Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Bezpieczeństwo! Beztroska opiekunów i narciarzy


Mitek

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć

Nie spotkałeś się nigdy z takim przypadkiem?

Oj wiele razy... Dlatego też nigdy nie staje w kolejce od strony stoku, zresztą zazwyczaj ta część dalsza znacznie szybciej idzie. Krótko mówiąc jak zjeżdżasz to chowasz się za kolejką. Po drugie i ważniejsze - dopóki nie jesteś w miejscu całkowicie bezpiecznym (czy to w kolejce czy na stoku w ogóle) - np za drzewem, płotem, łupem, to MUSISZ obserwować to co dzieje się nad Tobą. Zawsze jest czas na reakcję.

Na stokach jest to nagminne - zjazd do wypłaszczenia i stajemy, szukamy znajomych, zdejmujemy narty itp. To wielki błąd. To wypłaszczenie jest miejscem do hamowania, częścią stoku, na której obowiązują takie same prawa jak na całej trasie. Jeżeli ktoś w nas trafi to zazwyczaj dlatego, że staliśmy w takim miejscu, które stwarzało taka możliwość. Wystarczy stanąć tak, żeby tej możliwości nie było.

Pozdrowienia

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Mitek, zapytam z innej beczki: nigdy nie miałeś żadnego wypadku (także poza narciarstwem), urazu itp itd?

Cały czas wszędzie analizujesz sytuację wokół siebie?

Czytasz czy nie czytasz temat Mysiek??

Właśnie dlatego, że na nartach miałem wiele zdarzeń, w których odniosłem szereg kontuzji, które w widoczny sposób mnie teraz ograniczają piszę to co piszę. Wszystkich tych zdarzeń mogłem uniknąć, zazwyczaj na wiele sposobów. Wszystkie maiły miejsce mniej więcej przez pierwszych 25 - 28 lat mojej jazdy na nartach. Mniej więcej w tym czasie zacząłem dużo szkolić, głównie grupy i głównie dzieci co zmusiło mnie do nowego podejścia do nartowania. Wierz mi, że jeżeli masz pod opieką grupę złożoną z 10-12 dzieci w wieku 7-9 lat to nie masz wyboru. MUSISZ zapewnić im 100% bezpieczeństwo bo rodzice nie przyjmą wyjaśnień z cyklu: "nigdy nie możesz mieć 100% pewności", "przypadki się zdarzają" i tym podobnych bzdur.

Po prostu nie masz innej możliwości tylko 100% pewności i tyle. Zapewniam Cię, że po mniej więcej 10 sezonach takiej jazdy po 60 70 dni w sezonie zapewnienie bezpieczeństwa jedynie sobie jest podświadome i absolutnie naturalne.

Celowo pisze w sposób kategoryczny żeby zwrócić uwagę na fakt, że można i da się tylko tak naprawdę nikt o tym nie myśli. Właśnie myślenie o tym co się może zdarzyć powinno skutkować przeciwdziałaniem.

O sytuacjach "poza narciarstwem" nie piszę bo nie jestem w tym względzie specjalistą.

Pozdro

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadal moje myśli są w pędzie :angel:

ISTNIEJE 100 % METODA ZABEZPIECZENIA SIĘ PRZED WYPADKIEM:

1. Nie mieć dzieci.

2. Z dziećmi, których nie ma, nie wychodzić na narty.

3. Z dziećmi, których nie ma (a mogłyby) dorosnąć - czyli dorośli narciarze.

4. Z dorosłymi narciarzami nie wychodzić na stok.

5. W ten oto sposób eliminując narciarza z narciarstwa otrzymuję układ idealny.

6. Pusty stok bez narciarzy, zero zagrożeń.

7. I tylko martwi mnie jedno: ta wypięta narta, która leży na stoku.

8. Skąd ona się tam wzięła :stupid:

:cheerful:

Edytowane przez BuenosAires
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Nadal moje myśli są w pędzie :angel:

