Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Jak dobrze kontrolować prędkość


Ziemowit

Rekomendowane odpowiedzi

No więc na razie mam za sobą 8 dni na nartach (z jazdą rano i wieczorem) w tym 2 dni z 2 różnymi instruktorami. Jestem na etapie skrętu z pługu, tzn. jadąc trawersem w poprzek stoku z nartami ustawionymi równolegle i jeśli widzę potrzebę to też zakrawędziowanymi w pewnym momencie robię pług, mocno dociskam przednią część stopy do przodu narty zewnętrznej ile sił w mięsniach i robię krótki skręt, po czym znów mając narty ustawione równolegle jadę w poprzek stoku w przeciwną stronę. Instruktorzy uczyli mnie, bym dostawiał nartę wewnętrzną do zewnętrznej odrywając tylną część narty od stoku tuż po skręcie ale teraz tego nie robię bo narta sama dojeżdża. Tułowiem nie obracam w ogóle.

I wszystko fajnie puki stok jest dość płaski, mam tu na myśli łatwiejsze niebieskie odcinki z nachyleniem tak do 10°. Jednak na nieco trudniejszych niebieskich odcinkach czyli ponad 10° zdarza mi się nie zrobić skrętu dobrze i w tedy narty startują spode mnie jak wściekłe (125kg i 200cm robi swoje) i w tedy nagle mam duży problem z wychamowaniem, a dociskanie przodu narty zewnętrznej traci swoją skuteczność i czuję brak kontroli nad nartami i zaczynam trochę panikować. Dodam, że ani razu się jeszcze nie przewróciłem za radą Mitka: "dobry narciarz się nie przewraca" :D, zawsze ustałem, ale robię się w tedy pod czas desperackiej bardzo siłowej próby chamowania cały sztywny jak nieboszczyk. Jakieś rady? :)

 

Edytowane przez Ziemowit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po jednokrotnym przeczytaniu nie zrozumiałem prawie nic z tego co napisałeś :D Po prostu jeździć, jeździć, jeszcze raz jeździć. Czy z instruktorem,czy bez, będziesz potrzebował kilku lat jazdy po +/- 15 dni w sezonie, żeby osiągnąć zadowalający poziom. Bo zakładam, że nie masz 10 lat.

Edytowane przez gruchauho
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, gruchauho napisał:

Po jednokrotnym przeczytaniu nie zrozumiałem prawie nic z tego co napisałeś :D Po prostu jeździć, jeździć, jeszcze raz jeździć. Czy z instruktorem,czy bez, będziesz potrzebował kilku lat jazdy po +/- 15 dni w sezonie, żeby osiągnąć zadowalający poziom. Bo zakładam, że nie masz 10 lat.

Lat zdecydowanie ponad 30. Pod pojęciem dociskania narty zewnętrznej miałem na myśli tę na zewnątrz skrętu, a wewnętrzną nartę czyli tę do wewnątrz skrętu. :)

Co do 10 latków, widziałem wiele małych dzieci jeżdżących szybko i swobodnie bez spiny na wprost z dość dużą prędkością.

Edytowane przez Ziemowit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwie rady.

1. Nie rób za ostrych skrętów w miejscu, bo to się nazywa się hamowanie i niczego Cię nie nauczy. Płynnie, obszernie do końca i wtedy nie będziesz się rozpędzał więcej niż potrzeba.

2. Bądź świadomy swojej masy i braku umiejętności i jeśli postawi cię na piętach i narty bez kontroli ci odjadą to zatrzymaj się zanim zrobisz komuś krzywdę na stoku. Jedną z metod, bodajże najskuteczniejszą jest gleba na bok. Dobry narciarz nie upada - większej bzdury nie słyszałem. Dobrzy upadają ale wiedzą doskonale dlaczego. Nie upadają dobrzy zachowawczo jeżdżący, a to wielka różnica. A że Ty jeszcze nie jesteś dobry, śmiało przyziemiaj ku dobru ogółu.

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Kubis napisał:

Dwie rady.

1. Nie rób za ostrych skrętów w miejscu, bo to się nazywa się hamowanie i niczego Cię nie nauczy. Płynnie, obszernie do końca i wtedy nie będziesz się rozpędzał więcej niż potrzeba.

Punkt numer 2 wygląda sensownie. Punktu nr. 1 trochę nie rozumiem, może dlatego, że instruktorzy uczyli mnie by mój skręt był płużny oraz raczej krótki i dynamiczny. Płynnie i obszernie to przy skręcie równoległym ślizgowym? Tak robię jak jest w miarę płasko i wychodzi całkiem całkiem, ale jak jest nieco stromiej (wciąż mowa o niebieskiej trase) to za Chiny Ludowe tak nie zrobię bo za dużą prędkość rozwijam i tracę kontrolę nad nartą, w tedy krótki płużny po to aby właśnie wyhamować, co też nawet czasem mi się nie uda i zrobię dłuższy skręt i narty zrobią start rakiety. Podsumowując na łagodnych fragmentach stoku i wypłaszczeniach swoboda i luz, na stromiznach walka o kontrolę prędkości i częste chamowanie.

