Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Problem z jazdą na krawędziach.


haszykk

Rekomendowane odpowiedzi

Temat  dla mnie. 

Nieco wspomnień we mnie siedzi z muld.  Teraz ich unikam, ale czasem jakiś skręt się zdarzy.  Teraz oczkiem w głowie jest sztruks.  Jeszcze nietknięty i karwing. Ten ostatni rozumiany(bardzo mi się podoba taka definicja) jako jazda na krawędziach, przy której skręt  jest wynikiem samoprowadzenia się narty, wynikającegj z jej właściwości.  W praktyce świadczą o tym dwie równoległe linie,  wykonane przez krawędzie nart. Linie te zaczynają się  tuż po liniach poprzedniego skrętu. I co jest bardzo ważne, zaczynają się przed linią spadku stoku. Czasem trafia się na zdjęcie takich linii, gdy jest odpowiedni śnieg. Gdy zbyt sypki, to  są zamazane. Gdy zbyt twardy-niewidoczne. W tym drugim przypadku to duża sztuka tak jeździć , szczególnie na stromym stoku, gdy skręty są bardziej pogłębione, by nie pędzić jak szaleniec.

Na krawędziach to ciagle jeżdżę. Jadę w skos stoku na krawędziach. Im stromszy to bardziej. Inaczej się nie da! Mam wypłaszczać narty?  Wypłaszczałem robiąc takie  ćwiczenia płasko- ześlig w dół stoku. Kolana do stoku na krawędzie-stoję.  Demonstrowałem raz koleżankom na Chopoku przejazd przez lód wodny na stoku. Taki placek- dwadzieścia metrów długi-w poziomie. Dziesięć - w pionie. Wyjeżdżając z fajnego śniegu na ten lód przejechać go ukośnie w dół. Dalej jest fajny śnieg. Wjeżdżamy narty na krawędziach, idealnie równoległe!  Suną do przodu i nieco w poprzek(hamowanie). Oczywiście głównie obciążona  narta zewnętrzna!   Równowaga musi być idealna!  

Przy każdym skręcie(patrząc na jego całość!) jadę na krawędziach.  Narty bardziej zakantowane, lub mniej. W erze przedkarwingowej też tak było. Może nie byłem wychylony do wnętrza skrętu jak obecnie.  Problem dla mnie to są te kreski przed linia spadku stoku. Kreski świadczące, że  może jadą  narty karwingiem. Jak widać rozmycie początku skrętu, to nie dobrze. Muszę mieć te kreseczki, przynajmniej na bardziej płaskim!

Po tym wstępie wracam do pytania, czy na muldach jeździ się na krawędziach. Jak najbardziej. Co zresztą widać na filmie, za który podziękowałem.  Jak nie na krawędziach, to jak - na płaskich nartach?  W każdym skręcie narciarz i narty są pochylone. Więc są krawędzie. Ale czy narta się kieruje według swojej krawędzi, czy narciarz jej pomaga w skręcie, obracając ją nieco stopami, to inna sprawa.  Otóż  ja dąże na takim  nierównym terenie do skrętu na krawędziach nart. Do utrymywania ich ciągle na krawędziach. Nie zawsze się to udaje w każdym skręcie. Ale unikam celowego obrotu nart,  wypłaszczając je.  Rozumiem, że to jest konieczne w początkach nauki. Miękki przejazd przez "falki". Niespieszna jazda i obracanie płaskich nart. Podciąganie tych kolan. Przejazd wzdłuż stromszego skoku w skos w dół i wybranie lepszego miejsa do zdecydowanego skrętu w przeciwna stronę. Przy czym ten przejazd w skos stoku to też  jest przejazd po muldach, ale wolniejszy, przypomina girlandę w skos stoku. I podobnie się  jedzie.