ISTNIEJE 100 % METODA ZABEZPIECZENIA SIĘ PRZED WYPADKIEM:

1. Nie mieć dzieci.

2. Z dziećmi, których nie ma, nie wychodzić na narty.

3. Z dziećmi, których nie ma (a mogłyby) dorosnąć - czyli dorośli narciarze.

4. Z dorosłymi narciarzami nie wychodzić na stok.

5. W ten oto sposób eliminując narciarza z narciarstwa otrzymuję układ idealny.

6. Pusty stok bez narciarzy, zero zagrożeń.

7. I tylko martwi mnie jedno: ta wypięta narta, która leży na stoku.

8. Skąd ona się tam wzięła :stupid:

:cheerful:

Na stoku nie powinno się odpinać nart.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narciarstwo to z założenia sport o podwyższonym ryzyku czy się to komuś podoba czy nie. Uważam, że absolutnie nie ma takiej możliwości żeby w 100% wyeliminować ryzyko związane z jego uprawianiem. I dotyczy to każdego narciarza przebywającego na stoku - od początkującego po instruktora. Rozumiem argumenty Mitka, że każdy narciarz bez względu na stopień zaawansowania powinien pracować nad elementami wpływającymi na bezpieczeństwo na stoku. Jeśli wszyscy będziemy znali dekalog FIS i go uczciwie i rzetelnie stosowali, będziemy zwracali szczególną uwagę na zasady bezpieczeństwa na stoku, będziemy uważnie dobierali tor jazdy i prędkość, a przede wszystkim trasę do swoich umiejętności, będziemy te umiejętności regularnie podnosili, to z pewnością na stokach będzie bezpieczniej. Ale zawsze pozostanie element nieprzewidywalności. Poczucie, że zagrożenia nie ma (niezależnie od przyczyn takiego poczucia) jest bardzo poważnym błędem, który moim zdaniem może się znakomicie przyczynić do zmniejszenia bezpieczeństwa na stokach. Trzeba mieć w sobie pokorę. Pokorę do narciarstwa również. Ja osobiście przebywając na stoku najwięcej uwagi poświęcam bezpieczeństwu. I to również kosztem przyjemności płynącej z uprawiania narciarstwa. Czasem stoję przez kilka minut gdzieś na skraju stoku i czekam aż zrobi się na nim luźniej. NIGDY nie zatrzymuję się na środku stoku. ZAWSZE zwalniam przed załamaniem terenu, poniżej którego nie wiem co się dzieje. To są podstawowe proste zasady, które pozwalają mi na zmniejszenie ryzyka wypadku na stoku ale absolutnie nie eliminują tego ryzyka. Kilka dni temu miałem okazję jeździć na nartach na dość zatłoczonym stoku. Dodatkowo warunki nie były najlepsze - chmury, mgła i marznący śnieg z deszczem. Trudne warunki. Obserwowałem jak w takich warunkach zachowują się inni narciarze, a zwłaszcza (niestety) snowboardziści. Zgroza! I nie były to jednostkowe przypadki. I wtedy przyszło mi do głowy - i tu pewnie włożę kij w mrowisko - że być może narciarze powinni zaliczać jakieś obowiązkowe szkolenie lub egzamin z zasad bezpiecznego uprawiania narciarstwa. Pomysł może wydawać się absurdalny ale przecież na stoku można zginąć! Skoro do prowadzenia samochodu jest wymagane prawo jazdy, do pilotowania samolotu licencja pilota, do żeglowania patenty żeglarskie to może do jazdy na nartach choćby jakieś szkolenie? Oczywiście to wszystko może z powodzeniem zastąpić zdrowy rozsądek ale tego zdrowego rozsądku wielu narciarzom, a zwłaszcza snowboardzistom niestety brakuje. Znakomita większość wypadków na nartach jest związana z błędem ludzkim. Z brawurą. Z brakiem umiejętności oceny sytuacji. Z nonszalancją. Z nieodpowiedzialnością. I my wszyscy też musimy uderzyć się w piersi. Bo od nas też sporo zależy.