Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

cyniczny

Użytkownik forum
  • Liczba zawartości

    499
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    21

Zawartość dodana przez cyniczny

  1. cyniczny

    Nassfeld 26-29.01.2023

    Za bardzo nie pomogę, bo jedliśmy tylko na stoku, a popoludniowo-wieczorne posiłki robiliśmy własnym sumptem. Ceny na stokach 5jurkow piwo, 3.5 kawa, dania obiadowe bodajże 10-15 jurkow
  2. W tym sezonie nie przypominam sobie żadnych negatywnych sytuacji z rodakami. Rzeklbym, że mialem same pozytywne kontakty np. pani w Naasfeld sama z siebie zaproponowała że zrobi mi zdjęcie na punkcie widokowym widząc że sam jestem i nieporadnie próbuje zrobić selfika:-). Natomiast pamiętam też w Naasfeld mega irytującą panią niemieckojęzyczną bardzo głośno rozmawiającą przez telefon podczas jazdy na krzesełku. Druga sytuacja to na ostatnim wyjeździe w St. Jakob, również na krzesełku dwóch panów wydaje mi się że Słoweńców również bardzo głośno rozmawiających. Tu już trochę się wkurzyłem i delikatnie zwróciłem uwagę czy dałoby się trochę ciszej rozmawiać. A już do szewskiej pasji doprowadzają mnie młodzieńcy (tu narodowości bardzo różne) puszczający na wyciągu muzykę z bezprzewodowych glosnikow. Zawsze w takiej sytuacji uprzejmie acz stanowczo proszę o wyłączenie lub przyciszenie ustrojstwa. A sytuacji w kolejkach zadnych nie zauważyłem, bo w nich nie stałem:-)
  3. Gdzieś mi się w oczy rzucił nagłówek, że Millenium Express uległo awarii i ewakuowano narciarzy, prawda to?
  4. cyniczny

    4 dni 4 ośrodki

    Też patrzyłem na tą trasę, nawet gogiel podpowiadał mi, ale pojechałem stara znaną mi drogą. Rozumiem, że jedziesz A10 i płacisz za przejazd tunelem Katschberg?
  5. cyniczny

    4 dni 4 ośrodki

    Dzięki @idealist A czy w grudniu to krzesło Happeck w Matrei też już było wyłączone?
  6. cyniczny

    4 dni 4 ośrodki

    Dzięki @MarioJ Co do dojazdu, to w tamtą stronę jechałem klasycznie przez Wiedeń - Graz - Klagenfurt, bo docelowym miejscem był Lienz. Natomiast powrót google maps od razu poprowadziło "górą" pewnie dlatego, że ruszałem z ostatniego ośrodka St Jakob, a ja w sumie pomyślałem, że fajnie będzie dla odmiany pojechać inną trasą. Zupełnie zapomniałem o tym płatnym tunelu - no cóż gapowe się płaci:-). Co do samej płatności to są bramki od strony Matrei - koszt 13 jurków za przejazd, kolejek w żadną stronę nie było, a jechaliśmy tam w sobotę około 16:00.
  7. cyniczny

