymający dłoń, albo swoboda wyciągnięcia dłoni z pętli. To chyba zależy od szkoły oraz od techniki jazdy. Mnie uczono żeby kijek zabijać miedzy wiązaniem, a czubem narty i nie bardzo mogę sobie wyobrazić np. jazdę na muldach z zabijaniem kijka na wysokości łopatki.
  2. Chętnie dowiemy się szczegółów.
  3. Chris_M

    Kije Komperdell

    Ale przecież czystym carvingiem jeździ i tak stosunkowo niewielka ilość narciarzy, więc dość niezrozumiale dla mnie jest, że producenci sprzętu lekceważą istnienie olbrzymiej rzeszy ludzi jeżdżących techniką tradycyjną. Uwielbiałem ten program, ale akurat tego odcinka nie widziałem. O tym nie wiedziałem, ale to mi właśnie uprzytomniło, że moja córka takiej właśnie rękojeści zawdzięcza, że nie straciła oka! Gdy jeszcze była dzieckiem, zjeżdżając ze Skalnatego Plesa trochę przeszarżowała i uchwyt kijka tak mocno ją uderzył w oczodół, że w miejscu oka przez 2 tygodnie miała tylko szparkę! To mnie jeszcze tylko utwierdza w przekonaniu, żeby nie kupować kijków bez głęboko profilowanych uchwytów.
  4. Chris_M

    Kije Komperdell

    To jest zabezpieczenie, żeby sobie nie urwać ręki, gdy wbity kijek zablokuje się np. między kamieniami lub belkami drewnianego mostka. Na sztucznie naśnieżanych stokach to jest mało prawdopodobne, ale wielokrotnie mi się to zdarzało np. na nartostradzie z Goryczkowej do Kuźnic.
  5. Chris_M

