Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ochrona na plecy - czy warto?


San28

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Mitek napisał:

Pisząc o bezpiecznej jeździe nie myślę o sytuacjach gdy robimy coś sobie albo (o zgrozo) komuś. Obie te sytuacje nie mogą mieć miejsca w normalnym ruchu narciarskim bo świadczą o tym, że nie kontrolujemy tego co robimy i jesteśmy po prostu niebezpieczni. Zapewniam, że stosując w odpowiedni sposób taktykę jazdy i dbając o naszą technikę jesteśmy w stanie zabezpieczyć się przed praktycznie każdym zdarzeniem wynikającym z czyjejś brawury, głupoty czy nieumiejętności po prostu.

 

Nie zgodzę się z tym co piszesz.

Na brawure, głupotę innych nie mamy wpływu. Jechałem z synem na orczyku i nagle przeleciał, leżąc (z dużą prędkością) metr przed naszymi nartami jakiś facet. Nie chcę nawet myśleć co by było gdyby w nas trafił. Jak się miałem zabezpieczyć przed taką sytuacją?

W Szczyrku wjechał we mnie z tyłu inny narciarz, jechał zbyt szybko i stracił kontrolę nad nartami i nie potrafił zahamować. Na szczęście skończyło się na siniaku. A ja unikam tłoku i uciekam przed potencjalnym zagrożeniem ale oczy mam tylko z przodu.

Mamy bardzo ograniczony wpływ na zachowanie innych ludzi. Fajnie się mówi i każdy jest mądry jak jemu się nic nie stało.

Mój syn już ma,, żółwik'' ja chcę też kupić. Na pewno nie zaszkodzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo często spieramy się tutaj o to na ile można zabezpieczyć się przed błędami innych a też swoimi. Wcale nie dziwię się,że jeśli ktoś nie spędził na stoku tych powiedzmy 500 dni to może nie rozumieć negowania skuteczności zabezpieczeń vs "czujność narciarska". Nawet jeśli założyć, że zrozumie, że np. na stoku w pewnych miejscach "nie powinno się być" to oczywiście zanim nabędzie obycia to różne przypadki mogą się zdarzyć. Stąd chęć pójścia na skróty czyli zakup zabezpieczeń. I znakomicie to rozumiem. I zresztą uważam, że czasami warto założyć ochraniacze.

Np w kwestii kasku narciarskiego, przez długi czas w ON jeździłem a co śmieszne podczas skiturów z elementami skialp już nie (bo przekraczało to wagę). I nie raz w jakimś kominku czułem się dyskomfortowo gdy coś się trochę sypało a ja w czapce. Zaczęli robić ultralekkie kaski dla skialp i go nabyłem.  Ale wiem, że jak poleci kawałek lodu większy od pięści i trafi mnie w głowę to mogę zejść. Czyli kask nie obroni przed prawdziwym zagrożeniem i oceną ryzyka. Ale mimo tego zalecałbym jego używanie.

W kwestii żółwika jest inaczej. Statystyka urazów narciarskich na szarym końcu ma urazy kręgosłupa. U kobiet przeważają skręcenia, zerwania więzadeł - czyli dolna partia, u facetów urazy klatki piersiowej, barki. Sporo tu i tu jest urazów głowy a w dodatku niosą one ciężkie (w tym letalne) skutki. Wniosek jest więc taki, że przed złamaniem kręgosłupa grozi nam dużo więcej urazów. Jedyną skuteczną obroną jest podniesienie swoich umiejętności a protektory na plecy kupią którzy kupią to dość wyimaginowane niebezpieczeństwo.

Jeśli jednak ktoś z żółwiem na plecach lepiej się czuje to niech go nabędzie! Spokój psychiczny jest naprawdę dużo wart.

jeszcze doczytałem

13 minut temu, waldek~ napisał:

 ja unikam tłoku i uciekam przed potencjalnym zagrożeniem ale oczy mam tylko z przodu.

Mój syn już ma,, żółwik'' ja chcę też kupić. Na pewno nie zaszkodzi.

Oczy masz z przodu (co zresztą też nie jest prawdą bo kontrolne spojrzenie w tył nie jest problemem) ale masz jeszcze uszy.

