skionline.plstacje wiadomości Wyślij link znajomemu Wydrukuj Dodaj komentarz

20 lat Stacji Narciarskiej Wierchomla - Dwie Doliny

2018.02.07
20 lat Stacji Narciarskiej Wierchomla - Dwie Doliny
Kliknij, aby powiększyć.
20 lat Stacji Narciarskiej Wierchomla - Dwie Doliny
W 1997 roku narciarska mapa Polski wyglądała zgoła odmiennie niż obecnie. Na topie był Szczyrk, Wisła i Zakopane, a w Sudetach - Karpacz i Szklarska Poręba. O wielu stacjach narciarskich, które dziś należą do wiodących na naszym krajowym podwórku, albo jeszcze nikt wtedy nie słyszał, albo dopiero raczkowały. Jedną z pierwszych stacji, wybudowanych w latach 90. "od podstaw" była Wierchomla. Dwadzieścia lat temu postawiono tam pierwszy orczyk - dzisiaj to jeden z największych i najlepszych ośrodków w Beskidach. Z tej okazji, o kluczowych momentach rozwoju ośrodka, chwilach trudnych, ale i przyjemnych, a także o perspektywach na przyszłość, redakcja skionline.pl rozmawia z Krzysztofem Brzeskim, prezesem spółki do której należy kompleks Dwie Doliny.

Zobacz także:

skionline.pl: Kiedy dwadzieścia lat temu rozpoczynała działalność stacja narciarska w Wierchomli, Beskid Sądecki nie był zbyt popularnym celem wyjazdów na narty. Skąd pomysł, żeby postawić pierwsze orczyki właśnie w Wierchomli?

Krzysztof Brzeski: Zacznijmy od tego, że może faktycznie w skali ogólnopolskiej nie był to teren bardzo popularny, ale przecież także nie była to "biała plama" na narciarskiej mapie Polski. Od dawna działały i cieszyły się popularnością wyciągi w krynickich Słotwinach, a także - może nawet przede wszystkim - kompleks wyciągów w Suchej Dolinie. Kiedy zastanawialiśmy się nad miejscem, gdzie zainwestować w rozwój narciarstwa, pierwszy wybór padł właśnie na Suchą Dolinę, położoną tuż nad Piwniczną. Jednak, żeby prowadzić biznes i inwestować w infrastrukturę narciarską, potrzebne są pewne podstawy. My postawiliśmy warunek możliwości skupienia gruntów pod trasy i koleje. W Suchej Dolinie jednak nie mogliśmy dojść do porozumienia z miejscowymi gospodarzami. Trzeba było rozejrzeć się za czymś innym.

I wtedy pojawił się pomysł postawienia wyciągów w Wierchomli?

Szukaliśmy dobrego miejsca pod inwestycję. Z pomocą przyszedł nam ówczesny Burmistrz Piwnicznej, Mariusz Frydrych, któremu marzyła się budowa nowoczesnej stacji narciarskiej "z prawdziwego zdarzenia" w tej części Polski. To on zwrócił uwagę na otoczenie Wierchomli. Na jej walory krajobrazowe i dobre tereny, które nadawały się do budowy ośrodka narciarskiego. W przeciwieństwie do wielu innych dolin w Beskidzie Sądeckim, tutaj stosunkowo największy odsetek powierzchni zajmowały łąki i pastwiska, odpadała więc kwestia wylesień. Do tego była to jedna z najmniejszych i najbiedniejszych miejscowości w regionie - mieszkańcy (było ich wtedy bodajże około 60) do najbliższego kościoła czy autobusu musieli iść pieszo 6 km. Tutaj udało się dobić targu i w 1995 roku rozpoczęliśmy przygotowywać inwestycję. Pierwsze dwa orczyki stanęły - po załatwieniu wszystkich potrzebnych formalności - w 1997 roku.

Jak to się stało, że dwa orczyki w miejscowości o trudnym dojeździe, bez utrwalonej renomy wśród narciarzy, potrafiły nie tylko przetrwać, ale z czasem także konkurować z dość popularną wtedy Suchą Doliną?

