Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wyginiemy w 2050 roku


MarioJ

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, MarioJ napisał:

Sposób przechowywania wodoru w aucie, to jest jakiś progress. Kompletne, jeżdżące auto na wodór było produkowane przez Honde w latach 2008-15, model FCX Clarity.

 

To takie proste nie jest - absorber musiałby być zwracany do stacji bo nasycanie wodorem odbywa się w warunkach przemysłowych. W dodatku waży 6x więcej jak paliwo. Wobec tego musiałbyś zorganizować dwa obiegi - zużytego absorbera i tego nasyconego. Oraz zbudować zakłady produkcyjne (gdzieś na obrzeżach miast). Nie wiem jak to wyjdzie energetycznie (jako całość) w dodatku sam wodór nie jest tańszy od węglowodorów. Zysk jest głównie po stronie ekologicznej. 

Ale jeśli mówimy o stronie ekologicznej to może LNG (CNG)? Spalin zero, jest dwutlenek węgla ale znacznie mniej jak w wyższych węglowodorach. Technologia znana, jakaś sieć dystrybucji już jest. Nadzieje na duże złoża metanu też (Japonia i Chiny rozpoczęły półprzemysłową eksploatację klatratów). 

O tym jak bardzo sytuacja jest niejasna świadczą różne równolegle prowadzone projekty w zakresie transportu publicznego. Są elektryki, auta na wodór, LNG, CNG. A tak a propos - transport morski przestawia się właśnie na LNG. 

 

Pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Bumer napisał:

Nie chce mi się liczyć różnych wariantów, ale chyba jeszcze jazda autobusem przy wypełnieniu go w 50 % będzie wymagała zużycia wiekszej ilości energii niz jazda rowerem ze średnia rowerową prędkością. Ale, no właśnie, kiedy jednak dodamy do bilansu parę wodną, może już być nieco inaczej. Nie liczę tu np zwiekszonego zużycia ciepłej wody do mycia itp. 

Pisząc tu chcę zwrócić uwagę, że każdy z nas to taka odrobinka, pyłeczek tej masy która rozrasta się i konsumuje coraz to więcej energii i innych zasobów Ziemi. Zachowanie odrobinki nie ma znaczenia dla tej rosnącej masy. Zachowanie kilkuset tysięcy drobinek także, bo w międzyczasie przybędzie jeszcze więcej tych odrobinek, z tym że bez świadomości ekologicznej i pragnących konsumpcji wszelakich dóbr.  Wśród tych odrobinek są odrobinki sprawujące jakąś władzę i one mają nieco większą możliwość oddziaływania. Z tym, że taka odrobinka o większych możliwościach  nie musi mieć większej świadomości. Taka odrobinka zadecyduje np o budowie trującego czy energochłonnego zakładu. Taka odrobinka która jest np nauczycielem WF, a sprawuje funkcję prezydenta miasta. Są też odrobinki mające wpływ na środowisko porównywalne do ziarenka maku. Taka osoba ubzdura sobie w głowie, że wyprodukuje milion samochodów na prąd. Taka osoba chce dobrze, jednak jej  wiedza w zakresie ochrony środowiska jest niewystarczająca lub błędna. Szczególnie w Polsce, gdzie en el. pochodzi w głównej mierze ze spalania węgla! Nie będę tu kopał leżącego pisząc o sprawności energetycznej np silnika diesla i turbiny produkującej prąd ze spalania węgla, jego przesyłu, sprawności akumulatorów i silników elektrycznych do poruszania się tych "czystych" pojazdów. Aha, może jeszcze jeden aspekt tych elektryków. Trza szybko coś kombinować z bateriami bo gdyby komuś przyszło zastąpić  np. połowę samochodów spalinowych elektrycznymi, to nie wystarczy na Ziemi minerałów do produkcji akumulatorów, czyli baterii!!! 

Sceptycznie patrzę na różne akcje ekologiczne, sceptycznie także na wszystkich tych którzy swym zachowaniem chcą chronić ten świat. Nie znaczy to, że np. słomki do napojów czy plastykowe sztućce użytkuje  codziennie i rzucam je pod nogi. Mam jakąś tam świadomość ekologiczną, choćby z racji wykształcenia i ostatnio wykonywanej funkcji. Cóż, nie widzę jak na razie rzeczywistych skutecznych i powszechnych działań dla ochrony obecnego stanu naszej Ziemi. To kiedyś pier..., czy w 2050 roku, nie wiem. Co wtedy, też nie wiem.

