Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Jak zobaczyłem ten temat, aż łezka mi się w oku zakręciła.

Byłem w Sławsku na nartach na początku lat '90 (chyba 91/92 r).

Pojeździliśmy konkretnie, wszystkie wyciągi jeździły. Wyglądały wtedy dokładnie tak jak na współczesnych zdjęciach.

Jedynie do wyciągów nie podjeżdżało się Uazami, ale ciężarówkami ZIŁ (napęd na 3 osie itp) - zbierało się grupę 10-15 osób wskakiwało na pakę i jechało pod wyciąg.

Być może dla tego, że akurat spadło sporo świeżego śniegu i boczne drogi były praktycznie nie przejezdne dla samochodów osobowych.

Oczywiście trasy nie tknięte przez ratrak :) a o szerokich nartach wtedy nikt nie słyszał.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, miiboo napisał:

Jak zobaczyłem ten temat, aż łezka mi się w oku zakręciła.

Byłem w Sławsku na nartach na początku lat '90 (chyba 91/92 r).

Pojeździliśmy konkretnie, wszystkie wyciągi jeździły. Wyglądały wtedy dokładnie tak jak na współczesnych zdjęciach.

Jedynie do wyciągów nie podjeżdżało się Uazami, ale ciężarówkami ZIŁ (napęd na 3 osie itp) - zbierało się grupę 10-15 osób wskakiwało na pakę i jechało pod wyciąg.

Być może dla tego, że akurat spadło sporo świeżego śniegu i boczne drogi były praktycznie nie przejezdne dla samochodów osobowych.

Oczywiście trasy nie tknięte przez ratrak :) a o szerokich nartach wtedy nikt nie słyszał.

 

Ja będę już pojutrze tam 🙂

Miło przeczytać czyjeś kolejne wspomnienie!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

W tym roku, podobnie jak w poprzednim spędziłem 6 dni w Sławsku położonym w Beskidach Skolskich.

Tegoroczny wyjazd obfitował niestety w mniejszą ilość śniegu, niemniej jednak udało się dobrze pojeździć.

Wiele razy myślę, dlaczego to miejsce jest wyjątkowe i co je odróżnia od innych miejsc - mianowicie do Sławska prawie nikt nie przyjeżdża swoim autem. Bezpośrednie połączenia kolejowe w wiele miejsc, oraz fatalny stan dróg powodują to że mało ludzi decyduje się na podróż autem. Dodatkowo, koszt biletów kolei ukraińskich jest niewielki. Raz dziennie, zatrzymuje się też tutaj nocny pociąg z Kijowa do Wiednia. Na ulicach ruch samochodowy jest znikomy. W Sławsku głównym punktem jest dworzec kolejowy z postojem taksówek. W Sławsku jest około 250 taksówek - z czego około 80% to UAZy "Bobiki" i "Tabletki". Za dworcem jest mały bazarek z kilkoma sklepami i restauracjami za nim. Obok poczta, bank i apteka. Tylko tyle. Prawda że beznadziejny kurort? Mi się podoba!

 

IMG_20190216_102147.thumb.jpg.fbf505b4abacff7781c47a7ebe6df5bb.jpg

Śpimy w tym samym miejscu co poprzednio, miejsce noclegowe 1 klasa. Smaczna domowa kuchnia, domowy samogon. Chuśtawka z widokiem na całą dolinę. Panie pracujące w kwaterze prywatnej z uśmiechem nas witają. Wypijamy potem lampkę koniaku, wznosząc toast za to żeby w przyszłym roku też tu wrócić.

IMG_20190216_093915.thumb.jpg.e270646fdaede7e755d56da69137162c.jpg

IMG_20190210_221718.thumb.jpg.0d5001d5f7097456289153fd1eb7377c.jpgIMG_20190212_213645.thumb.jpg.feaf93d44ae7342595197513c7980f24.jpgIMG_20190213_163013.thumb.jpg.dfb7ddf42d91dd92012b343fdf1fdb5f.jpg

Na pierwsze dni oczywiście Góra Trościan która oprócz ciekawych, niewyprofilowanych tras przez lasy, oferuje bogatą ofertę gastronomiczną miejscowych ludzi - czyli pyszną domową kuchnię.

Reklama na dole, głosi że w Sławsku jest ponad 20 km tras. W te 20 kilometrów, wliczone są wszystkie możliwe przecinki przez las. Naprawdę jest tu gdzie jeździć przez 2-3 dni.

Karnet na cały dzień kosztuje 470 hrywien (ok 70 zł).

Ośrodek nie spełnia norm ustalonych przez polskiego narciarza:

- nie ma charakteru ośrodka rodzinnego (są niestety czarne trasy), co nie przeszkadza oczywiście jeździć ukraińskim rodzinom

- trasy są niewyprofilowane

- w większości wyciągi są orczykowe

:D

IMG_20190212_134909.thumb.jpg.3c10c47e452f1e8663e809855f777e47.jpgIMG_20190212_170132.thumb.jpg.f157af128a939d8fb29676273e4a1220.jpgIMG_20190215_125036.thumb.jpg.0b72a02da5b90224b74346f080e735ab.jpgIMG_20190215_131142.thumb.jpg.aa7d9b284d239738d32bc90da40d9a20.jpgIMG_20190215_142813.thumb.jpg.c7d060b912858d55f7c3dcf4b068c94a.jpg

IMG_20190215_143459.thumb.jpg.9e3a862815e183005ca03da04d3f12bb.jpg

IMG_20190215_143600.thumb.jpg.1140da22bf690c52c6fa940debb9770f.jpg

Najczęściej zaglądamy do budki "U Pani Ewy". Starsze małżeństwo od 20 lat prowadzi małą drewniany domek w którym jest malutka kuchnia i sala do siedzenie. Można by rzec, takie miniaturowe schronisko. Zajadam się pysznymi plackami ziemniaczanymi z sosem podgrzybkowym oraz różnymi zupami. Pani Ewa dolewa nam własnoręcznie robione nalewki, z których najciekawsza to chrzanowa. Aż miło pali.  W budce u Pani Ewy wisi kilka zdjęć od ludzi którzy wracają tutaj co roku. Fotografie przedstawiają różnych ludzi w tym miejscu, z napisam "Kijów rekomenduje jedzenie u Pani Ewy". Są też bardziej wymyślne wierszyki. Robi sobie z Panią Ewą i Panem Mikołajem zdjęcie, obiecujemy, że za rok przywiozę jej fotografię oprawioną w ramkę, z jakimś podpisem. Pani Ewa prosi o umieszczenie obok siebie flagi Polski i Ukrainy.