Edytowane przez Ziemowit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy nie napiszę czegoś głupiego - daleko mi do umiejętności potrzebnych do szkolenia innych, a przede wszystkim znajomości metodyki nauczania. Ale coś z własnego doświadczenia: ileś lat temu wróciłam do nart po bardzo długiej przerwie i musiałam się uczyć zupełnie od podstaw. Szukałam wtedy "bardzo płaskiej góry" i na niej próbowałam wyczuwać zachowanie nart (przedtem jeździłam na "ołówkach, nowe narty skręcały i nie chciały jechać wprost ;) ). Bawiłam się w obciążanie nart na przemian, obserwując, jak z tego wynikają skręty. Na nieco bardziej stromych stokach, za radą instruktora, robiłam właśnie to, co pisze Kubis - wykańczanie skrętów, trawers i nawet pod górę. W ten sposób unika się niekontrolowanego rozpędzania, nawet jeśli nabierzesz prędkości, to ją łatwo wytracisz. A jeśli zdarzy się gleba, to właśnie na bok i do stoku - nieszkodliwie. I jeszcze jedno. Przy pługu można sobie wyrobić skłonność do usztywniania nóg i jazdy na tyłach (typowe dla początkujących), co po pierwsze, jest niebezpieczne, a po drugie, stanowi szkodliwy dla rozwoju nawyk. Zginaj porządnie nogi w kolanach I będzie dobrze.

Edytowane przez Maria
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ziemowit napisał:

mocno dociskam przednią część stopy do przodu narty zewnętrznej ile sił w mięsniach i robię krótki skręt,

Z tego zdania wnioskuję, że jeszcze wiele przed tobą do poprawienia/zrozumienia. 

Stopą nigdy nie dociśniesz solidnie przodów narty, robi to się poprzez nacisk piszczeli na język buta poparty ciężarem całego ciała.

Co więcej próbując naciskać stopą, jednocześnie jakby dopychasz resztę ciała do tyłu - odruchowo prostujesz ciało i faktycznie obciążasz tyły narty (a ona sobie jedzie).

***Wróć do instruktorów (poszukaj dobrych), żeby Ci zademonstrowali/wytłumaczyli na czym polega poprawna pozycja na nartach - balans ciałem.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Maria napisał:

Nie wiem, czy nie napiszę czegoś głupiego - daleko mi do umiejętności potrzebnych do szkolenia innych, a przede wszystkim znajomości metodyki nauczania. Ale coś z własnego doświadczenia: ileś lat temu wróciłam do nart po bardzo długiej przerwie i musiałam się uczyć zupełnie od podstaw. Szukałam wtedy "bardzo płaskiej góry" i na niej próbowałam wyczuwać zachowanie nart (przedtem jeździłam na "ołówkach, nowe narty skręcały i nie chciały jechać wprost ;) ). Bawiłam się w obciążanie nart na przemian, obserwując, jak z tego wynikają skręty. Na nieco bardziej stromych stokach, za radą instruktora, robiłam właśnie to, co pisze Kubis - wykańczanie skrętów, trawers i nawet pod górę. W ten sposób unika się niekontrolowanego rozpędzania, nawet jeśli nabierzesz prędkości, to ją łatwo wytracisz. A jeśli zdarzy się gleba, to właśnie na bok i do stoku - nieszkodliwie. I jeszcze jedno. Przy pługu można sobie wyrobić skłonność do usztywniania nóg i jazdy na tyłach (typowe dla początkujących), co po pierwsze, jest niebezpieczne, a po drugie, stanowi szkodliwy dla rozwoju nawyk. Zginaj porządnie nogi w kolanach I będzie dobrze.

Ja też wykańczam wszystkie skręty, robię to przeważnie krótkimi skrętami kończąc dłuuuugim wykończeniem, nawet nieco pod górę jeśli trzeba. Będę starał się robić skręty dłuższe i płynniejsze. Jak jest nieco stromiej to używam na potęgę pługu przy inicjowaniu skrętu i obciążeniu narty zewnętrznej po przez przechylenie się w jej stronę i oparcie nogi na języku. Co nie jest sprawą łatwą szczególnie na stromiźnie bo ciało (a raczej mózg) intuicyjnie próbuje wypiąć dupsko, odchylić się do tyłu i wyprostować - wszystko na opak. Dlatego trzeba się mocno pilnować co skręt i robić wszystko inaczej niż intuicja podpowiada. Co do skrętów, MASA JEDZIE, co widać po drobnych narciarzach którzy muszą się nieco postarać aby się dobrze rozpędzić, ja nie muszę.