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narciarstwo to z założenia sport o podwyższonym ryzyku czy się to komuś podoba czy nie. Uważam, że absolutnie nie ma takiej możliwości żeby w 100% wyeliminować ryzyko związane z jego uprawianiem. I dotyczy to każdego narciarza przebywającego na stoku - od początkującego po instruktora. Rozumiem argumenty Mitka, że każdy narciarz bez względu na stopień zaawansowania powinien pracować nad elementami wpływającymi na bezpieczeństwo na stoku. Jeśli wszyscy będziemy znali dekalog FIS i go uczciwie i rzetelnie stosowali, będziemy zwracali szczególną uwagę na zasady bezpieczeństwa na stoku, będziemy uważnie dobierali tor jazdy i prędkość, a przede wszystkim trasę do swoich umiejętności, będziemy te umiejętności regularnie podnosili, to z pewnością na stokach będzie bezpieczniej. Ale zawsze pozostanie element nieprzewidywalności. Poczucie, że zagrożenia nie ma (niezależnie od przyczyn takiego poczucia) jest bardzo poważnym błędem, który moim zdaniem może się znakomicie przyczynić do zmniejszenia bezpieczeństwa na stokach. Trzeba mieć w sobie pokorę. Pokorę do narciarstwa również. Ja osobiście przebywając na stoku najwięcej uwagi poświęcam bezpieczeństwu. I to również kosztem przyjemności płynącej z uprawiania narciarstwa. Czasem stoję przez kilka minut gdzieś na skraju stoku i czekam aż zrobi się na nim luźniej. NIGDY nie zatrzymuję się na środku stoku. ZAWSZE zwalniam przed załamaniem terenu, poniżej którego nie wiem co się dzieje. To są podstawowe proste zasady, które pozwalają mi na zmniejszenie ryzyka wypadku na stoku ale absolutnie nie eliminują tego ryzyka. Kilka dni temu miałem okazję jeździć na nartach na dość zatłoczonym stoku. Dodatkowo warunki nie były najlepsze - chmury, mgła i marznący śnieg z deszczem. Trudne warunki. Obserwowałem jak w takich warunkach zachowują się inni narciarze, a zwłaszcza (niestety) snowboardziści. Zgroza! I nie były to jednostkowe przypadki. I wtedy przyszło mi do głowy - i tu pewnie włożę kij w mrowisko - że być może narciarze powinni zaliczać jakieś obowiązkowe szkolenie lub egzamin z zasad bezpiecznego uprawiania narciarstwa. Pomysł może wydawać się absurdalny ale przecież na stoku można zginąć! Skoro do prowadzenia samochodu jest wymagane prawo jazdy, do pilotowania samolotu licencja pilota, do żeglowania patenty żeglarskie to może do jazdy na nartach choćby jakieś szkolenie? Oczywiście to wszystko może z powodzeniem zastąpić zdrowy rozsądek ale tego zdrowego rozsądku wielu narciarzom, a zwłaszcza snowboardzistom niestety brakuje. Znakomita większość wypadków na nartach jest związana z błędem ludzkim. Z brawurą. Z brakiem umiejętności oceny sytuacji. Z nonszalancją. Z nieodpowiedzialnością. I my wszyscy też musimy uderzyć się w piersi. Bo od nas też sporo zależy.

Bardzo rozsądny głos.

Dlatego musi być OC dla każdego obywatela.

I patrol, który pracuje, stara się, nadzoruje właściwy ruch na stoku narciarskim.

P.S.

Z tym zwalnianiem to trochę przesadziłeś.

Jak poznasz stok to czasami przyciśnij. To Cię fajnie wyrzuci na hopce :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym zwalnianiem to trochę przesadziłeś.

