Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'koninki' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Pogadajmy
    • Tematy narciarskie
    • Chcę Wam o tym powiedzieć
  • Sprzęt narciarski
    • Sprzęt narciarski
    • Dobór sprzętu
    • Tuning sprzętu
    • Testy sprzętu
    • Giełda sprzętu narciarskiego
  • Stacje narciarskie
    • Polska
    • Alpy
    • Słowacja, Czechy
    • Samochodem na narty
    • Warunki narciarskie - pogoda
    • Reszta świata
  • Technika jazdy na nartach
    • Race
    • Carving, funcarving
    • Freeride, freestyle
    • Poczatkujący na nartach
  • Wyjazdy na narty
    • Relacje z wyjazdów forumowiczów na narty
    • Wolne miejsce w samochodzie
    • Wspólne wyjazdy, odstapię kwaterę, szukam kwatery.
  • Sport
    • Zawody, wyniki, kalendarze, sylwetki ...
    • Zawody dla amatorów
  • Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
    • Narciarstwo klasyczne, ski touring, ski alpinizm
  • Aktywne Lato
    • Rowery
    • Rolki
    • Wypoczynek w górach
    • Wypoczynek nad wodą
    • Bieganie
  • Nasze sprawy
    • Forum info
    • Tematy dot. skionline.pl
    • WZF skionline.pl
    • Konkursy
  • Stare forum
    • Ogólne
    • Sprzęt
    • Technika jazdy
    • Wyjazdy i ośrodki
    • Euro 2008
    • Lato 2008
    • Olimpiada Pekin 2008

Blogi

  • JC w podróży
  • Nogi bolo
  • Na białym i na zielonym
  • Zagronie, wspomnienia
  • Chrumcia tu i tam
  • >> z buta <<

Kalendarze

  • Kalendarz Forum
  • Alpejskie Mistrzostwa Świata
  • Alpejski Puchar Świata
  • Puchar Świata w Skokach
  • Puchar Świata w Biegach Narciarskich