51786630_704288589966042_662216642020769792_n.thumb.jpg.9ce1eabecc9460eb911159a51c9b2f6b.jpg

IMG_20190212_152231.thumb.jpg.7adbd6f204f55d5398a211ab03f3d976.jpg

 

Nigdzie tak dużo jak tutaj, nie rozmawiałem na stokach z różnymi ludźmi. Ludzie chętnie zagadują. Pewnego wieczoru, zagaduje do nas białorusin w średnim wieku, z Mińska. Wypijamy dwa kieliszki samogonu, rozmawiamy z pół godziny. Takie rozmowy dużo dają. Opowiedział nam o tym, że z Trościana na drugą stronę jest świetny zjazd leśną drogą, na drugą stronę góry. Sam opowiadał, jak zapuścił się tam pierwszy raz, i zupełnie nie przejmował się tym że nie zna terenu. W efekcie, dojechał do wsi, i na pytanie "Gdzie jest Sławsko?" usłyszał odpowiedź "daaleko - 15 km" :D

Trasa o której wspomina, prowadzi ze szczytu góry Trościan do wsi Tarnawka (Terniawka). Zjazd ma około 7-8 km..Jedzie się cały czas leśną drogą, po drodze jest olbrzymia hala. W końcowej części rozpędzamy się na polach nad wsią. Miejscowi patrzą ze zdziwieniem 🙂

Zjazd ma jeden wielki plus - zjeżdża się do wsi Tarnawka (Terniawka), w którym znajduje się przystanek kolejowy.  Akurat tego dnia, kiedy zjeżdżamy, zatrzymuje się tutaj tylko jeden pociąg osobowy zwany w krajach byłego ZSRR "elektriczką". Tego dnia, idealnie, toporna elektriczka zatrzymuje się tutaj o 18:18 i nią wracamy jeden przystanek do Sławska. Świetne zakończenie dnia.

IMG_20190215_164947.thumb.jpg.e2749d2070506775090dc9e4272c3b09.jpg

 

IMG_20190215_174329.thumb.jpg.bb94952cfc9b90d9439110d6d2dd6566.jpg

IMG_20190215_175832.thumb.jpg.17ac0c85c93aa4c19beb028862033c5f.jpg

  • Like 12
  • Thanks 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8.02.2019 o 15:10, miiboo napisał:

Jak zobaczyłem ten temat, aż łezka mi się w oku zakręciła.

Byłem w Sławsku na nartach na początku lat '90 (chyba 91/92 r).

Pojeździliśmy konkretnie, wszystkie wyciągi jeździły. Wyglądały wtedy dokładnie tak jak na współczesnych zdjęciach.

Jedynie do wyciągów nie podjeżdżało się Uazami, ale ciężarówkami ZIŁ (napęd na 3 osie itp) - zbierało się grupę 10-15 osób wskakiwało na pakę i jechało pod wyciąg.

Być może dla tego, że akurat spadło sporo świeżego śniegu i boczne drogi były praktycznie nie przejezdne dla samochodów osobowych.

Nie zrobiłem zdjęcia, ale ten widok był też w tym roku.

10-15 narciarzy na pace ZIŁa, to widok niesamowity.

Na drodze wystarczy pomachać, i zatrzymuje się ciężarówka.

Edytowane przez Gerald
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następne dwa dni to zwiedzanie okolic Sławska. I właśnie do tego potrzebowałem nart skiturowych.

Proszę taksówkarza o dowiezienie pod nieczynny od dwóch lat ośrodek narciarski "Warszawa". Mniej więcej 3-4 minuty zajmuje tłumaczenie, że nie przeszkadza nam to, że wyciągi nie działają, a wychodzić będziemy na nartach. Po 15 minutach jazdy terenowym UAZem, zastaje nas zamknięta olbrzymia brama na drodze. Na szczęście okazuje się, że obok jest mała furtka - otwarta. Nie trzeba przeskakiwać płotu. Ośrodek został jakiś czas temu kupiony przez nowych właścicieli. Nie wiadomo z jakich powodów, wyremontowali bazę noclegową na dole, ale wyłączyli wyciągi. Miejsce świeci pustkami, ani żywej duszy, widać że ktoś się tego dnia kręcił, odśnieżone podejście. W takich miejscach najbardziej się boję że mogą biegać psy, bo teren jest prywatny. Psów nie ma. Wychodzimy na górę, robiąc jakieś 400 m przewyższenia. Na trasie leży przyjemny przewiany puch. Zjazd jest świetny. Ostatni odcinek nieczynnej trasy to stroma ścianka. Z górnej części widać główną część ośrodka. Kolega zjeżdża pierwszy i zatrzymuje się na dole, ma mi nakręcić film jak zjeżdżam na dół. W tym momencie zza zabudowań wybiega on i zatrzymuje niepostrzeżony kilka metrów się za kolegą. Wielki futrzany lis zatrzymuje się na środku stoku, patrzy swoimi wyłupiastymi oczami jak zjeżdżam i ucieka.