Jak poznasz stok to czasami przyciśnij. To Cię fajnie wyrzuci na hopce :biggrin:

Kumpla tak kiedyś wyrzuciło a za hopką jechał spokojnie dzieciak z dziadkiem. Jechał- nie leżał. Zderzenia uniknięto, ale to były centymetry- uniknięcie było okupione potężną glebą. Dlatego skoczyć na hopce można, ale najlepiej żeby najpierw kumpel sprawdził czy za hopką nikogo nie ma.

Pozdr

Marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

..... I to również kosztem przyjemności płynącej z uprawiania narciarstwa.

Czasem stoję przez kilka minut gdzieś na skraju stoku i czekam aż zrobi się na nim luźniej.

NIGDY nie zatrzymuję się na środku stoku.

ZAWSZE zwalniam przed załamaniem terenu, poniżej którego nie wiem co się dzieje.

.....

Pozwoliłem sobie wyciąć fragment, który jest bardzo bliski mojemu myśleniu a zasady - wiadomo - obowiązek.

Niestety z realizacja jest bardzo często słabo. Popatrz chociażby na fora ile jest barwnych opisów solidnych gleb a nawet zderzeń. Tego typu sytuacje w jeździe trasowej nie powinny mieć miejsca. Czym innym jest upadek podczas nauki czy ćwiczenia a czym innym gleba wynikająca z utraty kontroli podczas szybkiej jazdy. Taka gleba to potencjalny wypadek a nie element zabawy.

Co do uprawnień do uprawiania narciarstwa to powiem tak:

Taki pomysł kłóci się z moja wizją tego sportu. Narciarstwo kojarzy mi się zawsze z wolnością i górską przestrzenią co już samo w sobie wyklucza kodyfikacje i dokumenty. Narciarstwo jest sportem uprawianym w górach i z tej przyczyny kojarzy mi się również z odpowiedzialnością i świadomością.

Niestety upowszechnienie narciarstwa, medialna propaganda głosząca dostępną dla wszystkich wesoła zabawę na śniegu bez poruszania aspektów bezpieczeństwa (a jeżeli to w sposób uproszczony do minimum a często oszukańczy po prostu) powoduje totalny spadek poziomu narciarzy głównie w kwestii świadomości. Coś trzeba z tym zrobić i zrobić to musimy przede wszystkim my bo inaczej będziemy mieli niedługo na stokach fotoradary i kontrole prawka oraz badań technicznych.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się z pomysłem na prawo jazdy narciarskie, na patrole, licencje, itp. Nic to nie da oprócz utrzymywania grupy darmozjadów. A licencję na *** masz?( chodzi o bara-bara, musiałem edytować bo słowo na "s" z "x" na końcu zamieniono na trzy gwiazdki?:confused::) To chyba ważniejsze niz jazda na nartach? :smile:

Natomiast słowa o ostrożności, o uświadamianiu korzystających ze stoków, o odpowiedzialności, kulturze itp. jak najbardziej popieram. Wiem też że wśród wielu z nas takie słowa mogą wywołać tylko usmieszek politowania. To utopia, marzenia, mysli wielu z Was. Nie da się wyuczyć wszystkich! Oczywiście że nie da, ale da się dążyc do poprawy i to powinnismy czynić.

Tak na marginesie, zauważyliście jak w telewizji prezentują pogodę dla narciarzy i warunki na stokach? Bardzo często używają słowa "poszaleć". "Poszaleć" można w Białce , .... (Oczywiście w Białce, bo mówią tylko o tych ośrodkach które im płacą!- vivat TVN) :mad:: Czyli dla telewizji jesteśmy szaleńcami! Taki oto obraz narciarza kreuje się pośrednio słowem "poszaleć" w społeczeństwie.

Edytowane przez Bumer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym zwalnianiem to trochę przesadziłeś.

