W Warszawie oficjalnie rozpoczęto sezon zimowy w Tyrolu. Podczas spotkania zorganizowanego w kameralnej atmosferze zaprezentowano najnowsze inwestycje i atrakcje, które czekają na narciarzy w sezonie 25/26. Redakcja skionline.pl była zaproszona na wydarzenie i miała przyjemność uczestniczyć w prezentacji przygotowanej przez przedstawicieli Tirol Werbung. Spotkanie potwierdziło to, co wielu narciarzy już wie – Tyrol wciąż pozostaje jednym z najlepiej zorganizowanych i najbardziej przyjaznych regionów narciarskich w Europie.
Jakość, dostępność i lokalność
Tyrol od lat uchodzi za wzorcowy region narciarski w Alpach. Wyróżnia go nie tylko doskonała infrastruktura, ale przede wszystkim organizacja i dbałość o każdy detal. Do Innsbrucka, stolicy regionu, można dotrzeć z Warszawy samolotem w półtorej godziny, a stamtąd dojechać do pięciu głównych lodowców: Stubai, Pitztal, Kaunertal, Sölden w dolinie Ötztal i Hintertux. Dobrze rozwinięta sieć skibusów i lokalnych połączeń pozwala przemieszczać się między ośrodkami bez samochodu, co doceniają zarówno indywidualni turyści, jak i grupy zorganizowane.

To, co wyróżnia Tyrol na tle innych regionów, to struktura własnościowa. Ponad 90 procent hoteli, pensjonatów i apartamentów to biznesy rodzinne, często przekazywane z pokolenia na pokolenie. Właściciele są obecni na miejscu: to oni witają gości, prowadzą recepcję, a wieczorem spotykają turystów przy kolacji. Dzięki temu region zachował autentyczność, której często brakuje w dużych, komercyjnych resortach. Standard jest stabilny, obsługa doświadczona, a kuchnia oparta na lokalnych produktach.
Tyrol nieprzypadkowo uchodzi też za pioniera, jeśli chodzi o utrzymanie tras i bezpieczeństwo na stokach. Większość ośrodków korzysta z nowoczesnych systemów naśnieżania, a ratrakowanie odbywa się codziennie w godzinach nocnych. Dla narciarzy oznacza to jedno – niezależnie od warunków, rano stoki są przygotowane perfekcyjnie. W połączeniu z rozbudowaną bazą noclegową, ofertą gastronomiczną i krótkimi transferami z lotniska, daje to region, do którego po prostu łatwo wraca się co sezon.
Kaunertal. Pierwszy ekologiczny lodowiec w Austrii i udogodnienia dla rodzin
Lodowiec Kaunertal od kilku lat konsekwentnie stawia na ekologię i zrównoważony rozwój, a w sezonie 25/26 został oficjalnie uznany za pierwszy w Austrii ośrodek narciarski z certyfikatem ekologicznym. To wyróżnienie nie jest jedynie hasłem marketingowym, ale oznacza konkretne działania: modernizację systemów naśnieżania pod kątem mniejszego zużycia energii, lepsze gospodarowanie wodą, transport publiczny do doliny oraz system segregacji i recyklingu odpadów w punktach gastronomicznych. Dla odwiedzających to praktyczny dowód, że nawet lodowiec może działać w sposób bardziej odpowiedzialny środowiskowo.

Nowością tego sezonu jest Sonnenlift: wyciąg, który łączy strefę dla początkujących z restauracją przy lodowcu. Dzięki temu rodziny z dziećmi nie muszą przemieszczać się między sektorami, co wcześniej wymagało przesiadek i planowania całego dnia z mapą w ręku. Dodatkową atrakcją, szczególnie wśród najmłodszych, jest tor saneczkowy Sonnleiten – bezpieczny, szeroki i idealny na przerwę od nauki jazdy na nartach.
Kaunertal przygotował też bezpłatne kursy narciarskie dla dzieci w wieku od 3 do 6 lat, które ruszą wiosną 2026 roku. To program wspierany przez lokalną szkołę narciarską i finansowany częściowo przez sam region. Z kolei rodzice mogą skorzystać z nowego biletu rodzinnego, umożliwiającego korzystanie na zmianę z jednego skipassu po jednorazowej dopłacie w wysokości 15 euro. W praktyce oznacza to, że jedno z rodziców może zostać z dzieckiem w hotelu, a drugie pojeździć na stoku bez konieczności kupowania dwóch pełnych karnetów.