Pamiętam, że w mojej młodości napoje piłem słomkami ze słomy. Tak, ze zwykłej, pachnącej słomy. Komuś to jednak przeszkadzało. 

Cześć

Dzięki Bumer, że zacząłeś pisać jak "człowiek". Zwróć uwagę na ostatnie Twoje zdanie. Zgadzam się w zupełności i pisze o tym od bardzo długiego czasu na forach (tylko narciarskich bo tylko na takich jestem) i zawsze jestem mniej lub bardziej j...... ny.  A to jest właśnie prosty przykład tego, ze wystarczy kijek z drewna a nie z fullerenowego  kompozytu, ze wystarczą  jedne narty zamiast dziesięciu par, że wystarczy jeden samochód zamiast trzech, że wystarczą jedne spodnie narciarskie zamiast pięciu par itd. itp.

 

Mamy cztery kwestie:

 

- ograniczenie procesów i technologii "brudnych" i zastąpienie ich równie wydajnymi i o podobnej energochłonności procesami czystymi

 

- ograniczenie populacji

 

- ograniczenie konsumpcji

 

- zbudowanie wydajnych systemów odzyskiwania i/lub utylizacji

 

I przynajmniej w części z nich możemy sami coś zrobić nie zważając na pana od polityki.

 

Ja mam na przykład teraz taki problem: siedzę w pokoju w pracy w którym jest 7 par nart i 4 pary butów narciarskich. Co z tym zrobić?
Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kwestii słomek to wystarczy z nich w ogóle zrezygnować. Ale słomki to jest pikuś. Wyrzucacie śmieci? Jestem przerażony ile tego produkuję i nie łatwo to zmienić bo nawet jak kupuję sałatki na wagę to i tak dostaję to w plastiku. Tak samo z jakimkolwiek przedmiotem. uważam, że bez rozwiązań systemowych (typu producent płaci ciężką kasę za opakowanie) nie wymusi się zmian w tym zakresie. 

Uważam, że sami możemy zająć się zasadniczo pudrowaniem. Niestety.

 

Pozdro

Wiesiek

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Wujot napisał:

W kwestii słomek to wystarczy z nich w ogóle zrezygnować. Ale słomki to jest pikuś. Wyrzucacie śmieci? Jestem przerażony ile tego produkuję i nie łatwo to zmienić bo nawet jak kupuję sałatki na wagę to i tak dostaję to w plastiku. Tak samo z jakimkolwiek przedmiotem. uważam, że bez rozwiązań systemowych (typu producent płaci ciężką kasę za opakowanie) nie wymusi się zmian w tym zakresie. 

Uważam, że sami możemy zająć się zasadniczo pudrowaniem. Niestety.

 

Pozdro

Wiesiek

Tu niezbędne są rozwiązania systemowe. Świetnym ruchem była kwestia związana z odpłatnością reklamówek. To jest ruch w dobrą stronę. Niestety niektóre rozwiązania są dla mnie po prostu szalone. Zaopatruje się w sklepie osiedlowym gdzie mogę sobie zażyczyć w jaki sposób ma być towar opakowany ale zazwyczaj jest pakowany po prostu w papier makulaturowy. W pobliskim markecie z którego usług tez korzystam np ser z bloku jest krojony i pakowany na styropianowe tacki w porcjach po 100-200 gram i inna forma jest prawie nie do przejścia. Zalecenia tego typu są sieciowe/centralne a motywowane są koniecznością zachowania świeżości produktu.  Te zalecenia wymusza jednak klient, który życzy sobie opakowany ser a nie pakowany na miejscu czy w bloku.

Drugi prosty przykład, którego już zupełnie nie rozumiem. Krojenie chleba na miejscu. Powie mi ktoś o co chodzi?? Czy ludzie już nie mają lub nie umieją w domu korzystać z noża???

To są drobiazgi ale w wielkiej skali wpływają na zbędne zużycie surowców, które ciężko odzyskać lub energii, która idzie w gwizdek. To są drobne sprawy z których korzystamy a nie są nam w ogóle potrzebne do egzystencji i jej nie polepszają w żaden sposób.