Na uwagę zasługuje oryginalny "domek" dla Tatrapomy, w której zlokalizowano dolną stację najdłuższego wyciągu w kompleksie.

 

IMG_20190213_131016.jpg

IMG_20190213_134155.jpg

IMG_20190213_134159.jpg

IMG_20190213_134316.jpg

IMG_20190213_142215.jpg

IMG_20190213_143650.jpg

IMG_20190213_145345.jpg

IMG_20190213_145632.jpg

IMG_20190213_150631.jpg

Edytowane przez Gerald
  • Like 9
  • Thanks 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 months later...

Jak co roku, pod koniec stycznia wybieram się do Sławska.

Tymczasem, w Sławsku pod koniec zeszłego miesiąc w kompleksie narciarskim na górze Trościan należącym do Dynamo przeprowadzono ćwiczenia ewakuacji prawie 3 km wyciągu krzesełkowego.

 

Po znaczących podwyżkach cen ropy na Ukrainie, widać znaczący wzrost cen karnetów.

W Sławsku na górze Trościan wygląda to tak:

ЦІНИ НА АБОНЕМЕНТИ

Від початку сезону по 10.01.2020 року

- Вихідні: 600 грн. в тому числі застава 30 грн. за карточку

- Будні: 600 грн. в т.ч. застава 30 грн

- 4 рази на бугелі, або на крісельному витязі у дві сторони 270 грн в т.ч. застава 30 грн

з 11.01. по 28.02.2020 року

- Вихідні: 600 грн. в т.ч. застава 30 грн.

- Будні: 500 грн. в т.ч. застава 30 грн

- 4 рази на бугелі, або на крісельному витязі у дві сторони 230 грн в т.ч. застава 30 грн

Mamy więc w zależności od okresu i dnia, ceny wahające się od 80 do 100 zł za jeden dzień. Brak możliwości zakupu karnetu wielodniowych.

Na forach internetowych widać niewielkie zniesmaczenie, ale bez większego poruszenia.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
13 godzin temu, tresor napisał:

Muszę to pokazać mojemu synowi. Już parę razy mu groziłem jazdą w bagażniku, w razie braku poprawy zachowania. Może o to chodziło w tej sytuacji?;)

Być może brakowało miejsca w UAZie (taksówce), a w związku z kolosalną podwyżką cen benzyny nie zamówili dwóch aut. Za podwózkę z Trościana do centrum Sławska liczą sobie ok 32 zł.

  • Like 1
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Czasami chciałbym zatrzymać czas. Albo spowodować jego spowolnienie. Przenieść się rano, na jeden dzień 20 lat wstecz, a wieczorem wrócić znów do 2020 roku. Być przez chwilę w tej czasoprzestrzeni która minęła, jest nierealna. I taka podróż będzie tylko zawsze w sferze nierealnych marzeń.

To jest nierealne, ale Sławsko jest realne. Choć byłem tam już trzy razy, zawsze mam wrażenie, że po części spełniam to marzenie.

- - - - -

Stare czechosłowackie orczyki Transporta Chrudim o łącznej długości ok 6500 m, uzupełnia jednoosobowy wyciąg krzesełkowy o długości 2750 m. Jazda trwa około 32 minuty, a podróż w czasie zamieci śnieżnej bywa walką z samym sobą aby to wytrzymać. Sieć wyciągów oplata górę Trościan, o wysokości 1235 m.n.p.m., z którego wierzchołka przy ładnej pogodzie roztacza się niesamowita panorama olbrzymiej, 25 km połoniny Borżawy. Trasy to pola, ścieżki przez las, przecinki i drogi stokowe. Reklama na dole głosi że to 22 km, ale czy ktoś to w ogóle liczył? Do tego dochodzi około 7-8 km zjazd leśną drogą do wsi Tarnawka po drugiej stronie góry, skąd można wrócić pociągiem.

W ciągu jednej nocy spada 30 cm świeżego śniegu, i tylko to zdradza że jesteśmy w 2020 roku - nagle pojawia się kilkanaście przypadkowych osób, z szerokimi nartami.

Ale najpierw trzeba odbyć frirajd po górę. To znaczy o 9:00 kiedy otworzą wyciągi, jedziesz jako pierwszy - robisz ślad na orczyku w nawet pół metrowym puchu. Zdażyło mi się to tylko raz w życiu. Dopiero potem na trasach. Bo przecież nikt tutaj w nocy nie wyjeżdża ratrakiem.

Tydzień później przeczytam, że na Pilsku nie otwarto wyciągów z powodu dużego opadu - ratrak nie zdążył przygotować tras.

- - - - -

Trościan ma swoich klientów - słyszę - Oni tu zawsze przyjadą.

Wyciągów jeszcze przez 2-3 lata nie zlikwidują, ale co potem? - nikt nie wie. Dynamo, państwowy klub sportowy nie zamierza sprzedawać wyciągów, ale nie spieszy się z modernizacją. Ziemia pod wyciągami należy do miejscowych ludzi, nieuregulowane są kwestie prawne. Zresztą, nikt tu się tym nie przejmuje, bo miejscowi jeszcze nie wpadli na pomysł zagradzania stoków. Zarabiają w drewnianych chatkach - kawiarniach i malutkich barach gdzie można smacznie się posilić. Nie ma tu sieciowych restauracji. W całym kompleksie znajduje się tylko jeden terminal do kart płatniczych.

O 12:00, trzy godziny po otwarciu wyciągów idę się jak zwykle posilić do "Kawiarni u Pani Ewy" wyśmienitą zupą - Bograczem i kieliszkiem nalewki z chrzanu. Cały inny świat może nie istnieć. Spędza tutaj całą zimę, a na wiosnę wraca do domu Pani Ewa ma zawsze dużo ludzi, chociaż kiedy pytam o śnieg, robi się cisza. Jest coraz gorzej, i przez to ludzi coraz mniej. Wiele drewnianych chatek, które kiedyś tętniły życiem, dzisiaj stoi opuszczona.