    4 dni 4 ośrodki

    Dzień 3 Trzeci dzień to trzeci ośrodek, tym razem wybór pada na Sillian - ośrodek czynny od 8:30 i klasycznie jesteśmy jeszcze na chwile przed otwarciem. Łącznie czekających jest może 12 narciarzy i dwie osoby z obsługi. Dzisiaj do południa pochmurno, czasem słaby kontrast, ale da się jeździć. Rano ludzi jak na lekarstwo, około 10:00 dojechało trochę szkółek, ale jeździli bodjaże maks. do 13:00, bo nagle zniknęli. Trasy w ośrodku mają ekspozycję głównie wschodnią i północno wschodnią. Jedynie zjazd na sam dół jest na południe. Stąd pierwsze szusy wykonujemy właśnie na sam dół. Trasa jest przepiękna, pokręcona, z wieloma naturalnymi garbami. W głównej mierze położona w lesie, dopiero ostatni kilometr wyprowadza nas na łąki. W ośrodku są 3 krzesła z czego jedno wolne niewyprzęgane - Gadein. Sillian to dla mnie przykład jak należy budować ośrodki narciarskie. Tylko z jednego krzesła Thurntaler mamy 7-8 możliwości różnych kombinacji zjazdów trasami 1a, 2, 3, 4, 5 i 5a. Do tego dołożyć szybkie krzesło Auservillegraten i trasę nr 6 (6a była nieczynna) i nie sposób się nudzić przez cały dzień. Dodatkowo taki układ powoduje, że właściwie nie ma szans na tłok na trasie - nawet jakby były spore kolejki do kolejek. Widokowa trasa 1a poprowadzona granią. Przed 11:00 mały odpoczynek. Jak zwykle dopada nas syndrom trzeciego dnia, gdzie skumulowane zmęczenie daje o sobie znać. Ale wcinamy trochę kalorii i od razu humory się poprawiają:-) Jeden z najlepszych apfelstrudli jakie jadłem, a zwłaszcza sos waniliowy o konsystencji gęstej śmietany - pyszności. Do dostania w knajpce przy dolnej stacji krzesełka Auservillegraten. Do tego dochodzi przemiła obsługa no i najniższe ceny - niecałe 5 euro za porcję dolna stacja krzesełka Auservillegraten Końcówka trasy nr 6 Po południu już pełna lampa - po godz. 15:00 już zupełne pustki na stokach:-) Młody po 15:30 zmęczony rezygnuje z dalszej jazdy i wraca gondolką na sam dół. Ja robie jeszcze raz pętelke bubliną i jadę na nartach do stacji pośredniej, a później już gondolką na dół - jakby to @marboru powiedział "nogi bolo":-) Na tym zdjęciu widać fajnie różnicę pomiędzy zboczami z ekspozycją południową i północną:-) Jeszcze tylko małe zakupy w Lienzu. Chciałbym mieszkać w miejscu, gdzie nawet wychodząc z supermarketu ma się takie widoki:-) Dzień czwarty Rano szybkie pakowanie i pożegnanie z przemiłą właścicielką i jedziemy do ostatniego już ośrodka w naszym skisafari - St. Jakob im Defereggental. Jak zwykle jesteśmy na około 20 minut przed otwarciem, więc bez problemu parkujemy samochód w pobliżu gondolki. Mamy jeszcze chwile czasu na małe obfotografowanie okolicy Klasycznie już czekamy parę minut jako jedni z pierwszych na otwarcie wrót do raju:-) Dość krótka gondolka (niecałe 700m przewyższenia) wyprowadza nas do dolnej stacji krzesełka Mooserberg. I to krzesełko jest chyba jedyną wadą ośrodka:-) Niestety niewyprzęgane i podróż chwilę trwa, a przy nim są fajne trasy nr 1, 2 i 3. Początek czarnej trasy T Wjeżdżając na górę zauważamy, że krzesełka Weißspitzbahn są zdejmowane. Mocno nas to martwi, bo to kluczowa kolejka w tym ośrodku. No nic, na razie musimy sobie radzić i jeździmy trasami 2 i 3. Około 10:00 rusza krzesełko Weißspitzbahn więc jedziemy na tamtą stronę i katujemy trasy 7,8 i 9 O dziwo jazda tymi trasami nie jest zbyt fajna, z uwagi na dość mocny przeciwny wiatr, który na wypłaszczeniach powoduje mocne zwolnienia, a czasem prawie zatrzymania. Stąd wracamy z powrotem na wolne krzesełko i trasy 1 i 2. Przed 12:00 ponownie lądujemy na trasach 7, 8 i 9. Obserwujemy też jeżdżących na czarnych trasach przy nowym krzesełku Leppleskofelbahn. I w końcu też się skuszamy na te trasy. Są świetne, choć krótkie (około 1300m długości). No i na początkowej ściance przy 10-tce wychodzi trochę kamieni. po około 2h wracamy na trasy przy krzesełku Weißspitzbahn, wiatr ucichł i tam już jeździmy do końca dnia. Ludzi w ośrodku jest mało - poniżej zdjęcie z godziny 13:00. Około 14:00 zjeżdżamy ostatni raz i jedziemy czerwoną T na sam dół. Zamierzaliśmy zjeść w Eggenhutte, ale przejeżdżamy zjazd do niej i jedziemy na sam dół. No ale jeść trzeba więc w drodze powrotnej zatrzymujemy się w Matrei w klimatycznej knajpce Wirtshaus, gdzie wpada nam na talerze klasyka gatunku czyli TirolerGrostl Po jedzeniu wsiadamy do samochodu i wracamy do domu. Dojeżdżając do Salzburga obserwujemy ogromny korek mający minimum kilkanaście kilometrów - dobrze, że jedziemy w przeciwnym kierunku. Cała podróż przebiega bezproblemowo, choć od Salzburga do okolic Sankt Polten ruch jest bardzo duży. W domu meldujemy się tuż po 2:00 w nocy zmęczeni, ale szczęśliwi. Podsumowując wyjazd bardzo udany, nie sądziłem, że w sezonie uda się pojeździć praktycznie bez kolejek. Właściwie każdy z tych ośrodków jest warty odwiedzenia i zapewne zawitam do nich jeszcze nie raz. Najsłabsze wrażenia mamy z Heiligenblut, ale w odbiorze tego ośrodka nawarstwiło się kilka rzeczy: głównie zmęczenie całonocną podróżą, temperatura i położenie stoków. Na pewno będę chciał tam wrócić w bardziej mroźnej aurze. Za najlepsze uważamy Sillian i Kals, choć St Jakob też absolutnie warto odwiedzić.
  8. cyniczny