Jedno jest pewne. Jazda na krawędziach na muldach nie przypomina takiej jazdy na płaskim, sztruksowym,niezbyt stromym stoku(wiem-że  o tym koledzy myśleli!). Na muldach trzeba cieżko pracować. Być maksymalnie szybkim w ruchach. Ciało ciągle się prostuje(nieco w bok) i  "przykuca". Kolana pracują intensywnie w dwie strony. Obciążenie nart się zmienia bardzo szybko. Na tym sztruksie można się "ustawić" na krawędzi. Rozpędzić i narty wrzucą w przeciwny skręt, bez żadnego celowego odciążenia. Kijka można nie wbijać, tylko markować. Jazda po muldach bez kijka, to może tylko dla "wierchuszki" światowej.  Cóż może jestem upier... Ale nie lubię kategorycznych stwierdzeń.   Ja "tego" , nie potrafię zrobić, ale ktoś potrafi. Albo też należy wyraźnie zaznaczyć.  Dla potrzeb nauki - jeździmy tak.  Ale  rozwijając się może kiedyś będziemy jeździć tak,  jak na "tym" filmie.   Kategoryczne stwierdzenia blokują rozwój.  Od pewnego poziomu przestaje się myśleć jak odciążyć, jak przejechać garbaty teren.  Jak sobie poradzić, ze stromizną,  z takim śniegiem - jaki jest aktualnie pod nartami. Jedzie się! Jazda ma być jak najszybsza(każdy ambitniejszy narciarz o tym marzy). Ma być w pełni kontrolowana.  I to wszystko!  I jak jest estetyczna - to już szczyt marzeń. Poprzeczkę podnosimy, wybierając coraz trudniejszy stok, warunki śniegowe,  szybkość jazdy.  

 

Zagronie

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpędziłem się z tym poprzednim postem.  Przepraszam! Założyciel tematu nie powinien go czytać i wyciągać wniosków, z tego, co napisałem. Czasami mnie świerzbi język.  Koledzy dają  rady praktyczne. 

Jeśli już musiałbym się wtrącić to to,  że  wstępem do jazdy po muldach jest śmig. Bez tej umiejętności można przez to "pole" jakoś przejechać. Piszę o nieco większych "garbach", które też często są  twarde. Gdy to jest pole muld obok wyznaczonej trasy.  Filmów z reguły nie robi sie na twardych garbach.  Śnieg na filmach jest miękki, przyjemny.

Dlaczego śmig? Otóż zauważyłem, że narciarze już jeżdżący przyzwoicie długim skrętem, mają ogromne trudności na początku ze śmigiem w linii spadku stoku. Mam  wnuka Kubę, którego od  lat trzech uczyłem na nartach.  Ładnie jeździ równolegle. Bardzo  objeżdżony. Sporo jeździł w Alpach z ojcem.  Kupił sobie od  dwóch lat szerokie bardzo dechy i  wali w dół, bardzo pewnie, długimi łukami. Ostatnio, według opowieści, szusem  z Mosornego. Niestety nie udało mi się  go nauczyć śmigu.  Takich, krótkich skrętów, ale wykończonyh. Takich, że jazda na stromszym terenie jest kontrolowana ściśle i szybkość zjazdu jest świadomie ograniczana przez wykańczanie skrętu(pogłębianie). To jest jazda wymagana na ustawionych tyczkach.  

Śmig jest trudny i mało kto go używa na stokach. A jeszcze śmig,  taki z wykańczanymi skrętami o zmiennym rytmie, to  rzadkość.  Stąd  szybka jazda po muldach, to  jest jak jazda wśród tyczek na zrytym slalomie.  Nie da się reagować  w takim terenie, przy nieco większej szybkości, jeśli się nie ma tych reakcji we krwi. Uczenie się ich  odrazu ma muldach prowadzi do niczego. Najpierw na gładkim terenie należy opanować w pewnym stopniu szybkie bardzo skręty.  Drugą rzeczą, którą warto ćwiczyć to przejazd w dłuższych skrętach przez niewielkie garby. Wyrobić sobie reakcje, podciągania kolan na garbie tak, by nie skakać. Za garbem narty muszą mieć  momentalnie kontakt ze śniegiem.  Ze wzrostem garbu i szybkości przejazdu jest to coraz trudniej osiągnąć.

 

Zagronie

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Zagronie napisał:

Po tym wstępie wracam do pytania, czy na muldach jeździ się na krawędziach. Jak najbardziej. Co zresztą widać na filmie, za który podziękowałem.  Jak nie na krawędziach, to jak - na płaskich nartach?  W każdym skręcie narciarz i narty są pochylone. Więc są krawędzie. Ale czy narta się kieruje według swojej krawędzi, czy narciarz jej pomaga w skręcie, obracając ją nieco stopami, to inna sprawa. 

Dlatego proponuję nie używać stwierdzenia "jazda na krawędziach" do sytuacji gdy krawędź z założenia nie trzyma bo ma się ześlizgnąć.

Bo zaraz się okaże, że krawędziowaniem nie jest tylko butterowanie (czyli smarowanie masłem :) ).

Edytowane przez AndRand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, AndRand napisał:

Dlatego proponuję nie używać stwierdzenia "jazda na krawędziach" do sytuacji gdy krawędź z założenia nie trzyma bo ma się ześlizgnąć.

