Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'rowery' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Pogadajmy
    • Tematy narciarskie
    • Chcę Wam o tym powiedzieć
  • Sprzęt narciarski
    • Sprzęt narciarski
    • Dobór sprzętu
    • Tuning sprzętu
    • Testy sprzętu
    • Giełda sprzętu narciarskiego
  • Stacje narciarskie
    • Polska
    • Alpy
    • Słowacja, Czechy
    • Samochodem na narty
    • Warunki narciarskie - pogoda
    • Reszta świata
  • Technika jazdy na nartach
    • Race
    • Carving, funcarving
    • Freeride, freestyle
    • Poczatkujący na nartach
  • Wyjazdy na narty
    • Relacje z wyjazdów forumowiczów na narty
    • Wolne miejsce w samochodzie
    • Wspólne wyjazdy, odstapię kwaterę, szukam kwatery.
  • Sport
    • Zawody, wyniki, kalendarze, sylwetki ...
    • Zawody dla amatorów
  • Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
    • Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
  • Aktywne Lato
    • Rowery
    • Rolki
    • Wypoczynek w górach
    • Wypoczynek nad wodą
    • Bieganie
  • Nasze sprawy
    • Forum info
    • Tematy dot. skionline.pl
    • WZF skionline.pl
    • Konkursy
  • Stare forum
    • Ogólne
    • Sprzęt
    • Technika jazdy
    • Wyjazdy i ośrodki
    • Euro 2008
    • Lato 2008
    • Olimpiada Pekin 2008

Blogi

  • JC w podróży
  • Nogi bolo
  • Na białym i na zielonym
  • Zagronie, wspomnienia
  • Chrumcia tu i tam
  • >> z buta <<

Kalendarze

  • Kalendarz Forum
  • Alpejskie Mistrzostwa Świata
  • Alpejski Puchar Świata
  • Puchar Świata w Skokach
  • Puchar Świata w Biegach Narciarskich

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Imię


Miejscowość


Strona WWW


O mnie


Narty marka


Buty marka


Gogle


Styl jazdy


Poziom umiejętności


Dni na nartach

  1. Otwarłem już sezon narciarski, a tu przyszło mi jeszcze otworzyć nową trasę rowerową w Szczyrku. 28 września, otwarty został, drugi odcinek trasy Hip Hopa - Hip Hopa Air. Od teraz całkowita długość zjazdu ze Zbójnickiej Kopy przez Halę Skrzyczeńską do parkingu przy gondoli liczy 7900m.
  2. JC

