Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Ocena jazdy, progres


szevczi

Rekomendowane odpowiedzi

Nie trenowałem w klubie. Nie jestem nawet instruktorem.  Ale sporo lat jeżdżenia po Kasprowym, Nosalu i Skrzycznym(FiS). Obserwacja zawodników i czasami nieco nielegalnie, gdy tyczki stały, próba wjechania w nie i utrzymanie się jak najdłużej. Miałem takie ambicje. Na stoku nie miałem problemu z jazdą. Nawet z szybkością taką jak zawodniocy na tyczkach. Ale sobie wybierałem trasę. Najlepsze miejsce do skrętu.  Miałem też okazję startować na zawodach Klubu Wysokogórskiego.  A jeździli tam dobrzy  goście z Zakopanego. Gdzie czasami się zdarzało, że puścili jako forlaufera zawodnika.  

Na cywilnym stoku jeżdżący luzem zawodnicy rekreacyjnie, mogą się zupełnie nie wyróżniać. To widać dopiero na zawodach.   Zauważyłem od lat , że na różnych forach narciarskich ciągle się dyskutuje, że wystarczy wyeliminować to i tamto i będzie dobry narciarz, prawie jak zawodnik.  Będzie, jak mu pomogą i będzie miał dużo chęci. Bedzie jeździł bardzo poprawnie na przeciętnym stoku. Będzie sie wyróżniał jazdą w tłumie. Bedzie uczył innych, zostawszy instruktorem. Ale będzie miał granicę nie do pokonania.  Na jakimś stoku, gdzie trenują zawodnicy, dla których poważniejsze zawody to odległa perspektywa. Nie przejedzie w żaden sposób ustawionego slalomu trenigowego  z 30 tyczkami.  Przejedzie jako pierwszy, gdy sobie może zaokrąglić każdy skręt. Z czasem o 5 sekund gorszym od trenujących. Potem gdy będą dziury, to  po 10 tyczkach wyleci na bok, spóźniając kolejne skręty. 

Uważny obserwator zauważy, że w sieci jest dużo uznanych demonstratorów. Modne to jest  dalej na wschodzie.  Szkoda, że nie u nas. Mają swoje firmy dla zapalonych narciarzy. Jeżdżą świetnie, nie tylko na sztruksie, ale w puchu, na muldach.  Ciekawe są ich życiorysy narciarskie. To nie są amatorzy od początku. To byli zawodnicy, młodzi zawodnicy. Brutalna rywalizacja na stoku wyrzuciła ich poza nawias klubowy, reprezentacyjny. Już nie dali rady na "dziurach"na coraz wyższym poziomie. "Wyrzucały" ich. Gdy inni sobie radzili.  

Ja mam barierę.  Na gigancie strach. Gdy za szybko odpuszczam. Próbowałem na Mosornym na treningowych tyczkach nieraz(też nielegalnie). Nie jestem wytrzymać gdy szybkość narośnie tak do 60, 70 km/h(szacuję) i narty na wyrąbanym podłożu dostają dzikich drgawek. Na slalomie bym powalczył, ponieważ te dwadzieścia km średnio niżej mnie nie przeraża.  Ale padnę szybko z braku tchu, albo mnie wyrzuci z powodu spóźnienia skrętu.  Na gładkim stoku się mi jeździ świetnie z tymi szybkościami.  Porobią się muldy też się wybiera szybko właściwą trasę.  Nie modląc się przed każdym kopcem.  Ale ludzie przeszkadzają w tym wyborze.  Jestem teraz fanem demonstratorów.  Ale tylko na sztruksiku.

Zagronie

PS. Miałem dzisiaj okazję obejrzeć przed skokami przejazd na gigancie naszej najlepszej zawodniczki w Słowenii.  Załatwił to na pewno Szafrański, siedzący w studiu.

