Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Bumer

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    4 333
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    47

Komentarze w blogu dodane przez Bumer

  1. Jelsa czeka na inwestorów. Byłem tam 40 lat temu, 20 lat temu, 10 lat temu. Jelsa ciągle czeka. I moze dobrze ze czeka bo jest spokojna i ma swój klimat. Kiedyś w Jelsie, spotkałem właściciela knajpy który zaskoczył mnie swoją wiedzą na temat... polskiej piłki nożnej. Ten facet sypał nazwiskami graczy klubów naszej ligi. Znał wyniki, osiągnięcia klubów. Zamurowało mnie. A co się tyczy gościnności Chorwatów, jest on wprost proporcjonalna do pozostawionej tam kasy. Szczególnie w obecnych czasach. To samo dotyczy kulinariów, urozmaicone jak w polskiej budzie z grillem. Nie mówię że nie jest ono smaczne, jest. Monotonne, tłuste, proste i..... drogie. Ale gdzie nad morzem jest tanio? Ta Chorwacja która była kiedyś bezpowrotnie minęła. Dla mnie to duża szkoda. Dlatego od kilku lat jeżdżę bardziej na południe, ale i tam się zmienia. Na gorsze. I droższe oczywiście. Choć na finanse raczej nie powinienem narzekać biorąc pod uwagę fakt, że kiedyś wyjazd do Jugosławii kosztował majątek, i gdyby nie radzenie sobie drobnym handlem nie byłoby mnie na niego stać. Ni zbója! 

  2. Jacek, trafiłeś na pogodę. Ja 4 lata temu będąc w Innsbrucku  korzystałem z polecanego przez Ciebie Ski-pasu. Odwiedziłem wówczas Stubai, Schlick 200, Muteralm i Kuhtai oraz jeszcze jakiś ośrodek którego nazwy teraz nie pamietam, coś Axamer. Ja trafiłem tam w tygodniu zmiennej pogody, parę dni sypał śnieg. Dość powiedzieć, że do Kuhtai nie mogłem się wybrać jednego dnia z uwagi na  zasypaną drogę. Ośrodek Kuhtai jest fajny ale... kiedy tam nie wieje. A często tam właśnie wieje. Podczas mojego pobytu tak piżdziło, że gondola stawała od zbyt dużych porywów wiatru. Poza tym to wówczas śniegu było tam dużo więcej, nie to co na Twoich filmach. Mnie się ten ośrodek bardzo podobał. Także miłe wspomnienia mam ze Schlick 2000. Ciekawe czy w knajpie po lewej stronie, tam przed tym wypłaszczeniem na trasie objazdowej, urzęduje jeszcze para: wąsiaty gość z panią, ubrani po kowbojsku i ..... palący machorkę jak smoki. Trafiłem tam do tej knajpy, czy to baru, oczywiście przez przypadek. Od razu przy wejściu zapach dymu papierosowego aż odrzucał. Goście baru palili lulki przy stolikach jak nigdy nic. Kawę wypiłem na zewnątrz. Ja nie palę, ale dla palaczy narciarskich to byłby chyba raj, ten bar!  Skorzystałem z oferty tego ski-pasu za sprawą syna kolegi który studiował w Innsbrucku i miał doskonałe zorientowanie. O cenie za jaką mi załatwił skipas, i o sposobie, nie wspomnę aby nie narazić się na krytykę . Dość powiedzieć, że on posiadał taki skipas na cały sezon i zapłacił coś koło 400 czy 450 euro. Po prostu raj dla narciarza. To właśnie ten student był naszym przewodnikiem. Oczywiście Stubai także zaliczyłem, bo to stały punkt programu.   

