Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Finsteraarhorn - czyli Alpy Berneńskie


Rekomendowane odpowiedzi

Finsteraarhorn – najwyższy szczyt Alp Berneńskich (4274 m n.p.m.) oraz trzeci pod względem wybitności szczyt w Alpach. Leży w Szwajcarii, na granicy kantonów Berno i Valais. Jest najwyższym szczytem kantonu Berno i zarazem najwyższym szczytem Alp leżącym poza głównym łańcuchem. W 2001 r. cały masyw Finsteraarhornu wraz z okolicznymi lodowcami został wpisany na listę światowego dziedzictwa. Wierzchołek można zdobyć ze schroniska Finsteraarhornhütte (3048 m). Szczyt otaczają lodowce Fieschergletscher na zachodzie, Unteraargletscher i Oberaargletscher na wschodzie oraz Unterer Grindelwaldgletscher na północy. Północno-wschodni filar góry ma wysokość 1000 metrów.

 

Finsteraarhorn.thumb.JPG.01e434651fd233e86768ec3cf86e7535.JPG

Plan jest następujący - punkt startu to Jungfraujoch (wjeżdża się kolejką za jedyne 107 CHF). Dalej Konkordiahutte (1) tam dwa dni, póżniej Finsteraahornhutte (2) tam też dwa dni w tym jeden wejście na Finsteraarhorn. Dalej Holandiahutte (4) nocleg i zjazd do Blaten. Są też jakieś podwarianty.

Do odjazdu zostało 13 godzin!

 

pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
  • Like 8
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Wujot napisał:

Mam nadzieję, że się uda jeden bądź drugi.

R0010768.thumb.JPG.55e038e7039d5b809844299ece4aa511.JPG

Finsteraarhorn od strony Lodowca Fiescher

 

ciekawy projekt, będę Wam kibicował

Finsteraarhorn  atakowałem latem 2005 roku, niestety załamanie pogody uniemożliwiło wejście na szczyt.

Auto zostawiliśmy na Przełęczy Grimselpass 2165m i podchodzili Lodowcem Oberaargletscher na Oberaarjoh 3223m i dalej Lodowcem Studergletscher przez przełęcz Gemslicke 3335m  i Lodowiec Fieschergletscher do schroniska Finsteraarhornhutte 3048m.

Następnego dnia doszliśmy  lodowcem na Hugisattel ok 4000m. i zabrakło jedynie 250m skalnej grani.

 

Oberaargletscher i przełęcz Oberaarjoch

R0010805.thumb.JPG.ffba69aa6e2d48196498aabe38da3e17.JPG

 

Oberaarjoch

R0010715.thumb.JPG.d002c966dc29a02ea67c7e5afab9aa44.JPG

 

 

Finsteraarhorn widziany z Lodowca Studergletscher

R0010722.thumb.JPG.f8c665d53129721ff6bed7151135d476.JPG

 

trawersowanie Lodowca Studergletscher, z tyłu Oberaarhorn

R0010723.thumb.JPG.8ec9a3e169ad0be0cde3089cb762cc9e.JPG

 

 

widok z przełęczy Gemslicke na Lodowiec Fiescher - w środku Grünhornlicke (przejście na Konkordiaplatz) z prawej Gross Grünhorn,

z lewej Gross Wannenhorn

R0010726.thumb.JPG.1780ddc13e888f18141c031ba5940b9d.JPG

 

 

zejście z przełęczy Gemslicke

R0010731.thumb.JPG.2dbf3df85270d6668ac4e71e32aa11e2.JPG

 

 

Gemslücke widziana z Lodowca Fiescher

R0010740.thumb.JPG.1dac58ef4fe75789ee30562713061066.JPG

 

Finsteraarhorn widziany z Lodowca Fiescher

R0010744.thumb.JPG.5fa125715086fb41764c375271606ee0.JPG

 

czyste i wygodne schronisko Finsteraarhornhütte  

R0010754.thumb.JPG.cae320a9bad1ed8cf80b2131f0c8b2b0.JPG

 

POWODZENIA

 

Edytowane przez Jeeb
  • Like 7
  • Thanks 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim machnę relację (postaram się jakoś sensownie streszczać bo wrażeń wiadro) to dwie małe fotki.

