Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Prośba o ocenę jazdy - czy powinienem zmienić narty na łatwiejsze?


wolcjusz

Rekomendowane odpowiedzi

9 minut temu, Zagronie napisał:

............... Teraz tylko krawędzie się liczą.

Zagronie

Cześć

Absolutnie nie. Kto tak twierdzi nie wie na czym polega narciarstwo. Liczy się technika uniwersalna i skuteczna a ta to zestaw gdzie jazda cięta jest tylko elementem a nie całością.

Pozdrowienia

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marzenie opanowania "karwingu" jest silniejsze od całej ten mrzonki o narciarzu uniwersalnym.

Gdy stok popołudniowy, marzenie o "karwingu" przechodzi na inny plan 😀

A tak na poważnie to weź te nart AM kolego i będzie dobrze. Wytyczne już masz 😉

Edytowane przez artix
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam chwilowe marzenie o  karwingu.  Ale takim z dwoma kreskami od krawędzi nart. Przy czym skończywszy jeden skręt(łuk z tymi kreskami) następuje coś w rodzaju lotu nad śniegiem(tylko kilka metrów). I potem  te kreski tylko w przeciwną stronę.  I nie mogę tego zrobić za żadną cenę.  

Jestem niby blisko.  Ręce z  kijkami trzymam bardzo prawidłowo. Góra  ciała jest spokojna i skierowana  w dół stoku. Kontrrotację góry( w stosunku do kierunku posuwania się nart mam wzorową).   Widać wyraźnie na moim filmie to stopniowe obniżanie się sylwetki,  po zmianie krawędzi.  Po wygięciu się nart w skręce oceniam, że na zewnętrznej jadę w 80 %. Na koleżance w 20 %.  Odciążam się  przez zwolnienie nacisku na nartę zewnętrzną. Po tym nastepuje samorzutne obciążenie koleżanki. I tu pierwszy błąd- podnoszę nieco korpus do góry. Narta zewnętrzna skręca.  Potem z wewnętrzną robię sobie różne ćwiczonka. Generalnie to mam zwyczaj ją nieco unosić, głównie od dziobu. Prawie w każdym skręcie,  ten dziób.  Ćwiczonka polegają na tym, że staram się unosić jej tył,  podciągając kolano tej narty.  I jednocześnie  "pchać" to kolano na stok. W głowie mam jeszcze jedną korektę. Tak przyginać tą nogę(wewnetrzną), by  jej but przesuwał się górę "wdłuż" łydki nogi zewnętrznej.  Będę to ćwiczył, by zminimalizować wysuwanie się narty wewnętrznej do przodu(w stosunku do zewnętrznej).

Moją ulubioną  szkołą internetową jest "TDK Skiracing".  Po porównaniu się z podanymi tam wzorami doszedłem do wniosku:

- karwing odpada.  Skręt u mnie trwa ok. 1,5 s. U nich ok. 1,0 s.  Chodzi o podobny łuk.  Szybkość, u nich w tym łuku, jest średnio 20 km/g większa niż moja(arb.). Oceniam swoją, na góra 50 km/g prz średnim łuku. Przy dłuższym więcej.  Szybkość przekrawędziowania jest u mnie znacznie wolniejsza(choć staram się jak mogę). Widać to wyrażnie po klatkach(analizuję swoje i wzoru klatki).  U niego ledwo upłynie kilka klatek już jest wychylony(nogi) do środka mocno i jego narty  też mocno zakrawędziowane, gwałtownie  przyspieszają. A ja dopiero zaczynam kłaść się do wnętrzna skrętu.  Narty dość płasko i jest jasne, że przyspieszenie jest mniejsze.  No i te narty(głównie zewnętrzna) nie jest tak wygięta. Co skutkuje  większym promieniem, oraz biorąc pod uwagę moją chwilową szybkość, mniejszą  jest znacznie siłą odśrodkową.  Stąd moje pochylenie(nóg) jest tak do 50 st. U niego do 70 st.  