Patrzę do przodu, słucham do tyłu. Wiem czy ktoś się zbliża, jaką ma trajektorię i na czym jedzie (rozpoznanie deskarza jest bardzo ważne).

Najprostsza metoda unikania zagrożeń to jazda w linii spadku stoku  i dostatecznie szybko aby nikt do nas się nie zbliżył.

 

Pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, waldek~ napisał:

Nie zgodzę się z tym co piszesz.

Na brawure, głupotę innych nie mamy wpływu. Jechałem z synem na orczyku i nagle przeleciał, leżąc (z dużą prędkością) metr przed naszymi nartami jakiś facet. Nie chcę nawet myśleć co by było gdyby w nas trafił. Jak się miałem zabezpieczyć przed taką sytuacją?

W Szczyrku wjechał we mnie z tyłu inny narciarz, jechał zbyt szybko i stracił kontrolę nad nartami i nie potrafił zahamować. Na szczęście skończyło się na siniaku. A ja unikam tłoku i uciekam przed potencjalnym zagrożeniem ale oczy mam tylko z przodu.

Mamy bardzo ograniczony wpływ na zachowanie innych ludzi. Fajnie się mówi i każdy jest mądry jak jemu się nic nie stało.

Mój syn już ma,, żółwik'' ja chcę też kupić. Na pewno nie zaszkodzi.

Cześc

Wybacz ale też pewnie nie masz zbyt dużego doświadczenia w kwestii tego co na nartach może się zdarzyć i jak się przed tym bronić.

Czy jadąc orczykiem czujesz się zupełnie pewnie, na przykład czy jadąc orczykiem ćwiczyłeś sobie jazdę na jednej narcie, podskoki itd?

Czy jadąc orczykiem zwracasz uwagę na to co się dziej w około czy raczej koncentrujesz się na sobie, rozmowie itd?

I... czy ćwiczyłeś kiedyś z synem szybkie awaryjne wypinanie się z orczyka na stoku w trakcie jazdy?

Czy jeździsz przewidywalnie dla kogoś kto jedzie z tylu czy mówiąc o unikaniu tłoku masz na myśli jazdę tam gdzie Ty widziszże nikogo nie ma?

Czy jadąc zwracasz uwagę na to co mówi Ci słuch - pisał o tym Wujot - bardzo ważne.

Czy jadąc masz zwyczaj ciągłej kontroli tego co dzieje się dokoła Ciebie z zerkaniem mocno na boki w trakcie zapoczątkowania skrętu?

Czy rozpoczynając zjazd zawsze planujesz jego tor?

Jak jest średnia odległość, którą dopuszczasz pomiędzy sobą a innym narciarzem na stoku przy której włącza Ci się "alarm" ?

Na zachowanie innych ludzi mamy spory wpływ na przykład zdecydowanie zwracając im uwagę lub informując służby o przypadkach jazdy niebezpiecznej lub niekontrolowanej. A już zdecydowany wpływ mamy na własne postępowanie i tu tkwi błąd w myśleniu typu: stało się - wypadek itd.

Fajnie się mówi bo - zapewniam Cię - po wielu latach jazdy jako prowadzący grupy dzieci wiem, że jechanie w taki sposób aby zapewnić sobie praktycznie absolutne bezpieczeństwo przed uderzeniem przez kogoś gdy jedzie się samemu, to niekontrolowany nawyk i warto się tego uczyć i o tym pamiętać. A co do "mądrego bo nic nie stało" to zapewniam, że właśnie ze względu na wielość odniesionych kontuzji jestem często taki radykalny i kategoryczny w swoich stwierdzeniach.

Pozdrowienia

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Mitek napisał:

Cześć

A jakie ma Pani doświadczenie - ogólnie mówiąc narciarskie? Proszę nie poczytywac sobie tego jako pytanie obraźliwe bo w kwestii tej dyskusji to rzecz bardzo ważna?