Cały ośrodek pozostaje przy tym kameralny i spokojny. Brak tłumów, szerokie trasy i naturalny krajobraz doliny sprawiają, że Kaunertal coraz częściej wybierają rodziny, które cenią sobie prostotę, dobrą organizację i brak presji wielkich kurortów. To miejsce, gdzie można spokojnie uczyć się jazdy, odpocząć i mieć pewność, że cała infrastruktura działa bez zarzutu.
Ötztal / Sölden. Nowe krzesła i powrót „Hannibala”
Dolina Ötztal to jeden z najważniejszych regionów narciarskich Austrii, a jej główny ośrodek Sölden od lat należy do światowej czołówki pod względem organizacji, infrastruktury i liczby tras. To tu co roku rozpoczyna się sezon Pucharu Świata w narciarstwie alpejskim, a stoki lodowców Rettenbach i Tiefenbach goszczą zawodników z całego świata jeszcze zanim w innych regionach spadnie pierwszy śnieg. W sezonie zimowym 25/26 Sölden wchodzi z dwiema dużymi inwestycjami, które mają poprawić przepustowość i komfort narciarzy.

Pierwszą z nich jest nowa 8-osobowa kanapa Silberbrünnl, która zastąpiła starszy wyciąg w rejonie Giggijoch. Równolegle uruchomiona zostanie kolejna :ósemka" kanapa Einzeiger, ułatwiającą przemieszczanie się w kierunku lodowców Rettenbach i Tiefenbach. Kolejna nowością jest połącznie trasami narciarskimi 7 i 22 między strefami Giggijoch i Gaislachkogl, które pozwoli na pomięcie „czarnych” odcinków, uniezależnienie się od warunków pogodowych, jeżeli wyciągi zostaną zamknięte np. z powodu silnego wiatru, oraz zmniejszenie ruchu skibusów. Dzięki tym inwestycjom narciarze zyskają płynniejsze połączenie między trasami i krótszy czas oczekiwania w kolejkach. To szczególnie ważne w godzinach porannych, gdy tysiące narciarzy wyrusza na pierwsze zjazdy.
Sölden rozwija także system dynamicznych cen skipassów, który zachęca do wcześniejszego planowania wyjazdów. Przy zakupie biletów online z wyprzedzeniem można zyskać nawet 22 procent zniżki, co przy kilku dniach jazdy przekłada się na oszczędności. To trend, który coraz wyraźniej widać w austriackich ośrodkach: elastyczne ceny pomagają rozładować szczytowe obłożenie i bardziej równomiernie rozkładają ruch turystyczny.

Sölden pozostaje jednak nie tylko miejscem sportowej rywalizacji i narciarskiej logistyki, ale też widowisk kulturalnych. 10 kwietnia 2026 roku na lodowcu Rettenbach ponownie odbędzie się spektakularne przedstawienie „Hannibal”, monumentalna inscenizacja przekroczenia Alp przez kartagińskiego wodza. W wydarzeniu bierze udział kilkuset uczestników: od narciarzy i tancerzy po operatorów ratraków i helikopterów. Całość łączy choreografię, muzykę, światła i efekty specjalne. To jedno z najciekawszych widowisk zimowych w Europie, które przyciąga publiczność nie tylko z Austrii, ale też z Niemiec, Szwajcarii i Polski.
Dzięki połączeniu nowoczesnej infrastruktury, sprawnej organizacji i oferty rozrywkowej, Sölden umacnia pozycję lidera wśród ośrodków alpejskich. Region stawia na dynamiczny rozwój, ale nie traci charakteru. Wciąż można tu znaleźć rodzinne pensjonaty, tradycyjne karczmy i lokalne winiarnie, które przypominają, że narciarstwo w Tyrolu to nie tylko sport, ale też styl życia.
Pitztal. Znak ekologiczny i „Breakfast at 3440”
Lodowiec Pitztal, położony w bocznej dolinie Tyrolu, od lat jest wybierany przez tych, którzy szukają spokojniejszej alternatywy dla dużych ośrodków, ale nie chcą rezygnować z wysoko położonych, pewnych śniegowo tras. W sezonie 25/26 ośrodek kontynuuje strategię zrównoważonego rozwoju i jako jeden z pierwszych w Austrii otrzymał austriacki znak ekologiczny, potwierdzenie, że prowadzi działalność w sposób przyjazny dla środowiska. Certyfikat obejmuje m.in. oszczędność energii, recykling odpadów i ograniczenie emisji związanych z transportem. To element szerszej polityki Tyrolu, w której coraz większy nacisk kładzie się na równowagę między turystyką a ochroną górskiego ekosystemu.