    Hip Hopa Air otwarta

    W Szczyrku otwarto dzisiaj nową trasę rowerową Hip Hopa Air. Trasa jest drugą, górną częścią, otwartej w lecie Hip Hopy Flow. Wytyczona ze szczytu Zbójnickiej Kopy 1205 m n.p.m. trasa, oznaczona została numerem 1. Składa się z dwóch sekcji. Zaczyna się tuż obok górnej stacji 6-os. kolei krzesełkowej, by po 2300 m pozwolić na dotarcie do Hali Skrzyczeńskiej, gdzie przejeżdżamy ostatnie metry tuż obok wjazdu na Hip Hopę Flow. Średnie nachylenie to 8,4%, czyli większe niż w przypadku dolnego odcinka, a spadek jaki pokonamy na rowerze to 193 m. Nawierzchnia oznaczonej kolorem niebieskim Hip Hopa Air jest utwardzona i równa. Po początkowych „spokojnych” metrach przygotowano wiele ciekawych przeszkód wkomponowanych w ukształtowanie terenu. Na trasie czekają na nas dynamiczne wiraże, podkręcone bandy, hopki oraz spore stoliki, na których loty mogą sięgać 9m. Nowo otwarty odcinek jest, moim zdaniem, trudniejszy od części zaczynającej się z Hali Skrzyczeńskiej. Posiada większe nachylenie, miejscami można dobrze się rozpędzić, aby po chwili wpaść na bardzo podkręconą sekcję wijące się między drzewami. Do tego dochodzą urozmaicone skoki. Dzięki otwarciu nowego odcinka cały przejazd Hip Hopa wymaga skupienia przez 7 900m. Razem z otwartą w lecie trasą Otik w Szczyrkowskim Ośrodku Narciarskim do dyspozycji rowerzystów jest już prawie 11 km tras zjazdowych. W przyszły roku powstanie górny odcinek Otika. Wtedy łączna długość rowerowych zjazdów zamknie się w sumie 13 km. Do końca sezonu całodzienny karnet uprawniający do wyjazdu gondolą z Parkingu u Kowalskiego na Halę Skrzyczeńską, a następnie 6-os. kanapą na Zbójnicką Kopę kosztuje 59 zł. Jednak, gdy zdecydujemy się na zakup przez stronę gopass.pl zapłacimy 54 zł.
  3. Wyciągnęliśmy z Darkiem tym razem nasze poczciwe trekkingi, które trochę się zdążyły już zakurzyć przez cztery tygodnie, od powrotu z Alzacji i korzystając z pięknej, jeszcze letniej pogody zrobiliśmy weekendową objazdówkę po Pojezierzu Meklemburskim. Sobota: Rano pobudka 5.45 – śniadanie, szybki gramoling, pakowanie rowerów na bagażnik samochodowy i o 6.45 ruszamy w trójkę – z sąsiadką Moniką i moim Darkiem. Przed nami ok. 150 km dojazdu do Mirow, gdzie planujemy zostawić auto i przesiąść się na rowery. Dojazd – taki sobie – tylko kawałek autostradą, a tak to niemieckie drogi, głównie rangi krajowej i powiatowej, więc trwa to dobre dwie godziny, zanim jesteśmy na miejscu. Po dziewiątej zwarci i gotowi włączamy endomondo i ruszamy w trasę. Najpierw trochę kręcimy się po Mirow – jest tutaj ładny, klasycystyczny pałac z XVIII na wyspie na jeziorze Mirower See. Urodziła się tutaj późniejsza brytyjska królowa Sophie Charlotte von Mecklenburg-Strelitz, żona Jerzego III i babka królowej Wiktorii. Robimy kilka zdjęć: Trochę kluczymy po Mirow, zanim znajdujemy oznaczenia szlaku rowerowego i DDR-kę do Rechlin, poprowadzoną trasą dawnej kolejki wąskotorowej. DDR-ka jest na początku asfaltowa i szybka, potem kończy się asfalt, brakuje ok. 1 kilometra nawierzchni i jedzie się po prostu przez piach. Przekraczamy