Pozdrowienia

@mitek . Sorry bardzo ale może odniesiesz się do mojego przykładu powyżej na który nie odpowiedziałeś. Ja naprawdę nie chcę jątrzyć bo to nie w mojej naturze i szanuję zdanie każdego włącznie z Tobą bo po jest chyba to forum żeby dyskutować, nieprawdaż ?  .... ale tu nie mogę się z Tobą zgodzić !!  Mam wrażenie ,że jest tu grono osób , które upatruje zakup tz żółwika przez pryzmat fanaberii,  mody,,etc  O zgrozo !! No to może spojrzycie na to z innej perspektywy. 150 pln vs złamany kręgosłup i życie . Tyle mojej subiektywnej oceny !! Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)


 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, christof napisał:

Skąd te kontuzje zatem?

Cześć

Ponieważ swego czasu - teraz to ja już dziad prawie :) - zajmowałem się na nartach dość kontuzjogenną dyscypliną, zdarzało się też sporo jeździć też poza trasami głównie w lesie a tam zdarzają się na przykład drzewa a śnieg nie jest przez ratrak ubity.;) Były też czasy gdy byłem po prostu niedoświadczony, głupi i dlatego - przez pryzmat wielu lat doświadczenia - wiem, że wszystkie te kontuzje wynikały z  różnych MOICH błędów i wiem w jaki sposób mogłem większości tych kontuzji uniknąć i możesz mi wierzyć lub nie kask czy żółwik w żaden sposób by mi nie pomógł. To dotyczy jednak zupełnie "innego narciarstwa" niż trasowa turystyka. 

Pozdrowienia serdeczne

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, bolec napisał:

@mitek . Sorry bardzo ale może odniesiesz się do mojego przykładu powyżej na który nie odpowiedziałeś. Ja naprawdę nie chcę jątrzyć bo to nie w mojej naturze i szanuję zdanie każdego włącznie z Tobą bo po jest chyba to forum żeby dyskutować, nieprawdaż ?  .... ale tu nie mogę się z Tobą zgodzić !!  Mam wrażenie ,że jest tu grono osób , które upatruje zakup tz żółwika przez pryzmat fanaberii,  mody,,etc  O zgrozo !! No to może spojrzycie na to z innej perspektywy. 150 pln vs złamany kręgosłup i życie . Tyle mojej subiektywnej oceny !! Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)


 

Cześć

Nie chciałem być niegrzeczny milcząc - jeżeli odniosłeś takie wrażenie to przepraszam. Po prostu uznałem, że każdy wypowiada swoje zdanie i odpowiadając czy komentując sprowokuję rozbudowaną dygresję a podobno jest to karalne. Ale skoro już tak się stało to działam.

Wielokrotnie spotkałem się z opowieściami jak to np. kask jest niezbędny bo ktoś tam dostał krzesłem a jakby nie miał kasku to bo go zabiło itd. Wybacz ale tego typu uzasadnienia dla obecności  środków zabezpieczenia są dla mnie równie wartościowe jak argumentacja, że wsiadając do samochodu powinienem zakładać kask bo akurat w moim rama szyby jest w takim miejscu, że walnąłem się w nią parę razy. Po prostu bzdura.

Wsiadanie i wysiadanie z wyciągu jest zawsze sytuacja wymagającą większej uwagi a uwzględnienie tego, że ktoś może zrobić coś nie tak jest oczywiste. Wszelkie manewry należy wykonywać szybko i zdecydowanie po wcześniejszym ich zaplanowaniu w czasie dojazdu. Na to, że na przykład deskarz połozy nagle deskę w poprzek w momencie zsiadania należy być przygotowanym wcześniej. Podobnie w sytuacji gdy ktoś najedzie Ci na nartę  z tyłu. Jeżeli miałbyś dostatecznie dużą energię pewnie byś nawet nie poczuł lub poczuł lekkie szarpnięcie. Zasada jest taka:

- jak czujesz się niepewnie - poproś o pomoc

- jak czujesz się pewnie ale nie na tyle żeby pomagać innym - zadbaj o siebie

- jak czujesz się dostatecznie pewnie - zaproponuj pomoc innym.

Widziałem na wyciągach różne, parę bardzo poważnych wypadków ale to nie znaczy, że wyciągi są złe czy zła obsługa. Po prostu ludzie nie umieją z nich korzystać, nie są skupienie jak należy, pijani, itd.