Dojazd pod kompleks jest trudny, nie prowadzi tu droga asfaltowa. Do dzisiejszego dnia dojeżdża się tu terenowym UAZem lub na pace ciężarówki ZIŁ. Wyładowana ciężarówka ZIŁ narciarzami i snowboardzistami wygląda niepoważnie. Jakby nie pasowała do całej reszty Świata. Pod tym względem Sławsko jest jakby z innej epoki. Ludzie dojeżdżają tu koleją, a potem przesiadają się do UAZa lub ZIŁa.

Jakiś dzieciak nie zmieścił się do UAZa, pewnie rodzina była za dużo. Wraca na dachu.

Rano i wieczorem na stacji zatrzymuje się pociąg osobowy relacji Lwów - Mukaczewo. Wysypują się z niego ludzie w prostych jak sztachety nartach. To ludzie którzy dobrze jeżdżą, i Trościan znają od lat.

- - - - -

Kurort umiera przede wszystkim z braku śnieżnych zim, sztucznego naśnieżania tutaj nie ma. Pomimo tego Trościan ma mikroklimat, zawsze śnieg utrzymuje się tutaj długo.

IMG_20200126_134108_1.jpg

IMG_20200126_135115_2.jpg

IMG_20200126_144433_22.jpg

IMG_20200126_153700_2.jpg

IMG_20200126_154027_2.jpg

IMG_20200126_155249_2.jpg

IMG_20200126_163834_2.jpg

IMG_20200129_110057_2.jpg

IMG_20200129_124459_2.jpg

IMG_20200129_124506_2.jpg

IMG_20200129_124754_2.jpg

IMG_20200129_142345_3.jpg

IMG_20200130_152232_2.jpg

IMG_20200130_171351_2.jpg

IMG_20200131_115807_3.jpg

IMG_20200131_122815_2.jpg

IMG_20200131_135939_2.jpg

IMG_20200131_141551_2.jpg

IMG_20200131_165500_2.jpg

IMG_20200201_100204_2.jpg

  • Like 6
  • Thanks 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W przedwojennej Polsce stolicy polskich gór, Zakopanemu, zaczął wyrastać potężny rywal. I kto wie, czy gdyby nie było wojny, Sławsko - bo o nim tu mowa - osiągnęłoby pozycję miejscowości, którą znałby każdy Polak. Niestety, tak się nie stało, ale powstała legenda Sławska - narciarskiej stolicy polskich Bieszczad.
W przedwojennej Polsce stolicy polskich gór, Zakopanemu, zaczął wyrastać potężny rywal. I kto wie, czy gdyby nie było wojny, Sławsko - bo o nim tu mowa - osiągnęłoby pozycję miejscowości, którą znałby każdy Polak. Niestety, tak się nie stało, ale powstała legenda Sławska - narciarskiej stolicy polskich Bieszczad.

Sławsko leży przy ruchliwej trasie kolejowej Lwów - Stryj - Czop, wiodącej na Węgry. Do końca XIX wieku było niczym niewyróżniającą się wsią. Według legendy jego nazwa wiąże się z zamordowanym w pobliżu, w XI wieku księciem Świętosławem. Heroiczna obrona księcia przez jego wojów, choć nie uchroniła go od śmierci, to przyniosła tym, którzy przeżyli, chwałę i sławę, i dlatego miejscowość, w której osiedli dzielni wojowie, nazwano Sławskiem. Pierwsza wzmianka o Sławsku pojawia się w źródłach historycznych dopiero w XV wieku, więc nazwa wsi pochodzi raczej od płynącej w pobliżu rzeczki - Sławki.

Inna legenda związana ze Sławskiem głosi, że był to obszar dużej aktywności rabunkowej sławnego karpackiego opryszka Ołeksy Dobosza, stąd też najwyższy szczyt pod Sławskiem, Wysoki Wierch (1245 metrów), nazywany bywa Doboszówką. Przekazy źródłowe mówią, że ze Sławska pochodził komiliton Dobosza - Łuka Hołowko, który po schwytaniu przez austriackich żołnierzy został w Sławsku spalony żywcem.

Duże znaczenie dla Sławska miało przeciągnięcie przez tę okolicę w 1887 roku wspomnianej wyżej trakcji kolejowej, co dało bezpośrednie połączenie ze Lwowem. Wieś - otoczona bezleśnymi stokami o znacznej wysokości łagodnie schodzącymi w dół - stanowiła znakomity teren narciarski. Z tej racji Sławsko stało się w II Rzeczypospolitej jednym z najpopularniejszych zimowisk.

Odkrywcy walorów Sławska


Odkrywcy walorów turystycznych Sławska: (od prawej) Roman Kordys (1886-1934) i Zygmunt Klemensiewicz (1886-1963).
Ze zb. Andrzeja Wielochy
Za odkrywców walorów narciarskich Sławska uważani są Roman Kordys (1886-1934) - doktor praw, narciarz, dziennikarz, pionier alpinizmu w Polsce i autor wielu artykułów o dziejach polskiego taternictwa - oraz jego rówieśnik Zygmunt Klemensiewicz (1886-1963) - wybitny polski chemik, długoletni profesor Politechniki Lwowskiej, autor wielu patentów (m.in. konstruktor pierwszej elektrody szklanej), po wojnie profesor Politechniki Śląskiej w Gliwicach, a jednocześnie znakomity polski alpinista, narciarz, autor pierwszego polskiego podręcznika taternictwa i działacz Polskiego Związku Narciarskiego.

