Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Jakie narty po opadach śniegu?


fanatyk

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, surfing napisał:

Zarówno w grupie zjazdowców, jaki i skiturowców jest spora część słabo jeżdżących, ale głównie to dzięki nim kręci się biznes narciarski, dla zjazdowców budowane są wyciągi i bary, a w skiturach poczyniono w ostatnich latach ogromny postęp w sprzęcie.

To zależy gdzie. Powiedzmy, że na takim Gran Zebru nie widziałem słabo ani słabiej jeżdżących. W ogóle w Alpach gdzieś trochę dalej i wyżej to większość prezentuje naprawdę dobry poziom i to zarówno podejścia jak i zjazdu. Choć jest troszkę ludzi co kochają góry a nie mieli okazji nauczyć się sprawnie jeździć. Ale pozostałe aspekty mają dobrze opanowane.

Natomiast zupełnie innym zjawiskiem jest resort touring i tu faktycznie umiejętności zjazdowe są czasem malutkie a i obycie takoż. Tego ośrodkowego łażenia jest dużo, na szczęście ci ludzie nie wychodzą nigdzie dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Wujot napisał:

Dla mnie narty to środek do znalezienia się w pięknych okolicznościach. Im dalej od ludzi, im wyżej, im więcej nieskażonej przestrzeni tym lepiej. ON były niezbędne aby opanować jazdę terenową w wystarczającym zakresie.  Przy odpowiednim zaparciu można tam sporo się nauczyć, szczególnie gdy warunki są trudniejsze. Bo to co można spotkać później  w trochę wyższych górach, gdzie operują silniejsze wiatry, to jest zupełnie inna liga. 

W każdym razie cyzelowanie bioderek i rywalizacja na boiskowym podwórku, przypomina mi sytuację miejskiego skwerku z bieżnią i ławeczkami, z jego hałasem, tłokiem i sztucznością, w sytuacji gdzie obok są nieskażone piękne rozległe góry.  Ale jeśli ganianie w kółko na tym skwerku, z poszukiwaniem niedoścignionego ideału narty sportowej jest tym co Ci sprawia radość to... żyję tą Twoją radością!

Zrozumieć nie potrafię, ale akceptuję.

Piszemy o różnych sprawach. Ty o "byciu" w górach I całej związanej z tym otoczce. O tym mogę tylko  powspominać z dawnych czasów nart z linkowymi wiązaniami i paskami gumy w roli foki. Stare dzieje, całkowicie popieram Twoj sposób narciarstwa, choć z różnych przyczyn jest dla mnie niedostępny. 

Ja pisze o konkretnym typie/rodzaju nart, któych używam na przygotowanym stoku. I twierdzę stanowczo, że każde inne będą do tego celu gorsze. 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Wujot napisał:

W każdym razie cyzelowanie bioderek i rywalizacja na boiskowym podwórku, przypomina mi sytuację miejskiego skwerku z bieżnią i ławeczkami, z jego hałasem, tłokiem i sztucznością, w sytuacji gdzie obok są nieskażone piękne rozległe góry.  Ale jeśli ganianie w kółko na tym skwerku, z poszukiwaniem niedoścignionego ideału narty sportowej jest tym co Ci sprawia radość to... żyję tą Twoją radością!

 

Wielu skiturowców jednak średnio sobie radzą z jazdą, co szczególnie wychodzi tak od 40 st i wyżej. Z moich obserwacji kolegów na żywo wynika że jak ktoś ma bardzo dobre podstawy trasowe, to na stromym jest w stanie już sam się nauczyć jeździć. Te podstawy to umiejętności typu "pomocnik instruktora". Widzę że ludzie, którzy nie mają takich umiejętności, mają problemy z dobrym bezpiecznym zjazdem, bez przewrotek.

