Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Prośba o wskazówki... film początkującego - "śmig"


Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, wolcjusz napisał:

Ból i nadmierne, szybkie zmęczenie wynika z tego, że jedziesz bokiem (ześlizgiem bocznym). Normalnie narta najeżdża na nierówności terenu najpierw dziobami i jej konstrukcja i elastyczność wzdłużna umożliwia tłumienie tych nierówności, więc w momencie, kiedy na tę nierówność najeżdża środkowa część narty, na której stoi Twoja noga, to jest już ona (nierówność) częściowo skompensowana (pochłonięta) przez te właściwości narty.

Możesz wytłumaczyć na czym polega to skompensowanie?

Bo wyobrażam sobie przejazd na kreskę przez muldy i za nic nie mogę sobie wyobrazić "skompensowania nierówności przez właściwości narty".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, AndRand napisał:

Możesz wytłumaczyć na czym polega to skompensowanie?

Bo wyobrażam sobie przejazd na kreskę przez muldy i za nic nie mogę sobie wyobrazić "skompensowania nierówności przez właściwości narty".

Postaram się.

Nie chodziło mi tylko o muldy, pisząc garb miałem na myśli każdą wystającą nierówność na stoku, nawet małą. Takie liczne małe nierówności zsumowane powodują, że dostajemy bardziej po nogach jadąc bokiem, niż gdybyśmy jechali na wprost.

Jak to działa?

Załóżmy dla uproszczenia sytuacji, że mówimy o pojedynczym wystającym garbie o wysokości 10cm ponad równą powierzchnię stoku. Jadąc normalnie (do przodu) najeżdżamy na niego dziobem narty, przód narty ulega ugięciu na odcinku od dzioba do buta, to ugięcie (odkształcenie plastyczne) pochłania część energii zderzenia, narta niejako "nasuwa się stopniowo" na garba. W momencie kiedy nad garb nasuwa się odcinek narty z naszą stopą w bucie, to ta część narty jest już uniesiona na pewną wysokość, więc nie pokonuje gwałtownie 10cm wysokości, tylko jest to stopniowe i rozłożone w czasie, nierówność jest tłumiona przez ugięcie wzdłużne narty, część energii zderzenia jest pochłonięta przez to ugięcie.

W sytuacji kiedy narta nie jedzie do przodu, tylko sunie mocno bokiem najeżdżamy na ten sam garb od razu centralną częścią narty, więc niejako uderzamy w niego od razu butem i ten but razem z naszą stopą musi gwałtownie pokonać te 10cm różnicy wysokości. Energia uderzenia w takiej sytuacji musi być w całości pochłonięta przez nasze nogi i jest odczuwana jako gwałtowne podbicie.

  • Downvote 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, AndRand napisał:

Możesz wytłumaczyć na czym polega to skompensowanie?

Bo wyobrażam sobie przejazd na kreskę przez muldy i za nic nie mogę sobie wyobrazić "skompensowania nierówności przez właściwości narty".

Może koledze chodziło o mniejsze nierówności. Mulda klasycznie to chyba tak około 40cm ma gdzieś więc tu narta to sobie może .... A tu chodziło o te mniejsze nierówności, które u początkującego powodują "strach w oczach" szczególnie gdy działają na nartę z boku wytrącając ją z zamierzonego toru skrętnie (działając na dziób lub piętkę narty) lub poprzecznie działając na wysokości wiązania/buda... tak IMHO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, wolcjusz napisał:

Ból i nadmierne, szybkie zmęczenie wynika z tego, że jedziesz bokiem (ześlizgiem bocznym). Normalnie narta najeżdża na nierówności terenu najpierw dziobami i jej konstrukcja i elastyczność wzdłużna umożliwia tłumienie tych nierówności, więc w momencie, kiedy na tę nierówność najeżdża środkowa część narty, na której stoi Twoja noga, to jest już ona (nierówność) częściowo skompensowana (pochłonięta) przez te właściwości narty.