    4 dni 4 ośrodki

    coś mi wycięło resztę:-) No to jeszcze raz:-) Cześć Poniżej relacja z 4 dniówki po Osttirolu - odwiedzone 4 ośrodki: Heiligenblut / Grossglockner, Kals-Matrei, Sillian i St. Jakob im Defereggental. Dzień 1 - Heiligenblut Startujemy we wtorek z Piaseczna zaraz po 1/10:-) Cel Osttirol, klasyczna 4 dniówka i jak sie okaże każdy dzień spędzimy w innym ośrodku. Jadę z synem, ekipa miała być większa, ale się wykruszyła. Kwaterkę mamy zaklepaną w Prappernitze (5km od Lienzu), cena 160 jurków za 3 doby za apartament - sypialnia, kuchnia, salonem, łazienka z oddzielnym kibelkiem. Dodatkowo po kontakcie z właścicielką nie ma problemu abyśmy zajechali rano prosto z drogi, bo kwatera wolna. Cała podróż zajmuje około 11h i przed 07:00 meldujemy się w apartamencie z taakimi widoczkami za oknem Na pierwszy ogień idzie ośrodek Heiligenblut / Grossglockner. Dojazd najdłuższy bo ponad 40 km. Od razu wjeżdżamy na szczyt Schareck. Jest już dość ciepło, stoki mocno nierówne, sporo kartofli, ale w taką pogodę, czyli duży minus w nocy, duży plus w dzień to niestety zjawisko normalne. Dodatkowo większość stoków w ośrodku ma południową ekspozycję. No ale nie ma co narzekać - trzeba jeździć i podziwiać widoki. Jeszcze przed południem kolejką Tunnelbahn Fleissalm jedziemy do drugiej, mniejszej części ośrodka. Tam ciekawym łamanym orczykiem wciągamy się kawałek na górę. Po wjechaniu na górę okazuje się, że nie było to konieczne, bo wystarczyło pójść mocno w prawo i za budynkiem tunelowej gondolki można było od razu dojechać do krzesła Fleissbahn. W tej części ośrodka są 3 trasy, dwie bezpośrednio dostępne z krzesełka, po lewej niebieska 11-ka po prawej czerwona 12-ka. Trasy mocno podobne do siebie. Trzecie trasa 11a wymaga wciągnięcia się orczykiem na najwyższy punkt ośrodka szczyt Hochfleiss 2902 m n.p.m. Orczyk ma ponad 400 m przewyższenia więc od połowy idzie naprawdę mocno w górę. Widoki ze szczytu przepiękne Przy górnej stacji krzesełka jest kolejny punkt widokowy Kolejek do kolejek nie ma żadnych, jeździmy na bieżąco. Na trasach tez luźno, czasem trzeba poczekać może minutkę i jedzie się zupełnie samemu Po 13:00 siadamy na małe co nieco. Nie ma co się oszukiwać, jesteśmy dość mocno zmęczeni po nieprzespanej nocy w podróży. Dodatkowo warunki zrobiły się już mocno wiosenne, jest grubo powyżej 10 stopni na plusie, co przy południowej ekspozycji stoków powoduje, że płyną całkiem nieźle. Po powrocie na główną część ośrodka decydujemy się zakończyć narciarski dzień. Ośrodek bardzo fajny, ale nie na takie wiosenne nartowanie. I właściwie nie było gdzie uciec w jakieś bardziej zacienione czy inaczej położone trasy. Jedynie trasa nr 1 ma północno-zachodnią ekspozycję, ale jej połowa to taka trasa "półkowa" więc niezbyt ciekawa. Ale na pierwszy dzień wystarczy, grunt że znowu człowiek na nartach:-) Dzień drugi Znowu będziemy sie kręcić koło najwyższego szczytu Austrii, ale tym razem z drugiej strony. Jedziemy do ośrodka GG Resorts Kals-Matrei. Parkujemy praktycznie przy samej gondoli w Kals, oprócz nas jeszcze tylko jeden samochód z turystami, reszta to obsługa ośrodka. Pogoda to praktycznie kopia pierwszego