20180509_111447.thumb.jpg.17d69cb9ebd6e2551140ccba5b28e01a.jpg

Dotąd (czyli prawie 4100 m npm doszliśmy (i zjechaliśmy) na nartach. Dalej była wspinaczka granią z prawej. Było nawet zdecydowanie bardziej lufiasto jak na focie. Po niecałych kolejnych dwóch godzinach.

20180509_134714.thumb.jpg.d665a847716f149780045b347ee4f85f.jpg

 

Pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
  • Like 6
  • Thanks 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już pewnie mało kto tutaj zagląda - narty poszły w odstawkę. no cóż trzeba skończyć co się zaczęło. Plan już znacie - zasadniczo go zrealizowaliśmy. Wyjazd miał być tydzień wcześniej ale fatalne warunki spowodowały przesunięcie (to wtedy zamarzło tych 7 narciarzy). Później jeszcze jeden dzień się obsunęło bo nie było miejsc w pierwszym schronisku.

Dzień 0 (4.05)

Wrocław - Interlaken

Wyjechaliśmy z Wro około 6.30. Po 13 godzinach jazdy wylądowaliśmy na campingu w Interlaken. Okolica wprost nieprzyzwoita - jeziora, spora rzeka, potężne góry, wyciągi turystyczne i stada atrakcji. Wycacane wszystko na maksa. Następnego ranka pobudka o 6:00, pakowanko i do pociągu (stacja Interlaken ost). Kupujemy bilet na Top Europa (ok 105 CHF). Wygląda to tak.  

Interlaken.thumb.JPG.ad417ea9a832adc90f124431713172b4.JPG

Po drodze są dwie przesiadki (zaznaczyłem kółkami) - wszystko jest bardzo ładnie zsynchronizowane ale i tak podróż trwa dwie godziny. Trzeba powiedzieć, że już drugi odcinek jest odlotowy - kolejka wije się w ciągłych zakrętach na bardzo stromych odcinka płynnie włącza się napęd na trzecią zębatą szynę. Obok pionowe ściany, pastwiska, domki - bajka. Trzeci fragment podróży przebiega u stóp słynnej ściany Eigera,

20180506_080419.thumb.jpg.fc64ccf5361733da75b74a7566a2b447.jpg

później już tunelem. Po drodze jest przerwa aby obejrzeć z bliska ścianę lodowca (przez okna w ścianie)

20180506_092256.thumb.jpg.450241296f4ca362e95907e20a4c699a.jpg

Przełęcz Jungfraujoch to jest uznana atrakcja turystyczna - Szwajcarzy wypromowali to jako Top of Europe. Już nasz kurs był pełny (stada Azjatów) a w późniejszych godzinach na większość wjazdów nie było wolnych miejsc. Infrastruktura na górze jest bardzo rozbudowana - kolejne "wypełniacze czasu". Co tam było niezbyt nas interesowało - zasuwaliśmy (chyba kilkaset metrów) do miejsca wyjścia na lodowiec. 

Jungfrau-underground-plan-7.jpg

Razem z nami jest pewnie z dwudziestu narciarzy. Naszym celem będzie teraz  Konkordiahutte. W najprostszym wariancie wystarczy zapiąć deski i zjechać pod schronisko. Ale nie jesteśmy od najprostszych wariantów. Nasza droga biegnie przez pobliską górkę Louvitor.

