So Seductive Napisano 12 Marzec 2010 Zgłoszenie Share Napisano 12 Marzec 2010 Witam, będzie to moja pierwsza relacja z wyjazdu narciarskiego. Wyjazd odbył się się w dniach 20.02-27.02 tego roku. Celem podróży już ( już siódmy raz pod rząd był Kronplatz). Z rodzicami zakochaliśmy się w tej górce. Nam niczego więcej nie potrzeba bliskość do niedaleko położonej Alta Badii , Cortiny , Marmolady a także wspaniałe jedzenie i głównie słońce jest powodem tego , że nie zamienię ( w obecnej sytuacji nie ma możliwości na kombinacje - szkoła tego miejsca na żadne inne. Wyjazd był planowany od razu gdy ostatnio przyjechaliśmy z nart. A co do hotelu był już zarezerwowany już w sierpniu. Pani z hotelu radziła nam abyśmy przyjechali w drugim tygodni ferii( w pierwszym tygodniu miał miejsce koniec karnawału = dużo ludzi). W tym roku na narty jechaliśmy jednym autem w pięć osób. Ja moi rodzice , siostra mamy i moja bliska koleżanka. Wszyscy oprócz mojej znajomej jeżdżą na poziomie zaawansowanym. Moja koleżanka miała odbyć prawdziwą pierwszą jazdę nie licząc DSD w Bytomiu , Soszowa. Ale już w Polsce nie pługowała : ) Jednak przyświecał nam jeden cel nie będziemy jeździć na siłę ile się da . Tylko rodzinnie by „ młoda” jak najwięcej się nauczyła. 20.02.2010 W drogę ( już w pełnym składzie : D ) wyruszyliśmy około 3:00 nad Ranem. Droga , która była planowana była praktycznie taka jak zawsze. Bytom - Cieszyn - Olumuniec - Brno - Mikulov - Wiedeń - Gratz - Klagenfurt - Villach - Lienz - Silian no i już do włoch : ) dokładnie do Stefansdorfu. Niestety droga przez Polskę do była czysta męczarnia. Śnieg i mgła. W Czechach droga ta się już poprawiła. Obyło się be żadnych kontroli . Droga przez Austrię taka sobie. Niestety spotkała nas przykra niespodzianka. Mała lawina śnieżna na drodze pomiędzy Lienz a Sillian. Staliśmy około 1h w korku. Po tym czasie policja zrobiła objazd trasą widokową. Wrażenia niesamowite . Po 14h dotarliśmy już do Włoch. W planie była pizza i kupienie już skipassów. No ale ta lawina zepsuła nam szyki. Do kolacji wytrzymaliśmy na kanapkach. Szybki prysznic , kolacja , spać i oczekiwać pierwszego dnia jazdy na nartach. 21.02.2010 Pierwsze słowo , które wypowiedziałem w momencie gdy rano wstałem to „ WOW”. Piękne błękitne niebo , brak chmur. Po śniadanku , szybko to samochodu i podjeżdżamy pod dolną stację Reischach. Ludzi było już trochę. Dwie panie i ja zabraliśmy się za wojnę w ubieraniu butów , a reszta ekipy poszła po karnety. Gdy już wszyscy byliśmy gotowi , poszliśmy pod wyciąg i rozpoczęliśmy pierwszy w tym sezonie wjazd na szczyt Kronplatzu. (wyciąg: Kron 1+2) Na szczycie powitała nas wspaniała pogoda , widok na piękne Dolomity jak i Alpy Zillertalskie. Pierwszym zjazdem był Marchner. Wybrałem go ponieważ chciałem zobaczyć nowy wyciąg. Gdy zjechaliśmy z trasy Belvedere pod górną stację Marchnera a zarazem dolną Belvedere , oczy wyszły mi z orbit. To po prostu w głowie się nie mieści jak tak szybko można zbudować wyciąg. Od maja do listopada. Później zjechaliśmy na sam dół Marchnera by przejechać się gondolą z ogrzewanym siedzeniem , które jest obite skórą. Bardzo przyjemne uczucie. Jeździliśmy tą trasą pięciokrotnie. Za każdym razem podziwiając piękno tych gór. Następnie zdecydowaliśmy , że pojedziemy także piękną trasą Furcia 9 ( wersja niebieska) Bardzo przyjemna góra , idealna do ćwiczenia techniki czy jakiegokolwiek fun’u. Niedługo po Furcii zaliczyliśmy 2x Sonne. Wspaniałe uczucie gdy przy lekkim mrozie i pięknym słońcu można pędzić na krawędziach. Na obiad wybraliśmy do Huber Alm , bardzo przyjemnej knajpki na trasie Alpen. (Polecam bardzo dobre Tortelini ). Po jedzonku zjazd na Plateau by dostać się na szczyt. Na koniec dnia 2x Marchner i wyciągiem do dołu. Nie oszaleliśmy by w pierwszy dzień , zjeżdżać którąkolwiek czarną trasą na dół. Szczególnie po południu w momencie gdy są nasypy śniegu jak i pełno początkujących narciarzy. Dlatego nie zdziwił mnie na dole widok karetki , która czekała na amatora takiej jazdy. 