    • Like 1
  3. No, trochę sie zmieniło od czasu kiedy tam byłem ostatni raz. Szczególnie na Presenie. Reszta to chyba niewiele. Szkoda Jacku, że jak zaczynałeś jazdę w Tonale, wciągnałeś się tym wolnym krzesełkiem i później szybką kanapą na Bleis. Pojechałeś na lewo, zostawijąc te wyciągi po prawej, znaczy się trasą Bleis i Giuliana(chyba). Powinieneś pojechać na prawo, na trasę Alpino. To chyba najciekawsza trasa  po tej stronie drogi. Piekne widoki, przełamamia terenu, różne spadki, końcówka to kręty trawers i dość wąski. Przynajmniej mnie ta trasa najbardziej przypadła do gustu. Nie powiem, Paradiso też jest świetne, no ale kiedy wiosną jeździsz tam w cukrze, już mniej. Gdy wygładzona, ze sztruksem, to idzie tam zap..... . Zaznaczona jest cała jako czarna, no ale tak po prawdzie, to jedynie górna część, ok 1/3, może połowa, zasługuje na to miano. A Ponte doi Legno i Temu, to inna jazda. Wszystkie trasy w lesie. Chyba ze dwie czarne dość wymagające, szczególnie jak zryte i z miękkim śniegiem. Gdyby, tak jak piszesz, połaczono Ponte z San Catariną, nie wiem czy przez przełęcz Gawia, czy może krótszą drogą, byłby to naprawdę  super ośrodek. 

  4. Dobra reklamę wystawiłeś ośrodkowi Pejo. Pierwszy raz trafiłem tam gdzieś w 2003 czy 2004r. Trafiłem tam przez przypadek. Wtedy był to mniej zagospodarowany ośrodek. Od górnej stacji gondoli był wyciąg jednoosobowy, gdzieś pod restauracje do której miałeś wstąpić na herbatę. Na gorce gdzie jest teraz punkt widokowy był orczyk. Był jeszcze ten krótki wyciąg krzesełkowy i ten na samym dole, przy parkingu. Parking to był zwykły plac. Niby osrodek lichy ale kiedy trafiłem tam na pogodę, trzy dni z 6 jemu poświęciłem. Sytuacja zmieniła się po wybudowaniu kolei Pejo 3000.Trasa z samej góry na parking to istna przyjemność. Mamy tam alpejskie szczyty, kocioł alpejski, równinę i zjazd przez las. Martwi mnie ze restauracja, ta po środku, czyli wiewiórka, czy jak im tam, ma skromny wybór dań. Ja pamiętam ja jako dość dobrze zaopatrzona. Martwi mnie, że Twoja reklama Jacku, może spowodować większy napływ narciarzy do Pejo, czego bym nie chciał, wiadomych względów. Jak dołożę do tego że jeździłem tam do kwatery położonej 100 m od dolnej stacji gondoli i płaciłem od 210 do 230 euro za kwatere (aneks kuchenny w pokoju dziennym, 2 lub 3 sypialnie, oczywiście łazienka), a w tym  skipas Superskirama 6 dniowy. Czego chcieć więcej? Trzy dni poświęcałem Pejo, 1 Madonna, 1 Merilewa, 1 Tonale wraz z Ponte i Temu. Gdyby nie odległość, tak tanich nart nie znalazłby w Polsce, że nie wspomnę o warunkach na trasach. 

  5. Mariusz, Iłżę przypisałeś do Mazowsza? Toż to świętokrzyski stary gród! Kiedyś był powiat iłżecki z siedzibą w Wierzbniku, a po 1939r z siedzibą w Starachowicach. Te górki wokół zamku które pokazujesz na zdjęciach pozostały mi w pamieci. Kiedyś, dawno temu, na wzgórzu za zamkiem, rozgrywano mistrzostwa powiatu w biegach narciarskich. Pamietam bo zająłem wówczas 3 miejsce w klasyfikacji chłopców szkół podstawowych. Przegrałem mistrzostwo bo mnie jakiś .... przez połowę trasy blokował na śladach, a po kopnym śniegu nie dałem rady go wyprzedzić. Dopiero na podbiegu go wyprzedziłem, ale do mistrzostwa brakło mi chyba 8 sekund. 

