Typowe miejsce do nauki to Rzeczka na Dolnym Śląsku. Nie ma lepszego. Jeśli wybierze się ośrodek, gdzie są kolejki nie ma mowy o nauce.
Uczę jeździć moje dzieci. Starszy syn jeździ 4 sezon, młodszy 2, a córka, która ma 4 lata jeździ od tego sezonu. Z doświadczenia napiszę, że nie uczyłam na oślich łączkach, od razu na niebieskich stokach, najpierw jeżdżąc z dzieckiem między nogami (dziecko w prawidlowej pozycji, nie trzymane moimi rękami). Instruktorzy nie nauczyli moich synów jezdzic, to była strata pieniędzy. Dzieci uczą się przez naśladowanie, wszystkie jeżdżą pewnie po czerwonych stokach, synowie po każdej trasie i poza trasą. To co przyspiesza naukę, to dobry nauczyciel na ostrym czerwonym stoku, gdzie pługiem się nie zjedzie, wszelkie nierówności, oblodzenia, muldy, niezbyt strome trasy po lesie. A technikę dzieci doskonalą sobie tam gdzie jest trudno, na niebieskich jeżdżą na krechę.
Jaki jest najlepszy sposób na naukę jazdy na nartach
w Poczatkujący na nartach
Napisano
Typowe miejsce do nauki to Rzeczka na Dolnym Śląsku. Nie ma lepszego. Jeśli wybierze się ośrodek, gdzie są kolejki nie ma mowy o nauce.
Uczę jeździć moje dzieci. Starszy syn jeździ 4 sezon, młodszy 2, a córka, która ma 4 lata jeździ od tego sezonu. Z doświadczenia napiszę, że nie uczyłam na oślich łączkach, od razu na niebieskich stokach, najpierw jeżdżąc z dzieckiem między nogami (dziecko w prawidlowej pozycji, nie trzymane moimi rękami). Instruktorzy nie nauczyli moich synów jezdzic, to była strata pieniędzy. Dzieci uczą się przez naśladowanie, wszystkie jeżdżą pewnie po czerwonych stokach, synowie po każdej trasie i poza trasą. To co przyspiesza naukę, to dobry nauczyciel na ostrym czerwonym stoku, gdzie pługiem się nie zjedzie, wszelkie nierówności, oblodzenia, muldy, niezbyt strome trasy po lesie. A technikę dzieci doskonalą sobie tam gdzie jest trudno, na niebieskich jeżdżą na krechę.