Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Jaki jest najlepszy sposób na naukę jazdy na nartach


Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli chodzi o żonę to rozumiem-2-3 dni po kilka godzin daje w przybliżeniu te 10 godzin potrzebne zupełnie zielonej osobie. Ale kilka minut?- to już jednak chyba fantastyka.

w latach 70-tych ubiegłego wieku na kongresie nauczania narciarstwa w Hiszpani zaproponowano technikę nazwaną tup-tup, polegała ona na tym, że narciarz jadący w skos stoku (oczywiście w odpowiedniej pozycji, którą każdy narciarz potrafi przyjąć po 15 sekundach demonstracji) wbija na wysokości dziobów nart kijek (oczywiście ten poniżej nart) i jednocześnie "wchodzi jakby na wyższy, wyimaginowany oczywiście schodek" górną nartą przenosząc cały ciężar ciała na tę nartę, następuje skręt i znowu jedziemy w poprzek stoku lecz w przeciwnym kierunku, po czym znowu "wchodzimy o schodek wyżej" itd. Można to było opanować w kilka minut.

Technika ta jednak nie przyjęłą się, a teraz to już uczą zupełnie inaczej. Ja zaczynałem od łuków inicjowanych przenoszeniem ciężaru ciała z narty na nartę jadąc pługiem, potem przchodziłem do jazdy równoległej, itd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Jeśli chodzi o żonę to rozumiem-2-3 dni po kilka godzin daje w przybliżeniu te 10 godzin potrzebne zupełnie zielonej osobie. Ale kilka minut?- to już jednak chyba fantastyka.

Nie to bliżej normy niż Ci sie wydaje. Sprawny pojetny dzieciak łapie podstawy w moment. Osla łączka to miejsce na którym spędzic powinnismy maksymalnie mało czasu a pisanie, że to powinno być 10 godzin jest dowodem nieznajomości tematu niestety.

Należy jednak pamietac o tym co to znaczy "nauczyć jeździć na nartach". Zjechać z górki potrafi każdy po godzinie nauki. Co do jazdy na nartach to znam osoby, które maja po kilkanaście sezonów i jeździc nie umieją.

Taka prawda niestety.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Witam z pierwszym postem!

Byłem dzisiaj pierwszy raz (w życiu ;)) z doświadczonym kolegą na niedużym stoku na Podlasiu. Nie robił mi za instruktora a bardziej pokazał mi postawę, pług itd. jak skręcać, zatrzymywać się i tym podobne. Orła raz wywinąłem ale szło mi zdecydowanie lepiej niż grupce obok z instruktorem. Po 2h zjeżdżam, hamuję, skręcam swobodnie na oślej łączce. Pewnie jeszcze tego nie robię. Czy prawidłowo ? Tego nie wiem, ale miałem fun i załapałem bakcyla na kolejne wypady na narty.

Czytając ten wątek od początku, uważam, że niepotrzebnie zrażacie to tej zabawy początkujących. Że tylko z instruktorem, bo złe nawyki itd. etc. Nawet sam na chwilę się zniechęciłem, że tak dobrze mi idzie a nie brałem kolesia który z tego żyje za 75 zł od godziny od łebka - nie każdego tez stać na taki wydatek, niewiedząc czy mu się to w ogóle spodoba.

Wspomniałem doświadczonego kolegę. Jest samoukiem, jeździ w Polsce i zagranicą od 5 lat, ma stary sprzęt, nigdy nie brał ani minuty u instruktora, nic nie złamał, nie zwichnął, nikogo nie potrącił i ma wielką zabawę z jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...
  • 1 month later...

