-
Posts
2,538 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
107
Content Type
Profiles
Forums
Blogs
Gallery
Calendar
Blog Comments posted by tanova
-
-
20 minut temu, Jacek94 napisał:
Musi wytrzymać do 26.03 mamy wtedy spotkanie Oldbojów na Szrenicy z całego Dolnośląska i okolic. Trzeba jakiś slalom zaliczyć.
Jeśli "94" w Twoim nicku to rok urodzenia, to chyba do oldbojów się nie zaliczasz?
-
1
-
-
18 minut temu, sstar napisał:
Dziś słabo to wyglada bo pada.
Od jutra poprawa pogody i lekkie ochłodzenie.
-
1
-
-
1 godzinę temu, Jacek94 napisał:
Możesz też jak będzie cieplej zaliczyć jakiś weekend rowerowy po trasach, których biegałaś zimą w Polskich i Czeskich Izerach i Karkonosze. My z rowerami latem jeździmy na urlop nad nasze morze.
Tak, być może coś takiego zaplanujemy, ale to już faktycznie bliżej wakacji.
-
Do Chatki Górzystów
Dobrze jednak, że nie zostawiałam Szrenicy na ostatni dzień, bo rano wyciągi nie działały z powodu silnego wiatru.
Wicher narozrabiał też w Jakuszycach – tam, gdzie nie przejechał rano ratrak, na przykład na dojściu do Samolotu, trasy wyglądały tak:
Ale na górze – już tak: to jak przejście z piekła do raju.
Przemierzamy Samolot – tym razem w odwrotnym kierunku – do Orla, z lekką modyfikacją przez trasę Volvo. Stromy i kręty zjazd do schroniska dość karkołomny – bo na trasie znów igliwie, gałązki i zmarznięty beton.
W ubiegłym roku, na początku marca kończyliśmy sezon zimowy wycieczką szlakiem doliny Izery, do schroniska Chatka Górzystów. W tym roku powtórka – chce się wracać w to piękne miejsce.
Przy zakolu Izery
A zdjęcia z Polany Izerskiej nie potrzebują komentarza
Gdzieś tam na horyzoncie bieli się wichrowa Szrenica
Rok temu gastronomia w Chatce Górzystów funkcjonowała tylko jako bufet na wynos. Tym razem dane nam było zajrzeć do oryginalnego wnętrza.
Naleśniki wciąż genialne:
W drodze powrotnej towarzyszą nam już frontowe chmury, zwiastujące zmianę pogody.
Dzisiaj też wracamy od Orla trasą spacerową.
Zaglądam jeszcze w Jakuszycach do serwisu narciarskiego po poradę w sprawie konserwacji sprzętu i to już naprawdę meta.
Sezon udany jak żaden dotąd – od grudnia do marca spędziłam 22 dni na nartach: 13 razy na zjazdówkach i 10 razy na biegówkach. Udał się wypad w Alpy, pojeździłam w Czechach i Polsce, nawet w wydaniu lokalnym – szczecińskim.
Wiosną obowiązki nie pozwolą mi już na więcej wyjazdów, pozostaje więc czekać z nadzieją na kolejną zimę. Pozdrawiam z podróży powrotnej
-
3
-
1
-
-
Jizerka (biegówki)
Podjechaliśmy do Jakuszyc, skąd trasą spacerową przebiegliśmy do Orla. Około dziewiątej na „spacerówce” nie było jeszcze pieszych, nawet w słoneczną niedzielę, tylko trochę narciarzy.
Taki poranek – aż chce się żyć! Słonecznie, powietrze łagodne, choć trochę wieje.
Koło schroniska Orle jeszcze pozostałości po ubiegłotygodniowym Biegu Piastów.
Darek gotowy do startu
:
Droga do granicy prowadzi wokół wierchu Granicznik, mostkiem nad Kamionkiem
W ubiegłym roku granica do Czech była zamknięta, nieczynne (oficjalnie) było również pieszo-narciarskie przejście na moście na Izerze. Ale teraz można sobie chodzić w tę i we wtę.