Roman Kordys, który - zdaniem eseisty Stanisława Wasylewskiego - „zaraził całe swoje pokolenie miłością do desek narciarskich”, w artykule opublikowanym w „Wierchach” (1923) przedstawił szczegółowo początki sławskiego raju turystycznego. Są w kraju - pisał - dwa „eldorada” narciarskie: Zakopane i Sławsko. Pierwszego nie trzeba było odkrywać. Gdy w Zakopanem pierwszy narciarz przypiął narty do nóg, aby wypróbować na stokach regli ten egzotyczny przyrząd, „letnia stolica Polski” była już znana i modna. Ale o Sławsku, cichej wiosczynie górskiej w Bieszczadach, nikt nie słyszał. Leżała wprawdzie przy uczęszczanej linii kolejowej Lwów - Ławoczne - Budapeszt, jednakże z powodu nikłej tam ilości lasów nie stała się odwiedzanym w porze wakacyjnej letniskiem, jak sąsiednie miejscowości: Skole, Hrebenów, Zełemianka, Tuchla czy Turka.

Sławsko odkryli członkowie lwowskiego światka narciarskiego. Kiedyś wreszcie musieli przyjść tam narciarze - pisał Roman Kordys - aby nasycić się pięknością gór zimowych i zawrotnym pędem zjazdów. Stało się to w marcu 1907 roku i od tego czasu coraz liczniejsze gromady narciarzy przybywały do tej wioski, by napawać się oszałamiającym pędem na nartach w scenerii otaczających Sławsko gór w zimowej szacie.

W styczniu 1907 roku 22 lwowskich narciarzy założyło Karpackie Towarzystwo Narciarzy (KTN), które położyło ogromne zasługi w krzewieniu „królewskiego sportu” w Polsce. Dla stowarzyszonych w KTN trzeba było znaleźć tereny narciarskie i to takie, które mogłyby być w pobliżu Lwowa. Ideą było wyjechać z miasta w sobotę po południu i wrócić w niedzielę nocą - po całym dniu spędzonym na nartach w górach. Wyprawa do Czarnohory lub w Gorgany zajmowała kilka dni i wymagała obfitszego sprzętu. Studenci i absolwenci wyższych uczelni oraz młodzi urzędnicy, nie mający za dużo czasu i pieniędzy, gustowali w krótkich wyprawach. Stało się jasne, że trzeba szukać terenów narciarskich przy trakcie kolejowym i w pobliżu Lwowa.

Kordys i Klemensiewicz po przestudiowaniu map sztabowych, na których szukali miejscowości niezbyt mocno zalesionych, wybrali Tuchlę. Wyjechali tam 10 marca 1907 roku i z niemal pustego pociągu wysiedli na stacji w Sławsku, skąd było do Tuchli najbliżej. Była ciemna, bezgwiezdna noc. Po kilkunastu minutach wędrówki natrafili na jakiś lichy hotel z karczmą. Nieszczęściem dla nich był fakt, że właśnie kilka dni wcześniej w pobliskiej górskiej wiosce zamordowano karczmarza. Było ciemno choć oko wykol i właściciel hotelu, Meier, za żadne skarby nie chciał otworzyć im drzwi - dopiero po kilkudziesięciu minutach próśb i nalegań, gdy przeszli na język niemiecki, wpuścił ich do środka.
Narciarskie eldorado

Po przespanej nocy Kordys i Klemensiewicz wyruszyli na poszukiwania terenów narciarskich i wówczas doznali olśnienia. Poruszyła ich nieprawdopodobna obfitość szaty śnieżnej i łagodne stoki okolicznych wzgórz. Nigdy później - napisał Roman Kordys - ten zakątek górski nie wydał się piękniejszy: z tym błękitem nieba i nieskazitelną, cudowną bielą śniegu. Szliśmy w górę z radością w piersi. Narty ślizgały się bez szelestu po niezmąconych wiatrem puchach śnieżnych, coraz szerzej i przestronniej było wokoło. Przed nami wyrosła wyniosła czuba Wysokiego Wierchu, głównego celu naszej wyprawy. Szeroki, wijący się wężową linią grzbiet wywiódł nas drogą, która dziś już jest znana tysiącom narciarzy - do zboczy samego szczytu. Tu weszliśmy w las. Białe postacie drzew zakute w szaty ze śniegu i lodu, stojące nieruchomo jak posągi, błękitne cienie wśród złotych plam słońca, miejscami mrok zupełny pod kopułą zasypanych okiścią koron. Taki las zimowy budzi zawsze w duszy narciarza uroczysty nastrój świątyni. Słowa milkną i jakiś lęk osiada na duszy, i tęsknota za słońcem, które jaśnieje w górze. (...)

Wreszcie stanęliśmy na kopule szczytowej. Łagodną linią wygięty biały przestwór śniegów wywiódł nas na sam wierzchołek Wysokiego Wierchu. Tam wśród gromadki w cudne, białe potworki zamienionych drzewin usiedliśmy na dłuższy odpoczynek; było ciepło jak w lecie. Leżąc na wznak w puchu śniegów, patrzyliśmy na białe obłoczki, które wypłynęły na niebo. Świat był taki jasny, taki piękny i tak samo jasno i radośnie było w duszach naszych.

U stóp naszych, w głębi, widoczna była wieś i stacja kolejowa. Czy zdążymy tam na czas do pociągu? Nie zatrzymując się, zaczęliśmy zjeżdżać w dolinę. Na północnym, nietkniętym promieniami słońca stoku góry, śnieg był wymarzony: zda się wprost, że wystarczy pomyśleć, a narty same słuchały rozkazu narciarza. Łuki, skręty, węże - w owym czasie szczyt techniki narciarskiej - łączyły się z bajeczną łatwością w jedną nieprzerwaną linię zjazdu. Pęd nart upajał nas. Nie szukaliśmy drogi, ona sama otwierała się przed nami, szereg polan leśnych, łączących się ze sobą nieprzerwanym ciągiem, wiódł nas w dół. Pagórki, które przed chwilą mijaliśmy, już były wysoko w górze.

