Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Prośba o wskazówki... film początkującego - "śmig"


Rekomendowane odpowiedzi

Nie wierzę, że to robię - nie jestem ekspertem, nigdy nikogo nie uczyłem, ale jakbym widział siebie kiedyś tam.

Też uparcie twierdziłem, że robię tak jak lepsi narciarze mi radzą, a oni wpierali mi że nie robię, aż mnie nagrali...

Po prawdzie ty nie jeździsz na krawędziach, narty w skręcie cały czas myszkują na boki, a to moim niewprawnym zdaniem wynika ze złego balansu ciała i braku właściwego dociążenia narty zewnętrznej. Twoje skręty są efektem rotacji całego ciała.

Mnie pomogło wałkowanie jazdy na 1 narcie tzw. "jawelin turn"  w którym musisz złapać balans ciała bo inaczej nie jesteś w stanie skręcić/utrzymać narty na krawędzi. Na poczatku na płaskim, a potem na coraz bardziej stromych stokach.

Przyjdzie taki moment, że jak naprawdę narta chwyci krawędź, to z pewnością to poczujesz. I od tego momentu zaczniesz się świadomie doskonalić.

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, artix napisał:

Tak na szybko 😉

 

Pięknie Pani jedzie. Będę pracował nad separacją. Ale najpierw NW, żeby to troszkę usubtelnić bo dziś to jak piłka na wirażach skakałem :D

Idę o zakład, że tam ta pani nie ma lodowego sztruksu pod nartami. Nie ma też muld po łydki. Dziś nawet zaczęły mi zamarzać te muldy. To jest dopiero przeżycie jak taka mulda złapie nartę.

Ale tak tak, wiem, złej baletnicy przeszkadza.... etc etc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, KrzysiekKrz napisał:

Zagronie, ja to ganeralnie teoretycznie wiem. Zewnętrzna narta, jazda na niej, podniesiona wewnętrzna... 

Nie chwytam rotacji i kontrrotacji w praktyce... Bo w teorii to jak sądzę jest to posłużenie się dużą bezwładnością tułowia aby ten tułów był spokojny, a dał ,,oparcie,, dla skrętu nart. 

Uslizg zewnętrznej na powszechnych zlodowaceniach jest dla mnie zmora. Powoduje nagminna jazdę szeroko, wewnętrzna asekuruje mnie przed ,,przezkrętażowym złamaniem kości udowej,, przy glebie na bok , na twarde ;) ( wiem że przesadzam ale tak mam, pracuje nad tym) .

Ćwiczenie z podskokiem i obrotem nart gdzieś widziałem u D. Armstrong

Bardzo Ci dziękuję, opisałeś się. Szacunek za to !

Bardzo lubię patrzeć jak Marek O. wycina swoje łuki ale wiem, że bez klasyki nie dam rady... 

Dobra. Jedź w skos stoku.  Tylko dolnej narcie. Co zrobisz z torsem?  Założę się że musisz go mieć obrócony w dół stoku, by dało ci się swobodnie jechać. To jest kontrrotacja. Piętki nart mogą ci się uślizgiwać w dół. Zatrzymasz to konrrotacją tułowia.  Gdy obrócisz tors na stok(rotacja), to piętki jeszcze bardziej pójdą w dół. Na płaskim stoku, jak na filmie, można tak jeździć.  Na stromym stoku musisz mieć kontrrotację, by jakoś skręcać bez nadmiernych uślizgów.

Zlodowacenia trzeba sobie na tym poziomie odpuścić.  Nie skręcać na nich tylko przejeżdżać prosto. Tułów jest spokojny, jak go najmniej ruszasz.  To trochę taka amerykańska gadka, że tułów jest "blokiem" pod którym nogi kręcą.  Niby jest tym blokiem, bo cały skręt wychodzi od nóg. Od dołu.  Tułów  się sam ustawia prawidłowo. Jedyny warunek to należy go mieć skierowanym w dół.  I w żadnym momencie nie przekręcać na stok!  Nie zawsze przesadnie skierowany w dół, ponieważ w długich łukach obraca się z nartami, zachowując tą kontrortację(choćby niewielką).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 100% zgadzam się z przedmówcą. Jesteś na takim poziomie, że oglądanie filmików i czytanie rad na forum nic Ci nie da. To ma sens (ale też nie zawsze) dla osób bardzo dobrze ogarniających podstawy, które chcą poprawić szczegóły, czy podpatrzeć jakieś fajne ćwiczenia na doskonalenie techniki.

