Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Szkolenie maluchow


fantom

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 9.03.2021 o 15:41, nikdob napisał:

Temat "Szkolenie Maluchów" a tu filmy nastolatek poginających na zawodach :D 

To ja pochwalę się moją córą, pięciolatką (już nie maluchem tylko starszakiem, bo maluchy to grupa 3 latków ;) ) po 5 dniowym kursie w Akademii Misia Polarnego na Jaworzynie. Świadom jestem, że są lepiej poginające pięciolatki ale córa zaczynała ten którki sezon ze mną w Kazimierzu 2 godziny od skrętów pługiem na "oślej łączce", w zeszłym sezonie miała naukę "pizzy" na "żółwiku" a teraz śmiga na sam dół Jaworzyny czerwonymi :) Nagranie z "3" czyli niebieskiej. Na czerownej "1" na szczęście trochę się hamuje ale nie musi pługiem. Jetem z niej dumny więc się chwalę :) 

Piękna jazda....niewątpliwie w prawo pomaga mega warkocz....Na przyszły sezon w zestawie do warkocza proponuję mega wypasione narty na wzrost+10cm

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Adam ..Duch napisał:

Piękna jazda....niewątpliwie w prawo pomaga mega warkocz....Na przyszły sezon w zestawie do warkocza proponuję mega wypasione narty na wzrost+10cm

Warkocz niezbędny pod kaskiem ;) Tak wiem, narty krótkie ale szkoła narciarska stwierdziła, że takie są ok do nauki skrętów. Córka niemal od początku zaczynała. Ale +10cm do wzrostu to chyba za dużo będzie, zakładając, że będzie miała koło 125cm wzrostu, to narty by miała niewiele krótsze od maminych :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nic na temat tego filmu nie napiszę. Nie napiszę piękna jazda, ponieważ może piękna z mojego punktu widzenia, a nie tego co ją uczy.  Na przyszłość sie napewno przyda. Choćby dla własnej satysfacji. Instruktor to też ciekawe zajęcie.  W sporcie tylko "piękna" jazda może dać piękne wyniki. Trudno je sobie wyobrazić bez takiej jazdy. Ale? Jest zawsze jedno  "ale". Czas przejazdu.  Jeśli się z "piękną" jazdą, będzie uzyskiwać  zawsze te kilka sekud w stosunku do koleżanek i kolegów w klubie, to  oni póją w górę. Nawet ci, co mniej pięknie jadą, ale mają ten czas(p. Breezy w PŚ).  Niemniej życzę  dalszego rozwoju, w sensie wyników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, nikdob napisał:

Warkocz niezbędny pod kaskiem ;) Tak wiem, narty krótkie ale szkoła narciarska stwierdziła, że takie są ok do nauki skrętów. Córka niemal od początku zaczynała. Ale +10cm do wzrostu to chyba za dużo będzie, zakładając, że będzie miała koło 125cm wzrostu, to narty by miała niewiele krótsze od maminych :) 

To jest temat na dłuższą debatę....mało subiektywną bo prowadzoną z mojego szkoleniowego punktu widzenia. W każdym bądź razie - aby Tico się lepiej prowadziło należy dać szersze lacie bo sprzętowo nic więcej nie damy radę zmienić. 

PS bardzo cię proszę abyś podał ile trwało szkolenie - ile godzin babelek spędził z instruktorem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Adam ..Duch napisał:

PS bardzo cię proszę abyś podał ile trwało szkolenie - ile godzin babelek spędził z instruktorem.

W tym roku 5 dni po 4 godziny ale jazdy pewnie 3 i pół czyli jakieś 17-18h ale nie indywidualnie tylko w grupie 4 osobowej. 
Bazę w postaci "pizzy" miała z poprzedniego sezonu ale tylko na całkiem płaskim (taśma i "żółwik"). 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Zagronie napisał:

Ja nic na temat tego filmu nie napiszę. Nie napiszę piękna jazda, ponieważ może piękna z mojego punktu widzenia, a nie tego co ją uczy.  Na przyszłość sie napewno przyda. Choćby dla własnej satysfacji. Instruktor to też ciekawe zajęcie.  W sporcie tylko "piękna" jazda może dać piękne wyniki. Trudno je sobie wyobrazić bez takiej jazdy. Ale? Jest zawsze jedno  "ale". Czas przejazdu.  Jeśli się z "piękną" jazdą, będzie uzyskiwać  zawsze te kilka sekud w stosunku do koleżanek i kolegów w klubie, to  oni póją w górę. Nawet ci, co mniej pięknie jadą, ale mają ten czas(p. Breezy w PŚ).  Niemniej życzę  dalszego rozwoju, w sensie wyników.