Spraw jest w kosztach. Gdyby decydent wiedział, że za każdą tackę wprowadzoną do obiegu będzie musiał zapłacić powiedzmy 50gr i NIE BĘDZIE mógł tego kosztu przerzucić na klienta nie stosowałby takich rozwiązań. ITD.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie skończę pisac o  parze wodnej bo ona ponad dwukrotnie intensywniej przyczynia się do ogrzewania atmosfery. Wiadomo, cykl przemiany /obrotu/ wody w naturze nie trwa tak długo jak  cykl przemiany CO2, ale niczym poza czasem sie nie różni!  Tak samo nie można w kwestiach środowiska pomijać cyklu "obrotu" azotu czy potasu. Moim zdaniem podstawowym błędem niektórych jest "uczepienie" się ino dwutlenku węgla.  Tak jakby chcąc leczyć człowieka uczepić się tylko np. kondycji żołądka nie zwracając uwagi na funkcjonowanie innych organów. 

Koło mojego domu nauczyciel z zaocznym politologiem chcą mi wybudować spalarnię śmieci. Obaj mieszkają poza moim miastem. W ich głowach zrodził się taki pomysł, (mozliwe, że ktoś ich podszedł i naopowiadał jakie to zalety ta spalarnia przyniesie), i w dolinie rzeki zamierzają coś takiego nowoczesnego (w ich mniemaniu) zafundować społeczeństwu. Że nie jest to zgodne z ogólnokrajowymi  i regionalnymi programami odpadowymi, to pikuś. Mają szefa wojewódzkiej instytucji kształtującej nasze lokalne środowisko naturalne , nota bene elektromontera, i jego prawdopodobne poparcie. To, że technologie małych spalarni śmieci nie sprawdziły się na zachodzie nie ma znaczenia. Pozostały te zachodnie technologie i urządzenia, i trzeba to gdzieś sprzedawać. Trafiło to na podatny grunt w mojej okolicy. Tak oto polityka i ci którzy politykami się zwią maja wpływ na środowisko. Zamiast ograniczyć "konsumpcję" wszelkich wysokoenergetycznych  opakowań , (czytaj plastyków", chce się budować instalację która będzie tego plastyku pożądała!  Pal lich jeszcze gdy cała ta instalacja będzie działała poprawnie, ale zawsze występują awarie, choćby aparatury kontrolnej, i w komin idzie wówczas zajzajer trujący nieporównanie gorszy od tego z zakopanego w ziemi . Wiem coś na ten temat bo "zrobiłem" kiedyś spalarnię  odpadów medycznych dla szpitala.

Możemy podejmować różne działania proekologiczne, i każdy mam nadzieję, w mniejszym lub większym stopniu to robi. Brakuje natomiast zdecydowanych działań, choćby eliminacja opakowań plastykowych. Dziś kupując np kartę pamięci dostajemy opakowkę  plastykową jak na buty!  Potrzebna jest także ograniczanie i eliminacja energochłonnych technologii, a nie przenoszenie zakładów z takimi technologiami do krajów o mniejszych wymaganiach  ekologicznych, czy też po prostu tańszych. To samo odnosi się do trujących technologii. Ale co tu mówić, z jednej strony oszczędzamy wodę, kupujemy zmywarki co to w litrze wymyją zastawę, nie patrząc na cały zajzajer zawarty w tabletce do mycia. 

Nie będę dawał już kolejnych przykładów, można tak bez końca. Jedno jest pewne, ludzi to my chyba na Ziemi mamy juz za dużo. To jest chyba najwiekszy problem. Różne teorie spiskowe podają, że niektórzy juz zadbali o ograniczenie populacji, choćby prze szczepienia czy ogłupienie fluorem. W przyszłości nic już nie będzie takie jak było kiedyś i trzeba to sobie uświadomić. 

Kiedyś wybrałem sobie zajęcie na  lata życia, inżynieria środowiska. Wierzcie mi, gdyby tak dało wrócić się w czasie, dziś z pewnością wybrałbym inny zawód. 