dawny most kolejowy na kanale, dalej droga trochę lepsza – szutr i twarda gruntowa. Dojeżdżamy do Rechlin, na południu jeziora Müritz. Samo jezioro objechaliśmy już dwa lata temu (szlak rowerowy ma 88 lub 101 km - w zależności od tego, jaki wariant obierzemy), więc odwiedzamy częściowo te same miejsca, ale tylko częściowo. Müritz to największe wewnętrzne jezioro Niemiec – wschodni brzeg jest prawie niezamieszkały: dużo tutaj mokradeł, przez które prowadzi nasz szlak, a linia brzegowa jest porośnięta trzciną i – poza kilkoma miejscami – trudno dostępna. Sporo tu płycizn – w przeciwieństwie do brzegu zachodniego, rozczłonkowanego w kilka wąskich i głębokich (do 30m) zatok, nad którymi rozsiadło się kilka malowniczych miasteczek. Cały obszar wchodzi w skład Parku Narodowego Müritz. Teraz objeżdżamy Müritz od wschodniej strony: Plaża z widokiem na Waren – największe miasteczko nad Müritz: Samo miasteczko – bardzo zadbane i tętniące życiem: Ulica surowego sędziego 😉: Trochę już zgłodnieliśmy, więc w Damerow, parę kilometrów na zachód od Waren, zjeżdżamy do knajpki rybnej nad jeziorem Jabelscher See. Bardzo tu ładnie i można zjeść "fiszbuły" - czyli bułki ze świeżą rybką na ciepło i na zimno, albo całe dania obiadowe. Po drodze zaglądamy jeszcze nad Kölpinsee i Fleesensee. Co prawda szlak nie prowadzi tutaj bezpośrednio nad jeziorem, ale jest kilka dojść na brzeg. Wszystkie jeziora na naszej trasie są ze sobą połączone, więc jest to też ciekawy region dla miłośników sportów wodnych. Stąd już niedaleko mamy do Malchow, gdzie zarezerwowaliśmy nocleg. Meldujemy się na recepcji, zostawiamy sakwy w pokoju i „na lekko“ jedziemy jeszcze zrobić pętlę wokół najbardziej na zachód wysuniętego z wielkich jezior – Plauer See. Jest 17.30, a przed nami jeszcze ok. 50 km szlaku, ale bardzo mi zależy na tym odcinku, bo czytałam, że jest wyjątkowo malowniczy. Plauer See w Lenz: Woda w jeziorze jest bardzo czysta i przejrzysta, ale dziś nie bardzo mamy czas na kąpiel. Południowo wschodni brzeg objeżdżamy gruntową drogą przez las i szosą. Ponoć jest ścieżka piesza nad wodą, ale bardzo zarośnięta i trudno dostępna - na pewno nie zdążylibyśmy objechać jeziora przed zmrokiem. Ciekawie robi się w Bad Stuer na samym południowym cypelku Plauer See, do którego dostajemy się z szosy długim i efektownym zjazdem. Bardzo ładna zabudowa willowa: Teraz szlak prowadzi ścieżką przez las liściasty, nad brzegiem jeziora, przez dość ciekawie ukształtowany teren: Dojeżdżamy do Plau am See – eleganckiego kurortu na zachodnim brzegu. Również tutaj nad wodą podziwiamy okazałą zabudowę willową, a przy plaży zatrzymujemy się na krótki postój – czas nagli. Jeszcze rzut oka z mostu nad kanałem Müritz-Elde-Wasserstraße: Starówka – pewnie również warta odwiedzenia, ale nie dzisiaj. Jesteśmy w połowie drogi, a słońce już nisko. Szlak rowerowy prowadzi w dół i wzdłuż kanału kieruje nas z powrotem nad jezioro. Na zdjęciu - hangary dla sprzętu pływającego: Przy trasie mijamy jeszcze uroczą zagrodę z osiołkiem, kucykami i owcami kameruńskimi, które ponoć nie wymagają strzyżenia – jak