skionline.plstacje przeczytaj Wyślij link znajomemu Wydrukuj Dodaj komentarz

La Molina, czyli narciarskie safari w Pirenejach

2015.02.17
La Molina, czyli narciarskie safari w Pirenejach
La Molina, czyli narciarskie safari w Pirenejach
W poszukiwaniu stacji, które nie koniecznie oferują więcej, lecz inaczej, wybraliśmy się w hiszpańskie Pireneje. Pierwsze podejście było niezbyt fortunne, bowiem podczas marcowego pobytu w La Molinie, prócz mgieł spowijających okoliczne szczyty, zdołaliśmy zobaczyć głównie gastronomiczną stronę tego zakątka Katalonii. Zdecydowanie lepszą pogodę zastaliśmy tu początkiem sezonu, w grudniu - rzec można by, prawdziwie marcową. Błękitne niebo, słońce i umiarkowanie ujemne temperatury - taka aura panuje w La Molina ponoć przez 360 dni w roku. Cóż, nasz marcowy wyjazd przypadł zatem na jedne z pięciu wyjątkowych dni. Niemniej jednak, słoneczny i łagodny klimat to bynajmniej nie jedyna zaleta tego miejsca. Inna niż w Alpach architektura, inna kuchnia, inne krajobrazy, inny rodzaj wypoczynku z dala od gwarnych, słynących z intensywnego apres ski stacji. Kameralnie i urokliwie.

Zobacz także:

Położone w północno - wschodniej części Hiszpanii, La Molina wraz z sąsiednią Masellą tworzą największy i najstarszy w Pirenejach region narciarski o nazwie Alp 2500. Pierwsza z wymienionych stacji, prócz wieloletniej historii (pierwszy wyciąg powstał tu w 1943 roku) ma również bogatą jak na Hiszpanię tradycję w organizacji dużych imprez sportowych - w sezonie 2008/2009 odbyły się tu zawody Alpejskiego Pucharu Świata kobiet, a w 2011 Mistrzostwa Świata w Snowboardzie.

Nieco większa jest należąca do państwowej spółki FGC La Molina, w której znajdują się 53 trasy (13 zielonych, 16 niebieskich, 17 czerwonych i 7 czarnych) o łącznej długości 61 km (745 m przewyższenia) i snowpark z największym w Pirenejach halfpipe’em. Stacja dysponuje jedną gondolą, 7 krzesłami, 3 orczykami i 2 ruchomymi taśmami dla dzieci. Łączna, godzinna przepustowość wyciągów wynosi ponad 25 tys. osób.


Na tygodniowy pobyt to trochę mało, zdecydowanie więc lepiej kupić skipass, który umożliwi nam również korzystanie z tras w sąsiedniej Maselli oferującej 52 km tras (935 m przewyższenia). Region ten z pewnością odpowiedni będzie na rodzinny wypoczynek, bowiem aż 33 trasy mają tu zielone lub niebieskie oznakowanie; czerwonych nartostrad jest 22, a czarnych 9. W ośrodku działa 18 wyciągów (5 krzeseł, 7 orczyków, 2 talerzyki i 4 ruchome taśmy).

La Molina, czyli narciarskie safari w Pirenejach
La Molina, czyli narciarskie safari w Pirenejach

Ceny karnetów porównywalne są z cenami skipassów alpejskich: 6-dniowa przepustka do regionu Alp 2500 (Masella i La Molina) dla osoby dorosłej kosztuje 210 euro w szczycie sezonu i 195 euro poza głównym sezonem. I tu praktyczna wskazówka - kupując 6-dniowy skipass Alp 2500 za pośrednictwem barcelońskiego biura Perfecttour (obsługa w języku polskim!), zamiast 210, zapłacicie 195 euro. Co więcej, na podstawie tego karnetu będziecie również mogli w jeden dzień wybrać się do sąsiednich stacji - Val de Nuria lub Vallter 2000. Niewątpliwą korzyścią dokonania rezerwacji pobytu lub skipassu za pośrednictwem Perfecttour jest również pomoc i cenne wskazówki, jakich właściciele biura chętnie udzielają w przypadku ewentualnych napotkanych na miejscu trudności.

Choć klimat panuje tu dość łagodny, w sezonie, który trwa zazwyczaj od połowy listopada do kwietnia nie brak śniegu. Niemniej jednak, na wypadek skąpych opadów, ośrodek dysponuje 500 armatkami, które naśnieżają w obydwu ośrodkach aż 64 km tras.