Jak poznasz stok to czasami przyciśnij. To Cię fajnie wyrzuci na hopce :biggrin:

Buenos, tak jak napisałem, na pierwszym miejscu stawiam bezpieczeństwo, a dopiero na drugim dobrą zabawę i radość z uprawiania narciarstwa. Pewnie, że na hopce Cie fajnie wyrzuci. Ale co będzie jeśli już w locie okaże się, że zmierzasz prosto w grupę leżakujących snowboardzistów? A wierz mi, nie jest to rzadka sytuacja. Zresztą sam jesteś narciarzem i jak się domyślam bardzo doświadczonym więc masz prawdopodobnie podobne spostrzeżenia. Co innego zamknięty stok, zawody itd. Ale na ogólnodostępnym stoku? Raczej nie.

P.S. Przygotowuję relację z mojego ostatniego wyjazdu. Tam zamieszczę kilka fotek z zatłoczonych stoków.

Co do uprawnień do uprawiania narciarstwa to powiem tak:

Mitek. zdaję sobie z tego sprawę, że zagadnienie jest trudne. Napisałem, że pomysł wydaje mi się absurdalny. Fotoradary? Kontrole? Któż z nas chciałby takich rozwiązań? Tylko w jaki sposób pozbyć się problemu? Samokontrola? Tak! Samodoskonalenie? Tak! Ale to nie wystarczy! Kampanie medialne? Moim zdaniem tez nie przyniosą rezultatu. Może ograniczenie liczby osób na stoku? Tak jak na parkingu w CH - jak wjechało na górę 100 narciarzy to trzeba poczekać aż zjadą żeby mogli wjechać następni. Może stoki dla zaawansowanych, średniozaawansowanych i początkujących? Bo to też jest problem, że ludzie pchają się na trasy, z których nie potrafią zjechać. Każdy z tych pomysłów nosi znamiona absurdu. Ale ja czasami na stoku zaczynam odczuwać strach o siebie i swoich bliskich. I wiem, że to nie są oznaki obłędu. Ale jedno jest pewne. Na dziesięciu losowo wyłowionych ze stoku narciarzy prawdopodobnie dziewięciu nie będzie miało zielonego pojęcia o dekalogu FIS. Czyli nie będą znali podstawowych zasad regulujących bezpieczne uprawianie narciarstwa. I zgodzę się z Tobą, że jest to również zadanie dla nas. I dla naszego forum.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Buenos, tak jak napisałem, na pierwszym miejscu stawiam bezpieczeństwo, a dopiero na drugim dobrą zabawę i radość z uprawiania narciarstwa. Pewnie, że na hopce Cie fajnie wyrzuci. Ale co będzie jeśli już w locie okaże się, że zmierzasz prosto w grupę leżakujących snowboardzistów? A wierz mi, nie jest to rzadka sytuacja. Zresztą sam jesteś narciarzem i jak się domyślam bardzo doświadczonym więc masz prawdopodobnie podobne spostrzeżenia. Co innego zamknięty stok, zawody itd. Ale na ogólnodostępnym stoku? Raczej nie.

P.S. Przygotowuję relację z mojego ostatniego wyjazdu. Tam zamieszczę kilka fotek z zatłoczonych stoków.

Mitek. zdaję sobie z tego sprawę, że zagadnienie jest trudne. Napisałem, że pomysł wydaje mi się absurdalny. Fotoradary? Kontrole? Któż z nas chciałby takich rozwiązań? Tylko w jaki sposób pozbyć się problemu? Samokontrola? Tak! Samodoskonalenie? Tak! Ale to nie wystarczy! Kampanie medialne? Moim zdaniem tez nie przyniosą rezultatu. Może ograniczenie liczby osób na stoku? Tak jak na parkingu w CH - jak wjechało na górę 100 narciarzy to trzeba poczekać aż zjadą żeby mogli wjechać następni. Może stoki dla zaawansowanych, średniozaawansowanych i początkujących? Bo to też jest problem, że ludzie pchają się na trasy, z których nie potrafią zjechać. Każdy z tych pomysłów nosi znamiona absurdu. Ale ja czasami na stoku zaczynam odczuwać strach o siebie i swoich bliskich. I wiem, że to nie są oznaki obłędu. Ale jedno jest pewne. Na dziesięciu losowo wyłowionych ze stoku narciarzy prawdopodobnie dziewięciu nie będzie miało zielonego pojęcia o dekalogu FIS. Czyli nie będą znali podstawowych zasad regulujących bezpieczne uprawianie narciarstwa. I zgodzę się z Tobą, że jest to również zadanie dla nas. I dla naszego forum.

