Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Witam czy w szkoleniu Fis owskim istnieje takie pojecie jak nauka prawidłowego upadku? Chodzi mi o zasady, technikę, działanie jakie upadający (nie upadły :) ) narciarz powinien przedsięwziąć w tych paru ułamkach sekund gdy zaczyna się upadek żeby nie zrobić sobie krzywdy lub minimalizować skutki?  Nie wiem? bronić się czy raczej dopuścić do upadku, rotacja stopą w przeciwną stronę niż moment skręcający, żeby doszło do wypięcia narty itp itd) Ciekawi mi co macie w tej tematyce do powiedzenia? Obserwując narciarzy zastanawiam się czy to jest kwestia szczęścia (zmienna losowa), że robią sobie krzywdę lub nie? Pomijam kwestie przygotowania sportowego (siłowe, rozbudowa mięśni, motoryczne itp) bo to nie podlega dyskusji. Czy raczej pewnych zachowań trzeba się nauczyć?

Edytowane przez kmj291
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie jest jakaś technika. Myślę, że wszystko zależy od kilku czynników: prędkości, nachylenia stoku, umiejętności, . Miałem kilka upadków na stoku o dużym nachyleniu i przy w miarę dużej prędkości... To była chwila. Nic nie byłem w stanie zrobić. Jak koziołkujesz to siła bezwładności jest ogromna. Eee takie moje przemyślenia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy istnieje nauka upadku, ale z własnego doświadczenia wiem, że walka o o utrzymanie się na nartach, zamiast upadku nie zawsze popłaca...;). Gdybym się przewrócił "dobrowolnie", pewnie miałbym do dzisiaj własne krzyżowe przednie w prawej nodze;).

To oczywiście takie moje przemyślenia "po":). A prawda jest taka że pewnie w 99% przypadków człowiek po porostu tego nie kontroluje i nie kalkuluje, bo - taka jak napisał sebus51 - to jest chwila...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Przemek napisał:

Nie wiem czy istnieje nauka upadku, ale z własnego doświadczenia wiem, że walka o o utrzymanie się na nartach, zamiast upadku nie zawsze popłaca...;). Gdybym się przewrócił "dobrowolnie", pewnie miałbym do dzisiaj własne krzyżowe przednie w prawej nodze;).

To oczywiście takie moje przemyślenia "po":). A prawda jest taka że pewnie w 99% przypadków człowiek po porostu tego nie kontroluje i nie kalkuluje, bo - taka jak napisał sebus51 - to jest chwila...

Właśnie o to mi chodzi - podczas ostatniego wypadu miałem podobna przygodę - na szczęście skończyło się 1 dniem przerwy w jeżdżeniu podczas pobytu. Jednak odruchowa (podświadoma) walka o utrzymanie pionu jest zbyt silna!

Edytowane przez kmj291
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Wywołany do tablicy:

"Dobry narciarz się nie przewraca" a już w normalnym ruchu narciarskim po prostu mu nie wolno. Upadek to wynik utraty kontroli a więc od pewnego momentu nie kontrolujesz tego co się z tobą dzieje - nie masz na to wpływu - a no to w normalnym ruchu narciarskim pozwolić sobie nie można aby nie zrobić komuś krzywdy.

Poza trasą, na zawodach, na zamkniętej trasie - wtedy upadek jest wkalkulowany w ryzyko bo idzie się na maksa.

Ważny w kontekście samego pytania wydaje mi się post Przemka. Czasami jest tak, że utrata kontroli następuje przy niewielkiej prędkości gdy czas pozwala na jakieś korekty i odruchy ratujące i tu czasami lepiej upaść niż pozwolić na np. powolny ruch skrętny odjeżdżającej narty. Sztuka jazdy w taki sposób aby nie upadać polega na jeździe ze zdecydowanie przeciążoną jedną nartą - tak zresztą się normalnie jeździ przecież. Wtedy druga jest asekuracją i zwykłe przeniesienie ciężaru ciała pozwala upadku uniknąć.