Jeździłem z kilkoma "pomocnikami" i każdy z nich ogarniał freeride bez problemu. Braki techniczne wśród skiturowców, którzy jeżdżą do 35st, są powszechne. Przykład: brak poprawnego włożenia biodra, słabe panowanie nad równowagą przód-tył co przekłada się na słabe ogarnianie obskoków.

 

  • Thanks 1
  • Downvote 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MarioJ napisał:

 

Wielu skiturowców jednak średnio sobie radzą z jazdą, co szczególnie wychodzi tak od 40 st i wyżej. Z moich obserwacji kolegów na żywo wynika że jak ktoś ma bardzo dobre podstawy trasowe, to na stromym jest w stanie już sam się nauczyć jeździć. Te podstawy to umiejętności typu "pomocnik instruktora". Widzę że ludzie, którzy nie mają takich umiejętności, mają problemy z dobrym bezpiecznym zjazdem, bez przewrotek.

Jeździłem z kilkoma "pomocnikami" i każdy z nich ogarniał freeride bez problemu. Braki techniczne wśród skiturowców, którzy jeżdżą do 35st, są powszechne. Przykład: brak poprawnego włożenia biodra, słabe panowanie nad równowagą przód-tył co przekłada się na słabe ogarnianie obskoków.

 

Popularność skiturów spowodowała jedną bardzo niekorzystną rzecz - skitury powinny być następnym krokiem gdy jazda na stoku i w pobliżu jest już niewystarczająca. Ludzie idą w teren bez podstaw i się dowiadują, że jazda na nieprzygotowanym stoku jest trudniejsza niż na przygotowanym, a nachylenia tak małe jak przy wyciągu występują rzadko i są nudne.

Obrazując przy pomocy Kasprowego - jak dla kogoś zjazdy z Beskidu i Pośredniego (ze szczytów) są trudne to na skiturach w Tatrach prawie nigdzie nie będą łatwiejsze.

 

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja wiem? Trochę to mitologizowanie tych skiturów. Przecież większość podchodzi wzdłuż skoków. I tam też zjeżdża.

Ze względu na wiek nie potrafię już orać 100 km na tydzień. Mam na myśli bieganie, dorzuciłem więc szosę kilka lat temu. Ale kto wie, czy nie dorzucę też podchodzenia pod górę na nartach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, MarioJ napisał:

Wniosek do @star

Jeśli nie rozumiesz przekazu, to się wogóle nie odnoś. Twoje dislajki i brak merytorycznej wypowiedzi, świadczą tylko o tym że jesteś narciarskim palantem na tym forum.

 

 Co mam napisać, żebyś nie pił tyle, bo od procentów ci się w głowie pomieszało? Zawsze będziesz mierzył innych jakaś miara, wiesz co to jest teoria względności, jakbyś wiedział to byś ze swoimi wynurzeniami nie narażał się na śmieszność. Ci co naprawdę coś jeżdżą nie oceniają tych co zjechali o jeden stopień mniej, bo jeżdżą. Marne to i słabe, zreszta cały ten wątek napuszony się jakiś zrobił. Stroszenie piórek i oceny tych słabszych, ew. tych innych. A wydaje się, ze jest miejsce dla każdego. PS w ogóle piszemy oddzielnie tak w ogóle, gratis.

Edytowane przez sstar
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, sstar napisał:

 Co mam napisać, żebyś nie pił tyle, bo od procentów ci się w głowie pomieszało? Zawsze będziesz mierzył innych jakaś miara, wiesz co to jest teoria względności, jakbyś wiedział to byś ze swoimi wynurzeniami nie narażał się na śmieszność. Ci co naprawdę coś jeżdżą nie oceniają tych co zjechali o jeden stopień mniej, bo jeżdżą. Marne to i słabe, zreszta cały ten wątek napuszony się jakiś zrobił. Stroszenie piórek i oceny tych słabszych, ew. tych innych. A wydaje się, ze jest miejsce dla każdego. PS w ogóle piszemy oddzielnie tak w ogóle, gratis.