    • Like 2
  6. Mariusz, chętnie bym wpadł i pojeździł. Wierz mi. Co się zaś tyczy dęba, może na wiosnę pojeździmy na rowerach i pokażę Ci piękne drzewo, no może nieco mniejsze od Bartka i sporo młodsze, ale zdrowe jak byk!!!  A że trudno do tego dęba trafić, to i spokój tam jest i piękna leśna polana. Do tego, jak dobrze trafimy, to może uda się zobaczyć jak strumyk płynie i ginie sobie w ziemi, żeby dalej znów płynąć. A wszystko to w pięknej leśnej okolicy. Warto!

    • Thanks 1
  7. W Białogardzie byłem na koloniach letnich w latach 60 ub wieku. Dworzec Szczecin Główny  pamietam w innym kształcie, z roku 1981/82. Drawska Pomorskiego w ogóle nie pamietam choć tam byłem. Pamiętam natomiast poligon i manewry wojskowe pod nazwą "Przyjaźń 82" z udziałem wojska  Armii Czerwonej i przyjaznej armii NRD( ?). Mój udział w tych manewrach zakończył się oczywiście sukcesem. W planach jest powrót na te tereny i jazda na rowerze. A tak swoją drogą jak dziś wygląda jeziorko "Byszyno" koło Białogardu? 

    • Like 1
  8. Nie ma porównania do lata. Latem widoki są o wiele ładniejsze.  Podgorica to brzydkie miasto, przynajmniej ja tam niczego godnego uwagi nie spotkałem. Co się tyczy pociągu,  wybierać czeskie wagony (jeśli jeszcze jezdza), bo w nich się nie pali papierosow. To tak popularne w Czarnogórze.  Pociąg prowadzi też lory na auta, ale jak mi mówił kolega z Suboticy, tylko takie o wysokości do 1,6m czy 1,5m. Czyli SUV odpada. Samochód można załadować w Suboticy i Nowym Sadzie oraz chyba w Belgradzie. Nie wiem czy teraz , czyli zima także.  

    • Like 2
  9. 16 godzin temu, marboru napisał:

    Mitku ja wiem, że da się na wszystkim pływać...ale znasz mnie już wiele lat - ja w kwestii sprzętu jestem dość specyficzny, podobnie jak Ty :) Do nart też mamy moim zdaniem przeciwstawne poglądy :) 

    Ja muszę mieć poczucie komfortu psychicznego ;) No i estetyki ala marboru :D 

    Na Barczy byłem wielokrotnie...nawet kiedyś, kiedyś jak nie było oznaczenia, że to rezerwat łowiłem ryby na spinning... 😮 To było jakieś 20 lat temu...albo nawet i później... W każdym bądź razie, piękne okonie z tamtejszej wody tak, czy inaczej wróciły z powrotem do wody.

    Później pojawiły się oznaczenia i więcej z wędką tam nie chodziłem. Oprócz wspomnianego zbiornika, bardziej na wschód od niego jest drugie "jeziorko" po kamieniołomie...no ale to przy trasie S7 jest zdecydowanie bardziej malownicze :) Byłem tam ostatnio jakieś dwa, może trzy lata temu - nawet gdzieś na forum są fotki.

    Generalnie te tereny są świetne. Na rower, wędrówki, na grzyby, na kajaki. Góry Świętokrzyskie choć małe są niezwykle ciekawe :) 

    Michał - Hotel "Przedwiośnie" jest mi znany.

    Też mam stamtąd wspomnienia :) Ale to były jeszcze te lata...wstyd się przyznać - gdzie narty nie były dla mnie priorytetem i nie zwróciłem uwagi na ON 😮 

    Zapraszam w te tereny ponownie - może będzie okazja się spotkać?

    Pozdrowienia.