dnia, czyli rano lekki mróz, im dalej w dzień tym cieplej. Tym razem jednak mamy nadzieje na lepsze pojeżdżenie, bo w ośrodku trasy są położone na linii wschód-zachód, a trasy pod krzesłem Cimaross nawet lekko północnym kierunku. Ale na pierwszy ogień idą trasy po stronie Kals. Pierwszy zjazd robimy ponownie na sam dół do gondoli, ale jedynie pierwsza część trasy jest warta kilkukrotnego przejechania do stacji pośredniej gondolki. Prawie cała niebieska część zjazdu w dolinę to klasyczna półkowa trasa. Dopiero przy górnej stacji orczyka przechodzi w normalną trasę narciarską. Od strony Kals oprócz dwóch dość wolnych krzesełek jest też nowa kanapa Glocknerblick Niby tylko dwie trasy czerwona i czarna 17-ka, ale liczba kombinacyjnych zjazdów jest znacznie większa. Czarna 17-ka Czarna 13-ka z samego szczytu zaczyna się niewinnie:-) Widok z okolicy stacji pośredniej Kals I/II. Tu warto dodać, że na stacji pośredniej nie można wysiadać, można tylko się dosiąść. Po 11:00 przenosimy się w dalsze rejony ośrodka, w okolice krzesła Goldfreid II. I praktycznie od razu robimy krótki odpoczynek w Berggasthaus Goldried Trasa nr 3. Dojeżdżamy do krzesełka Goldfried II, ale według mapki Bergfex-a możemy jeszcze trasą nr 5 dojechać do krzesełka Happeck Widoki z trasy nr 5 No i przy krzesełku dostajemy zonk-a, bo krzesełko wyłączone. Rad nie rad zjeżdżamy na sam dół doliny. Tu warto nadmienić, że trasa nie prowadzi do samej gondolki w Matrei, ale trzeba się posiłkować skibusem. Na szczęście jeździ on praktycznie co 15 minut, ale podróż powrotna na stoki jednak trochę trwa. Trochę nie daje mi spokoju to nieczynne krzesło, bo wydawało mi się, że wszystko świeciło się w ośrodku na zielono. Okazuje się, że krzesełko jest, ale jakby go nie było. Na interaktywnej mapce na stronie ośrodka nie istnieje, a na świetlnych mapach w ośrodku niby jest, ale nie ma żadnego statusu - ani włączony, ani wyłączony. A to wielka szkoda, bo krzesło wydaje się być świetnym uzupełnieniem. Generalnie w czasie całej 4-dniówki jedyne "kolejki" takie na 3-5 minut były właśnie przy krześle Goldfried II W czasie buszowania po tej stronie ośrodka, chcemy jeszcze zjechać czarną 6-ką. Uczulam młodego, żeby w odpowiednim momencie odbił na krzesło goldfried II. Niestety przegapia ten moment i ponownie lądujemy na samym dole na przystanku skibusa. A na dole cieplutko, oj cieplutko:-) Po wdrapaniu się na górę i kilku zjazdach siadamy w knajpce na odpoczynek. Po obiedzie jedziemy do ostatniej części ośrodka w której jeszcze nie jeździliśmy obsługiwanej przez krzesło Cimaross Tu jeździmy wszelkimi kombinacjami tras i są tu naprawdę świetne miejsca. Mi do gustu najbardziej przypada, krótki odcinek 8ki, a najmniej czarna 9ka z uwagi na jej ekspozycję najbardziej zwróconą w południową stronę i z tego tez powodu najbardziej zdegradowaną. Czerwona 11ka bardzo fajna. Generalnie trasy mimo sporej temperatury trzymały się bardzo dobrze - z małymi wyjątkami. Ostatnie fotki z Grossglocknerem w tle Do samochodu wracamy znanymi nam już z poranka trasami 14 i 15a. Na koniec udanego dnia jedziemy w Lienzu do pizzerii Adria Grill - bardzo polecam, pizza pyszniutka
  9. cyniczny