Pozdrowienia

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zadam pytanie wszystkim zwolennikom ochraniaczy. Czy żółw i dobry kask zabezpieczą przed wjazdem na sporej prędkości w las? Skuteczność tych amatorskich ochraniaczy jest mocno ograniczona. Przy niewielkich kolizjach oczywiście pomogą. Ale jak wykazałem taki żółw przyda się w 5% przypadków. Co z resztą? Zbroja z kevlaru na pewno odbierze Wam przyjemność (a i możliwość) jazdy. Nie ma innej drogi jak podwyższenie czujności. Boję się, że taki żółw to jest głównie kwestia psychologiczna - nikt nie chciałby zostać wózkersem i to działa na wyobraźnię. Czemu nie pęknięta śledziona czy tam inne wysokoenergetyczne urazy? Jestem pewien, ze jakaś przekonująca reklama o tym jak to ktoś uszkodził sobie kręgosłup i o tym jakie jest cudowne lekarstwo na to za jedyne 150 zł spowodowałyby wzrost sprzedaży żółwików o 1000%. Też mam fobię przed urazami kręgosłupa - mój dobry kolega połamał się glajcie i to był jeden z powodów dla których zrezygnowałem z marzeń o lataniu. Jak ktoś ma fobię kręgosłupowo-narciarską to może zrezygnować z nart, ubrać żółwia albo przepracować to w swojej głowie.

 

Ale to nie jest tak, że założenie plastiku na plecy jest obojętne dla jazdy. Zawsze jest coś za coś. Zakładając go tracimy na zwinności, wentylacji, propriocepcji. Narty to swoboda, manewr, zwinność, doskonała orientacja w przestrzeni ale przede wszystkim luz. tak - luz. I  jeśli nie trzeba to nie warto go sobie odbierać. 

pozdro

Wiesiek

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich uczestników dyskusji!

Czytam, czytam i widzę, że niechcący sprowokowałem polemikę! :)

Są argumenty za żółwikiem i przeciw. Z jednej strony potrzeba bezpieczeństwa (nawet, jeśli bardziej w sferze psychologicznej, jak pisze kolega Wujot), z drugiej - mniejszy komfort jazdy, gorsza wentylacja, itp.).

Myślę, że poszukam w sklepach, przymierzę, zobaczę, jak będę się z tym czuł i podejmę decyzję. Niczego nie przesądzam, choć intuicja podpowiada mi, że warto taką ochronę mieć, bo zgadzam się z tymi, którzy uważają, że na stoku nie wszystko zależy tylko od nich. Aż tak dobrym narciarzem nie jestem, żeby - jak chce Wujot - rozpoznać, "kto ma, jaką trajektorię i na czym jedzie".:o

Dziękuję za wszystkie dobre rady i pozdrawiam.

Andrzej     

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 16.11.2017 o 16:23, Wujot napisał:

Patrzę do przodu, słucham do tyłu. Wiem czy ktoś się zbliża, jaką ma trajektorię i na czym jedzie (rozpoznanie deskarza jest bardzo ważne).

To już jakiś Matrix!!! Czytanie w umysłach itp. Gratuluje zdolności.

Takie bajki to możesz opowiadać ludziom którzy nigdy nie byli na nartach. Kask tłumi dźwięki! Nawet jak pojedziesz bez kasku to wiatr potrafi zagluszyć wszystko z tyłu.

Dnia 16.11.2017 o 17:53, Mitek napisał:

Czy jadąc orczykiem czujesz się zupełnie pewnie, na przykład czy jadąc orczykiem ćwiczyłeś sobie jazdę na jednej narcie, podskoki itd?

O.o Chcesz powiedzieć że jadąc z synem, razem orczykiem mam podskoczyć, (przy tym podnieść syna) , jak leci na nas 60km/h narciarz?        

Dnia 16.11.2017 o 16:23, Wujot napisał:

Stąd chęć pójścia na skróty czyli zakup zabezpieczeń.

Gdzie to przeczytałeś?