    Andrzej dziękuję za to wspomnienie :) 

    Jak wynika z Twojego sprawozdania można powiedzieć, że Ameliówka wraz z Radostową i Klonówką, to był kiedyś mini Kronplatz ;) 

    Ehhh marzy się, marzy się taki super ośrodek narciarski w świętokrzyskim - i zgadzam się z Tobą. Dokładnie ta okolica, byłaby na to najlepsza. Kilka, bądź kilkanaście tras, trzy góry i kilka wyciągów mogło by zostać mekką narciarzy z centralnej Polski.

     

    Jako suplement wczorajszej wyprawy mapka:

    mapa.thumb.jpg.bbbe95aed48d3c09853c6fabda48a6f8.jpg

    Dodatkowo na YT znalazłem zjazd deskarza dokładnie szlakiem, którym szliśmy.

    Kamera mocno spłaszcza trasę, jest ona niepełna - brakuje kilkaset metrów od samiutkiego szczytu. W każdym bądź razie - piękna zima i fajna jazda free z roku 2017 :) 

     

    marboru

    Ostatnie 400m zjazdu to mniej więcej po terenie byłego ośrodka narciarskiego zamknietego najprawdopodobniej z uwagi na samowole budowlane właściciela. Dojazd do brodu i kładki, kiedyś  był tam mostek drewniany. Przełom Lubrzanki może i mógłby być ośrodkiem narciarskim, potencjał jest. Jest woda do naśnieżania,  są górki, jest nawet dobra baza noclegowa, fajne widoki. Opisywane przeze mnie wyciągi nigdy nie działały razem, to znaczy w tym samym czasie, zawsze działał jedynie jeden z nich.

    Radostowa to wspaniałe miejsce na ośrodek narciarski. Tu da się wytyczyć trasę o dł 1,2-2,0 km, bez problemu. Jedną wzdłuż wyciagu, drugą, w kształcie litery S lub C łagodniejszą i dłuższą. Postawić tam jakieś krzesło, no i może z jeden lub 2 orczyki, na górze zrobić punkt widokowy. Ośrodek mógłby funkcjonować przez cały rok, zimą narty, latem piesze wędrówki czy rowery. Obecnie dojazd z Warszawy jest już w porządku, no ale także lokalni narciarze i turyści, a jest ich sporo, chętnie mogliby skorzystać.   