Jadąc mocnym bocznym ześlizgiem nie dajesz narcie tej możliwości. Narta zamiast jechać do przodu ślizga się bokiem, więc nierówności stoku trafiają bezpośrednio pod Twojego buta mocno go podbijając. Cała energia pochodząca z najeżdżania na garby idzie prosto w Twoje nogi, zamiast być częściowo rozproszona przez ugięcie wzdłużne narty. Im stok bardziej stromy i zdegradowany, tym bardziej nogi bolo 😉

Gdzieś dzwonili? I może coś w tym jest.  Środek ciężkości narciarza, zlokalizowany gdzieś w okolicy pępka(pewne uproszczenie) porusza się w czasie jazdy narciarza  po  łagodnej krzywej opadającej wzdłuż stoku. Taki obrazek można  sobie wyszukać w sieci. 

Ale pod nartami narciarza pojawiają się doliny(muldy) i  "górki" obok nich.  Między górkami są nawet"przełęcze". Górki rosną od  parunastu centymetrów do kilkudziesieciu cm, do metra i nawet więcej.  Gdy jest wystarczająca pokrywa sniegu. Rosną przez dzień, dwa, trzy,... Na skutek przejazdu kolejnych narciarzy. Narciarz ześlizgując się nieco bokiem, nartami zdziera śnieg. I "wyrzuca go w bok na "górkę". Powstaje malowniczy krajobraz chaotycznych garbów.  Nie wyrównane przez maszynę zamarzają, pokrywa je świeży opad.  Wiatr z tego opadu wyrównuje dołki, czyli muldy.

Aby nogi(kolana) nie bolały trzeba tak jechać, aby nie zmuszać swojego środka ciężkości do gwałtownych zmian.  To jest jedyna metoda stosowana przez specjalistów jazdy po muldach. Nawet monstrualnych.  W czasie najazdu na "górkę" należy "podciągnąć" kolana do góry z nartami.  Położenie środka cieżkości(powiedzmy w tym pępku) się  nie zmieni(będzie dalej się posuwał po tej łagodnej krzywej w dół stoku), gdy nieco obniżymy tors.  I   górka  jest przemknięta, bez żadnego kopnięcia w narty.   Ale przecież zaraz jest dołek, czyli mulda. Nie robiąc  nic z ciałem polecimy z nartami w powietrzu, uderzając o kolejną górkę.  Jest to bardzo bolesne, gdy zdarzy się kilka takich skoków.  By tego nie było, należy zjeżdżając z "górki" błyskawicznie prostować ciało, by narty, ani na moment, nie traciły kontaktu ze śniegiem w muldzie.  Najeżdżając na następną "górkę" należy wykonać to samo, co przy poprzedniej.

Ale w rzeczywistości sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana.  Nie jeździmy po górkach i dolinach prosto. Jeździmy skręcając. Troszkę można sobie ułatwić celując w "przełęcze. Jak przy wędrówkach w górach. Ale  generalnie ciało cierpi niesłychanie.  Raz pozycja przykucnięta. Raz prawie wyprostowana.  Raz narty gdzieś z jednego boku, za moment z drugiego. Górki są, powiedzmy, co dziesięć metów(przed nartami). Lub mniej. Czas przejazdu od jednej do drugiej jakaś sekunda lub mniej.  I czy na płaskich nartach, czy na krawędziach? Preferuję więcej krawędzi. Na płaskich było dawno.  Nalepsi slalomiści z PŚ jadą po muldach(virtualnych). Lub prawdziwych i virtualnych jednocześnie, gdy się porobią doły, obok tyczek.  To jest najtrudniejsze narciarstwo. Nie z powodu szybkości przejazdu, jak w zjeździe. Ale szybkości reakcji ciała. Jego gibkości, dobrych oczu. Wydolności układu odechowo-krążeniowego.  Ciężko facet oddycha po szęśćdziesięciu skrętach.  Ale jak ktoś w tym był dobry, jako amator. Niech się dzisiaj jeszcze sprawdzi, ile  skrętów zrobi, nie przepuszczając żadnej górki. I  jadąc na nartach równoległych.  Równoległych bez ześlizgów lub ew. minimalnymi.