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Imię


Miejscowość


Strona WWW


O mnie


Narty marka


Buty marka


Gogle


Styl jazdy


Poziom umiejętności


Dni na nartach

Znaleziono 4 wyniki

  1. Witam, https://youtu.be/zbCHAw8j4uY fajna zapomniana stacja, szczególnie warta odwiedzenia w tym sezonie, w tygodniu świeci pustkami, stok dość wymagający, bardzo szybki !!! pozdrawiam
  2. Rozpoczynam cykl o narciarstwie pani Zagroniowej. Będzie ilustrowany kolorowymi zdjęciami. Większość z nich jest zarejestrowana analogowo na błonie filmowej. Wymaga to skanowania negatywów. Skanowanie papierowych odbitek(które istnieją) daje znacznie gorszy obraz. Moim głównym celem nie jest reklama Zagroniowej. Chociaż w pewnym sensie jest. Dlatego, że rozpoczęła pierwsze ślizgi na nartach w wieku czterdziestu dziewięciu lat. I kontynuuje je z przyjemności do chwili obecnej. Jest to przykład, że w pewnych, sprzyjających okolicznościach - na naukę nie jest nigdy nie za późno! Załączane zdjęcia będą też ilustrować upływ czasu. Jak zmieniał się sprzęt, ubiór narciarzy. Wyciągi, stoki. Czy też liczba zjeżdżających po trasach, a także ich styl jazdy. Warto to sobie przypomnieć. Początki Pierwsze ślizgi Zagroniowa wykonała na sprzęcie mojej zmarłej małżonki. Buty narciarskie z Krosna. Pojedyncze z wysoką cholewką, sznurowane. Narty jeszcze z wytwórni w Zakopanem. Ubite pólko za "wychodkiem"(w Koninkach – czwarty listopad 1995 roku). Pierwszy szus do zatrzymania. I kolejne, ze skrętami przez odstawianie nart. Zima, jak zaczęła się w tym czasie w Koninkach, to pokrywa śnieżna utrzymywała się, bez przerwy do połowy kwietnia. Naliczyliśmy rekordowe 45 dni w sezonie. W listopadzie ruszyło krzesełko i wyciągi orczykowe na Tobołowie(w kierunku Obidowca). Należało błyskawicznie skompletować sprzęt dla Zagroniowej. Syn kolegi pracował w hurtowni Bachledy w Krakowie. Zagroniowa dostała Dynamiki. Buty już nowoczesne z klamrami. Kijki dopasowane. Spodnie narciarskie z ciucholandu. „Profesjonalna” nauka zaczęła się, przy dalszym wyciągu orczykowym, na Tobołowie. Zastosowałem metodę mojego i ostatniego instruktora z Zakopanego. W roku 1964 prowadził nam kurs dla członków Klubu Tatrzańskiego z Krakowa, pod Gubałówką. Siedmiodniowy. Według szkoły austriackiej. Z przeciw skrętami. Austriackie miał też ładne Kastle. Jazda w skos do stoku. Następnie skręt równoległy do stoku. Skręt do zatrzymania. I rzecz najtrudniejsza skręt od stoku. Jak wyszedł pierwszy i narty jechały dalej w skos stoku, to następowała próba w druga stronę. Jak wyszła. To jesteśmy w domu! Narciarz potrafi skręcać. Narciarz przez skręty reguluje sobie szybkość. Narciarz potrafi się zatrzymać. Czyli w szybkim czasie osiągnął coś, o czym walczono od początków istnienia zjazdów. Oczywiście miał inny sprzęt, niż lata temu. Miał ubite pólko. Ale jak się podszkoli, to wjedzie tam gdzie śnieg jest dziewiczy. Nasz instruktor, przy okazji miejscowy „goprowiec” nie bawił się w pług. I miał głęboka rację. Pług zostawia pozostałości. Pług na początku dobry jest na płaskie pólko. Pług w terenie to ewolucja dla najlepszych. Tak się zawziąłem do tej równoległości, że zaraz po kursie udałem się na Gubałówkę. Gdzie po kilku wywrotkach, pokonałem słynny mostek. Pewny swoich umiejętności wybrałem się niebawem na Kasprowy. Była mgła, śnieżyca. Kopny śnieg. Zjazd prze Goryczkową do Kuźnic. Wyglądał w moim wykonaniu dosyć ciekawie. Co jakaś mulda(górka) to ryłem nosem w śniegu. Zdziwił mnie pewien obywatel, widziany w holu kolejki. Miał duży sterczący z przodu brzuch. I równie duży plecak. Ten chce zjechać z Kasprowego – moja pierwsza myśl? Ten minął mnie poniżej „bulki”(u końca