Widok na mostek (Karlovsky most), a za nim kopiec Bukowca (1005 m npm.). Na kładce leży wał śniegu – niektóry przejeżdżali po nim na nartach, ja jednak nie miałam odwagi.
Izera i pisząca te słowa
Droga wspina się dość stromo w górę, po kilkudziesięciu metrach pojawiają się ślady ratraka i wkrótce dochodzimy do Jizerki. Jest sielankowo – chałupki rozrzucone na szerokiej polanie, pod białą kołderką śniegu. A nad tym wszystkim obłędnie błękitne niebo i słonko miło przygrzewa. Po prostu sielanka!
Robimy sobie mały postój pod jedną z chatek, z widokiem na Bukowiec.
Potem trasą przez rezerwat bagien nad Izerą (Jizerska silnice) dochodzimy do skrzyżowania z Promenadni cesta. Ulokował się tutaj dość tłumnie odwiedzany kiosk z napojami i przekąskami, w którym nie ma cennika – płacisz tyle, ile uważasz. Nie jesteśmy jeszcze głodni, więc zamawiamy po kubeczku svařenego vina i wracamy „promenadą” do Jizerki.
Urocze chatki na zboczu Bukovca
Stara piła (hmm
…)
Budynek po prawej to pensjonat i restauracja Piramida, gdzie zjedliśmy dobry obiad.
Do Jakuszyc wracamy tą samą drogą. „Pykło” 30 km.
-
5
-
-
9 godzin temu, izydar napisał:
Zgadzam się , że świetna, też ją lubię.
Gwoli sprawiedliwości podana długość tras liczona jest ze szczytu.
Jeśli startujesz z górnej stacji Karkonosza, to Lola ma ok. 3500m a Śnieżynka z Puchatkiem 3000-3200 (wariant z objazdem do krzesełka) - tak mi pokazuje Garmin.
Oczywiście jakby ktoś bardzo mocno kręcił to można trochę dołożyć ale 4500 nieosiągalne.
91km to ponad 52-55km w dół. Gratulacje, to już czuć w nogach.
Masz fajny mix aktywności. Biegówki mnie kuszą, ale zawsze jak już jadę to mi szkoda czasu
Dziękuję za precyzyjne uzupełnienia długości tras. Też tak miałam z biegówkami - chęci były, czasu nie znajdowałam, aż przyszedł lockdown rok temu i znalazł się czas na kurs z instruktorem, bo wyciągi nie działały, a potem to już mnie trochę wciągnęło.
8 godzin temu, ZdolnyŚlązak napisał:Witam
Super relacja, byłem w czwartek w Szklarskiej i na Loli były drobne przetarcia i jedno duże, z opisu wynika, że niestety jest ich coraz więcej, tak jak piszesz jeżeli ktoś chce jeszcze nią w tym sezonie pozjeżdżać to warto się śpieszyć bo te dodatnie temperatury w dzień robią swoje. Na Śnieżynce czy Hali Szrenickiej czuć pod nartą że tego śniegu jest znacznie więcej niż na Loli.
Pozdrawiam.
Dziękuję. Zastanawiałam się nad Szrenicą na poniedziałek zamiast soboty. Pewnie ludzi mniej, ale zapewne Lola będzie w jeszcze gorszym stanie.
Godzinę temu, BloodyPixi napisał:@tanovaextra zdjęcia wstawiłaś
aż chce sie tam jechać
Kilka lat temu planowałam tam wypad rodzinny, ale nie udało się, w sumie nie pamiętam dlaczego. Może jeszcze kiedyś...Chyba najlepiej jest tam właśnie w marcu. A jak się trafi z pogodą, to już sam miód.