- kontrrotacją góry się nie  różnimy zbytnio. Narty moje jadą poza tułowiem z boku, może nieco węziej. Łydki mam porządnie równolegle.

- angulację mam też niezłą. Chociaż sztywność moich bioder jest bez porównania większa. I to widać po sylwetce i w skręcie.

Suma sumarum wyszło mi, że mój styl jazdy to takie  "brushed turns" .  Widać nieco krawędzi(kreski). Ale część toru jazdy nart jest rozmyta.

Najciekawsze jest, że mój wzór dość "słabo" jeździ tym " szczotkowanym" skrętem. Od początku uczono go karwingiem.  U mnie odwrotnie. W przeszłości "szczotkowałem",  aż miło stoki. Oczywiście starałem się, by ślady nie były za szerokie. 

I wreszcie to co  mnie prawie ostatecznie uspokoiło, cyt. "When brushing you ski slower With more control.  A very useful and highly recommended skill to own".

Mimo to nie odpuszczę karwingu.  Jutro może poćwiczę, na stoku  Kowalczykowej. 

 

Zagronie

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Zagronie napisał:

- karwing odpada.  Skręt u mnie trwa ok. 1,5 s. U nich ok. 1,0 s. 

Sprawa jest w miarę prosta (teoretycznie). Żeby przejść szybko z krawędzi w krawędź, a dokładnie z obciążenia narty do obciążenia narty, trzeba odseparować górę do dołu, odciążyć dół w tej fazie i pracować właśnie nogami. Jeśli "wozisz" całe ciało przy zmianie, to musi trwać dłużej. Jeśli umiejętnie pojedziesz to narty będą same wyskakiwać spod Ciebie do następnego skrętu, w który możesz wkładać je czasem nawet w powietrzu.

Bez odciążenia nart jednak nie zrobisz tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Separację mam opanowaną. Pisałem wyżej o tym szczegółowo.  Staram się uruchamiać cały łańcuch kinematyczny. Zaczynam od stopy, potem kolana i biodra.  By to lepiej wyczuć(stopa) lekko luzowałem klamry na czerwonej dość gładkiej trasie.  Staram się wyczuwać jaka część stopy naciska mocniej w bucie. Od strony dużego, czy małego palca. 

Jeśli chodzi o te ww. czasy,  to nie jest tragedia.  Zreszta bardzo krótkie skręty(staram się maksymalnie na krawędziach) trwają u mnie mniej niż sekundę.  Może problem u mnie tkwi w tym, że nie bardzo wiem w czasie jazdy, jak się odciążam. Coś takiego pewnie występuje, ponieważ jak skręcam, to patrząc ciągle w  dół, udaje mi się  przemieścić narty z jednej strony torsu na drugą. Tylko ciągle nie jest ten polecany karwing. 

Postaram się jechać szybciej. I bardziej zwrócić uwagę na  to wyskakiwanie nart. Właśnie coś takiego widzę u mojego wzoru z internetu. Facet odciążony całkowicie(obie narty płasko w powietrzu) a za moment(kilka klatek) mocno na krawędziach.  I tego nie mogę uzyskać samymi nogami. Jemu się udaje. Mnie bardzo połowicznie.

Zagronie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Zagronie napisał:

Mam chwilowe marzenie o  karwingu.  Ale takim z dwoma kreskami od krawędzi nart. Przy czym skończywszy jeden skręt(łuk z tymi kreskami) następuje coś w rodzaju lotu nad śniegiem(tylko kilka metrów). I potem  te kreski tylko w przeciwną stronę.  I nie mogę tego zrobić za żadną cenę.  

