Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Freeride w mokrym i głębokim.


lski@interia.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Byłem teraz 3 dni w Livigno,niestety zamiast jak zawsze na prognozę super last minute,tym razem na towarzystwo,które odłowiłem z forum,inaczej musiałbym jechać sam.Oni mieli rezerwację,więc pojechaliśmy o dzień za wcześnie.

W nocy spadło około 30-40 cm śniegu świeżego i bardzo mokrego,nie zdążyli ubić,więc warunki ciężkie.Moje towarzystwo,para młodych deskarzy freeridowców zaczęło mnie ciągnąć poza trasę,myślę,że oczekiwali wartości ludycznych.Dotychczas poza trasą jeździłem tylko w lesie na firnie i po puchu na twardym podłożu i na slalomkach nie było problemu.Teraz miałem tylko komórkowe gigantki na 193 cm,ale postanowiłem stawić czoła nowości,nie było to proste,ale przetrwałem.Moi deskarze radzili sobie wyśmienicie,obserwowani przeze mnie narciarze na sprzęcie freeridowym różnie,ale raczej znacznie gorzej niż deskarze.Najbardziej dawała mi w kość długość narty,zapadającej się głęboko.

Zastanawiam się,na ile lepiej by mi się jeździło,gdybym miał coś szerokiego i krótkiego-czy nic by na te warunki nie pomogło...

Bo może jednak dołączyć do kolekcji coś nowego...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się,na ile lepiej by mi się jeździło,gdybym miał coś szerokiego i krótkiego-czy nic by na te warunki nie pomogło...

Bo może jednak dołączyć do kolekcji coś nowego...

Z długości proponuję nie rezygnować,zwłaszcza jak narty mają sporego rockera.Rocker,że tak powiem,skraca nartę i to mocno! Dlatego ja od razu szukałem maksymalnej długości.Na takich nartach w głębokim miękkim śniegu jeździ się znakomicie! Dziecinnie łatwo się kręci,a same narty nie toną,nawet mocno dociskane w skręcie. Ja po prostu czuję się na nich bezpiecznie.

Na takie warunki najczęściej zabieram Armady JJ,bo to sztywna narta,mimo rockera. Nie jest to "kłapak",jakby powiedział marboru. W takich K2 Hellbent rocker skacze na każdej nierówności,Armady mają z góry "ustalony" kształt rockera i twardość całej narty.Sprawdza się to znakomicie i w puchy i w ciapie.Polecam przetestować. :wink:

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety to na stoku to nie był puch ani ciapa,jak już się zapadło,nie było siły,by to przepchnąć,takie było ciężkie,dlatego coś krótszego łatwiej byłoby ujarzmić,jak sądzę...

Na takie warunki zabieram właśnie K2 Hellbent - 50% narty to rocker,czyli część,która się nie styka się ze stokiem w normalnych warunkach.Kręcenie w głęboko rozmiękłym śniegu jest dziecinnie łatwe! Spróbuj,jak będziesz miał okazję. Armady JJ są bliższe normalnym nartom,ale przez rockera i promień skrętu (15m),jak slalomki... Też lekko się kręci,nawet jak temperatura w cieniu wynosi +24 st.! Sprawdzone nie raz! :cool::

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nooo ja mam K2 Anexy 118 pod butem i powiem Ci że w puchy to bajeczka! narty wodne... po prostu płyniesz po śniegu.

Ale przy mokrym, głębokim, ciężkim śniegu lepiej jeździ mi się osobiście na narcie o szerokości około 90...

Anexy pomimo rockera 50/50 (czyli beczka) są za szerokie i prowadzenie po (głębokim mokrym) jest trudniejsze jak na Rossi 88 gdzie camber/rocker to 70/30

PS. ale to taka tylko moja dygresja (żeby nie było że znów się wymądrzam) człowieka który na różnych nartach jeździ amatorsko od zawsze. Ale tylko i zawsze dla przyjemności! :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety to na stoku to nie był puch ani ciapa,jak już się zapadło,nie było siły,by to przepchnąć,takie było ciężkie,dlatego coś krótszego łatwiej byłoby ujarzmić,jak sądzę...