się dowiadujemy na miejscu: Jedziemy DDR-ką na północ, wzdłuż drogi do Karow. Takie widoki … Na obrzeżach Karow skręcamy na wschód, już w kierunku na Malchow. Po drodze przejeżdżamy środkiem przez bardzo długi kemping – tak prowadzi szlak. Mnóstwo kamperów – jeden przy drugim, ludzie grilują, piją piwko, siedzą ze znajomymi i z psami. Wszyscy na kupie – no nie wiem, czy ja bym tak odpoczęła. Chyba jednak wolę ten rower i drogę przed sobą … Za kempingiem szlak prowadzi dalej wzdłuż brzegu, my jednak wracamy do DDR-ki wzdłuż szosy, bo czas najwyższy wracać najkrótszą drogą. Do Malchow docieramy po 21-ej, tuż przed całkowitym zapadnięciem zmroku. Ja bardzo nie lubię jeździć po ciemku, więc to już ostatni moment na powrót. Jeszcze po drodze zatrzymujemy się w Netto, kupić coś do jedzenia i picia i docieramy na nocleg. Mapka i dane wycieczki: Przewyższenie jest raczej zawyżone - w zapisie u Moniki było ok. 480 m w górę i w dół. [cdn.]
  4. Wycieczka rowerowa do Kazimierza Dolnego nad Wisłą Miejscowość, cel kolejnej naszej rowerowej wyprawy jest powszechnie znana. Nie tylko z historii, zabytków i pięknego rynku ale również z nart Przecież w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą znajduje się moja "codzienna" narciarska górka Relacji, tu na forum, z nart w KDnW jest tu przecież cała masa Dzisiaj, w tą piękną, słoneczną niedzielę, postanowiliśmy z Paulą zrobić sobie wycieczkę rowerową za Wisłę właśnie, w lubelskie! Łącznie udało się nakręcić 151 kilometrów, przepłynąć dwoma różnymi promami Wisłę oraz zjeść świetne, włoskie jedzenie na obiad. Mapka: Z domu ruszyliśmy po śniadaniu i kawie ok godziny 10siątej. Kierunek: Kazanów, Lucimia, Janowiec - fajne asfalty, po drodze pyszne jeżyny w lesie, a sama trasa niezwykle malownicza pośród pól i mazowieckich klimatów. Pierwsze zdjęcia, tuż przy ujściu Zwolenianki i obszaru chronionego - przy pięknym, drewnianym młynie Czysta woda, taras i pokoje do wynajęcia... może kiedyś się skusimy - bo miejsce naprawdę z niezwykłą atmosferą. Drewniany taras, leżaki i w zasięgu roweru wiele ciekawych miejsc: ujście Iłżanki, Solec nad Wisłą, Janowiec, Kazimierz i Nałęczów. Świetna baza na rowery, kajaki, ryby... marboru: Tuż za młynem, w kierunku Lucimi mamy fajny 500 metrowy podjazd - pokazuje się przez moment 11% na Garminie 😮 Kilka minut i jesteśmy w Janowcu. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zrobili jakiegoś zdjęcia z zamkiem Z drugiej strony widok na tutejszy, zabytkowy kościół: Mijamy miasteczko i kierujemy się w stronę promu. Ten akurat jest po drugiej stronie, więc znowu z nudów - zdjęcia Paula ze statkiem pirackim... Cierpliwy kolarz... No i mamy nasz środek lokomocji Koszt promu, to 6 złotych od osoby (za rower opłat nie pobiera się). Ludzi na pływadełku niewiele. Trzy samochody i dwoje rowerzystów Przez chwilkę można pokontemplować Królową Polskich Rzek. Mostek kapitański: Pamiętacie taki wakacyjny serial dla młodzieży sprzed lat "Szaleństwa Majki Skowron"? Poniższy obraz właśnie ten film mi przypomniał... ...kilka chwil zadumy i wspomnienia przychodzą tak