Moje wrażenia są takie, że intensywne lekcje z instruktorem dają wymierne efekty. Oczywiście trzeba trafić na eksperta, który będzie potrafił nauczyć. A potem pozostaje obserwowanie innych narciarzy i tyle. Wszystko jest kwestią wprawy i wytrenowania, a dla chcącego nic trudnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Z pewnością trudniej osiągać będzie postępy. Nie mam zielonego pojęcia o tzw. procesie dydaktycznym, ale skoro kształcą nauczycieli, to z pewnością słusznie. Nauczyciele zaś w odpowiedni sposób dozują wiedzę i wymagania właśnie w tym procesie dydaktycznym, dostosowując do możliwości ucznia. Po prostu nie uczy się ucznia 5 klasy podstawówki rachunku różniczkowego, bo ledwo dorasta do równań kwadratowych (mam nadzieję, choć jak ostatnio obserwuję, to zaczynam w to wątpić). Może dałem zbyt prosty przykład, ale w przypadku nart nie zachodzi relacja w postępach nauki, jak choćby w przypadku związania gołowąsa z wprawną i doświadczoną ku...ą. Nauka jazdy na nartach to proces bardziej złożony, długotrwały i wymagający treningu na odpowiednich poziomach rozwoju. I tu bym zakończył, choć wiem, że niejeden Casanova zgłosi sprzeciw!:smile:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, w zasadzie odpowiedź wydaje się prosta, lecz ja należę do tych "ciężkich przypadków" :)

Przez lata starałem się doskonalić swój śmig na moich prawie "ołówkach" i nie chciałem słyszeć, ani nawet patrzeć na ten carving :tongue:

Aż w ostatnim sezonie ktoś skrytykował moje narty i stwierdził "że są tak miękkie i nie trzymają krawędzi, że nic na nich i nic z nimi nie da się zrobić - jak ty możesz na czymś takim jeździć ?" - zrobiło mi się trochę przykro na myśl, że kończy się okres jazdy ze sklejonymi nogami, a zaczyna jazda okrakiem :tongue:

Nie miałem zbyt wiele czasu żeby poczytać i porównać, ale uznałem że Salomon 24 hrs powinien pasować do mojego poziomu, więc kupiłem w środku lata nowe za połowę ceny. Podejrzewam, że między moimi ponad 10-letnimi Blizzardami, a nowym Salomonem jest spora przepaść, i nie mogę się już doczekać śniegu aby sprawdzić czy to był dobry wybór.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zrobiło mi się trochę przykro na myśl, że kończy się okres jazdy ze sklejonymi nogami, a zaczyna jazda okrakiem :tongue:

Wcale nie musisz "jeździć okrakiem".

Ja przez większość życia jeździłem na nartach o długości ponad 2 metrów i gdy przesiadłem się na znacznie krótsze, mocno taliowane narty, to stwierdziłem, że narciarstwo na takim sprzęcie to teraz jest bułka z masłem :)

Dalej jeżdżę "z nogami sklejonymi", a tylko swój styl dostosowałem do tego, że narty same skręcają.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazda ze "sklejonymi nogami" zawsze była błędem

Gdybyś napisał, "bardziej podoba mi się technika carvingowa", albo "wolę jeździć carvingiem", to był zrozumiał, bo każdemu może podobać się coś innego. To tak jak różnica między muzyką klasyczną a techno, VW albo Toyotą, itd. - każdy ma prawo do swojego gustu i ma własne upodobania, natomiast nigdy nie zgodzę się z Twoim stwierdzeniem że jazda z nogami jak najbliżej w klasycznym śmigu to błąd. :mad::

Dla mnie śmig w takim wykonaniu zawsze pozostanie najszlachetniejszym stylem wymagającym największych umiejętności i precyzji.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś napisał, "bardziej podoba mi się technika carvingowa", albo "wolę jeździć carvingiem", to był zrozumiał, bo każdemu może podobać się coś innego. To tak jak różnica między muzyką klasyczną a techno, VW albo Toyotą, itd. - każdy ma prawo do swojego gustu i ma własne upodobania, natomiast nigdy nie zgodzę się z Twoim stwierdzeniem że jazda z nogami jak najbliżej w klasycznym śmigu to błąd. :mad::

Dla mnie śmig w takim wykonaniu zawsze pozostanie najszlachetniejszym stylem wymagającym największych umiejętności i precyzji.

Wszystko zależy co rozumiemy pod określeniem "sklejone narty" .

Na tym filmie Richard Berger jedzie wąsko, ale nogi pracują niezależnie. Jeśli tak rozumiesz jazdę ze sklejonymi nartami/nogami, to OK.

Ale lepiej używać "wąskie prowadzenie", bo określenie "sklejone narty/nogi" sugeruje jazdę błędną - bez niezależnej pracy nóg.

