Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wypadek na nartach


Endrju91

Rekomendowane odpowiedzi

7 minut temu, Maria napisał:

Myśleć i uważać to w ogóle trzeba. M. in. nie jeździć w zbyt bliskiej odległości (5m?!) za kimś mniej sprawnym (czy choćby wolniej jadącym, kto może chce sobie coś przećwiczyć albo odpocząć) nie mając możliwości manewru niezależnie, co ten poprzednik zrobi. Mamy zakładać, że może zrobić wszystko. Wychowano mnie w poszanowaniu pewnych zasad obowiązujących w sporcie (akurat było to żeglarstwo, bardzo stara i dobra szkoła), uważam że nie są mniej ważne niż same umiejętności techniczne. To przede wszystkim odpowiedzialność. Znajduję się w towarzystwie różnych ludzi - mam się zachować tak, żeby zrobić wszystko, by wszyscy byli bezpieczni. Nie ważne, co oni zrobią. Mogą być kursantami - mają prawo do błędu. Mogą być ignorantami, którzy cieszą się że w ogóle coś potrafią - mam przede wszystkim przewidzieć wszystko co mogą zrobić głupiego, łącznie z kardynalnym łamaniem zasad sztuki. Nie ma mnie to wyprowadzać z równowagi. I nie popisywać się, zwłaszcza gdy nie ma do tego okoliczności. 

PS. A z tym sianem czy pustką to lepiej dać sobie spokój. 

Ja jestem takim średniakiem narciarskim. Jeżdżę szybciej od sporej ilości osób, ale też jestem często wyprzedzany. Po prostu nie wyobrażam sobie, że nie spojrzę w bok gdy np chcę dojechać do krawędzi stoku czy przejechać na jego drugą stronę. Zawsze jeśli widzę że ktoś jest z boku powyżej mnie i mój manewr mógłby mu przeszkodzić, czekam aż mnie wyprzedzi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Maria napisał:

Sorry że ja Ci odpowiem, ale nie mogę się powstrzymać. Nie POWINNO SIĘ zajeżdżać drogi, ale nie wszyscy narciarze są na tyle albo sprawni, albo mądrzy, żeby tego uniknąć. Jadąc za kimś innym NALEŻY BEZWZGLĘDNIE brać to pod uwagę. 

Ale ja się z Tobą zgodzę :), to nie podlega dyskusji.

Ja pytam po prostu czy np zmieniając stronę stoku z lewej na prawą, czyli zmieniając tor jazdy nie mamy obowiązku spojrzeć w bok, przepuścić osobę która nadjeżdzającą z tylu z prawej strony. Sytuacja analogiczna jak ze zmianą pasa na drodze - patrzymy w lusterko czy nikt nie jedzie szybciej lewym pasem i dopiero wtedy wykonujemy manewr

Edytowane przez szplukasz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, szplukasz napisał:

Ja jestem takim średniakiem narciarskim. Jeżdżę szybciej od sporej ilości osób, ale też jestem często wyprzedzany. Po prostu nie wyobrażam sobie, że nie spojrzę w bok gdy np chcę dojechać do krawędzi stoku czy przejechać na jego drugą stronę. Zawsze jeśli widzę że ktoś jest z boku powyżej mnie i mój manewr mógłby mu przeszkodzić, czekam aż mnie wyprzedzi.

Bardzo słusznie. Trzeba jednak pamiętać, że większość niekoniecznie tak robi. Ja może przesadzam, ale przeczekuję fluktuacje, kiedy jest więcej osób i swobodnie jeżdżę tylko, kiedy mam pusto wokół... A z wyprzedzaniem wolniejszych zwlekam pewnie stanowczo zbyt długo, nie mając pewności, jaki tor wybiorą za chwilę i nie chcąc ich peszyć przejechaniem zbyt blisko... 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, szplukasz napisał:

Ale ja się z Tobą zgodzę :), to nie podlega dyskusji.

Ja pytam po prostu czy np zmieniając stronę stoku z lewej na prawą, czyli zmieniając tor jazdy nie mamy obowiązku spojrzeć w bok, przepuścić osobę która nadjeżdzającą z tylu z prawej strony. Sytuacja analogiczna jak ze zmianą pasa na drodze - patrzymy w lusterko czy nikt nie jedzie szybciej lewym pasem

Specjalnie napisałam dużymi literami słowa: "powinno się" i "należy bezwzględnie"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitek, a Ty jak polityk w telewizji. Dwa pytania i brak bezpośredniej odpowiedzi heheheh

Szkoda, że ten dekalog narciarski nic nie mówi o rozglądaniu się przy zmianie kierunku jazdy, przepuszczeniu osoby jadącej szybciej na której tor jazdy chcemy wjechać :( Ktoś po prostu może zrozumieć, że jak jest niżej to nie musi na nic i na nikogo uważać.