                                           

 Ta dyskusja poszła w złom stronę. Kolega pyta o żółwika a dowiadujemy się że nawet kask jest niepotrzebny. To forum czytają też ludzie którzy chcą zacząć przygodę z nartami i przez was mogą sobie zrobić krzywdę.

Argument jestem starszy, dłużej jeżdżę na nartach to wiem lepiej, do mnie nie przemawia, a tak to odbieram.

Jedyny rozsądny argument przeciw to:

13 godzin temu, Wujot napisał:

Ale to nie jest tak, że założenie plastiku na plecy jest obojętne dla jazdy. Zawsze jest coś za coś. Zakładając go tracimy na zwinności, wentylacji, propriocepcji. Narty to swoboda, manewr, zwinność, doskonała orientacja w przestrzeni ale przede wszystkim luz. tak - luz. I  jeśli nie trzeba to nie warto go sobie odbierać. 

 

Nie próbowałem to nie wiem, jeżeli faktycznie tak jest to u mnie odpada.

 

Nie mogę usunąć - nieważne

Dnia 16.11.2017 o 16:23, Wujot napisał:
 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, waldek~ napisał:

To już jakiś Matrix!!! Czytanie w umysłach itp. Gratuluje zdolności.

Takie bajki to możesz opowiadać ludziom którzy nigdy nie byli na nartach. Kask tłumi dźwięki! Nawet jak pojedziesz bez kasku to wiatr potrafi zagluszyć wszystko z tyłu.

O.o Chcesz powiedzieć że jadąc z synem, razem orczykiem mam podskoczyć, (przy tym podnieść syna) , jak leci na nas 60km/h narciarz?        

Gdzie to przeczytałeś?

                                           

 Ta dyskusja poszła w złom stronę. Kolega pyta o żółwika a dowiadujemy się że nawet kask jest niepotrzebny. To forum czytają też ludzie którzy chcą zacząć przygodę z nartami i przez was mogą sobie zrobić krzywdę.

Argument jestem starszy, dłużej jeżdżę na nartach to wiem lepiej, do mnie nie przemawia, a tak to odbieram.

Jedyny rozsądny argument przeciw to:

Nie próbowałem to nie wiem, jeżeli faktycznie tak jest to u mnie odpada.

 

Nie mogę usunąć - nieważne

 

Cześć

Nie to jest normalne zachowanie na stoku człowieka rozsądnego. Skoro tego nie wiesz to proponuje spróbować. Może będzie okazją się spotkać na przykład - chętnie pokażę o co chodzi.

Tak spokojnie można podskoczyć albo z orczyka się wypiąć. Ja ćwiczyłem takie rzeczy z dziećmi nawet często jak był porządny wyciągowy. Szybkie i bezpieczne wypięcie się z orczyka to też prosta rzecz - ogarnięty sześciolatek da radę.

Widzisz to, że coś wydaje Ci się na razie niemożliwe to nie znaczy, że niemożliwe nie jest. Trochę ufności i determinacji w nauce polecam. Jeszcze parę lat temu pewnie ledwo stałeś na nartach a teraz jesteś samodzielnym narciarzem opiekującym się synem czyli da się spokojnie pokonać wiele barier i wielu rzeczy nauczyć a już na pewno zadbać aby syn się nauczył.

Tylko nie zejdź na złą drogę bo będziesz mógł wtedy swoje zabezpieczenia oddać na złom. ;)

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie mnie polemizować z takimi doskonałymi narciarzami, jacy tutaj zaszczycają nas swoimi, nad wyraz cennymi uwagami.

Powiem od siebie. Sam jestem po wypadku narciarskim. Facet wpadł w grupę stojących przed "Okrąglakiem" w Szczyrku i popijających pyfko. Dla mnie skończyło się to operacją kostki i kolana, oraz długą rehabilitacją, nie do końca zakończoną sukcesem. Jestem inwalidą, ale nieznacznym. Chodzę i nadal jeżdżę na nartach

Dlaczego o tym tu mówię - bo to tylko noga i nawet bez niej da się żyć!