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bumer napisał:

Nie skończę pisac o  parze wodnej bo ona ponad dwukrotnie intensywniej przyczynia się do ogrzewania atmosfery. Wiadomo, cykl przemiany /obrotu/ wody w naturze nie trwa tak długo jak  cykl przemiany CO2, ale niczym poza czasem sie nie różni!  Tak samo nie można w kwestiach środowiska pomijać cyklu "obrotu" azotu czy potasu. Moim zdaniem podstawowym błędem niektórych jest "uczepienie" się ino dwutlenku węgla.  Tak jakby chcąc leczyć człowieka uczepić się tylko np. kondycji żołądka nie zwracając uwagi na funkcjonowanie innych organów. 

Wytłumacz to bardziej.

Widać, że skład atmosfery pod względem dwutlenku węgla mocno się zmienił - są wykresy pokazujące ten wzrost. Pewnie podobnie będzie z metanem bo nie bardzo wiem gdzie byłby jego wychwyt (no chyba, że utlenianie przez ozon?). Ale czy zwiększyła się ilość pary wodnej w atmosferze? Zakładam, że od razu wchodzi ona w obieg wody. Wobec tego cząsteczka dwutlenku węgla żyje raczej długo (bo stężenie w atmosferze jest rosnące) a pary wodnej raczej krótko.

Więc jak to jest z tym stężeniem pary wodnej w atmosferze?

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Bumer napisał:

Masz racje, mgła,  para wodna trzyma temperaturę i przy nasłonecznienie podnosi temperaturę,  ale na krótko.  I całe szczęście,  no ale jak wzrośnie w ogóle temperatura w atmosferze to i pary wodnej może być więcej.  To wszystko jest ze sobą powiązane. 

Czyli na razie mamy problem z dwutlenkiem węgla i metanem bo one obrazowo biorąc mogą być rozpałką pod grillem.

W późniejszych scenariuszach wisi miecz w postaci metanu z wiecznej zmarzliny i podwodnych klatratów a na końcu być może ciepła kołderka z pary wodnej. 

Gorąco się robi!

pozdro

Wiesiek

Edytowane przez Wujot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

ograniczenie konsumpcji

To jest podpunkt, który miażdży wszystko. Sądzę, że gdyby przez rok zaprzestać sprzedaży  nowych ubrań, sprzętu domowego, zabawek i gadżetów elektronicznych to nic wielkiego by nam nie groziło. Poza oczywiście gigantycznym krachem ekonomicznym. Samych rzeczy mamy tyle i jest potencjalnie masa używanych do odsprzedaży/wymiany, że pewnie dalibyśmy radę w miarę funkcjonować i przez kilka lat.

 

Cytat

Drugi prosty przykład, którego już zupełnie nie rozumiem. Krojenie chleba na miejscu. Powie mi ktoś o co chodzi?? Czy ludzie już nie mają lub nie umieją w domu korzystać z noża???

Ja nie umiem pokroić cienko chleba czy sera/wędliny. Jeśli za krojenie trzeba będzie dopłacać to i tak kupię krojony.  To, że kroją w sklepie to raczej nie jest strata bo tak musiałbym kupić krajalnicę. No chyba żebym zrezygnował z tradycyjnych kanapek. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, Spiochu napisał:

To jest podpunkt, który miażdży wszystko. Sądzę, że gdyby przez rok zaprzestać sprzedaży  nowych ubrań, sprzętu domowego, zabawek i gadżetów elektronicznych to nic wielkiego by nam nie groziło. Poza oczywiście gigantycznym krachem ekonomicznym. Samych rzeczy mamy tyle i jest potencjalnie masa używanych do odsprzedaży/wymiany, że pewnie dalibyśmy radę w miarę funkcjonować i przez kilka lat.

 

Ja nie umiem pokroić cienko chleba czy sera/wędliny. Jeśli za krojenie trzeba będzie dopłacać to i tak kupię krojony.  To, że kroją w sklepie to raczej nie jest strata bo tak musiałbym kupić krajalnicę. No chyba żebym zrezygnował z tradycyjnych kanapek. 

Cześć

Jak się spotkamy to mogę Ci pokazać jak to się robi a żeby było śmieszniej kroić cienko i to nawet niezbyt ostrym narzędziem nauczył mnie kolega w pierwszej klasie liceum.

