Narty - skionline.pl
Skocz do zawartości

Szkolenie maluchow


fantom

Rekomendowane odpowiedzi

33 minuty temu, MichalR napisał:

Znam takich co mówią że na tym etapie nie ma to większego znaczenia czy będzie pierwsza czy ostatnia. Szkoda narzucać presję wyniku na dzieciaki bo to może się skończyć rozczarowaniem i niechęcią do dalszego szkolenia. Trzeba mieć łebskiego trenera który umie to swoim podopiecznym prawidłowo wyjaśnić. To ma być zabawa, trening, przyjemność, oswojenie się z przedstartowym stresem a nie napinka na sam wynik.

100 proc racji. Co nie zmienia faktu, ze fajnie jak te wyniki sa. Dzieci sa naprawdę różne - moja własna córka jeżdżąc w tym samym klubie, ma na zawody kompletnie wywalone, na nartach liczy sie dla niej bardziej aspekt towarzyski, moze trochę poczucie takiej klubowej wspólnoty, jezdzi nieporównywalnie słabiej choć na nartach spędza wcale niemało czasu. A sa takie dzieci jak ta dziewczynka z filmiku, które żyją tymi nartami i zawodami bardzo. Iza ogłada w wieku 11lat wszystkie zawody PŚ (na ostatnim wyjezdzie wszystkie dzieci sie bawiły i chciały żeby ona bawiła sie z nimi, a ona wybrała oglądanie zjazdu w bormio); sama z siebie trenuje sobie na sucho w domu - podgląda jakieś ćwiczenia na instagramie i YouTube, które robią zawodniczki i jakoś tam stara sie trochę na nich wzorować - nikt jej nic nie każe, nic ja do niczego nie zmusza. Bardzo nakręca sie z siostra na wszystkie zawody - nie mogąc doczekać sie kolejnego startu. Myśle, ze tu akurat jest bardzo zdrowe podejście rodziców, trenera co na tym juz żeby zjadł; dzieci sa sprawne, maja do tego dryg i same bardzo tego chcą - wynik jest tutaj pewnym efektem ubocznym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, Cosworth240 said:

100 proc racji. Co nie zmienia faktu, ze fajnie jak te wyniki sa. Dzieci sa naprawdę różne - moja własna córka jeżdżąc w tym samym klubie, ma na zawody kompletnie wywalone, na nartach liczy sie dla niej bardziej aspekt towarzyski, moze trochę poczucie takiej klubowej wspólnoty, jezdzi nieporównywalnie słabiej choć na nartach spędza wcale niemało czasu. A sa takie dzieci jak ta dziewczynka z filmiku, które żyją tymi nartami i zawodami bardzo. Iza ogłada w wieku 11lat wszystkie zawody PŚ (na ostatnim wyjezdzie wszystkie dzieci sie bawiły i chciały żeby ona bawiła sie z nimi, a ona wybrała oglądanie zjazdu w bormio); sama z siebie trenuje sobie na sucho w domu - podgląda jakieś ćwiczenia na instagramie i YouTube, które robią zawodniczki i jakoś tam stara sie trochę na nich wzorować - nikt jej nic nie każe, nic ja do niczego nie zmusza. Bardzo nakręca sie z siostra na wszystkie zawody - nie mogąc doczekać sie kolejnego startu. Myśle, ze tu akurat jest bardzo zdrowe podejście rodziców, trenera co na tym juz żeby zjadł; dzieci sa sprawne, maja do tego dryg i same bardzo tego chcą - wynik jest tutaj pewnym efektem ubocznym. 