Proszę nie sądzić, że to czysta teoria w moim wydaniu. Było nieco praktyki. Wystarczy jeszcze na demonstrację kilku skrętów.  Rozpisuję się, ponieważ jeszcze mam perspektywę kilku wyjazdów na fajny pusty stok. 

 

 

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój post nie dotyczył wyłącznie techniki jazdy typowo po muldach. Nigdzie nie negowałem (w sumie wcale o muldach nie myślałem), że do tego trzeba uginać kolana, kompensować garby itp. Napisałem tylko w jaki sposób narty tłumią wszelkie, również małe i liczne nierówności stoku i dlaczego pozwalając nartom jechać na wprost mniej obciążamy nogi, niż jadąc w tym samym terenie z tą samą prędkością ześlizgiem. Już prościej tego wytłumaczyć nie umiem. I to jest oczywiście tylko jedna ze składowych wpływających na zmęczenie. Jeśli gdzieś w moim rozumowaniu jest błąd, to proszę o wskazanie. 

Edytowane przez wolcjusz
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, wolcjusz napisał:

Mój post nie dotyczył wyłącznie techniki jazdy typowo po muldach. Nigdzie nie negowałem (w sumie wcale o muldach nie myślałem), że do tego trzeba uginać kolana, kompensować garby itp. Napisałem tylko w jaki sposób narty tłumią wszelkie, również małe i liczne nierówności stoku i dlaczego pozwalając nartom jechać na wprost mniej obciążamy nogi, niż jadąc w tym samym terenie z tą samą prędkością ześlizgiem. Już prościej tego wytłumaczyć nie umiem. I to jest oczywiście tylko jedna ze składowych wpływających na zmęczenie. Jeśli gdzieś w moim rozumowaniu jest błąd, to proszę o wskazanie. 

Powód jest jeszcze prostszy.

Jak puścisz nartę by naturalnie sobie zjechała płasko ślizgiem to nic nie musisz robić, ona sama jedzie. Przy jeździe na krawędzi utrzymanie jej w naturalnym promieniu również nie powinno wymagać wiele siły. No chyba, że chcesz siłowo skręt zacieśnić no to wtedy masz sytuację zbliżoną do krawędziowania bokiem.

Bo przy zsuwie bokiem musisz wymusić mięśniami nóg, żeby nartę w takiej pozycji utrzymać. Im mocniej chcesz bokiem zakrawędziować tym więcej siły musisz użyć. 

 

Więc muszę Cię zmartwić, ale żadne narty żadnych nierówności za Ciebie nie skompensują :D To co konstrukcyjnie narty mogą kompensować to własne wibracje, które niekorzystnie wpływają na przyczepność na śniegu.

Edytowane przez AndRand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat jak wpływaja narty na zmęczenie nóg, pasa biodrowego, całego ciała, łącznie z nadgastkami, interesuje mnie bardzo. Nie studiuję żadnej literatury w tej dziedzinie. Jestem jednostką, która prowadzi własne obserwacje, własnego ciała.  Kwestia zmęczęnia jest dlatego dla mnie ważna, że  lubię sobie pojeździć. W miarę dynamicznie . Dość często skręcając(co 20, 30 m). Gdy to mi dobrze idzie, to wydaje mi się, że prawie tak samo jeżdżę, jak - dziesięć, dwadzieścia , czy trzydzieści lat temu. Mam to uczucie, że jeszcze coś potrafię, że  przecież w tym wieku można jeszcze się troszkę "wyszaleć".  Młodzi ludzie, i nawet w wieku kilkudziesięciu lat, nie zdają sobie sprawę, co się czuje w późnym  wieku. Zdadzą, sobie, ale jak dożyją.  I jak na przykład jest ważna  w nartach technika, kondycja, doświadczenie.  Czy też obserwacja własnego organizmu. By nie przesadzić.  I równie ważne, by nie odpuścić za bardzo.

