Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Wypadek na nartach


Endrju91

Rekomendowane odpowiedzi

39 minut temu, szplukasz napisał:

Ja wolę się obrócić i skontrolować czy ktoś nie zrobi mi z tyłka garażu :)

Jeśli nie stanowi to dla Ciebie problemu to działasz w zgodzie z zasadą ograniczonego zaufania. Natomiast osoba, dla której jest to problemem niech tego nie robi, bo może to przynieść więcej szkód niż pożytku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 8.01.2019 o 14:47, szplukasz napisał:

Nie rozumiesz mnie do końca, nie mam zamiaru dyskutować z dekalogiem bo jego postulaty są prawidłowe i powinny być respektowane. Uważam jednak, że mogłyby się w nim znaleźć zalecenia co do gwałtownej zmiany kierunku bez upewnienia się czy nie spowodujemy takim manewrem zagrożenia. Wymuszenie nagłego hamowania, czy nagłej zmiany kierunku na narciarzu jadącym z góry powoduje zagrożenie. Niekoniecznie ten kto porusza się za nami na sąsiedniej części stoku jest wytrawnym narciarzem i jest w stanie zareagować na wszystkie niespodzianki na stoku.

Drzewa nie zmieniają kierunku jazdy i gratuluje porównania narciarzy do drzew.

Mitek już to wyjaśnił, ja tu jeszcze  dopiszę aspekt od strony psychologicznej. Czym ktoś jeździ lepiej (zazwyczaj szybciej) tym ma lepszą podzielność uwagi i więcej widzi przed sobą. To Ty jadący szybciej jesteś ODPOWIEDZIALNY za bezpieczeństwo mijanych koleżanek i kolegów. To TY masz mieć taki bufor bezpieczeństwa(odległości) od tych  "nieprzewidywalnych" słabszych narciarzy. Ten jadący niżej - jeżeli jedzie wolniej od Ciebie to zazwyczaj jest to ten słabiej jeżdżący, którego cała uwaga jest pochłonięta, aby się utrzymać "na powierzchni" więc nie oczekuj od niego, że będzie jechał jakoś tak przewidywalnie i myślał o tych wyżej. Przez to że jedzie dużo słabiej to u niego właśnie, występuje efekt "tunelowania" który to skutecznie ogranicza mu pole widzenia. Za to TY masz swobodę oceny sytuacji przed sobą i to TY świadomie(mam nadzieję) decydujesz o marginesie bezpieczeństwa. 

Oczywiście zawsze może się znaleźć "mistrz" który jedzie szybciej niż jest w stanie dobrze nad tym panować. Dla takiego "mistrza" wszyscy przed nim robią ruchy nieprzewidywalne i powinni się usuwać, bo sam ma z tym problem. U takiego szybko jadącego "mistrza" efekt tunelowy oczywiście się też pojawi i oczywiście głównie to ON będzie tym głównym zagrożeniem dla innych i oczywiście nie zdaje sobie z tego sprawy. I dlatego to ON wyzywa innych - tych wolniejszych, że nie umieją jeździć.  Przy tempie w jakim jedzie ten szybszy, to ci niżej bardzo często są prawie że stojącym punktem, stąd też moje porównanie do drzew. Różnica jest taka, że szybki narciarz omija odruchowo drzewa - bo jakoś tak "podświadomie":;) wie, czym by się to dla niego skończyło, za to "bliskie" spotkanie ze słabiej jeżdżącym takich odruchów nie wywołuje. Nie ma zupełnie świadomości że dla tego stojącego czy wolno jadącego to ON jest tym groźnym  pociskiem który niszczy wszystko co spotka na swojej drodze. Moja żona do dzisiaj ma problem z naderwanym wiązadłem bocznym, bo "mistrz" jechał z góry i musiał nas stojących trafić. Oczywiście my byliśmy winni "bo nie umieliśmy jeździć". 