Jak dzieci się same garną to jest to mega fajne, ale z drugiej strony w tym całym narciarskim interesie jest zbyt dużo presji na młodych zawodnikach. A przecież na tym etapie rozwoju dysproporcje fizyczne miedzy dziećmi z tego samego rocznika są tak duże że czasem jest to nie do przeskoczenia. I jak dzieci odstające fizycznie nie mają wyników mimo fajnej technicznie jazdy, pojawia się rozgoryczenie, demotywacja, poczucie braku sensu trenowania, bo po co skoro nie ma wyników? I nie ma znaczenia ze takie dziecko prezentuje umiejętności z innej półki w stosunku do narciarzy na stokach, najbardziej liczy się ze zajęło odległe miejsce w zawodach, więc jest słabe i nie umie jeździć. O tym rzadko się mówi a to jest ta ciemna strona mocy dotykająca młode umysły małych narciarzy. Dlatego prócz treningu na nartach jest potrzebny mocny trening mentalny, żeby dzieci umiały sobie poradzić z niepowodzeniami i żeby potrafiły się skoncentrować na innym celu swojego narciarstwa niż tylko miejsce na pudle w lidze MOZN ;) Do tego potrzebny jest inteligentny trener i rodzic który wszystko wytłumaczy i wesprze kiedy dziecko przechodzi kryzys braku wyników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, MichalR napisał:

Jak dzieci się same garną to jest to mega fajne, ale z drugiej strony w tym całym narciarskim interesie jest zbyt dużo presji na młodych zawodnikach. A przecież na tym etapie rozwoju dysproporcje fizyczne miedzy dziećmi z tego samego rocznika są tak duże że czasem jest to nie do przeskoczenia. I jak dzieci odstające fizycznie nie mają wyników mimo fajnej technicznie jazdy, pojawia się rozgoryczenie, demotywacja, poczucie braku sensu trenowania, bo po co skoro nie ma wyników? I nie ma znaczenia ze takie dziecko prezentuje umiejętności z innej półki w stosunku do narciarzy na stokach, najbardziej liczy się ze zajęło odległe miejsce w zawodach, więc jest słabe i nie umie jeździć. O tym rzadko się mówi a to jest ta ciemna strona mocy dotykająca młode umysły małych narciarzy. Dlatego prócz treningu na nartach jest potrzebny mocny trening mentalny, żeby dzieci umiały sobie poradzić z niepowodzeniami i żeby potrafiły się skoncentrować na innym celu swojego narciarstwa niż tylko miejsce na pudle w lidze MOZN ;) Do tego potrzebny jest inteligentny trener i rodzic który wszystko wytłumaczy i wesprze kiedy dziecko przechodzi kryzys braku wyników.

Cześć

Dysproporcje znam z autopsji, mój syn mega odstaje od zawodników ze swojego wieku, nie mówiąc już o rówieśnikach z klasy, ma 12 lat 150 cm i troszkę ponad 35 kg, mimo iż technicznie naprawdę jeździ świetnie to jego rówieśnicy mają już nierzadko ponad 180 cm i po 60/70 kg wagi - no niestety nie ma szans z nimi rywalizować, brakuje masy i prędkości, bo siłę ma i technikę. Jak go ostatnio po po zdalnych zawiozłem do szkoły na parking (bo wycieczkę mieli) - to myślałem że pomyliłem klasy - takie chłopiska - niektórzy już jak młodzieńcy. Na szczęście mentalnie daje radę i póki co traktuje to jako zabawę i fajnie spędzony czas, choć widzę że czeka, aż nieco podrośnie i zmężnieje.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, marekbtl said:

Cześć

Dysproporcje znam z autopsji, mój syn mega odstaje od zawodników ze swojego wieku, nie mówiąc już o rówieśnikach z klasy, ma 12 lat 150 cm i troszkę ponad 35 kg, mimo iż technicznie naprawdę jeździ świetnie to jego rówieśnicy mają już nierzadko ponad 180 cm i po 60/70 kg wagi - no niestety nie ma szans z nimi rywalizować, brakuje masy i prędkości, bo siłę ma i technikę. Jak go ostatnio po po zdalnych zawiozłem do szkoły na parking (bo wycieczkę mieli) - to myślałem że pomyliłem klasy - takie chłopiska - niektórzy już jak młodzieńcy. Na szczęście mentalnie daje radę i póki co traktuje to jako zabawę i fajnie spędzony czas, choć widzę że czeka, aż nieco podrośnie i zmężnieje.