łatwo. Wysiadam jako ostatni Nawet chciałem zawrócić Tak mi się spodobało, że "na poczekaniu" wymyśliłem, że wrócimy też promem, tylko innym - z drugiej strony Kazimierza. Dla chcących powtórzyć nasz wyczyn rada: w stronę Kazimierza kierujcie się drogą na wale, pod wałem droga, to bruk - nas wytelepało dosyć mocno z 7mką w oponach. Kilka chwil i docieramy na rynek w Kazimierzu Jak w każdą niedzielę - tłumy i poruszanie się po rynku i okolicach - w butach, prowadząc rowery. Paula, a za nią jakaś czarownica? Pokręciliśmy się to tu, to tam... ...i wylądowaliśmy we włoskiej restauracji mającej bardzo przyjemny ogródek na zielonej trawce Jedzonko niedrogie i bardzo smaczne. Najedzeni i pełni wigoru postanowiliśmy szybko uciekać z tego turystycznego miejsca pełnego straganów, cukrowej waty, lodów i wszelakiej maści kuglarzy, cyganek i innych czarodziejek. Minęliśmy ośrodek narciarski i tuż za rondem i wyborem kierunku na Puławy skręcamy w lewo, do następnego promu. Ponownie, po 6 złotych od "twarzy" i płyniemy dosyć osamotnieni... ...trochę drogawo ta impreza, ale warto! Promy na Wiśle mają swój klimat i polecam każdemu skorzystanie gdy będzie w okolicy Kolejne skojarzenie z poniższym widokiem? Tym razem film "Rejs"... - Panie Kazimierzu klucze... - Kluczbork? … Kajaki! Koniecznie musimy dotknąć w tym roku Wisłę wiosłami. Jest piękna! Tuż po opuszczeniu naszego statku mamy podjazd. 11% i kolejny dobry kilometr porządnej górki - spójrzcie na wykres z mapki - ok 80 kilometra. Przed Janowcem uzupełniamy bidony i fundujemy sobie deser w postaci pysznych lodów. Pełni energii kręcimy pozostałe do domu 50 kilometrów. Niedziela mija nam niezwykle szybko i świetnie. Jesteśmy bardzo zadowoleni z kolejnej wycieczki rowerowej Paula dzisiaj przekręciła na liczniku 3000 km w sezonie. Marboru przekręcił dzisiaj 5000 km w sezonie. Pozdrawiamy serdecznie marboru i Paula
  5. 3 sierpnia w Szczyrku w ośrodku Szczyrk Mountain Resort otwarto pierwsze, profesjonalnie przygotowane, dwie zjazdowe trasy rowerowe. Dzień wcześniej miałem przyjemność przejechać nową trasę Hip Hopa Flow oraz wypróbować rowery TREK z nowej wypożyczalni.
  6. Długo czekałem na taki wyjazd. Właśnie siedzę w samolocie do Monachium, skąd udaję się dalej do Zell am See - Kaprun w Austrii. W ciągu najbliższych kilku dni mam zaplanowane: narty, rowery, trekking i ... kilka innych atrakcji. Liczę na udany wyjazd, bo prognozy zapowiadają okno pogodowe, a na lodowcu jest ponad 4m śniegu plus 40cm świeżej dostawy. Zmienili samolot na większy, i siedzę dzisiaj jak panisko na trzech siedzeniach 😉
  7. Aktywny wypoczynek w Dolomitach. Tym razem wybrałem się do Południowego Tyrolu, gdzie wybrałem się rowerem (ze wspomaganiem 😉) na wycieczkę z Val Gardeny do Seiser Alm. Jak było? Zobaczcie na zdjęciach.