Najłatwiej się jeździ na nartach na naturalnym sztruksiku. Dobrze przygotowanym przez maszyny.  Każde zaburzenie tego ideału pogarsza uczucie  lekkości jazdy. Zaburzenie przez kolejne zjazdy innych i  początków tworzenia się mikromuld. Każdy inny śnieg jest też większym utrudnieniem. Śnieg sztuczny, śnieg zbyt zmrożony, mokry itd. Chodzi  o to, że narty spotykają za każdym razem inną reakcję ze strony śniegu.  Narta zawsze w jakimś stopniu przesuwa pewną wartwę tego śniegu bok. Nawet, gdy jedzie idealnie na krawędzi, samoczynnie prowadząc skręt.  To przecież jej wygięcie jest wymuszane przez śnieg.  Śnieg ją zmusza, by jechała wygięta w swoim "rowku".  Na gładkim lodzie narta się nie zaczepi przy dziobie i piętce. Nie wygnie się, nie pojedzie po rowku, tylko przesunie w bok.  Śnieg  powoduje drgania narty. Odrywania się jej od śniegu, na jakieś może dziesięcio tysięczne części sekundy. Widoczne na zwolnionych  filmach. Drgania te trzeba tłumić dociskiem własnej nogi. Ja to już zauważyłem, że słabę mięśnie nóg nie  wcisną bardziej nartę, jadącą na krawędzi, w śnieg, gdy nogi miękkie.  

I za każdym razem wpływa, to co wyżej, w różnym stopniu  na zmęczenie nóg, całego ciała. Do tego dochodzi technika zapoczątkowania skrętu, jego prowadzenia.  Bardzo wpływająca na wydatek energii przez narciarza. Jesteśmy teraz w szczęśliwym okresie, że  mamy narty "samoskrętne". Że wykorzystując do maksimum siłę przyciągania ziemi, siły bezwładnośći(odśrodkowa), sprężystość narty(w jej wygięciu jest zaakumulowana energia), jej  specyficzny kształt. Można  przekrawędziować narty prawie bez wysiłku. Dalsze jej prowadzenie po łuku wymaga już sporego  wysiłku od mięśni nogi zewnętrznej.  Szczególnie do  zacieśniania skrętu i tłumienia drgań  narty.  Kolejna szybka strata sił bierze się z częstości skrętów.  Potrafię, przykładowo, Mosorny(dł-1400 m) przejechać(gładki stok, pusto) bez zatrzymania, długimi skrętami. I na dole nie czuję braku powietrza w płucach.  Gdy znacznie przyspieszam i pogłębiam skręty. Nie dojeżdżam nawet do połowy. Na końcu ciężko oddychając.  W każdym razie pewna ekonomia wydatku energii w czasie zjazdu jest niezwykle istotna w miarę starzenia się,  czy różnych przypadłości zdrowotnych, wymagająych ograniczenia wysiłku.

Najlepszą radę jaką mogę dać z własnego doświadczenia jest lekka jazda. Miękka jazda. Idealne prowadzenie nart w łuku.  Żadnych niepotrzebnych ruchów(przyruchów) z strony rąk, korpusu.  Dobra obserwacja terenu przed nartami. Dla wyboru lepszego miejsca do skrętu(oczy, widoczność). W sumie to sprowadza się do jak najlepszej techniki jazdy.  Ta się powinna utrzymywać w miarę lat. Siły mięśni będą się zmniejszać. Wydatek płuc też. Oczy się pogorszą.  Znacznie dłużej się będzie trzeba regenerować po wysiłku.  Ale jazda dostarczy jeszcze sporo przyjemności. Nie będzie to człapanie na sto metrów. I będzie to  raczej z tyłu liceum. Z przodu muzeum!