2042366930_Jungfraujoch-Konkordia.thumb.JPG.7d59f6c2cf3aecadcbf4a21ee81f4ee0.JPG


20180506_130238.thumb.jpg.a66587b265a359d814a8408666e07f26.jpg

Zaliczamy w ten sposób trochę pracy na wysokościach. Plecaki w ten pierwszy dzień piekielnie ciążą. Nie mniej "nasz" wariant daje bardzo satysfakcjonujący zjazd. Jest 650 m podejścia i 11 km drogi. Na pierwszy dzień wystarczy. Lądujemy w Konkordii o której później jeszcze opowiem

20180506_171032.thumb.jpg.1eb531b164277e1001db785fbac3cfc2.jpg

20180506_171109.thumb.jpg.d45cf3ba6f4b97e2d459237829d1d459.jpg

Koncepcja

Autorem jest Robert (ekipę przedstawię później). Pierwsze dwa noclegi zaplanowane są w Konkordiahutte. To najniżej położone schronisko w okolicach Jungfraujocha - 2850 m npm. Następne dwa - Finsteraarhornhutte. Ostatnia noc w górach miała być w Holandiahutte. 

To był bardzo fajny plan. Wyznaczają go cztery warunki brzegowe:

- wjazd na Jungfraujoch - zaoszczędza żmudnego podchodzenia długimi dolinami. Można działać od razu w najatrakcyjniejszych partiach. Biorąc pod uwagę, że koszty noclegu to 70 CHF to jazda kolejką nie jest bardzo droga, szczególnie, że zaoszczędza co najmniej dzień.

- aklimatyzacja w Konkordiahutte - dwa dni  na stosunkowo akceptowalnej wysokości powinny nas przygotować dobrze do dalszego chodzenia.

- wejście na Finsteraarhorn (a przynajmniej przełęcz Hugisattel) jako zasadniczy cel wycieczki

- zjazd do Blaten. To nie jest jedyne możliwe rozwiązanie ale ma najmniej wad. Zjazdy w inne doliny są już trudne logistycznie a powrót z Jungfraujoch pozbawia nas blisko dwukilometrowego (vertical) zjazdu. Jakiego narciarza nie zaboli serce?

Plan Roberta miał wystarczającą elastyczność (dwa razy po dwa zdublowane noclegi). Dodatkowo dwa razy szliśmy w miarę na lekko. Zawsze była możliwość awaryjnego powrotu kolejką. Najsłabszym elementem był przerzut z drugiego do trzeciego schroniska bo to jest długa płaska dość droga (ale z dwoma przełęczami). Nuda i patelnia. Za to zaletą było odwiedzenie trzech najatrakcyjniejszych fragmentów Alp Berneńskich i złapanie ogólnej wiedzy o tym terenie. 

Już po wycieczce i po ocenie atrakcyjności poszczególnych miejsc zmieniłbym chyba nieco ten plan. Przerzuciłbym po prostu nocleg z Konkordii do następnego schroniska. W bardziej hardcorowej wersji w ogóle zrezygnował z pierwszego miejsca (choć to jednak 200 m niżej).

Edytowane przez Wujot
  • Like 9
  • Thanks 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Wujot napisał:

piwo tylko 6.

Piwo jest napojem pożywnym i orzeźwiającym, o unikalnych właściwościach smakowych i odżywczych oraz dużej zawartości witamin. Ich źródłem są naturalne składniki użyte do produkcji piwa - słód i chmiel. Związki mineralne i mikroelementy zawarte w piwie obejmują listę około 30 pierwiastków, pochodzących głównie ze słodu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konkordiahutte

Najbliższe i najłatwiej dostępne schronisko z Jungfraujocha. Położone jest 120 m nad lodowcem na skalnym "zębie". Warto powiedzieć, że gdy je budowano do lodowca było tylko 50 m.

gletscherstand.jpg

To obniżenie się poziomu dna doliny jest sporym kłopotem bo trzeba wejść po kilkuset stopniach stalowymi stopniami takimi jak w systemach rusztowań budowlanych. O ile jeszcze podejście w górę jest tylko męczące to w zejściu trzeba zderzyć się ze sporą powietrznością. Podczas opadu, szczególnie marznącego deszczu może być emocjonująco.

treppen-vom-konkordiaplatz.jpg

Za to z tarasu jest fantastyczny widok.