Podejrzewam, ze problem był w sztywności narty - w takich warunkach lepiej jeździć z balansu jak z rotacji. Czyli narta elastyczniejsza, rocker wskazany, szerokość też pod 100 mm.

pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Byłem teraz 3 dni w Livigno,niestety zamiast jak zawsze na prognozę super last minute,tym razem na towarzystwo,które odłowiłem z forum,inaczej musiałbym jechać sam.Oni mieli rezerwację,więc pojechaliśmy o dzień za wcześnie.

W nocy spadło około 30-40 cm śniegu świeżego i bardzo mokrego,nie zdążyli ubić,więc warunki ciężkie.Moje towarzystwo,para młodych deskarzy freeridowców zaczęło mnie ciągnąć poza trasę,myślę,że oczekiwali wartości ludycznych.Dotychczas poza trasą jeździłem tylko w lesie na firnie i po puchu na twardym podłożu i na slalomkach nie było problemu.Teraz miałem tylko komórkowe gigantki na 193 cm,ale postanowiłem stawić czoła nowości,nie było to proste,ale przetrwałem.Moi deskarze radzili sobie wyśmienicie,obserwowani przeze mnie narciarze na sprzęcie freeridowym różnie,ale raczej znacznie gorzej niż deskarze.Najbardziej dawała mi w kość długość narty,zapadającej się głęboko.

Zastanawiam się,na ile lepiej by mi się jeździło,gdybym miał coś szerokiego i krótkiego-czy nic by na te warunki nie pomogło...

Bo może jednak dołączyć do kolekcji coś nowego...

Z pewnością jesteś gość i wątpliwości nie ulega. Miałem okazje parę razy jeździć chyba w podobnych warunkach i... Kluczem jest psychika - oczywiście mówimy o ludziach jeżdżących. Jeżeli odważysz się rozpędzić na tyle aby sunąć jak najbardziej po powierzchni to dalej już idzie. Oczywiście racje na Wujot, że jazda praktycznie tylko balansem bo wszelka rotacja (mówimy o rotacji stóp oczywiście) to gleba. Krótka narta wydaje mi się złym pomysłem bo w trudnym ciężkim śniegu większa wyporność narty pomaga. Na szerokich nartach nigdy w takim śniegu ie jeździłem ale pewnie jest łatwiej niż na GS, skoro wszyscy jeżdżą.

Nie do końca zgodzę się z tym co pisze Wujot o elastyczności ale to może wynikać z innych przyczyn, subiektywnych.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakkolwiek nigdy nie byłem na poziomie żadnej z osób w tym wątku, to miałem kiedyś takie narty:

http://www.skionline.pl/sprzet/narty,03-04,atomic,sugar-daddy,593.html

w długości 163cm. Sam wtedy miałem ~70kg wagi i 171cm wzrostu.

To była bardzo poręczna narta do każdych warunków poza trasą i na wiosnę. Szczególnie w terenie jak na Pilsku gdzie spędzałem dużo czasu.

Polecam spróbować -wypożyczyć- coś krótkiego i bardzo szerokiego. Po przesiadce na Salomona BBR 8.9 176cm w zsiadłym śniegu nie da się już tak łatwo kręcić, zyskałem na szybkości i trzymaniu na trasie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Z pewnością jesteś gość i wątpliwości nie ulega. Miałem okazje parę razy jeździć chyba w podobnych warunkach i... Kluczem jest psychika - oczywiście mówimy o ludziach jeżdżących. Jeżeli odważysz się rozpędzić na tyle aby sunąć jak najbardziej po powierzchni to dalej już idzie. Oczywiście racje na Wujot, że jazda praktycznie tylko balansem bo wszelka rotacja (mówimy o rotacji stóp oczywiście) to gleba. Krótka narta wydaje mi się złym pomysłem bo w trudnym ciężkim śniegu większa wyporność narty pomaga. Na szerokich nartach nigdy w takim śniegu ie jeździłem ale pewnie jest łatwiej niż na GS, skoro wszyscy jeżdżą.

Nie do końca zgodzę się z tym co pisze Wujot o elastyczności ale to może wynikać z innych przyczyn, subiektywnych.

Pozdrowienia

W kwestii elastyczności (co jest oczywiście bardzo subiektywne) mogę mieć o tyle inne zdanie, że ważę 70 kg. Jak wsiadałem na długie i sztywne deski ( np Mega Dozer - 195 cm, 125 mm) to dosłownie musiałem grzać ile bozia dała (i to na stromym stoku) abym mógł coś pokręcić. Od czasu pewnego upadku już mi trochę przeszła taka jazda. Wolę więc miększe narty (a szczególnie dzioby), nawet jeśli szybciej reagują na jakieś niespodziewane impulsy. Jadę wolniej ale narta jest cały czas manewrowa. Podobnie doceniam też miękkie (ale doskonale dopasowane) buty choć jeżdżę też w bardzo twardych.