Tak Kordys opisał swoje wrażenia z pierwszej bytności w Sławsku i odkrycia tego zimowiska dla tysięcy późniejszych narciarzy. Po rekomendacjach Kordysa i Klemensiewicza Karpackie Towarzystwo Narciarzy postanowiło stworzyć w Sławsku bazę noclegową. Już w 1908 roku stałą kwaterę KTN umieszczono w karczmie Rothfelda i przystąpiono do budowy własnego schroniska.

Po zgromadzeniu funduszy Maksymilian Dudryk (1885-1962) - architekt, inżynier budowy dróg i mostów - oraz Zdzisław Rittersschild (1866-1944) - ratownik górski - objęli pieczę nad budową schroniska. W 1911 roku zakończono tę inwestycję i zarząd nad schroniskiem powierzono Michalinie Błażejowskiej, mianując ją gospodynią obiektu. Prowadziła ona księgę gości, która szczęśliwym zbiegiem okoliczności przetrwała pożogi wojenne. Jest tam zapis historii tego schroniska. Dzięki wpisom poszczególnych gości (czasem dość obszernym, bogato ilustrowanym, bo narciarze nierzadko byli też zapalonymi fotografami, ze szczegółowymi opisami wypraw narciarskich) można poznać bogate dzieje tej wyjątkowej placówki. Imponujący jest wykaz gości schroniska, wśród których byli m.in.: Marian Petrusewicz, Bazyli Chojnicki, Kazimierz Drewnowski, Zygmunt Hetper, Władysław Ziętkiewicz, a także Zdzisław Rittersschild, Maksymilian Dudryk, Roman Kordys, Kazimierz Lubieniecki, Mieczysław Lerski i Zenobiusz Pręgowski.
Kordys i Dudryk prowadzili w tym schronisku kursy narciarskie, do których zaangażowali też Norwega Wernera Werenskiölda. Dla kursantów zbudowano skocznię na stokach Trościana. Werner Werenskiöld uczył zasad jazdy norweskiej: telemarku, slalomu, skoków i jazdy na nartach przy użyciu dwóch kijków.

Żywot schroniska, które poświęcił proboszcz Sławska ks. kanonik Kaczmarski, nie był długi, bo wkrótce wybuchła I wojna światowa i Rosjanie po zajęciu tych terenów w 1915 roku spalili budynek. Gdy odrodziła się Polska i uspokoiła się sytuacja polityczna w Bieszczadach, w 1922 roku lwowscy działacze KTN przystąpili do odbudowy schroniska. Wzniesiono je na starych fundamentach. Tempo odbudowy było szybkie - niespełna pół roku i już na Boże Narodzenie 1922 roku obiekt przyjął pierwszych narciarzy.

Schronisko w Sławsku to ewenement w historii polskiej turystyki, gdyż było dziełem stosunkowo nielicznej organizacji turystycznej. Jego organizatorzy przyczynili się do popularności Sławska nie tylko w kręgach narciarzy oraz turystów lwowskich i stanisławowskich. Wpłynęło to na wzrost gospodarczy Sławska i stopniowe przekształcenie całej gminy nie tylko w zimowisko, ale i w letnisko. W 1934 roku przy górze Trościan Drohobycki Oddział Polskiego Towarzystwa Turystycznego wybudował swoje schronisko, a dwa lata później (1936) staraniem Ligi Popierania Turystyki powstało w Sławsku kolejne nowoczesne schronisko pod nazwą „Dom Turystyczny”, ze 140 miejscami noclegowymi. Wytyczono też nowe trasy zjazdowe pomiędzy potokami Sławka i Rożanka oraz w widłach Sławki i Oporu. Na Trościanie Szczepan Witkowski wybudował skocznię narciarską. Powstała też mniejsza skocznia pod Kiczerką oraz nowe wyciągi narciarskie na górze Pohar. Wszystko to przyciągało coraz liczniejsze grupy turystów.

638313366_Przechwytywaniewtrybiepenoekranowym2020-02-17073840.thumb.jpg.966f19c80d6cf7b9b166f2215abe7154.jpg

Sławsko stawało się z roku na rok coraz modniejszym miejscem do organizowania zimowych zawodów sportowych. Tuż przed wybuchem II wojny światowej liczyło 2 tysiące mieszkańców i było siedzibą komisariatu straży granicznej oraz celnej (z racji bliskości granic z Węgrami i Rumunią).
Bywalcy Sławska

Ze Sławskiem wiążą się młodzieńcze biografie wielu wybitnych postaci. Informacje o tym znajdujemy w ich dziennikach, pamiętnikach i wspomnieniach. Jednym z zakochanych w plenerach Sławska był Erwin Axer (1917-2012) - reżyser teatralny, autor słynnych, należących dziś do klasyki polskiego teatru, inscenizacji, takich jak: „Kariera Artura Ui” Bertolta Brechta (z genialną rolą Tadeusza Łomnickiego), „Dożywocie” Aleksandra Fredry (z Tadeuszem Fijewskim) czy „Tango” Sławomira Mrożka (z Mieczysławem Czechowiczem), wystawianych nie tylko na scenach polskich, ale także w Amsterdamie, Nowym Jorku, Monachium, Zurychu czy Wiedniu. Erwin Axer przez prawie 30 lat kierował Teatrem Współczesnym w Warszawie. Była tam wylęgarnia talentów i gwiazd, swoista mekka, do której ściągali najwybitniejsi aktorzy.

Erwin Axer był synem znakomitego lwowskiego adwokata Maurycego Axera (1886-1942) - obrońcy m.in. w procesie Rity Gorgonowej, bliskiego znajomego lwowskiej rodziny Emmerlingów, z której pochodził m.in. zmarły niedawno Ryszard Emmerling (1933-2015) - wybitny opolski animator kultury, fotografik, wydawca albumów i opolskich pocztówek oraz piewca Lwowa.