Celem wszelkiego rodzaju szkoleń narciarskich nie jest uzyskiwanie wyników tylko "ulepienie" dobrego, bezpiecznego narciarza - a dzieciak naszego kolegi jest na doskonałej drodze aby to uczynić. Wynik pojawia się raz na.......i tu sobie sam dopowiedz. Z pewnością pamiętasz czasy Stenmark, Tomba. Ten pierwszy jeździł pięknie i skutecznie, ten drugi brzydko i skutecznie...ale to jest kwestia gustu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, nikdob napisał:

W tym roku 5 dni po 4 godziny ale jazdy pewnie 3 i pół czyli jakieś 17-18h ale nie indywidualnie tylko w grupie 4 osobowej. 
Bazę w postaci "pizzy" miała z poprzedniego sezonu ale tylko na całkiem płaskim (taśma i "żółwik"). 

Tak że dla wszystkich rodziców przekaz jest jasny - 18 h to minimum. Wiec nie żądajcie od instruktora aby w godzinkę postawił mistrza świata.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Zagronie napisał:

Czas przejazdu.  Jeśli się z "piękną" jazdą, będzie uzyskiwać  zawsze te kilka sekud w stosunku do koleżanek i kolegów w klubie, to  oni póją w górę. Nawet ci, co mniej pięknie jadą, ale mają ten czas(p. Breezy w PŚ).  Niemniej życzę  dalszego rozwoju, w sensie wyników.

Hej, jeśli to o mojej, to nie mam ambicji jej "usportawiać", chcę by czuła się pewnie na nartach i jeździła bezpiecznie, docelowo całą rodziną po wszystkich trasach :)  Zresztą, mieszkamy w Warszawie, za daleko w góry. Tak, są kluby, które walczą na Szczęśliwicach, ale to chyba dla baaardzo zdeterminowanych rodziców. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Adam ..Duch napisał:

Tak że dla wszystkich rodziców przekaz jest jasny - 18 h to minimum. Wiec nie żądajcie od instruktora aby w godzinkę postawił mistrza świata.

Tak jest. I zdecydowanie podoba mi się koncepcja takich szkółek/akademii wielodniowych. Zostawia się dziecko na kilka godzin, dzień w dzień. Dziecko zyskuje, bo go rodzic nie rozprasza, sporo się wyjeździ a rodzice tymczasem mogą sami pojeździć lub się poopalać :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, nikdob said:

 Tak, są kluby, które walczą na Szczęśliwicach, ale to chyba dla baaardzo zdeterminowanych rodziców. 

Jako rodzic dziecka walczącego na Szczęśliwcach to ujmę to tak - na bezrybiu i rak ryba. Mój syn właśnie tam wyszlifował swoje umiejętności, bo powiedzmy sobie szczerze - narciarstwo klubowe to sport mega drogi, wyjazdy to jakiś kosztowy obłęd, wiec takie Szczęśliwice to często jedyna opcja żeby w ogóle jakoś sensownie zająć się tematem. A jak dziecko ma chęć i się przykłada to efekty szybko przychodzą. I jeszcze jedna, bardzo istotna rzecz - szkolenie na Szczęśliwcach to nie są jakieś mega koszty, powiedziałbym że w porównaniu z godziną instruktora na stoku podhalańskim to są śmiesznie niskie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, nikdob napisał:

Hej, jeśli to o mojej, to nie mam ambicji jej "usportawiać", chcę by czuła się pewnie na nartach i jeździła bezpiecznie, docelowo całą rodziną po wszystkich trasach :)  Zresztą, mieszkamy w Warszawie, za daleko w góry. Tak, są kluby, które walczą na Szczęśliwicach, ale to chyba dla baaardzo zdeterminowanych rodziców. 

Ja poszedłem drogą zapisania córki do klubu tzw. sportowego z przekonaniem, że mistrzynią stoku to raczej nie zostanie, ale będzie jeździć dużo i nauczy się fajnie jeździć na nartach. Obiektywnie rzecz biorąc jak na dziecko obecnie 10-letnie, które spędza ok. 40-45 dni w sezonie (3 takie sezony jeżeli liczyć ten obecny) i na tle klubowych koleżanek jeździ średnio - ale jak wchodzi na stok gdzie są zwykli tzw. śmiertelnicy i jej rówieśnicy to widać różnicę; czarna trasa - nie jest problemem; wjazd do lasu i jakiś przytrasowy freeride - bardzo lubi. Ja nie mam ciśnienia - ograniczam się do kwestii logistycznej - trzeba sprzęt, kupuję sprzęt; ma być o tej godzinie na stoku, zawożę ją na stok. Natomiast na pewno nie jeździłaby tyle na nartach, gdyby nie klub.