Tobie niestety brakuje podstaw. Zainwestuj w kilka godzin jazdy z dobrym instruktorem, a w kolejnych sezonach nie pożałujesz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, laryzbyszko napisał:

W 100% zgadzam się z przedmówcą. Jesteś na takim poziomie, że oglądanie filmików i czytanie rad na forum nic Ci nie da. To ma sens (ale też nie zawsze) dla osób bardzo dobrze ogarniających podstawy, które chcą poprawić szczegóły, czy podpatrzeć jakieś fajne ćwiczenia na doskonalenie techniki.

Tobie niestety brakuje podstaw. Zainwestuj w kilka godzin jazdy z dobrym instruktorem, a w kolejnych sezonach nie pożałujesz. 

To oczywiście jest najlepsze, ale takie "branie instruktora na godzinę" to średnie jest. Tu jest potrzebne kilka godzin na stoku kilka dni pod rząd. Wtedy jest sens. Zaangażowany instruktor pozna ucznia, uczeń nauczy się instruktora i zaczyna się współpraca i dydaktyka.

No cóż, wątek zmierza do końca. Moderatora proszę o pozostawienie otwartym. Może coś jeszcze wrzucę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, krzysiek_ napisał:

?

Ale że co? 

Cześć

Że nienawidzę amatorszczyzny i chęci zabłyśnięcia na siłę. Każdy kto choć widział instruktora raz z daleka, stara się zabrać głos w temacie prezentując (zazwyczaj żadną) wiedzę. Dostałeś tyle "dobrych rad", że ja oduczyłbym się jeździć w ciągu paru dni.

Sam zresztą prowokujesz takie postępowanie bajdurząc o separacji, kontrrotacji i zlodowaceniach. To nie jest geologia czwartorzędu tylko jazda na nartach.

Zagubiłeś się w teoretyzowaniu i przemyśleniach i jazda zginęła. Nie jesteś pierwszy bo fora, zwłaszcza ostatnio, pełne tego typu zachowań. Zerknij sobie co pisze taki np. Marcinn.

Cóż... ja jadę pojeździć a wy ćwiczcie, najlepiej z piersią skierowaną prostopadle do stoku. :)

Pozdrowienia

To niestety jest przykre a nie śmieszne.

Edytowane przez Mitek
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Mitek napisał:

a jadę pojeździć a wy ćwiczcie, najlepiej z piersią skierowana prostopadle do stoku. :)

Pozdrowienia

To niestety jest przykre a nie śmieszne.

"kilka lat" pracy wykładowcy sprawiło, że nabrałem dystansu...stąd uśmiech. Teraz ludzie, z tego co w necie wyczytają, gotowi są popaść w... Albo nie... nic nie napiszę.

W czwartek na stok... :)

Dziękuję wszystkim. Może uda się coś wdrożyć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, KrzysiekKrz napisał:

No właśnie coś się tu dziwnego porobiło. Teraz mam pracę, ale muszę to uporządkować ... Mam wrażenie że zrobiło mi dwa konta.... 🤣

Narobiłem bałaganu, ale już to ogarniam. Z tego co doczytałem nie ma opcji samodzielnego usunięcia konta, więc muszę napisać do admina. Konto KrzysiekKrz idzie do usunięcia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