 

Dlaczego nie mogę oceniać? Bo star mi tego zabroni? Jak śmiesz ograniczać mi moją wolność wypowiedzi swoim debilnym dislajkiem?

Duża część życia człowieka polega na tym że się jest ocenianym, np. szkoła. Nigdy mnie nie widziałeś na żywo, a sobie bzdurasz coś.

Nie umiesz dyskutować o technice, to się odpierdol.

 

  • Downvote 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, MarioJ napisał:

 

Dlaczego nie mogę oceniać? Bo star mi tego zabroni? Jak śmiesz ograniczać mi moją wolność wypowiedzi swoim debilnym dislajkiem?

Duża część życia człowieka polega na tym że się jest ocenianym, np. szkoła. Nigdy mnie nie widziałeś na żywo, a sobie bzdurasz coś.

Nie umiesz dyskutować o technice, to się odpierdol.

 

Nikt ci nic nie ogranicza. Pisząc o wolności wypowiedzi pamiętaj o prawie do krytyki tejże wypowiedzi. Rozumiem, że miałeś traumę w szkole, ja pamiętam szkołę z tego, że mogłem coś w niej się nauczyć oraz dobrze bawić na przerwach i po lekcjach, a oceny miałem różne, nikt mnie za to nie oceniał, przynajmniej w domu. A ze szkoły już wyrośliśmy zdaje mi się, chcesz wrócić? A forum służy głównie rozrywce, no bawiąc uczy. To nie jest wątek o technice, jakbyś nie zauważył, ani nie o procentach i stopniach, które nobilitują, weź głębszy wdech, przeczytaj tytuł wątku i w końcu wypowiedz się na temat, bo ci jakby umknął. Palant, debil, co jeszcze wymyślisz? Ostatnio miałeś jakiś inny repertuar obelg. Nawiasem mówiąc to dawałem ci także lajki jak spodobało mi się to o czym pisałeś, np. jakąś fotorelację. PS. zmieniając temat to pamiętam Franka Rząsę jak na Harendzie popylał na jakichś deskach, które znalazł w piwnicy, takie jakby gigantowe, choć na pewno sportowe nie były, a potem pomknął po południu na Kasprowy. Wyjątkowo skromny chłopak, a do tego sportowiec, taki prawdziwy jakby.

Edytowane przez sstar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, mig12345 napisał:

Ja pisze o konkretnym typie/rodzaju nart, któych używam na przygotowanym stoku. I twierdzę stanowczo, że każde inne będą do tego celu gorsze. 

Widzisz tylko ten przygotowany stok może mieć bardzo różne stany. W tym i wysokie po kolana odsypy kaszowatego charakteru. Albo stok cieknący przy wysokich temperaturach. Akurat w takich okolicznościach narta szersza i bardziej miękka da dużo większą frajdę. Podobnie ciekawie się robi po mocnym opadzie najlepiej jeszcze na zmuldzonym stoku gdy nie widać rzeźby terenu i jeszcze po godzinie od ruszenia wyciągów. Miękka narta, idąca płytko, jest wtedy największym przyjacielem narciarza. 

 

Edytowane przez Wujot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, mig12345 napisał:

Ja pisze o konkretnym typie/rodzaju nart, któych używam na przygotowanym stoku. I twierdzę stanowczo, że każde inne będą do tego celu gorsze. 

jeszcze dodam

Oddzielną kwestią są sprawy geometrii i sztywności. Jest sporo nart o odmiennej budowie (na przykład szerokim prosto ciętym tyle, albo zaokrąglonym czy w ogóle twin tipy, przypomnę też "kultowe" BBR z szerokim przodem i wąskim tyłem. Każda z nich w określonych warunkach była ciekawa, a nawet bezkonkurencyjna, i warta poznania. A już relacja między sztywnością części pod butem a charakterystyką gięcia dziobu dla mnie jest najważniejszym parametrem wytrzymałościowym (a to w funkcji wagi). Bo w tych rozważaniach w ogóle pomijacie wagę narciarza. Masz wyczucie inżynierskie i jeśli belka jaką jest narta reaguje optymalnie przy ciężarze x to przy 2x tak nie będzie. A te polecane modele dostępne w normalnym obiegu nie są indywidualizowane. 