20180506_181112.thumb.jpg.b896706efe3943283b72c1905f9f561f.jpg

Kliknijcie też sobie tutaj. Kamerę nastawiłem na czas naszego pobytu -  przestawiając godziny możecie pooglądać co Was minęło. Samo schronisko jest czyściutkie, mieszkaliśmy w wieloosobowym (chyba 12) - dwie piętrowe nary z równoległymi wąskimi miejscami do spania (na pewno nie dla grubasów). Teraz dwie najważniejsze sprawy. Jedzenie - obiado-kolacje (18:30) nie ma się czego przyczepić, naprawdę obficie i smacznie, ale śniadania... No popatrzcie.20180508_050645.thumb.jpg.f31723ea98f84d86a82da27617147644.jpg 

To jest 5-osobowa porcja. Trochę owsianki, stary (dojrzewający) ser, skromna porcja masła i chleb co byście nie chcieli go jeść. Najlepszy był dżem. Ale świeczka była. Niejadalna.

Druga istotna sprawa to zaplecze sanitarne. Wiedzieliśmy, że w schronisku nie ma często wody - podczas naszego pobytu na szczęście była. Oznaczało to dostępność słabiutko ciurkającego strumienia wody w umywalkach (trzeba było cały czas mocno naciskać sprężynę). Za pomocą mikrofibrowej ściereczki można było się doskonale wymyć. Najbardziej zaszokowały mnie ubikacje - zero wody i praktycznie zero uciążliwego smrodu (czuć było chemię,  chlor) ale jak na taki ruch - mistrzostwo świata. Sama konstrukcja kibli zdumiewająca ale nie jest to znów taki temat na forum.

Ogólnie podsumowując muszę Konkordii wystawić wysoką ocenę jakkolwiek dymanie po tych schodach góra-dół plus śniadania to dwa wyraźne minusy.

Dzień 2

Zaplanowaliśmy efektowną pętlę z łagodnym zacienionym podejściem i zdecydowanie ostrzejszym zjazdem. Naszym celem był Trugberg. Pobudka i "śniadanie" 5:00 - kto to wymyślił??? A tak na poważnie - podczas wiosennych tur, gdy słońce w dzień rozmraża powierzchnię a mróz w nocy ścina chodzi się tak aby ze zjazdem trafić na "puszczające" ale bezpieczne stoki. Oznacza to, że zasadniczo 12-13:00 jest taką dobrą porą do zjazdów (choć oczywiście bardzo zależy to od temperatury, nasłonecznienia i wystawy zbocza). poza tym chodzenie w pełnej lampie jest bardzo męczące.

969482394_Trugberg2dzie.thumb.jpg.73ee523c1ee3dfebc06dcd1ab6e744bc.jpg

Na mapie naniesiona jest nasza trasa - jak widać szlaki w terenie (wytyczone przez narciarzy) całkiem wyraźnie różnią się od tych mapowych. Teraz parę fotek. Pierwsze jest po zejściu po schodach i krótkim zjeździe. Zapomniałem powiedzieć, ze narty, szpej a nawet dodatkową żywność zdeponowaliśmy przy schodach tak aby nie włazić z tym na górę i wychodząc trzeba to wpakować (bez dodatkowego żarcia).

20180507_083937.thumb.jpg.5e92d88bc6d68765bffbdf5c967b001d.jpg

Tutaj jesteśmy już na zboczu Trugberga widać nasze podejście.

20180507_102832.thumb.jpg.36a4b8088d6522e8ff8ac97edf655e5d.jpg

Po kolejnej godzinie jesteśmy już na przełęczy pod szczytem. Wyraźnie wypiętrzają się chmury ale na razie większych powodów do obaw nie widać. 