Edytowane przez szplukasz
  • Downvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, szplukasz napisał:

Mitek, a Ty jak polityk w telewizji. Dwa pytania i brak bezpośredniej odpowiedzi heheheh

Szkoda, że ten dekalog narciarski nic nie mówi o rozglądaniu się przy zmianie kierunku jazdy, przepuszczeniu osoby jadącej szybciej na której tor jazdy chcemy wjechać :( Ktoś po prostu może zrozumieć, że jak jest niżej to nie musi na nic i na nikogo uważać.

A wystarczy przyjąć do wiadomości, że na nartach nie istnieje pojęcie zajechania drogi i od razu życie jest łatwiejsze... 😉

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę ze dyskusja nie ma sensu. Zawsze znajdą się interpretatorzy kodeksu. Kodeks to ogólne zasady do zastosowania. Nie da się szczegółowymi przepisami uregulować ruch na stoku aby przewidzieć wszystkie możliwe występujące sytuacje. Każdy ma rozum, oczy, słuch i zdrowy rozsądek.  Wielu nie bardzo umie z tych przymiotow korzystac, inni są tak przezoni,  że  w ogóle ze stoków nie korzystają. Jak w życiu,  trzeba znaleźć złoty środek,  oczywiście różny dla każdego?  ale tego chyba nie muszę tłumaczyć.  P.S. Z kazdym rokiem boje się na stoku coraz bardziej. Do przerażenia jeszcze daleko ale kto wie?

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, szplukasz napisał:

Mitek, a Ty jak polityk w telewizji. Dwa pytania i brak bezpośredniej odpowiedzi heheheh

Szkoda, że ten dekalog narciarski nic nie mówi o rozglądaniu się przy zmianie kierunku jazdy, przepuszczeniu osoby jadącej szybciej na której tor jazdy chcemy wjechać :( Ktoś po prostu może zrozumieć, że jak jest niżej to nie musi na nic i na nikogo uważać.

Przeczytaj dekalog i interpretację i KONIEC.

Na nartach nie przewiduje się zajechania drogi. Do Ciebie jako nadjeżdżającego z tyłu należy całkowita odpowiedzialność za wykonanie manewrów, wyprzedzania, omijania itd. aby były bezpieczne.

Albo to zaakceptujesz albo nie jeździsz. Rozumiesz?

Każdy normalny narciarz jeżdżący w miarę taktycznie ogląda się, rozgląda, stara się jechać przewidywalnym torem itd. DLA WŁASNEGO BEZPIECZEŃSTWA aby ustrzec się przed takim, którzy nie znają lub olewają zasady zachowania się na stoku.
Całkowity obowiązek za bezpieczeństwo manewru spoczywa na jadącym szybciej, z góry, z tyłu itd.

CZEGOŚ TAKIEGO JAK ZAJECHANIE DROGI NIE MA!

Edytowane przez Mitek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Mitek napisał:

Cześć

Nie masz racji Pawle. Wężyk jest tradycyjną metodą prowadzenia grupy wypracowaną przez lata. Grupa jest widoczna z daleka, jej tor jazdy przewidywalny, ślad symetryczny. Stosowany jest zawsze i ... powinien być stosowany nie tylko w grupach "za instruktorem" ale również w grupach czy grupach towarzyskich. Zwróć uwagę na bardzo częsty i karygodny zwyczaj ruszania grupy "ławą" po zejściu z wyciągu i ustaleniu np. gdzie jedziemy.

Inną sprawą jest - i tu masz rację - umiejętność wyboru toru jazdy przez prowadzącego. Pamiętaj jednak jak MUSI myśleć prowadzący. On nie jedzie dla siebie ale jedzie tak jak pozwala zaniżona nieco przeciętna umiejętności grupy. Musi wykonywać skręt uwzględniając osobę, która często znajduje się 150-200 metrów za nim, dostosować miejsce ewolucji do umiejętności  jadących za nim, często nienaturalnie zacieśnić lub poszerzyć aby prędkość po skręcie (bo zawsze kolejna osoba z grupy tnie skręt bardziej) nie była zbyt wielka itd. Popatrz jak wygląda tor jazdy narciarza średnio zaawansowanego - on czeka ze skrętem, wiąże się to dla niego z obciążeniem psychicznym decyzją a nie jest odruchem - tak jak dla Ciebie.