Jestem niby blisko.  Ręce z  kijkami trzymam bardzo prawidłowo. Góra  ciała jest spokojna i skierowana  w dół stoku. Kontrrotację góry( w stosunku do kierunku posuwania się nart mam wzorową).   Widać wyraźnie na moim filmie to stopniowe obniżanie się sylwetki,  po zmianie krawędzi.  Po wygięciu się nart w skręce oceniam, że na zewnętrznej jadę w 80 %. Na koleżance w 20 %.  Odciążam się  przez zwolnienie nacisku na nartę zewnętrzną. Po tym nastepuje samorzutne obciążenie koleżanki. I tu pierwszy błąd- podnoszę nieco korpus do góry. Narta zewnętrzna skręca.  Potem z wewnętrzną robię sobie różne ćwiczonka. Generalnie to mam zwyczaj ją nieco unosić, głównie od dziobu. Prawie w każdym skręcie,  ten dziób.  Ćwiczonka polegają na tym, że staram się unosić jej tył,  podciągając kolano tej narty.  I jednocześnie  "pchać" to kolano na stok. W głowie mam jeszcze jedną korektę. Tak przyginać tą nogę(wewnetrzną), by  jej but przesuwał się górę "wdłuż" łydki nogi zewnętrznej.  Będę to ćwiczył, by zminimalizować wysuwanie się narty wewnętrznej do przodu(w stosunku do zewnętrznej).

Moją ulubioną  szkołą internetową jest "TDK Skiracing".  Po porównaniu się z podanymi tam wzorami doszedłem do wniosku:

- karwing odpada.  Skręt u mnie trwa ok. 1,5 s. U nich ok. 1,0 s.  Chodzi o podobny łuk.  Szybkość, u nich w tym łuku, jest średnio 20 km/g większa niż moja(arb.). Oceniam swoją, na góra 50 km/g prz średnim łuku. Przy dłuższym więcej.  Szybkość przekrawędziowania jest u mnie znacznie wolniejsza(choć staram się jak mogę). Widać to wyrażnie po klatkach(analizuję swoje i wzoru klatki).  U niego ledwo upłynie kilka klatek już jest wychylony(nogi) do środka mocno i jego narty  też mocno zakrawędziowane, gwałtownie  przyspieszają. A ja dopiero zaczynam kłaść się do wnętrzna skrętu.  Narty dość płasko i jest jasne, że przyspieszenie jest mniejsze.  No i te narty(głównie zewnętrzna) nie jest tak wygięta. Co skutkuje  większym promieniem, oraz biorąc pod uwagę moją chwilową szybkość, mniejszą  jest znacznie siłą odśrodkową.  Stąd moje pochylenie(nóg) jest tak do 50 st. U niego do 70 st.  

- kontrrotacją góry się nie  różnimy zbytnio. Narty moje jadą poza tułowiem z boku, może nieco węziej. Łydki mam porządnie równolegle.

- angulację mam też niezłą. Chociaż sztywność moich bioder jest bez porównania większa. I to widać po sylwetce i w skręcie.

Suma sumarum wyszło mi, że mój styl jazdy to takie  "brushed turns" .  Widać nieco krawędzi(kreski). Ale część toru jazdy nart jest rozmyta.

Najciekawsze jest, że mój wzór dość "słabo" jeździ tym " szczotkowanym" skrętem. Od początku uczono go karwingiem.  U mnie odwrotnie. W przeszłości "szczotkowałem",  aż miło stoki. Oczywiście starałem się, by ślady nie były za szerokie. 

I wreszcie to co  mnie prawie ostatecznie uspokoiło, cyt. "When brushing you ski slower With more control.  A very useful and highly recommended skill to own".

Mimo to nie odpuszczę karwingu.  Jutro może poćwiczę, na stoku  Kowalczykowej. 

 

Zagronie

 

 

OMG 😳 gdzie masz ten film?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, gregre0 napisał:

Czy Ty się na pewno z tym porównywałeś?

No, nie z tym.  Ale zacznę może się na tym wzorować. Jest bardziej elegancki, wyższa sylwetka. To ważne, ponieważ z rozpaczy by się nie podnosić do góry, skrócilem kijki o 15 cm.

Kluczem do skrętu jest , jak widzę, pług. Nigdy  nie stosowałem tej ewolucji na takim fajnym stoku. Jakiś tydzień temu zdarzyło mi się z niej korzystać w dość gęstym lesie. Jechałem na tych samym nartach, co na drugim filmie.