To jak się uzbierało trzy strony wątku, to ja też dam Ci poradę, a co 😉

Piszę dlatego, że widzę na tym filmie siebie z początku zeszłego sezonu. Dokładnie ten sam błąd, który bardzo długo popełniałem i który uniemożliwiał mi dalszy sensowny rozwój. Mitek już to napisał w jednym poście, ale ja podkreślę, bo moim zdaniem to kluczowe - nie skręcasz (nie pozwalasz nartom jechać), tylko przerzucasz narty ze skrętu w skręt i w strachu przed nadmiernym rozpędzaniem się szukasz kontroli prędkości od razu po rozpoczęciu skrętu (czyli natychmiast po przejściu w kolejny skręt wprowadzasz narty w mocny ześlizg. To nie jest jazda, tylko ciągłe rozpędzanie się i hamowanie (założę się, że czujesz mocne zmęczenie w udach i śródstopiu przy takiej jeździe).

Moja rada jest taka - zrezygnuj ze Słotwin, jedź do Tylicza na Mastera (maksymalnie płaski i łatwy stok). Weź instruktora (zapytaj o Roberta - mnie pomógł z tym konkretnym problemem, chociaż łatwe to nie było bo już dość mocno zdążyłem sobie wdrukować ten nawyk).

Obejrzyj tę lekcję:

 

Kluczowa porada to ta, że należy szukać kontroli prędkości pod koniec skrętu, a nie na początku. Czyli po rozpoczęciu skrętu pozwalasz nartom jechać swoim torem i rozpędzać się, a dopiero pod koniec łuku wytracasz prędkość do takiej, z którą czujesz się komfortowo i dopiero wtedy rozpoczynasz następny skręt Ale bardzo trudno nauczyć się tego na stoku, na którym będziesz się rozpędzał mocno powyżej swojej strefy komfortu, bo po prostu instynkt wygra i odruchowo będziesz się ratował przyhamowując już na początku skrętu. Dlatego trzeba to robić na naprawdę łatwym stoku, żeby ciało zakumało ruch i mózg nauczył się zaufania do nart i tego, że jak pozwolisz im się rozpędzić, to one same pojadą przewidywalnym torem który będziesz mógł kontrolować.

 

Pozdrawiam. 

Edytowane przez wolcjusz
  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, wolcjusz napisał:

Cześć,

 

To jak się uzbierało trzy strony wątku, to ja też dam Ci poradę, a co 😉

Piszę dlatego, że widzę na tym filmie siebie z początku zeszłego sezonu. Dokładnie ten sam błąd, który bardzo długo popełniałem i który uniemożliwiał mi dalszy sensowny rozwój. Mitek już to napisał w jednym poście, ale ja podkreślę, bo moim zdaniem to kluczowe - nie skręcasz (nie pozwalasz nartom jechać), tylko przerzucasz narty ze skrętu w skręt i w strachu przed nadmiernym rozpędzaniem się szukasz kontroli prędkości od razu po rozpoczęciu skrętu (czyli natychmiast po przejściu w kolejny skręt wprowadzasz narty w mocny ześlizg. To nie jest jazda, tylko ciągłe rozpędzanie się i hamowanie (założę się, że czujesz mocne zmęczenie w udach i śródstopiu przy takiej jeździe).

Moja rada jest taka - zrezygnuj ze Słotwin, jedź do Tylicza na Mastera (maksymalnie płaski i łatwy stok). Weź instruktora (zapytaj o Roberta - mnie pomógł z tym konkretnym problemem, chociaż łatwe to nie było bo już dość mocno zdążyłem sobie wdrukować ten nawyk).

Obejrzyj tę lekcję:

 

Kluczowa porada to ta, że należy szukać kontroli prędkości pod koniec skrętu, a nie na początku. Czyli po rozpoczęciu skrętu pozwalasz nartom jechać swoim torem i rozpędzać się, a dopiero pod koniec łuku wytracasz prędkość do takiej, z którą czujesz się komfortowo i dopiero wtedy rozpoczynasz następny skręt Ale bardzo trudno nauczyć się tego na stoku, na którym będziesz się rozpędzał mocno powyżej swojej strefy komfortu, bo po prostu instynkt wygra i odruchowo będziesz się ratował przyhamowując już na początku skrętu. Dlatego trzeba to robić na naprawdę łatwym stoku, żeby ciało zakumało ruch i mózg nauczył się zaufania do nart i tego, że jak pozwolisz im się rozpędzić, to one same pojadą przewidywalnym torem który będziesz mógł kontrolować.