Grupa jest uciążliwością dla innych a jej prowadzenie wiąże się z dużą odpowiedzialnością, która - czy chcemy czy nie chcemy - jest w pewnej części przekładna na innych lepszych/szybszych narciarzy. Na stoku nigdy nie jesteś przecież sam. Prowadząc grupę praktycznie nie da się uniknąć kolizyjności z wolnością wyboru innych użytkowników stoku i z pewnością nie wszyscy instruktorzy potrafią to robić idealnie. Być może - jeżeli to jest rażące - należy zwrócić uwagę albo... zaproponować pomoc w pokonaniu trudniejszego docinka??

Pozdrowienia serdeczne

 

 

Prawie wszystko sie zgadza, z tym małym wyjątkiem, ze ja na nikogo nie krzyczę na stoku, zatrzymałem się i widząc takiego oseska samotnie błąkającego sie po stoku, zacząłem szukać opiekunów, a ze stali bezpiecznie z boku ( w przeciwnienstwoe do swojej pociechy) kilka, może kilkanaście metrów wyżej filmując „postępy” dzieciaka, to znalazłem ich po chwili i zanim zapytałem dlaczego nikt nie asekuruje takiego małego dziecka, już zaczęli przepraszać za swój genialny pomysł, zreszta przy tak dużej liczbie „ingeligentnych inaczej” obsługa zamknęła ta trasę jakieś 15 min. Pózniej, pozostawiając tylko łatwa czerwona i niebieską, co do weżyków to akurat uważam, ze są dobra forma nauki, sa widoczne z daleka, chyba ze kurs organizuje amator. Kolejna kwestia, to pytanie skąd przyszło ci do głowy, ze na kogokolwiek nakrzyczalem lub co gorsza kazałem mu wyp..., to nie moje dziecko, jednak mam prawo wyrazić swoją opinie na temat idiotycznych zachowań pewnej grupy opiekunów małych dzieci, tu na forum, na stoku na nikogo nie krzyczę, choć wielu należał by sie porządny ochrzan. Ideą postu było nakreślenie, ze na stoku każdy musi uważać, bez względu na to gdzie sie znajduje i co mówi dekalog narciarza, kropka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Sariensis napisał:

Prawie wszystko sie zgadza, z tym małym wyjątkiem, ze ja na nikogo nie krzyczę na stoku, zatrzymałem się i widząc takiego oseska samotnie błąkającego sie po stoku, zacząłem szukać opiekunów, a ze stali bezpiecznie z boku ( w przeciwnienstwoe do swojej pociechy) kilka, może kilkanaście metrów wyżej filmując „postępy” dzieciaka, to znalazłem ich po chwili i zanim zapytałem dlaczego nikt nie asekuruje takiego małego dziecka, już zaczęli przepraszać za swój genialny pomysł, zreszta przy tak dużej liczbie „ingeligentnych inaczej” obsługa zamknęła ta trasę jakieś 15 min. Pózniej, pozostawiając tylko łatwa czerwona i niebieską, co do weżyków to akurat uważam, ze są dobra forma nauki, sa widoczne z daleka, chyba ze kurs organizuje amator. Kolejna kwestia, to pytanie skąd przyszło ci do głowy, ze na kogokolwiek nakrzyczalem lub co gorsza kazałem mu wyp..., to nie moje dziecko, jednak mam prawo wyrazić swoją opinie na temat idiotycznych zachowań pewnej grupy opiekunów małych dzieci, tu na forum, na stoku na nikogo nie krzyczę, choć wielu należał by sie porządny ochrzan. Ideą postu było nakreślenie, ze na stoku każdy musi uważać, bez względu na to gdzie sie znajduje i co mówi dekalog narciarza, kropka.

Cześc

No to Ci kolego nie wyszło wprowadzanie idei w życie ale dobrze, że zaczynasz pisać jak człowiek - wiara w ludzi wraca, choć powoli.

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, szplukasz napisał:

To co to jest? Czerwony nie zajeżdża drogi zielonemu?