Nie wiem jakie są grupy i warunki trenowania w takim WKN, ale jeżeli masz możliwość i pieniądze aby córka się tam pojawiała i jeździła, to uważam że niekoniecznie "wychowasz" (tak naprawdę oni zrobią to za Ciebie) mistrzynię Polski w narciarstwie alpejskim, ale świetną narciarkę na pewno. Nie daj się tylko porwać "szaleństwu" rodziców z niespełnionymi własnymi ambicjami i przerośniętym ego - tych w klubach jest generalna nadreprezentacja; natomiast jest też grupa bardzo fajnych i zapalonych rodziców ze zdrowym podejściem do tematu...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na takim treningu na Szczęśliwicach jest zwykle bardzo mało trenujących, zwłaszcza we środy, w soboty jest bardziej tłoczno ale my np opędzalismy temat samymi środami i wystarczyło. W tym sezonie było w ogóle inaczej bo pandemia zablokowała wyjazdy zagraniczne, a wyjazdy krajowe były finansowo do udźwignięcia więc syn był na kilku takich wyjazdach i bardzo sobie chwalił. Ale nie jest to warunek konieczny. Same treningi w Warszawie też by wystarczyły jeśli w dziecku są chęci i determinacja. Do tego dochodzą pozasezonowe treningi rolkowe ukierunkowane na narciarstwo i to też dobrze uzupełnia temat.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Plywak napisał:

Gdzie trenuje/trenowała? Też jestem z ok. Krakowa i za jakiś czas będę szukał czegoś dla malucha.

W Krakowie masz spory wybór,porównaj warunki programowo- logistyczno-finansowe,bo w kwestiach czysto fachowych możesz liczyć i na Krakowski Klub Narciarski /Przemek Nowak/,Yeti /Leonowiczowie/,Ryskalski /Darek Ryskala/,Lider /Piotrek Bogusz/...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, MichalR napisał:

Na takim treningu na Szczęśliwicach jest zwykle bardzo mało trenujących, zwłaszcza we środy, w soboty jest bardziej tłoczno ale my np opędzalismy temat samymi środami i wystarczyło.

Byłem kiedyś w środę wieczorem i widziałem trening choć nie wiem co to za klub był  :) Szczerze? Nie przekonał mnie. Dwie dziewczyny (instruktorki) na górze każą coś robić dzieciakom, w praktyce były wyścigi niemal na krechę, wjeżdżanie z rozpędu w kolejkę, przepychanie z wywracaniem innych w kolejce do talerzyka i część dzieci z tego talerzyka jeszcze spadała (!). No ale pewnie lepsze takie szkolenie niż nic, choć mnie taki trening raczej zniechęcił. Może powinienem dać szansę i poczytać trochę o klubach, które tam trenują, może to był jakiś ich gorszy dzień. 

  • Like 2
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Cosworth240 napisał:

Ja nie mam ciśnienia - ograniczam się do kwestii logistycznej - trzeba sprzęt, kupuję sprzęt; ma być o tej godzinie na stoku, zawożę ją na stok. Natomiast na pewno nie jeździłaby tyle na nartach, gdyby nie klub.

Nie wiem jakie są grupy i warunki trenowania w takim WKN, ale jeżeli masz możliwość i pieniądze aby córka się tam pojawiała i jeździła, to uważam że niekoniecznie "wychowasz" (tak naprawdę oni zrobią to za Ciebie) mistrzynię Polski

Zachęciliście mnie do rozważania takiej opcji :) Jeszcze tylko żonę musiałbym urobić, bo pewnie na nią część wożenia spadnie a pół godziny drogi na Szczęśliwice mamy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minutes ago, nikdob said:

Byłem kiedyś w środę wieczorem i widziałem trening choć nie wiem co to za klub był  :) Szczerze? Nie przekonał mnie. Dwie dziewczyny (instruktorki) na górze każą coś robić dzieciakom, w praktyce były wyścigi niemal na krechę, wjeżdżanie z rozpędu w kolejkę, przepychanie z wywracaniem innych w kolejce do talerzyka i część dzieci z tego talerzyka jeszcze spadała (!). No ale pewnie lepsze takie szkolenie niż nic, choć mnie taki trening raczej zniechęcił. Może powinienem dać szansę i poczytać trochę o klubach, które tam trenują, może to był jakiś ich gorszy dzień. 