Jak ruszyła z góry to wszystko było fajnie dla mnie kibica przed ekranem. Troszkę może pasywnie i w pewnym momencie półtorej sekundy do tyłu. Niech to utrzyma. Nie dała rady. Ostatnie skręty to już kompletnie spuchła. Skręt na siłę, by tylko obrócić narty.  I ponad cztery sekundy do najlepszej. I tu jest pytanie czego jej brakuje? Techniki skrętu. Góra była, jak u innych. Może nieco się bała szybkości. Ale dół? Może dodatkowe ciężary. Nie wiem, nie jestem trenerem.  A może poprostu nie będzie w stanie odpowiednio szybko wykonać ponad sześćdzieciu skrętów. Każdy  trwający nieco ponad sekundę. To jest bariera, jak u sprintera.  U każdego. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, szevczi napisał:

Dobrze więc, pierwsza próba śmigu w sezonie. Nawet nie wiem jak to skomentować :D

 

To jest śmig, ale taki dla miłego pędzlowania na takim stoku.  Jest rytmiczny, praca kijków prawidłowa(może łokcie za blisko ciała). Narty prowadzone równolegle(ważne).  Góra ciała skierowana w dół stoku.  Inicjację skrętu rozpoczynają nogi.

Ale śmig zaawasowanemu narciarzowi służy w pierwszej kolejności do szybkiej reakcji, do kontroli szybkości nart. Tam, gdzie jazda długimi łukami jest niemożliwa, lub bardzo niebezpieczna.  Wąskie, strome stoki. Wyślizgane miejsca do lodu. Zryty, muldziasty teren. Bardzo dużo ludzi na stoku.  Itd. W takim przypadku krótkie skręty, szybka reakcja są nieodzowne dla  w miarę płynnej jazdy.

Więc  "śmigi"(generalnie - krótkie , szybkie skręty) używane w praktyce  są bardzo różne. I nie da się tego załatwić uwagami "co poprawić". Jedyna sensowana rada, jak ktoś napisał, zapisać się na kurs instruktorów. Lub też jeździć z kimś  znacznie lepszym. Wtedy będzie się stopniowo  wszystko wyjaśniać. Forum nie jest porządnym kursem jazdy. 

Zagronie

  • Like 3
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze że napisałeś "śmig" bo raczej to jest krótki skręt ślizgowy hamujacy tak to nazwę , Spróuij zjężdzac bardziej w linii spadku stoku góra nieruchoma tylko dół przechodzi pod tułowiem  ale  do tego trzeba troche wiekszą szybkość, Śmig nie jest prosty mozna jeżdzić dobrze skrętu ciete a ze smigiem może być słabo ( rytmika koordynacja timing odwaga)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie podstawa to skręt długi i finito. Taki idealny śmig szczerze mówiąc nie jest czymś specjalnie atrakcyjnym. Niby fajnie to wygląda ale jeśli brać go za podstawę jazdy po stoku to chyba zanudziłbym się na śmierć. Ani to ekscytujące, ani szybkie. Przydaje się w trudniejszych warunkach ale na muldach pojechać tak idealnie - to musiałyby być idealne muldy ;) Dodatkowo przy długich nartach... Ech...

Ale to tylko moja bardzo subiektywna opinia. Każda technika ma swoje miejsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Bedzie uczył innych, zostawszy instruktorem. Ale będzie miał granicę nie do pokonania.  Na jakimś stoku, gdzie trenują zawodnicy, dla których poważniejsze zawody to odległa perspektywa. Nie przejedzie w żaden sposób ustawionego slalomu trenigowego  z 30 tyczkami.  Przejedzie jako pierwszy, gdy sobie może zaokrąglić każdy skręt. Z czasem o 5 sekund gorszym od trenujących. Potem gdy będą dziury, to  po 10 tyczkach wyleci na bok, spóźniając kolejne skręty. 

Te dwa zdania się wykluczają. Żeby zostać instruktorem, musisz taki slalom przejechać (zarówno SL i GS) i zmieścić się w odpowiednim czasie (niezbyt wyśrubowanym, ale wymagającym płynnej jazdy). Amator jest w stanie dojść do poziomu, że jakoś przejedzie nawet SL, o długości i nachyleniu podobnym jak w PŚ. Tylko kluczem jest to "jakoś", czyli dużo hamując i czasem nie atakując tyczek.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega @gregre0 dal trafne uwagi co do sylwetki, tam jest sporo do poprawy. Jednak moim zdaniem na uwage zasluguje fajne prowadzenie krawedzi, czesto widze osoby ktorych sylwetka pracuje lepiej niz twoja, ale jednak nie umieja wyciac pelnego skretu na krawedzi, zostaja im nalecialosci ze starego stylu i uslizgi. Takie cos bardziej kluje w oczy niz twoja jazda.

Dobry instruktor, kilka lekcji i mysle ze bedzie dobrze.