Bardzo rozsądnie prawisz.

P.S.

Dużo żartuję, oby każdy jeździł tak uważnie jak opisujesz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dziesięciu losowo wyłowionych ze stoku narciarzy prawdopodobnie dziewięciu nie będzie miało zielonego pojęcia o dekalogu FIS. Czyli nie będą znali podstawowych zasad regulujących bezpieczne uprawianie narciarstwa. I zgodzę się z Tobą, że jest to również zadanie dla nas. I dla naszego forum.

Problem w tym że na forum zagląda może 1% narciarzy a 99% z tego do działu Sprzęt, żeby zapytać o dobór nart.

Ja myślę że jednak większość ludzi zaczynających naukę jednak korzysta z usług instruktora, więc myślę że na początku powinni usłyszeć o dekalogu właśnie na zajęciach z instruktorem. jak jest- nie mam pojęcia.

Pozdr

Marcin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym że na forum zagląda może 1% narciarzy a 99% z tego do działu Sprzęt, żeby zapytać o dobór nart.

Ja myślę że jednak większość ludzi zaczynających naukę jednak korzysta z usług instruktora, więc myślę że na początku powinni usłyszeć o dekalogu właśnie na zajęciach z instruktorem. jak jest- nie mam pojęcia.

Pozdr

Marcin

Na karnecie powinni pisać "dekalog", przy bramkach, na planszach itp. Dzieci i młodzież też przed feriami mogłyby usłyszeć od nauczyciela parę słów na temat zachowania na stoku. Nie zaszkodzi!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na karnecie powinni pisać "dekalog", przy bramkach, na planszach itp. Dzieci i młodzież też przed feriami mogłyby usłyszeć od nauczyciela parę słów na temat zachowania na stoku. Nie zaszkodzi!

Andrzej, dzieci w szkołach teraz mają ideologię Gender :wink: telewizji nie oglądasz? :biggrin:

Nauka o zachowaniu na stokach niestety - nie przejdzie :frown::

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Andrzej, dzieci w szkołach teraz mają ideologię Gender :wink: telewizji nie oglądasz? :biggrin:

Nauka o zachowaniu na stokach niestety - nie przejdzie :frown::

Mam dwoje dzieci w szkole ale nic nie wiem o żadnej ideologii?? Muszę sprawdzić.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Mam dwoje dzieci w szkole ale nic nie wiem o żadnej ideologii?? Muszę sprawdzić.

Nie ma co sprawdzać- to taki modny ostatnio "fakt medialny". W zasadzie 99,9% nie wie o co chodzi, ale chwytliwe jest, więc wszyscy powtarzają.

Pozdr

Marcin

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a jak by śmigał przodem i tyłem czyli obracał by się cały czas na stoku to by miał oczy z przody z tyłu i z boku nie możliwe żeby ktoś wjechał we mnie ani ja w kogoś jesteście w błędzie wypadku można uniknąć na 100%:biggrin:

Mało. Jeszcze potrzebujesz wykrywacza metali na wypadek niewybuchów z II wojny.

Trzeba się też zastanowić jak się chronić przed meteorytami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytasz czy nie czytasz temat Mysiek??

Staram się, ale ostatnio wypadło to forum z najczęściej oglądanych na rzecz innego forum... z bardziej narciarskimi tematami.