20180507_115816.thumb.jpg.c73322b074139409dc09f34cbb58752b.jpg

Na przełęczy część ekipy rozsiada się wygodnie, reszta wchodzi na Trugberg. Też mam taki zamiar ale znów mam kłopoty z rakami i na podejściu zatrzymuję się na dłużej i próbuję zrobić z nimi porządek. Tu dygresja - robię to już któryś raz z rzędu. W domu wydaje się dobrze ale podczas chodzenia ultra lekkie (z elastycznym łącznikiem z dyneemy) Leopardy LF wyraźnie nie chcą współpracować dobrze z moimi TLT7. A ponieważ czeka mnie wejście na Finsteraarhorn to nie chciałbym z tak bzdurnego powodu zawracać. Kombinuję pochłonięty rozpracowywaniem o co chodzi, gdy wraca wyraźnie zaniepokojony Robert. Zresztą sam już słyszę - grzmi! Okazuje się, że zasłonięty naszą górą rozbudował się całkiem okazały front burzowy. No dostajemy przyspieszenia. Wizja wspinu w burzy po tych metalowych drabinach nie jest zachęcająca. Tymczasem nawet zjazd robi się wątpliwy bo przychodzi gęsta mgła. Adrenalina nam skacze - myślę nerwowo nad różnymi możliwymi wariantami ale jedno jest pewne - trzeba spieprzać z grani. Na szczęście przychodzi rozjaśnienie i jedziemy! Zjazd jest bardzo fajny bo dość stromy. Część zajmują lawiniska ale ponieważ jest miękko to nawet tam jazda jest łatwa. Na dole oceniamy, że kierunek burzy nie pokrywa się z naszym i minie nas bokiem. Ale niepokój pozostał więc już niezwłocznie kierujemy się do schroniska. Na dole robimy znów skidepot. Jeszcze "ścieżka zdrowia" i lądujemy z piwem (o prozdrowotnych właściwościach) na tarasie. Czekamy na obiadokolację, a w godzinę+ później z bebechami napompowanymi jak balony powoli lądujemy na pryczach z nadzieją na lepszy sen.

Cała trasa to 14 km, 1330 m przewyższenia a ci co szczytowali pewnie stówkę więcej. Całkiem przyzwoicie jak na pierwszy dzień. Teraz jeszcze wizualizacja.

 

1435758961_Trugbergptla.thumb.JPG.817720be4b8782b7c4ca1a1f7027c8af.JPG

Ten zaznaczony odcinek ma ponad kilometr przewyższenia, długość mojego (pokręconego) śladu to około 3 km - widać, że to bardzo sympatyczny fragment do jazdy.

Jakoś nie mam tego na swoich zdjęciach - znalazłem więc w internecie - tu jest lewy (troszkę dłuższy) wariant zjazdu

070-Trugberg-dsd-refugio.jpg

 

Pozdro

Wiesiek

 

Edytowane przez Wujot
  • Like 11
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyłeś fajny temat. Ponieważ nasze zaufanie do Szwajcarów (po dotychczasowych doświadczeniach) wynosiło dokładnie  zero to zabraliśmy ze sobą górę żarcia (szczególnie ja). Jak normalnie mam 100 g szturmżarcia/dzień to tym razem zwiększyłem deputat do 150 g... plus czekolada 100 g. Czyli razem 1000 kcal. Razem 1,6 kg w plecaku! I powiem Ci, mimo szczerego wysiłku, nie szło tego przejeść. Chyba z 0,5 kg zwiozłem na dół.

Ale w schronisku były jak pamiętam jakieś batony do kupienia i prawdę powiedziawszy wystarczyło zabrać więcej "papieru". Po tych doświadczeniach to już nie będę przekraczał wypracowanego deputatu (a nawet go zmniejszę). Na początku to jest spora różnica mieć np 1 kg mniej w plecaku. Szczególnie jak targasz linę.

Pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To też kwestia że trochę różnie się je w trasie w zależności od dnia. Ta wieczorna kolacja ma na to zapewne wpływ i trzyma jeszcze trochę rano.

I też mam że jem zwykle mniej, niż zabieram ze sobą. Z drugiej strony zawsze lepiej mieć jakiś zapasik na tzw. wszelki wypadek.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 3 - Przenosiny pod Finsterarrhorn.

Rozkręcamy się - pobudka o 4:30! Ogłaszamy, że dzień będzie lajtowy (bo Finsterarrhorn czeka) czyli przejście przez przełęcz Grunhornlucke i pewnie lajtowy Wyssnollen. Aby ułatwić relację na początek wizualizacja. 