22.02.2010 Pogoda na ten dzień miała być słoneczna , lecz w nocy troszkę poprószyło więc byliśmy przygotowani na drobny pych na trasach. W czasie tej nocy miało spaść około 7cm białego puchu. Naszym planem na ten dzień było dostanie się w okolice San Vigilio. Więc w momencie , w którym dotarliśmy na szczyt od razu jechaliśmy najpierw Furcia 9, Costa , wyciągiem „rara” trasami Col Toron oraz Miara. Jeździło się bardzo przyjemnie gdyż śnieg nie był strasznie zmrożony. Słoneczko ładnie świeciło. Po tym jak zjechaliśmy dosyć fajnymi trasami , zapakowaliśmy się w Ski Trans Bronta oraz pojechaliśmy by pojeździć na sąsiedniej górce. Tam moja znajoma wraz z głównym instruktorem czyt. Mama : D trenowała na Pedagi a ja z pozostałymi osobami jeździliśmy z góry. Na początku zjechaliśmy czarną trasą Picullin. Bardzo fajna , wymagająca trasa. Śnieg zmrożony. Instruktorzy wraz z grupkami dzieci kręcili ogromne łuki więc było dodatkowe utrudnienie. . Po raz pierwszy czułem nogi . Później kilka jazd na Piz de Plaies , obiadek i decydujemy się , że zaczniemy już powoli wracać. Najpierw Miara , później Col Toron , troszkę jazdy i znajdujemy się na dolnej stacji Costa. Czasu jeszcze trochę jest a ludzi przy wyciągu nie ma więc decydujemy się na 2-3 zjazdy. Potem wjazd Ruisem na szczyt. Daliśmy się skusić jeszcze na Sonne , którym zjechaliśmy dwukrotnie po czym skierowaliśmy się do miejsca by zjechać spokojnie na dół. 23.02.2010 Po tym jak wszyscy się wyspali i zjedli dobre śniadanko ruszyliśmy w kierunku stacji narciarskiej. Pogoda była średnia , troszkę chmur , czasami przebijało się słońce. Postanowiliśmy , że „młoda” będzie się uczyła dalej u góry a my zjedziemy póki trasa jest przygotowana Hernegiem. Trasa bardzo ładna , jest kilka ścianek. Ale w momencie gdy jest pogoda by trasy były przygotowane to jazda jest przyjemnością. Na dole gdy już jechaliśmy do góry spotkała nas ciekawa historia. W gondoli było już 8 osób czyli max lecz jedna pani nie miała nart i po prostu chciała pooglądać widoki z góry. No i po chwili patrzymy jakaś kobieta ładuje swoje narty wchodzi do środka i się dziwnie patrzy Potem dopiero zauważyła , że już nie ma miejsca i zaczęła się tłumaczyć (była to Niemka) , że liczyła narty. Pan z obsługi wyciągu chciał ją wyciągnąć jeszcze ale ona się nie dała i kazała sobie miejsce zrobić ( dobrze , że nie po mojej stronie) . Wszyscy pasażerowie byli nieco zdziwieni. No nic , gondola się nie urwała. Później jeździliśmy u góry na Sonne i Marchnerze. Na koniec dnia , postanowiliśmy , że pobawimy się na małym Korerze na dole. Ogólnie cały dzień przebiegł w miłej atmosferze. 24.02.2010 W kolejnym dniu , chcieliśmy przejechać się Sylvestrem i tak zrobiliśmy : D. W grupie 3-osobowej wyruszyliśmy na tą trasę. Góra bardzo fajna , dobrze się nam jechało. Potem bardzo miły odcinek w lesie no i niby ta „stroma” ścianka. W rzeczywistości nie jest taka wymagająca jak mogłoby się nam wydawać. Sami w to nie wierzyliśmy , potem jeszcze analiza na wyciągu i ruszamy do dwójki dziewczyn. Już razem ruszyliśmy Furcia w kierunku San Vigilio. Gdy już tam dojechaliśmy przejechaliśmy się jeszcze 2 razy Miarą a potem już do góry. Korzystając z tego , że na Coście nie było ludzi przejechaliśmy się tam 3-4 razy. Potem Ruisem do góry i na Sonne może z 10 razy. W ten dzień przejechaliśmy najwięcej kilometrów z racji tego , że wszyscy mieli siły , pogoda nie była może w pełni słoneczna ale bardzo dobra no i nie było ludzi. 