  8. IX Rajd rowerowy dookoła Zalewu Szczecińskiego (1) Dotychczas nigdy nie uczestniczyłam w zorganizowanych wyprawach rowerowych, zwykle jeżdżę w co najwyżej kilkuosobowej grupce rodzinno-koleżeńskiej. Jednak w tym roku zapisałam się na rajd dookoła Zalewu, organizowany przez Szczeciński Klub Rowerowy Gryfus. To już dziewiąta edycja rajdu i chyba największa masowa impreza rowerowa na Pomorzu Zachodnim, bo zgromadziła ponad 400 osób. Pobudka w sobotę 4.30 – ciemno, zimno i … leje. Aż trudno uwierzyć, że dzień wcześniej – w piątek – było 27 stopni i piękne słońce! No, ale cóż – prognozy są umiarkowanie optymistyczne, przed południem deszcz ma ustać. Mąż podwozi mnie i rower na miejsce zbiórki, na Łasztowni, koło szczecińskich Dźwigozaurów, vis a vis Wałów Chrobrego. Jest 6.00 rano, znajduję swoją grupę, odbieram pakiet startowy i koszulkę, zdaję bagaż do samochodu, który przetransportuje go do Świnoujścia. Czekamy na sygnał do wyjazdu. Około 7.20 wyruszamy, wciąż pada. Przez miasto eskortuje nas policja, sprawnie to idzie. Niestety początek rajdu jest dla mnie trochę pechowy – na przejeździe tramwajowym chwila dekoncentracji i łapię szynę kołem, ślisko, lecę na kolana. Na szczęście tylko lekkie stłuczenie. Szybko się zbieram i jedziemy dalej, przez Dobrą, Buk i Stolec. Dobra wiadomość jest taka, że deszcz już tylko lekko mży, a wkrótce prawie przestaje padać. Na przejściu granicznym w Dobieszczynie, na 34 kilometrze,robimy pierwszy planowany postój. Organizatorzy ustawiają wszystkich do zdjęcia grupowego, a w międzyczasie fotki pstrykają sobie poszczególne kluby, na przykład Górny Śląsk: Generalnie Ślązaków bardzo dużo przyjechało – poza nami, lokalsami, chyba najliczniejsza grupa uczestników, coś koło setki albo i więcej. Jest też „Stargard na Rowery” – prawie trzydzieści osób, lubuskie i pojedyncze osoby z innych regionów. Przez Niemcy jedziemy w grupach w odstępach około kilkuset metrów, do każdej grupy przydzielonych jest dwoje przewodników, funkcjonuje to dobrze. Jedziemy przez Hintersee i Rieth - podobną trasą jak moja poniedziałkowa wycieczka, na chwilkę zatrzymujemy się za Rieth przy punkcie widokowym nad jeziorem Nowowarpnieńskim. Już nie pada. Generalnie zdjęcia robiłam tylko na postojach, bo jednak jazda w takiej ponad trzydziestoosobowej grupie wymusza pewną dyscyplinę. Tempo na tyle turystyczne, że można podziwiać widoki, ale na tyle żwawe, że lepiej nie zostawać w tyle bez wyraźnej konieczności. Ueckermünde: I moja grupa na słynnej ławeczce tamże: W rezerwacie Anklamer Stadtbruch mamy zaplanowany obiad. To piękne rozlewiska i chyba jedno z piękniejszych miejsc na trasie, ale nie wiem, czy miejscowego ptactwa wodnego nie wystraszył taki najazd rowerzystów. A obiadek był taki – rosół i filet z kurczaka. W wersji dla wegetarian była … ryba . Anklam Rozlewiska rzeki Piany (Peene) w pobliżu mostu w Zecherin na wyspę Uznam Następny postój mieliśmy w miasteczku Usedom, na południu wyspy. Tutaj miła niespodzianka – spotkanie z moim ślubnym. Początkowo mieliśmy na cały rajd jechać razem, ale jednak po dwóch tygodniach po zabiegu laparoskopowym nie doszedł do siebie na tyle, aby zrobić całą trasę. Wybrał się więc do Świnoujścia samochodem, swój rower wrzucił do bagażnika i wyjechał mi naprzeciw. Tak więc ostatni odcinek – do Świnoujścia – pokonaliśmy razem, a to ok. 30 km w jedną stronę, po dość mocno pofałdowanym terenie. Wieczorem jeszcze pokręciliśmy się trochę po plaży i promenadzie, ale na wieczorną imprezę integracyjną już nie bardzo mieliśmy siły - 160 km na liczniku i wczesna pobudka zrobiły swoje 😏. ślad: https://www.traseo.pl/trasa/zalew-szczecinski-z-gryfusem-2-aa9-aa-2 [CDN]