1351487497_Konkordia-Wyssnolen-finsteraarhornhutte.thumb.JPG.63528721199b5764e9a3735cdbc3c49e.JPG

Zaczynamy zejściem ulubionymi schodami i dociążeniem się. Droga prowadzi na wschód zacienioną o tej porze doliną. mniej więcej w połowie spotykamy pierwszych zjeżdżających narciarzy. Przyglądamy się im uważnie bo sami będziemy najprawdopodobniej pokonywali ten zjazd za dwa dni o tej samej porze. Nie wygląda to zbyt zachęcająco... no ale nie będę się martwił zjazdem za dwa dni. Sprawnie osiągamy przełęcz i... jeszcze raz i...

I szczęka nam opada. Wiedzieliśmy (też ze zdjęć), że Finsteraaarhorn to piękny szczyt ale żeby aż tak? W realu robi to piorunujące wrażenie. Trzy imponujące, do nas skierowane strome żebra, a do tego solidny wierzchołek. No z pewnością nie jest to typowa  bałucha narciarska (a na takich dotąd czterotysięcznikach  narciarsko bywałem)

898853466_20180508_090728v1.thumb.jpg.36f1f5cd9a40d9566054c7d1747146ee.jpg

Ale druga refleksja jest - qurde nie wygląda to łatwo - a wiemy, że to jest ta zdecydowanie łatwiejsza i "przyjaźniejsza" strona góry. Od strony wschodniej jest 1000 m pionowej ściany. No dobra trzeba się przyjrzeć na spokojnie.

1845921788_20180508_090728v2.thumb.jpg.ddca614b1bc1daddaf7b09bdff367a5d.jpg

Pierwsze gdzie jest schronisko. Po poszukiwaniach mamy je - strzałka na dole. Z tej odległości nie możemy rozstrzygnąć czy wyjście na podejście jest od jego lewej czy prawej strony. Mamy wrażenie, że widzimy ścieżkę i tu i tu. Teraz przejście przez żebro - chyba są dwa potencjalne miejsca. Też nie jest to oczywiste. Trzecia strzałka to miejsce gdzie dochodzi się na nartach tu wszystko jest jasne. Grań też nie wygląda oczywiście bo to co widzimy to tylko rzut na płaszczyznę sensora i nie mamy informacji o spadzie prostopadłym do obrazu. Patrząc jednak na odsłonięte żebra w osi szczytu wydaje się, że jest tam stromo a na samej górze bardzo stromo. Oczywiście jak dla narciarza bo dla wspinaczy to tylko ledwie dwójka (nieco trudno). 

No dobra z tej odległości już nic nie wymyślimy pora zająć się dzisiejszym dniem. Na początek mała sesyjka. Przeganiam Roberta w te i wewte.

20180508_090056.thumb.jpg.cb0f4d93475067e050e18052a6698d1c.jpg

20180508_090128.thumb.jpg.d6bd1715511acb510c0920342f45a2e5.jpg

Robert ma wielką ochotę wspiąć się bezpośrednio na Wyssnolen z przełęczy na której jesteśmy. Na wizualizacji z początku tekstu zaznaczyłem to czerwoną linią. Są tam "schody" zrobione przez poprzedników. Nie mamy jednak pełnego przeglądu wejścia a do tego nie wiem czy to przypadkiem jakieś mocne kozaki nie były. W dodatku w żadnych materiałach co je mamy nie ma opisanego tego skrótu. Do tego musielibyśmy włazić z naszymi ciężkimi plecakami. Zwycięża koncepcja pięknego zjazdu na dno lodowca. Zrobienia tam depozytu ze zbędnych gratów i wejścia na Wyssnolen. W ten sposób mam dwa zjazdy zamiast jednego. A w końcu po co łazimy???

Zostawię to bez odpowiedzi.

Na mapce nasza trasa wyglądała tak (Marionen poproś Anię aby Ci palcem ją pokazała).