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Spiochu napisał:

Te dwa zdania się wykluczają. Żeby zostać instruktorem, musisz taki slalom przejechać (zarówno SL i GS) i zmieścić się w odpowiednim czasie (niezbyt wyśrubowanym, ale wymagającym płynnej jazdy). Amator jest w stanie dojść do poziomu, że jakoś przejedzie nawet SL, o długości i nachyleniu podobnym jak w PŚ. Tylko kluczem jest to "jakoś", czyli dużo hamując i czasem nie atakując tyczek.

Jestem pod wrażeniem umiejętności amatora.

Nie tak dawno oglądałęm z prawdziwa ciekawością  konkurencje zajazdowe na Olimpiadzie  Młodych w Lozannie. Ciekawe dlatego, że Esport transmitował całe pierwsze przejazdy w gigancie i slalomie.  Widziało się jak jedzie chłopak z Libanu i Tajlandii, jako sześćdziesiaty. Jechał bardzo ambitnie. Rodzina, kraj patrzy.  Wyposażenie narty, buty, ciuchy jak w PŚ. Przecież to reprezentat naszej ojczyzny.  Jeździł pewnie od dziecka na nartach. Głównie w jakichś "Alpach". Ma trenera, może większą ekipę. No i ten slalom. Na moje mało doświadczone oko, to ja po takich stokach śmigam, ale bez tyczek. Trudności stoku, ustawienia są od góry: PŚ, Puchar Europy, ...Dalej nie wiem. Pewno nasze mistrzostwa, gdzieś w Szczyrku na Fisie, albo dawniej na Nosalu od góry. Były też od dzwonu na Kasprowym do dna kotła(slalom).

No więc(Lozanna) tu nie było aż tak trudno, jak w PŚ. Mniej bramek. I ciekawe ci z bardziej egzotycznych krajów, zawodnicy, puszczeni przez organizatorów między tyki, uzyskiwali  w dwóch przejazdach od10 do 25 sekund do tyłu. Na pierwszym  miejscu jakiś Austriak.  O którym być może nikt więcej nie usłyszy. Bo takich są setki, czy tysiące w jego kraju.

Nasz najlepszy chłopak ze Szczyrku. Obija tyki pewno często poniżej Grzebienia.  Pięknie czasem jadą chlopcy.  Miło się patrzy, z góry. Nawet kiedyś udało mi się przejechać parę bezpańskich takich tyk, ale ustawionych wyżej przed Grzebieniem. No więc dostał od tego Austriaka 4,5 s do tyłu. 

Strasznie teraz mamy usportowionych instruktorów.  A chciałoby się, by uczyli takiej jazdy jak demonstrują demomonstratorzy na YT.  Teraz tylko sport króluje na stokach. Już w tym sezonie trafiło mnie od tyłu dwóch takich bardzo młodych  wybierających najkrótszy przejazd. Tak istotna rzecz na zawodach. Moją poważną wadą są zaokrąglone skręty. Choć staram się jechać zawsze gdzieś z boku i to dość wąskim pasem.

Na tym kończę pisanie w tym temacie.  A jego bohaterce życzę by została instruktorką.  Ma już pewne podstawy.  Może nadejdzie moda na piękne, demostracyjne skręty na  stokach.  Nie tylko u nas.  Ale we wszelkich alpejskich górach. Wtedy będzie się mogło swobodnie popisywać swoimi zakrętasami.

Zagronie

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Zagronie napisał:

Zagronie

Dzień dobry @Zagronie. Dużo piszesz i z ,,fachowymi'' uwagami dotyczącymi techniki jazdy na nartach zjazdowych. Myślałem, że jesteś instruktorem na poziomie ,z doświadczeniem  i wieku @Mitek . Teraz wiem, po treści któregoś z wcześniejszych komentarzy ,że instruktorem SITN nie jesteś i nawet w tej chwili nie mam już jasności w jakim wieku jesteś bo Twój profil jest mniej niż skromny. Przydałoby się przy takim pouczającym charakterze komentarzy podać więcej wiadomości o sobie w profilu. Z pozdrowieniem @janek57

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Na cywilnym stoku jeżdżący luzem zawodnicy rekreacyjnie, mogą się zupełnie nie wyróżniać.

Zawodnika na stoku rozpoznasz pod 2-3 skrętach. To się bardzo rzuca w oczy i jest nie do powtórzenia dla amatora.