Bo zaraz się okaże, że krawędziowaniem nie jest tylko butterowanie (czyli smarowanie masłem :) ).

No ale czy właśnie tak nie jest? Trzeba by w sumie wywołać do tablicy instruktorów, żeby objaśnili czy jazda ześlizgiem to też "jazda na krawędziach". Jak dla mnie tak, bo używasz krawędzi do regulacji prędkości i zakładając, że robisz to dobrze, to w każdej chwili korzystając z krawędzi, jesteś w stanie zmienić kierunek ruchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Tatita napisał:

No ale czy właśnie tak nie jest? Trzeba by w sumie wywołać do tablicy instruktorów, żeby objaśnili czy jazda ześlizgiem to też "jazda na krawędziach". Jak dla mnie tak, bo używasz krawędzi do regulacji prędkości i zakładając, że robisz to dobrze, to w każdej chwili korzystając z krawędzi, jesteś w stanie zmienić kierunek ruchu.

Jak instruktorzy chcą być źle rozumiani to niech sobie tak używają :)

Dla mnie "jazda na krawędziach" to jest jazda z maksymalnym możliwym trzymaniem krawędzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, AndRand napisał:

Dla mnie "jazda na krawędziach" to jest jazda z maksymalnym możliwym trzymaniem krawędzi.

No ale tak naprawdę czy "jazda na krawędziach" nie jest równoznaczna z "jazdą na nartach"? A technika, o której Ty myślisz to po prostu skręt cięty? Nie wiem, dlatego napisałem o instruktorach, bo niewątpliwie jest to uporządkowane i warto poszukać u źródła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Tatita napisał:

No ale czy właśnie tak nie jest? Trzeba by w sumie wywołać do tablicy instruktorów, żeby objaśnili czy jazda ześlizgiem to też "jazda na krawędziach". Jak dla mnie tak, bo używasz krawędzi do regulacji prędkości i zakładając, że robisz to dobrze, to w każdej chwili korzystając z krawędzi, jesteś w stanie zmienić kierunek ruchu.

Cześć

Masz rację pisząc, że krawędzi używamy praktycznie w każdym momencie jazdy (oprócz jazdy na wprost na dokładnie płaskiej narcie).

Oczywiście potoczne rozumienie określenia "jazda na krawędziach" jest takie jak pisze AndRand czyli utożsamiane jest ze skrętem ciętym. Związane jest to z całym ciągiem określeń typu "wejście na krawędź" czy też "zejście z krawędzi" rozumiane jako przejście ze śladu ślizgowego w cięty i odwrotnie.

Osobiście uważam, że najlepszymi i jednoznacznymi określeniami są te zdefiniowane w programach nauczania a więc mamy:

ślad cięty - gdzie narta położona na krawędzi wycina łuk jak najbardziej zbliżony do jej aktualnego promienia. Tu należy sobie zdawać sprawę, że jest to pewien ideał rzadko osiągalny bo narta zawsze troszkę się obślizguje o czym świadczy zdrapywany śnieg.

ślad ślizgowy - gdzie narta prowadzona po łuku obślizguje się mniej lub bardziej.

ślad ześlizgowy - gdzie narta prowadzona jest praktycznie bokiem

Oczywiście te określenia w pewnych momentach nachodzą na siebie przy zmianie śladu bo tak naprawdę zmiana śladu zawsze trwa w czasie.

Można zastosować różne własne przybliżenia i każdy dobry narciarz czuje kiedy ześlizg przechodzi w ślizg a kiedy ślizg przechodzi w ślad cięty.

Tak naprawdę w jeździe realnej zawsze występuje mieszanina śladów nawet w jednym skręcie i nie jest ważne czy ślad jest dokładnie cięty czy z elementem ślizgowym. Ważne jest by narty w skręcie były prowadzone po założonym jednostajnym (nie wiem jak to lepiej określić) łuku.

Pozdrowienia serdeczne

 

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, AndRand napisał:

Jak instruktorzy chcą być źle rozumiani to niech sobie tak używają :)

Dla mnie "jazda na krawędziach" to jest jazda z maksymalnym możliwym trzymaniem krawędzi.