 

 

 

 

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, AndRand napisał:

Więc muszę Cię zmartwić, ale żadne narty żadnych nierówności za Ciebie nie skompensują :D To co konstrukcyjnie narty mogą kompensować to własne wibracje, które niekorzystnie wpływają na przyczepność na śniegu.

Czyli twierdzisz, że najeżdżając na wystającą nierówność stoku dziobami nart nasze nogi pochłaniają taką samą porcję energii zderzenia z przeszkodą, jak wtedy kiedy ślizgając się bokiem najeżdżamy na ten sam garb bezpośrednio centralną częścią narty pod podeszwą buta? 

W takim razie jaka magiczna siła wygina przód narty do góry w pierwszym przypadku,  skoro cała energia idzie w nogi jednakowo w obu sytuacjach?

I tak samo - czy twierdzisz, że nasza noga w bucie pokonuje drogę w pionie od powierzchni stoku na szczyt garbu w tej samej jednostce czasu w obu przypadkach, czy jednak w drugim przypadku dzieje się to szybciej?

 

Edytowane przez wolcjusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zagronie...masz fenomenalnie lekkie pióro. Czyta się to ja świeże bułki. Wcale bym się nie obraził, gdybyś w chwili natchnienia poopowiadał o strategii, o jeździe w różnych warunkach, o różnych śniegach i radzeniu sobie z nimi. Zmrożone sztruksy, wiosenne breje, muldy, warunki idealne i co można na nich doskonalić... Nazbierało Ci się tych doświadczeń i są one baza do wypracowania przez Ciebie pozytywnie subiektywnych stragegii radzenia sobie.... To jest cenne. Wiem że najlepiej mieć własne doświadczenia, ale skoro ,,mamy Cię tu,, ? ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Zagronie napisał:

 Zdadzą, sobie, ale jak dożyją.  I jak na przykład jest ważna  w nartach technika, kondycja, doświadczenie.  Czy też obserwacja własnego organizmu. By nie przesadzić.  I równie ważne, by nie odpuścić za bardzo.

 

 

 

Kocham Cie człowieku. Jakbym czytał moje myśli, wiem gdzie granica ale zdaję Sobie sprawę że nogi to mój skarb i zarabiają poza stokiem na mą egzystencję. Zdrowy rozsądek wymusza przesunięcie tej granicy nieco w dół.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, krzysiek_ napisał:

Zagronie...masz fenomenalnie lekkie pióro. Czyta się to ja świeże bułki. Wcale bym się nie obraził, gdybyś w chwili natchnienia poopowiadał o strategii, o jeździe w różnych warunkach, o różnych śniegach i radzeniu sobie z nimi. Zmrożone sztruksy, wiosenne breje, muldy, warunki idealne i co można na nich doskonalić... Nazbierało Ci się tych doświadczeń i są one baza do wypracowania przez Ciebie pozytywnie subiektywnych stragegii radzenia sobie.... To jest cenne. Wiem że najlepiej mieć własne doświadczenia, ale skoro ,,mamy Cię tu,, ? ;)

A wiesz ile Ci to teoretyzowanie daje ?

Nic! Na nartach nie jedziesz teoria tylko praktyką. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.03.2021 o 14:51, wolcjusz napisał:

Postaram się.

 

Załóżmy dla uproszczenia sytuacji, że mówimy o pojedynczym wystającym garbie o wysokości 10cm ponad równą powierzchnię stoku. Jadąc normalnie (do przodu) najeżdżamy na niego dziobem narty, przód narty ulega ugięciu na odcinku od dzioba do buta, to ugięcie (odkształcenie plastyczne) pochłania część energii zderzenia, narta niejako "nasuwa się stopniowo" na garba. W momencie kiedy nad garb nasuwa się odcinek narty z naszą stopą w bucie, to ta część narty jest już uniesiona na pewną wysokość, więc nie pokonuje gwałtownie 10cm wysokości, tylko jest to stopniowe i rozłożone w czasie, nierówność jest tłumiona przez ugięcie wzdłużne narty, część energii zderzenia jest pochłonięta przez to ugięcie.