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Bumer napisał:

Możemy podejmować różne działania proekologiczne, i każdy mam nadzieję, w mniejszym lub większym stopniu to robi. Brakuje natomiast zdecydowanych działań, choćby eliminacja opakowań plastykowych. Dziś kupując np kartę pamięci dostajemy opakowkę  plastykową jak na buty!  Potrzebna jest także ograniczanie i eliminacja energochłonnych technologii, a nie przenoszenie zakładów z takimi technologiami do krajów o mniejszych wymaganiach  ekologicznych, czy też po prostu tańszych. To samo odnosi się do trujących technologii. Ale co tu mówić, z jednej strony oszczędzamy wodę, kupujemy zmywarki co to w litrze wymyją zastawę, nie patrząc na cały zajzajer zawarty w tabletce do mycia. 

Wołasz i masz.

24 października Parlament Europejski poparł zakaz sprzedaży jednorazowych przedmiotów z plastiku: sztućców, talerzy, pojemników spożywczych itp. Zakaz ma obowiązywać od 2021 r.
Sami możemy to wdrażać od dziś, nie kupując ! 🙂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Jeden kontenerowiec transportujący chińskie produkty do waszej konsumpcji wydziela tyle CO2 co 1/4 europejskich samochodów!

Po co powielasz takie bzdury?

Największy kontenerowiec świata OOCL Hong Kong ma moc silnika  ok. 61 500 kW

Załóżmy że płynie z pełną mocą przez 24h na dobę.

W Polsce są 22 mln samochodów. Załóżmy że tylko 10 mln jeździ.

Załóżmy że każdy jeździ 1h dziennie używając średnio 20kW mocy.  (Takiej mocy potrzeba by jechać w trasie ok. 60-100km/h)

Na samochody przypada zatem dobowe zużycie energii równe:   10 mln * 20 kW *1h  = 200 mln kWh

Kontenerowiec w ciągu doby zużywa 1*61500kW*24h = 1,476 mln kWh

Przy powyższych założeniach. Samochody w Polsce zużywają 130 razy więcej energii niż kontenerowiec. W praktyce różnica będzie jeszcze większa. Polskie samochody nie stanowią też 1/4 europejskiej floty tylko dużo mniej.  Zużycie energii przekłada się na emisję CO2. Kontenerowiec ma raczej wyższą sprawność niż auta więc to tylko pogłębi różnice.

Edytowane przez Spiochu
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś drgnęło. Ależ pozytywny przykład. Cytat:

 

Napraw – nie kupuj Nasze produkty projektowane są tak, żeby służyły przez lata. Jednak w trakcie wypraw wiele może się zdarzyć. Dlatego przy okazji „Black Friday” namawiamy do zrezygnowania z nowych zakupów i zadbania o swój dotychczasowy sprzęt. Do końca miesiąca wyślij nam uszkodzony śpiwór, kurtkę bądź inny produkt Cumulusa, a naprawimy go zupełnie za darmo. Namówiliśmy Cię😊 

UWAGA! Prosimy o wysyłanie tylko wypranych i wysuszonych produktów!

Szczegóły akcji: http://bit.ly/BFCumulusPL

 

 

 

  • Like 2
  • Downvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Bumer napisał:

@Spiochu, kontenerowiec spala mazut i jego silnik (silniki) mają o wiele mniejsza sprawność niz silniki polskich starych samochodów. 

Kolejna bzdura.

Wolnoobrotowe silniki okrętowe mają wyższą sprawność.

 

silniki.thumb.JPG.8751437f8b38c0d07282f598737b61fd.JPG

Źródło:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Silnik_spalinowy_t%C5%82okowy

 

Zresztą nawet jakby sprawność była inna to i tak nic nie wnosi do tematu. Z porównaniem emisji pomyliłeś się nie o 10% a kilkaset razy. Jedyne co pozostało Ci napisać to "sorry przepisałem głupotę bez zastanowienia" 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest raczej oczywiste, że tam gdzie nie trzeba iść na kompromisy z wagą czy wielkością i warunki pracy są ustabilizowane będzie można zbudować silnik maksymalnie oszczędny. Każdy liczy pieniądze a motor, który pracuje bez przerwy tygodniami (a nawet miesiącami) warto wyżyłować (na zużyciu). Z tego powodu mimo, że LPG wymaga kriogenicznej instalacji to wygląda, że to przyszłość napędów okrętowych. 

Szczególnie, że na morzach zaczyna się też wprowadzać normy emisji spalin.