Dla mnie najciekawsze były adaptacje na różnych nartach, w różnych warunkach. Jeździłem na narcie 72 mm w puchu po kolana (a kumple na 110) albo na odwrót na boisku. Myślę, że to mnie nauczyło więcej niż katowanie jednego modelu. Ale oczywiście ktoś może woleć tę samą piosenkę.

Ja akurat meloman jestem. Chcę przez to powiedzieć, że są różne drogi. Także te prowadzące przez różnorodność i eksperyment.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, MarioJ napisał:

 

Wielu skiturowców jednak średnio sobie radzą z jazdą, co szczególnie wychodzi tak od 40 st i wyżej. Z moich obserwacji kolegów na żywo wynika że jak ktoś ma bardzo dobre podstawy trasowe, to na stromym jest w stanie już sam się nauczyć jeździć. Te podstawy to umiejętności typu "pomocnik instruktora". Widzę że ludzie, którzy nie mają takich umiejętności, mają problemy z dobrym bezpiecznym zjazdem, bez przewrotek.

Jeździłem z kilkoma "pomocnikami" i każdy z nich ogarniał freeride bez problemu. Braki techniczne wśród skiturowców, którzy jeżdżą do 35st, są powszechne. Przykład: brak poprawnego włożenia biodra, słabe panowanie nad równowagą przód-tył co przekłada się na słabe ogarnianie obskoków.

 

Pomijając, że sstar ma rację, że zawsze znajdzie się ktoś z większym siusiakiem co stwierdzi, że wśród PI nikt nie potrafi skoczyć małego klifu albo zjechać żlebu długim skrętem na trzy, to kluczowe jest pytanie czy jest specjalny sens pchać się w teren >40 stopni. 

Po pierwsze jak dobrze wiesz bardzo często niesie on zagrożenie lawinowe, szczególnie, że jeździ się prawie zawsze formacjami wklęsłymi. Po drugie przy takich stromiznach często trudno mówić o przyjemności jazdy, płynności i radości. czasem to jest po prostu walka na najbardziej napiętej uwadze (jak te filmiki z Kotłów). Oczywiście są endorfiny jak człowiek znajdzie się cały na dole. Nie mniej jednak jazda robi się fajna po pokonaniu górnego najtrudniejszego odcinka. Byłoby oczywiście inaczej gdyby jechało się w pół metrze puchu ale przy tym nachyleniu to pewnie 4 wyjdzie. Pozostaje krótkie "okno" pogodowe na wiosennych śniegach i to jest rzeczywiście fajna jazda. Do momentu jak się zjedzie 300-400 m verticalu i trafi na totalną breję niżej.

Reasumując stok powyżej 35 stopni to jest jednak realne zagrożenie. Pytanie, na które każdy sobie odpowie: - czy warto tam się jakoś specjalnie pchać? Szczególnie, że można zrobić kapitalne zjazdy na mniejszym nachyleniu. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, WojtekM napisał:

Czy ja wiem? Trochę to mitologizowanie tych skiturów. Przecież większość podchodzi wzdłuż skoków. I tam też zjeżdża.

Ze względu na wiek nie potrafię już orać 100 km na tydzień. Mam na myśli bieganie, dorzuciłem więc szosę kilka lat temu. Ale kto wie, czy nie dorzucę też podchodzenia pod górę na nartach.

Jeszcze kilka lat temu mało kto podchodził koło wyciągu bo wyciąg jest po to, żeby przemieścić się gdzieś dalej.