Nowością w Pitztal jest wprowadzenie zniżek do 30 procent przy zakupie karnetów online, co stawia ten ośrodek w czołówce pod względem elastycznego podejścia do cen. Takie rozwiązanie pozwala lepiej zarządzać ruchem turystycznym i rozłożyć go w czasie, ale też zachęca do planowania wyjazdów z wyprzedzeniem. Dla rodzin oznacza to realne oszczędności, zwłaszcza przy kilkudniowych skipassach.

Na szczególną uwagę zasługuje Café 3440, najwyżej położona kawiarnia w Austrii, usytuowana na wysokości 3440 metrów n.p.m. To nie tylko punkt gastronomiczny, ale i symbol ośrodka. Panorama z tarasu obejmuje szczyty Wildspitze i dolinę Pitztal, a pogoda przy dobrej widoczności pozwala zobaczyć dziesiątki kilometrów alpejskich grani. W sezonie zimowym kontynuowany jest cykl „Breakfast at 3440”, który potrwa od 6 grudnia 2025 do 2 maja 2026. Goście mogą rozpocząć dzień od śniadania na szczycie, a potem zjechać pierwszymi trasami jeszcze przed tłumem. To połączenie turystyki, gastronomii i unikalnego doświadczenia wysokości, które przyciąga nie tylko narciarzy, ale też osoby odwiedzające region turystycznie.
Dla rodzin z dziećmi przygotowano natomiast bezpłatne kursy narciarskie w wybranych terminach. To propozycja, która od kilku sezonów cieszy się popularnością wśród początkujących. Szkoły narciarskie w dolinie są niewielkie, a instruktorzy pracują często od lat z tymi samymi rodzinami, co daje poczucie bezpieczeństwa i spójności. Ośrodek nie próbuje konkurować skalą z gigantami jak Sölden czy Ischgl, ale stawia na jakość i atmosferę. Dla wielu narciarzy Pitztal pozostaje tym, czym Tyrol był przed dekadami: miejscem, gdzie można pojeździć w ciszy, zjeść porządny posiłek w schronisku i odpocząć od pośpiechu.
Stubai. Nowy hotel przy lodowcu i program BIG Family
Dolina Stubai, położona zaledwie 40 minut drogi od Innsbrucka, od lat należy do najpopularniejszych kierunków wśród polskich narciarzy odwiedzających Tyrol. Region łączy dużą różnorodność tras, sprawny system wyciągów i bliskość lotniska, co czyni go idealnym miejscem zarówno na krótki wypad, jak i dłuższy urlop. W sezonie zimowym 25/26 Stubai poszerza ofertę noclegową i wprowadza nowy standard komfortu dla narciarzy. Tuż przy stokach otwarto hotel ELVA Stubai, który ma ambicję stać się jednym z flagowych obiektów regionu. Obiekt wyróżnia się nowoczesną architekturą inspirowaną alpejskim krajobrazem; dużo drewna, przeszkleń i naturalnych materiałów – a także rozbudowaną strefą wellness. Dla narciarzy kluczowe jest jednak położenie: z hotelu można wyjść prosto na stok, bez konieczności korzystania z transportu.
Stubai konsekwentnie rozwija program BIG Family Stubai, który stał się jednym z najlepiej dopracowanych projektów rodzinnych w Austrii. Obejmuje on zniżki na skipassy – dzieci do 10 roku życia otrzymują skipass bezpłatnie, specjalne szkółki narciarskie dla najmłodszych, a także animacje i warsztaty po zajęciach na stoku. To rozwiązanie, które sprawdza się w praktyce – dzieci uczą się jazdy w niewielkich grupach, pod opieką doświadczonych instruktorów, a rodzice w tym czasie mogą korzystać z głównych tras lub strefy freeride. W wielu hotelach w dolinie program jest zintegrowany z ofertą noclegową, co oznacza, że rezerwując pokój, od razu można zapisać dzieci do szkółki.

Lodowiec Stubai pozostaje również jednym z najciekawszych miejsc w Austrii dla miłośników freeride’u. Szerokie, naturalne pola śnieżne w rejonie Fernau i Daunjoch przyciągają narciarzy szukających bardziej wymagającej jazdy, a lokalne służby dbają o bezpieczeństwo i aktualne komunikaty lawinowe. W kwietniu 2026 roku odbędzie się kolejna edycja wydarzenia Wilde Grube Ride, które łączy elementy zawodów freeride, koncertów i testów sprzętu. Dla wielu gości to symboliczne zakończenie sezonu – jazda w wiosennym słońcu, muzyka na stoku i spotkania z pasjonatami z całej Europy.
Dolina nie zapomina też o infrastrukturze poza stokiem. Trasy biegowe, szlaki piesze i strefy wellness sprawiają, że można tu spędzić pełen tydzień bez nudy. Stubai umiejętnie łączy komfort z alpejską autentycznością.