    4 dni 4 ośrodki

    Cześć Poniżej relacja z 4 dniówki po Osttirolu - odwiedzone 4 ośrodki: Heiligenblut / Grossglockner, Kals-Matrei, Sillian i St. Jakob im Defereggental. Dzień 1 - Heiligenblut Startujemy we wtorek z Piaseczna zaraz po 1/10:-) Cel Osttirol, klasyczna 4 dniówka i jak sie okaże każdy dzień spędzimy w innym ośrodku. Jadę z synem, ekipa miała być większa, ale się wykruszyła. Kwaterkę mamy zaklepaną w Prappernitze (5km od Lienzu), cena 160 jurków za 3 doby za apartament - sypialnia, kuchnia, salonem, łazienka z oddzielnym kibelkiem. Dodatkowo po kontakcie z właścicielką nie ma problemu abyśmy zajechali rano prosto z drogi, bo kwatera wolna. Cała podróż zajmuje około 11h i przed 07:00 meldujemy się w apartamencie z taakimi widoczkami za oknem
  10. Cześć Prawdopodobnie w środę będę jeździł w Heiligenblut. Będę tam pierwszy raz i mam pytanie gdzie można zaparkować w okolicy stacji gondolki? Zerknąłem na Street View i przy samym wejściu do stacji gondolki niby jest parking, ale tak na oko to tak na makskilka aut. Chwile wcześniej też na kilka aut, a na głównej drodze (jeszcze przed tym zakrętem 180stopni) trochę większy, ale według oznaczeń jest on dla autobusów. Dodatkowo jest też po prawej stronie zaraz po zjeździe z głównej drogi, ale według SV jest to tzw. Kurzparkzone i maksymalny czas parkowania/postoju to 90min.
  11. Lubię pogodę na Bergfexie bo uwzględnia czy dotyczy doliny czy góry. A w Nassfeld praktycznie jeździsz na wysokościach 1300-2200. Tak czy siak szykuje się ponownie piękna pogoda, więc nic tylko całe dnie spędzać na stoku:-)
  12. W dolinie byłem, bodjaze cztery razy i zgadzam sie z Tobą, więc tu kłótni nie bedzie-). Najmniej czasu spędziliśmy właśnie w tym ośrodku, a jak jeździliśmy to głównie na Rastkogel. Najczęsciej jeździliśmy w Hochzillertal-Hochfugen i Arenie, ale bez środkowej części, którą uważam za słabą. I oczywiście na pogodę koniecznie jazda na Hintertuxie, bo jest genialnie.
  13. cyniczny