-
5 godzin temu, Jacek94 napisał:
Dzisiaj jeździliśmy z żoną od 8,30 do 11,00 ( musieliśmy dzisiaj odwiedzić Jelenią Górę) gdzieś się mijaliśmy Halę też zaliczyliśmy na kilka zjazdów było rzeczywiście bardzo twardo ale moje X9 trzymały super. Na Hale można dojechać zjazdem poniżej górnej stacji orczyka Świąteczny Kamień i wtedy nie trzeba się pchać . Popołudniu byliśmy na Jakuszycach zaliczyliśmy parę kilometrów warunki takie same jak na Szrenicy bardzo twardo zmrożone tory na biegówkach to gorzej bo kopie na podbiegach. Jutro powtórka rano Szrenica popołudniu Jakuszyce
To może się jutro miniemy gdzieś w Jakuszycach 🙂
-
Szrenica
Nie mogło zabraknąć dnia na Szrenicy. Tuż po 8.30 parking już zapełniał się w błyskawicznym tempie. 30 zł za postój w parkomacie – dużo. Za to skipass całodniowy za 121 zł to – w porównaniu z okolicznymi ośrodkami (Świeradów, Harrachov) – dobry deal. Szczególnie w taki dzień jak dziś. Pogoda jak drut – zimno i słonecznie i praktycznie wszystkie trasy otwarte.
Rano jednak mocno wiało i nie działała górna część ośrodka – druga sekcja krzesła na Szrenicę oraz orczyk Świąteczny Kamień. Na górnej stacji Karkonosza wicher wywiewa wierzchnią warstwę śniegu.
Sporo ludzi wjeżdża na górę, ale wiele osób transferuje się łącznikiem na Halę Szrenicką. Nie podobał mi się rok temu łącznik – długi, płaski i powrót pod górkę – więc zostajemy przy Karkonoszu i piłujemy na zmianę Lolobrygidę i Śnieżynkę. Trasy – beton – szybko, równo, zimno, miejscami płaty lodu. Trasy trzymały się do końca dnia – mimo dużej frekwencji i plusowych temperatur.
Na Loli, w dolnej połowie liczne przetarcia – wystaje trawa, ziemia, w jednym miejscu dziura (oznaczona).
Niektóre ubytki zagrodzone siatką, inne nie. Trzeba uważać i – jeśli planujecie tu jeszcze tej wiosny pojeździć – pośpieszyć się, bo moim zdaniem jej dni są policzone. Na Śnieżynce śniegu dużo więcej, jeszcze poleży.
Po jedenastej wiatr trochę zelżał i włączyli górną sekcję na Szrenicę oraz Świąteczny Kamień.
Na trasie jednak przewiany śnieg i lodowe połacie, więc wróciłam na wspomniane dwie czerwone.
Jadę sobie
Wyciągiem też
Spalone kalorie uzupełniliśmy w Żywieckim Szałasie przy dolnej stacji – placek po góralsku 10/10.
I tak do 16.00, do zamknięcia wyciągów. Absolutnie genialna góra, świetne długie trasy (3,5 i 4,5 km) i wciąż po macoszemu traktowana infrastruktura. Tym niemniej dzień bardzo udany – chyba przez cały sezon nie wyjeździłam się tak dobrze jak dzisiaj. Strava pokazała mi 91 km.
-
10
-
2
-
-
12 godzin temu, sstar napisał:
gdzie mieszkacie w tej Białej Dolinie? Może kiedyś w Izerce warto zamieszkać?
Na kwaterze prywatnej przy ul. Demokratów. Do Jizerki wybieram się jutro, jeszcze tam nigdy nie byłam.
-
1
-
-
22 godziny temu, izydar napisał:
Tytuł wątku pasuje i do mnie.
Ostatecznie wylądowałem dzisiaj w SkiAmade - powrót poprzedni raz w marcu 2018.