Wracając do wątku - puch który nasiąknął wodą to trudny śnieg i to z dwóch powodów, raz że opór boczny gwałtownie rośnie a dwa z reguły bardzo hamuje. Jeśli już koniecznie chcemy jeździć przez rotację to trzeba nartę wydobyć praktycznie w powietrze i tam ją obrócić. Przydaje się więc większa prędkość o co w takim śniegu trudno. Koło się zamyka. Wygodniej jest bujać się z boku na bok prowadząc wąsko deski i tylko pilnie uważając na niespodziewane różnice w oporze nart. Normalnie szukałbym najstromszej linii w okolicy i jeździł najwyżej w danym systemie.

Kwestia długości jest natomiast, dla mnie, otwarta. Od czasu do czasu trafiam na relację ludzi jeżdżących na szerokich (np 120 mm) ale relatywnie krótkich deskach (w skrajnym przypadku 120 cm) i z reguły mówią o bardzo przyjemnej jeździe. Nasz forumowy kolega Arek (fikol) ma Core 115 mm i 160 cm, przy raczej bardzo solidnej sylwetce i też nie narzeka (wcześniej miał troszkę węższe i dużo dłuższe Gotamy). Podobnie twierdzi Zbychu H który zamienił jakieś wielkie K2 na krótsze Cham-y. Ciekawie pisze o tym Le Master zalecając w puchu narty krótsze i zwracając uwagę nie tylko na większy opór boczny ale też śnieg bardziej obciążający deski z góry. Powstaje pytanie czy wypór na końcach długich desek wart jest walki z tym ciężarem (i oporem). Mam przekonanie, że 5 mm pod stopą da więcej jak 15 cm na końcach. Czyli powstaje pytanie jakie narty przy danym wyporze mają najkorzystniejsze proporcje, albo inaczej które (przy założonej powierzchni nart), dadzą największy wypór??? Oczywiście przy jeździe z balansu ma to trochę mniejsze znaczenie ale umówmy się, że możliwość szybkiego obrócenia (rotowania) nart w terenie jest bezcenna. Podobnie jak płytkie prowadzenie nart. W każdym razie temat jest nieoczywisty i "badamy" go w praktyce. Wszystkie te rozważania, które Mitek pewnie uzna za dzielenie włosa na czworo, oczywiście przeprowadzam przy założeniu, że każda, dosłownie każda, narta nadaje się do jazdy w terenie (choć niektóre są zdecydowanie mniej do tego przyjazne). Ale off piste niesie za sobą tyle niespodzianek i niebezpieczeństw, że moim zdaniem, warto zrobić wszystko aby wyeliminować szanse upadku. Płytko idąca, lekka i manewrowa narta na pewno nam w tym pomoże.

pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Oczywiście teoretyzujesz ale nie mogę polemizować bo się na tym nie znam.

Natomiast z praktyki to nic nie zastąpi szybkości w takich warunkach i tyle. Możliwość rotacji o której piszesz (oczywiście jak rozumiem w oderwaniu w tym momencie od wątkowego śniegu) moim zdaniem w dużo mniejszym stopniu zależy od długości i rodzaju narty a w dużo większym od podłoża i warunków tym bardziej, że w wypadku krótkiej deski skuteczność rotacji będzie znacznie mniejsza. Powiem szczerze, że szerokie narty w moim wypadku zdecydowanie są przeceniane ale to oczywiście tylko moje zdanie, choć patrząc na stare filmy FR...

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście teoretyzujesz ale nie mogę polemizować bo się na tym nie znam.

Natomiast z praktyki to nic nie zastąpi szybkości w takich warunkach i tyle. Możliwość rotacji o której piszesz (oczywiście jak rozumiem w oderwaniu w tym momencie od wątkowego śniegu) moim zdaniem w dużo mniejszym stopniu zależy od długości i rodzaju narty a w dużo większym od podłoża i warunków tym bardziej, że w wypadku krótkiej deski skuteczność rotacji będzie znacznie mniejsza. Powiem szczerze, że szerokie narty w moim wypadku zdecydowanie są przeceniane ale to oczywiście tylko moje zdanie, choć patrząc na stare filmy FR...