pozdrawiam

Nie od parady o tym napisałem, bo mam podobną sytuację - 13 lat, 145cm i 30 kg, gdzie koledzy klubowi z jego rocznika i rok młodsi (bo tutaj akurat w lidze jest to ta sama kategoria 2008-2009) mają średnio +15cm do wzrostu i +25kg do wagi. I co z tego że technika dobra jak na łatwym GSie z racji braku masy jedzie wolniej niż cała reszta? Startował ostatnio w MOZN i nie był ostatni, co należy w naszym przypadku uznać za spory sukces. Natomiast zdarzały się już sytuacje że na stokach ludzie cmokali z podziwu nad tym jak jeździ i to chyba go tez trzyma trochę w ryzach, bo cały czas maglujemy temat fizjologii (in minus w przypadku startów) w stosunku do umiejętności czysto technicznych (in plus w przypadku swobodnej jazdy). I zbudował już świadomość że na razie wyników nie będzie. I liczy się dla niego bardziej fakt że objechał kolegów z klubu z którymi razem trenuje niż to które miejsce zajął :) Ale to też jest wynik pracy trenera który im wpaja że nie wynik jest najważniejszy jak i nas rodziców którzy mu to wkładamy do głowy odkąd zaczął startować trochę bardziej poważnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochani mam naprawdę bardzo duże doświadczenie w szkoleniu dzieci i to zarówno w kontekście amatorskim czy też sportowym. Jestem dziwnym instruktorem......potrafię (tak mówią) wyłapać diament co nie oznacza że lekceważę tych którym  talent objawi się później. Nauczanie klubowe rządzi się własnymi prawami....promil dosłownie promil dostąpi zaszczytu pudła......Ucząc co sezon znajduję co najmniej 2-3 diamenty które z przyczyn obiektywnych nigdy nie będą miały orła na piersi a jednocześnie widzę setki dzieciaków "klubowych" które mogły by go mieć ale nie będą miały....... Był czas kiedy trener mojej córki powiedział "Panie Adamie Karolina nie będzie nigdy zawodnikiem ale z pewnością będzie świetnie jeździła na nartach i jak to utrzymamy to będzie doskonałą instruktorką" - tak się stało........Odstąpcie od ambicjonalnych celów, skupcie się na tym żeby Wasza pociecha uczyła się jeździć nie ścigać...ściganie przyjdzie samo lub nie przyjdzie nigdy. A nawet gdy nie przyjdzie nigdy to straty nie ma bo wyrośnie nowe pokolenie świetnych narciarzy

  • Thanks 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adam ..DuchW naszym przypadku własnie do takiego celu podążamy - żeby syn był dobrym narciarzem, może później instruktorem, ale niekoniecznie zawodnikiem. Na razie chce startować, mimo świadomości że wyników nie będzie. Do mnie też już trenerzy przychodzili z informacjami że technika fajna i dobrze rokuje, ale co z tego skoro wszyscy wiemy że na razie nie ma fizjologii do czegoś więcej.

  • Like 3
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Adam ..Duch napisał:

Kochani mam naprawdę bardzo duże doświadczenie w szkoleniu dzieci i to zarówno w kontekście amatorskim czy też sportowym. Jestem dziwnym instruktorem......potrafię (tak mówią) wyłapać diament co nie oznacza że lekceważę tych którym  talent objawi się później. Nauczanie klubowe rządzi się własnymi prawami....promil dosłownie promil dostąpi zaszczytu pudła......Ucząc co sezon znajduję co najmniej 2-3 diamenty które z przyczyn obiektywnych nigdy nie będą miały orła na piersi a jednocześnie widzę setki dzieciaków "klubowych" które mogły by go mieć ale nie będą miały....... Był czas kiedy trener mojej córki powiedział "Panie Adamie Karolina nie będzie nigdy zawodnikiem ale z pewnością będzie świetnie jeździła na nartach i jak to utrzymamy to będzie doskonałą instruktorką" - tak się stało........Odstąpcie od ambicjonalnych celów, skupcie się na tym żeby Wasza pociecha uczyła się jeździć nie ścigać...ściganie przyjdzie samo lub nie przyjdzie nigdy. A nawet gdy nie przyjdzie nigdy to straty nie ma bo wyrośnie nowe pokolenie świetnych narciarzy