Nowe trasy zimowe. Tiroler Oberland i Seefeld
Nie samymi zjazdami żyje Tyrol. W sezonie zimowym 25/26 region rozwija także ofertę dla turystów, którzy szukają spokoju, kontaktu z naturą i alternatywy dla całodniowej jazdy na nartach. Coraz więcej odwiedzających chce łączyć narciarstwo z wędrówkami, treningiem biegowym albo po prostu spacerami po śniegu. To właśnie dla nich powstają nowe trasy zimowe, które pokazują Tyrol z innej perspektywy – cichej, bardziej kameralnej, często bezpośrednio związanej z przyrodą i tradycją regionu.
W regionie Tiroler Oberland wytyczono w tym sezonie nowy transgraniczny szlak pieszy Plamort, który prowadzi aż do granicy z Włochami. Trasa biegnie przez rozległe, otwarte przestrzenie, z których rozpościera się widok na alpejskie przełęcze i zamarznięte jeziora. Szlak przygotowano tak, by był dostępny również zimą. Można po nim wędrować w rakietach śnieżnych, a na niektórych odcinkach nawet z lekkimi nartami turowymi. To propozycja dla osób, które szukają ciszy i nie chcą rywalizować o miejsce w kolejce do gondoli. Szlak Plamort jest też przykładem współpracy międzyregionalnej – łączy austriackie i włoskie szlaki, tworząc ciekawą trasę o znaczeniu turystycznym i kulturowym.
Z kolei w Seefeld, uznawanym za jedno z centrów narciarstwa biegowego w Alpach, oddano do użytku nową wysokogórską trasę biegową. Położona na większej wysokości niż dotychczasowe pętle, pozwala utrzymać dobre warunki śniegowe nawet w cieplejszych miesiącach sezonu. To ważne nie tylko dla amatorów, ale i dla zawodników, którzy w Seefeld przygotowują się do startów w zawodach Pucharu Świata. Ośrodek od lat rozwija infrastrukturę biegową i dziś dysponuje ponad 240 kilometrami tras o różnym stopniu trudności – od rekreacyjnych, po sportowe.
Nowe trasy piesze i biegowe wpisują się w szerszy trend tzw. „slow winter” – spokojniejszego spędzania zimy. Tyrol, choć kojarzony z narciarstwem zjazdowym, coraz mocniej akcentuje również inne formy aktywności.
Małe ośrodki. Spokój, autentyczność i dobra cena
Tyrol od lat znany jest z imponujących ośrodków narciarskich, ale równie ważną część jego oferty stanowią mniejsze stacje, które coraz mocniej przyciągają narciarzy szukających spokoju i autentycznego klimatu. W sezonie zimowym 25/26 to właśnie one stają się jednym z kluczowych tematów regionalnej promocji. Małe ośrodki Tyrolu oferują to, czego coraz częściej brakuje w dużych kurortach – brak tłoku, indywidualne podejście do gości i przystępne ceny. Dla rodzin, początkujących czy osób, które po prostu chcą pojeździć bez stresu, to rozwiązanie idealne.
W takich miejscach tempo dnia jest inne. Trasy są krótsze, ale zawsze bardzo dobrze przygotowane. Wyciągi działają punktualnie, a kolejki – jeśli w ogóle się tworzą, są minimalne. Szkoły narciarskie prowadzą lokalni instruktorzy, często znający swoich kursantów z poprzednich sezonów, a pensjonaty i hotele mają charakter rodzinny. Właściciele sami serwują śniadania, doradzają, które stoki są najlepiej nasłonecznione i gdzie po południu można zjeść coś lokalnego. To bezpośredni kontakt, którego w dużych resortach coraz trudniej doświadczyć. Właśnie dzięki temu w małych tyrolskich dolinach goście często wracają do tych samych miejsc przez lata – znają gospodarzy, wiedzą, że standard pozostanie taki sam, a atmosfera będzie życzliwa i swobodna.
Nie bez znaczenia pozostaje też aspekt finansowy. Skipassy w mniejszych ośrodkach są znacznie tańsze, a ceny noclegów bardziej przewidywalne. Wielu narciarzy łączy pobyt w dużych kurortach z kilkudniową jazdą w mniejszych stacjach, takich jak Feuerkogel, Venet, Muttereralm czy Bergeralm, gdzie można pojeździć po południu po świetnie przygotowanych stokach bez tłumu turystów. Również gastronomia ma tu inny charakter – domowe gospody z prostym, regionalnym jedzeniem, a nie sieciowe restauracje.
Agnieszka Kaszuba / skionline.pl