Jak w temacie, kolejny 'żółtodziób' ma problem z doborem nart. Może zacznę od siebie, może to wam to w czymś pomoże.
Mam 17 lat, jeżdżę na nartach [nie na snowboardzie! dziwne?] od 8 roku życia, co roku spędzałam co najmniej tydzień na stoku. Czyli śmiało mogę siebie zaliczyć do grupy średnio zaawansowanej. I w tym problem - od kilku lat mam nieodparte wrażenie że się 'zatrzymałam' i już więcej nie mogę się nauczyć. Obwiniam o to moje narty, nie wiem czy mam racje. Początków uczyłam się na klasycznych nartach, potem przeszło się na carvingi.
Nie narzekam aż tak bardzo na moje obecne [salomon Verse 7 z sezonu 00/01 lub 01/02? nie mogłam znaleźć dokładnego opisu tych nart, więc pozwolę sobie wkleić zdjęcie tych które obecnie mam: http://allegro.pl/item264475546_salomon_verse_7_170cm_n_o_w_e_w_f_o_l_i_i.html ,a tu macie właściwości tej narty, bardzo podobnej do tej, która mam - http://www.skionline.pl/sprzet/?ids=&co=kolekcje_narty&id_grupy=106&id_modelu=130] Ale chciałabym więcej... Chciałabym głębiej wchodzić w skręty i przede wszystkim mieć pełna kontrolę nad nartami. I nie bać się że narta mi odjedzie. Oraz co najważniejsze - czerpać pełną przyjemność, a nie klnąć przy wyciagu że narta znów mi odjechała. Na moich obecnych dam rade w miarę ostro skręcać, czyli to co uwielbiam, tak że mogę rekawicami/łokciami? dotknąć śniegu. Ale tylko w idealnych warunkach [stok jest 'lekko' zajeżdzony] Jak jest lód, to już kaszana - narty mi w ogóle się nie trzymają, ślizgam się na nich tak jak na łyżwach. Nie za bardzo nadają też jak pada śnieg... Nie da sie na nich skręcać bo sie przewalę [a może nie umiem?! przynajmniej nie na tych nartach...] O muldach już wolę nawet nie wspominac.
Dlatego myśle poważnie nad zmianą nart, które będą nadawały się do wszystkich warunków pogodowych, takich w których się 'nauczę', dobrze byłoby gdyby nie były zbyt twarde, i co najważniejsze, dla mnie - w miarę rozsądna cena - w sklepie [GoSport mowi samo za siebie - 'eksperci' ] opowiedziałam podobna historię i sprzedawca wskazał mi najnowsze modele Atomiców i Rossignoli za 1800-2500 zl... Nie jestem zbyt zamożna, zresztą to pewnie widać po moich obecnych nartach, ale będę skłonna trochę więcej zapłacić, bylebym czerpała z nich pełna przyjemnosc. No i żeby wystarczyły na trochę dłużej. A troche ciezko mi samej wybrac narty nie testujac nich. Jakie polecacie? Czy ma to jakies znaczenie że jestem dziewczyna? Czyli mowa o damskich.
W ubiegłym roku wypożyczyłam sobie dwa modele nart dla wypróbowania. Pierwsze to były 'jakieś' nowe czarne Fishery z wsciekle zóltymi napisami, byly dosyc cienkie i twarde... - mowi to cos wam? Nie podobaly mi sie, nie umialam na nich dobrze jezdzic [pewnie dlatego ze padal gesty snieg, i zjechalam na nich tylko dwa razy z powodu awarii wyciagu]. Drugimi nartami jakie wypozyczyłam były Atomic [niestety nie bylam na tyle madra zeby zapamietac model, wydaje mi sie ze to byly te, z ta roznica ze moje byly niebieskie z rozowymi kwiatami hehe - . Na poczatku nie umialam na nich jezdzic, nie moglam sie przyzwyczaic, po pol godzinie juz smigalam jak na tamtych moich Salomonach. I sie okazalo ze to narty dla poczatkujacych! Ale wrazenia mam pozytywne. Ale bardziej mnie interesuja 'bardziej ambitne' zebym sie wiecej nauczyla i wystarczyly na nastepne sezony.
Kolejny problem jaki mam to dlugosc nart. Moje obecne maja 165. Wypozyczylam 170 ale jazda na nich byla tragedia, zmienilam na 160 i od razu lepiej. Ale slyszalam ze narty powinne byc krotsze nawet o 20 cm [mam ok 175 cm wzrostu]
A, i dzięki za cierpliwość, mam nieodparte wrażenie ze za dużo napisałam i widzę że sporo takich pytań w tym dziale Pozdrawiam!