La Molina, czyli narciarskie safari w Pirenejach
La Molina, czyli narciarskie safari w Pirenejach

Jeżeli nie narty, to co?


Zanim o innych atrakcjach, którymi zamiast lub po nartach, wypełnić można czas w dolinie Cerdanya, jeszcze propozycja z pogranicza narciarsko - kulinarnej. Otóż pewnego popołudnia, po dniu spędzonym na zwiedzaniu tras, padła propozycja zjedzenia kolacji przy zachodzie słońca. Pomysł został przyjęty entuzjastycznie, choć plan nie był aż tak romantyczny, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, bowiem, po kolacji, i po zmroku rzecz jasna, mieliśmy wrócić na nartach. Po chwili zawahania trwającej około pół sekundy jednogłośnie przystaliśmy na propozycję.

Późnym popołudniem udajemy się na szczyt La Tossa d’Alp (2535 m n.p.m). Zsiadłszy z orczyka, z nartami na plecach dreptamy jeszcze jakieś 300 m, aż naszym oczom ukazuje się niepozorne schronisko Niu de l’Aliga. Chata położona jest w najwyższym punkcie stacji, na wysokości 2531 m n.p.m. Z tarasu faktycznie roztacza się bajeczny widok na doliny Cerdanya i Bergueda, jednak my - popijając delikatną Cavę, czyli wino musujące - czekamy na obiecany zachód słońca. W międzyczasie zwiedzamy schronisko, w którym turyści, zarówno zimą jak i latem, zatrzymują się na posiłek lub nocleg. Ceny są tu umiarkowane - za dobę ze śniadaniem i obiadokolacją zapłacimy 49 euro.

La Molina, czyli narciarskie safari w Pirenejach
La Molina, czyli narciarskie safari w Pirenejach

Za oknem powoli szarzeje, aż w końcu, słońce chowa się za góry oblewając je całą paletą barw - od jaskrawej czerwieni po ciemny granat. Widok jest naprawdę niezwykły, tym bardziej, że prócz różnobarwnego nieba w dolinie zaczynają pojawiać się pierwsze światła domostw. W takiej, magicznej dość atmosferze, przy blasku świec, zasiadamy do fondue. Na stół wjeżdżają pieczarki, pomidory koktajlowe, bagietka i kulki z mielonego mięsa. Zakrapiana winem kolacja smakuje wybornie i na moment zapominamy, że czeka nas jeszcze zjazd do La Moliny. Plan zakłada, że zjedziemy z czołówkami, jednak nasz przewodnik na moment znika na zewnątrz, by pojawić się z radosną informacją: "Są gwiazdy, możemy więc jechać bez czołówek!" - oznajmia Ivan. Jak rzekł, tak zrobiliśmy. Wyległszy przed schronisko, bynajmniej nie podzielamy jego entuzjazmu, bo noc czarna jak kot, ale po chwili wzrok przyzwyczaja się do ciemności i coraz bardziej przebieramy nartami. W końcu ruszamy i, faktycznie, z każdym skrętem frajda jest coraz większa! Zatrzymujemy się po drodze, by podziwiać rozświetloną dolinę i rozgwieżdżone niebo! Zabawa jest przednia, aż na sam dół, do dolnej stacji gondoli w La Molina.

La Molina, czyli narciarskie safari w Pirenejach
La Molina, czyli narciarskie safari w Pirenejach

Co ważne, nie była to ekskluzywna atrakcja specjalnie dla nas - dreszcze nocnej jazdy poczuć może każdy z Was, jednak wcześniej należy umówić się z przewodnikiem, który bezpiecznie zabierze Was na szczyt i z powrotem. Jeżeli zdecydujecie się na narty pod gwiazdami, również polecamy kontakt z Perfecttour - uzyskacie tu rzetelne informacje na temat możliwych terminów i cen.

Kulinarna strona Katalonii


Przyznać muszę, że narty w Katalonii nie do końca kręcą wokół tras i wyciągów. Dla nacji, która od wieków kultywuje kulinarną tradycję, każdy, a więc i zimowy wypoczynek w górach, kręci się wokół jedzenia. Dyskretnie podglądając plan zwiedzania poszczególnych stacji, który misternie układają Magda i Michał z Perfecttour, zauważamy, że nienaruszalne w grafiku są jedynie pory "spożywania konsumpcji". Bowiem jak tu odkrywać Katalonię z pustym żołądkiem? Nijak!