Adamie

Ale tutaj nie chodzi o wyniki, trenując w klubie nieunikniona jest rywalizacja, niestety już kuma o co chodzi i też jak każdy dzieciak chciałby wygrać (całe szczęście raz w roku jeździ na białą szkołę - tam łoi wszystkim dupę z klasy - w tym roku - Szczyrk), ja mu tylko uświadamiam po co to robimy, nie dla sukcesów tylko po to aby nauczyć się porządnie jeździć, bo to zostanie na całe życie. Chcę mu pomóc mentalnie, wie że musi jeszcze poczekać, bo niestety fizycznie mocno odstaje od rówieśników i nie da rady tego przeskoczyć, tu potrzebny jest czas. Ponadto trenowanie na poważnie, wiem jak to wygląda z autopsji (nie narciarstwo), w tym przypadku, przeprowadzka w góry, najlepiej jakieś alpy i codziennie na stoku, nie w weekend ! Bez tego nie mamy o czym marzyć i się łudzić, no i jeszcze finansowanie na wysokim poziomie by się przydało.

I broń Boże, abym swoje ambicje przerzucał na syna, ma smykałkę do jazdy, a czasu niedużo, za chwilę liceum i nauka, więc już tak de facto może nie móc tak dużo nartom poświęcać uwagi.

pozdrawiam

Edytowane przez marekbtl
  • Like 1
  • Thanks 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, MichalR napisał:

@Adam ..DuchW naszym przypadku własnie do takiego celu podążamy - żeby syn był dobrym narciarzem, może później instruktorem, ale niekoniecznie zawodnikiem. Na razie chce startować, mimo świadomości że wyników nie będzie. Do mnie też już trenerzy przychodzili z informacjami że technika fajna i dobrze rokuje, ale co z tego skoro wszyscy wiemy że na razie nie ma fizjologii do czegoś więcej.

Pamiętaj Michale że to jest taki moment w życiu rodzica który niestety za dzieciaka musi podjąć decyzję "czy ma być zawodnikiem czy też dobrym narciarzem" Ja się bardzo cieszę że tak pozytywnie jest oceniany twój chłopak ale niestety w Naszych realiach musimy za niego podjąć decyzję. Być może w krajach gdzie ktoś ci powie "dajemy dalej" znajdziemy sponsora coś z tego /NIEGO będzie, coś będzie. Tu i teraz nie ma szans. Kiedyś po kilku latach doświadczeń miałem bardzo krytyczne podejście do "klubów"....wycofałem się bo uznałem że jest to oszustwo i nabijanie czyjeś kabzy. Teraz moje zdanie jest nieco odmienne. Jak kogoś stać niech płaci - będzie doskonały narciarz - nie zawodnik ale narciarz.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tutaj w zasadzie dochodzimy do rozważań co dalej jak z młodzika zrobi się junior. W polskich realiach trzeba mieć gruby portfel na indywidualne szkolenie narciarza-zawodnika, bo wciąż nie ma takiego programu PZN który dawałby szansę wielu juniorom na kontynuowanie profesjonalnego szkolenia. A to są już takie koszty że niewielu na nie stać. Widzę to zresztą w klubie - roczniki młodsze to grupa kilkunastu bądź nawet kilkudziesięciu dzieciaków, roczniki starsze ta raptem garstka. Zostają pasjonaci, albo ci co maja kasę, reszta się wykrusza z przyczyn naukowych, finansowych itp. Uprawianie w Polsce sportu profesjonalnego o ile nie są to skoki narciarskie czy piłka nożna bądź siatkówka to droga przez mękę, dlatego w pewnym momencie szkolenie się kończy i zostaje się z tym czego się zdążyło nauczyć. Nikt nie wspiera talentów, nikt ich nie kreuje, nie zauważa, nie szuka, nie wspiera. To tez jest jednym z elementów treningu mentalnego dla dzieci, bo niestety dzieci mają wielkie oczekiwania i zderzenie z rzeczywistością bywa dla nich bardzo brutalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Adam ..Duch napisał:

Pamiętaj Michale że to jest taki moment w życiu rodzica który niestety za dzieciaka musi podjąć decyzję "czy ma być zawodnikiem czy też dobrym narciarzem" Ja się bardzo cieszę że tak pozytywnie jest oceniany twój chłopak ale niestety w Naszych realiach musimy za niego podjąć decyzję. Być może w krajach gdzie ktoś ci powie "dajemy dalej" znajdziemy sponsora coś z tego /NIEGO będzie, coś będzie. Tu i teraz nie ma szans. Kiedyś po kilku latach doświadczeń miałem bardzo krytyczne podejście do "klubów"....wycofałem się bo uznałem że jest to oszustwo i nabijanie czyjeś kabzy. Teraz moje zdanie jest nieco odmienne. Jak kogoś stać niech płaci - będzie doskonały narciarz - nie zawodnik ale narciarz.  

Adamie

Ta decyzja, przynajmniej w naszym przypadku została juz dawno podjęta, zawodnikiem nie będzie. Może faktycznie zrobi pomocnika, ba nawet instruktora, ba nawet pójdzie na AWF i trenera narciarstwa zrobi, ale zawodnikiem nie będzie - będzie świetnym narciarzem i tylko, a może aż tyle. Wiem ile potrzeba na to czasu i jakie środki są potrzebne - jak czasami liczę te wydatki, to się za głowę łapię ile trzeba w ten sport inwestować, na dzień dzisiejszy to są nie setki ale dziesiątki tys. złotych - na poziomie ligi MOZN - a gdzie dalej?

Jazda sportowa to taki przedsionek do prawdziwego narciarstwa i uważam że bez tego, nie ma szans, albo zajmie to bardzo dużo czasu - jeśli ktoś ma odpowiednie samozaparcie dojście do następnych leveli tego sportu.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, MichalR napisał:

Tutaj w zasadzie dochodzimy do rozważań co dalej jak z młodzika zrobi się junior. W polskich realiach trzeba mieć gruby portfel na indywidualne szkolenie narciarza-zawodnika, bo wciąż nie ma takiego programu PZN który dawałby szansę wielu juniorom na kontynuowanie profesjonalnego szkolenia. A to są już takie koszty że niewielu na nie stać. Widzę to zresztą w klubie - roczniki młodsze to grupa kilkunastu bądź nawet kilkudziesięciu dzieciaków, roczniki starsze ta raptem garstka. Zostają pasjonaci, albo ci co maja kasę, reszta się wykrusza z przyczyn naukowych, finansowych itp. Uprawianie w Polsce sportu profesjonalnego o ile nie są to skoki narciarskie czy piłka nożna bądź siatkówka to droga przez mękę, dlatego w pewnym momencie szkolenie się kończy i zostaje się z tym czego się zdążyło nauczyć. Nikt nie wspiera talentów, nikt ich nie kreuje, nie zauważa, nie szuka, nie wspiera. To tez jest jednym z elementów treningu mentalnego dla dzieci, bo niestety dzieci mają wielkie oczekiwania i zderzenie z rzeczywistością bywa dla nich bardzo brutalne.

Michał tylko proszę nie obraź się - masz luzem 50k pln na rok - woda naprzód jak mówią strażacy.......i to bez gwarancji że coś wyjdzie

Ostatni twój akapit to kwintesencja tematu......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Adam ..Duch said:

Michał tylko proszę nie obraź się - masz luzem 50k pln na rok - woda naprzód jak mówią strażacy.......i to bez gwarancji że coś wyjdzie

Ostatni twój akapit to kwintesencja tematu......

Ja już tematy kosztów przerabiałem, wiem z czym się trzeba mierzyć i szybko się wyleczyłem z ambicji co do zawodniczej kariery dziecka. Zastanawiałem się nawet przez chwilę żeby może poszukać jakiegoś sponsora, ale to nie ma sensu bo żaden sponsor nie będzie dawał kasy na dziecko które nie ma wyników - i koło się zamyka ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Adam ..Duch napisał:

Michał tylko proszę nie obraź się - masz luzem 50k pln na rok - woda naprzód jak mówią strażacy.......i to bez gwarancji że coś wyjdzie

Ostatni twój akapit to kwintesencja tematu......