Efekt Dunninga-Krugera – zjawisko psychologiczne polegające na tym, że osoby niewykwalifikowane w jakiejś dziedzinie życia mają tendencję do przeceniania swoich umiejętności w tej dziedzinie, podczas gdy osoby wysoko wykwalifikowane mają tendencję do zaniżania oceny swoich umiejętności[1].

Zjawisko to zostało opisane i udokumentowane przez Justina Krugera i Davida Dunninga z Uniwersytetu Cornella[2].

Kruger i Dunning zwrócili uwagę na liczne wcześniejsze badania, które zdają się sugerować, że w przypadku zdolności tak różnorodnych jak obsługa pojazdów mechanicznych, gra w szachy czy tenisa, „ignorancja częściej jest przyczyną pewności siebie, niż wiedza” (jak to ujął Charles Darwin). Postawili oni hipotezę, że w przypadku zdolności, którą każdy może posiąść w większym lub mniejszym stopniu, osoby niekompetentne:

1.   nie dostrzegają swojego niskiego poziomu zdolności,

2.   nie potrafią prawidłowo ocenić poziomu zdolności u siebie,

3.   nie potrafią prawidłowo ocenić poziomu zdolności u innych,

4.   rozpoznają i uznają swój niski poziom zdolności dopiero po odpowiednim treningu danej umiejętności

Wpływ Efektu Dunninga-Krugera na samoocenę

Dlaczego ludzie świetnie przygotowani – eksperci – uważają, że wcale nie dokonują czegoś spektakularnego? Z dwóch powodów.

Po pierwsze – ponieważ uważają, że skoro dla nich coś było łatwe, to prawdopodobnie będzie łatwe również dla innych, więc nie dokonali niczego niesamowitego.

Poza tym, jest jeszcze drugi element – jeżeli znamy się na jakiejś dziedzinie, to zdajemy sobie sprawę coraz mocniej z tego, jak wiele w danej dziedzinie jeszcze nie wiemy (to osobne zjawisko, które znamy pod nazwą Klątwy Wiedzy).

A to drastycznie obniża poczucie pewności siebie. Co prowadzi do takiej a nie innej oceny, zaniżonej oceny, swoich umiejętności. Z kolei osoby, które się na czymś nie znają – nie dostają takiej informacji zwrotnej. W związku z tym tkwią w niewiedzy.

  • Like 7
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Zibi28 napisał:

Mitek już to wyjaśnił, ja tu jeszcze  dopiszę aspekt od strony psychologicznej. Czym ktoś jeździ lepiej (zazwyczaj szybciej) tym ma lepszą podzielność uwagi i więcej widzi przed sobą. To Ty jadący szybciej jesteś ODPOWIEDZIALNY za bezpieczeństwo mijanych koleżanek i kolegów. To TY masz mieć taki bufor bezpieczeństwa(odległości) od tych  "nieprzewidywalnych" słabszych narciarzy. Ten jadący niżej - jeżeli jedzie wolniej od Ciebie to zazwyczaj jest to ten słabiej jeżdżący, którego cała uwaga jest pochłonięta, aby się utrzymać "na powierzchni" więc nie oczekuj od niego, że będzie jechał jakoś tak przewidywalnie i myślał o tych wyżej. Przez to że jedzie dużo słabiej to u niego właśnie, występuje efekt "tunelowania" który to skutecznie ogranicza mu pole widzenia. Za to TY masz swobodę oceny sytuacji przed sobą i to TY świadomie(mam nadzieję) decydujesz o marginesie bezpieczeństwa. 