Erwin Axer w latach młodzieńczych był studentem Uniwersytetu Lwowskiego i nic nie wskazywało, że w przyszłości będzie odnosił sukcesy na deskach scenicznych. Fascynowały go deski narciarskie. W 1934 roku na zawodach w Sławsku zdobył I miejsce w biegu zjazdowym. W książce „Ćwiczenia z pamięci” wspominał: Było to 14 stycznia 1924 roku. Przewidywano w Sławsku, że doroczny bieg zjazdowy z Trościanu będzie miał charakter odświętny. Świętować miano otwarcie nowo zbudowanego tam schroniska PTT. Dla podniesienia rangi uroczystości sproszono zjazdowiczów z pobliskiej Czechosłowacji. Miał przyjechać z Zakopanego Jan Marusarz, a ze Lwowa - Janek Szczepanowski, Leszek Chlipalski, Lankosz, Turski, Zbyszek Pawłowski, Zdzisław Pręgowski, Szczepan Witkowski (co prawda, ten już na stałe mieszkał w Sławsku) - jednym słowem cała elita zjazdowców. Startowali też moi koledzy i rywale gimnazjalni: Jerzyk Lerski, Teczek Żychiewicz, Antek Uhma i inni jeszcze. Razem z pięćdziesięciu biegaczy. Mój brat Ryś i ja liczyliśmy na niezłe miejsca. Tym bardziej że w slalomie z Kiczerki, który odbył się 1 stycznia, Ryś zajął drugie miejsce wśród juniorów, a ja czwarte. W biegu zjazdowym z Zełenego Wierchu też wypadliśmy dobrze.

Ten prestiżowy bieg 14 stycznia 1934 roku Erwin Axer wygrał, zdobywając złoty medal. Warto pamiętać o niektórych uczestnikach tego biegu, a jednocześnie częstych bywalcach na trasach zjazdowych w Sławsku, szusujących po zboczach Trościana, Zełenego Wierchu i Wielkiego Wierchu - najwyższych gór otaczających to zimowisko. Oto krótkie ich biogramy.


Bywalec w Sławsku Jerzy Lerski - autor książki „Emisariusz Jur” - sławny polski kurier przerzucający, a po wojnie profesor Uniwersytetu w San Francisco.
Ze zb. Andrzeja Wielochy
Jerzy Lerski (1917-1992) - kolega Erwina Axera z tej samej klasy w gimnazjum, był wnukiem bogatego kupca lwowskiego, króla kurkowego Jana Lerskiego (1841-1925) i synem Mieczysława Lerskiego (zmarłego w Sachsenhausen w 1944 roku) - inżyniera budowy dróg i mostów, alpinisty, taternika, jednego z założycieli Karpackiego Towarzystwa Narciarzy. Jerzy Lerski w czasie wojny był obok Jana Nowaka Jeziorańskiego i Tadeusza Chciuka najbardziej znanym emisariuszem i kurierem podziemia, później sekretarzem osobistym premiera rządu londyńskiego Tomasza Arciszewskiego, a po wojnie profesorem na Uniwersytecie San Francisco w Kalifornii i wiceprezydentem Kongresu Polonii Amerykańskiej, autorem monografii historycznych oraz tomu wspomnień „Emisariusz Jur”. Z Erwinem Axerem łączyła go długoletnia przyjaźń, o czym można przeczytać w ich książkach wspomnieniowych.
W Sławsku przygodę ze sportem zaczynał Emil Maria Żychiewicz, zwany przez przyjaciół „Teczkiem” (1914-2002) - urodzony we Lwowie, a zmarły w Rybniku prawnik, po wojnie bardzo znany żeglarz jachtowy, wychowawca wielu pokoleń polskich żeglarzy.

Zdzisław Pręgowski (1912-1998) - również częsty bywalec w Sławsku i kolega Axera, był z wykształcenia architektem, ale też utalentowanym muzykiem i śpiewakiem, uczniem Adama Didura. Gdy wybuchła wojna, udało mu się zbiec ze Lwowa do Szwajcarii, gdzie został internowany. Ten kraj stał się jego drugą ojczyzną. Po uzyskaniu dyplomu architekta prowadził tam swoje biuro projektowe, osiągając dużą zasobność materialną. Był człowiekiem wielkiego gestu. Wspomagał kulturę polską. Był przez 20 lat (1954-1974) kustoszem Muzeum Polskiego w Raperswilu, gdzie zgromadzono imponujące eksponaty związane z dziejami Polski i Polaków na świecie. Inicjował wiele akcji charytatywnych i ze swoich pieniędzy finansował m.in. „Witaminowe wakacje” dla polskiej młodzieży oraz współfinansował budowę pomnika Orląt Lwowskich na Sępolnie we Wrocławiu. Był doktorem honoris causa Politechniki Wrocławskiej. Zmarł w wieku 86 lat w Winterthur w Szwajcarii i tam spoczywa.

Ojcem Zdzisława Pręgowskiego był Zenobiusz Pręgowski (1884-1991) - handlowiec, narciarz i taternik, a stryjem - Ludwik Pręgowski (zm. 1926) - dyrektor banku w Stanisławowie, jeden z pionierów narciarstwa w Karpatach Wschodnich. Bywali oni wielokrotnie w Sławsku. Zenobiusz Pręgowski był autorem „Złotej księgi narciarstwa polskiego. Karpaty Wschodnie” (Warszawa 1992), która ukazała się po jego śmierci dzięki finansom syna, Zdzisława, oraz zabiegom i pracy redakcyjnej Andrzeja Wielochy (redaktora naczelnego czasopisma „Płaj” i znakomitego znawcy dziejów narciarstwa i turystyki w Polsce). Jest to obecnie kultowy zbiór wspomnień o odkrywaniu zimowych Karpat Wschodnich - dziś krainy niemal legendarnej, w której historia Sławska błyszczy wielką oryginalnością.

https://nto.pl/moje-kresy-slawsko-narciarska-stolica-bieszczad/ar/9204676

Przechwytywanie w trybie pełnoekranowym 2020-02-17 073804.jpg

sławsko.jpg

Edytowane przez surfing
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gerald, imponujące, ładnie to nam przypominasz.