Tu, na tym filmie pojawia się genialna myśl. Nie należy zmuszać nart do skrętu.  Tylko pozwolić im skręcać.  A ja  dawniej je zmuszałem, co chyba widać na pierwszym filmie. Pług sobie daruję. To zbyt długa droga - od pługu do dwóch kresek,  Które  mnie bardzo rajcują. Nie mam tyle czasu przed sobą.  I tak straciłem sporo lat  na walkę z karwingiem. Tak przy okazji, bardzo mi się podoba określenie "park & ride". Czytając o takiej ewolucji pomyślałem z początku- co narty mają wspólnego z samochodem?  Zaparkuj i jedź?  Zacznę może od dość płaskiego stoku. Zaparkuję na krawędziach.  I pozwolę im skręcać.  Choć, prawdę powiedziawszy, próbowałem to już setki razy. I wtedy pięknie wychodzą mi ślady krawędzi.   Ale jak zacznę skręcać, to nie  mając opanowanego parkowania, wszystko się psuje.

Potrzeba mi jakiegoś genialnego ćwiczenia. Nie trafiłem na takie w praktyce.  Nie podaję się. Będę korzystał z każdej cennej rady,  o wiele bardziej doświadczonych kolegów.  Którzy bez parkowania zostawiają za soba dwie idealne kreski od krawędzi.

 

Zagronie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Zagronie napisał:

No, nie z tym.  Ale zacznę może się na tym wzorować. Jest bardziej elegancki, wyższa sylwetka. To ważne, ponieważ z rozpaczy by się nie podnosić do góry, skrócilem kijki o 15 cm.

Kluczem do skrętu jest , jak widzę, pług. Nigdy  nie stosowałem tej ewolucji na takim fajnym stoku. Jakiś tydzień temu zdarzyło mi się z niej korzystać w dość gęstym lesie. Jechałem na tych samym nartach, co na drugim filmie.

Tu, na tym filmie pojawia się genialna myśl. Nie należy zmuszać nart do skrętu.  Tylko pozwolić im skręcać.  A ja  dawniej je zmuszałem, co chyba widać na pierwszym filmie. Pług sobie daruję. To zbyt długa droga - od pługu do dwóch kresek,  Które  mnie bardzo rajcują. Nie mam tyle czasu przed sobą.  I tak straciłem sporo lat  na walkę z karwingiem. Tak przy okazji, bardzo mi się podoba określenie "park & ride". Czytając o takiej ewolucji pomyślałem z początku- co narty mają wspólnego z samochodem?  Zaparkuj i jedź?  Zacznę może od dość płaskiego stoku. Zaparkuję na krawędziach.  I pozwolę im skręcać.  Choć, prawdę powiedziawszy, próbowałem to już setki razy. I wtedy pięknie wychodzą mi ślady krawędzi.   Ale jak zacznę skręcać, to nie  mając opanowanego parkowania, wszystko się psuje.

Potrzeba mi jakiegoś genialnego ćwiczenia. Nie trafiłem na takie w praktyce.  Nie podaję się. Będę korzystał z każdej cennej rady,  o wiele bardziej doświadczonych kolegów.  Którzy bez parkowania zostawiają za soba dwie idealne kreski od krawędzi.

 

Zagronie

Ty tak na poważnie? 😳

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Średnio poważnie.

Odkąd jeżdżę na nartach. A jest to ponad pół wieku, to zawsze sprawiało mi wielką przyjemność.  I wzrastała ona wyraźnie, gdy się mi  nieco udało podnieść swój poziom.  Najważniejsze było dla mnie "ładnie" zjechać. I w miarę szybko. Miałem manierę i mam oglądania, jak się da, moich śladów na stoku. Jestem bardzo oczytany, jeśli chodzi o technikę  narciarską.  I to głównie w nie naszym języku. Mam w głowie, prawie w każdym ułamku sekundy, idealny ruch, pozycję ciała i jego członków.  Po kilku skrętach(a nawet po staniu na nartach) jestem prawie bezbłędnie określić, czy ktoś jest dobrym narciarzem z wieloletnim doświadczeniem.  Pewien układ ciała na stoku zdradza mi, czy ktoś ma dobre podstawy nabyte pod fachowym okiem.