 

Pozdro

Wiesiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o LPG i LNG to ucieszy Cię fakt, ze na Teneryfie, z której wlasnie wróciłem, staje sie on coraz popularniejszy, kiedyś przypływały tankowce a teraz „gazowce”, w wypożyczalnia samochodów zasilanych gazem przybywa, elektryków jest niewiele, a dodam, ze tutaj niemal wszyscy turyści wynajmują samochód! Zmiany postępuje w dobrym kierunku, prąd tradycyjny jest kosmicznie drogi (rachunki po 150-300 euro/mies. sa tutaj standardem), prąd z paneli słonecznych odpowiednio tańszy, wodę podgrzewa sie z dolarów, a ogrzewania po prostu w domach i apartamentach nie ma. Mieszkańcy generalnie od wielu pokoleń żyją w zgodzie z natura, naturaleza jest tutaj wysysana z mlekiem matki, gdyby tak jeszcze turyści z  dużych hoteli przestali z tym obłędem konsumpcji ponad możliwości to było by genialnie. Dzisia przy okazji latania różnymi liniami lotńiczymi i odwiedzańia różnych lotnisk zastanowiło mnie pytanie, dlaczego przy rezerwacji biletu nie ma opcji wyboru czy chce przyprawy, masełko, łyżkę, nóż do posiłku na pokładzie itd. jedno proste pytanie a ile setek milionów dziennie nie wyrzuconych na śmietnik całkiem nowym produktów, a gdyby tak jeszcze za te extra zbędne nieużywane i wyrzucane razem z taca do śmietnika, każdy pasażer miał płacić, a nie zamawiając tego i owego dostawał by rabat, to jestem świecie przekonany, ze ilość wyrzucanych na śmietnik produktów z pokładów samolotów zmiejszylaby sie radykalnie. Wystarczy zapytać! Jakie to banalnie proste w dzisiejszym świecie. Pozdrawiam i podsuwaljcie kolejne pomysły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia ‎19‎.‎11‎.‎2018 o 11:21, Wujot napisał:

Na ten wzrost możemy popatrzeć trochę jak na jazdę w peletonie. Nie możemy zostać z tyłu bo Ci co nas wyprzedzą opanują nowe technologie, i np. kupią lepszy sprzęt  wojskowy. Peleton musiałby zwolnić cały a to jest machina nastawiona na kręcenie. Jakie zresztą byłyby mechanizmy aby potencjalnych "ucieczkowiczów" dyscyplinować? Być może gdyby zrobić badania społeczne to jest pewna część ludzi gotowych na zmianę sposobu życia. Wydaje mi się, że ja do nich należę. Ale wynika to po części pewnie z tego, że i tak wkraczam powoli w czas gdzie trzeba będzie zwolnić. Pytanie jaki jest procent tych co zaakceptowaliby 0%? Jak się czyta (wybacz Bumer) "takich bumerów" co chcieliby wprost przyspieszyć zagładę (po nas tylko potop) to nadziei nie widać.

Fajny filmik edukacyjny. Podstawowa sprawa to ograniczenie emisji CO2 do zera za sprawa odejścia od paliw kopalnych. Inne gazy ,jak azot czy para wodna w globalnym ociepleniu (oprócz metanu w niedalekiej przyszłości) nie maja znaczenia. Gdy tego nie zrobimy do 2050 roku to za 100-150 lat temperatura globu wzrośnie 0 4-8 stopni i Ludzkość niechybnie wyginie. Oczywiście ochrona przyrody, z zaśmiecaniem , smogiem tez jest ważna... o czym wspomina filmik 

 

  • Like 1
  • Downvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, janek57 napisał:

Inne gazy ,jak azot czy para wodna w globalnym ociepleniu (oprócz metanu w niedalekiej przyszłości) nie maja znaczenia. Gdy tego nie zrobimy do 2050 roku to za 100-150 lat temperatura globu wzrośnie 0 4-8 stopni i Ludzkość niechybnie wyginie. Oczywiście ochrona przyrody, walka z zaśmiecaniem , smogiem tez jest ważna... o czym wspomina filmik 