La Molina, czyli narciarskie safari w Pirenejach
La Molina, czyli narciarskie safari w Pirenejach

W tym miejscu przywołam sytuację, która przydarzyła się pewnego dnia, gdy - mając za sobą już kilka dni kulinarnego rozpasania - postanowiliśmy zlitować się nad żołądkiem i nieco przystopować z jedzeniem. Planujemy zatem krótką przerwę w niewielkiej knajpce w pobliży dolnej stacji gondoli w La Molina. "Idziemy się coś napić i zjeść sałatę z bagietką" - pada propozycja, wszyscy zachwyceni.
Siadamy, zamawiamy i jemy, aż do momentu, gdy zza kuchennych drzwi nie wyłania się wielka, brodata postać szefa kuchni. "O matko!" - komentuje Magda. Zaraz zobaczy, że nic nie jemy i będzie afera!" I wykrakała. Szef, dostrzegłszy naszych przewodników rozpromienił się, przywitał, a następnie, przenosząc wzrok na stół, szybko zmienił ton. Bynajmniej nie starał się kryć oburzenia na widok tego co zobaczył! "O nie! Dziś gotuję faszerowane ośmiornice. Nie spróbujecie, nie wyjdziecie." O jakiejkolwiek formie protestu nie było mowy. I tym sposobem, kolejny dzień z rzędu, objedliśmy się jak bąki.

Kulinarna strona Katalonii
Kulinarna strona Katalonii

A gdzie i co z regionalnych dań warto spróbować? Z pewnością warto odwiedzić restaurację Ca L’eudald. Niewielka knajpka, wraz z przyległym hotelem znajduje się w oddalonej od La Molina o ok. 15 km miejscowości Alp. Gotuje tu doskonale znany w Katalonii szef kuchni. Gotuje genialne, trzeba dodać. Miejsce to z pewnością wybrać można na wyborną kolację zakrapianą lampką doskonałego wina. Jeżeli jednak głód dopadnie Was na stoku, polecamy spróbować prostych, lokalnych dań: słynnej Botifarry (rodzaj białej podawanej na ciepło kiełbasy), górskiej paelli składającej się z ryżu warzyw i mięsa lub Trinxat - zapiekanki przyrządzanej z ziemniaków, kapusty i boczku. W menu znajdziemy również Lentejas, czyli soczewicę z wieprzową kiełbaską chorizo.
Na deser, obowiązkowo Crema Catalana - smakołyk przypominający nieco Creme Brulee, jednak podawany na zimno. Do prostych posiłków, bez narażenia podniebienia na traumatyczne doświadczenie, spokojnie zamawiać można Vino de la Casa, czyli pochodzące najczęściej z rodzimych winnic trunki.
Za dzienne menu składające się z przystawki, pierwszego i drugiego dania oraz deseru (wraz z winem i wodą) zapłacimy ok. 17 - 20 euro.

Jak dojechać


Najszybciej i najwygodniej na kataloński zimowy urlop wybrać się samolotem (tanie linie latają na lotniska El-Prat w Barcelonie i Girona), a następnie wynająć samochód na lotnisku w Barcelonie, którą od La Moliny dzieli ok. 160 km. Za tygodniowe wynajęcie 5-osobowego samochodu klasy SEAT Ibiza zapłacimy ok. 70 euro, warto jednak sprawdzić ceny w poszczególnych wypożyczalniach, które niejednokrotnie oferują dwukrotnie wyższe stawki.

Do La Molina dojechać również można pociągiem lub autokarem, jednak - zważywszy na komfort poruszania się na miejscu i niezbyt wygórowaną cenę wynajmu - zdecydowanie polecamy samochód.

Jeżeli jednak planowanie wakacji w Pirenejach przerośnie Wasz dar organizacji, polecamy skorzystać z pomocy Magdy i Michała, właścicieli biura Perfecttour, którzy katalońskie góry i nie tylko, znają jak własną kieszeń.

Więcej informacji na stronie: www.nartywpirenejach.pl

skionline.pl

skionline.pl
Tagi: #hiszpania #la molina #pireneje #wyajzdy na narty #perfecttour

powrót

Aktualne wiadomości w twojej poczcie!
Jeżeli chcesz otrzymywać cotygodniowy,
bezpłatny narciarski serwis informacyjny skionline.pl
dopisz się do naszego newslettera.


Booking.com