Tadek

PS. To wiedza podręcznikowa z lat 60. XX wieku. Wtedy jeszcze "carvingu" raczej nie było... :biggrin:

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Gdybyś napisał, "bardziej podoba mi się technika carvingowa", albo "wolę jeździć carvingiem", to był zrozumiał, bo każdemu może podobać się coś innego. To tak jak różnica między muzyką klasyczną a techno, VW albo Toyotą, itd. - każdy ma prawo do swojego gustu i ma własne upodobania, natomiast nigdy nie zgodzę się z Twoim stwierdzeniem że jazda z nogami jak najbliżej w klasycznym śmigu to błąd. :mad::

Dla mnie śmig w takim wykonaniu zawsze pozostanie najszlachetniejszym stylem wymagającym największych umiejętności i precyzji.

Czy tłumaczenie Tadeusza wystarczy czy mam jeszcze cos uścislić Drodzy Koledzy?

W narciarstwie nie ma miejsca na upodobania jest technika prawidłowa lub nieprawidłowa i tyle.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy co rozumiemy pod określeniem "sklejone narty" .

Na tym filmie Richard Berger jedzie wąsko, ale nogi pracują niezależnie. Jeśli tak rozumiesz jazdę ze sklejonymi nartami/nogami, to OK.

Ale lepiej używać "wąskie prowadzenie", bo określenie "sklejone narty/nogi" sugeruje jazdę błędną - bez niezależnej pracy nóg.

Niewątpliwie określenie "wąskie prowadzenie" jest bardziej precyzyjne i być może jedyne poprawne, ale pozwoliłem sobie użyć żartobliwego określenia podanego przez kol. Blixten, gdyż tylko w ten jeden sposób rozumiałem pojęcie "sklejonych nóg".

Poza użyciem monoski, nie bardzo mogę sobie wyobrazić wprawnego narciarza, który by jeździł bez niezależnej pracy nóg.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Czy tłumaczenie Tadeusza wystarczy czy mam jeszcze cos uścislić Drodzy Koledzy?

W narciarstwie nie ma miejsca na upodobania jest technika prawidłowa lub nieprawidłowa i tyle.

Pozdrowienia

Jak widać kolega Tadeusz doskonale zrozumiał co miałem na myśli. Sklejone nogi, wąskie prowadzenie nart, albo jak ktoś wcześniej na tym forum określił, jazda na dziewicę - śmig można obrazowo określać na wiele sposobów. A w mojej ocenie, im bliżej nogi tym bardziej rasowy śmig.

Poza tym, bardzo upraszczasz temat, w życiu nic nie jest tylko biało-czarne, a i w nartach są odcienie szarości - stylowo można jeździć lepiej lub gorzej. Jeśli ktoś jedzie dynamicznie, a inny rekreacyjnie, to i tak mogą jechać tym samym stylem ?

Za przykład wezmę też filmiki wcześniej zamieszczone na tym forum; ludzie o znanych nazwiskach testujący sprzęt - każdy z nich jeździ inaczej, charakterystycznie tylko dla siebie i nie można kategoryzować, że nie stylowo, a tymbardziej nieprawidłowo...

Edytowane przez Blixten
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widać kolega Tadeusz doskonale zrozumiał co miałem na myśli...

Doskonale zrozumiałem, podobnie jak Mitek. Tylko ja dałem Ci szansę, ale niestety z niej nie skorzystałeś... :wink: Co doskonale widać w następnym cytacie:

Sklejone nogi, wąskie prowadzenie nart, albo jak ktoś wcześniej na tym forum określił, jazda na dziewicę - śmig można obrazowo określać na wiele sposobów. A w mojej ocenie, im bliżej nogi tym bardziej rasowy śmig...

Absolutna nieprawda! To co pokazuje Berger to jazda maksymalnie wąska. Dalsze nawet niewielkie zwężanie to już jazda absolutnie nieprawidłowa.

Zresztą wbrew temu co piszesz, bardzo łatwo jest określić tę granicę: prawidłowo - nieprawidłowo. Jeśli ktoś nawet delikatnie i na krótko dociska but do buta i kolano do kolana - to jest to jazda absolutnie nieprawidłowa. Jeśli na dokładkę wkłada kolano pod kolano - to jest baaaaardzo nieprawidłowo!!! "Sklejone nogi" "jazda na dziewicę" to właśnie określenia tej nieprawidłowej jazdy, a nie śmigu. Tymi określeniami obrażasz śmig! :biggrin:

Tadek

PS

...Chyba, że czegoś nie zdążyłem przeczytać przez te pół wieku .

