Pierwsze takie połączenie w historii
To, co przez lata wydawało się nierealne, od grudnia 2025 roku stanie się faktem: Pendolino wjedzie do Zakopanego. Pociąg kategorii EIP pojedzie z Gdyni przez Gdańsk, Warszawę i Kraków. Dalej trasa poprowadzi przez Nowy Targ do stacji końcowej pod Tatrami. Według zapowiedzi przewoźnika przejazd zajmie około siedmiu godzin i trzydziestu minut.
Nowe połączenie ma połączyć dwa symboliczne krańce Polski – Bałtyk i Tatry – i jednocześnie wypełnić lukę w zimowej komunikacji. Dotychczas pasażerowie z północy kraju musieli przesiadać się w Krakowie lub Katowicach, a dalszą część pokonywać pociągiem TLK albo busem. Teraz cała podróż odbędzie się jednym składem Pendolino, z obowiązkową rezerwacją miejsca i wyższym standardem niż w dotychczasowych połączeniach.
Dla kolei to także test logistyczny – połączenie północ–południe wymaga koordynacji w całej sieci, szczególnie na końcowym, jednotorowym odcinku w rejonie Zakopanego. Dla podróżnych to przede wszystkim wygoda: siadasz w Trójmieście, wysiadasz pod Tatrami. Bez przesiadek, bez stresu i bez nocnej jazdy samochodem.

Czas i trasa
Pendolino do Zakopanego wyruszy z Gdyni w godzinach porannych i po południu pojawi się w górach (wyjazd 11:31 oraz przyjazd około 18:59). W drugą stronę kurs zaplanowano tak, by umożliwić poranny powrót z Tatr i dojazd do Trójmiasta przed wieczorem (odjazd o 9:00 i przyjazd do Gdyni około 16:27). To pierwszy przypadek, gdy czas przejazdu między północą a południem Polski mieści się w granicy 8 godzin.
Trasa obejmuje kluczowe węzły kolejowe: Gdańsk, Warszawę Centralną, Kraków Główny i Nowy Targ. Po drodze skład nie będzie miał wielu przystanków, co pozwala utrzymać tempo i uniknąć wydłużania podróży.
Według danych PKP Intercity, kurs ma charakter sezonowy, ale jeśli obłożenie utrzyma się w zimie, zostanie przedłużony także na wiosnę i lato. Dla pasażerów z Pomorza to realna szansa, by po raz pierwszy bez przesiadek dojechać w Tatry. W drugą stronę, dla mieszkańców Podhala, to prosty dojazd nad morze.
Ceny i koszt podróży
Według zapowiedzi przewoźnika, bilety w drugiej klasie będą kosztować około 230–260 zł z Gdyni do Zakopanego i 150–180 zł z Warszawy do Zakopanego, w zależności od terminu zakupu i dostępności miejsc. System działa dynamicznie, więc im wcześniej kupisz, tym taniej. W inauguracyjnym przejeździe pojawiły się symboliczne bilety za złotówkę, ale to była jednak jednorazowa promocja.
W porównaniu z samochodem różnica nie jest duża. Przy aktualnych cenach paliwa i opłatach drogowych przejazd z Gdańska do Zakopanego kosztuje około 300–350 zł w jedną stronę. Pociąg nie jest więc tańszy, ale eliminuje stres, korki i potrzebę parkowania w centrum Zakopanego.
Dla podróżnych z Warszawy różnica jest jeszcze mniejsza. W sezonie zimowym ceny biletów lotniczych do Krakowa i dalej busów w Tatry często przewyższają koszt biletu PKP. W efekcie Pendolino staje się realną alternatywą dla tych, którzy chcą dojechać na stok bez samochodu.

Jak to wygląda z perspektywy pasażera
Standard Pendolino jest dobrze znany. Wagony są klimatyzowane, miejsca wygodne, a rezerwacja obowiązkowa – co przy pełnym składzie jest zaletą. W środku dostępne są gniazdka, Wi-Fi (choć na górskich odcinkach potrafi się rwać), a w wagonie restauracyjnym można kupić ciepły posiłek lub kawę.
Nie ma jednak co liczyć na idealny komfort. Zimą pociągi EIP są często przepełnione, a bagażu sportowego jest więcej niż miejsca w półkach. Pendolino nie posiada wydzielonych przestrzeni na narty, snowboardy ani rowery. Można je przewieźć tylko w pokrowcach, w ramach bagażu podręcznego. Obsługa bywa elastyczna, ale przy pełnym składzie pilnuje przepisów.
Trzeba też liczyć się z opóźnieniami. Końcowy odcinek za Krakowem jest jednotorowy i ma ograniczoną przepustowość. Jeśli dojdzie do zatoru, straty czasu nie da się odrobić. W testowych przejazdach opóźnienia wynosiły od 20 do 40 minut.
Mimo to pasażerowie oceniają trasę pozytywnie. Brak przesiadek, przewidywalny rozkład i wyższy standard przejazdu robią różnicę – zwłaszcza dla rodzin, starszych podróżnych i osób jadących z dużym bagażem.
Co to zmienia dla narciarzy
Dla narciarzy z Pomorza i Mazowsza to ważna wiadomość. Po raz pierwszy można wsiąść w Gdańsku lub Warszawie i dojechać pod Tatry tego samego dnia. To ułatwia planowanie krótszych wyjazdów – weekendowych lub czterodniowych, popularnych wśród osób jeżdżących rekreacyjnie.
Dla tych, którzy regularnie odwiedzają Zakopane, to także wygodne rozwiązanie na otwarcie sezonu. Wyjazd w piątek, narty w sobotę i niedzielę, powrót w poniedziałek rano – bez ryzyka stania godzinami w korkach na Zakopiance.
Podróżni z Pomorza zyskają też lepszy dostęp do ośrodków w regionie Zakopanego:
- Polana Szymoszkowa – około 5 minut samochodem od dworca,
- Nosal – 10 minut,
- Witów Ski – 25 minut,
- Białka Tatrzańska – 35–40 minut,
- Bukowina Tatrzańska – 45 minut.
Przy planowaniu warto wziąć pod uwagę godziny dojazdu. W dni powszednie pociąg dojeżdża do Zakopanego w godzinach popołudniowych, co pozwala to odebrać sprzęt, zjeść kolację i być gotowym na stok następnego ranka. W weekendy ruch na drogach dojazdowych do ośrodków jest większy, więc zorganizowany transfer z hotelu może się okazać lepszym wyborem niż bus.
Nowe Pendolino to krok naprzód, ale nie wszystko działa bez zarzutu. Brak miejsca na sprzęt sportowy, dynamiczne ceny i ryzyko opóźnień to realne minusy. Dodatkowo pociąg nie zatrzymuje się w mniejszych miejscowościach, więc osoby jadące np. do Rabki, czy Suchego nadal muszą liczyć na busy.
Mimo to dla narciarzy, którzy cenią spokój i przewidywalność, Pendolino może być najlepszym środkiem transportu do Zakopanego. Jedziesz jednym składem, wiesz kiedy dotrzesz, a podróż, choć długa, jest bez przesiadki. To po prostu wygodny sposób na rozpoczęcie zimy w Tatrach.
Agnieszka Kaszuba / skionline.pl