Sol
-
Liczba zawartości
2 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi dodane przez Sol
-
-
To mój pierwszy post tutaj, więc przede wszystkim bry wszystkim
Przejeździłem na Salomon Brillant większą część obecnego sezonu. Owszem, też miałem wątpliwości czy kieszeń na ramieniu to dobry pomysł. Okazało się że w sumie tak i jeżeli miałbym się do czegoś czepiać to nie do umiejscowienia kieszeni (czytniki są przecież duże, często starczy obok nich przejść), ale niewygodnego zapinania jedną ręką. Rękaw trochę wtedy podjeżdża, suwak traci impet, a manewr kończy się dość pociesznym targaniem własnego rękawa. Ale nie jest to rzecz nie do ogarnięcia, a na pewno marginalna w świetle wspomnianych zalet kurtki. Imo jest świetna, tj. wygodna, dobrze leży, sporo pomieści, ma dobrą membranę i wytrzymała serię prań bez uszczerbku. Polecam.
Kontuzja kolana gdzie operacja doświadczenia
w Tematy narciarskie
Napisano · Edytowane przez Sol
Odkopię bo może komuś się przyda. Załatwiłem właśnie kolano w Austrii upadając na nartę i rozcinając dość konkretnie więzadło rzepki. Zawieziono mnie najpierw do prywatnej lecznicy, gdzie od razu poproszono o EKUZ, nie wyrażając większego zainteresowania ubezpieczeniem prywatnym. Po zakwalifikowaniu do operacji przetransportowano mnie do szpitala publicznego, gdzie scenariusz się powtórzył i gdzie poinformowano mnie, że bez EKUZ czeka mnie najprawdopodobniej pokrycie kosztów zabiegu z własnej kieszeni. Ubezpieczyciel kontaktował się ze szpitalem gwarantując zapłatę, ale nic nie uzyskał. To samo z propozycją wystawienia faktury z odroczonym terminem zapłaty. Wszystko zostało odparte twierdzeniem, że to placówka publiczna, więc dla niej znaczenie ma przede wszystkim podleganie ubezpieczeniu publicznemu, czyli naszemu ZUS.
Sprawę załatwił certyfikat NFZ zastępujący EKUZ. Jest do dostania emailem, aczkolwiek wymaga złożenia wniosku (też można emailem). Na wszelki wypadek skombinowałem też tłumaczenie przysięgłe i całość kosztów pobytu w szpitalu wyniosła 36 Euro. Słowem, warto ZAWSZE mieć EKUZ, niezależnie od najbardziej wypindrzonego w kosmos ubezpieczenia prywatnego, bo nigdy nie wiadomo na kogo lub do jakiej placówki trafimy. BTW, te ostatnie na wszelki wypadek wykupiłem w Allianz, żeby uniknąć ewentualnych dyskusji p.t. co to za firma/jak to się wymawia/nie znamy/muszę spytać szefa. Jak widać, nie bardzo pomogło.
Sam pobyt w szpitalu wspominam bardzo miło. Od wypadku (Kitzbuehel) do operacji (St. Johann in Tirol) minęło parę godzin, sama operacja przebiegła bardzo sprawnie, w pakiecie dostałem też pierwszą sesję rehabilitacji i beznadziejne żarcie. Było mi miło, że po tym względem nasze szpitale nie odstają od Europy Po dwóch dniach wypuścili mnie do domu, obecnie czekam na weryfikację zabiegu w placówce NFZ.