Podążam śladem Tanova
Jutro Flachauwinkl Shuttelberg na rozgrzewkę
W takim razie ciekawa jestem Twoich wrażeń
-
Wagrain – St. Johann-Alpendorf (Snow Space Salzburg na bis)
Ostatni dzień – piątek - to w zasadzie powtórka z zakończenia tournée po Ski Amadé dwa lata temu. Wtedy strartowaliśmy z Alpendorfu na wschód, tym razem zaczęliśmy w Wagrain w odwrotnym kierunku.
Zaparkowaliśmy rano pod Grafenbergiem. Klimaty nieco malaryczne – pod grubą warstwą ciemnych chmur leci wagonik G-Link do Flachau.
My wsiadamy do gondolki Grafenbergbahn. Pierwszy zjazd czerwoną 22 okazał się nie do końca miłą niespodzianką, bo trasa chyba nie widziała ratraka od poprzedniego dnia. Zakopaliśmy się trochę po drodze w zwałach świeżego śniegu i muldach po kolana. No to jedziemy znów w górę – może dalej będzie lepiej. Było lepiej i nawet widoczność całkiem dobra.
Ludzi sporo, ale jakoś rozproszyli się po całym ośrodku, więc nie tworzyły się kolejki.
Jeden z charakterystycznych masztów na górze Hirschkogel:
Paskudztwa z włókna szklanego przetrwały pandemię bez uszczerbku
Długi zjazd do Alpendorfu (wariant niebieski 35-36 prawie 6 km, wariant czerwony nieco krótszy)
Przy trasie znajduje się również restauracja Kreistenalm, w której zatrzymaliśmy się na obiad. Wszak wyjazd na narty bez zamówienia Kaiserschmarren się nie liczy
!
Po południu pogoda poprawiła się, momentami nawet przedzierało się przez chmury słońce, a na koniec nawet całkiem rozpogodziło się. Wracamy w kierunku Wagrain - widok na czarną skirutę Hexenschuss i zsuwających się amatorów mocnych wrażeń:
Można objechać niebieską…
… z widokami:
A tutaj rzut oka na Sonntagskogel i Hirschkogel
Ostatnie szusy na Grafenbergu, z widokiem na Wagrain:
I koniec przygody
.
Relację piszę już z podróży powrotnej. Opuszczaliśmy Ziemię Salzburską przy pięknej, zimowej pogodzie – padał śnieg, przeświecało słońce, trzymał lekki mróz. Zazdrościmy następnemu turnusowi.
Na granicy w Kiefersfelden stało kilka radiowozów a niemieccy policjanci losowo zatrzymywali auta do kontroli. Przed nami zhaczyli jakichś Czechów – nie wiem co sprawdzali.
Pozdrawiam.
-
10
-
2
-
-
Zauchensee mnie zauroczyło
Czwartek zapowiadał się rewelacyjnie pogodowo. Czekaliśmy na takie warunki, aby ponartować w Zauchensee, a właściwie Flachauwinkl-Zauchensee, bo wyciągi łączą te dwie miejscowości, stanowiąc najbardziej wysunięty na wschód przyczółek ośrodka Snow Space Salzburg. Jeszcze niedawno Flachauwinkl-Zauchensee było kameralną stacją (45 km tras), trochę na uboczu. Teraz, po połączeniu Flachauwinkl z Flachau to się trochę zmieniło i spowodowało napływ narciarskich turystów.
Startujemy z Flachauwinkl, gondolą Highliner I. Do drugiej sekcji Highlinera (kanapa) ustawiła się spora kolejka, więc postanawiamy zjechać czerwoną 14 z powrotem do doliny. Trasa ma ekspozycję zachodnią, więc rano warunki są super – twardo, szybko, szeroko i pusto. Zupełnie odwrotnie niż po południu. Potem transferujemy się w stronę Zauchensee. Cały czas towarzyszą nam przepiękne widoki – prawdziwie wysokogórska sceneria z każdej strony.
Wioska Zauchensee z góry – kilka hoteli i pensjonatów na końcu drogi i doliny.