W sytuacji kiedy narta nie jedzie do przodu, tylko sunie mocno bokiem najeżdżamy na ten sam garb od razu centralną częścią narty, więc niejako uderzamy w niego od razu butem i ten but razem z naszą stopą musi gwałtownie pokonać te 10cm różnicy wysokości. Energia uderzenia w takiej sytuacji musi być w całości pochłonięta przez nasze nogi i jest odczuwana jako gwałtowne podbicie.

Zastanów się dobrze o czym piszesz i co chcesz przekazać jako radę.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adam ..Duch napisał:

Zastanów się dobrze o czym piszesz i co chcesz przekazać jako radę.....

Enigmatyczne.

Ad rem. Dzisiejszy wyjazd do KiczeraSki. Temperatura była od rana na plusie, po sztruksie zostało wspomnienie. Generalnie nie boje się muld, ale to coś dziś to były muldy które właśnie chwytał mróz. No taki kozak nie jestem. Te bardzo twarde grzbiety, zastygłe wiraże i fale wykręcały narty, stawy... Zrezygnowałem. W moim wieku trzeba wiedzieć kiedy pass.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, wolcjusz napisał:

Czyli twierdzisz, że najeżdżając na wystającą nierówność stoku dziobami nart nasze nogi pochłaniają taką samą porcję energii zderzenia z przeszkodą, jak wtedy kiedy ślizgając się bokiem najeżdżamy na ten sam garb bezpośrednio centralną częścią narty pod podeszwą buta? 

W takim razie jaka magiczna siła wygina przód narty do góry w pierwszym przypadku,  skoro cała energia idzie w nogi jednakowo w obu sytuacjach?

I tak samo - czy twierdzisz, że nasza noga w bucie pokonuje drogę w pionie od powierzchni stoku na szczyt garbu w tej samej jednostce czasu w obu przypadkach, czy jednak w drugim przypadku dzieje się to szybciej?

 

Chcesz wymyślać fizykę od nowa to sobie wymyślaj.

Jak będziesz się ześlizgiwał kompletnie bez krawędziowania to nie będzie żadnej różnicy między jazdą do przodu a bokiem - patrząc pod kątem pracy wykonanej przez nogi. Załóż sobie na nogi dwie wanienki i spróbuj :) Nie rozumiesz skąd się bierze praca nóg przy krawędziowaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  

Godzinę temu, AndRand napisał:

Chcesz wymyślać fizykę od nowa to sobie wymyślaj.

Jak będziesz się ześlizgiwał kompletnie bez krawędziowania to nie będzie żadnej różnicy między jazdą do przodu a bokiem - patrząc pod kątem pracy wykonanej przez nogi. Załóż sobie na nogi dwie wanienki i spróbuj :) Nie rozumiesz skąd się bierze praca nóg przy krawędziowaniu.

 

No właśnie chętnie bym posłuchał opinii kogoś, kto w tej fizyce siedzi głębiej, bo jakoś nie potrafię zrozumieć dlaczego to co napisałem wywołuje takie kontrowersje, nie wydaje mi się to jakoś specjalnie trudne do zrozumienia.  Jest na sali jakiś inżynier, albo wykładowca? 😉

Jeżeli Twoim zdaniem nie będzie żadnej różnicy, to w jakim celu narty mają dzioby podgięte do góry? i to każde narty, od zawsze. Nie tylko współczesne carvingowe, ale również te archaiczne, drewniane i bez krawędzi, na których nikt nigdy przez setki lat nie jeździł skrętem ciętym?