Edytowane przez Ziemowit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam ten ból 😀

Też mam słuszną masę, więc jadąc w dół nabieram szybko prędkości, ale najważniejsze to zapanować nad "paniką". Przerabiam to i jak potrafię zapanować (co dla mnie nie zawsze jest proste) to manewry skrętu wychodzą bezpiecznie. Staraj się najpierw zbliżyć do linii spadku stoku, nabierzesz kontrolowanie trochę prędkości i wtedy manewr skrętu trwa zdecydowanie krócej i masz większą kontrolę. 

Trzymam kciuki i nie zniechęcaj się bo narty to świetna sprawa.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, ReddyS napisał:

Znam ten ból 😀

Też mam słuszną masę, więc jadąc w dół nabieram szybko prędkości, ale najważniejsze to zapanować nad "paniką". Przerabiam to i jak potrafię zapanować (co dla mnie nie zawsze jest proste) to manewry skrętu wychodzą bezpiecznie. Staraj się najpierw zbliżyć do linii spadku stoku, nabierzesz kontrolowanie trochę prędkości i wtedy manewr skrętu trwa zdecydowanie krócej i masz większą kontrolę. 

Trzymam kciuki i nie zniechęcaj się bo narty to świetna sprawa.

Cześć

Zupełnie NIE.

Skręt to jazda po łuku, która trwa przez jakiś czas. Jadąc w skos stoku następuje takie czy inne zapoczątkowanie skrętu po czym jadąc w skręcie po łuku przekraczamy linię spadku stoku i dalej jedziemy po łuku (w skręcie) do momentu zapoczątkowanie następnego.

Prawidłowa jazda na nartach nie polega na jak najszybszym przejściu linii spadku stoku tylko na sterowaniu promieniem skrętu w taki sposób aby cały czas kontrolować prędkość.

Pozdrowienia

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, ReddyS napisał:

Staraj się najpierw zbliżyć do linii spadku stoku, nabierzesz kontrolowanie trochę prędkości i wtedy manewr skrętu trwa zdecydowanie krócej i masz większą kontrolę. 

Masz kontrolę dopóki mięśnie ud wytrzymują a jak przestają  to lecisz - im szybciej tym trudniej się zatrzymać. Decyzja o upadku też nie jest łatwa bo coraz szybciej jedziesz.

Więc jak radzi @Mitek

 

15 minut temu, Mitek napisał:

Prawidłowa jazda na nartach nie polega na jak najszybszym przejściu linii spadku stoku tylko na sterowaniu promieniem skrętu w taki sposób aby cały czas kontrolować prędkość.

I lepiej zatrzymać się wielokrotnie podczas zjazdu i dać odpocząć mięśniom niż szarżować na granicy kontroli :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Akartman napisał:

I lepiej zatrzymać się wielokrotnie podczas zjazdu i dać odpocząć mięśniom niż szarżować na granicy kontroli :)

Ale żeby poznać granicę należy się do niej przynajmniej raz zbliżyć (zamęczyć mięśnie) żeby potem wiedzieć kiedy jest ten punkt gdy już należy spasować (zanim braknie sił nawet na kontrolowane hamowanie). Oczywiście trzeba to zrobić w miarę świadomie i bezpiecznie, ale reakcje swojego ciała należy znać - wtedy jest się bezpieczniejszym narciarzem (dla siebie i reszty).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Kubis napisał:

należy się do niej przynajmniej raz zbliżyć (zamęczyć mięśnie) żeby potem wiedzieć kiedy jest ten

Lepiej się nie zbliżać - zawsze trzeba mieć tylko taką prędkość aby w każdej chwili móc się zatrzymać

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Jeeb napisał:

Lepiej się nie zbliżać - zawsze trzeba mieć tylko taką prędkość aby w każdej chwili móc się zatrzymać

Dokładnie - z dużym marginesem zapasu.

Perspektywa narciarza o dużej masie, szybko nabierającego dużej prędkości i reagującego początkami paniki jest bardzo niepokojąca.

  • Like 3
  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Jeeb napisał:

Lepiej się nie zbliżać - zawsze trzeba mieć tylko taką prędkość aby w każdej chwili móc się zatrzymać

Ja nie w tym kontekście. Nie chodziło mi o prędkość tym razem, ale zmęczenie organizmu które może powodować błędy i upadki. Żeby się zmęczyć nie trzeba grzać pełnym gazem. Żeby nie było że namawiam do zjeżdżania na krechę (które de facto nie męczy nawet w połowie tak jak jakiekolwiek manewry).