Trasy i panoramy
Bardzo fajne są trasy po drugiej stronie Zauchensee – czarna 10 i dwie niebieskie 10 i 11 przy orczyku
Młodzież dobrze bawiła się w snowparku
I jak tu nie pokochać Zauchensee?
Początek trasy pucharowej – na wzniesieniu za paskudnym, wypiętym bałwankiem, na które można wjechać wagonikiem po szynach.
Dla „gawiedzi” trasa (czerwona nr 6) jest udostępniona nieco niżej. Może popularność tej trasy, a może ekspozycja sprawiły, że dość szybko się zmuldziła – w przeciwieństwie do większości innych, które trzymały się dobrze do końca dnia.
Popołudnie lekko już przymglone - w nocy znów ma trochę pośnieżyć.
[cdn.]
-
14
-
3
-
-
15 minut temu, Sportego360 napisał:
Czarna, dolna trasa ma też ciekawe położenie, bo nie ma dedykowanego wyciągu i jest na przedłużeniu niebieskiej trasy 4. Może to być spore zaskoczenie dla niektórych narciarzy szlifujących swoje umiejętności.
Myślę jednak, że Schladming-Dachstein to nie jest optymalne miejsce dla początkujących narciarzy. Mało tam szerokich tras niebieskich, za wyjątkiem dwóch-trzech na Hauser Kaibling.
-
O, Holender, jakie tłumy w Schladming!
Środa. Wyjeżdżaliśmy jeszcze w deszczu, po niezbyt wczesnej pobudce, ale z widokami na poprawę pogody. Postanowiliśmy objechać drugą część ośrodka Schladming-Dachstein, czyli trasy na Planai i Hauser Kaibling.
Parkujemy przy gondoli Planai West, bo mamy najbliżej. Za pewien mankament można uznać, że jest tylko jedna trasa (czarna) do pośredniej stacji, a w dolnym odcinku już nie. Ale przy plusowych temperaturach i tak trasy w dolinach są bardzo „zmęczone”, więc w sumie dzisiaj to nie był duży mankament.
Transferujemy się na Hauser Kaibling, do najwyżej położonego punktu ośrodka (2.015 m npm.). Tutaj też jest czarna trasa, obsługiwana przez krzesełka Gipfelbahn.
A takie widoki ze szczytu:
Potem objeżdżamy niebieskie i czerwone trasy na Hauser Kaibling. Choć może nie widać tego tak na zdjęciach, to ludzi było – prawie jak w Szczyrku. Tłumy narciarzy, głównie szwargocących po holendersku, plusowe temperatury i słońce = zmuldzone stoki. Jazda była w pięknych okolicznościach natury, ale bardzo forsowna.
Zdjęcia z dziś:
Po południu wróciliśmy na Planai, między innymi przy pomocy taśmy w tunelu – jak dla przedszkolaków.
Nawet na szczycie było +5 stopni – Darek studiuje mapę ośrodka.
Czy to znak z niebios? Tanova doznała jakiejś szczególnej iluminacji?
Na dół zjeżdżamy gondolką, podziwiając nowoczesną architekturę dolnej stacji.
[cdn.]
-
14
-
1
-
-
Godzinę temu, surfing napisał:
Brawo!! 4h na zjazdowych w świeżym śniegu + 17km na biegówkach 🏆 Pozdrawiam
Dziękuję - jakoś nie za bardzo potrafię odpuścić. Chce się te świetne, zimowe warunki wykorzystać na maksa - nawet za cenę ciągłych zakwasów i takich tam ...
-
1
-
-
Na nartach w Radstadt - czyli o sztuce kompromisów
Wyjazd z rodziną ma to do siebie, że zwykle trzeba godzić różne preferencje i punkty widzenia, tak, aby wszyscy byli zadowoleni. Dzisiaj był taki dzień.