 

 

Cytat

No więc(Lozanna) tu nie było aż tak trudno, jak w PŚ. Mniej bramek.

Nasz najlepszy chłopak ze Szczyrku. Obija tyki pewno często poniżej Grzebienia.  Pięknie czasem jadą chlopcy.  Miło się patrzy, z góry. Nawet kiedyś udało mi się przejechać parę bezpańskich takich tyk, ale ustawionych wyżej przed Grzebieniem. No więc dostał od tego Austriaka 4,5 s do tyłu. 

Jak piszesz o wynikach, warto by było pisać konkretne nazwiska, poza tym podajesz nieprawdziwe informacje.

Polak zajął 18 miejsce na 77 startujących i nie wyprzedził go ŻADEN Austriak.  Wygrał Szwed.

https://www.lausanne2020.sport/results/nh/en/Root/ViewPdf/ASM020000_C73C_1.0.pdf

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Spiochu napisał:

Zawodnika na stoku rozpoznasz pod 2-3 skrętach. To się bardzo rzuca w oczy i jest nie do powtórzenia dla amatora.

Cześć

To oczywistość Piotrze. Jeżeli ktoś uważa/myśli inaczej nie ma pojęcia o niuansach poprawnej jazdy.

Różnicę widać nawet po małych dzieciach, nie mówiąc o juniorach (myślę tutaj o porównaniach z dorosłym mającym ambicje/pretensje amatorem).

Pozdrowienia

Edytowane przez Mitek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, janek57 napisał:

Dzień dobry @Zagronie. Dużo piszesz i z ,,fachowymi'' uwagami dotyczącymi techniki jazdy na nartach zjazdowych. Myślałem, że jesteś instruktorem na poziomie ,z doświadczeniem  i wieku @Mitek . Teraz wiem, po treści któregoś z wcześniejszych komentarzy ,że instruktorem SITN nie jesteś i nawet w tej chwili nie mam już jasności w jakim wieku jesteś bo Twój profil jest mniej niż skromny. Przydałoby się przy takim pouczającym charakterze komentarzy podać więcej wiadomości o sobie w profilu. Z pozdrowieniem @janek57

Dyskutujemy o nartach. Nie o papierach.  Nie staram się obsolutnie nikogo pouczać.  Choć być może takie wrażenie ktoś odnosi. Piszę tylko o własnych obserwacjach.  Mogę czasami coś tam nawet pomylić(p. kom. Spiocha). Obserwuję zjawiska. Bardzo lubię narty i zawsze chciałem(i chcę)jak najlepiej jeździć technicznie, ale też bardzo bezpiecznie.  Szczególnie uważam na słabszych ode mnie. Lepsi sobie powinni swobodnie poradzić ze  mną.

Boleję bardzo na tym,  że stoki są coraz bardziej niebezpieczne.  Dawniej niebezpieczeństwo było związane z  prymitywnymi wiązaniami, stoki były nieprzygotowane. Narty były też ,można powiedzieć prymitywne. Robiło sie wszystko na własny rachunek.  Nieprzygotowanie, słabe umiejętności, czy ich przecena w  określonej sytuacji,  odbijały się  boleśnie  na własnym ciele. Dzisiaj zagrożenie nadjeżdża z tyłu.  Przed soba go nie widzę, kontrolując sytuację.  Jedyny wybór to szukać  pustych stoków, by sobie swobodnie, bez zagrożenia pojeździć.  Ale to jest absolutnie sprzeczne z biznesem  właścicieli wyciągów.  

Zagronie

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śmig hamujący dla mnie jest o wiele trudniejszy niż skręt cięty, ale ostatni wyjazd szkoleniowy uświadomił mi, że nie da się być narciarzem kompletnym bez tej umiejętności. @Zagroniewyjasnił dokładnie czemu służy ten rodzaj skrętu. Wymaga bardzo aktywnej jazdy i warto pouczyć się go z instruktorem, jest sporo bardzo fajnych ćwiczeń. 
A czy jest atrakcyjny można zobaczyć tutaj 

 