 

Pozdrawiam. 

Widzisz, dlatego szkolenia grupowe są najlepsze. Bo się "lamery" zbiorą po zajęciach i "gadajo po swojemu", a nie dostokowo, odstokowo, kontrrotacje i inne, jak to mi wytknął jeden z Forumowiczów. A takie teoretyzowanie drażni instruktorów, w myśl starej zasady "student przed wykładowcą winien mieć wygląd lichy i durnowaty...etc etc". 

Bardzo Ci dziękuję za ten post. Jak by się nie złościli Instruktorzy tu, ja chętnie pobajdurzę z początkującymi. Tu też się mogą zdarzyć "eureki", które pomogą... 

Opisałeś psychologię mojej jazdy dokładnie tak, jak i ja to czuję. Na Mastera nie pójdę jednak, bo tam ostatnio tak wiało w twarz, że pół stoku dawałem z kija...

Będę wykorzystywał wypłaszczenia na Słotwinach albo na górze, na Słotwince. 

Wczoraj, na Mokrym KiczeraSki mogłem sobie pozwolić na szersze łuki przy zachowaniu względnego komfortu.

Tak, jeżdżę Z, tak - nogi bolą. Wczoraj natomiast bolało znacznie mniej. Mniej było tych Z, więcej S.

Cały Twój post bardzo w punkt IMHO.

Thx

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, krzysiek_ napisał:

Widzisz, dlatego szkolenia grupowe są najlepsze. Bo się "lamery" zbiorą po zajęciach i "gadajo po swojemu", a nie dostokowo, odstokowo, kontrrotacje i inne, jak to mi wytknął jeden z Forumowiczów. A takie teoretyzowanie drażni instruktorów, w myśl starej zasady "student przed wykładowcą winien mieć wygląd lichy i durnowaty...etc etc". 

Bardzo Ci dziękuję za ten post. Jak by się nie złościli Instruktorzy tu, ja chętnie pobajdurzę z początkującymi. Tu też się mogą zdarzyć "eureki", które pomogą... 

Opisałeś psychologię mojej jazdy dokładnie tak, jak i ja to czuję. Na Mastera nie pójdę jednak, bo tam ostatnio tak wiało w twarz, że pół stoku dawałem z kija...

Będę wykorzystywał wypłaszczenia na Słotwinach albo na górze, na Słotwince. 

Wczoraj, na Mokrym KiczeraSki mogłem sobie pozwolić na szersze łuki przy zachowaniu względnego komfortu.

Tak, jeżdżę Z, tak - nogi bolą. Wczoraj natomiast bolało znacznie mniej. Mniej było tych Z, więcej S.

Cały Twój post bardzo w punkt IMHO.

Thx

Na bolące uda, jeśli ból występuje już przy pierwszym/drugim zjedzie, maja wpływ dwa czynniki: technika oraz brak przygotowania kondycyjnego. Pisze to z autopsji.

To pierwsze zamierzam mocno poprawić, bo moja jazda nie nadaje się jeszcze do upublicznienia 🙂 Nad tym drugim czynnikiem pracuje równo rok, biegam regularnie z samego rana, codziennie lub co dwa-trzy dni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, grimson napisał:

Na bolące uda, jeśli ból występuje już przy pierwszym/drugim zjedzie, maja wpływ dwa czynniki: technika oraz brak przygotowania kondycyjnego. Pisze to z autopsji.

To pierwsze zamierzam mocno poprawić, bo moja jazda nie nadaje się jeszcze do upublicznienia 🙂 Nad tym drugim czynnikiem pracuje równo rok, biegam regularnie z samego rana, codziennie lub co dwa-trzy dni.