    Nassfeld 26-29.01.2023

    Rok temu byłem w okresie 20-23/02 i tragedii nie było.Oczywiscie rano trzeba było trzymać reżim żeby jak najwcześniej wjechać gondolka na górę, ale potem było całkiem niezle. Kolejki pamiętam do krzesła nr 1 około 10-15 min w szczytowych momentach, ale na trasach raczej pusto. Poniżej dwie fotki z 23/02 trasa nr 70 z 12:30 Trasa nr 7 z 10:30
  14. cyniczny

    Nassfeld 26-29.01.2023

    Ja tydzień przed Tobą wybieram się na 4 dni do Osttirolu i też mam nadzieje na lampę:-)
  15. cyniczny

    Nassfeld 26-29.01.2023

    Tak, niedziela to była istna rewelacja: pełna lampa, lekki mrozik i zero wiatru. Nic tylko jeździć.
  16. cyniczny

    Nassfeld 26-29.01.2023

    Dzień 3 W sobotę chyba najsłabsze - większość dnia pochmurno i całkiem sporo ludzi. Parking dla autobusów praktycznie zapełniony na full - głównie Chorwaci. Po południu słoneczko przebija się nieśmiało. Na koniec dnia klasycznie zjeżdżamy trasą 80ką Dzień 4. Ostatni dzień, szybkie pakowanie, pożegnanie z przesympatyczną właścicielką i wymeldowujemy się z kwatery. Dzisiejszy dzień pogodowo zapowiada się na petardę. Trochę obawiam się tłumów, jest niedziela, piękna pogoda, dodatkowo w wielu krajach rozpoczynają się ferie zimowe. W odróżnieniu od poprzednich dni od razu jadę do najstarszej części ośrodka. Najpierw trasa 23 i powrót krzesłem nr 10. Na trasie mimo wczesnej godziny całkiem sporo ludzi, więc po powrocie na górę jadę do krzesła nr 1 kombinacjami tras 45, 24, 23, 25 i 40. Taka kombinacja powoduje, że ludzi spotykam znacznie mniej niż klasycznie na samej 23-ce I praktycznie do końca dnia jeżdżę na końcu ośrodka głównie trasą nr 4. A widoki cały dzień urywają d... O dziwo ludzi na trasach jest naprawdę niewiele. Tylko w jednym momencie do krzesła nr 1 czekam około 5 min, a tak głównie 2-3 min. A na trasie nr 4 często jeżdżę praktycznie sam. Trasa nr 4 o godz. 11:00:-) Na obiad decydujemy się po 13:00 w knajpce przy trasie nr 50. Tam zapada decyzja, że kończymy jazdę, bo długa droga przed nami. Chciałem zjeżdżać na sam dół trasą nr 80, ale Wojtek szybko modyfikuje plany informując, że zarówno do krzesła nr 21 i do gondoli 23 są kolejki po 15 min. W takim razie wszyscy postanawiamy zjechać na parking gondolką przy której jesteśmy. Po obiedzie jeszcze wspólna fotka na dworze i zjeżdżamy gondolką na dół. Na Gmanberg wpadamy z Pędzikiem na pomysł zjechania końcówką trasy 80 już na sam parking - ten kawałek ma około 1,5km i prawie 500 m przewyższenia. Szybki wypad z gondolki, zapięcie ponownie butów i wio. Na parkingu szybkie przebieranie się, oddawanie karnetów i około 15:00 ruszamy w drogę powrotną. W domu melduję się równo o 2:00, więc mam jeszcze parę godzin na sen, bo od 7:00 czas zacząć pracę. Jak dla mnie Nassfeld to świetny ośrodek w umiarkowanych cenach. Wstępnie zastanawialiśmy się nad Chopokiem, ale ceny karnetów były praktycznie takie same (różnica bodajże 8-10 euro), a pozostałe ceny (kwatery, jedzenie) bardzo podobne, więc uznaliśmy, że warto pojechać trochę dalej zwłaszcza, że ośrodek już znaliśmy z ubiegłorocznego pobytu