Tak!  Miałem przyjemność mieć na nogach narty bez krawędzi.  Trudno sobie wyobrazić jazdę  bez  nich na twardym śniegu. W puchu, na mokrym śniegu może krawędzie nie mają dużego znaczenia, oprócz wpływu na sprężystość narty. Stąd dawno już ludzie dostrzegli ich potrzebę i  przykręcali z boku narty listewki metalowe o szerokości ok. 6 mm.  To zdecydowanie poprawiło jazdę. Narta  przestała w niekontrolowany sposób przesuwać się na boki.  Tych listewek się nie ostrzyło. Nie wystawały z boku narty, albo minimalnie. Narta była drewniana. Potem między listewkami pojawił się plastyk(miałem żółty). Bez plastyku i smarowania częstego(świeczka) narty czasem się niemożebnie kleiły.

Narty ciągle się zmieniały.  Pojawiły sie tworzywa sztuczne(epoxyd, poliuretan). Otrzymały warstwy metalowe(cienkie taśmy). Także krawędzie podlegały ewolucji. Był okres, kiedy nie były ciagłe, tylko cięte, by nie wplywały na sprężystość wzdłużną narty.  Na ciete wyglądały z zewnątrz. Co parę cm kreseczka. Ale w rzeczywistości była to ciągła konstrukcja, taka jak rurociągi z parą do ogrzewnia osiedli. Co pewien czas taka pętla w bok, na  kompensanie rozszerzania się cieplnego. W narcie to było ukryte.  Wiem o tym, ponieważ  jeździłem przez kilka lat na Volklach P10, po zawodniczce z polskiej kadry. Ślizg(bardzo śliski) miały z przeźroczystego tworzywa. Przypuszczam, że to był teflon. Przez który widać było "zakola" krawędzi.

Cóż krawędzie spełniały zawsze doskonale swoją rolę jako hamulec.  Hamują w pługu bardzo skutecznie. Hamują nartę zewnętrzną, gdy obraca sie jej piętka.  Na bardzie stromym stoku to błogosławieństwo.  Są znakomite w  tzw. śmigu hamującym na twardym i stromym.   Jak widzę porannych ścigantów na Mosornym, walących długimi łukami po twardym sztruksie,  to ostre krawędzie są dla nich bezcenne.  Narta nie odjedzie daleko w bok. Zewnętrzna trzyma, mimo że jej piętka sie wychyliła na zewnątrz. Kończę już ten poemat na temat bezcennych własności krawędzi. Stosuje się je też w nartach śladowych.

 

Zagronie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Polecam książkę Ron LeMaster „Narciarstwo na poziomie”. Tez jestem samoukiem i ta lektura pozwolila mi zgłębić, zrozumieć i znacznie poprawić technikę! Prosta nie jest, ale przy drugim czytaniu, w międzyczasie popartym praktyką naprawdę pomoże Ci zrobić duże postępy 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wystarczy "Narciarz doskonały"? Tego samego autora.  Mam ją na półce.  Niektóre książki(Joubert),  to zupełnie zniszczyłem  z wertowania. Zaglądałem do nich przed sezonem. Przed dłuższym wyjazdem na narty. W nocy przed jednodniowym wyjazdem, w głowie wyobrażałem sobie, co mam poprawić w skręcie. Który trwa nieco ponad sekundę.  To była analiza bardzo szczegółowa. Byłem szybszy w myślach, niż zwykła kamera. szybszy niż kamera "zwolniona".  Wyobrażałem sobie, który mięsień mam zacząć napinać, a który nieco zwolnić .  Ale to było dawniej.  Gdy  w sieci trafiłem na budowę mięśni nóżki, to sie przestraszyłem. Myślałem o czworogłowym. A tu, cholera, cała masa pod nim i obok. Też przecież się nie lenią, gdy nieco prostuję nóżke... Do zwariowania! Jeździć bezmyślnie -  jak niektórzy radzą, by sobie dać spokój z literaturą. Tylko jeździć. To nie moim stylu. Ja dążę do doskonałości, jak  Ron. Widzę często na stoku takich tylko jeżdżących. Nawet szybciej ode mnie.  Ale to szczeniaki, jeśli chodzi o wiek. Gdy będą siwymi psami to zobaczymy. 

Przestałem czytać literaturę narciarska. Zreszta na moim wysokim poziomie bardzo szybko się ona starzeje. Teraz, by dogonić postęp należałoby wzorować się na ostatnich zawodach PŚ w slalomie i na pierwszym na pudle.  To najnowsza technika. Sprawdzona chronometrem. Reszta to są opowiastki. Niemierzalne.  Wracam do doskonalenia się -jak otworzą stoki. Tak trzeba robić do ostatniego oddechu.