Pogoda miała być we wtorek niespecjalna – sporo opadów śniegu i przebłyski słońca po południu. W sam raz na odwiedziny kameralnego ośrodka Radstadt-Altenmarkt, który mamy na miejscu. Tylko 17 km tras, więc większość narciarzy zazwyczaj go pomija, kierując się do większych konkurentów o bardziej nośnym marketingu. Ale czasem warto rozejrzeć się, co miejsce, w którym mieszkamy na urlopie, ma do zaoferowania.
Namówiłam Darka na wczesny wyjazd o 8.30, dzięki czemu byliśmy na trasach tuż po otwarciu, a młodzi dojechali skibusem, jak się wyspali.
W nocy spadło 10 cm świeżego śniegu, a rano wciąż sypało, więc spodziewaliśmy się trudnych warunków. Tymczasem ratrak wyjechał również rano i przygotował większość tras – miła niespodzianka. Tak wyglądała czerwona trasa nr 6 pod gondolą do Radstadt:
Cały ośrodek ma dość przejrzysty układ – dwie gondole z miejscowości Altenmarkt i Radstadt i dwa krzesła na bocznych trasach, które schodzą się gwiaździście na szczycie Kemadhöhe (1570 m npm.). Do tego dwa orczyki do nauki w dolinach. Zasadniczo sześć tras – czerwonych i niebieskich, z jednym czarnym łącznikiem. Trasy są długie i urozmaicone. Ośrodek do objechania w dwie godziny, ale trasy są na tyle sympatyczne, że można zostać i dłużej. Kilka zdjęć z ośrodka, niestety przeważnie w kolorystyce biało-czarnej:
Ja byłam cztery godziny i naprawdę wyjeździłam się. Rodzina została, ja natomiast wróciłam skibusem na kwaterę i odebrałam w Intersporcie zamówione biegówki. Koszt całego kompletu (buty, narty, kije) to 12 euro za dobę, a ponieważ miałam swoje buty – to tylko 8 euro.
Radstadt ma świetną ofertę dla miłośników nart biegowych – 180 km przygotowanych tras, w tym trasy wysokogórskie (m.in. do Zauchensee), leśne, oświetlone wieczorem, długodystansowe – jak np. Tauernloipe (70 km) i biathlon. Wejście na trasy jest darmowe, a raz w tygodniu można nawet skorzystać z bezpłatnego instruktora (flying coach).
Wybrałam się na trasę do Mandling, wzdłuż rzeki Enns (Anizy), bo ta trasa biegnie tuż przy naszej kwaterze. Cała trasa liczy ponad 20 km, mnie jednak aplikacja pokazała niespełna 17 km. Kończy się pętlą na obrzeżach Mandling i wraca do Radstadt.
Gdy szłam po narty akurat ratrak wjeżdżał na trasę – fajny sztruksik, ale gdzie są tory do klasyka? Nie ma? Może będą dalej? Gdy weszłam na trasę, ratrak wracał – wyciskając piękne dwa ślady. Inaczej niż w Polsce, gdzie sztruks dla „łyżwy” jest pomiędzy torami dla klasyka, tutaj tory są po jednej stronie, a miejsce dla nart łyżwowych – po drugiej.
Przygotowanie trasy miałam prawie ekskluzywne – spotkałam tylko jedną osobę na biegówkach. Pusto, fajnie – tym niemniej był jeden mankament. Jak to bywa często w terenach górskich – w jednej dolinie trzeba „upchnąć” rzekę, trasę biegową (która w lecie często służy jako rowerowa), linię kolejową i drogę samochodową. Tę ostatnią niestety mocno było słychać cały czas. Tym niemniej wycieczka udana, a do domu wróciłam już o szarówce, po godzinie 18.00.
Zdjęcia z trasy:
[cdn.]
-
15
-
4
-
-
10 godzin temu, izydar napisał:
Ja polecam 2-gą część Schaldming PLANAI i Hauser Kabling, Zauchensee i Hochkoenig
Taki mamy plan - czekamy na poprawę pogody. Hochkönig trochę daleko i już byliśmy.