Szyjki). Zgrabniutko, z lekiem oporem, wykonując swoje skręty. Oczywiście jadąc z tym dużym plecakiem. Nic dziwnego, że po tym zjeździe stałem się fanem poprawnej techniki. Postąpię podobnie z Zagroniową. Pojawiła się pierwsza przeszkoda w szkoleniu. Zagroniowa już skręcała i jeździła tym orczykiem na Tobołowie. Ale następnego dnia, po wyciągnięciu jej, od krzesełka do tego orczyka, przez mój osobisty wyciąg(kijek między nogami), okazało się że nie da rady jeździć. Skurcze łydek. Przeżyłem coś takiego dawniej tydzień przed ogłoszeniem stanu wojennego. Pojechałem z żoną na Gubałówkę. Pierwszy dzień w sezonie. Jazda do „upadu”. Wieczorem w hotelu, nad restauracją w Kuźnicach, lewa łydka twarda i sztywna. Masowanie nic nie daje. Rano w niedzielę pustki na Kasprowym. Zjazd do Kuźnic. Noga coraz gorsza. W pewnych momentach jadę tylko na drugiej. Koniec tej męczarni! No cóż! Nie da się przyspieszyć nauki. Narciarz musi mieć te czworogłowe. Jeśli ktoś na plaży mówi nam, że fajnie jeździ na nartach. To należy przyjrzeć się jego udom. Jeśli to cieniutkie, szczuplutkie. To opowiada bajki. Kolejny stopień wtajemniczenia, jaki miałem zakodowany. To nauka skrętu równoległego na jak najbardziej stromych ściankach. Kiedyś taka była. Z Jaworzyny(od wyciągu) w Szczyrku do Dolin. Potem spychem wykonali obecny przejazd. Temu celowi służyła polana na Jaworzynie w Koninkach. Orczyk do góry. W dół płasko, a potem ścianka. Tu się woziliśmy z panią Zagroniową. Śniegi były cudowne. Co widać na zdjęciach. Uzupełnieniem ćwiczeń był główny stok z Tobołowa. U dołu znacznie trudniejszy, niż obecnie. Postęp u Zagroniowej był bardzo szybki. Liczyłem, że z poznaną panią uda mi się coś osiągnąć na nartach. Jakiś łatwy wyciąg, nietrudny stok. Byle coś było. By nie stała pod stokiem z termosem i się nudziła, gdy ja będę”szalał”, gdzieś tam w górze. Ale tu, co za niespodzianka! Nogi się wzmocniły. I jest postęp - z dnia na dzień. Taki postęp, że spróbujemy na Chopok. Gdzie już kilka razy byłem z kolegami. I pojechaliśmy na ten Chopok w lutym. Śniegu na północnych zboczach nie było za dużo. Góra wydmuchana do lodu. Za to, po przeciwnej stronie, prawie dwa metry. Karnet na obie strony. Jeździliśmy w zasadzie po wszystkich trasach, z wyjątkiem kilku „Pom”. Na południowej stronie był, min., piękny zjazd na sam dół(Serdeczko). Osiemset metrów różnicy poziomów fajnej, urozmaiconej trasy, krótki talerzyk do Serdeczka. I kolejne wyciągi na górę Chopoka. Gdzie wsadziłem ją na krzesełko, jadące bokiem, do Lukowej. Ten teren nie był dla niej. Co widać na zdjęciu. Ja też nie przepadam za czymś takim. Ale stracę w oczach kursantki. W sumie Zagroniowej przydarzyło się tylko kilka przyglebień. Droga w dalekie, śnieżne, alpejskie stoki została otwarta. Jeszcze mały odskok do Certovicy. Która też jest w Niżnych Tatrach. Tylko na ich lewym skraju, patrząc od strony Tatr Wysokich. Na niektórych zdjęciach są paskudne ryski. To niechlujne wywołanie. Da się to usunąć programem graficznym(Corelem). Robiłem to w przypadku „Egzotycznego Iranu”. To obłędna praca, przez zastępowanie jednych pixeli, bardziej dopasowanymi. Więc proszę wybaczyć! [abh1]
  3. Ktoś wie co się dzieje z infrastrukturą narciarska w Gorcach? Maciejowa zamknięta, Polczakowka zamknięta, Tobołów zamknięty. W zasadzie został tylko Lubomierz z jednym starym orczykiem. Dlaczego narciarstwo w tych górach tak upadło? Wydaje się, że powinni być tam chętni do jazdy, wszak z Krakowa to połowa drogi "w Tatry". A jak otworzą S7 to będzie się jechało jeszcze szybciej. Jakoś Kasina położona w tej samej odległości od Krakowa ma się świetnie, a warunki śniegowe ma gorsze.