Adasiu

50 to mało, jeśli ma to być profi. Ale niestety to inwestycja, jak każda inna - nie ma się co łudzić, że ktoś pomoże, trzeba mieć osiągnięcia, żeby zostać zauważonym, tak niestety to działa. Tutaj jest już rola warunków w jakich ten sport się chce uprawiać (nawet nie chodzi o wysokość pagórków), łatwiej jest dzieciom, właścicieli oN, trenerów i ludzi majętnych którzy też muszą mieszkać blisko miejsc treningowy, no i rola rodziców, gdzie byłby Marcel, Miki, Ula Radwańska gdyby nie oni? W przysłowiowej czarnej dup..e.

A narty niestety blado wyglądają przy innych sportach finansowo, np. w porównaniu z tenisem.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, MichalR napisał:

Ja już tematy kosztów przerabiałem, wiem z czym się trzeba mierzyć i szybko się wyleczyłem z ambicji co do zawodniczej kariery dziecka. Zastanawiałem się nawet przez chwilę żeby może poszukać jakiegoś sponsora, ale to nie ma sensu bo żaden sponsor nie będzie dawał kasy na dziecko które nie ma wyników - i koło się zamyka ;)

No niestety

Musisz zostać sponsorem samego siebie ;), nie ma wyjścia.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie chyba jesteśmy wszyscy dość zgodni. Nie wiem, na ile to prawda, a na ile taki powtarzany od trenera do trenera i przekazywany rodzicom mit - że w takiej Norwegii podobno do 12-go roku życia nie ma jazdy na tyczkach. Mój znajomy będąc we Francji na feriach po dużym nacisku i namowach wykorzystał bytność w jakimś tam francuskim ON i przyłączył syna do treningów z lokalnym klubem narciarskim - młody pomimo swoich 9-10 lat gadał perfekt po francusku. Pojawił się w pierwszy dzień, jak to normalnie w klubie w Polsce, na treningu w gumie. Trener podszedł do mojego znajomego i powiedział mu - wie pan, dzisiaj wyjątkowo, bo jesteście pierwszy raz i może nie wiedzieliście, pozwalam dziecku na jazdę na treningu w gumie; normalnie bym was odesłał do domu; guma to jest strój na zawody, a nie na treningi. Niby nic, ale to też trochę pokazuję "napinkę" u nas, a gdzieś gdzie z tym sportem są bardziej obyci. Mógłbym tak mnożyć, bo trochę też się tematem klubów i ich treningów interesowałem na przykładzie jakiś lokalnych klubów w Austrii. 

Smutna konstatacja jest pewnie taka, że u nas dzieciaki do pewnie 13-14 lat nie odbiegają od rówieśników z krajów alpejskich (jakieś tam zawody Kids Trophy w Zauchensee trochę tą tezę mogą potwierdzać), tylko że tam (w krajach alpejskich) w pewnym momencie kiedy trzeba sypnąć naprawdę sporą $$$ rolę przejmuje centralne szkolenie/szkoły sportowe itd., a u nas portfele rodziców, które często na to nie pozwalają. Zresztą uważam, że narty to taki niewdzięczny sport do "inwestowania" - kupę kasy to kosztuje, a szansa że ktoś przebije się na taki poziom żeby się z tego utrzymać jest dość mizerna, bo utrzymać się z tego może pewnie top 30-40 zawodników na świecie. Widzę, że we w takich Włoszech, czy Niemczech działa to trochę tak, jak u nas za komuny trochę, że zawodnicy, często formalnie są policjantami, celnikami - co nawet czasem widać po ich strojach (taki Oliver Paris ma na kurtce naszywkę carabinieri) - więc pewnie mają normalną pensję, niezależnie od tego co są w stanie wypracować od sponsorów. U nas takich możliwości póki co się nie oferuje zdaje się. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Guma na treningu dzieci czyli +10 do lansu. Wysłałbym francuskiemu trenerowi na skosztowanie polskie wino domowe w ramach podziękowań, że nie odesłał a nauczył. Ja odsyłam, choć rzadko muszę. Chętni do paradowania w gumie czujnie się zapytają. Wyjątek -> warunki pogodowe z dostatecznym ciepełkiem, słoneczkiem i sesja foto ;).