Tu staram się czytać wybiórczo wątki bo skionline stał się takim onetem, gdzie pierdopiszą o wszystkim. Przyjdzie zima sytuacja wróci do normalności :wink:

Po prostu nie masz innej możliwości tylko 100% pewności i tyle. Zapewniam Cię, że po mniej więcej 10 sezonach takiej jazdy po 60 70 dni w sezonie zapewnienie bezpieczeństwa jedynie sobie jest podświadome i absolutnie naturalne.

Celowo pisze w sposób kategoryczny żeby zwrócić uwagę na fakt, że można i da się tylko tak naprawdę nikt o tym nie myśli. Właśnie myślenie o tym co się może zdarzyć powinno skutkować przeciwdziałaniem.

Aaa to już rozumiem. Tobie, zawodowcowi nie ma prawa przydarzyć się wypadek/przypadek narciarski. Tego Ci szczerze życzę.

Mnie niezawodowcowi może się przydarzyć nieszczęście (tfu tfu przez lewe ramię). Rzeczywiście nie mam takiego doświadczenia.

Pokonałeś mnie właśnie doświadczeniem (vide moja wypowiedź z http://www.skionline.pl/forum/showthread.php/18712-Wypadek-śmiertelny-na-Czarnej-Górze...?p=189170&viewfull=1#post189170). Pozostaje mi zostać jeszcze wybitnym narciarzem (wybitnie rekreacyjnym bo innego poziomu wybitności nie przyjmę)

O sytuacjach "poza narciarstwem" nie piszę bo nie jestem w tym względzie specjalistą.

Też Ci życzę abyś poza narciarstwem nie miał wypadków.

Kolejny wątek... nie czytać...

Edytowane przez mysiauek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Myśku, żeby uniknąć najechania w kolejce przez rozpędzonego wariata naprawdę nie trzeba żadnego doświadczenia. Wystarczy sekunda zastanowienia i do tego właśnie namawiam. Żeby uprawiać narciarstwo bezpiecznie wcale nie trzeba magicznej techniki ani profesorskiej wiedzy. Wystarczy się orientować i myśleć.

Ta orientacja to dość szerokie pojęcie. Wszyscy niby doskonale wiedzą gdzie nie stawać, gdzie nie jechać czy jak jechać a jednak dochodzi do różnych niemiłych zdarzeń. Potrzebna jest więc orientacja czyli świadomość tego co jest sytuacją niebezpieczna a co nie.

Gdy już się zorientujemy włączamy myślenie aby sytuacji niebezpiecznej przeciwdziałać.

Czasami wystarczy przesuną się o metr czy dwa aby było bezpiecznie czasami trzeba po prostu zejść ze stoku i tyle.

Weźmy przykłady z forum. W wielu relacjach pojawiają się informacje o braku zadowolenia z jazdy z różnych powodów. Czasami widać od razu że nie ma sensu wysiadać z samochodu np tłok. Czasami - ja przynajmniej tak zawsze robię gdy przyjeżdżam na stok nieznany lub mam jakieś wątpliwości - biorę karnet punktowy. Jeden dwa zjazdy i już wiadomo czy warto zostawać czy nie i podjąć bardziej świadomą decyzje o zakupie karnetu czasowego na przykład.

Inny przykład to zderzenia w grupie dobrych narciarzy. Któryś z kolegów takowe opisał. To częsty przypadek. Sam w zeszłym roku byłem z grupa doświadczonych narciarzy (7 osób wszyscy powyżej 20 lat na nartach) i jak zobaczyłem jak ruszyli to mnie po prostu zamurowało. Miksująca się grupa przecinających sobie tor jazdy wariatów. Każdy z nas wie, że nie można tak robić - chyba, że jedzie się jakieś ćwiczenie w grupie albo jazdę zadaniową. Na tym tez polega orientacja. Nie ruszamy gdy jest szansa że kogoś dogonimy albo będziemy jechać z kimś podobną prędkością po prawdopodobieństwo strzału jest bardzo duże.

Może piszmy o takich przypadkach, zdarzeniach aby można było wyciągnąć wnioski z czyichś błędów a nie uczyć się na własnych.

Pozdrowienia

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...