Edytowane przez wolcjusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, wolcjusz napisał:

  

 

No właśnie chętnie bym posłuchał opinii kogoś, kto w tej fizyce siedzi głębiej, bo jakoś nie potrafię zrozumieć dlaczego to co napisałem wywołuje takie kontrowersje, nie wydaje mi się to jakoś specjalnie trudne do zrozumienia.  Jest na sali jakiś inżynier, albo wykładowca? 😉

Jeżeli Twoim zdaniem nie będzie żadnej różnicy, to w jakim celu narty mają dzioby podgięte do góry? i to każde narty, od zawsze. Nie tylko współczesne carvingowe, ale również te archaiczne, drewniane i bez krawędzi, na których nikt nigdy przez setki lat nie jeździł skrętem ciętym?

Twoje rozumowanie jest poprawne. Najlepiej wykazać to na sekwencji muld. Wyobraźmy sobie nieskończony ciąg garbów niewielkiej wysokości rozłożonych co 20 cm. Jadąc to na wprost narta podniesie swoją wysokość na pierwszym garbie i pozostanie na tej wysokości do końca jazdy. Narciarz wykonuje pracę tylko raz na początku  Tymczasem jadąc to bokiem na każdym garbie musi skompensować zmianą środka ciężkości nierówność.

Obrazowo mówiąc narta "uśrednia" (oczywiście do pewnego stopnia) przeszkody terenowe.

 

Pozdro

Wiesiek

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, artix napisał:

A wiesz ile Ci to teoretyzowanie daje ?

Nic! Na nartach nie jedziesz teoria tylko praktyką. 

Powinniśmy wyjaśnić do końca sprawę śmigu.  Czy można się go nauczyć teoretycznie z książki, z internetu.  I co w końcu jest ten śmig?

Nie wyjaśnimy tego bez powrotu do korzeni.

Otóż "śmig" pojawił sie po raz pierwszy na arenie światowej w 1953 roku na Drugim Międzynarodowym Kongresie Nauczania Narciarstwa w Davos.  Jego  twórcą był  prof.  S. Kruckenhauser.  Starszy poważny pan(Z1).  Wybuchła wtedy bomba.  Pojawił się opis nowej techniki skrętu z kotrrotacją torsu w stosunku do kierunku skrętu nart. Dotychczas  wszechwładnie panowała szkoła francuska.  Która stosowała  rotację torsu przy skręcie. Tors rozpoczynał skręt i za nim, w tym samym kierunku, obracały się narty. Zauważmy, że ta technika jest do dzisiaj stosowana często przez początkujących narciarzy.  Niestety nie prowadzi ona do idealnego skrętu równoległego.  

Pan Profesor nazwał swoją metodę "wedeln". Słownik tłumaczy to jako-merdanie, machanie(Z2).  Posiadałem  książeczkę "Śmig"1960 (Z3).  Z której to czerpałem natchnienie do opanowania tej pięknej ewolucji.  Nie wiem, ale jestem ciekaw, kto z polskich  tłumaczy tego dzieła  w języku niemieckim, nazwał merdanie, machanie "śmigiem". Nazwa pasuje i jest bardzo ładna.  Co to by było, gdyby pozostało merdanie(jak psi ogon). Albo machanie? To zupełnie nie pasuje do nart. Do kijków tak, owszem.  Pierwotne śmigi  zaczęły  potem  mieć swoje rodzeństwo.  Przyspieszały, opóźniały.  Jest po prostu multum śmigów.   A wszystko pochodzi od merdania.  Taka prosta sprawa.

Załączam stosowne historyczne dokumenty.

S Kruckenhauser.jpg

Śmigi.jpg

Śmig.jpg

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Wujot napisał:

Twoje rozumowanie jest poprawne. Najlepiej wykazać to na sekwencji muld. Wyobraźmy sobie nieskończony ciąg garbów niewielkiej wysokości rozłożonych co 20 cm. Jadąc to na wprost narta podniesie swoją wysokość na pierwszym garbie i pozostanie na tej wysokości do końca jazdy. Narciarz wykonuje pracę tylko raz na początku  Tymczasem jadąc to bokiem na każdym garbie musi skompensować zmianą środka ciężkości nierówność.