Od samego początku chcieliśmy zrobić stację narciarską, w której nasi klienci będą dobrze się czuć, otrzymując wysoką jakość usług za godziwą cenę. Dlatego od samego początku zainwestowaliśmy w naśnieżanie tras i oświetlenie stoku. Już po trzech latach funkcjonowania naszej stacji postawiliśmy nowoczesną, jak na tamte czasy, 4-osobową kolej krzesełkową, jedną z najdłuższych w Polsce. Wadą naszego położenia "na końcu świata" był brak miejsc noclegowych. Dlatego szybko rosnąca liczba klientów "wymusiła" wręcz na nas budowę hotelu w 2006 roku. Początkowo miała to być nowoczesny hotel ze szklaną podłogą, pod którym przepływałby miejscowy potok, ale przez dwa lata nie dostaliśmy akceptacji od miejscowych władz, bo pomysł oprotestowały organizacje ekologiczne. Dlatego hotel stanął nieco poniżej dolnej stacji kolei, w lesie. Wbrew pozorom - ma to swoje zalety, bo można tutaj odpocząć, bez zgiełku funkcjonującej stacji narciarskiej. Wszystkie te inwestycje spowodowały, że możemy oferować usługi w pakietach, które są niezwykle korzystne cenowo dla klientów. Staliśmy się też bardzo dobrym miejscem na narty dla całej rodziny. I to był chyba klucz do sukcesu.

20 lat Stacji Narciarskiej Wierchomla - Dwie Doliny
20 lat Stacji Narciarskiej Wierchomla - Dwie Doliny

Wspomniał Pan o problemach z "zielonymi"… Jak udało się je rozwiązać? Przyznać bowiem trzeba, że w takim kontekście o Wierchomli praktycznie nie usłyszymy w mediach…

Cóż, nie ma chyba takiej stacji narciarskiej w Polsce, która nie miała by do czynienia z organizacjami ekologicznymi. Często odbywa się to jednak na zbyt wysokim poziomie emocji. My mamy sposób prosty i sprawdzony - po prostu siadamy do stołu i rozmawiamy. Poza tym zawsze mieliśmy (i nadal mamy) wielki szacunek dla przyrody. Biznes narciarski nie musi oznaczać jej dewastacji. Nasze rozmowy z Zielonymi mają długą historię i nie zawsze były lekkie i przyjemne. Mamy nawet swoją anegdotkę o "widmie nadobnicy", które nie pozwalało nam wybudować połączenia pomiędzy Wierchomlą a Szczawnikiem. Ale i ten problem udało nam się rozwiązać przy stole. Jako pierwsza stacja w Polsce przeszliśmy pozytywnie weryfikację naszego planu rozwoju w terenach objętych programem Natura 2000.

Korzystną dla nas okolicznością jest fakt, że tereny te kiedyś były gęsto zamieszkane, a ziemia nawet wysoko w górach - uprawiana. Po wysiedleniu stąd Łemków w 1947 roku, wszystko oczywiście zdziczało, ale nie są to jakoś szczególnie wartościowe tereny pod względem przyrodniczym. Oczywiście, swego czasu podniesiony był problem migracji zwierząt, ale w końcu doszliśmy do porozumienia, że większość z nich powinna się pod tymi naszymi linami zmieścić… Ważne jest to, że zawsze dotrzymujemy uzgodnień, których się podejmujemy. Może w tym tkwi recepta, że nigdy nie wykręcaliśmy się od realizacji naszych zobowiązań po rozmowach z Zielonymi. Usłyszałem raz nawet od jednego z nich: "Panie Brzeski, Pan nas nigdy nie oszukał". I tego będziemy nadal się trzymać.

Wspomniał Pan o połączeniu Wierchomli i Szczawnika, w wyniku którego powstały Dwie Doliny. Swego czasu głośno było o koncepcji Siedmiu Dolin. Czy to jeszcze aktualny projekt?

Nie chcę się wypowiadać w imieniu wszystkich zainteresowanych. Realne wydaje się być połączenia Dwóch Dolin z Jaworzyną Krynicką - szacunkowo potrzeba na to nieco ponad 50 mln zł i wymaga zbudowania trzech kolei. Jednak oczywiście wszystko musi się odbywać zgodnie z prawem, a procedury są niestety strasznie czasochłonne. Nawet jeśli więc zapadnie decyzja, że te dwa ośrodki połączymy wyciągami, to zapewne będzie trwać to latami jeszcze.