Edytowane przez idealist
  • Like 3
  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się wszystko(ewolucje) porządnie zdefiniuje. Najlepiej, gdy się dołączy do tej definicji  wzorcowe filmowe przkłady, to faktycznie  nie widać tego(śmigu hamującego) na stokach(albo się zauważy takich momentów, bez filmu i jego zwolnienia).  Taki życiowy przykład. Ktoś się "zaplątał", gdzieś na trasie zjazdu i przed sobą ma ze sto, dwieście metrów trasy. Stromej, dość wąskiej, nierównej z wyślizganymi miejscami.  Co mu pozostaje? Jechać na krechę? Ostrożnie zsuwać się bokiem. Dalej będzie lepiej.  Czy też próbować  krótkimi skrętami, nie za szybko.  Wyjdzie z tego jakiś śmig, ograniczający nadmierną szybkość i pozwalający wykorzystywać "lepsze" miejsca. Jednocześnie honor nie ucierpi, że ze mnie taki dziad.  Tylko co to za śmig z tego wyjdzie? 

Nie chcę dawać innych przykładów, np. z PŚ

Zagronie

  • Confused 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Zagronie napisał:

Jak się wszystko(ewolucje) porządnie zdefiniuje. Najlepiej, gdy się dołączy do tej definicji  wzorcowe filmowe przkłady, to faktycznie  nie widać tego(śmigu hamującego) na stokach(albo się zauważy takich momentów, bez filmu i jego zwolnienia).  Taki życiowy przykład. Ktoś się "zaplątał", gdzieś na trasie zjazdu i przed sobą ma ze sto, dwieście metrów trasy. Stromej, dość wąskiej, nierównej z wyślizganymi miejscami.  Co mu pozostaje? Jechać na krechę? Ostrożnie zsuwać się bokiem. Dalej będzie lepiej.  Czy też próbować  krótkimi skrętami, nie za szybko.  Wyjdzie z tego jakiś śmig, ograniczający nadmierną szybkość i pozwalający wykorzystywać "lepsze" miejsca. Jednocześnie honor nie ucierpi, że ze mnie taki dziad.  Tylko co to za śmig z tego wyjdzie? 

Nie chcę dawać innych przykładów, np. z PŚ

Zagronie

Cześć

Bez konfabulacji.

Śmig hamujący to ściśle zdefiniowana w programach nauki jazdy technika, charakteryzująca się tym, że prędkość kontrolujemy elementem hamowania ześlizgiem. Wyszedł z programów jako dominanta właśnie jakieś 30 lub więcej lat temu. Od tamtej pory we wszystkich ewolucjach prędkość kontrolujemy sterowaniem skrętu.

Śmig może przybrać formę śmigu hamującego nawet skocznego - to skrajność, na stromych trudnych stokach, w trudnych warunkach praktycznie niespotykanych obecnie na przygotowanych trasach. Dal każdego kto poprawnie umie jeździć na nartach hamujący jest naturalny.

Pozdrowienia

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie nawet nie chodziło o śmig hamujący(seria rytmicznych...). Tylko jeden skręt hamujący, który jest w pewnych warunkach jest konieczny. Stosuje się go często, gdy nie ma możliwości sterowania(?). Zawsze się steruje nartami, przecież na tym polega jazda na nartach. Ale jak się steruje i kiedy sterowanie jest optymalne, to inna sprawa.  Nic nie zginęło z przeszłości. Może tylko lekka kristiannia. Choć nie wiem, czy czasami na szerokich dechach nie byłaby przydatna. Oczywiście w dość specyficznych warunkach.

Zagronie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Zagronie napisał:

Mnie nawet nie chodziło o śmig hamujący(seria rytmicznych...). Tylko jeden skręt hamujący, który jest w pewnych warunkach jest konieczny. Stosuje się go często, gdy nie ma możliwości sterowania(?). Zawsze się steruje nartami, przecież na tym polega jazda na nartach. Ale jak się steruje i kiedy sterowanie jest optymalne, to inna sprawa.  Nic nie zginęło z przeszłości. Może tylko lekka kristiannia. Choć nie wiem, czy czasami na szerokich dechach nie byłaby przydatna. Oczywiście w dość specyficznych warunkach.

Zagronie.

Cześć

No to nie bardzo rozumiem. Co ma wspólnego skręt stop ze śmigiem hamującym???

Zupełnie inna mechanika, zupełnie inna zastosowanie, poziom itd...

Pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Zagronie napisał:

Boleję bardzo na tym,  że stoki są coraz bardziej niebezpieczne.  Dawniej niebezpieczeństwo było związane z  prymitywnymi wiązaniami, stoki były nieprzygotowane. Narty były też ,można powiedzieć prymitywne. Robiło sie wszystko na własny rachunek.  Nieprzygotowanie, słabe umiejętności, czy ich przecena w  określonej sytuacji,  odbijały się  boleśnie  na własnym ciele. Dzisiaj zagrożenie nadjeżdża z tyłu.  Przed soba go nie widzę, kontrolując sytuację.  Jedyny wybór to szukać  pustych stoków, by sobie swobodnie, bez zagrożenia pojeździć.  Ale to jest absolutnie sprzeczne z biznesem  właścicieli wyciągów.  

Zagronie

 

Z całym szacunkiem, ale niebezpieczeństwo jest wszędzie. Dla mnie niebezpieczeństwem jest horda ruchomych tyczek szurająca od gleby do gleby na czerwonej trasie, zatrzymująca się tuż za linią załamania stoku, lub po prostu stojąca na środku trasy. Żeby nie narażać ich i siebie muszę często postać na górze, poczekać, jeszcze raz poczekać, zaplanować kiedy kogo i jak objadę z zapasem. To wkurzające, ale tak już jest. I oni też muszą się pogodzić z tym, że na tego typu trasach jeździ się szybko a nie na uratowanie. Tylko czy oni tak samo myślą o mnie, jak zjechać żeby sobie pojeździć i dać innym pojeździć? Szczerze wątpię.

O typie kamikaze nie wspomnę, zawsze byli i zawsze będą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiałem się nieraz, jak to jest z tą techniką na nartach. Ale też techniką w tenisie, czy w pływaniu. Tak po trosze to próbowałem w tych dyscyplinach i chciałem być nieco zaawansowany. To tylko przykłady sportów, gdzie  opanowanie podświadome techniki ma decydującą rolę. Oprócz oczywiście specyficznej kondycji, czy sprzętu(narty).  Sprzęt to najłatwiejsze, ponieważ można  go kupić. Nad kondycją popracować. Technika to lata szkolenia, w  odpowiednich warunkach z odpowiednimi ludźmi. A jak się to robi samemu to jeszcze się bardziej rozciąga i trudno jest o pewien przyzwoity poziom.

Pomyślałem sobie tak. Uczymy dziecko, powiedzmy czteroletnie. Dobieramy dobrze sprzęt, stok.  I co?  Jak spowodować czy chce jeździć i po co mu to. Ale jak tatuś i mamusia jeżdżą to dziecko widzi. I może dojdzie do wniosku, że to ważne, jak mycie zębów, ale ciekawsze. Jak dojdzie, to może szybko zacznie skręcać na właściwie dobranym stoku. I nawet kijkiem prawidłowo pracować, gdy go dostanie od początku. Wzorem są rodzice, ale jeszcze lepiej  podobne dzieci.  

A teraz taki eksperyment myślowy. Dziecko jest głuche. Jeździ w szkółce, gdzie dzieci są głuche i nie mówią. Trener też głuchy i niemowa. Ale świetny trener. Wie gdzie szkolić.  Co szkolić. Na jakim sprzęcie. Trenuje zawodników.  Eliminacja błędów, nowe elementy wszytko pokazane praktyce, albo na migi.   Nie pada żadne słowo jaka to ewolucja, gdzie się ją stosuje. I czy  istnieje na świecie jakaś literatura, filmy na ten temat. Nauka jak dla  małych dzieci. Ale szkółka bierze udział w zawodach. Może podpatrywać innych, może lepszych.  Ma sukcesy. Ale  dzieci, juniorzy jeżdżą intuicyjnie. Odkrywają intuicyjne pewne ruchy, układy.  Których stosowanie ułatwia jazdę, przynosi sukces w sporcie.

Po licha mam komuś,  którego uczę, wszystko tłumaczyć i  podawać definicję, nazwy elementów. Ja go nauczę jeździć w różnych warunkach, to będzie jeździł i sam wiele odkryje.  Definicje, wzory ewolucji, różne nazwy elementów są potrzebne uczącym, by się porozumiewali. Mieli o czym dyskutować. Pisać książki i artykuły. Nie jest to jednak warunek niezbędny dla dobrego opanowania tego pięknego zajęcia.  I o to mi chodzi, gdy mowa, np. o śmigu hamującym.   Rozróżnijmy definicje, programy, literaturę od rzeczywistej jazdy na nartach. Może być intuicyjna, jak chodzenie.  To głównie kwestia nauczyciela.  I wtedy nie będzie problemu, czy dany ruch nartą to skręt hamujący, czy ślizgowy, czy też na krawędzi..  Będzie skuteczny do bólu.