Po drugie amortyzacja i lekkość jazdy, elastyczność oraz dobre stanie. "Dobre stanie" to nie znaczy, że jesteś przyspawany do stoku na dość szeroko rozstawionych nartach jakbyś miłą kowadła u nóg co jest teraz tak częste.

Pozdrowienia

 

Edytowane przez Mitek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się z Mitkiem i jego tezą nie zgadzam (dobry narciarz się nie przewraca), zgadzam się z twierdzeniem, że czasem lepiej się przewróócić niż na siłe walczyć o ustanie na nartach, bo może się to źle skończyć.
Zawsze gdy zaczynam naukę początkującego narciarza, to przed nauką jazdy jest nauka upadania, tak by narty się zatrzymały, a nie ciągneły bezwładnego narciarza w dół stoku kosząc wszystko po drodze.

Jednak przy nagłej sytuacji, gdy wszystko dzieję się bardzo szybko nie ma to zastosowania.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, kmj291 napisał:

Właśnie o to mi chodzi - podczas ostatniego wypadu miałem podobna przygodę - na szczęście skończyło się 1 dniem przerwy w jeżdżeniu podczas pobytu. Jednak odruchowa (podświadoma) walka o utrzymanie pionu jest zbyt silna!

Nie staram się za wszelką cenę ratować przed upadkiem (nie zawsze wychodzi), rozpaczliwe machanie "grabiami" lub usilne łapanie "pionu" może spowodować większe szkody niż poddanie się prawom fizyki. Osoby które miały kontakt z jakimiś sztukami walki mają wyćwiczone sposoby upadku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Jeeb napisał:

Startowałeś może na olimpiadzie w Nagano ?

Na szczęście nie :) Ale facetowi współczuję. Mój upadek nie był tak spektakularny, tak ze dwa razy fiknąłem kozła :) i miałem mroczki przed oczami waląc kaskiem w dobrze ubity śnieg. Do uwag Mitka o bezpieczeństwie na stoku trasa była pusta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia ‎2017‎-‎02‎-‎03 o 19:40, sebus51 napisał:

Nie staram się za wszelką cenę ratować przed upadkiem (nie zawsze wychodzi), rozpaczliwe machanie "grabiami" lub usilne łapanie "pionu" może spowodować większe szkody niż poddanie się prawom fizyki. Osoby które miały kontakt z jakimiś sztukami walki mają wyćwiczone sposoby upadku.

Bylem bramkarzem wiec chyba umiem upadać ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia ‎2017‎-‎02‎-‎03 o 18:01, gregor_g4 napisał:

Ja się z Mitkiem i jego tezą nie zgadzam (dobry narciarz się nie przewraca), zgadzam się z twierdzeniem, że czasem lepiej się przewróócić niż na siłe walczyć o ustanie na nartach, bo może się to źle skończyć.
Zawsze gdy zaczynam naukę początkującego narciarza, to przed nauką jazdy jest nauka upadania, tak by narty się zatrzymały, a nie ciągneły bezwładnego narciarza w dół stoku kosząc wszystko po drodze.

Jednak przy nagłej sytuacji, gdy wszystko dzieję się bardzo szybko nie ma to zastosowania.
 

No właśnie w tym sezonie przewaliłem na nartach blisko 600 km (wg endemondo czyli góra dół) nie jestem dobrym narciarzem. Leżałem raz z własnej winy -popełniłem jakiś błąd w prostym miejscu nawet nie wiem co się stało bo nikt nie nagrał ? - pewnie krawędź. Drugi raz podcięła mnie jakaś dziewczyna podczas zjazdu z wyciągu przy wysiadaniu - efekt domina. Tu wykręciło mi nogę tak, że myślałem, że to juz koniec sezonu. Kilka razy w życiu ratowałem się z takich opresji ku wielkiemu niezadowoleniu obsługi zostaniem na kanapie lub też jej wcześniejszym opuszczeniem. Ale jak dziewczę zrobiło szpagat to ni z lewa ni z prawa.

PS. Post umieściłem w sekcji początkujący na nartach bo nie udalo mi się dodać go do technika jazdy lub do czegoś podobnego. To nowe forum to masakra jakas nie mogę się do niego przyzwyczaić

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...