25.02.2010 Na przedostatni dzień nie mieliśmy pomysłu gdzie by tu jechać , więc wybraliśmy nasze ulubione trasy. Marchner(3razy) Sonne (11) później Furcia 9, pojeździliśmy trochę na pustej Rarze i Coscie . Gdy wjeżdżaliśmy już do góry , trochę zaniepokoiło nas to , że na jednym z monitów była prognoza ze śniegiem na jutro. Ale nic . Kontynuowaliśmy dalszą jazdę , było kilka efektownych upadków jak np. nie zauważenie muldy , małej skoczni . No i tak minął nam kolejny dzień , szykowaliśmy się na ostatni no cóż jak się potem okazało nie wyszło. W momencie gdy kładliśmy się do łóżek gwiazdy jeszcze były : D 26.02.2010 Rano obudziła nas …. Śnieżyca! . Jakieś 15cm świeżego białego puchu , widoczność pewnie na maksymalnie 100m nie więcej. Po śniadanku , zapytaliśmy się właścicielki pensjonatu o to , czy jest szansa , że to przejdzie. Odpowiedź brzmiała , że na górze jest jeszcze gorzej. Zdecydowaliśmy , że teraz podjedziemy pod wyciągi zobaczymy na telewizorze jak to wygląda na szczycie. Oczywiście jak się później okazało na górze też straszna pogoda. Więc pojechaliśmy do Bruneck , sprawdziliśmy kilka sklepów sportowych w poszukiwaniu dla mnie nowych nart. Niektóre ceny odtrącają nowe Omeglassy 1100euro . Na obiadek pojechaliśmy właśnie pod wyciągi do Dolasilli (http://www.dolasilla.net/willkommen.htm). Po obiadku zobaczyliśmy , że chmury zaczynają się rozrywać i wychodzi błękit nieba. Zrobiło nam się przykro gdy to zobaczyliśmy więc na sam koniec. Każdy kupił sobie przejazd na sankach i jechaliśmy. Trasa w lesie równoległa do Korera. Gdyby śnieg był zmrożony i nie byłoby puchu jazda by była przyjemnością. Sterowanie nieco podobne do tego narciarskiego , trzeba mocno naciskać stopą odpowiednią część sanek. Niestety ja jako jedyny w jeansach i zwykłych butach wpadłem do śniegu , oczywiście byłem załamany – cały mokry. Ale emocje na koniec dnia się przydały. Co z tego , że przez cały tydzień na nartach nie miałem tak mokrej dupy jak po 5 minutach na sankach. Zostało nam tylko pakowanie się i ostatnia „inna” dobra włoska kolacja. 5 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
So Seductive Napisano 12 Marzec 2010 Autor Zgłoszenie Share Napisano 12 Marzec 2010 (edytowane) 27.02.2010 Tego dnia stety czy nie obudziło nas piękne i błękitne niebo. Słońce raziło nas swoimi problemami. Jak się okazuje bez przerwy taka pogoda trwa do dzisiaj…. Po drodze zobaczyliśmy to miejsce gdzie miała spaść lawina. Ogromny plus dla drogówki z Austrii bardzo szybko sobie z tym radzą. Droga bezproblemowa. Tak ja wyjechaliśmy o 7:00 z Włoch tak już o 19:00 byliśmy w Bytomiu.. Niestety był to mój pierwszy i ostatni dłuższy wyjazd w tym sezonie , z tego powodu , że uczniowi liceum nie wypada ciągle się tak urywać. Ogólnie wyjazd można zaliczyć do udanych i to bardzo.. PS. Ale się rozpisałem : O Jeśli ktoś ma jakieś pytania to proszę zadawać. Edytowane 12 Marzec 2010 przez So Seductive zdjęcia 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Dumpling Zębowa Wróżka Napisano 13 Marzec 2010 Zgłoszenie Share Napisano 13 Marzec 2010 Hehe, jak zobaczyłam ten intrygujący tytuł wątku to od razu pomyślałam o Anji Paerson:D:D:D Fajna relacja:) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość pax53 Napisano 13 Marzec 2010 Zgłoszenie Share Napisano 13 Marzec 2010 bardzo fajna relacja:)....właściwie to Kronplatz to Twoja druga ojczyzna:D.... powiedz mi w takim razie,gdzie najlepiej szukać kwater w rozumieniu najbliżej gondolki,wyciągów....Olang czy San Vigillo? czy droga przez Brenner jest dłuższa,gorsza...jak to jest według Ciebie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
So Seductive Napisano 13 Marzec 2010 Autor Zgłoszenie Share Napisano 13 Marzec 2010 (edytowane) ja zawsze jadę dołem czyli Gratz , Klagenfurt , Villach itd. A to dlatego , że nie mam zamiaru stać w korkach jechałem raz przez Brenner no i w trzech miejscach staliśmy w takim większym korku , w przypadku drogi "dołem" nie ma tego problemu. A co do kwater to praktycznie jest to samo w Olang jak San Vigill. W San Vigill np nad kwaterkami jeśli gondolka "Bronta" więc możesz sobie wyobrazić jak to jest blisko. Tutaj masz zdjęcie tej kolejki no i z tego miejsca nas przeniesie na drugą stronę http://www.funivi.it/images/impianti/Bronta.jpg Edytowane 14 Marzec 2010 przez So Seductive :/ literki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.