Instruktorzy stosujcie swoje programy autorskie. 

Zagronie

 

 

Zagronie

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, janek57 napisał:

,,Strzał'' kompletnego amatora: ,,śmig carvingowy"

Cześć

Nie. To po prostu śmig. Bliżej hamującego niż "carvingowego" - jeżeli już chcemy tak się bawić.

Pozdrowienia

48 minut temu, Zagronie napisał:

Zastanawiałem się nieraz, jak to jest z tą techniką na nartach. Ale też techniką w tenisie, czy w pływaniu. Tak po trosze to próbowałem w tych dyscyplinach i chciałem być nieco zaawansowany. To tylko przykłady sportów, gdzie  opanowanie podświadome techniki ma decydującą rolę. Oprócz oczywiście specyficznej kondycji, czy sprzętu(narty).  Sprzęt to najłatwiejsze, ponieważ można  go kupić. Nad kondycją popracować. Technika to lata szkolenia, w  odpowiednich warunkach z odpowiednimi ludźmi. A jak się to robi samemu to jeszcze się bardziej rozciąga i trudno jest o pewien przyzwoity poziom.

Pomyślałem sobie tak. Uczymy dziecko, powiedzmy czteroletnie. Dobieramy dobrze sprzęt, stok.  I co?  Jak spowodować czy chce jeździć i po co mu to. Ale jak tatuś i mamusia jeżdżą to dziecko widzi. I może dojdzie do wniosku, że to ważne, jak mycie zębów, ale ciekawsze. Jak dojdzie, to może szybko zacznie skręcać na właściwie dobranym stoku. I nawet kijkiem prawidłowo pracować, gdy go dostanie od początku. Wzorem są rodzice, ale jeszcze lepiej  podobne dzieci.  

A teraz taki eksperyment myślowy. Dziecko jest głuche. Jeździ w szkółce, gdzie dzieci są głuche i nie mówią. Trener też głuchy i niemowa. Ale świetny trener. Wie gdzie szkolić.  Co szkolić. Na jakim sprzęcie. Trenuje zawodników.  Eliminacja błędów, nowe elementy wszytko pokazane praktyce, albo na migi.   Nie pada żadne słowo jaka to ewolucja, gdzie się ją stosuje. I czy  istnieje na świecie jakaś literatura, filmy na ten temat. Nauka jak dla  małych dzieci. Ale szkółka bierze udział w zawodach. Może podpatrywać innych, może lepszych.  Ma sukcesy. Ale  dzieci, juniorzy jeżdżą intuicyjnie. Odkrywają intuicyjne pewne ruchy, układy.  Których stosowanie ułatwia jazdę, przynosi sukces w sporcie.

Po licha mam komuś,  którego uczę, wszystko tłumaczyć i  podawać definicję, nazwy elementów. Ja go nauczę jeździć w różnych warunkach, to będzie jeździł i sam wiele odkryje.  Definicje, wzory ewolucji, różne nazwy elementów są potrzebne uczącym, by się porozumiewali. Mieli o czym dyskutować. Pisać książki i artykuły. Nie jest to jednak warunek niezbędny dla dobrego opanowania tego pięknego zajęcia.  I o to mi chodzi, gdy mowa, np. o śmigu hamującym.   Rozróżnijmy definicje, programy, literaturę od rzeczywistej jazdy na nartach. Może być intuicyjna, jak chodzenie.  To głównie kwestia nauczyciela.  I wtedy nie będzie problemu, czy dany ruch nartą to skręt hamujący, czy ślizgowy, czy też na krawędzi..  Będzie skuteczny do bólu.

Instruktorzy stosujcie swoje programy autorskie. 

Zagronie

Cześć

Ani instruktor nie musi być głuchy ani dziecko. W nauce jazdy na nartach, zwłaszcza dzieci, im mniej gadania tym lepiej. Można kogoś nauczyć jeździć bez żadnych ćwiczeń - "samą jazdą" - doborem, prędkości jazdy, toru, terenu, śniegu, wymuszeniem skrętu itd.

Pozdrowienia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...