Centralne szkoły/szkolenie zmieniają jeden drobiazg - wszechstronność przygotowania z naciskiem na trening ogólnorozwojowy oraz od pewnego wieku siłowy, prowadzony w reżimie internatu czyli w teorii naszych SMS. Do tego bieżąca współpraca z lokalnym ON. 

Klubowe realia zmieniają proporcje nakładów finansowych po stronie rodziców - koniec końców w "wysokim" sporcie zostają zdolni, których na to stać .. i w przewadze ci których na to stać.

Pozdrawiam,

M.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Marxx74 said:

Klubowe realia zmieniają proporcje nakładów finansowych po stronie rodziców - koniec końców w "wysokim" sporcie zostają zdolni, których na to stać .. i w przewadze ci których na to stać.

Pozdrawiam,

M.

I to jest dramat bo ci którzy wykazują ponadprzeciętny talent a nie mają kasy nie mają szans na profesjonalny rozwój.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Marxx74 napisał:

Centralne szkoły/szkolenie zmieniają jeden drobiazg - wszechstronność przygotowania z naciskiem na trening ogólnorozwojowy oraz od pewnego wieku siłowy, prowadzony w reżimie internatu czyli w teorii naszych SMS. Do tego bieżąca współpraca z lokalnym ON. 

Rozmawiałem z kilkoma osobami po sms'ach i od paru to ja usłyszałem, że w sms'ie to przede wszystkim nauczyłem się pić... w sumie też sport, ale chyba nie o to w tym chodzi.

Może się to coś poprawiło, ale jak słyszałem ile tyczek mieli do trenowania swego czasu w jednym z sms'ów w jednej z górskich miejscowości, to się za głowę chwyciłem, bo dzieciaki w byle klubiku mają więcej, ale może kiedyś doczekamy się jakiejś polskiej wersji szkoły narciarskiej z austriackiego Stams.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, MichalR napisał:

I to jest dramat bo ci którzy wykazują ponadprzeciętny talent a nie mają kasy nie mają szans na profesjonalny rozwój.

Było takich niestety wielu... choć nawet w ich przypadku szansa na to, że świat by zwojowali raczej pewnie była mniejsza niż większa. Swoją drogą Słoweńcy mają taki system hybrydowy - szkolenia centralnego i takich prywatnych rodzico-teamów opłacanych prywatnie i jakoś to u nich funkcjonuje. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Cosworth240 - komentując nasze realia SMS'ów dotykasz tematu implementacji a nie systemu. I kolejnego powodu, dla którego system zdechł bądź zdycha. Co nie zmienia mojego poglądu, że szkolenie klubowe jest namiastką szkolenia w oparciu o stałe ośrodki łączące edukację z treningiem ze względu na rozmaite ograniczenia od finansowych po logistyczne oraz, że szkolenie alpejczyka nie zaczyna się i nie kończy na nartach.

M.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć

Mój ma gumę z Decatlonu, spodenki i softschel, ale tylko tak naprawdę softschela używa, reszta w szafie wisi, na zawody jest. Przed zakupem wymyślał to taka i owaką, ale sie dowiedział, że guma sama nie jeździ i skończyło sie marudzenie. Ubiera tylko jak jest potrzeba, używał na obozie w zeszłym roku, ale była lampa. Miał ja akurat - na koniec miały byc zawody, na treningi nie zakłada - nie ma sensu. Chociaż inni tylko guma :) i cały opierunek.

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Cosworth240 said:

Swoją drogą Słoweńcy mają taki system hybrydowy - szkolenia centralnego i takich prywatnych rodzico-teamów opłacanych prywatnie i jakoś to u nich funkcjonuje. 

Patrzyłem właśnie na ranking sezonu 2022, Słoweńcy mają 5ciu facetów w pucharze świata. Najwięcej jest Austriaków, Szwajcarów i Włochów, to daje pewien ogląd gdzie szkolą najbardziej efektywnie.