No, ale cała ta wiedza, nie jest jednoznaczna z własnymi praktycznymi umiejętnościami. To troszkę taka wiedza trenerska. Trenera, który nie koniecznie był dobrym zawodnikiem.  A teraz jest starszym panem. Ale który wie jak innych nauczyć.  Siebie nie da rady. Oczywiście nie należy tego rozumieć dosłownie, ponieważ nie jestem nawet instruktorem. Choć udało mi się zaszczepić paru osobom narty i  przyswoić im dość solidne podstawy.

No więc-co ja mam teraz robić na nartach. Zjeżdżać dla zjazdu? Dla kilometrów, dla różnic poziomów, zaliczonych w ciągu dnia. Nie dam rady i to mnie nie bawi.  Na off piste się nie wybieram, ponieważ to robiłem w swoim czasie i wiem ile siły na to potrzeba. Tak samo na muldach.  Także zwykłe stoki poryte, wyślizgane stały się zbyt męczące, gdy się chce szybciej i bardziej "elegancko" je pokonać.  Zostają więc stoki gładkie, szerokie, z minimalna liczbą osób.  No i nieco wymagające(lubię, np., FIS w Szczyrku pod wiosnę, gdy jest jeszcze warstwa śniegu).  No i co mam robić, by się nie nudzić?  Biorę dłuższe niż wzrost narty.  Bawię się w dłuższe, szybsze skręty.  Troszkę andrenaliny od szybszej jazdy się pojawia. Ale rzadko mam taką możliwość.  Druga rzecz, która mnie wciąga, to szybkie krótkie skręty, ale na bardziej stromych częściach stoku.  No i w końcu ten "karwing".  Czy sie da coś wydusić z siebie?  Narty bardziej na krawędziach(i o to chodzi) pojadą szybciej i zmuszą mnie do kolejnego skrętu, by panować nad nimi.  Ale to jest dla mnie trudne. Sądzę, że nawet niemożliwe. Zostałem ukształtowany na innych nartach.  I  jednak  w innym stylu jazdy i który  tkwi gdzieś  wewnątrz  mnie.  Ale mam motywację  do  jazdy.  Do ciagłych prób.

Wyszło w końcu  bardzo poważnie o nartach.

 

Zagronie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

Miałem dzisiaj okazję objeździć te narty: https://www.skionline.pl/sprzet/narty,19-20,rossignol,react-r8-ti-konect,11789.html w rozmiarze 168cm. Mają sporo zalet, są superłatwe w prowadzeniu, mega zwinne, bardzo skrętne, szybko i bardzo płynnie przechodzą z krawędzi na krawędź, dobrze trzymają i dobrze tolerują ześlizg. Oprócz tego bardzo dobrze tłumią wszelkie nierówności. Narta idealna? Cóż, chyba jednak nie do końca. Trochę się czułem jakbym jeździł golfem - w sumie dobre auto -  wszędzie zawiezie, autostradą pojedzie i w mieście łatwo zaparkować, tylko kurde emocje trochę jak na grzybach. W moim odczuciu te narty nie oddają wcale energii przy wyjściu z zakrętu. Brakowało mi w nich tego "efektu sprężyny" jaki odczuwałem na slalomkach Fischera (a promień skrętu ten sam - 14m). Przekrawędziowanie narty jest bajecznie łatwe i bardzo płynne (pewnie to miał na myśli Tomasz Kurdziel jak pisał o nich, że są harmonijne), ale brakuje "odbicia". 

Muszę się mocno zastanowić, czy chcę wydać na nie około 1700PLN, w sumie mają wszystko, czego szukałem (poza tą jedną rzeczą) - czułem się na nich superbezpiecznie i pewnie z powodu ich lekkości i zwinności, ale czy to są rozwojowe narty na kilka lat?