Pozdrowienia

:laughing::laughing::laughing:

Teoretyzuję spędzając 2/3 czasu narciarskiego czasu na off piste (jakieś 40 dni w sezonie) wśród takich jak ja, Ty nie jeździsz ale wypowiadasz się - nie teoretyzując. Nie uważasz, że coś tu jest paradoksalne???

Co do prędkości to polecam przyjrzeć się jak ludzie jeżdżą w praktyce, nie na filmach.:laughing:

Pozdro

Wiesiek

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

:laughing::laughing::laughing:

Teoretyzuję spędzając 2/3 czasu narciarskiego czasu na off piste (jakieś 40 dni w sezonie) wśród takich jak ja, Ty nie jeździsz ale wypowiadasz się - nie teoretyzując. Nie uważasz, że coś tu jest paradoksalne???

Co do prędkości to polecam przyjrzeć się jak ludzie jeżdżą w praktyce, nie na filmach.:laughing:

Pozdro

Wiesiek

Teoretyzujesz czyli dzielisz włos na czworo - nie zrozumieliśmy się Chodzi mi o kwestie związane ze szczegółowym doborem sprzętu cm,mm itd. Nie kwestionuje Twoich poza trasowych wyczynów.

Prędkość jest elementem kluczowym bo inaczej tracisz energie i się zapadasz - no nie wygłupiaj się.

Tylko skąd wiesz gdzie i na czym ja jeździłem i jeżdżę??

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Oczywiście teoretyzujesz ale nie mogę polemizować bo się na tym nie znam.

Cześć

Teoretyzujesz czyli dzielisz włos na czworo - nie zrozumieliśmy się Chodzi mi o kwestie związane ze szczegółowym doborem sprzętu cm,mm itd. Nie kwestionuje Twoich poza trasowych wyczynów.

Prędkość jest elementem kluczowym bo inaczej tracisz energie i się zapadasz - no nie wygłupiaj się.

Tylko skąd wiesz gdzie i na czym ja jeździłem i jeżdżę??

Pozdrowienia

No i gadaj z chlopem :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Prędkość jest elementem kluczowym bo inaczej tracisz energie i się zapadasz - no nie wygłupiaj się.

Prędkość rzeczywiście jest bardzo ważna - można spotkać się z opiniami, że bez niej nie ma jazdy a szczególnie możliwości nauki. Z drugiej strony skala obrażeń po upadku jest też dokładnie proporcjonalna do prędkości (a dokładniej pewnie do jej kwadratu) - dlatego od dłuższego czasu skupiam się aby potrafić jeździć najwolniej jak się da (oczywiście jak chcę) a także wykorzystywać mniejsze nachylenia. Na off piste relatywnie dużo jest upadków "na twarz" - (rzadko kiedy suniesz się równolegle do śniegu - a jak tak jest to jeszcze gorzej) - jak takowy mi się zdarzy to lecąc zawsze się zastanawiam czy będę miał całe zęby, albo oczy... Każdy upadek traktuję jako "rzecz niedopuszczalną".

Dlatego jazda bez upadku to podstawowa sprawa i jest tu parę zagadnień. Pierwsze to - wybór toru jazdy i reakcja na niespodzianki. Jeśli teren jest z grubsza znany, nie ma skał to nie ma problemów. Gorzej, choć zdecydowanie ciekawiej, jest gdy jeździ się po wykrotach - takich, że w zasadzie nie masz szans szczegółowo poznać terenu. A dalsza trasę widzisz dopiero na górce - z jednej strony prędkość jest przyjacielem bo jak tam się odsłoni strumień to może go przeskoczysz ...ale jak go nie przeskoczysz? Dla mnie główny problem jest taki, że niezbyt to zdążam ogarnąć. Po prostu procesor za wolny. I dlatego jadę na tyle wolno, że jeszcze to ogarniam a jak mi się w głowie zagotuje to mogę stanąć. Teraz przykryte skały i pieńki - tutaj sprawa jest rozwiązana - płytko idąca narta jest panaceum. Dostajesz kopa od dołu ale ponieważ o tym wiesz (bo już parę dostałeś) to jedziesz dalej jakby nic. Gorzej jak za nim jest od razu następny - doświadczalnie ustaliłem, ze po czterech z reguły już mam kłopoty z utrzymaniem się na nartach bo każde uderzenie psuje na chwilę pozycję. Największą awersję czujemy do rozpiętych drutów z pastwisk - jak widzisz paliki to nigdy nie wiesz gdzie jest i czy jest. O leśnych niespodziankach dużo można opowiadać - jak ktoś będzie z Was w Lermoos i będzie jechał z pośredniej na kanapie nad stromym lasem pełnym powalonych drzew - to tam z Jurasem zjechaliśmy...