Wzrost ilości Pary wodnej jako dodatnie sprzężenie zwrotne będzie mieć (już ma ) spore znaczenie ,ale  to się dzieje na skutek wzrostu stężenia CO2 w atmosferze ,który emitujemy spalając paliwa kopalne. Filmik trzeba kilka razy obejrzeć to cos trafia do starego łba.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Paaaaanie kochany. A czymż to już tej naszej nieszczęsliwej ludzkości nie straszono ?
To już Bareja zauważył w scenie z filmu "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" - ukazującej stróża w budynku, w ktorym mieszkał dyrektor Krzakowski:

"Paaanie, co tu nie było. I Londyn, i Paryż, i Melburn i Nowyjork. Panie ja zwarjuje"

Teraz jest moda na tzw "globalne ocieplenie" z modnymi naukowcami rzucającymi przecudnej urody złowróżbne teksty - tak samo jak kiedyś modni byli gitowcy z przecudnej urody grypserką.
Ale jeszcze nie tak dawno modna była "dziura ozonowa". Kto sobie byznesa ukręcił ten sobie ukręcił, ale cóż tam jakieś biznesy, skoro nasza matuchna ziemia uratowana !

Jeszcze wczesniej straszono epidemią AIDS.
Panie kochany, co to za tytuły byli. Ze 100 milionów wymrze do 1990 roku a do końca wieku - milyjard.
Nie wiem kto wtedy nazywał się milijon bo za milijony kochał i cierpiał katusze, ale epidemia rozwijała się słabo, licencja się nie przyjęła (tak samo jak u p. Janka w "Brunecie wieczorową porą" również nieodżałowanego Barei.
Mimo, że nawet waginosceptyczne ruchanie szło pełną parą - to trup nie chciał się słać gęsto nigdzie indziej niż w Afryce, ale Afryka dzika, dawno odkryta, wiec tam koncertuje p. Anita Lipnicka - i dlatego też "wszystko się może zdarzyć"

Jeszcze wcześniej straszono czerwonym guzikiem. Że ktoś nadepnie i jebnie bomba. Modne były przydomowe schrony przeciwatomowe - stanowiące odpowiedź na Chruszczowa wymachującemu światu przed nosem rakietami.

A w ogóle wszystko się zaczęło 31 grudnia 999 roku kiedy to niezmiernie skutecznie nastraszono ludzi, że będzie kuniec świata. Bo 1000.
Papież Sylwester II zaczął odprawiać mszę w Watykanie.
I - jak zwykle wczesniej i jak zwykle potem - nic się nie stało.
Być może sam papież był przekonany, że odprawniania nie zakończy.
Zakończył. I wszystko się jak zwykle zakończyło wesołym oberkiem.
Od tego czasu obchodzimy sylwestra. Bawimy się panie prezesie - jak to celnie ujął Lutek Danielak w "Wodzireju" Feliksa Falka.

Jedno dobre z tego straszenia Jest okazja i powód by wypić, zakąsić i postrzelać 
Czegóż chcieć więcej ?"

Znalezione w internecie:).

Edytowane przez tankowiec
  • Like 1
  • Thanks 2
  • Downvote 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno polemizować z takim głupawym tekstem. W kwestii AIDS radzę poczytać bo ma się (niestety) coraz lepiej mimo profilaktyki i leków. Akurat zresztą gdyby wybuchła jakaś gigantyczna pandemia to problemu ocieplenia chyba by nie było...

Ale oczywiście bardzo bym chciałbym aby autor tych wypocin miał rację...

Pozdro

Wiesiek

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nastawienie do „straszonka” być może jest pokłosiem lektury „Wojna o pieniądz”, gdzie autor określił kwoty emisji jako nowy podatek od niczego wymyślony przez Wall Street, przy czym należy rownież dodać, ze autor tego bestsellera jest Chińczykiem i to prawdopodobnie cichym agentem rzadu w Pekinie, który pisze niby naukowe dzieła na potrzeby swoich władz, które nota bene bez nadmiernej emisji CO2 nie mogłyby funkcjońowac na dotychczasowym poziomie. Książka nie powiem, dosyć intrygująca i ciekawa, jednak nie zapominajmy, ze wojna mocarstw trwa w najlepsze już od wielu, wiec starajmy sie więcej myśleć i nie przyjmować dzieł każdego naukowca za prawdę objawioną, bo pierwsze to tylko człowiek, a po drugie to nigdy nie wiesz na czyje zlecenie pisze swoje wypociny.

 

Pozdrawiam i miłego wieczoru.

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...