980780329_Konkordia_Wyssnollen_FinsteraahornHutte3dzie.thumb.jpg.b5f0d9c78355709c64495a5f5c3310c6.jpg

Zjeżdżamy, przepak, foki i w drogę. Ponieważ to już jakieś przedpołudniowe godziny to słońce jest wysoko, wiatru nie ma no i normalnie stajemy się skwarkami na patelni. Na szczęście 200 m wyżej ożywa troszkę ruch powietrza i idzie wytrzymać. Widoki po drodze - do tego wrócę, na razie dymamy na górę, ciągle myślimy, że to koniec a tu szczyt się odsuwa o kolejne podejście. Na końcu lądujemy na "balkoniku" podciętym z trzech stron. I o O'Connor nie kłamał pisząc, że jest to fantastyczny punkt widokowy.  

Tutaj w tle  mamy Schonbuhlhorn

430303438_20180508_124646p.thumb.jpg.bf60e265c67042e44454c3148eec0755.jpg

Tutaj widok na zachód (kierunek z którego przyszliśmy) i koniec "balkoniku".

351140144_20180508_131438p.thumb.jpg.bc23ba224358276f811afd401b921d06.jpg

Z lewej jest taka ścianka.

834559101_20180508_132143p.thumb.jpg.b07416100a66e143f67cca5530d749a6.jpg

Na północy wrażeń dopełniają klify Grunhorna, z Robertem wypatrujemy śladów Kozaków co poszli skrótem i nijak ich nie widzimy. trochę nas to męczy stawiamy parę hipotez ale nic z tego nie wynika.

557769927_20180508_124058p.thumb.jpg.a4025df2ee15ab59627015155a2f3893.jpg

I jeszcze szersza fota z kierunku co przyszliśmy.

2040720520_20180508_133224p.thumb.jpg.15ac05362889098612e423ff16d240a3.jpg

No i jeszcze co powiecie o zjazdach w takich okolicznościach?

231445791_20180508_143201p.thumb.jpg.8c4b1b6f5fff47cfe4974b75d5927545.jpg

1984619401_20180508_142556p.thumb.jpg.7a043f9fa2c4358c2e9f9e22b62c20c9.jpg

421667858_20180508_142411p.thumb.jpg.9914c45090b288c966657a0b86bcd4ca.jpg

1457341192_20180508_143235p.thumb.jpg.bc4ce3e0559c73417ddf55cf344e56bb.jpg

Po zjeździe wrzucamy graty do plecorów, jeszcze podejście i wita nas Finsteraarhornhutte.

20180508_160142.thumb.jpg.0da3c8c130af2fbd4476f8910b51fd9c.jpg

Locus pokazuje 14 km trasy i 1670 m przewyższenia. Wojtek to komentuje

- no taki lajcik to ja lubię!

 

Pozdro

Wiesiek

 

 

Edytowane przez Wujot
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień 4 - wejście na Finsteraarhorn - 4274 m n.p.m.

Niby to nie było najważniejsze ale jednak bardzo chciałem zameldować się tam na górze. To jednak ładnie brzmi - najwyższy szczyt Alp Berneńskich. A poza tym to jest bardzo ładna górka. Dzień (a właściwie noc) znów zaczął się nieprzyzwoicie wcześnie. W zasadzie wszyscy ze schroniska wybywają o tej samej porze.20180509_054117.thumb.jpg.c90574bb951025aa98c7d5b9c6ffb491.jpg 

20180509_055436.thumb.jpg.5063667067b50acb1cf29338ef018cfd.jpg

Ponieważ jest stromo i twardo to zapowiada się dzień pod znakiem harszli (czyli raków do nart). Dobrze to widać na poniższym zdjęciu.

 20180509_064123.thumb.jpg.6b434cc98d916f8a28350687ff4f2a61.jpg

Pniemy się spokojnie, słońce także wędruje w górę. Dochodzimy do żebra co go oglądaliście w poprzednim odcinku. Okazuje się z tej strony dość stromym pagórkiem pokrytym drobnym piargiem skalnym. Narty lądują na garbie.

20180509_084223.thumb.jpg.2b3b2af7e899dafec36017e6165355c8.jpg

Na grzbiecie widzimy nasz minimalny cel (czyli przełęcz Hugisattel).