    Kije Komperdell

    Fajnie, że ktoś temat kijków poruszył, bo nurtował mnie już od dłuższego czasu, a brak mi było determinacji, żeby rozpocząć nowy wątek. Konkretnie, chodzi mi o uchwyty kijków. W czasach mojej dawno minionej młodości była taka szkoła, że dobry uchwyt powinien być głęboko wyprofilowany i dopasowany do kształtu dłoni, tak aby można było się mocno na nim oprzeć, bez ściskania rękojeści oraz zbytniego obciążania pasków. Oznaczało to, że zarówno górny, jak i dolny koniec uchwytu miał wyraźne poszerzenie, na którym dłoń się opierała, coś na kształt jakby talerzyka. Zawsze wyszukiwałem i kupowałem dla siebie oraz dla rodziny kije z takim właśnie uchwytem, ale już od dłuższego czasu ich już nie spotykam, wszystkie kije mają uchwyty takie jak na aukcji z linku powyżej, które mi się raczej kojarzą z kijkami dla kilkuletnich dzieci, niż dla zaawansowanych narciarzy. W efekcie, obecnie ja jeżdżę z pogiętymi kijami firmy Gipron, które mają z 15 lat, a żona ma odrapane do żywego metalu Scotty kupione jeszcze za komuny w Pewexie. Co się stało, że obecnie nie można kupić kijów z głęboko profilowanymi uchwytami? A przy okazji drugie pytanie: czy obecnie wszystkie sprzedawane kija mają w standardzie bezpieczniki, czy tylko najdroższe modele? Bo w czasach gdy kupowałem swoje ostatnie kije, to tylko najtańsze modele kijów nie miały bezpieczników, a teraz odnoszę wrażenie, jakby większość oferowanych na giełdzie kijów nie miała żadnych bezpieczników. Czyżby w tej materii też nastąpił jakiś regres?
  6. To widzę, że jednak za czasów istnienia NRD nie jechałeś ta autostradą, o której piszę Jadąc autostradą A4 koło Wrocławia czuło się połączenia płyt betonowych, ale te płyty na połączeniu były na tym samym poziomie. Natomiast na tej NRD-owskiej autostradzie, o której piszę, te betonowe płyty były na jednym końcu zapadnięte i na każdym połączeniu płyt była różnica poziomów ok. 3-4 cm! W przekroju wyglądało to jak zęby rozciągniętej piły, a jechało się po tym podobnie jak po schodach! Patrząc do przodu tych uskoków nie było widać, ale wystarczyło się obejrzeć do tyłu, żeby te uskoki na połączeniach płyt wyraźnie zobaczyć. Oczywiście, po połączeniu Niemiec tę autostradę wyremontowano i teraz tamtędy już się jeździ komfortowo.
  7. Ta autostrada była wybudowana jeszcze gdzieś za czasów Gierka, więc nic dziwnego, że jej stan uległ pogorszeniu. Zobaczymy, ile wytrzyma niedawno oddana do użytku trasa szybkiego ruchu z Bielska do Cieszyna, zanim zamieni się w tor przeszkód. Poza tym, jeśli narzekasz na autostradę koło Brna, to widać, że nigdy nie jechałeś "betonką" na terenie NRD, a zwłaszcza autostradą Drezno - Eisenach. Tam miało się wrażenie, że normalnie jedziesz po schodach! (na jednym końcu płyta była zapadnięta kilka cm, na drugim końcu o tyle samo uniesiona do góry) Natomiast ludzie zachwycają się nie stanem czeskich autostrad, ale tempem w jakim Czesi je budują. Za Gierka stan polskich dróg to była Ameryka w porównaniu z drogami czeskimi. W ciągu tych minionych 30 lat zrobiło się na odwrót. Przez Czechy przejeżdżam co roku w lecie i w zimie i za każdym razem jadę jakimś nowo oddanym odcinkiem autostrady! Kilkakrotnie już było tak, że jadąc do Chorwacji jechałem starą drogą, a wracając jechałem już nowym odcinkiem autostrady.
  8. Tak jak napisał SB, trzeba szybciej jechać Wcale nie trzeba 180, wystarczy 140 km/h.
  9. Można i tak, ale lepiej ominąć Wiedeń od południa, czyli: A5, S1, S2, A23, A21, A1. Jechałem tą trasą ostatnio i ominęliśmy Wiedeń bardzo szybko. Zobacz na http://maps.google.com - właśnie na mapach dodali te nowe odcinki autostrad. Ominiecie Wiednia od północy będzie miało sens gdy ukończą skrót z Grafenwörth w kierunku St. Pölten. Jechałem ze 2 lub 3 razy przez Znojmo, ale zysku na czasie nie było żadnego, a tylko natłukłem się po drugorzędnych drogach, więc przeprosiłem się z Mikulovem. A jeszcze teraz, gdy oddano do użytku A5, to nawet nie ma co się co zastanawiać.
  10. Wielkie dzięki za tę odpowiedź, bo miałem spory problem. Będąc we Włoszech zafundowałem żonie testowanie nart, niestety dopiero pod koniec ostatniego dnia pobytu. Ponieważ nie mialem żadnego rozeznania w aktualnej ofercie sprzetu, poprosiłem gościa, żeby wybrał jakieś dobre narty dla mojej żony, a on jej zaproponował właśnie Atomic Cloud 9. Żona była nartą tak zachwycona, że natychmiast po powrocie do Polski zacząłem tej narty szukać i po kilku dniach kupiłem ją wysylkowo. Gdy narta przyszła, okazało się, że waga mojej żony (56 kg) nie wystarcza żeby wpiąć buta do wiązania, i to nawet wtedy, gdy wiązanie było ustawione na siłę wypięcia mniejszą, niż jej normalne ustawienie! Szukając przyczyny problemu odkryłem, że w nartach zamontowane są wiązania XTO 10 (unisex), zamiast damskich XTL 9 Lady, które zamawiałem. Co prawda sprzedawca obiecał mi wymienić te wiązania na damskie, ale chciałem się upewnić, czy nie będzie to związane z jakimś robieniem nowych dziur w nartach i stąd moje zapytanie tutaj. Natomiast wciąż spokoju nie daje mi pytanie, dlaczego żona nie była w stanie wpiąć butów w to wiązanie, gdyż sam fakt zamontowania innego modelu wiązania chyba tego nie tłumaczy. Z góry zaznaczam, że wiązanie było ustawione odpowednio do rozmiaru skorupy buta. Żona miała już kilka par nart, z różnymi wiązaniami (zazwyczaj Salomony, ostatnio Markery) i nigdy dotychczas taki problem nie wystąpił! Czyżby to była specyficzna cecha wiązań Atomica?
  11. Mam takie pytanie: Czy wiązania Atomica można na narcie wymienić na inne, nie zmieniając szyny do której zamocowane jest wiązanie oraz nie wiercąc żadnych nowych otworów w narcie? Konkretnie, chodzi mi o wymianę wiązania XTO 10 na wiązanie XTL 9 Lady.
  12. Czyżby więc "przefajnowali" z twardością, że po zeszłorocznym modelu "12 ft" wypuścili na ten rok model "11 ft"? Intryguje mnie jeszcze jedna narta tego producenta: http://www.allegro.pl/show_item.php?item=969090064#gallery. Testowałem ją przez półtora dnia, jeździło mi się na niej rewelacyjnie, ale Volkl w ogóle się do niej nie przyznaje, na stronie producenta nie ma śladu po tej narcie!
  13. Völkl produkuje narty Tigershark o oznaczeniach: 8, 10, 11, 12 ft. Przykładowe 10 stóp to jest ok. 3 metrów, co mi jakoś nie pasuje do żadnego z parametrów narty. W dodatku na swojej stronie producent pisze o tych modelach: 10 FOOT, 11 FOOT, a nie 10 FEET lub 11 FEET. Czy ktoś się orientuje o co chodzi z tymi "footami"?
  14. Witam wszystkich jako nowy na tym forum! Tak jak napisał dareklewandowski, skorzystanie z z wypożyczalnie wcale nie jest złym wyjściem. Wypożyczenie topowych nart kosztuje ok. 110 EUR/6 dni, ale ta inwestycja może być opłacalna, gdyż jeśli później zdecydujesz się kupić narty na których jeździłeś, to nie tylko kupisz je taniej niż w sklepie, ale zazwyczaj właściciel wypożyczalni odlicza koszt wypożyczenia od ceny narty. Poza tym rozejrzyj się, czy przypadkiem w okolicy nie ma punktu testowania nart. Wtedy możesz wymieniać narty nawet po każdym zjeździe. A możliwość wypróbowania nart przed ich kupnem jest warta wszystkie pieniądze
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...