Żółwik, którego nawet nie czujemy na plecach, zabezpiecza kręgosłup. Jego uszkodzenie, to prawie zawsze paraliż i wózek inwalidzki. Dlatego napisałem, że "zawsze i w każdej sytuacji", bo to najwrażliwsze miejsce. Jego uszkodzenie niesie za sobą najgroźniejsze skutki.

Żółwik jest leciutki, przyjemnie grzeje, nie przeszkadza - dlaczego go nie nosić?

Nosić czy nie nosić - oto jest pytanie. Wybór należy do Ciebie.

Na zdjęciach żółwiki: żony i mój.

Z2.JPG

Z3.JPG

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Załączam ciekawy link sprzed kilku lat:

http://www.skionline.pl/stacje/uraz-kregoslupa-na-stoku,newsy,5467.html

I drugi:

http://www.mariusz-smigiel.pl/z-zaprawa-i-zolwiem-na-narty/

Jak zabezpieczać to tylko kręgosłup szyjny -kark jak u kierowcy w F1 :). Ale najważniejsze to wcześniejsze przygotowanie kondycyjne.

  • Like 1
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 19.11.2017 o 16:09, Piotr1 napisał:

Jak zabezpieczać to tylko kręgosłup szyjny -kark jak u kierowcy w F1 :). Ale najważniejsze to wcześniejsze przygotowanie kondycyjne.

Gdybym postąpił według Twojej rady, to żona od kilku już lat poruszała by się na wózku inwalidzkim.

Ale postąpiłem po swojemu i do dziś ze mną: natuje, żegluje, itp.

Wybór należy do ciebie - mądrzę wybierz!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, W.W. napisał:

Gdybym postąpił według Twojej rady, to żona od kilku już lat poruszała by się na wózku inwalidzkim.

Ale postąpiłem po swojemu i do dziś ze mną: natuje, żegluje, itp.

Wybór należy do ciebie - mądrzę wybierz!

Wypadek w którym uczestniczyła Twoja żona jest bardzo rzadki (deska uderzyła w kręgosłup bezpośrednio). Zastanawiam się w jaki sposób do tego doszło.

Ale OK, zgadzam się, że o kobiety trzeba dbać.

Z tego co czytałem to 6% wypadków narciarskich dotyczy urazów kręgosłupa. A kobiety na uraz „smagnięcie biczem” narażone są dwa razy bardziej niż mężczyźni, co można tłumaczyć inną budową szyi - u kobiet dłuższą i smuklejszą. Urazy są poważniejsze, gdy głowa w momencie uderzenia jest odwrócona, i mniej poważne, gdy spodziewamy się zderzenia. Można to tłumaczyć przygotowaniem na uderzenie w postaci świadomego napięcia mięśni i usztywnienia całego ciała.

Liczba wypadków narciarskich w Polsce wzrosła o 30% w ostatnim sezonie. Połowa w Białce.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Dobrze, że przytaczasz takie materiały. Białka jest miejscem legendarnym jeżeli chodzi o wypadkowość. Co roku czytam o wzroście o kilkanaście czy kilkadziesiąt procent i wydaje się, że więcej się już nie da. A jednak.

Co ciekawe - piszą wyraźnie, że praktycznie wszyscy jeżdżą w kaskach. Zabezpieczony nie znaczy bezpieczny. Nie na tym to polega.

Łatwo jest kupić zabezpieczenie, modnie być na pokaz rozsądnym. Ale zadbać o kondycję, przygotowanie do wyjazdu, technikę jazdy, taktykę...

Po co...

Pozdro

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze statystyk alpejskich przeczytałem kiedyś, że dochodzi do 1 urazu na 450 osobodni narciarskich. Zakładając podobny model tysiąc urazów na Podhalu odpowiadałoby ok 450 000 osobodni, zakładając klasyczny 6 dniowy pobyt oznaczałoby to obecność 75 000 narciarzy. Być może, że ta wypadkowość jest pokrewną zwiększonego ruchu narciarskiego.

Ale nie oznacza to, że mamy to akceptować. Kaski i żółwiki nie zmniejszą ilości ciężkich wypadków (ale skutki mniejszych zredukują na pewno). Główna droga to edukacja i przygotowanie do jazdy. 

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...