Jak widzisz w tym topicku, każda "jazda" nadaje się do upublicznienia. Choćby po to, by sobie trochę w głowie pokładać.

U mnie ból występuje faktycznie po pierwszym, drugim zjeździe ... ale IMHO wynika z irracjonalnych spięć. Potem mi puszcza i jest ok kilka godzin, dopóki nie pojawi się takie klasyczne zmęczenie mięśni, ale to już nawet trochę przyjemne jest....

Edytowane przez krzysiek_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ból i nadmierne, szybkie zmęczenie wynika z tego, że jedziesz bokiem (ześlizgiem bocznym). Normalnie narta najeżdża na nierówności terenu najpierw dziobami i jej konstrukcja i elastyczność wzdłużna umożliwia tłumienie tych nierówności, więc w momencie, kiedy na tę nierówność najeżdża środkowa część narty, na której stoi Twoja noga, to jest już ona (nierówność) częściowo skompensowana (pochłonięta) przez te właściwości narty.

Jadąc mocnym bocznym ześlizgiem nie dajesz narcie tej możliwości. Narta zamiast jechać do przodu ślizga się bokiem, więc nierówności stoku trafiają bezpośrednio pod Twojego buta mocno go podbijając. Cała energia pochodząca z najeżdżania na garby idzie prosto w Twoje nogi, zamiast być częściowo rozproszona przez ugięcie wzdłużne narty. Im stok bardziej stromy i zdegradowany, tym bardziej nogi bolo 😉

Edytowane przez wolcjusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu mi się wydaje, że byłbym w stanie to skompensować stawami kolanowymi (vide amortyzator). U mnie ten ból to w znacznej mierze jednoczesna praca prostowników i zginaczy czyli absurdalne napięcie nawet ugiętej nogi (vide komentarz Adama).

U mnie to wszystko napięte jak struna. Działa wyobraźnia w której zarysowuje się cały krośnieński oddział ortopedyczny włącznie z pokojem pielęgniarek :D. To może spinać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, krzysiek_ napisał:

 

U mnie to wszystko napięte jak struna. Działa wyobraźnia w której zarysowuje się cały krośnieński oddział ortopedyczny włącznie z pokojem pielęgniarek :D. To może spinać :)

U mnie też napięte.😀Może i dobrze ze w Polsce nie ma zbyt długich stoków bo to napięcie mogłoby doprowadzić mnie do.... Tak wywijam te skręty, raz w lewo, raz prawo, tak jakbym muskał oble biodra kobiety. To muskanie z każdym łukiem powoduje wzrost napięcia. Jadę tak napięty i to napięcie rośnie, a mijając punkt przecięcia linii spadu stoku nie mam odwagi tak pojechać na wprost w dol!!! Nie chce tego zrobić zbyt wcześnie aby nie urazić góry.😜 Muskając tak raz z lewej, raz z prawej dochodzę do końca stoku i uświadamiam sobie ze napięty nie pojadę już na wprost, no bo i gdzie, skoro góra się skończyła. 😦

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Bumer napisał:

U mnie też napięte.😀Może i dobrze ze w Polsce nie ma zbyt długich stoków bo to napięcie mogłoby doprowadzić mnie do.... Tak wywijam te skręty, raz w lewo, raz prawo, tak jakbym muskał oble biodra kobiety. To muskanie z każdym łukiem powoduje wzrost napięcia. Jadę tak napięty i to napięcie rośnie, a mijając punkt przecięcia linii spadu stoku nie mam odwagi tak pojechać na wprost w dol!!! Nie chce tego zrobić zbyt wcześnie aby nie urazić góry.😜 Muskając tak raz z lewej, raz z prawej dochodzę do końca stoku i uświadamiam sobie ze napięty nie pojadę już na wprost, no bo i gdzie, skoro góra się skończyła. 😦

O proszę. Aś zdryfował.... Zaraz będzie na mnie.... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...