  4. W miniony weekend mieliśmy w planach dwa lub trzy szczyty z Korony GP. Noclegi mamy w Rabce w ośrodku Royal. Chcieliśmy w piątek pojeździć jeszcze na nartach w okolicy Rabki przy sztucznym oświetleniu, ale dotarliśmy na miejsce zbyt późno i z piątkowych nart nici. Pierwszy do zaliczenia w sobotę Turbacz chcemy zdobyć na skitourach. Ja sprzęt skompletowałem w ostatniej chwili. Problemem były buty. W KoenigSerwisie jestem koło 12, nie sądziłem, że będę tam tak długo. Zajął się mną Arnold (właściciel) i zleciało tak około dwóch godzin, sprawdzanie, pasowanie, wygrzewanie, dyskutowanie i wybór padł na Dynafity. Przed podgrzaniem i zaraz po nie byłem zadowolony, wszędzie uwierało, ale miałem obklejone stopy i kostki w wielu miejscach specjalnymi plastrami i miałem nadzieję, że bez plastrów będzie lepiej. O tym jednak przekonać się będę mógł w sobotę wieczorem. Gorzej niż w ostatnich butach (też Dynafitach) nie może być. Gdyby coś było nie tak, Arnold będzie jeszcze pracował nad dopasowaniem skorupy lub wkładu. Przez opóźniony wyjazd zabrakło nam 15 minut do wypożyczalni sprzętu skitourowego w Rabce, naprzeciwko Orlenu i "Siwego Dymu". Przez szybę widać, że sprzęt mają fajny. Ania już chora, a ja jeszcze chory. I tak rano się zwlekamy z łóżka. W ostatniej chwili Ania rezygnuje z wejścia na skitourach i postanawia zdobyć Turbacz tradycyjnie z buta. I całe szczęście, że tak postanowiła. Wejście dla mnie okazało się trudne i ciężkie, jakbyśmy razem podchodzili na nartach to chyba z noclegiem w schronisku. Niby tylko 700 metrów przewyższenia, ale coś nie szło. Na Turbacz chcemy ruszyć z Koninek niebieskim szlakiem. Włączam nawi i ruszamy.... drogi coraz węższe i w końcu docieramy do skraju lasu, a mapa sugeruje, do przodu w górę przez las leśnym duktem. O nie ma głupich, ja tędy nie pojadę. Wracamy do drogi na Mszanę i przez Niedźwiedź do Poręby Wielkiej, lądujemy na parkingu koło stacji narciarskiej w Koninkach. Jest już po 11. Szybkie przygotowanie sprzętu i w drogę... Po minięciu leśniczówki wchodzimy w rejon Parku Narodowego Gorców Początek łatwy, lekki i przyjemny, szeroka droga i płasko, po kilkuset metrach niebieski szlak skręca o 90 stopni w prawo i wszystko się zmienia. Teraz dosyć stromo w górę, wąska ścieżka, śniegu mało, dużo lodu i kamieni. Co chwila zakręty, drewniane stopnie, wystające korzenie i progi skalne lub z belek drewnianych. Idzie mi się po tym beznadziejnie, zaczynam żałować, że nie mam harszli (zapomniałem - zostały w domu) nie wiem jednak czy by mi pomogły. Narty co chwilę mi się wypinają, wcześniej ani na Śnieżce, ani w Szklarskiej tak się nie działo. Kilka odcinków pokonuję z nartami na plecach. Krew w żyłach powoli mi się gotuje. O co tu chodzi? Dopiero po 45 minutach przypominam sobie jak Wujot mi tłumaczył, jak zablokować wiązanie by nie działał przedni bezpiecznik. Teraz jest lepiej, ale idzie mi dalej opornie. Po dotarciu do pierwszej polany robi się przyjemniej, znowu jest łagodnie, szeroko i wreszcie śnieg, a nie mieszanka lodowo-kamienno-korzeniowa. Robimy przerwę na batony i energetyki. Łapię drugi oddech i ruszamy dalej, bo do celu jeszcze trzeba doginać sporo, a czas leci nieubłaganie. Wreszcie docieramy w okolice schroniska i jest już po 14 Dwie godziny przerwy w Schronisku na Turbaczu, solidny obiad, i jeszcze piętnaście minut na szczyt Turbacza. Po drodze cudowny widok, na wspaniałe nasze Tatry. Schronisko bardzo ładne, duże ponad 110 łóżek, czyste, jestem przyzwyczajony do mniejszych i starszych (takie są przeważnie w Sudetach, często poniemieckie) Turbacz zdobyty, pozostaje tylko zejść (zjechać) Czy będzie łatwiej? Tak myśleliśmy!
www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...