Nie ma co oceniać na podstawie obserwacji z dołu. Trenerzy mają swoje metody pracy, przy czym trzeba mieć na uwadze jak do tego podchodzą dzieci. Jeśli dziecko chce jeździć, chce słuchać trenerów i jest faktycznie zainteresowane tematem to wiele na tym zyska. Dzieci które nie chcą, nie czują tematu albo są na treningu bo rodzice kazali, nic nie zyskają. Trener za dziecko nie pojedzie, tak samo jak nie popłynie na basenie, nie skoczy czy nie pobiegnie w lekkoatletyce itp. Liczą się chęci dziecka - jak ich nie ma to najlepszy trener nie pomoże.

Edytowane przez MichalR
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, MichalR napisał:

Nie ma co oceniać na podstawie obserwacji z dołu. Trenerzy mają swoje metody pracy, przy czym trzeba mieć na uwadze jak do tego podchodzą dzieci. Jeśli dziecko chce jeździć, chce słuchać trenerów i jest faktycznie zainteresowane tematem to wiele na tym zyska.

Ja obserwowałem "z boku" bo jeździłem ze swoimi. Ale fakt, dużo pewnie zależy od nastawienia dziecka a nastawienie dziecka zależy od rodziców i od kolegów itp. Tylko chyba w takim przypadku muszę najpierw dzieci bardziej "rozjeździć" na bardziej przyjaznych stokach niż Szczęśliwice, żeby się nie zniechęciły. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Szczęśliwice to nieprzyjemny stoczek. Nie lubię go i nie bywamy tam od dawna. Natomiast - jak pokazuje chociażby przykład syna Michała - wystarczający do nauczenia jazdy na nartach. Pamiętaj, że dzieci nie potrzebują przestrzeni i hektarów. Wystarczy górka ze śniegiem. Co więcej, pewna "ogarnialność" terenu jest warunkiem ich dobrego samopoczucia bo wszystko widzą, wiedzą i czują się jak u siebie. Mogą być samodzielne a my możemy je pozostawić same sobie co ważne w kwestii budowy zaufania.

Wielkie przestrzenie i długie stoki są potrzebne...kolekcjonerom stoków, a nie do jazdy czy nauki.

Pozdrowienia zserdeczne

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Mitek napisał:

Szczęśliwice to nieprzyjemny stoczek. Nie lubię go i nie bywamy tam od dawna. Natomiast - jak pokazuje chociażby przykład syna Michała - wystarczający do nauczenia jazdy na nartach. Pamiętaj, że dzieci nie potrzebują przestrzeni i hektarów. Wystarczy górka ze śniegiem. Co więcej, pewna "ogarnialność" terenu jest warunkiem ich dobrego samopoczucia bo wszystko widzą, wiedzą i czują się jak u siebie. Mogą być samodzielne a my możemy je pozostawić same sobie co ważne w kwestii budowy zaufania.

Wielkie przestrzenie i długie stoki są potrzebne...kolekcjonerom stoków, a nie do jazdy czy nauki.

Zgadzam się z Tobą, ja sam największy progres robiłem jak jeździłem góra-dół na małych stokach. Szczęśliwice do nauki na pewno wystarczą, tylko za względu na to, że są właśnie trochę nieprzyjemne, to obawiam się, że mogą zniechcęcać a ja i dzieciaki nie będziemy mieli wystarczającej determinacji, by to przełamywać. Ale może martwię się na zapas. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, nikdob napisał:

Byłem kiedyś w środę wieczorem i widziałem trening choć nie wiem co to za klub był  :) Szczerze? Nie przekonał mnie. Dwie dziewczyny (instruktorki) na górze każą coś robić dzieciakom, w praktyce były wyścigi niemal na krechę, wjeżdżanie z rozpędu w kolejkę, przepychanie z wywracaniem innych w kolejce do talerzyka i część dzieci z tego talerzyka jeszcze spadała (!). No ale pewnie lepsze takie szkolenie niż nic, choć mnie taki trening raczej zniechęcił. Może powinienem dać szansę i poczytać trochę o klubach, które tam trenują, może to był jakiś ich gorszy dzień. 