 

Zajechanie.JPG

Cześć

Tutaj nie ma nawet kursu kolizyjnego tak na dobrą sprawę ale oznacz na krzywych pozycje narciarzy w czasie. W każdy razie jeżeli narciarz zielony jedzie szybciej to przez dłuższy czas zbliżał się do czerwonego i powinien kontrolować jego tor i złamać swój gdy widzi, że tamten wydłuża skręt. Jeżeli natomiast ostatni skręt obu narciarzy nastąpił w tym samym momencie to narciarz czerwony stał się narciarzem będącym z tyłu i on ma obowiązek kontrolować jadącego przed nim. Sytuacja dość oczywista.

Jeżeli czarna linia to linia czasu to narciarze jechali równolegle i w tym momencie po wykonaniu manewru przemiennie mieli możliwość śledzenia się nawzajem (w zależności od halsu) i jeden z nich (zakładając, że początek schematu to miejsce startu - zielony) powinien zwolnić lub poczekać aby uniknąć jazdy równoczesnej.

W praktyce jeżeli narciarz zielony jedzie szybciej sytuacja praktycznie nie ma prawa się zdarzyć chyba, że narciarz zielony będzie jechał w zbyt malej odległości od czerwonego aby zareagować skutecznie na jego dowolny manewr a to już złamanie i pierwszej i drugiej i trzeciej zasady dekalogu.

 

 

 

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Mitek napisał:

Cześc

No to Ci kolego nie wyszło wprowadzanie idei w życie ale dobrze, że zaczynasz pisać jak człowiek - wiara w ludzi wraca, choć powoli.

Pozdro

Po raz kolejny sie mylisz, wyszło idealnie, przeczytaj posty poniżej mojego uważnie, to zobaczysz, ze mój plan po raz kolejny został zrealizowany, a jeśli chodzi o pisanie jak człowiek, to wydaje mi sie, ze bezpodstawne obrażanie forumowiczów nie jest godne, jak to określasz, człowieka, a tym bardziej uważającego sie za inteligentnego człowieka,  moim skromnym zdaniem, takich słów używa raczej plebs lub sa to co najwyżej „mądrości” zaczerpnięte z osiedlowych barów, ale byc może sie  mylę i w ostatnich latach hamstwo stało sie normą.

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Sariensis napisał:

Po raz kolejny sie mylisz, wyszło idealnie, przeczytaj posty poniżej mojego uważnie, to zobaczysz, ze mój plan po raz kolejny został zrealizowany, a jeśli chodzi o pisanie jak człowiek, to wydaje mi sie, ze bezpodstawne obrażanie forumowiczów nie jest godne, jak to określasz, człowieka, a tym bardziej uważającego sie za inteligentnego człowieka,  moim skromnym zdaniem, takich słów używa raczej plebs lub sa to co najwyżej „mądrości” zaczerpnięte z osiedlowych barów, ale byc może sie  mylę i w ostatnich latach hamstwo stało sie normą.

Twoje plany,twoja sprawa. Dobudowywanie ideologii aby ratować sytuację i reputację słabe ale starania doceniam. A co do pisania o "hamstwie", inteligencji itd.... aby przekaz był chociaż trochę wiarygodny musi być pisany w miarę poprawnie. Tak mi "sie" wydaje. W dzisiejszych czasach to proste.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mitku nie rozważaj tego pod kątem co może  zrobić narciarz zielony. Ja to wszysto wiem :)

Założenie jest takie że jadą podobną prędkością. Zielony robi swój ostatni skręt przez co wytaca prędkość, czerwony jest w połowie ostatniej prostej (zgodnie z rysuniem sa cały czas na podobnej wysokosci). Czerwony powinien zrobić skręt, ale nie robi i się rozpędza dalej - zauważa znajomego i bez patrzenia w prawo dojeżdża do krawedzi stoku.  Zajechał zielonemu czy nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, szplukasz napisał:

Mitku nie rozważaj tego pod kątem co może  zrobić narciarz zielony. Ja to wszysto wiem :)

Założenie jest takie że jadą podobną prędkością. Zielony robi swój ostatni skręt przez co wytaca prędkość, czerwony jest w połowie ostatniej prostej (zgodnie z rysuniem sa cały czas na podobnej wysokosci). Czerwony powinien zrobić skręt, ale nie robi i się rozpędza dalej - zauważa znajomego i bez patrzenia w prawo dojeżdża do krawedzi stoku.  Zajechał zielonemu czy nie?