Oczywiście zawsze może się znaleźć "mistrz" który jedzie szybciej niż jest w stanie dobrze nad tym panować. Dla takiego "mistrza" wszyscy przed nim robią ruchy nieprzewidywalne i powinni się usuwać, bo sam ma z tym problem. U takiego szybko jadącego "mistrza" efekt tunelowy oczywiście się też pojawi i oczywiście głównie to ON będzie tym głównym zagrożeniem dla innych i oczywiście nie zdaje sobie z tego sprawy. I dlatego to ON wyzywa innych - tych wolniejszych, że nie umieją jeździć.  Przy tempie w jakim jedzie ten szybszy, to ci niżej bardzo często są prawie że stojącym punktem, stąd też moje porównanie do drzew. Różnica jest taka, że szybki narciarz omija odruchowo drzewa - bo jakoś tak "podświadomie":;) wie, czym by się to dla niego skończyło, za to "bliskie" spotkanie ze słabiej jeżdżącym takich odruchów nie wywołuje. Nie ma zupełnie świadomości że dla tego stojącego czy wolno jadącego to ON jest tym groźnym  pociskiem który niszczy wszystko co spotka na swojej drodze. Moja żona do dzisiaj ma problem z naderwanym wiązadłem bocznym, bo "mistrz" jechał z góry i musiał nas stojących trafić. Oczywiście my byliśmy winni "bo nie umieliśmy jeździć". 

Efekt Dunninga-Krugera – zjawisko psychologiczne polegające na tym, że osoby niewykwalifikowane w jakiejś dziedzinie życia mają tendencję do przeceniania swoich umiejętności w tej dziedzinie, podczas gdy osoby wysoko wykwalifikowane mają tendencję do zaniżania oceny swoich umiejętności[1].

Zjawisko to zostało opisane i udokumentowane przez Justina Krugera i Davida Dunninga z Uniwersytetu Cornella[2].

Kruger i Dunning zwrócili uwagę na liczne wcześniejsze badania, które zdają się sugerować, że w przypadku zdolności tak różnorodnych jak obsługa pojazdów mechanicznych, gra w szachy czy tenisa, „ignorancja częściej jest przyczyną pewności siebie, niż wiedza” (jak to ujął Charles Darwin). Postawili oni hipotezę, że w przypadku zdolności, którą każdy może posiąść w większym lub mniejszym stopniu, osoby niekompetentne:

1.   nie dostrzegają swojego niskiego poziomu zdolności,

2.   nie potrafią prawidłowo ocenić poziomu zdolności u siebie,

3.   nie potrafią prawidłowo ocenić poziomu zdolności u innych,

4.   rozpoznają i uznają swój niski poziom zdolności dopiero po odpowiednim treningu danej umiejętności

Wpływ Efektu Dunninga-Krugera na samoocenę

Dlaczego ludzie świetnie przygotowani – eksperci – uważają, że wcale nie dokonują czegoś spektakularnego? Z dwóch powodów.

Po pierwsze – ponieważ uważają, że skoro dla nich coś było łatwe, to prawdopodobnie będzie łatwe również dla innych, więc nie dokonali niczego niesamowitego.

Poza tym, jest jeszcze drugi element – jeżeli znamy się na jakiejś dziedzinie, to zdajemy sobie sprawę coraz mocniej z tego, jak wiele w danej dziedzinie jeszcze nie wiemy (to osobne zjawisko, które znamy pod nazwą Klątwy Wiedzy).

A to drastycznie obniża poczucie pewności siebie. Co prowadzi do takiej a nie innej oceny, zaniżonej oceny, swoich umiejętności. Z kolei osoby, które się na czymś nie znają – nie dostają takiej informacji zwrotnej. W związku z tym tkwią w niewiedzy.

Cześć

Jeden z lepszych postów jaki przeczytałem na forach narciarskich odkąd na nich (tylko na takich) jestem, czyli od 2007 roku. WIELKI SZACUN!!!

Mogę tylko dodać na podstawie wielu lat jazdy i wielu lat szkolenia, że idealnie sprawdza się w praktyce. Najwyższą samoocenę miałem mniej więcej w wieku 19-20 lat będąc już ukształtowanym narciarzem (regularna jazda od 5 roku życia. Wtedy też pojechałem na kurs PI i moja samoocena spadła drastycznie. Choć zdałem jako jeden z najlepszych zrozumiałem, ze praktycznie nic o narciarstwie nie wiem, moja technika to zlepek przypadkowych ruchów a zdecydowanie więcej zawdzięczam sprawności ogólnej, sile i fartowi niż realnym umiejętnościom. A później poznałem ludzi, którzy rzeczywiście jeżdżą, pojechałem na kurs Instruktorski i parę innych i... choć przekroczyłem wiele barier i sporo się nauczyłem to moja samoocena ciągle spada.