Wygląda na to, że nie przeczytałeś... :smile:

Np. Joubert, Vuarnet, "Jak doskonalić się w narciarstwie". Wydanie polskie 1972 r. wydanie fr. 1966 r.

Albo Joubert, "Jak samemu..." wyd. pl. 1976 r., wyd. fr. 1970 r.

Edytowane przez Tadeusz T
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Jak widać kolega Tadeusz doskonale zrozumiał co miałem na myśli. Sklejone nogi, wąskie prowadzenie nart, albo jak ktoś wcześniej na tym forum określił, jazda na dziewicę - śmig można obrazowo określać na wiele sposobów. A w mojej ocenie, im bliżej nogi tym bardziej rasowy śmig.

Poza tym, bardzo upraszczasz temat, w życiu nic nie jest tylko biało-czarne, a i w nartach są odcienie szarości - stylowo można jeździć lepiej lub gorzej. Jeśli ktoś jedzie dynamicznie, a inny rekreacyjnie, to i tak mogą jechać tym samym stylem ?

Za przykład wezmę też filmiki wcześniej zamieszczone na tym forum; ludzie o znanych nazwiskach testujący sprzęt - każdy z nich jeździ inaczej, charakterystycznie tylko dla siebie i nie można kategoryzować, że nie stylowo, a tymbardziej nieprawidłowo...

Śmig jest akurat ewolucją mi bardzo bliską. Uwielbiam jeździć smigami i chyba nieźle to wygląda bo w zaowdach nigdy nie udało mi się zejśc poniezj 9. Nie upraszczam tematu tylko piszę jak powinno być po prostu. jazda na nartach to działalnośc techniczna i jako taka podlega ścisłym regułom. Inną rzeczą jest technika a inna styl, o którym piszesz. Na przykładzie znanych wszystkim: Hermann (mój absolutny narcoarski idol) prezentował styl siłowy oparty na nienagannej technice popartej znakomitym przygotowaniem kondycyjnym i pewnością w jeździe, Bode z kolei reprezentował styl technicznie niedoskonały ale za to oparty na nieprawdopodobnym oczuciu równowagi i z dużą dozą ryzyka. Obaj byli genialnymi narciarzami z podstawami technicznymi (to co dla nas jest celem życia) opanowanymi do perfekcji.

Narciarz amator natomiast powinien dążyć do poprawności technicznej bo ta jest gwarantem skuteczności w jeździe.

Z opisu widać, że nie do końca wiesz jak powinien wyglądać prawidłowy smig. Jak Tadeusz słusznie napisał jest pewna granica poza którą mamy do czynienia ze zbyt wąska pozycją co z koleik prowadzi do blokady w stawach kolanowych, kompensowanego zazwyczaj lekkim odchyleniem. Wzrasta zdecydowanie ryzyko podciącia się nartą wewętrzną zakrawędziowanie jest nieskuteczne a o jeździe po łuku - co jest bardzo ważnym elementem diagnostyycznym prawidłowego smigu - nie ma mowy.

Zwróc uwagę, że nawet w smigach hamujących do których jak myslę próbujesz nawiązywać nie mamy przynajmniej od 40 lat do czynienia z czystym zsuwaniem pietek ale z fazą jazdy po łuku zakonczona zakrawędziowaniem. Pozycja przewężona - czyli sklejone nogi - była błędna nawet w latach 60 i wcześniej a jej gloryfikowanie przez narciarzy amatorów (równiez przez część instruktorów) wynikało z całkowitego niezrozumienia mechaniki skretu w takiej pozycji.

Pamietać nalezy, że pozycja o tyle ma sens o ile ma uzasadnienia praktyczne w jeździe. W tym wypadku mamy z tym do czynienia na muldach lub w nierównym terenie gdzie jazda polega często na skakniu po garbach i tak ściskając nogi bronimy sie przedz utratą równowagi a jednoczesnie zwiekszamy powierznię - analogia do mono.

W innych przypadkach jest to typowa sztuka dla sztuki prowadząca zawsze! do strat.

Pozdrowienia seredeczne

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...