20 lat Stacji Narciarskiej Wierchomla - Dwie Doliny
20 lat Stacji Narciarskiej Wierchomla - Dwie Doliny

Wierchomla to nie tylko zima, ale także i lato. Jaka jest oferta w czasie, gdy na stokach rośnie trawa, a nie leży śnieg?

To by stacje narciarskie mogły funkcjonować przez cały rok jest bardzo istotne z punktu widzenia prowadzenia biznesu, a i dla naszych gości nabiera coraz większego znaczenia. Przede wszystkim w lecie działa regularnie nasza kolej krzesełkowa w Wierchomli. Można nią wyjechać na grzbiet Pustej Wielkiej i pięknym widokowo szlakiem powędrować do Bacówki nad Wierchomlą czy też w kierunku kapliczki na Jaworzynce. Kolej jest tez udostępniona rowerzystą, a wzdłuż jej biegu mamy tor downhillowy. Zwracamy także coraz większą uwagę do organizacji ciekawych wydarzeń. Na stałe do naszego kalendarze imprez weszły już Maraton Yogi i rowerowy maraton Cyklokarpaty, w marcu będziemy gościć jedną z edycji Runmageddonu. To wszystko, ale przede wszystkim piękne tereny, które otaczają naszą stację, sprawia, że lato jest dla nas równie ważne jak i zima.

Przyszedł teraz czas, by zadać pytanie, bez którego nie ma chyba żadnej rozmowy z gospodarzami stacji narciarskiej - jakie plany na przyszłość?

Planów mamy sporo, jednak musimy dobrze ustalić priorytety ich realizacji. Jako że zimy są ostatnio takie jakie są - w pierwszej kolejności musimy wzmocnić nasz potencjał naśnieżania tras - czyli zmodernizować instalacje zaśnieżającą i wybudować nowy zbiornik na wodę, który jednocześnie pełniłby funkcje przeciwpożarowe. Oczywiście o wymianę prosi się już nasze krzesło - i na pewno mamy to w planach. Po postawieniu szybkiej, nowoczesnej kolei, stare krzesło zostanie postawione po śladzie obecnego wyciągu Polanki. To chyba najważniejsze rzeczy, jakie czekają nas w najbliższej przyszłości.

A jakieś bardziej konkretne terminy mógłby pan podać?

Nie mogę niczego obiecać, dlatego nie podaję specjalnie konkretnych terminów. Jest to uzależnione od wielu czynników. Najważniejszym z nich, hamującym inwestycje, jest biurokracja. Na pozwolenia dotyczące inwestycji trzeba czekać około 2,5 roku. Na dodatek "papierologia" sięga już naprawdę wyżyn… Przykładowo - wniosek o taką samą inwestycję na Słowacji zajmuje 6 kartek papieru. A u nas - 90 (słownie dziewięćdziesiąt - przyp. red.)… Na pewno nie możemy jednak narzekać na życzliwość lokalnych społeczności i władz. Bez tego nic by się nie udało. Jednak formalności muszą być dotrzymane, stąd bardzo długi czas dzieli inwestorów od momentu podjęcia decyzji, przykładowo o budowie wyciągu, aż do oddania go do użytku. Moja wstrzemięźliwość we względzie podawania konkretnych dat, jest więc, mam nadzieję, zrozumiała…

Dziękujemy za rozmowę, życzymy udanej zimy i… życzymy kolejnych dziesięcioleci dobrego funkcjonowania stacji!

Również dziękuję za rozmowę. A czytelnikom skionline.pl życzę udanego wypoczynku na nartach. I oczywiście - zapraszam do Dwóch Dolin!

pk/skionline.pl

skionline.pl
Tagi: #ośrodki narciarskie #dwie doliny #polska #narty #wierchomla #muszyna

powrót

Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
Jeżeli chcesz otrzymywać cotygodniowy,
bezpłatny narciarski serwis informacyjny skionline.pl
dopisz się do naszego newslettera.


Booking.com