Nie wiem czy masz świadomość ale właśnie poruszyłeś bardzo delikatną kwestie szkoleń klubowych. Mam to szczęście mieć częstszy kontakt niż ty z tego typu zajęciami - niestety nie jest tak jak powinno być. Ja jestem w stanie wiele zrozumieć i wiele akceptować. W pewnym sensie rozumiem także podejście rodziców - ich ambicje. Natomiast nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego w klubach nie uczy się jeździć na nartach. Zdaje sobie sprawę że wbijam kij w mrowisko ale troszkę z odrobiną szyderstwa stwierdzę - w PL nie ma stoków do DH więc po co szkolić w zakresie DH

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Tak się składa, ze do pewnego momentu uczyłem głównie dzieci - myślę, że około 15 lat. Czasami trzeba to było robić w warunkach i na stokach, na które nikt by teraz nawet krowy nie wypuścił. Ubijanie nartami, podchodzenie, GSy stawiane przy pomocy łomu i młota, wyciągi złożone z samej gołej stalowej liny, brak wybiegów albo stok kończący się barierą i dwa metry pod nią droga itd. Wszystko zależy od nas (uczących) od naszych umiejętności, inwencji, wytrwałości, zdolności znalezienia elementu zabawy nawet we wnoszeniu wiader itd...

Ze swoimi dziećmi to była po prostu zabawa - teraz tak na to patrzę - ale zawsze jest to dla rodzica, opiekuna czy trenera ciężka praca. Własne dzieci zawsze zaczynałem uczyć na małych stoczkach (syn Szczęśliwice, córka jakaś polanka gdzieś w Wierchomli). To były małe dzieci (poniżej 3 lat) więc trzeba pamiętać, że cykl aktywności jest naprawdę krótki i nieprzewidywalny, czasami nie kończy się nawet zjazdem czy... założeniem nart. Nie znaczy to jednak, że czas jest zmarnowany. Każdy kontakt, każda zabawa ze sprzętem, bytność na stoku to nauka i ma wartość.

Pamiętać trzeba o domowej indoktrynacji - bardzo ważny element.

No i jazda, jazda, jazda...

Pozdrowienia

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Plywak napisał:

Gdzie trenuje/trenowała? Też jestem z ok. Krakowa i za jakiś czas będę szukał czegoś dla malucha.

Siepraw-Ski. Poniżej namiary na www i facebook'a. Nie wiem w jakim wieku masz "malucha" , ale jest grupa tzw. przedszkolna, gdzie z trenerem Patrykiem dzieci jeżdżą i fajnie się patrzy jak szybko zmieniają się z bąków ledwo jeżdżących i stojących na nartach w małe rakiety na nartach.

Klub nie jest duży w sensie liczby członków, rodzice się w jego życia mocno angażują, ale fajne jest to, że ma "klubowy" stok w Sieprawiu (oczywiście są też treningi w wielu innych miejscach Kluszkowce, Myślenice, Mosorny, Palenica, Kasprowy, Bukowina - to miejsca gdzie bywaliśmy tylko w tym sezonie; są też opcje jechania na halę na Litwę, czy Hintertux jesienią, czy wiosną/latem), gdzie może wielkiej góry nie ma, ale możesz za to w sezonie prawie codziennie popołudniu na 2h wpaść. Ja mam od drzwi domu w Krakowie na parking pod wyciągiem 30 minut, jak mnie w Libertowie na Zakopiance jakoś światła nie przytrzymają. O dziwo mimo braku śniegu w Krakowie, zawsze jakoś tam się coś uda uratować do późnego marca i np. w tym tygodniu treningi są codziennie od poniedziałku do niedzieli - ja pewnie z młodą skorzystam z 2-3, grupa przedszkolna ma ich trochę mniej, ale generalnie jak ktoś chce żeby dziecko było codziennie lub prawie codziennie zimą 2h na nartach to jak najbardziej się da. Niestety z uwagi na obecne ograniczenia teraz jeżdżą tylko dzieciaki z aktualnymi licencjami. 

https://www.klub.siepraw-ski.pl/index.html

https://www.facebook.com/KN-Siepraw-Ski-382584505115535/  

Do tego Pan Andrzej o nartach może gawędzić i opowiadać godzinami. Czasem wpadnie Pan Andrzej Bachleda i też młodziaków pochwali. 

Gdybyś chciał jakoś więcej info dawaj na Priv, to skontaktuję Cię z kim trzeba bezpośrednio...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...