  17. Poniżej relacja z 4 dniówki w Nassfeld. Ruszam około 11:00 z Piaseczna do Pędzika (skład trochę odmienny: Pędzik, jego syn Wojtek, Damian oraz ja). Tam standardowo przesiadam się do niego i lecimy do Lublińca po Damiana. Później już prosto na kwaterę w miejscowości Reisach, gdzie docieramy równo o 24:00. Właścicielka czeka na nas, jest bardzo miła i sympatyczna, apartament obszerny, 80m2 dwie sypialnie, salon, kuchnia i jadalnia. Wszystko to w cenie 100euro za dobę za 4 osoby. Dzień 1 Poranek w dolinie pochmurny, ale jak wjedziemy na górę słoneczka nie zabraknie zwłaszcza w prawej części ośrodka czyli w okolicy szczytu Troghohe. Jak widać lewa część ośrodka w chmurach, więc na razie się tam nie wybieramy. Ale za to na chwilę można skoczyć do Włoch:-) Około 12:00 przebijam się w okolice szczytu Garnitzenberg. Niestety ta część ośrodka, a głównie krzesło nr 1 i trasa nr 4 w chmurach. A szkoda bo to chyba jedna z najlepszych tras w ośrodku, z dużą liczba opcjonalnych zjazdów. A za granią słoneczko, jeżdżę chwilę trasami 7 i 9 Po 13 wracam z powrotem na prawą część ośrodka, umówiliśmy na 14 na obiadek w knajpce przy trasie nr 70. Przy powrocie trasa nr 4 w górnej połowie kompletnie w chmurach. Mimo iż jeździłem nią kilka razy rok temu mam problemy z orientacją. Trzymam się skraju trasy i tyczki wyznaczają mi drogę. Po powrocie znowu jeżdżę w pełnym słońcu. Do końca dnia jeździmy już w tym obszarze i na koniec zjeżdżamy trasą 80-ką na sam dół Dzień 2 Pogoda tylko z lekkimi chmurkami w całym ośrodku, więc jeździmy po całości:-) Do 11:00 prawa strona ośrodka. Później jedziemy na lewo na nasza ulubioną trasę nr 4, a po południu wracamy 80-ką na dół Tak wygląda trasa nr 4 o 13:00:-)
  18. Jak cenowo wygląda taka podróż?
  19. Matko Bosko Murray wygrywa 3:2, co za mecz
  20. Po trzech królach wybieram się na 4dniówkę i mam bardzo podobne typy jak Ty. Za Obertauern oprócz wysokości i odległości przemawiają do mnie też pobliskie ośrodki na tym samym skipassie czyli Katschberg i Grosseck oraz malutki Fanningberg. W tych trzech ostatnich miałem przyjemność jeździć i są naprawdę świetne. Zwłaszcza trasy A1 (z wariantami na górze 28,29 i 30) i 11-ka w Katschbergu oraz połączenie tras 4a i 2 w Grossecku. W samym Obertauern nie jeździłem, więc to już zupełnie dla mnie super, jakby doszedł nowy ośrodek. Poniżej kilka fotek z A1-ki W Nassfeld byłem rok temu też na 4 dni i bardzo mi się podobało. Może nie ma jakichś spektakularnie długich tras, ale większość tras to prawdziwe trasy narciarskie, bez jakichś długich płaskich dojazdówek mające po 2-2,5km długości. Zwłaszcza trasy 1-4 z ich mnogością wariantów, bajka. Chyba tylko trasa na sam dół, czyli 80 w wielu miejscach była dość płaską dojazdówką i zazwyczaj pokonywaliśmy ją na koniec dnia. Tyle, że Nassfeld raczej nie jest dla początkujących, generalnie niebieskich tras jak na lekarstwo, choć te czerwone nie są z gatunku tych czerwono - czarnych, a często bardziej pomarańczowych. I kilka fotek z pobytu w Nassfeld: W Skiamade też celuję, ale w okolice Zauchensee - generalnie wszystko zależy od pogody.
  21. Widzę, że wpadła klasyka czyli Tiroler Grostl:-)
  22. https://www.topskipass.at/ I kilka ośrodków w Karyntii m.in. Turraherhohe i Bad Kleinkircheim
  23. W tym okresie wybierałbym małe ośrodki, z tym, że w małym pojedynczym możesz deko się wynudzić stąd może miejsce i skipass obejmujący kilka ośrodków jak np. topskipass + kwatera w okolicy Lienzu. Masz wtedy do dyspozycji w promieniu 30-40 km kilka ośrodków: - w samym Lienzu dwa ośrodki Hochstein i Zettersfeld (37km tras) - Matrei/Kals (44 km) - Sillian (22km) - St Jakob im Defereggental (23km) - Obertillach (15km) i 60km do Nassfeld (110km) Wszystko na jednym skipassie. Jak widac spokojnie jeden dzień w każdym ośrodku i wyjazd mega ciekawy lub jak się w którymś spodoba bardziej to zostać na dłużej:-) Sam miałem taki pomysł prawie zrealizowany, bo miałem kwaterke w Lienzu i taki był plan, niestety pierwszego dnia uszkodziłem kolano (własnie w Lienzu) i pozostałych ośrodków już nie odzwiedziłem. Ale co się odwlecze....
  24. cyniczny