    • Like 4
  10. W Ameliówce, to znaczy w tzw przełomie Lubrzanki pamiętam  były 4 wyciągi narciarskie. W latach 80 ub wieku jeździłem  w ośrodku prowadzonym chyba przez zrzeszenie firm budowlanych. Tak, lub jakoś podobnie, to się nazywało, ale wiadomo, partia pozwoliła, zapaleńcy byli, lud pragnął, firmy zrobiły. Podobnie powstał samochodowy Tor Kielce  w Miedzianej Górze. Ale wracając do wyciągów. W latach 80 był on usytuowany na wysokości budynku technicznego pompowni czy też jakiejś stacji energetycznej przy drodze wzdłuż Lubrzanki. Przechodziło się kładką nad Lubrzanką i potem następowała wspinaczka na skarpę za którą była spora polana a na niej wyciąg. Był to wyciąg talerzykowy, dość wolny i często ulegający awarii. Miał ok 150-200 m długości. Wzdłuż wyciągu prowadziła trasa bardziej stroma a wokół polany, za krzaczkami trasa bardziaj płaska, no bo dłuższa. Jeżdziłem tam gdy czegoś złodzieje nie ukradli, czegoś nie zniszczyłi no i kiedy były odpowiednie warunki śniegowe. Zimy wówczas były trochę inne od dzisiejszych i śnieg często zalegał tam do kwietnia. Pamietam zdziwienie sąsiadów kiedy późno wiosenną porą, kiedy śniegu w mieście już nie było ani śladu, gdy wkładałem narty do malucha  mówiąc że jadę na narty do Ameliówki, nie w góry. Jakoś tak pod koniec lat 80 wyciąg ten zlikwidowano. W międzyczasie pojawił się też wyciąg po przeciwnej stronie na Klonówce. Po wspinaczce po skarpie dochodziło się do sporej polany na której ktoś zmajstrował wyciąg linowy o długości ok 150 m napedzany silnikiem spalinowym. Byłem tam chyba ze 2 razy jednego sezonu, potem wyciągu tego już nie było.  Przez 2-3 sezony działał  także wyciąg linowy po tej samej stronie, obecnie przy parkingu. Był to wyciąg ok 100- 130 m.  No i przechodzimy do ostatniego, chyba najlepszego w historii Ameliówki.  Był on usytuowany jakieś 200- 300m od pierwszego wyciągu budowlanych, w kierunku Wilkowa. Był tam wyciąg talerzykowy, chyba nawet ten sam bo przeniesiony ze stoku obok. Na mój gust był trochę wydłużony. Trasę zjazdową właściciel wyprofilował, dorobił mostek nad Lubrzanką, wyprofilował parkingi, postawił szopę grila. Chyba właśnie te inwestycje i prace były przyczyną zamkniecia ośrodka. Biedny nie rozumiał, że nawet na własnej działce aby coś zrobić, trzeba mieć stosowne pozwolenia. Trasa zjazdowa była dość fajna z kilkoma wariantami. Jej długość to coś koło 300-350 m . Wyciąg ten działał przez 2, może 3  sezony na początku lat 90 ub wieku. Do dziś widać tam mostek, ale wszystki już zarosło krzakami. Podobnie ośrodek budowlanych, tam to już lasem zarosło. Oczywiście wszystkie te ośrodki nie dysponowały naśnieżaniem, ratrakiem. Jeździło się po naturalnym śniegu i naturalnie ubitej trasie. Było minęło. Zawsze kiedy tamtędy jadę, a lubię jeździć do Kielc właśnie przez Bodzentyn, spoglądam na te miejsca wspominajac dawne lata. Właśnie w Ameliówce pierwsze kroki na nartach stawiał mój syn.

    • Like 2
    • Thanks 1
  11. Nie pamiętam dokładnie gdzie to było, ale na polach po byłych słowackich PGR-ach, pomiedzy Żarem a Sturovem, w ogromnej hali (stodole, baraku), czy jakimś składzie, urządzono.... Sex farm! Ogromny napis na dachu tej ogromnej budy, zlokalizowanej jakieś 200-300m od drogi, zachęcał klientów do ulżenia sobie. Dookoła pustki a w polu ogromny hangar Sex farmy. Ciekawe  skąd tam klientela była? Może z Węgier, może z huty, a może z elektrowni jądrowej?

    • Haha 1
  12. Przypomina mi się jak to kiedyś  bywałem w Budapeszcie. Dla mnie to fascynujące miasto. Byłem tam wielokrotnie i znam go o wiele lepiej niż Warszawę. Pierwszy raz byłem w Budapeszcie w 1976 lub 1977 roku, ostatnio w 2016. Byłem chyba we wszystkich większych miastach. W małych  także bywałem. Żałuje tylko że nie udało mi się odwiedzić, mimo  szczerych chęci i wielu postanowień,  miejscowości Kutas. Byłem niedaleko, w Sekkutas, no ale z pewnością tam zajadę. Piszecie tu o swoich odczuciach odnośnie Węgier i Budapesztu. Prawdę powiedziawszy Budapeszt to inna bajka, niesamowicie różni się od prowincji. Nawet od większych miast, takich jak Debreczyn, Segedyn, Pecz, Miszkolc, Gyor czy Szombathely. Nie tylko miasta różnią się, ale i regiony. Północny wschód jest górzysty, północny zachód pagórkowaty i równinny. Cały środek równinny, a na południu, koło Peczu górki podobne jak na Podkarpaciu. Jak dla mnie całe Węgry są fajne, bo po prostu lubię tam bywać, lubię ludzi i tak jakoś dobrze się tam czuję. Jakbym odwiedzał rodzinę.