U nas mam wrażenie ostatnią rzeczą w szkoleniu w jakimkolwiek sporcie jest szukanie talentów na miarę potencjalnych mistrzów. Liczy się masówka - im więcej tym lepiej, bo wtedy zgadza się kasa. Poza tym nie mamy mentalności zwycięzców, lepszych od siebie traktujemy jako zagrożenie i dlatego nawet jak są zauważeni to często są tłamszeni w zarodku jako potencjalni rywale do stanowisk, laurów, grantów itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Marxx74 napisał:

@Cosworth240 - komentując nasze realia SMS'ów dotykasz tematu implementacji a nie systemu. I kolejnego powodu, dla którego system zdechł bądź zdycha. Co nie zmienia mojego poglądu, że szkolenie klubowe jest namiastką szkolenia w oparciu o stałe ośrodki łączące edukację z treningiem ze względu na rozmaite ograniczenia od finansowych po logistyczne oraz, że szkolenie alpejczyka nie zaczyna się i nie kończy na nartach.

M.

 

Na pewno - co nie zmienia faktu, że IMHO u nas ciężko jest tym klubom, które mają do tego takie zdrowe, jak opisane przez Ciebie powyżej, podejście się "przebić", bo u nas dzieciak w klubie to przede wszystkim klient, którego definiują oczekiwania jego, a przede wszystkim jego rodziców, którzy opłacają składki klubowe, bez których klub się nie utrzyma - bo u nas klub, to najczęściej przedsięwzięcie komercyjne, a nie klub sam w sobie. No i kółko się zamyka.

Dlatego trenerzy, nawet ze zdrowym podejściem, którzy wiedzą że życie narciarskie nie zaczyna się i nie kończy na tyczkach, zawodach, uginają się, bo inaczej musieliby ten swój klub zwinąć.

W Austrii klub to najczęściej taki wioskowy przybytek, z lokalnymi sponsorami, trenerami, którzy często są byłymi zawodnikami nawet PŚ, którzy trenują społecznie - więc nikt tam nikomu nie wchodzi na głowie, bo to jest pewna lokalna społeczna praktycznie instytucja, a nie firma.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Cosworth240 napisał:

Na pewno - co nie zmienia faktu, że IMHO u nas ciężko jest tym klubom, które mają do tego takie zdrowe, jak opisane przez Ciebie powyżej, podejście się "przebić", bo u nas dzieciak w klubie to przede wszystkim klient, którego definiują oczekiwania jego, a przede wszystkim jego rodziców, którzy opłacają składki klubowe, bez których klub się nie utrzyma - bo u nas klub, to najczęściej przedsięwzięcie komercyjne, a nie klub sam w sobie. No i kółko się zamyka.

Dlatego trenerzy, nawet ze zdrowym podejściem, którzy wiedzą że życie narciarskie nie zaczyna się i nie kończy na tyczkach, zawodach, uginają się, bo inaczej musieliby ten swój klub zwinąć.

W Austrii klub to najczęściej taki wioskowy przybytek, z lokalnymi sponsorami, trenerami, którzy często są byłymi zawodnikami nawet PŚ, którzy trenują społecznie - więc nikt tam nikomu nie wchodzi na głowie, bo to jest pewna lokalna społeczna praktycznie instytucja, a nie firma.  

Tu masz rację, lokalny przybytek ale usytuowany przy górce 2000 m, gdzie zawsze są warunki, niestety takich "górek" w Alpach jest multum. Jest budyneczek, trener - społecznik - czy też nie i przede wszystkim miejsce do trenowania ! Nikt tam życia nie utrudnia, wręcz pomaga. W Austrii to sport narodowy, ważny.

pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


Booking.com


www.trentino.pl skionline.tv
partnerzy
ispo.com WorldSkiTest Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Narciarstwa PZN Wypożyczalnie i Centra testowe WinterGroup Steinacher und Maier Public Relation
Copyright © 1997-2021
×
×
  • Dodaj nową pozycję...