Obrazowo mówiąc narta "uśrednia" (oczywiście do pewnego stopnia) przeszkody terenowe.

 

Pozdro

Wiesiek

Dajcie już spokój z tematem bo bzdury piszecie. Jakie muldy co 20cm? Jadąc na wprost czy bokiem ruch wertykalnym stóp zawsze będzie taki sam, po prostu zawsze musisz przejechać nartą a dokładnie częścią pod potem nad obsypem. I czy jedziesz bokiem (da się?) czy prosto to w ruchu pionowym nic nie zmieni. Chyba że chcesz te kilka garbów przeskoczyć niczym Żyła ;)

Ból o którym pisze autor tematu wynika z szarpanego stylu jazdy i ciągle hamowanie a co za tym idzie duże i intensywne przeciążenia stawów i mięśni.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, ppown napisał:

Dajcie już spokój z tematem bo bzdury piszecie. Jakie muldy co 20cm? Jadąc na wprost czy bokiem ruch wertykalnym stóp zawsze będzie taki sam, po prostu zawsze musisz przejechać nartą a dokładnie częścią pod potem nad obsypem. I czy jedziesz bokiem (da się?) czy prosto to w ruchu pionowym nic nie zmieni. Chyba że chcesz te kilka garbów przeskoczyć niczym Żyła ;)

Ból o którym pisze autor tematu wynika z szarpanego stylu jazdy i ciągle hamowanie a co za tym idzie duże i intensywne przeciążenia stawów i mięśni.

 

 

Skup się, garby mogą być co 50 cm czy nawet metr i mechanizm o którym napisałem zadziała. Wystarczy, że pokażę jeden przypadek (i go pokazałem) aby kategorycznie nie można było mówić o jednakowej pracy. To na gruncie fizyki i matematyki.

Ale zasadnicza różnica jest na fizjomechanice. Jadąc na wprost można pokonać taką przeszkodę na odciążeniu dolnym (co jest praktycznie bezwysiłowe) i nie do zastosowania bokiem.

 

Pozdro

Wiesiek

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, wolcjusz napisał:

  

 

No właśnie chętnie bym posłuchał opinii kogoś, kto w tej fizyce siedzi głębiej, bo jakoś nie potrafię zrozumieć dlaczego to co napisałem wywołuje takie kontrowersje, nie wydaje mi się to jakoś specjalnie trudne do zrozumienia.  Jest na sali jakiś inżynier, albo wykładowca? 😉

Jeżeli Twoim zdaniem nie będzie żadnej różnicy, to w jakim celu narty mają dzioby podgięte do góry? i to każde narty, od zawsze. Nie tylko współczesne carvingowe, ale również te archaiczne, drewniane i bez krawędzi, na których nikt nigdy przez setki lat nie jeździł skrętem ciętym?

Trzeba wziąć pod uwagę dh/dt .... Albo inaczej...narta jedzie łatwiej w przód niż w bok...etc etc. Nie ma co dywagować. No chyba że ktoś twierdzi że jest inaczej.

Zagronie, fajnie pokazałeś ewolucję wedeln -> smig. 

Teoretyzuje się wątek. I dobrze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, ppown napisał:

Dajcie już spokój z tematem bo bzdury piszecie. Jakie muldy co 20cm? Jadąc na wprost czy bokiem ruch wertykalnym stóp zawsze będzie taki sam, po prostu zawsze musisz przejechać nartą a dokładnie częścią pod potem nad obsypem. I czy jedziesz bokiem (da się?) czy prosto to w ruchu pionowym nic nie zmieni. Chyba że chcesz te kilka garbów przeskoczyć niczym Żyła ;)

Ból o którym pisze autor tematu wynika z szarpanego stylu jazdy i ciągle hamowanie a co za tym idzie duże i intensywne przeciążenia stawów i mięśni.

 

 

Przemyśl to jeszcze raz 😂

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...