  9. Pierwsza setka w tym roku i pierwsza solo. Zaniosło mnie dzisiaj nad wodę, na niemiecką stronę - nad Jezioro Nowowarpnieńskie do Altwarp i nad Zalew do Ueckermünde. Po dojechaniu do granicy w Dobieszczynie skierowałam się do Hintersee, a stamtąd szlakiem rowerowym do Rieth, trasą dawnej kolejki wąskotorowej. Pierwszy przystanek na przystani w Rieth i drobna przekąska - babeczki brownie, upieczone przez moją córkę na święta . Kościółek w Rieth Bardzo malowniczą trasą brzegiem Jeziora Nowowarpnieńskiego pojechałam do Warsin. Zazwyczaj jeżdżę stamtąd do Altwarp asfaltową ścieżką rowerową wzdłuż szosy, a wracam starą (ale w miarę równą) drogą brukowaną przez Dolinę Jałowców (Wacholdertal), południową stroną półwyspu, ale zachciało mi się dzisiaj odwrotnie. Niestety pomyliłam drogę, zwiedziona niezbyt precyzyjnym drogowskazem i zamiast na twardym trakcie znalazłam się na leśnej drodze, coraz bardziej piaszczystej. Gdy dojechałam do skrzyżowania, gdzie odchodziło sześć (!) dróg, poczułam się trochę niepewnie i nie chcąc ryzykować pobłądzenia w lesie wybrałam w miarę przejezdną trawiastą drogę, po której spodziewałam się, że wrócę do szosy i tak się rzeczywiście stało. Pokręciłam się trochę po Altwarp, w którym dzisiaj sporo gości - głównie Niemców, zwabionych piękną pogodą i urokami rybackiej, sielskiej wioski. W starym porcie chwilę odpoczęłam i zjadłam kanapkę na ławeczce z widokiem na Nowe Warpno: Wiosna w Altwarp ... W nowym porcie przy kei stał akurat kuter Lütt Matten (czyli "Mały Marcinek" w plattdeutsch), który regularnie kursuje między Nowym Warpnem i Altwarp i zabiera pieszych oraz rowerzystów: Z Altwarp już bez przygód wróciłam do Warsin i dalej na zachód pojechałam do Ueckermünde. Zajrzałam na plażę - zrobiło się trochę wietrznie: Nad Wkrą (Uecker) niektórzy poczuli powiew lata Za to czaple chyba oswojone - w ogóle nie bały się ludzi, skubane 😏 Pokręciłam się trochę po starówce: Skorzystałam z okazji i wybrałam trochę gotówki z bankomatu - przydała się, gdy naszła mnie ochota na lody w Eggesin Powrót szosą do Hintersee i Dobieszczyna - niestety bardziej ruchliwą, niż się spodziewałam w ten świąteczny dzień. Jazdę bardzo utrudniał też coraz silniejszy wiatr południowo-wschodni, czasem gwałtowne podmuchy wręcz spychały na środek jezdni i bardzo hamowały - niekiedy ledwie do 14-15 km/h. Niestety cały dzień "świrowało" mi endomondo - przy każdym nieco dłuższym postoju i robieniu zdjęć zatrzymywało trening, więc na koniec miałam chyba 8 zapisów i to jeszcze urwało około kilometra niedaleko od domu. Dopiero po powrocie udało się scalić te kawałki w miarę kompletny zapis. W sumie przejechałam 107,5 km, setka w 6 godzin na rowerze trekingowym, głównie po asfalcie, ale było też trochę szutru i terenu - to chyba całkiem przyzwoite turystyczne tempo.
  10. aklim