Postaram się w najbliższym czasie sprawdzić Heady Magnum albo Rally i zobaczymy, może Kers to jest to, czego szukam 😉

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

Wpadły mi w oko narty https://www.skionline.pl/sprzet/narty,19-20,rossignol,hero-elite-mt-ti-konect,11821.html Wydają się być o oczko wyżej w porównaniu do React R8 przy zachowanej niemal identycznej geometrii. Czyli zgaduję, że można liczyć na nieco większą dynamikę. Czy ktoś miał możliwość przetestować te narty i potrafiłby określić jak wypadają w porównaniu z Head i.Magnum albo i.Rally? Mam nadzieję przetestować coś jeszcze w tym sezonie, ale muszę się zdecydować bo na Jaworzynie centrum testowe Rossignol jest oddzielnie od Head i w jednej cenie tych dwóch nart nie sprawdzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.02.2020 o 19:15, wolcjusz napisał:

ale czy to są rozwojowe narty na kilka lat?

@wolcjusz Fajnie piszesz, widać, że dużo czytasz i jesteś zajarany narciarstwem - ale serio - przestań tak filozofować z tym sprzętem.
Masz naprawdę jeszcze sporo pracy do zrobienia, zanim zaczniesz wykorzystywać potencjał swoich nart w pełni i nie powinieneś się przejmować tym co usłyszałeś, lub przeczytałeś u Tomka Kurdziela.
Kup te, na których Ci dobrze, w takim budżecie z jakim Ci dobrze i pracuj nad techniką, tak jak już rozmawiali z Tobą koledzy na początku wątku.
A rozwojowe narty na kilka lat już masz w postaci swoich Salomonów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby wiedzieć na których mi dobrze musiałbym wszystkie objeździć, a to problematyczne i finansowo i logistycznie, dlatego wolę pytać, żeby nie strzelać na ślepo. Co do Salomonów to na ostatnim wyjeździe założyłem je kontrolnie na dwa zjazdy po tym, jak już rozbujałem się na R8 i w dalszym ciągu nie pasuje mi ich ciężar i to, że zacieśnienie skrętu wymaga dużo wysiłku. No i nie tolerują ześlizgu (haczą dziobami i piętkami). Nie wiem czy jeszcze się do nich przekonam po tym, jak doświadczyłem (i na Fischerach i na Rossignolach) o ile mniej wysiłku można wkładać w jazdę i mieć z tego fun. 

Póki co ustaliłem doświadczalnie, że nie chcę wychodzić poza promień 14m (sprawdzone na dwóch modelach, bardzo mi taki promień pasuje i czuję że na takich nartach najłatwiej mi odnaleźć naturalny rytm).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okej - rozumiem. Może niepotrzebnie to spłycam, ale naprawdę sądzę, że nie ma co przesadzać. Jeżeli dobrze czułeś się na Fischerach i Rossich to wybierz Fischery albo Rossi.

A myślę, że gdy dopracujesz technikę to z radością wrócisz do Salomonów m.in. ze względu na wspomnianą przez Ciebie dynamikę i zdolność do oddawania energii.

W każdym razie kibicuję Ci w rozwoju narciarskim, super patrzeć na kogoś kto jest tak zajarany :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześc,

 

Wczoraj udało mi się objeździć (nie piszę "przetestować" bo żaden ze mnie tester) kolejne dwie pary nart. Niestety centrum testowe Head na Jaworzynie zakończyło już sezon, w związku z czym nie udało mi się wypożyczyć i.Magnum ani i.Rally tak, jak planowałem. W tej sytuacji ponownie skierowałem swoje kroki do centrum Rossi. Na pierwszy ogień poszły https://www.skionline.pl/sprzet/narty,19-20,rossignol,hero-elite-mt-ti-konect,11821.html 167cm. Narty - podobnie jak sprawdzane tydzień wcześniej R8 Ti - zwinne, skrętne i bezproblemowe, aczkolwiek w warunkach jakie wczoraj panowały na Jaworzynie (bardzo miękko, nierówno i "ciężko") niespecjalnie byłem w stanie sprawdzić czy posiadają większy czynnik "fun" niż ich allroundowi koledzy.