Narciarstwo to sport przestrzeni, podobnie jak wspinanie czy sporty wodne. Wszystkie polegają na interakcji ze środowiskiem, z którym nie wygrasz choćby nie wiem co, możesz jedynie przetrwać zabierając wspomnienia. Jeżeli dostatecznie szybko nie nabierzesz pokory i dystansu do swoich umiejętności i możliwości to prędzej czy później skończysz w szpitalu lub kostnicy.

Taka prawda.

Czy szanowny Admin mógłby wyróżnić ten post albo gdzieś go przypiąć aby był łatwo dostępny i z jakimś nośnym tytułem?

Edytowane przez Mitek
  • Like 3
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko ładnie,pięknie. Sam stosuje się do dekalogu, zwracam uwagę na innych i czasami przeklinam pod nosem,że nie mogę sobie poszaleć, no cóż bywa. Cały dekalog jest jak najbardziej ok, ale mam wrażenie,że został napisany przed erą snowbordzistów....Zdarzyło mi się w takiego wjechać (siedziała sobie grupka 3 osób na środku stoku za załamaniem trasy) . To według mnie pierwsza i główna wada ,,parapeciarzy,, gdzie się wywali tam siedzi przez 5 min. 😁 Druga chyba równie niebezpieczna, snowbordzista w deskę jest wpięty w taki sposób,że skręcając  w ,,dupestronę,, nie ma żadnej widoczności do tyłu, dodatkowo w ich przypadku nie ma mowy o przewidywalnej trasie przejazdu,90% snowbordzistów walczy o ustanie na desce, każdy skręt takiego delikwenta jest nieprzewidywalny, ba zdarzają się sytuację,że taki wyskoczy na trasę gdzieś z krzaków. Na nartach mam swój 30 sezon i z doświadczenia widzę,że groźne sytuację w większości zdarzają się ze snowbordzistami, 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, pasazer85 napisał:

Wszystko ładnie,pięknie. Sam stosuje się do dekalogu, zwracam uwagę na innych i czasami przeklinam pod nosem,że nie mogę sobie poszaleć, no cóż bywa. Cały dekalog jest jak najbardziej ok, ale mam wrażenie,że został napisany przed erą snowbordzistów....Zdarzyło mi się w takiego wjechać (siedziała sobie grupka 3 osób na środku stoku za załamaniem trasy) . To według mnie pierwsza i główna wada ,,parapeciarzy,, gdzie się wywali tam siedzi przez 5 min. 😁 Druga chyba równie niebezpieczna, snowbordzista w deskę jest wpięty w taki sposób,że skręcając  w ,,dupestronę,, nie ma żadnej widoczności do tyłu, dodatkowo w ich przypadku nie ma mowy o przewidywalnej trasie przejazdu,90% snowbordzistów walczy o ustanie na desce, każdy skręt takiego delikwenta jest nieprzewidywalny, ba zdarzają się sytuację,że taki wyskoczy na trasę gdzieś z krzaków. Na nartach mam swój 30 sezon i z doświadczenia widzę,że groźne sytuację w większości zdarzają się ze snowbordzistami, 

Następny k......a kosmita!