Nie wiesz skoro w ogóle zadajesz takie pytania. Podobno narciarz jadący wolniej/niżej miał twoim zdaniem "zajechać" drogę jadącemu szybciej. gdzie tu miejsce nz założeni o równej/podobnej prędkości.

Wkręcasz mnie - czego nie znoszę - albo nie masz absolutnie pojęcia o realiach i taktyce jazdy na stoku.

 

 

Edytowane przez Mitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie ja napisałem, że narciarz jadący wolniej zajeżdża drogę? Jeszcze raz od początku, dodałem kierunek jazdy:

 

Zajechanie.thumb.JPG.f5ed138fed81cc40828fc89abf34d2ad.JPG

 

1. Na początku zielony i czerwony jadą z podobną prędkością (możesz też przyjąć że czerwony jedzie trochę szybciej). Zielony prawą stroną stoku a czerwony lewą

2. Wszystko jest ok do czasu gdy zielony robi swój ostatni skręt w prawo przez co wytraca prędkość. W tej samej chwili czerwony jest w połowie ostatniej prostej (zgodnie z rysunkiem są cały czas na podobnej wysokości). Czerwony powinien zrobić skręt, ale nie robi tego i zwiększa prędkość (bo nie wykonał skrętu)

3. Czerwony jadąc szybciej zajeżdża drogę zielonemu

 

Czego tu nie rozumiesz? Dla mnie sprawa jest jasna, czerwony jeśli chce dojechać do prawej krawędzi stoku powinien zwolnić i przepuścić zielonego narciarza,

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, szplukasz napisał:

Gdzie ja napisałem, że narciarz jadący wolniej zajeżdża drogę? Jeszcze raz od początku, dodałem kierunek jazdy:

 

......

1. Na początku zielony i czerwony jadą z podobną prędkością (możesz też przyjąć że czerwony jedzie trochę szybciej). Zielony prawą stroną stoku a czerwony lewą

2. Wszystko jest ok do czasu gdy zielony robi swój ostatni skręt w prawo przez co wytraca prędkość. W tej samej chwili czerwony jest w połowie ostatniej prostej (zgodnie z rysunkiem są cały czas na podobnej wysokości). Czerwony powinien zrobić skręt, ale nie robi tego i zwiększa prędkość (bo nie wykonał skrętu)

3. Czerwony jadąc szybciej zajeżdża drogę zielonemu

 

Czego tu nie rozumiesz? Dla mnie sprawa jest jasna, czerwony jeśli chce dojechać do prawej krawędzi stoku powinien zwolnić i przepuścić zielonego narciarza,

 

A ja ci piszę po raz ostatni:

1. Jeżeli obaj jadą podobna prędkością na tej samej wysokości to obaj robią błąd taktyczny a dalsze reperkusje są tylko wynikiem tego błędu.

2. Zielony jadąc widzi czerwonego, który już zrobił skręt a więc decyzja o zrobieniu skrętu przez niego jest kolejnym błędem. Czyli to zielony doprowadza do kursu kolizyjnego z nie czerwony. Rozumiesz. Jeżeli natomiast zielony jechał na tyle szybko, że czerwony był za nim to utrata prędkości przez zielonego musi być bardzo znaczna a  w związku z tym (a zakładasz, że czerwony przyspiesza) sytuacja jest niemożliwa do realizacji w praktyce.

Jeżeli jednak taka sytuacja zajdzie to czerwony w momencie wykonania przez zielonego ostatniego skrętu znajduje się za nim a więc z tyłu i zastosowanie ma trzecia zasada dekalogu. Nie wiem w czym masz problem?

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się już poddaje. Ciężko odpowiedzieć tak lub nie, lepiej pisać kolejne wywody.

Wg Ciebie i dekalogu będąc przed / niżej mogę bezkarnie zajeżdżać drogę innym narciarzom, wjeżdżać w ich tor jazdy i nagle się zatrzymywać bo oni przecież mogą skręcić, zahamować lub w ogóle zejść ze stoku. No po prostu genialnie.

Przenieśmy ten Twój dekalog na polskie drogi to zlikwiduje wypadki. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ferdek321, ale ja mówię właśnie o takim celowym zajechaniu lub sytuacji gdy czerwony zrobi taki manewr nagle, niespodziewanie bo np zobaczył kogoś znajomego przy krawędzi stoku i chce do niego za wszelką cenę dojechać.

Dekalog to zasady które są sensowne do czasu kiedy pojawi się taki kamikadze.

Edytowane przez szplukasz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...