Zagronie

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

rozpoczynajac skret cisnij mocno tylko na krawedz narty zewnetrznej ,jezeli bedziesz to dobrze robił noga zewnetrzna bedzie sie prostowac a wewnetrzna mocno zginac w kolanie,narte wewnetrzna stopniowo i bardzo delikatnie zaczynasz obciazac dopiero na wyjsciu ze skretu,to cała tajemnica braku uslizgu na zlodzonym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, gorillaracer napisał:

jezeli chcesz przejechac po muldach a nie pomiedzy nimi to twoje nogi musza pracowac jak amortyzator w aucie ,wjezdzajac na mulde nogi zginaja sie w kolanach,

zjezdzajac nogi prostuja sie w kolanch,skret wtedy najlepiej wykonac gdy jestes na szczycie muldy

A to z czasów gdy muldy chciały być garbami :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, gorillaracer napisał:

czym rozni sie mulda od garbu według ciebie ,bo nie rozumiem . 

Tak w zasadzie to mulda to jest wklęsłość między garbami (z niem. Mulde), ale potocznie mówi się "muldy" na wypukłości, czyli na garby.

Edytowane przez tanova
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.02.2021 o 12:57, Zagronie napisał:

Tak trzeba robić do ostatniego oddechu.

Niekoniecznie trzeba ale jak masz takie wewnętrzne ciśnienie to oby zdrowie długo na to pozwoliło.

Dzisiaj jeździłem  cały dzień na luzie, w spodniach piankowych i bez czapki - nic piękniejszego niż poczuć wiatr we włosach.

IMG_2431.thumb.JPG.b614aeea13c97fe37e77f55657bddfe5.JPG

 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Ameryce są bardziej ściśli, odnośnie muld. Narciarze nazywają je "bumps".  W żadnym słowniku nie znajdzie się, że to jest u nich "górka" między muldami na stoku. Ale można znaleść, że to jest "górka" na dziurawej drodze.  Takiej "bumpy road".   Samochód podskakuje na takiej nawierzchni.  Narciarza też te "górki" wyrzucą w powietrze. Więc, żeby nie był podrzucany, lub też nie spadał do muldy, ew. uderzał w stok kolejnej "górki", musi mieć zawieszenie nożne , jak dobre auto.   Resor się ugina na "górce"(bampie) potem rozpręża. Koło cały czas dotyka powierzchni. I  auto sobie  jedzie, ze swoim środkiem ciężkości, bez wstrząsów.    Na muldach należy jeździć bez wstrząsów. Ale, w miarę wzrostu szybkości nart, jest zadanie niełatwe.  I bardzo męczące. Ale da się, nawet  nie będąc mistrzem w tej sztuce. Nie należy się spieszyć.  Bampy są idealne do obracania płaskich nart.   Ale to muszą być  dość twarde, gładkie góry.  Odsypy, po pracowitym dniu narciarzy, nie są takie łatwe do pokonania. Tym bardziej, że pomiędzy nimi jest bardzo ślisko.  Z kolei inaczej wygląda sprawa jazdy, gdy na  takie twarde, duże  bampy spadnie puch.  Ułatwia on przejazd.  Gruba jego warstwa powoduje, że  góry i doliny pod nartami zniknęły.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Jeeb napisał:

Niekoniecznie trzeba ale jak masz takie wewnętrzne ciśnienie to oby zdrowie długo na to pozwoliło.

Dzisiaj jeździłem  cały dzień na luzie, w spodniach piankowych i bez czapki - nic piękniejszego niż poczuć wiatr we włosach.

IMG_2431.thumb.JPG.b614aeea13c97fe37e77f55657bddfe5.JPG

 

No nie! Taki widok! I śnieg nie zgorszy. 

Nie zauważyłeś jeszcze  w swoim życiu narciarskim. Że brak postępów, to w rzeczywistości cofanie się.  Myślisz, że to tylko stagnacja. Ale w rzeczwistości się cofasz. Choćby dlatego, że inni idą do przodu.  Ale tak naprawdę, jak nie pilnujesz jazdy(techniki), to twoje ciało zawsze pójdzie na łatwiznę.  Przecież te wszystkie, zakodowane  w podświadomości, reakcje organizmu są dla niego sztuczne.  Pozwolisz mu robić to byle jak, to szybko się do tego przyzwyczaji.  Dlatego mam takie ciśnienie. Jak zdrowie nie pozwala, to wiadomo, że ono jest najważniejsze.  I jeszcze jedno.  Świadomość, że  już nic nie poprawię, potrafię(choć może to iluzja)  jest w każdym wieku deprymująca(jeśli ktoś tego nie olewa). Ale szczególnie w miarę lat. To co? Już wszystko za mną? To co mi pozostaje...?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...