20180509_084728.thumb.jpg.06b85f9b76829887c95e4bb3bd141f4c.jpg

Po przejściu żebra mam małą przygodę - potrącam kijek a ten leci parę metrów w dól lądując na skalistej wysepce. Pikanterii dodaje fakt, że poniżej (czego nie ma na focie) jest wielka pionowa szczelina. Ekipa wygodnie się rozsiadła, udziela rad i patrzy - wpadnę? nie wpadnę? No po prawdzie to nie jest uczciwe postawienie sprawy, bo nawet asekurację mi zaproponowali. Bez przesady, złażę i odzyskuję co moje - nie będzie mi tu szczelina pluła w twarz! 

20180509_090600.thumb.jpg.23219acd0243e484d3917ba50d46d33c.jpg

Dalej jest strome i twarde pole, trzeba mocno uważać bo łatwo można wylądować w dziurze.

20180509_095754.thumb.jpg.aa8ee17d945730e6074de64191a86837.jpg

Są też potężne lawiniska

20180509_102815.thumb.jpg.8b2a9bba9e775900896a9cee3b5e7a2c.jpg

Wreszcie przełęcz - wyglądamy z respektem na drugą stronę.

20180509_111447.thumb.jpg.c62901b97852f92e094b097060c581e7.jpg

Od dobrych paru chwil zmienia się pogoda, wiatr gna obłoki, momentami mamy regularną mgłę. Na szczyt idziemy w czteroosobowym składzie (jeden z kolegów nie odczuwa potrzeby). Początek jest całkiem sympatyczny.

20180509_122649.thumb.jpg.ac2ccb9a0b1e69cd49db16ebbbb269ae.jpg

20180509_125455.thumb.jpg.d262e9cc5ba2c00ca4048445effb5513.jpg

Z czasem jest dalej sympatycznie, tylko stromieje i w dodatku trzeba dymać grzebieniem.

20180509_125555.thumb.jpg.e2d7056796f28a0c84f1d49221639586.jpg

A co gorsza czasem złazić.

20180509_132642.thumb.jpg.a3ac3a2ba95189a591d72a5632b81264.jpg

jeszcze widok na wschód.20180509_132651.thumb.jpg.d4bb10103761b3cc1426a4e13d6336b8.jpg

Na górze jesteśmy z ostatnią widocznością

20180509_134321.thumb.jpg.34a17e84495db9ed53dc07d30133c497.jpg

20180509_134439.thumb.jpg.6adbc62c67f5b9b019caec4f6f16acc7.jpg

Parę fot

20180509_134518.thumb.jpg.bc8c725961dc181a5e738546ce096f95.jpg

20180509_134714.thumb.jpg.7eb3da5b441463018c7fcffce1358aff.jpg

I pora wracać

20180509_144916.thumb.jpg.e1e99033eef69ec9e5e42f6e3055a439.jpg

Na przełęczy jesteśmy znów w komplecie. Jestem szczęśliwy, że odzyskałem swoje narty, jednak jeżdżenie po górach jest znacznie ciekawsze od łażenia!

20180509_161520.thumb.jpg.74546da7e6bf3bf37541a1daa92fa61f.jpg

Na zakończenie wizualizacja i mapa. Ślad narciarski to ten krótszy.

Finsteraarhorn.thumb.JPG.b8e880f9c7eeae7e397595536f30d96e.JPG

239233681_Finsteraahorn4dzie.thumb.jpg.3de116785ec1cb23aa643030d8e6a2cf.jpg

Przewyższenie (nabite tymi podchodzeniami i schodzeniami) dobiło prawie do 1500 m. Odległość to tylko 8,7 km.

 

Pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
  • Like 9
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, MarioJ napisał:

Czemu nie wybraliście zjazdu na sam dół pomiędzy żebrami a później podejście do schroniska?

To raczej nie jest przypadek, że tego zjazdu nie ma wśród opisanych. Dolna część to jest przełamanie lodowca (co widać na mapie). Przyglądałem się temu z przełęczy i właśnie dół wyglądał problematycznie. Rzuć zresztą okiem na wizualizację (co jest na podstawie letnich zdjęć) i tam to zobaczysz. 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...