Ale po co ten tekst? Ano z tego teoretyzowania ma wynikać że:

- jakkolwiek na każdej narcie wszystko zjedziesz to ta płytko idąca z podgiętym dziobem daje Ci zdecydowanie lepszą szansę. Im jesteś płycej tym lepiej.

- im lżejsza narta i buty tym łatwiej zareagujesz (po prostu mniejsza masa rotująca)

- jeśli nie masz turbo procesora, potężnych nóg i doskonałej techniki to nie próbuj powtarzać stylu jazdy z filmów. Jazda off piste jest zbyt piękna aby pozbawić się tej przyjemności jakimś głupim upadkiem.

Warunek jeden i dwa są częściowo sprzeczne - każdy powinien się nad tym zastanowić.

pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

W moim - a podejrzewam, że w większości wypadków - prędkość to przede wszystkim psycha. Jako, że zawsze miałem z tym problemy więc wiem ile trzeba samozaparcia aby jechać szybko i być sterownym a jednocześnie nie upaść. Zgadzam się w 100%, że każdy upadek to rzecz niedopuszczalna a już w Twoim wypadku gdzie większość jazdy odbywa się poza boiskiem to po prostu wysoce prawdopodobna kasacja. Jak nie w wyniku urazu to z braku pomocy czy transportu itd. Również uważam, że umiejętność poprawnej czystej technicznie jazdy bez prędkości świadczy o bardzo wysokich umiejętnościach technicznych narciarza. Tylko, że - hehehe - sam wiesz, że w wielu wypadkach się po prostu wolno nie da jechać. Ideałem jest oczywiście wyśmiany w innym temacie 1,5 metrowy puch gdzie można jechać każdą techniką i żaden upadek nie boli byle byłoby w miarę stromo żeby nie stanąć.

Twoje opowieści o jeździe "wykrotowej" że tak ją nazwę (lasy, drzewa, pastuchy, kamienie itd) bardzo przypominają mi moja ulubiona jazdę wiosenną ( bez pastuchów) gdzie szuka się śniegu lub trawy jak śniegu nie staje.

Swego czasu miałem okazje jeździć po lesie za skuterem śnieżnym. Zabawa nie jest zbyt mądra bo jedziesz na krótkiej lince i nic nie widzisz za to ślad po skuterze maskuje pięknie wszystkie nierówności i suniesz jak po sztruksie tylko, że na ślepo. Kamieni się boję bo miałem parę razy z nimi do czynienia na Chopoku czy na wiosennym Beskidzie i ... mogę jedynie powiedzieć, że podziwiam Wasze nerwy.

Po tym oczywistym się staje, że mała prędkość - lekki zestaw a większa - może być cięższy. Tylko jak go zmienić w czasie jazdy. każdy musi mieć swój patent i tyle.

Szkoda, że mieszkam a Warszawie bo może ktoś by mnie też gdzieś porwał ale nie zaszkodzi pod biedronkę się udać jak już będę w miarę mógł normalnie jeździć.

Pozdrowienia i jak najmniej pastuchów

PS

Pastuchami mnie ubawiłeś bo zawsze myślałem, że to przekleństwo geologów, geodetów i poszukiwaczy skarbów, ale żeby narciarzy...Raz się w pastucha wplątałem ale było to chyba ze 30 lat temu gdzieś na gorczańskich stokach w okolicach Koninek ale żeby w Austrii w tak cywilizowanym kraju. ;)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz forumowy kolega Arek (fikol) ma Core 115 mm i 160 cm, przy raczej bardzo solidnej sylwetce i też nie narzeka (wcześniej miał troszkę węższe i dużo dłuższe Gotamy)

pozdro

Wiesiek

Core mają 110mm przy 165cm - rzeczywiście nie narzekam

Gotamy mam cały czas i nawet jeździłem w tym sezonie - są odrobinę węższe i trochę dłuższe ino

co do sylwetki - widocznie koń jaki jest każdy widzi - nie skomentuje tego

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...