    Poleciłem Wam Baltazara bo i mnie go kiedyś polecono. Szału nie ma, wykwintnych wnętrz także, no  ale menu mnie niesamowicie pasowało. Po wielu pobytach na Węgrzech doskonale znam ich potrawy, nawet odróżniam bogracz z okolic Nigeryhaza czy Debreczyna od tego  z okolic Baja, Seged czy też okolic Pecz albo Zalakaros. Nie wnętrza, marka i nazwa robi smak. Kiedyś gościłem  w Hiltonie w Budapeszcie. Widok z pokoju miałem wspaniały, wprost na Dunaj i Parlament. Cóż z tego skoro jedzenie tam było co najwyżej średnie. Lubię spróbować smaku "z budy", z przydrożnego zajazdu, tam gdzie  stołują się miejscowi. Baltazar ma wyszukane tradycyjne  węgierskie smaki, ma też wina!!!  Każdemu polecam, mimo, że tanio tam nie jest, no ale to Starówka, centrum turystyczne. 

    Znaczna część Węgier to pola uprawne. Pszenica i kukurydza, słoneczniki i kukurydza, także winorośl, ale to raczej na górkach. Lasów mało, tylko na północy, Matra i  Góry Bukowe. Praktycznie całe Węgry leżą na termalnych wodach, a w  Heviz to nawet sama ta woda wypływa spod ziemi do jeziorka. To też osobny temat, termy węgierskie. W samym Budapeszcie jest ich kilka, warto je zaliczyć, z całą pewnością  chyba najstarsze w Hotelu Gellert.   

    Nie będę  się rozpisywał, bo to moje wspomnienia sentymentalne i obarczone brakiem obiektywizmu z uwagi na moje uczucia do tego kraju.

    Co sie zaś tyczy Słowacji to chyba jechałeś  od Chyżnego, przez Rużomberok, Bańską Bystrzycę i Żar nad Hornem do przejścia na Dunaju w Sturovo.  Ta część Słowacji, od Zaru do Sturova to jakaś taka przasna, zaniedbana. W ogóle Słowacja to dziwny kraj, niby bogatszy od nas, a tego nie widać. Region Bratysławy charakteryzuje się dochodem na głowę około dwukrotnie wyższym niż Warszawa. Średnie płace Słowaków są wyższe niż u nas, a jakos tam biednie to wygląda. Na Węgrzech też prowincja nie wyglada bogato, powiedziałbym że biednie. 

    Przedstawiony przez ciebie ośrodek narciarski Donovaly doskonale znam. Do 1997 roku, znaczy się do czasu uruchomienia kolei gondolowej na Jaworzynę w  Donovaly bywałem corocznie. Miałem tam znajomego, którego nota bene poznałem przez przypadek jeżdżąc na nartach, u którego wynajmowałem cały dom, tzw chatę. Super warunki a i cena wówczas mi w zupełności pasowała. Donovaly to oblegany przez narciarzy ośrodek, szczególnie Węgrów. Mają blisko, górki łagodne, trasy łatwe. Co prawda jest tam i jedna trasa czarna, a i czerwona niczego sobie. Poza szczytem sezonu warto tam wpaść. Ostatnio jeżdziłem tam chyba w 2012, mimo wszystko do Chopoka nie umywa się.

    Fajnie tak oglądać fotki i wracać wspomnieniami do miejsc w których kiedyś się było i miło spędzało czas. A może tak wybrać się kiedyś na Wyspę Małgorzaty podczas gdy odbywa się festiwal muzyczny?  Chyba jeszcze są one organizowane? Zawsze, co roku była jakaś gwiazda, nieraz wiele.    

    • Like 2
    • Thanks 1
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...