Byłem ostatnio na Słowacji, w okolicach ZUBERCA. Zostawiłem na chwilkę samochód, na którym znajdowały się narty moje i dziewczyny, zamknięte na kluczyk w bagażniku na narty. Po wyjściu ze sklepu, ujrzałem przed sobą straszny widok - otwarty bagażnik bez naszych nart: Atomic SL 11.12 i Salomon CROSSMAX 7.5. Fakt ten zglosilem na policji gdzie uprzejmy slowak poinformowal mnie, iz kradziezy dokonala polska szajka zajmujaca sie kradzeza nart, ktorej od paru miesiecy nie sa w stanie zlapac... Jestem zalamany... Z tego miejsca chcialbym przestrzec innych narciarzy przed pozostawianiem nart wysokiej klasy na dachu samochodu... POZDRAWIAM