To nie jest mitologizowanie skiturów tylko realia Tatr. Szczyty koło Kasprowego i popularny Karb to jedne z łatwiejszych szczytów i żlebów w Tatrach. Więc to nie mit tylko informacja - łatwiej nie będzie :) Zwykle okolice wyciągów w wysokich górach dają taką możliwość sprawdzenia i doszlifowania techniki - u mnie myśl o urwaniu się od wyciągu gdzieś dalej pojawiła się na Łominckim Sedle po jeździe w żlebikach i pomiędzy skałami.

Bardzo często zaczynam dzień od sprawdzenia warunków na freeridzie przywyciągowym bo chodzę dla przyjemności więc nie interesuje mnie walka na betonie w miejscu, które zjeżdżałem kilka razy. Od razu zastrzegam, że nie jest to dobre podejście bo przez to w tym sezonie wybrałem się na skitury chyba tylko 5 razy - warunki były tak słabe, że wolałem pojeździć przy wyciągu :D

 

 

 

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do nart po opadzie śniegu... Pytanie tak zadane, że raczej nie dotyczy jazdy na stoku przy wyciągu - bo ten jest ratrakowany. Odpowiedź - a to zależy co chce się jeździć? 

Ja sobie przyjąłem po wejściu w skitury by najpierw poznać różne rodzaje nart (starsze roczniki do kupienia za grosze). Więc w ostatnich 5 latach jeździłem na BLIZZARD SHOCK THERAPY (freeride), ROSSIGNOL S3 (freestyle), ATOMIC NOMAD BLACKEYE TI (AM), BLIZZARD EXPEDITION TA (oldschool skialp), SALOMON BBR 8.9 (AM V-tail), ELAN 888 (Limited AM), BD HELIO 105, HAGAN CORE 89. Jeżdżę na ostatnich dwóch ze względu na ich wagę. Dobrze mi się jeździ na Haganach, mają fajną charakterystykę narty uniwersalnej, pewnie gorzej tną zakręty od rekreacyjnych Crossturnów na stoku, ale w przeoranym puchu dają radę. Helio są tylko na duży, świeży opad, w innych warunkach mi mniej pasują ze względu na większy promień (21m). Chętnie wrócę do BBR na stok albo 888 - jak będę miał bagażnik dachowy :D

Może uzupełnię opisy: http://www.skitury.fora.pl/sprzet-skiturowy,3/recenzje-nart-skiturowych-dyskusja,22301.html

  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Wujot napisał:

Pomijając, że sstar ma rację, że zawsze znajdzie się ktoś z większym siusiakiem co stwierdzi, że wśród PI nikt nie potrafi skoczyć małego klifu albo zjechać żlebu długim skrętem na trzy, to kluczowe jest pytanie czy jest specjalny sens pchać się w teren >40 stopni. 

Po pierwsze jak dobrze wiesz bardzo często niesie on zagrożenie lawinowe, szczególnie, że jeździ się prawie zawsze formacjami wklęsłymi. Po drugie przy takich stromiznach często trudno mówić o przyjemności jazdy, płynności i radości. czasem to jest po prostu walka na najbardziej napiętej uwadze (jak te filmiki z Kotłów). Oczywiście są endorfiny jak człowiek znajdzie się cały na dole. Nie mniej jednak jazda robi się fajna po pokonaniu górnego najtrudniejszego odcinka. Byłoby oczywiście inaczej gdyby jechało się w pół metrze puchu ale przy tym nachyleniu to pewnie 4 wyjdzie. Pozostaje krótkie "okno" pogodowe na wiosennych śniegach i to jest rzeczywiście fajna jazda. Do momentu jak się zjedzie 300-400 m verticalu i trafi na totalną breję niżej.

Reasumując stok powyżej 35 stopni to jest jednak realne zagrożenie. Pytanie, na które każdy sobie odpowie: - czy warto tam się jakoś specjalnie pchać? Szczególnie, że można zrobić kapitalne zjazdy na mniejszym nachyleniu. 