Oczywistym jest to, że trzeba kontrolować każdy aspekt jazdy i być gotowym do zmiany kierunku, zatrzymania itp. Prędkość zawęża margines błędu, ale sama z siebie nie jest podstawą zagrożenia - raczej brak jej kontroli i kontroli tego, co się dzieje wokół.

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, tanova napisał:

Dokładnie - z dużym marginesem zapasu.

Perspektywa narciarza o dużej masie, szybko nabierającego dużej prędkości i reagującego początkami paniki jest bardzo niepokojąca.

Cześć

To raczej nie jest narciarz. Przecież człowieka, próbującego kierować samochodem bez kierownicy, który wsiadł do niego zupełnie świadomie i ruszył nie nazwiesz kierowcą.

Pozdrowienia

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Mitek napisał:

To raczej nie jest narciarz.

?! A myślałem, że jak natrzaskam 100 postów na skionline i będę spał z nartami pod kołderką to znaczy, że już jestem narciarzem. 🥺 😢 😭

Edytowane przez Ziemowit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Mitek napisał:

Cześć

To raczej nie jest narciarz. Przecież człowieka, próbującego kierować samochodem bez kierownicy, który wsiadł do niego zupełnie świadomie i ruszył nie nazwiesz kierowcą.

Pozdrowienia

Jak zwał, tak zwał, nie chcę się wdawać w kolejną dyskusję akademicką  - jednak to nie semantyka stwarza zagrożenie, ale niewystarczające panowanie nad nartami.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, tanova napisał:

Jak zwał, tak zwał, nie chcę się wdawać w kolejną dyskusję akademicką  - jednak to nie semantyka stwarza zagrożenie, ale niewystarczające panowanie nad nartami.

Jest na to rada: jeździć na takich stokach, na których się nie boimy i na których dobrze panujemy nad nartami. A pomiędzy wyjazdami trening na sucho.

Edytowane przez Ziemowit
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Ziemowit napisał:

Jest na to rada: jeździć na takich stokach, na których się nie boimy i na których dobrze panujemy nad nartami. A pomiędzy wyjazdami trening na sucho.

Tak - właśnie miałam napisać, żeby nie pchać się na bardziej strome trasy, dopóki nie mamy na tyle umiejętności, żeby zachowywać się na nich bezpiecznie dla siebie i innych. A trening, refleks i ogólna sprawność bardzo się przydają, nawet (a może raczej - zwłaszcza) jak się ma rozmiar L 😊.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Ziemowit napisał:

?! A myślałem, że jak natrzaskam 100 postów na skionline i będę spał z nartami pod kołderką to znaczy, że już jestem narciarzem. 🥺 😢 😭

To się nazywa fetyszyzm ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, tanova napisał:

żeby nie pchać się na bardziej strome trasy,

Niestety też tak robiłem ,jeszcze 6 sezonów temu, ale przeszło mi to z  czasem , bo wprawdzie na krótko , ale traciłem kontrolę nad nartami. Teraz na zalodzonych ściankach trudniejszych tras zjadę (bądź zsunę się) raz i dalej bezpiecznie na niebieskiej trasie do końca ważności karnetu. Niestety np. na Czantorii często przy kiepskiej zimie czynna tylko czerwona trasa z wprawdzie tylko   jedną , ale bardzo stroma ścianką. Gdy jest tam zalodzone i zmuldzone ,jest to trudny odcinek i staram się tam  raczej bezpiecznie  zsuwać niż pędzić na wariata jak  dosyć liczni narciarze. W pierwszych sezonach miałem więcej ,chyba jednak głupiej odwagi.

Edytowane przez janek57
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, janek57 napisał:

Niestety też tak robiłem ,jeszcze 6 sezonów temu, ale przeszło mi to z  czasem , bo wprawdzie na krótko , ale traciłem kontrolę nad nartami. Teraz na zalodzonych ściankach trudniejszych tras zjadę (bądź zsunę się) raz i dalej bezpiecznie na niebieskiej trasie do końca ważności karnetu. Niestety np. na Czantorii często przy kiepskiej zimie czynna tylko czerwona trasa z wprawdzie tylko   jedną , ale bardzo stroma ścianką. Gdy jest tam zalodzone i zmuldzone ,jest to trudny odcinek i staram się tam  raczej bezpiecznie  zsuwać niż pędzić na wariata jak  dosyć liczni narciarze. W pierwszych sezonach miałem więcej ,chyba jednak głupiej odwagi.

Chyba prawie każdemu zdarzyło się kiedyś - choćby incydentalnie - ponieść wodzom fantazji. Grunt, żeby umieć się przyznać, że to faktycznie była głupia odwaga czy wybryk, a nie robić z błędu cnotę :).

Mój wybryk skończył się pokiereszowaną twarzą i podbitym okiem :ph34r: - parę lat temu. Dało mi to trochę do myślenia i nauczyło pokory.

Edytowane przez tanova
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...