    Licznik rowerowy

    Panie i Panowie , wiem , że zima za pasem ( też się cieszę ) , ale może podzielicie się swoimi doświadczeniami w sprawie doboru/użytkowania liczników rowerowych ( modele , funkcje , swoje opinie na temat użytkowania itp , itp ) pozdrawiam
  11. Gość

    Co w tym jest fajnego?

    Witam fanów rowerowych podróży. Mam do Was zapytanie. I to nie aby wzbudzić burzę wśród zwolenników ale po prostu nie mogę tego ogarnąć a więc może ktoś mi to wytłumaczy. Zanim zadam pytanie to nadmienię, że w moim młodzieńczym życiu, jeździłem bardzo dużo, głównie na szosówkach. Najpierw amatorsko, potem próbowałem trochę profi. Ale na szczęście mnie coś olśniło i odpuściłem. Przesiadłem się na moto. Chyba przesadziłem wtedy trochę z jeżdżeniem...(bywało i 100 - 150km dziennie). Ale to inne czasy drogi były prawie puste. "Samochody" (a raczej ich pierwowzory Fiaty126p itd) jeździły rzadko i wolno. Ale do rzeczy. Ostatnio wracałem z mojej kochanej Slovaki i napotkałem najpierw jakiś chyba rajd czy inne zawody w przepychaniu się pomiędzy samochodami w podjeździe z Mikulasza na Zuberec a potem kolejne dziesiątki, setki rowerzystów, którzy udawali szczęśliwych wdychając spaliny samochodów i uśmiechniętych chyba ze szczęścia, że jeszcze żyją i że ich jeszcze nic nie potraciło. No to czas na podstawowe pytanie: co Was w tym bawi? igranie ze śmiercią? wąchanie spalin? przeciskanie się po poboczach w korku? Pozdrawiam. Były zapalony rowerzysta!
  12. 18 czerwca, po raz pierwszy, odbędzie się - Dolomites Bike Day. Tydzień później, 25 czerwca, kolejna interesująca impreza rowerowa - Sellaronda Bike Day Kto zamierza się sprawdzić? @johnny_narciarz jedziesz? Więcej informacji znajdziecie na stronie Galeria zdjęć z Sellaronda Bike Day
  13. Dobra zmiana w Zachodniopomorskiem – lokalny potentat przemysłowy postanowił zainwestować w ośrodek narciarski. Zadbano o alpejską scenerię:
  14. Korzystając z odrobiny wolnego czasu i tego, że pare lat temu w Korbielowie powstały ścieżki rowerowe, postanowiłem trochę zadbać o kondycję W sobotę i niedziele było słonecznie, ciepło i pusto dzisiaj już więcej chmur. Tras do wyboru jest 4 (żółta, zielona, czerwona i niebieska) - oznaczone są na tablicach przy punktach wypoczynkowych, a takze na korbielow.net . Można parę fajnych pętli zrobić, a do tego jest sporo terenów, które na mapach nie są oznaczone. W sobotę na rozgrzewkę podjazd na granicę- dobre 5km wspinaczki pod górę. Później przez Gawlasią w dół, nastepnie znowu wspinaczka na Widokową i przez Górny do domu - 10 km, samej jazdy nieco ponad godzina, ale z przerwami sporo więcej W niedzielę ruszam w dół do Krzyżowej, stamtąd lekko w górę asfaltem do Krzyżówek, a potem w las na ścieżki i wspinaczka na Górny Korbielów od drugiej strony, następnie na Widokową, tam gdzie wczoraj się wspinałem, teraz zasuwam w dół, a później już dalej główną drogą do domu, po drodze zahaczając jeszcze o Harnasia Dzisiaj powtórka z soboty, czyli wspinaczka na granicę - idzie mi dużo lepiej, może przez bardziej rozsądne tempo na początku, dopiero końcówka powyżej miejsca gdzie w sobotę odbijałem na Gawlasią daje w kość. Na przejściu chwila przerwy i lecę pasem granicznym na Beskid - początek mega stromy, mam nawet problem by wepchać tam rower bo się osuwam w dół Potem już trochę lepiej. Z Beskidu fajny przejazd raz w dół, raz w górę w strone Blescówki. Później warunki się pogarszają - mocno rozjeżdżone przez traktory. Sporo kolein i błota. Oznaczenie żółtej trasy w tamtym rejonie jest dość kiepskie i zamiast dalej żółtą trasą pod górę, ruszam w stronę Weski po płaskim Zjazd przez las do Widokowej dość ostry później z Widokowej odbijam w stronę Furmańca - górki mojego dzieciństwa (grzyby, maliny, rowery i inne dobrodziejstwa :D) po drodze zaliczająć ostry zjazd i podjazd a dalej w dół czerwoną trasą do Krzyżowek i powrót do domu w przeciwną stronę jak w niedzielę Po weekendzie muszę zaliczyć Watówki i najdłuższą, niebieską trasę fotka z soboty, a w linku poniżej zdjęcia z dzisiaj:
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...