    Ischgl 10-17.12.2022

    Dzień czwarty Pogoda w porównaniu do dnia poprzedniego całkiem niezła, słońca za dużo nie ma, ale kontrast jest całkiem niezły. Słupy gondolki E5 prowadzącej na szczyt Piz Val Gronda (2812 m n.p.m.) - niestety nie zostanie uruchomiona w czasie naszego pobytu. Niebieska 22 prowadząca do Hollkar i Hollboden Dzień praktycznie jak każdy kończy my na Idalpie i 1ką na parking Dzień piąty Wjeżdżamy na najwyższy punkt w ośrodku i jeździmy trochę po szwajcarskiej stronie, głównie trasy 70 i 64. Trzech muszkieterów;-) Zjeżdżamy też do dziwnego orczyka, wiodącego głównie w dół:-) Dzień kończymy dość wcześnie, bo około 15:00 - zmęczenie daje o sobie znać Wieczorem wychodzimy jeszcze na mały spacer po See Dzień szósty Ostatni dzień rozpoczynamy tak jak się należy czyli w oczekiwaniu na otwarcie gondolki A1 Początkowo pogoda całkiem niezła, ale zgodnie z prognozami po około 1h zaczyna padać śnieg i jego intensywność wzrasta z godziny na godzinę Objazdówka ostatniej ścianki na trasie 1a Śniegu coraz więcej, widoczności coraz mniej Po obiedzie decydujemy kończyć dzień narciarski i z Idalpu zjeżdżamy gondolką na parking. Chcieliśmy jeszcze skorzystać z pobliskich term, niestety biletów 3 godzinny już nie było. Zostały tylko całodniowe w cenie 49 euro, co za 2-3 godziny pływania wydało nam się stawką zbyt wygórowaną. Na pocieszenie poszliśmy na mały spacer po Ischgl. I to koniec, w sobotę pobudka o 5:00, wyjazd około 6:00 i w domu zameldowałem się o 19:30. Wyjazd bardzo udany, ludzi nie licząc niedzieli bardzo umiarkowane ilości, na trasach wręcz pusto. W kolejkach do kolejek nie staliśmy praktycznie nigdy. Pogoda jak to pogoda austriacka:-)
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...