 

Trochę brak zrozumienia tego co dokładnie napisałem.

Nie napisałem że tylko "pomocnik instruktora" lub wyżej jest dobrym narciarzem. Użyłem "pomocnika instruktora" jako porównawczej skali umiejętności narciarskich. Można sobie do tych umiejętności dojść bardzo różnie, można chodzić na kursy, można się uczyć samemu. Oczywiście że może się zdarzyć człowiek który zdobędzie ten tytuł i na offpiste nie będzie miał np. psyche.

Jeśli chodzi o stromizmy to mam inne podejście. Nie ma co ukrywać że istotny jest dla mnie szczyt albo ładna linia. Zwykle jest tak że takie cele w Tatrach nie są łagodnie nachylone. Większość zaczyna się od 35st. Przy dogodnych warunkach jazda pomiędzy około 35-42 dla mnie jest również dużą przyjemnością, nie tylko wyzwaniem. Powyżej zaczyna się robić wyzwanie z adrenaliną, co też dla mnie stanowi przeżycie i przyjemność. 

Nie traktuje tego w kategoriach siusiakowego ścigania się z innymi (to śmieszne że Ty wchodzisz na taki poziom dyskusji, ale trudno). Szukam w tym fajnych wyzwań w granicach rozsądnego bezpieczeństwa.

Umiejętności jazdy na 45st w dogodnych warunkach pozwalają na bezpieczniejsze poruszanie się na niższych nachyleniach w bardzo różnych warunkach. Dzięki temu można robić np. fajne i trudne wycieczki typu pętla albo haute-route.

Przeszliśmy w trójkę pętlę Popradzkie-Dolina Ciężka-Dolina Kacza-Popradzkie. Świetna rzecz, typowa tatrzańska wyrypa skialp. Piękne widoki, doliny i przełęcze bez szlaków turystycznych, nigdy bym tam nie dotarł bez nart.

Ale na jednym zjeździe było twardo i trzeba było sobie z tym jakoś poradzić. Na innym zjeździe było hybrydowo, ale bardzo ciekawie. Na foto zjazd z Wagi do Doliny Ciężkiej z trzema różnymi warunkami, długa dolna część była genialna.

IMG_1440_A.thumb.jpg.af1fe7876b7fb6f6bdcdf8d4492ece19.jpg

 

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Wujot napisał:

Pomijając, że sstar ma rację, że zawsze znajdzie się ktoś z większym siusiakiem co stwierdzi, że wśród PI nikt nie potrafi skoczyć małego klifu albo zjechać żlebu długim skrętem na trzy, to kluczowe jest pytanie czy jest specjalny sens pchać się w teren >40 stopni. 

Po pierwsze jak dobrze wiesz bardzo często niesie on zagrożenie lawinowe, szczególnie, że jeździ się prawie zawsze formacjami wklęsłymi. Po drugie przy takich stromiznach często trudno mówić o przyjemności jazdy, płynności i radości. czasem to jest po prostu walka na najbardziej napiętej uwadze (jak te filmiki z Kotłów). Oczywiście są endorfiny jak człowiek znajdzie się cały na dole. Nie mniej jednak jazda robi się fajna po pokonaniu górnego najtrudniejszego odcinka. Byłoby oczywiście inaczej gdyby jechało się w pół metrze puchu ale przy tym nachyleniu to pewnie 4 wyjdzie. Pozostaje krótkie "okno" pogodowe na wiosennych śniegach i to jest rzeczywiście fajna jazda. Do momentu jak się zjedzie 300-400 m verticalu i trafi na totalną breję niżej.

Reasumując stok powyżej 35 stopni to jest jednak realne zagrożenie. Pytanie, na które każdy sobie odpowie: - czy warto tam się jakoś specjalnie pchać? Szczególnie, że można zrobić kapitalne zjazdy na mniejszym nachyleniu. 