10 godzin temu, idealist napisał:Jak się znudzi w Zauchensee można przejechać na kilka stoków w Radstadt.
Stoki w Radstadt bardzo miło nas dzisiaj zaskoczyły
-
2
-
-
Flachau i Flachauwinkl - trochę nowości w Ski Amade
Poniedziałek spędziliśmy w ośrodku Snow Space Flachau-Wagrain-St. Johann, który od niedawna jest połączony gondolą ze stacją Shuttleberg Flachauwinkl-Kleinarl i właśnie to połączenie - Panorama Link – chcieliśmy wypróbować.
Późny poranek we Flachau poczęstował nas bardzo zimowymi warunkami – gęsto sypiącym śniegiem i wiatrem.
Pogoda nie przeszkadzała licznym Holendrom – na parkingu aż żółto od niderlandzkich restauracji, a na stokach tłoczno, pełno szkółek. Do tego plątanina wyciągów, trudne warunki i muldy po kolana – nie podobało mi się, więc jak najszybciej ewakuowaliśmy się na Shuttleberg.
Na peronie gondoli Panorama-Link (bez panoramy):
Shuttleberg przyjemnie nas zaskoczył – Darek i ja doceniliśmy zdecydowanie równiejsze i twardsze trasy niż we Flachau, dobrze wkomponowane w teren. Nasza snowboardowa młodzież natomiast zainstalowała się w snowparkach po stronie Flachauwinkl i Kleinarl. Wszyscy zadowoleni.
Dużo jest też atrakcji dla dzieci, niektóre o wątpliwej estetyce, za to w ilościach hurtowych.
Opad śniegu zelżał, potem całkiem ustał i pokazały się wysokogórskie kulisy:
Powrót również Panoramą-Link, tym razem z widokami.
Mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc zjechaliśmy na stronę Wagrain – przetestować nowe gondole Flying Mozart. Gdy byliśmy w tym miejscu dwa lata temu, trwała budowa budynku stacji i kursowały jeszcze stare, pstrokate gondolki w papuzich kolorach. Teraz zastąpiły je eleganckie, granatowe wagoniki, ale jednak trochę żal tych starych, trochę hipsterskich.
Długi zjazd trasami 7,6 i 5 przy słonecznej pogodzie do Flachau poprawił trochę kiepskie pierwsze wrażenie, choć wciąż było gęsto od ludzi. Czy dać temu ośrodkowi jeszcze jedną szansę?
[cdn.]
-
11
-
4
-
-
-
[edit]
-
57 minut temu, sstar napisał:
A na ta wysoka Kopę da się wejść?
Prowadzi tamtędy Główny Szlak Sudecki, więc pewnie tak - to znaczy szlak idzie nie przez sam wierzchołek, trochę poniżej - ale są chyba jakieś ścieżki na szczyt..
-
1
-
-
-
2 godziny temu, sstar napisał:
A może nie zjechać Puchatkiem;-)
Aktualnie to chyba tylko na skiturach. Miejscowi mówią, że Szrenica ruszy narciarsko najwcześniej na ferie szkolne, czyli za tydzień.
-
1
-
-
Być w Szklarskiej Porębie i nie pójść na biegówki w Jakuszycach, to jak pojechać do Rzymu i nie zobaczyć Papieża 😉!
Załapaliśmy się na trochę porannego słońca, potem pochmurzyło się i zaczęło prószyć. Ale ogólnie śniegu nie ma jeszcze zbyt wiele i stan tras biegowych do klasyka jest taki sobie, pomimo pięknej, zimowej scenerii.
Przy kopalni kwarcu Stanisław
Jelenia Łąka
Około 13.30 skończyliśmy, aby dojechać do domu o jakiejś rozsądnej porze.
Pozdrawiam
-
8
-
1
-
Zakończenie sezonu w Szklarskiej Porębie
in Na białym i na zielonym
A blog by tanova in General
Posted
No to w takim razie jesteśmy młodzi duchem