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, fredek321 napisał:

to Ty popełniłeś błąd wjeżdżając w deskarzy

To jest moje zdanie z którym się można zgadzać lub nie, dla niektórych mogę być kosmitą,ale zdania nie zmieniam. Żeby nie robić dziadostwa,powstrzymam się przed inwektywami w stronę tych którym to nie wychodzi. 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, pasazer85 napisał:

że groźne sytuację w większości zdarzają się ze snowbordzistami, 

to prawda, ostatnio taki wjechał mi w kolano a inny staranował moją wnuczkę,

jak siedzą na środku trasy to się rozpędzam na maxa i chamuję tak aby dostali śniegiem po mordach😎

  • Downvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Jeeb napisał:

to prawda, ostatnio taki wjechał mi w kolano a inny staranował moją wnuczkę,

jak siedzą na środku trasy to się rozpędzam na maxa i chamuję tak aby dostali śniegiem po mordach😎

Wczoraj taki agent był tak pijany w okrąglaku pod gondola w Szczyrku, ze omal nie wyłożył sie na mój stolik, musiałem go przywołać do porządku, bo nie widział zony idącej z gorąca herbatą ... ciekawe dlaczego chleją akurat pod stokiem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Jeeb napisał:

może też był naćpany, ostatnio jak wiosną mieli testy desek w Cervinii to marychą śmierdziało na kilometr

Było ich dwóch, rozpoznawalni głównie bo butach snowboardowych, jego kolega początkowo sie za nim wstawił, ale szybo zrezygnował ;), chcą pić niech piją ich sprawa, ale może niech tez uważają na innych wokół siebie.

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Jeeb napisał:

może też był naćpany, ostatnio jak wiosną mieli testy desek w Cervinii to marychą śmierdziało na kilometr

Taka sugestia. Nie zbierać głosu jak się na czymś nie znamy lub nie mamy nic mądrego do powiedzenia bo można sobie narobić obciachu i później smród się będzie ciągnął i ciągnął.

Rozumiem,  że snowboarder=narkoman?

 

Edytowane przez Mitek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Sariensis napisał:

Było ich dwóch, rozpoznawalni głównie bo butach snowboardowych, jego kolega początkowo sie za nim wstawił, ale szybo zrezygnował ;), chcą pić niech piją ich sprawa, ale może niech tez uważają na innych wokół siebie.

Rozumiem, że snowboarder=pijak?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, pasazer85 napisał:

i złodziej, bo każdy pijak to złodziej 🤣

Nie wiem czy złodziej, na pewno był niebezpieczny w knajpie, to co mógłby zrobić na stoku? Facet mocno sie zataczał i ledwo stał na nogach, pózniej widziałem obu jesCze raz, tym razem postanowili wracać środkiem drogi w kierunku Szczyrku, oczywiście swoim zataczany krokiem, chodnik był za wąski ;), co ciekawe w przypadku potrącenia takiego .... nie będę sie już wyrażał kogo, winny jest oczywiście kierowca. Kupa śniegu na drodze, skibus co chwila, ślisko jak chol..., ale szlachta sie bawi i musi nawalona łazić środkiem drogi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest tajemnicą że narciarze piją. Na stokach pełno barów, w kieszeniach piersiówki. Teoretycznie jedno piwko nikogo nie zabije, więc i kilka machów nie powinno :) Problem jak zawsze z ilością.

 

Tylko palenie to przypał straszny. W tym przypadku nie ma czegoś takiego jak alkomat i badanie poziomu stężenia - paliłeś jesteś winny.

 

Edytowane przez szplukasz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, szplukasz napisał:

Nie jest tajemnicą że narciarze piją. Na stokach pełno barów, w kieszeniach piersiówki. Teoretycznie jedno piwko nikogo nie zabije, więc i kilka machów nie powinno :) Problem jak zawsze z ilością.

 

Problem jest z kulturą, pic tez trzeba umieć i nie jest prawda, ze alkohol kest dla każdego, raczej bym powiedział, ze dla ludzi ;), a to taka mała subtelna różnica.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Sariensis napisał:

Problem jest z kulturą, pic tez trzeba umieć i nie jest prawda, ze alkohol kest dla każdego, raczej bym powiedział, ze dla ludzi ;), a to taka mała subtelna różnica.

Dla mnie wszystko powyżej jednego piwa podczas dnia na nartach to przesada. Nie chciałbym się zderzyć z kulturalnym pijanym narciarzem. Pijany zawsze będzie stwarzał zagrożenie

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...