 

 

Co więcej ci co maja naprawdę duże jaja, jak Bargiel, Heitz czy poznamy przeze mnie Rzasa to skromne chłopaki są co robią swoje, nie dyskryminują, nie liczą stopni, nie piją procentów. Ja dziś miałem dwa rodzaje śniegu miękko w lesie i ślisko a twardo na otwartych przestrzeniach. PS polecam filmik o Heitzu, gdzie jego poprzednicy robiący 30m skoki stwierdzili ze fajny chłopak bez nadętego ego czego każdemu życzę, laików będzie więcej. Polecam 4:33 o ego…

 

Edytowane przez sstar
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Wujot napisał:

Widzisz tylko ten przygotowany stok może mieć bardzo różne stany. W tym i wysokie po kolana odsypy kaszowatego charakteru. Albo stok cieknący przy wysokich temperaturach. Akurat w takich okolicznościach narta szersza i bardziej miękka da dużo większą frajdę. Podobnie ciekawie się robi po mocnym opadzie najlepiej jeszcze na zmuldzonym stoku gdy nie widać rzeźby terenu i jeszcze po godzinie od ruszenia wyciągów. Miękka narta, idąca płytko, jest wtedy największym przyjacielem narciarza. 

 

Jak mam nadzieję nie zakładasz, że  nie wiem jak wygląda stok przy +15 koło południa i tysiącu osób na niebieskiej w Szczyrku:-). Ot typowe polmetrowe kartoflisko. Mozna wolac woz serwisowy i wymieniac narty, mozna tez pojechac tak jak rano, tyle ze spodnie beda mokre do kolan. Jedyne trudność będzie z dogieciem twardszej narty, bo ta będzie miała mniej oparcia niż na twardym. No ale można wtedy wyraźniej obciążyć zewnętrzna, lub po prostu jechać "po fabrycznej". Lub o zgrozo zeslizgiem. Mam 90 kg i nie jakoś nie tonę na slalomce.

Ponownie napiszę że że na stoku w PL  jeździ się przez 2 godziny z rana ( wystarczy gdy można na max) a potem się zjeżdża lub lepiej idzie na piwo/kawę. Zatem dopasowywanie nart do stoku to jakieś nieporozumienie. 

PS. Jazda korytem między odsypami to jedna w większych przyjemności....  😉

  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, mig12345 napisał:

Jak mam nadzieję nie zakładasz, że  nie wiem jak wygląda stok przy +15 koło południa i tysiącu osób na niebieskiej w Szczyrku:-). Ot typowe polmetrowe kartoflisko. Mozna wolac woz serwisowy i wymieniac narty, mozna tez pojechac tak jak rano, tyle ze spodnie beda mokre do kolan. Jedyne trudność będzie z dogieciem twardszej narty, bo ta będzie miała mniej oparcia niż na twardym. No ale można wtedy wyraźniej obciążyć zewnętrzna, lub po prostu jechać "po fabrycznej". Lub o zgrozo zeslizgiem. Mam 90 kg i nie jakoś nie tonę na slalomce.

Ponownie napiszę że że na stoku w PL  jeździ się przez 2 godziny z rana ( wystarczy gdy można na max) a potem się zjeżdża lub lepiej idzie na piwo/kawę. Zatem dopasowywanie nart do stoku to jakieś nieporozumienie. 

PS. Jazda korytem między odsypami to jedna w większych przyjemności....  😉

Wreszcie zdefiniowałeś do czego slalomka. Dwie godziny z rana. Po ratraku. Bez opadu. Twardo. Dla mnie może tez być paragigantka. Pełna zgoda. Dłużej przy pełnej intensywności nie dam rady. Tez miałem takie sezony gdy na to polowałem. Teraz jak się da zjeżdżam poza trasę. A da się. Szrenica. Kopa. Nawet Zieleniec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...