Po jakimś czasie stwierdziłem, że skoro jest jak jest, to spróbuję czegoś szerszego pod butem i wziąłem https://www.skionline.pl/sprzet/narty,19-20,rossignol,hero-elite-plus-ti-konect,11818.html również 167cm. Tutaj od razu dało się odczuć różnicę na plus - narty pomimo tylko 4mm różnicy w szerokości radzą sobie zdecydowanie lepiej w takich warunkach - znacznie mniej się zapadają i chętniej idą bokiem w sytuacji, kiedy trzeba przyhamować. dało się odczuć zwiększoną skrętność (promień 13m vs 14m w MT Ti) co w tych warunkach również mi odpowiadało, bo nie ma obaw o niekontrolowane rozpędzanie na bardziej stromych odcinkach - narty same skręcają jak wściekłe.

Podsumowując dotychczasowe doświadczenia ze sprzętem mam kilka wniosków. Sprawdziłem cztery modele nart i każde z nich prowadziły się _znacznie_ łatwiej, niż moje Salomony. Ponieważ kierowca ten sam i moje mizerne umiejętności raczej magicznie mi nie wzrosły w czasie 3 tygodni to różnica może wynikać z:

- mniejszego ciężaru

- mniejszej sztywności

- innego ostrzenia (??)

Drugi wniosek jest taki, że niestety ale wygląda na to, że na zakupie jednej pary się nie skończy, bo cech, których szukam nijak nie da się pogodzić. Zatem skłaniam się do jednej pary (rozwojowej pod katem techniki i fun) na warunki dobre i "znośne" - coś około 70-74mm pod butem i r14 (kto wie, może zaryzykuję więcej, byle nie były zbyt ciężkie i sztywne). I drugiej na warunki trudne i bardzo trudne w okolicach 80-90mm pod butem.

Niestety wygląda na to, że sezon się skończył i nie będę miał możliwości sprawdzić już więcej modeli, a wszystko wskazuje na to, że pora na kupno jest znakomita, bo w sklepach ceny zachęcające z powodu kiepskiego sezonu i sporych stanów magazynowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.02.2020 o 15:15, Zagronie napisał:

Moją ulubioną  szkołą internetową jest "TDK Skiracing".

Cytat

Mam chwilowe marzenie o  karwingu.  Ale takim z dwoma kreskami od krawędzi nart. Przy czym skończywszy jeden skręt(łuk z tymi kreskami) następuje coś w rodzaju lotu nad śniegiem(tylko kilka metrów). I potem  te kreski tylko w przeciwną stronę.  I nie mogę tego zrobić za żadną cenę.  

Na pewno warto zacząć od lekko nachylonego stoku, ale takiego, by dało się jechać i w miarę o jednostajnym nachyleniu. Niebieskie trasy typu ta z Małego Skrzycznego czy "3" na Jaworzynie". I robisz (uważając na innych) łuki "od bandy do bandy" na krawędzi, nawet z podjazdem pod górę, patrzysz na ślad. I potem stopniowo zwiększasz nachylenie stoku albo dodając ćwiczenia jak jazda na zewnętrznej narcie (np. unosząc dziób wewnętrznej). 

Natomiast do tego oderwania nart od śniegu przy zmianie krawędzi potrzebujesz dość dużej prędkości i sporego podniesienia się, by odciążyć narty. Jeśli "TDK Skiracing" to ten Fin z Levi, to on nie pokazuje tego efektu a wręcz przeciwnie (z tego co widziałem), zaleca spore wychylenie do przodu i odciążenie nart samymi nogami tak, by ta zmiana była szybka nazywając to "flexed low", tu jest to porównanie: 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Jeżeli ktoś nie ma opanowanego w stopniu co najmniej dobrym:

- skrętu ślizgowego łączonego z pełną kontrolą prędkości na stokach łagodnych i średniostromych z porządną fazą sterowania

- ześlizgu bocznego

- skrętu stop

- podstawowych elementów śmigu

Nie ma co w ogóle zaczynać jakichkolwiek prób jazdy ciętej

Pozdrowienia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...