Spojrzałem na mapę stoków na mapy.cz. Możesz nam coś przybliżyć logistycznie?

Czy kolory tras mają takie rzeczywiście nachylenie w terenie? Ile jeździe się uazem ze sławska pod wyciąg ? Ten zjazd do Tarnawki i powrót pociągiem przedni !

Czy poza Trościanem chodzą jeszcze jakieś wyciągi ? 

slawsko.jpg.77a98c34e0399f12db83b6c3d962e9ce.jpg

https://en.mapy.cz/s/puvozazuda

 

Edytowane przez MarioJ
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

@surfing  W tej całej patetycznej historii brakuje mi wątku narciarzy - ukraińców - ówczesnych obywateli Polski.. Bądź co bądź - mieli swoje towarzystwo krajoznawcze "Płaj", i nie wierzę że nikt z nich nie miał zasług w przedwojennym odkrywaniu tej przestrzeni. Historia chyba wyrugowała ich ze wspomnień, lub ja za słabo szukałem.

W dniu 17.02.2020 o 08:49, MarioJ napisał:

Czy poza Trościanem chodzą jeszcze jakieś wyciągi ?

900324472_Sawskonieczynne.png.99eefcb794aa7f600390292e5b8eaca8.png

Te skreślone nie działają.

Politechnik się nie uruchomił w tym roku w ogóle - brak śniegu.

Warszawa jest super, ale kupił ktoś prywatny ten ośrodek, i nie jest publicznie uruchamiany. Śmiem twierdzić że w ogóle nie uruchamiany. Były tam kiedyś łącznie 3 wyciągi. Super miejscówka, z opcjami fr przez las. Gdyby zrobić tylko jeden wyciąg dodatkowy, można by to połączyć z Trościanem. Na Warszawie byłem tylko na skiturach, i była kompletna pustka...

Zachar Berkut jest średni. Ułożenie wyciągów jest jakieś nieprzemyślane. Tam są tak naprawdę tylko dwie trasy. Pomimo tego że ośrodek jest położony na zboczach prawie 20 km połoniny. Za to być może da się zrobić fajne zjazdy na drugą stronę, powrót z foki. Niestety nie dane mi było odkryć.

W dniu 17.02.2020 o 08:49, MarioJ napisał:

Czy kolory tras mają takie rzeczywiście nachylenie w terenie? Ile jeździe się uazem ze sławska pod wyciąg ? Ten zjazd do Tarnawki i powrót pociągiem przedni !

15 minut.

Tak, uważam że trasy mają adekwatne znaczenie. Do stopnia trudności należy doliczyć przede wszystkim nieprzygotowanie tras, rodzaj śniegu,  i przeszkody spowodowane naturalnym ukształtowaniem terenu (brak prac ziemnych profilujących stoki). O ile na te niebieskie trasy "czasami" wyjeżdza ratrak, to na czarne nigdy. Nie mają lin, a tam jest za stromo. Te czarne są wymagające moim zdaniem. Często tworzą się tam spore muldy, ale w puchowe dni można tam fajnie poszaleć. Ilość ścieżek przez las, powoduje że w ciągu dnia na Trościanie ciężko powtórzyć taki sam zjazd.

Tutaj jest lepsza mapa:

obraz.png.6e63c595d800be164970271e5aaee9f9.png

obraz.thumb.png.6b39648611dca7d0bed667670d3fd202.png

Tutaj dokładnie widać. Nie sprawdziłem każdej linii, w szczególności K5, a widziałem że tam było przejeżdżone. Da się też zjechać na sam dół krzesełka, nikt nie zaznaczył tej opcji.

Ta mapa jest tutaj, można sobie rzucić okiem:

https://www.google.com/maps/d/viewer?mid=1kqsztmHaUr5vggpmMGENrauVQXo&ll=48.85977237464566%2C23.401429430278313&z=15

W dniu 17.02.2020 o 08:49, MarioJ napisał:

Gerald, imponujące, ładnie to nam przypominasz.

Myślałem kiedyś o stworzeniu czegoś pomiędzy monografią, a reportażem w formie książki. Opisującej dzieje kurortu od powstania, po ukraińską współczesność, rozmowy z ludźmi, gwarowe określenia miejsc itp itd.

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, MarioJ napisał:

@Gerald gdzieś się wybierasz w przyszłym sezonie na wyprawę ?

Bardzo realnie myślę o Kamczatce w marcu 2021. Wiem że ten wyjazd będzie wymagał ode mnie dużo przygotowań, kompromisów itd. Mam też spory dylemat jak rozplanować tam czas. Nie jestem idealnym narciarzem, nie zjadę z wulkanów. Do pewnego momentu w ogóle zastanawiałem się czy brać tam narty, ale Aerofłot i tak zawsze w zimie ma bezpłatny przewóz nart. Poza tym pustka, nicość tego miejsca.  Ale póki co, jest to w miarę realny pomysł, który chcę zrealizować. Myślałem o tym od wielu lat. Jest takie zdjęcie, które załatwia wszystko i wtedy przestaje się myśleć o tym czy warto, czy nie.

682743967_Kamczatkaniedwied.jpg.733756a1e62df9c3838f71a32c8b3243.jpg

"Kiedy odkładasz wyjazd na Kamczatkę, wiedz, że gdzieś tam smuci się jeden niedźwiedź".

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 months later...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...